Rozdział 19
12.02.2020r./11.03.2020r.
It's meeee.
Probably.
Nic na mnie nie macie! No, poza tym, że ostatnio... No ten... Jakoś nie mogę się ogarnąć. Z czymkolwiek.
Kocham was wszystkich i chce żebyście mieli co czytać, ale trochę trudno mi się pisze nawet rzeczy, do których mam plan //sakuja
Rozdział 19
Neon wpatrywał się w białe ubrane elegancko stworzenie - Dyrektora Nezu - jakie stało na szafce na przeciwko niego. A w zasadzie na trzech książkach położonych na szafce. Tak, aby móc patrzeć mu w oczy. Dyrektor Nezu był... Niziutki. Jak pluszowy miś z super marketu. Jeden z tych, jakie kupowało się dla dziewczyn z różnych okazji. Jakąś gangsterska wersja czy coś. Tylko kokardki brakowało. Najlepiej bordowej. Pewnie umiałby użyć takiej do uduszenia człowieka.
- I teraz co? - zapytał, aby przerwać krępującą ciszę. - Zostanę wydany w ręce moich nienormalnych rodziców, żeby mogli mnie wykończyć psychicznie?
- Spokojnie, po co te nerwy, mój drogi? - dyrektor uśmiechnął się. - Powiedziałem, że miałem z nimi kontakt w twojej sprawie - zauważył. - Problem w tym, że tak naprawdę z żadnym z nich nikt nie ma kontaktu od roku.
- Jak to? - zapytał zdziwiony, nie mogąc zdobyć się na żaden lepszy komentarz. - To... Bohaterka. I muzyk... Jak można nie mieć z nimi kontaktu? Przecież chyba nie zapadli się pod ziemię?!
- Obawiam się, że tylko w ten sposób można nazwać pogrzeb - odpowiedział poważnie.
- Pogrzeb? - powtórzył Neon. Zrobił krok w tył, zachwiał się i osunął. - Co się stało? - zapytał prawie niesłyszalnie. - Dlaczego... Dlaczego nie wiedziałem? P-powinienem chyba wiedzieć? Media? Wiadomości-?!
-To sprawa utajniona - powiedział. - Nawet większa część policjantów nie zdaje sobie z tego sprawy.
- I ludzie nie zadają żadnych pytań? W ogóle... Jak to się stało?! Pan wie... prawda?
Lśniące oczy Neona spoglądały spod kaptura zmęczone, pełne emocji. Czekał.
Nezu westchnął, spoglądając w jego twarz z góry, z wielką uwagą. Badawczo. Sekundy przeciągnęły się aż do minut. Długich minut. Piętnastu. Męczących. Pełnych ciszy. Atmosfera zrobiła się bardzo gęsta, jeszcze gęstsza niż na samym początku.
- Najprawdopodobniej doszło do małżeńskiej sprzeczki. Wszystko wskazuje na to, że twoja matka zabiła ojca, a następnie popełniła samobójstwo.
Neon wstrzymał oddech. Łzy pociekły mu po twarzy.
-Muszę... Wyjść na powietrze - powiedział prawie niesłyszalnie, próbując się podnieść. Kręciło mu się lekko w głowie.
- Zaczekaj tylko krótką chwilę - Nezu pokiwał łapką w powietrzu. - Chciałbym, abyś wiedział, że Izuku Midoriya będzie w przez jakiś czas pod obserwacją bohaterów. Nie mów mu o tym, nie chcemy, aby był zestresowany. Musimy jednak być pewni, że nie stanie mu się nic złego
-My?
- Ty, ja, policja i nauczyciele, oczywiście - uśmiechnął się.
- Rozumiem - z roztargnieniem kiwnął głową na pożegnanie. - Do widzenia - wyszedł z pomieszczenia nerwowym krokiem, poprawiając kaptur, aby jak najlepiej ukryć przed światem swoją twarz.
Jak niespodziewanie.
Zatem jego matka i ojciec... W taki sposób? Tak po prostu?
Przyspieszył, wychodząc z budynku Akademii na świeże powietrze. Ramiona mu drżały, a słowa, których nie chciał wypowiedzieć na głos, być może nawet krzyk, zdawały się przeciskać powoli przez gardło w górę, a potem opadać w dół podczas usilnego ich przełykania. Zpełnie jak za dużo powietrza przełkniętego, aby spróbować zahamować czkawkę. Albo niespecjalnie dobre żarcie z amerykańskiego baru, na siłę utrzymywane w żołądku, aby nie umrzeć z głodu.
Chłodne powietrze omiotło go. Zapach otaczającej gmach roślinności owiał, przynosząc za sobą jakąś nutę melancholii.
Jaki świat był dziwny. Włącznie z władającymi nim prawami i ludźmi, którzy zapełniali go niemal wszędzie, rozpowszechnieni z drobiazgowością pasożytów wyżerających organizm od wewnątrz w miarę żywienia się nosicielem. Dziwny świat. Bardzo. Chory.
Taki, w którym ktoś, kto zamordował swoich rodziców i uciekł z domu wracał po wielu miesiącach, aby usłyszeć, że cała wina spadła na jego matkę.
Tak pięknie! Tak... O, bez problemu. Gdyby wiedział, że nie spadną na niego żadne konsekwencje za uwolnienie się od rujnujących go na każdym kroku rodziców, zrobiłby to wcześniej albo po prostu nie uciekał. Mógł odegrać ofiarę. Zagrać na uczuciach bohaterów czy kogokolwiek.
Potrafiłby zrzucić całą winę na swoją matkę, patrząc przy tym komuś proso w oczy. W końcu nie kłamałby. Jedynie nieznacznie naginał prawdę. Wymazywał nieszkodliwy, maleńki detal z całej opowieści.
Sięgnął do kieszeni po telefon komórkowy. Obejrzał go. Tani grat z lombardu, tak samo jak ten, który zatrzymał sobie Shigaraki. Wystukał na klawiaturze numer Izuku i zadzwonił do niego.
Kąciki ust mu drgały. Cały drgał. Był taki podekscytowany.
- Neon?
-Wracam do domu - zakomunikował. - Dyrektor okłamał policję.
- Neon? Jak to "okłamał"? Co się stało? Brzmisz na roztrzęsionego! - Midoriya pewnie niemal podskakiwał z ciekawości na łóżku w domu, który otrzymali. Neon mógł sobie wyobrazić jak dewastując mebel zrzuca niechcący z niego ulubionego pluszowego stwora wyglądającego jak kilkakrotnie pocięty i zszyty grubymi szwami All Might na podłogę. To coś od zawsze non stop mu gdzieś spadało. Albo przypadkiem padało ofiarą szkolnych nożyczek lub kuchennego noża. Albo pistoletu. Czasem lubił użyć pistoletu. Ale naprawianie dziur wlotowych i wylotowych jakoś mało go kręciło. Wolał zszywać cięcia. Mały, energiczny sadysta. - Powiedz mi! Chcę wiedzieć! - niecierpliwił się. Z pewnością nadymał właśnie policzki jak dziecko.
- W domu - obiecał, ściskając telefon mocno. - Opowiem ci wszystko. Będę za pół godziny. Kupię pizzę - obiecał, rozłączając się zanim Izuku zaprotestował.
Musiał opanować się trochę zanim będą rozmawiać.
Izuku nie powinien wiedzieć niektórych rzeczy. Mógłby nie zrozumieć zamordowania rodziców. I nie wybaczyć mu bycia kimś, kto zrobił coś takiego samodzielnie. I był z tego dumny. Izuku był czasami takim dobrym dzieckiem. Matki były świętością. Matki były nietykalne. Chyba musiałby zobaczyć na własne oczy jak któraś robi swojemu dziecku coś złego, aby zdecydować się na usunięcie jej.
Jak miło, że miał zasady.
Oh. Wsiadając na swój ukochany pojazd położył na chwilę rękę na piersi. Serce mu łomotało. Może powinien urządzić sobie mały rajd między samochodami, aby zrobić coś z tym nadmiarem adrenaliny i zadowolenia?
Chociaż może lepiej nie...
Powinien uważać. Bohaterowie mogli szpiegować nie tylko Izuku i ich dom, ale jego samego również.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro