Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[43] Występ

*** 8 października *** 

          Polska nie mógł spać w nocy, przez co był teraz wrakiem człowieka. Tylko na chwilę zwrużył oko, ale nie dało to zbyt wiele, a jedynie się rozespał i gorzej funkcjonował. Denerwował się i gdyby tylko mógł, zrezygnowałby z tego występu i udawał, że nie wie o jego egzystencji. Po cholerę się w ogóle na to zgadzał? Ah, już pamiętał. Myślał, że będzie fajnie o zabawa będzie doskonała. Rzeczywistość, jak zwykle, okazała się brutalna i przykra. 

          Nawet fakt, że wtulił się w Prusaka nic nie dawał. Nadal nie umiał zasnąć, a bardzo tego teraz potrzebował. Musiał nabrać sił na ten występ, nastawić się pozytywnie i czekać z uśmiechem na twarzy, nieważne jak bardzo się denerwował i jak bardzo ogarniało go zawstydzenie tą sytuacją. Gilbert mówił, że będzie dobrze i musiał mu zaufać. Przecież nigdy by go nie okłamał, to do niego niepotobne. 

          Białowłosy był zirytowany zachowaniem pchły. To nie była jego wina, że blondyn nie mógł zasnąć i był przewrażliwiony. On mógł spać i chciał z tego skorzystać, lecz kochany Polska miał inne plany, wiercąc się, co chwilę zmieniając pozycję, i szepcząc coś pod nosem, pewnie o dzisiejszym wydarzeniu tanecznym. To było nie do zniesienia i Prusy musiał coś z tym zrobił, bo sam nie będzie dawał sobie rady ze stanem fizycznym. 

          -Feliks, połóż się w końcu spokojnie i spróbuj zasnąć! Jest dopiero po siódmej, mamy jeszcze czas do występu. - Feliks spojrzał niepewnie na Gilberta, który darzył go wkurzonym i śpiącym spojrzeniem. Nie jego wina, że zdenerwowanie nie dawało mu zasnąć i dobrze czuć się ze sobą. Rozumiał zdenerwowanie ukochanego, jednak mógł postarać się go zrozumieć. 

          -To nie jest takie łatwe. Gdybyś też był taki zdenerwowany, to również nie mógłbyś zasnąć. - Prusy westchnął i odwrócił się na drugi bok, kompletnie ignorując dalsze tłumaczenia Polski, które i tak nie zmieniały faktu, że był zmęczony i dalej chciał spać. Teraz ta wkurzająca pchła będzie mu gadać nad uchem i nie uciszy jej przez następne pół godziny. Zajebiście, na pewno będzie wypoczęty tego dnia. 

          -Błagam cię, zamknij się. Przytul się do mnie, pomyśl o czymś przyjemnym, i uda ci się zasnąć. - Gilbert znowu spojrzał na Feliksa, który jedynie skupiał na nim swoje smutne oczka. Zrobiło mu się żal blondyna, ale nie mógł czegoś poradzić na jego stan. Rozłożył ręce, chcąc przekonać partnera do przytulenia się, lecz zielonooki nic nie robił, nadal tylko patrzył. Oczy same mu się zamykały i ledwo siedział. Dałby wszystko, żeby zasnąć na dłużej niż jedynie piętnaście minut. 

          -Jeżeli mi obiecasz, że uda mi się zasnąć, to się przytulę do ciebie. - Albinos stwierdził, że jest w związku z debilem i niedorozwojem umysłowym, lecz osoby niepełnosprawne również powinny dostawać miłość i szczęście, więc pozostawał w związku z tą pchłą, chociaż momentami była cholernie nieznośna. Nie rozumiał czemu Polska stwierdził, że będzie robił mu łaskę, że się przytuli. Przecież to było normalne dla ludzi w związku. 

          -Głupi jesteś. - Powiedział krótko Prusy i pociągnął do siebie Polskę, mocno go ściskając, a po chwili, zaczynając go głaskać po głowie, zatapiając w jego włosach palce. Feliks nie spodziewał się tego ruchu, choć bardzo do przewidzenia było, że Gilbert w końcu się zdenerwuje i nie będzie chciał dłużej grać w jego gierki. W sumie, to również by nie chciał, ale co innego mu pozostało, kiedy miał pewność, że dzisiaj już nie pośpi? 

          -Nie musiałeś tego robić. - Powiedział krótko Feliks i bardziej wtulił się w Gilberta, zamykając już oczy. Głaskanie po głowie było takie przyjemne, mógł poczuć jak robi się coraz bardziej senny i możliwe było, że jednak zaśnie na jeszcze godzinkę, a może nawet dłużej. Byłoby miło i zyska więcej sił na występ, który przecież miał być za kilka godzin. Niepotrzebnie o tym pomyślał, gdyż otworzył szybko oczy i czuł jak go w środku skręca z nerwów. - Będzie dobrze, prawda? - Spytał niewyraźnie, prawie oddając się słodkiemu snu. 

          -Oczywiście, że będzie dobrze. Zadbam o to, żebyśmy odnieśli sukces na dzisiejszym występie, i żeby zapamiętano nas jako utalentowanych, młodych i zajebistych ludzi. Zostawimy po sobie ślad, rozpierdolimy konkurencję całkowicie, i będą nam zazdrościć talentu. Nie będzie drugiej takiej pary, jak my. Nikt nie zatańczy tak rewelacyjnie, jak my. Jesteśmy najlepsi ze wszystkich, uwierz w to, Fela. - Białowłosy spojrzał na twarz blondyna i uśmiechnął się lekko, widząc delikatny uśmiech pchły i jego równy oddech. Nareszcie zasnął. 

          Prusy pomyślał o nadchodzących wydarzeniach. Może przesadzał ze swoją pewnością siebie i zawyżonym ego, jednak można było zaliczyć to do dobrego nastawienia, które było cholernie ważne w tym momencie. Szkoda, że Polska nie był dobrze nastawiony, ale miał nadzieję na te kilka rozmów, które mogą sprawić, że Feliks uwierzy w swoje małe, lecz dalej wystarczające na dzisiejszy wieczór, umiejętności. Ucałował zielonookiego w głowę i sam zamknął oczy, mając znowu przed głową idealny przebieg ich tańca. Ta wizja jest zbyt idealna, na pewno nie będzie prawdziwa, ale zrobi wszystko, żeby była chociaż minimalnie podobna. 

*** 

          Nawet jeśli było trochę po godzinie szesnastej, już się przygotowywali, a wiedzieli jak bardzo czasochłonne i trudne to będzie. Potrzebna była do tego cierpliwość i spokój, a niestety Polska nie wykazywał tych cech i denerwował tym przyjaciół, którzy pomagali mu w ubraniu się na ten występ. Feliks był zachwycony swoich strojem, lecz nie dostrzegał teraz jego piękna i nastawiał się negatywnie, chociaż Włochy specjalnie zadzwonił do Hiszpanii, żeby wygłosił Polsce mowę motywacyjną, a wszyscy wiedzieli, że Antonio jest dobry w wygłaszaniu takich mów i często są skuteczne. 

          Niestety, na Feliksa nie zadziałały, co Antonia niesamowicie zdołowało, ale i tak życzył mu powodzenia i wspomniał jeszcze o zafelistości blondyna i sprawił tym, że troszkę podniósł go na duchu, lecz nie na tyle, żeby Polska zaczął w siebie wierzyć i mieć pewność, że poradzi sobie na tym występie i zaczaruje publiczność razem z Prusami. Nawet Węgry pozostawała bezsilna w pocieszaniu przyjaciela, a bardzo się starała w poprawieniu jego humoru. 

          -Feliks, spójrz na pozytywy. Jeszcze chwila, a będziesz miał to z głowy i będziesz mógł zająć się czymś innym, jak na przykład, rozbudowywanie związku z Gilbertem, patrzeniem co kombinuje, a coś mi mówi, że planuje coś tak samo jak Ludwig. - Feliciano oczywiście nie byłby sobą, gdyby nie pomyślał o tych oświadczynach, które kompletnie zaprzątały mu głowę i sprawiały, że nie mógł myśleć o niczym innym. 

          -Chciałbym już się od tego uwolnić. - Odpowiedział szybko Polska i założył do końca rajstopy, przy tym uważając na to, żeby ich przypadkowo nie zniszczyć, a były z wyjątkowo delikatnego materiału. Jednak nie sprawiło to, że z nich zrezygnował, gdyż były naprawdę piękne i idealnie podkreślały kształty jego nóg. Grzechem by było nie założenie ich na taką okazję. 

          -Uda ci się, uda się wam. Jestem pewna, że pójdzie wam dobrze i zostaniecie docenieni przez osoby, które tam będą oceniać taniec. Publiczność pewnie też was pokocha. - Erizabeta podeszła do Feliksa, żeby wplątać mu do włosów te śliczne róże, które dzisiaj rano zakupił Francja w kwiaciarni. Bardzo podobało jej się, że Francis tak się stara i robi wszystko, żeby również wygląd tancerzy był na wysokim poziomie tego wieczoru. Kwiaty we włosach zdecydowanie dodawały uroku. 

          -Tak myślisz? - Eliza przytaknęła na pytanie blondyna, i kontynuowała wplatanie białych i czerwonych róż w fryzurę zielonookiego. Czarna wstążka zawiązana w kokardę, która trzymała włosy w koku, dodawała świetności wyglądowi Feliksa. Feliciano powiedział, że troszkę tego za dużo, jednak pozostali zignorowali jego słowa. Doskonale wiedzieli, że rudzielec jest wielbicielem minimalizmu i skromności. 

          -Pora podkreślić trochę twoją śliczną twarz. - Włochy kucnął przed Polską i spojrzał mu głęboko w oczy, zastanawiając się czy drobny makijaż, jaki planował uczynić na przyjacielu, będzie pasować do jego urody i tych pięknych, dużych, zielonych oczu. Po dłuższym zastanowieniu się stwierdził, że czarna kreska eyelinerem, pomalowanie rzęs i pomalowanie ust Feliksa czerwonym błyszczykiem, nie będzie głupim pomysłem i podkręci tym jego wygląd. I jeszcze pewnie spodoba się Gilbertowi, więc pozytywów jeszcze więcej. 

          -Nie sądzę, żeby to było konieczne. - Odpowiedział szybko blondyn widząc, że rudowłosy bierze już kosmetyczkę brązowowłosej. Raczej znajdą się tam wszystkie rzeczy, jakie chciał wykorzystać w tym makijażu. - Co właściwie chcesz zrobić? - Włochy zaśmiał się cicho, co zaniepokoiło Polskę, jednak ufał mu. Ciekawe na jak długo. Feliciano stwierdził, że można jeszcze troszkę wykonturować twarz Feliksa, może nałożyć rozświetlacza, chociaż wtedy będzie już chyba tego za dużo, a to taniec blondyna ma błyszczeć, a nie jego twarz. Błyszczyki same w sobie już są świecące i przykuwają uwagę innych. Po co dodawać innych świecących rzeczy? 

          -Chcę podkreślić twoje oczy i usta, nie musisz się martwić. - Feliks zaczął się martwić. Wolał, żeby choć minimalnie jego naturalna uroda została zachowana, ale delikatny makijaż nie będzie głupim pomysłem. Węgry spojrzała na Włocha, prawie kończąc swoją robotę z włosami i różami. Będzie lepiej jak ona zajmie się makijażem. Jest bardziej doświadczona, a jak Włochy zajmie się taką robotą, to dojdzie do tragedii. 

          -Może sama lepiej się tym zajmę. Raczej kreska na oku i trochę różu na policzkach starczy, nie przesadzajmy. A błyszczyk jest bardzo złym pomysłem. - Powiedziała Erizabeta widząc, że Feliciano wyciąga jej czerwone świecidełko na usta i ewidentnie chce tego użyć. - Błyszczyk będzie się ścierać i brudzić, pomadka lepsza. - Rudowłosy fuknął i odłożył kosmetyczkę. Znowu nie będzie mógł w pełni pokazać swoich umiejętności wizażysty. 

          -Myślę, że kreska na oku zdecydowanie wystarczy. Bez makijażu wyglądam najpiękniej, a przynajmniej według Gilberta. - Powiedział Feliks, mając nadzieję na to, że przyjaciele zrozumieją jego decyzję. - No, możecie jeszcze pomalować rzęsy, ale nic poza tym. - Pozostali przytaknęli i przyznali, że tak będzie najlepiej i najbezpieczniej. Ważne było, żeby blondyn czuł się ze sobą konfortowo, nie przeszkadzało to w tańcu, i żeby również podobało się Prusakowi i nie odczuwał obrzydzenia w trakcie tańca. 

          Zrobienie kreski eyelinerem i pomalowanie rzęs, nie zajęło sporo czasu. Eliza zrobiła to szybko i sprawnie, a efekt był zadowalający dla wszystkich. Wystarczyło jeszcze ładnie ułożyć sukienkę, założyć buty, poprawić rajstopy, gdyż Feliks założył je niczym ułom, i może jeszcze dodać jakąś ozdobę, utrwalić fryzurę, i wszystko będzie gotowe. Polska już teraz wyglądał świetnie, jednak można było dodać trochę więcej zajebistości jego osobie. Minęło pół godziny męczenia się i śmiechu, a po tych krótkich wydarzeniach, blondyn był gotowy. 

          Polska podszedł do lustra i dokładnie się sobie przyjrzał. Nie sądził, że efekt będzie aż tak wspaniały. Sukienka była czerwona i miała ramiączka z koronkowego materiału. Sukienka była również średniej długości, sięgała troszkę za kolana, i miała ozdobne frędzelki. Węgry do teraz się zastanawiała czy dobrym rozwiązaniem jest akurat ta sukienka, jednak nie było już czasu na zakup innej. W sklepie było mało sukienek, które by pasowały do tango. 

          Blond włosy Feliksa były związane w koka. Wczoraj starali się jak tylko mogli, żeby do końca zmyć ten niebieski i różowy, i trochę się udało, lecz dalej pozostawał delikatny odcień tych kolorów. Kok był związany czarną, aksamitną wstążką, a dookoła była powczepiane białe i czerwone róże, przez które było trochę widać czarną kokardę ze wspomnianej wstążki. Luźno zwisały dwa kręcone kosmyki od grzywki. 

          Ostatecznie zrezygnowali z rajstop i były czarne zakolanówki z koronką. Feliciano był pewien, że te zakolanówki nie przydadzą się tylko na ten występ, a również na przygodne seksy Feliksa z Gilbertem, a bardzo możliwe, że do tego dojdzie jeszcze dzisiaj. Co do makijażu, ograniczyli się do kreski eyelinerem i rzęs, czyli tak jak prosił Polska. Wyglądało to bardzo ładnie i Feliksowi się podobało. Miał nadzieję, że Prusakowi również się spodoba, bo jego zdanie było również ważne. 

          Buty były zwykle, czarne i z małym obcasem, żeby wygodniej się tańczyło. Feliksa cieszyło, że te buty są takie wygodne i przy okazji ładne, a takie rzeczy rzadko chodzą ze sobą w parze. Żeby dodać pełności dzisiejszemu wyglądowi Polski, Włochy i Węgry postanowili jeszcze dać mu przezroczystą, czarną narzutkę. Teraz to wyglądało dobrze i mieli nadzieję, że Prusy tego nie zniszczy swoim wyglądem i postarał się z Roderichem i Ludwigiem. 

          -Efekt jest świetny, dziękuję. - Powiedział krótko Feliksa i dokładniej zaczął się sobie przeglądać. Naprawdę mu się podobało i stwierdził, że podbije scenę swoim wyglądem, skoro taniec będzie jednym wielkim niewypałem. To znaczy, jeszcze nie wiedzieli jak wystąpią, lecz to negatywne nastawienie siedziało w Polsce i nie chciało odejść. 

*** 

          Prusy nie był tego pewny, jednak nie mógł narzekać. Austria mówił, że wie co robi i mocno w to wątpił, ale bratu może zaufać, chociaż Niemcy mówił, że zaufanie Roderichowi w kwestii ubioru, nie jest za dobrym pomysłem. Oczywiście, młodszy brat od razu się oburzył i stwierdził, że zna się na modzie bardziej od Francji, który szybko wyśmiał słowa Edelsteina. Gilbert pozostawał dobrej myśli, nawet jeżeli później się zawiedzie. 

          -Wyglądasz świetnie! Jeszcze tylko ogarnąć Feliksa i robicie show. - Francis podszedł do przyjaciela i poklepał go po plecach w geście pocieszającym, widząc jego dość smutną minę. Przecież nie było źle, dlaczego Prusy był taki smutny? Nawet Ludwig przyznał, że brat wygląda świetnie, choć chyba powiedział to sarkastycznie. 

          -Mam nadzieję, że jest u niego dobrze. - Więc chodziło o to. Blondyn westchnął i odszedł trochę od albinosa, zastanawiając się nad tą sytuacją. Feliks nie był pewny swoich umiejętności, bardzo możliwe, że też nie będzie pewny swojego wyglądu tego wieczoru. Kompleksy znowu w niego uderzały i nic nie zapowiadało, żeby szybko zniknęły. Każdego niepokoił ten fakt, ale musieli być dobrze nastawieni. Tylko to ich ratowało od pewnej porażki. 

          -Na pewno jest u niego dobrze. Zresztą, możesz to sam zobaczyć. - Austria starał się pocieszyć Prusaka, lecz jak zwykle, marnie mu to szło. Prusy stwierdził, że przecież może zobaczyć co u Polski, więc bez jakichkolwiek wiadomości czy innych informacji, wyszedł z pokoju, kierując się do miejsca gdzie pewnie szykował się Feliks, czyli ich sypialnia. Po chwili, był już w tym pokoju i zastał tam gotową pchłę, przeglądającą się w lustrze. 

          -Gilbert?! - Polska szybko się schował za Węgry, jakby bał się reakcji Prus na jego wygląd. To nie miał być jeszcze moment, w którym Gilbert mógł zobaczyć jego strój i go ocenić. Erizabeta cicho westchnęła i odsunęła się od Feliksa, tym samym go odsłaniając. Blondyn wzdrygnął się, kiedy białowłosy do niego podszedł i dokładnie mu się przyjrzał. To było takie krępujące i dziwne. To zdecydowanie nie był moment na to. 

          -Wyglądasz pięknie. - Albinos przytulił blondyna, całując go delikatnie w głowę. Sprawiło to, że Polska mocniej się zarumienił i zdenerwował, doprowadzając tym do śmiechu Elizę i Feliciano, którzy patrzyli na tą całą sytuację. Od śmiechu powstrzymywali się jedynie Roderich i Ludwig, stojący w przejściu. Sytuacja była bardzo urocza, jednak nie mieli zamiaru powiedzieć tego głośno. 

          -Wyglądam gorzej od ciebie. - Odpowiedział Polska i bardziej się skulił. Kompletnie stracił wiarę w siebie i jeszcze bardziej bał się wyjścia na scenę, a będzie musiał to zrobić już za chwilę. Ledwo pamiętał choreografię, a jeszcze po śniadaniu doskonale umiał wszystkie ruchy i zajebiście dobrze mu szło. Ten występ będzie porażką i tylko się upokorzą. 

          -Nie gadaj głupot, wyglądasz ślicznie. - Feliks dokładniej przyjrzał się Prusakowi, którego wygląd zbyt skomplikowany nie był, ale miał swój urok. Zwykła, biała koszula, czarne spodnie, włosy ułożone na jedną stronę, również czarne buty do tańczenia, i szelki. Nie wyglądało to najgorzej, lecz szału nie robiło. Wszystko ma swój urok, to również. 

          -Nie użalajcie się tak nad sobą, bo musimy za chwilę wychodzić. Lepiej przygotujcie się psychicznie na to, co niedługo się wydarzy. - Francja wyjrzał zza ściany i poinformował o wszystkim zakochaną parę, która chyba planowała teraz wylewać na siebie wiadra czułości i milutkich słowek. Prusy i Polska przytaknęli, a pozostali wyszli z pokoju, zostawiając ich samych i pozwalając na szczere porozmawiania ze sobą. 

          -Jesteś gotowy? - Gilbert pociągnął za sobą Feliksa i obydwoje usiedli na łóżku, dokładnie na siebie patrząc. Blondyn zamilkł na dłuższą chwilę i zastanowił się nad tą sytuacją. Nie musi być aż tak źle, jak sobie to wyobraża. Będą dobrze się bawić, a przynajmniej miał taką nadzieję. Jeśli dobrze pójdzie, to na dobre oddadzą się muzyce i swojemu towarzystwu, kompletnie nie zwracając uwagi na publiczność i swoje niedociągnięcia w tańcu. W najgorszym przypadku, skręci kostkę i nie będzie mógł już nigdy tańczyć. Takie rozwiązanie sytuacji wydawało mu się najlepsze, chociaż też dość bolesne. 

          -Staram się myśleć pozytywnie. Raczej będzie dobrze, umiemy choreografię, wyglądamy zajebiście, a jak nie osiągniemy dobrych wyników, to przecież tragedii nie będzie. - Prusak uśmiechnął się pocieszająco do pchły, przyprawiając go o ciepło na sercu. Polska zawsze tak miał, kiedy Prusy się do niego tak uśmiechał, odsłaniając swoje białe i lśniące zęby. Feliks odwzajemnił uśmiech, a po chwili jeszcze się przytulił do partnera, wąchając perfumy ukochanego. Ten zapach był taki przyjemny, działający na zmysły. Blondyn już mógł stwierdzić, że zaraz po tym występie, rzuci się na Gilberta, bo ten zapach działał na niego zdecydowanie za mocno. Za dużo podłoża seksualnego. 

          -Feliks, później się do mnie poprzytulasz i powąchasz. Z całowaniem też się wstrzymaj, żeby nie doszło przypadkiem do czegoś więcej. - Prusy cholernie chciał szybkiego numerku przed tym występem, jednak graniczyło to z zepsuciem stylizacji Polski, a była naprawdę cudowna. Muszą się jeszcze wstrzymać, a potem mogą bawić się całą noc i jeszcze dłużej. Wystarczy troszkę cierpliwości. 

          -Jak sobie chcesz, ale wiedz, że szybko się ode mnie uwolnisz. - Feliks pocałował krótko Gilberta, chociaż ten mówił o nie całowaniu się na chwilę obecną. Albinos westchnął, a po chwili jeszcze cicho zaśmiał. Dalszą rozmowę przerwał im dzwonek telefonu blondyna, który niestety był ustawiony na cały głośnik. - Nie chcę z nią rozmawiać. - Powiedział cicho Polska widząc, że osobą dzwoniącą jest Czechy. Dlaczego nie mogła zrozumieć, że był na nią wściekły i nie życzył sobie rozmowy z nią? Pół roku bez niego wytrzymała, to jeszcze dzisiaj nie muszą rozmawiać. 

*** 

          Budynek, w którym miał być ten występ, był ogromny. Argentyna powiedział, że stoi tutaj już od dobrych kilkudziesięciu lat i kiedyś był tutaj szpital psychiatryczny, jednak zakład po wielu problemach z prawem został zamknięty, więc zrobili teatr, w którym od kilku lat były występy tańców towarzyskich, lecz również różne musicale i inne przedstawienia. Polska dalej mógł poczuć tutaj zapach lekarstw i szczerego obłędu psychicznego. A może mu się tylko wydawało i był to wytwór jego chorego umysłu. 

          Już za chwilę mieli wejść na scenę. Byli siódmą parą, a szósta prawie kończyła swój występ, który był naprawdę niesamowity jak na jakąś amatorszczyznę. Feliks denerwował się coraz bardziej z każdą sekundą, a Gilbert zachowywał resztki spokoju i pozytywnego nastawienia. Polska bardzo chciał wiedzieć jak w takiej sytuacji, Prusy dalej może się uśmiechać i nucić sobie piosenkę, którą wybrali do swojego tańca. Nie było aż tak źle. Przed nimi była jeszcze piętnastominutowa przerwa, więc można uciec i udawać, że nic się nie wie o tym występie. 

          -Wyglądasz na zdenerwowanego. - Argentyna podszedł do Polski i uśmiechnął się do niego, ale nie dało to za wiele. Feliks dalej pozostawał zdenerwowany i wyglądał dyskretnie zza kurtyny, oglądając taniec obecnej pary, która podbijała serca publiczności. Nie przebije tego z Prusami, nawet jeżeli będą się starać, a ich choreografia jest cholernie oryginalna i piękna. Francja bardzo się starał, tworząc ją i doprowadzając do światowej perfekcji. 

          -Nie tylko wyglądam na takiego, a też taki jestem. Mam nadzieję, że Gilbert zakryje moje braki w tańcu. - Martin westchnął i poklepał Feliksa po plecach, chcąc chociaż trochę go pocieszyć i dodać pewności siebie. Rozumiał jego strach, takie uczucia są normalne przed występem, a ponoć Feliks też boi się obcych, więc taki występ musi być dla niego szokiem i ciężkim przeżyciem. 

          -Musisz zaufać swoim umiejętnościom i przede wszystkim, Gilbertowi. To jaki jest twój partner do tańca, jest bardzo ważne. Jak on zjebie, to ty również zjebiesz. W tańcu nie da się uratować drugiej strony, a można ją jedynie jeszcze mocniej spieprzyć. 

          -Bardzo mnie tym pocieszyłeś, dziękuję. - Odpowiedział ironicznie blondyn i odszedł myśląc, że Martin nie jest odpowiednim kandydatem do rozmowy. Do jego uszu dotarł dźwięk braw, co oznaczało, że para szósta skończyła swój taniec i poszło im rewelacyjnie. Uderzyła w niego zazdrość, jednak nie warto było to pokazywać. Miał już wystarczająco problemów, a nie będzie też martwić innych. 

          -Jeszcze kilka minut. - Powiedział Prusy i podszedł do Polski, dalej patrząc na jego cudowną fryzurę. Naprawdę była piękna i nie mógł się na nią napatrzeć, jak zresztą na całą pchłę. O ile Feliks zawsze był piękny, to teraz stał się kompletnym bogiem urody i piękności, ale z dość smutnym wyrazem twarzy. - Proszę cię, przecież nie będzie tragedii. Umiemy ten taniec, przed chwilą go tańczyliśmy jeszcze raz, i było świetnie. - Gilbert przytulił Feliksa i pogłaskał po głowie. To głaskanie było niezwykle skuteczne, bo mocno go satysfakcjonowało. Blondyn przytaknął na słowa ukochanego i objął go swoimi rękoma. 

          -Damy radę. - Szepnął krótko Polska, na co Prusy przytaknął i troszkę poluzował swój uścisk. Zaczęła się ta piętnastominutowa przerwa, którą musieli wykorzystać na porządny odpoczynek, uspokojenie się i wylanie na siebie odpowiednią ilość słodkich słów. Jeszcze nie mogło zabraknąć całusków i przytulasków, a potem na scenę i zacząć swoje show. 

*** 

          Kurtyna zaczęła być ciągnięta do góry, odsłaniając scenę i wszystko co na niej było. Jedyne dwa światła były skierowane na krzesło, na którym siedział przystojny albinos, schylając głowę i nie pozwalając widowni na zobaczenie siebie w całości. Dawało to nutki tajemniczości, lecz również erotyki, a to drugie przynajmniej u napalonych dziewczyn, które już zakochały się w muskularnej budowie tego faceta i jego specyficznym kolorze włosów. 

          Aż nagle, na scenę weszła jakaś dziewczyna o blond włosach. Podeszła powoli do albinosa, lustrując go dokładnie lubieżnym spojrzeniem, a kiedy już była obok niego, pociągnęła szybko za jego ręke sprawiając, że ten od razu wstał i złapał ją w pasie. Dopiero teraz zaczęła grać muzyka, spokojna na początku, jednak rozkręcająca się z każdą sekundą dalszego stania pary. Nikt nie spodziewał się, poza tancerzami, że teraz zacznie się prawdziwa eksplozja erotyki, piękna, szybkich ruchów, i "niewinnych" muśnięć warg, zmieszanych z łapaniem tam, gdzie się łapać nie powinno w takich momentach. 

          Początkowo, było niewinnie. Każdy taniec zaczynał się spokojnie i nie sprawiał wrażenia tego, że za chwilę rozpocznie się prawdziwa akcja. Trzymali widownię w niepewności. Krótkie łapanie za ramiona, twarz, czy biodra, były zmieszane z małymi krokami po scenie, pochylaniem się do tyłu i przodu, a wszystko to było urozmaicone w przepełnione pożądaniem spojrzenia, które wręcz krzyczały, że taniec tej parze nie wystarcza i chcieliby zrobić ze sobą coś więcej. Najlepiej w tej chwili. 

          Muzyka przybrała kompletnie innego tępa, przyprawiając o dreszcze wszystkich. Urocza blondynka idealnie współgrała z seksownym białowłosym, który każdym swoim ruchem dawał jej znak o tym, że jest w jego posiadaniu i nikt inny nie może jej mieć. Można było doszukiwać się przerażenia w oczach dziewczyny, lecz była tylko radość i przesadna pewność siebie. Widownia patrzyła coraz to bardziej zaciekawiona i spragniona akcji, godnej jakiegoś filmu grozy. 

          Wirowali wokół siebie, patrzyli na siebie z pożądliwością, kręcili się po całej scenie, czasami zwalniając swoje ruchy, dając sobie odpocząć, jednak po chwili znowu zaczynając swój szybki taniec od nowa. Raz nawet prawie się pocałowali, ale woleli zachować takie przyjemności na koniec, kiedy taniec dobiegnie końca i będą chcieli dodać jeszcze więcej emocji do swojego występu, który przebiegał naprawdę cudownie. Feliks mógł się tak nie denerwować. Teraz wszystko szło tak dobrze. 

          Gilbert uwielbiał, kiedy Feliks pochylał się do tyłu przed nim, albo oplatał swoją nogę wokół niego. To było takie przyjemne, miłe dla oczu i pobudzające zmysły. Na próbach nie sądził, że ten taniec może być taki wspaniały. Klimat psuły wieczne błędy, obecność Francji, i brak odpowiedniego stroju i miejsca do tańca. Teraz wszystko było idealnie. No, prawie wszystko, gdyż dalej się nie pocałowali, a do końca jeszcze z dwie minuty. 

          Aż w końcu nastał jeden z ciekawszych momentów, które zawsze przewyższały Polskę i nawet podczas próby generalnej trochę mu nie wyszło. Pozostawał jednak dobrej nadziei. Wszyscy ją w nim pokładali, a on zżył się z tą muzyką i tańcem, swoim partnerem i nie mógł zawieść tego wszystkiego. Nie mógł pozwolić swoim emocjom na takie nagłe zniknięcie.

          Muzyka zwolniła, trochę była cichsza, a on zaczął robić małe kroczki, bujając przy tym biodrami i czerpiąc satysfakcję z tego, że Prusak był coraz bardziej podekscytowany. Blondyn mógł usłyszeć jęki zachwytu widowni, która ubolewała nad faktem, że nie będzie mogła posiąść jego ciała, takiego bóstwa i cudu. Jedyną osobą, która obecnie mogła się nim bawić jak tylko będzie chciała, był ten białowłosy facet, zabijający całą niewinność z ciała tej drobnej blondynki. 

          Jakoś dawał radę. Trochę onieśmielał go wzrok ukochanego, z którego łatwo mógł wyczytać informację, że ten ma na niego ochotę. Czerwone oczy były ciemniejsze, przepełnione tym cudownym i upragnionym pożądaniem, jakiego dawno już u Gilberta nie widział. A jak widział, to nie było aż tak nasilone. Jedyna rzecz, jaka blokowała albinosa od rzucenia się na Feliksa, była ta przeklęta widownia, która wpatrywała się w nich, jak w obrazek. Mało brakowało, a zapomniałby o swoich ruchach, a przecież miał być finał. 

          Wziął szybko Feliksa, zakręcił nim kilka razy, mocno złapał jego dłonie, prawie wymuszając na nim cichy krzyk, który tylko bardziej by go podniecił. Zresztą, nie tylko jego. Ci wszyscy faceci na widowni patrzyli lubieżnie na tą słodką blondynkę, zapewne mając z nią niedobre myśli w głowie. Mógł sobie wyobrazić ich zawód, kiedy dowiedzą się, że dziewczyna nie jest dziewczyną i już ma kogoś, komu oddała się w pełni. 

          Muzyka była szybka, emocjonująca, ich ciała były blisko siebie. Wirowali po całej scenie, słysząc tylko ciche "oh" i "ah" widowni, która wzdychała do ich tańca, a czasami do nich samych, gdyż piękni byli niesłychanie. Nastał moment finalny, na który obydwoje czekali niecierpliwie i momentami chcieli rzucić resztę tańca w cholerę i zatopić się w namiętnym pocałunku, przepełnionym szczerą miłością i chęcią bycia ze sobą do końca świata. Aż w końcu, mogli to zrobić, a kiedy muzyka się skończyła, a publiczność była gotowa bić brawa, zignorowali to wszystko i pocałowali się szybko. 

*** 

          Zajęli piąte miejsce wśród amatorów, więc jeszcze załapali się na nagrodę w formie robienia z nich profesjonalnych tancerzy, którzy będą zgarniać grube miliony i zdobędą sławę w show-biznesie. Byli zadowoleni ze swojego miejsca. Nie było ani za wysokie, ale też nie było niskie. Z chęcią znaleźliby się w pierwszej trójce, lecz nie można mieć wszystkiego, a tak to przynajmniej się dobrze zabawili i nie wymagano od nich, żeby koniecznie przyjmować ofertę zaczynania kariery. I tak, nie przyjęli tej propozycji. 

          -Jesteście z siebie zadowoleni? - Spytał z uśmiechem Francja, będąc dumnym ze swoich uczniów, którzy nie przynieśli wstydu mu, a przede wszystkim, sobie samym. Wiedział, że to pytanie jest głupie, bo w oczach Prus i Polski można było dostrzec radość, ale również spore zmęczenie. To drugie było oczywistą oczywistością. 

          -Oczywiście, że jesteśmy zadowoleni. Zrobiliśmy coś, co nas bardzo uszczęśliwiło i dało wiele frajdy. Nie wiem dlaczego się tak cholernie bałem. - Odpowiedział Feliks i cicho się zaśmiał, mocniej ściskając dłoń Gilberta, i lekko się o niego opierając. Ledwo chodził, aż tak był zmęczony. Nawet nie miał siły na pójście do baru, żeby opić ten występ i swoje małe zwycięstwo. 

          -Cieszy mnie to bardzo. Jutro pójdziemy uczcić dzisiejszy występ, prawda? Widzę, że nie dajecie sobie rady. - Francis zaśmiał się jeszcze i poklepał przyjaciela po plecach, żeby chociaż trochę pokazać się od tej żywszej strony. Widok zmęczonych Prus był bardzo ciekawy. Zakochana para nawet nie odpowiedziała pożądnie, a jedynie pokiwała głową, doprowadzając do rozbawienia pozostałych. 

          -Coś czuję, że dzisiaj szybko padniecie. - Skomentował cicho Ludwig i poprawił sobie Feliciano, który prawie wyślizgiwał mu się z rąk. Tak, Włochy również był zmęczony, a że nie chciało mu się chodzić, to zmusił Niemca do wzięcia go na rączki. Oczywiście nie obyło się bez grożenia, że jak Ludwig go na te rączki nie weźmie, to może też pożegnać się ze swoim ogrodem, nad którym przecież tak bardzo i ciężko pracował. Feliciano bardzo polubił benzynę i zapałki. 

*** 9 października *** 

          Niemcy spokojnie siedział na kanapie i kontynuował swoje przygotowywania do oświadczyn. Chociaż, troszkę poszedł do przodu i już patrzył garnitury ślubne, a one nie były aż takie ważne na chwilę obecną. Nawet nie wiedział czy Włochy powie mu "Tak, wyjdę za ciebie!" podczas tych oświadczyn, więc tym bardziej nie powinien patrzeć na garnitury, bo bardzo dobrze jego marzenia mogą zostać zniszczone. 

          Z szukania czegoś mu teraz niepotrzebnego, wyrwał go dzwonek telefonu, a jak się szybko okazało, dzwonił do niego Szwajcaria, co było lekko dziwne i nie spodziewał się tego. Niechętnie sięgnął telefon i odebrał, zastanawiając się co takiego może chcieć Vash. Nie przepadał za rozmowami z nim, chociaż niedawno pisał z nim i powiedział mu o swoich planach oświadczyn. Wiedział, że w kwestii ukrywania tajemnic, mógł mu zaufać. 

          -Słucham? - Niemcy musiał troszkę poczekać na odpowiedź. Na początku pomyślał, że Szwajcaria pomylił numery i chciał zadzwonić do kogoś innego, jednak po dłuższej chwili Vash odebrał, zaczynając w końcu konwersację. Sam nie wiedział dlaczego zadzwonił do Ludwiga, coś mu mówiło, żeby dopytać go o szczegóły tych oświadczyn. I to nie było tak, że Włochy do niego dzwonił i mówił, że podpali mu ogród jeżeli nie wyciągnie dobrych odpowiedzi od Niemiec. Wcale tak nie było. 

          -Mam do ciebie kilka pytań. Nie obchodzi mnie, że możesz nie mieć czasu. Ja również go nie mam, ale jestem ciekawy kilku. Spytam prosto z mostu, kiedy chcesz oświadczyć się Feliciano? - Ludwig mógł spodziewać się tego pytania. To było oczywiste, że teraz wszyscy będą go o to wypytywać, a naprawdę nie chciał o tym rozmawiać. Jeszcze ktoś wygada rudzielcowi i będzie problem. Postanowił odpowiadać rak na około, jak było to tylko możliwe. 

          -Oświadczę mu się kiedy będę gotowy, a nie wiem kiedy to będzie. 

          -No dobrze, ale masz jakiś konkretny termin, może dzień.

          -Zrobię to, kiedy będę chciał. Nie mam nawet jeszcze pierścionka zaręczynowego. - Vash westchnął i stwierdził, że na to pytanie nie otrzyma porządnej odpowiedzi. Ta rozmowa będzie trudna, lecz Feliciano nie da mu spokoju, jeżeli nie będzie chociaż jednej, dobrej odpowiedzi. 

          -A może masz miejsce w jakim byś chciał się oświadczyć Feliciano? - Niemcy zaczął wyczuwać ciekawskość, która jest godna Włoch. W głowie pojawiła mu się myśl, że Szwajcaria został zmuszony do wyciągnięcia od niego informacji na temat oświadczyn, a te informacje zostaną później dostarczone Feliciano, który bardzo chciał wiedzieć czy ukochany coś planuje. Główka pracuje, nie ma tak łatwo. 

          -Jeszcze nie mam dokładnych planów na te oświadczyny. Będę miał pierścionek, to zacznę dokładniej planować. Wybacz, ale nie mam za bardzo czasu na rozmowę, muszę zająć się jeszcze kilkoma innymi rzeczami. Swoją drogą, pozdrów ode mnie Feliciano i powiedz mu, że nie zdobędzie tak łatwo informacji dotyczących tych oświadczyn. - Ludwig nie czekał dłużej na odpowiedź Vasha, bo pewnie będą to prośby o nie kończenie rozmowy i wymigiwanie się, że przecież nie rozpoczął współpracy z Włochami. 

          Niemcy odłożył telefon i wrócił do oglądania tych garniturów. Przykry był fakt, że żaden mu się nie podobał, jednak miał jeszcze czas na wybieranie tego. Najpierw trzeba się skupić na pierścionku, a szukanie go było kompletnym bólem w dupie. Nie dosłownie oczywiście, ale jest to dobre porównanie. Miał nadzieję, że nigdy nie zazna tego bólu dosłownie. 

***

         Tak jak obiecali sobie poprzedniego dnia, tak też zrobili. Musieli jakoś uczcić to piąte miejsce w występie, a ten wynik był niesamowicie satysfakcjonujący. Księżniczki stwierdziły, że nie będą zbyt mocno szaleć, żeby potem nie było takich problemów jak poprzednio, u Szwecji. Niestety, książęta mieli inne plany i stwierdzili, że skoro mają zaszaleć tego wieczoru, to pójdą do klubu. Nawet Austria stwierdził, że rozerwie się trochę bardziej podczas dzisiejszej zabawy i nie będzie widział umiaru w ilości alkoholu. Pozostali już wiedzieli, że nie skończy się to dobrze. 

         Słońce już prawie całkowicie zaszło, niebo było lekko pomarańczowe, jednak z drugiej strony już całkowicie granatowe, prawie czarne. Ładną ozdobą były gwiazdy, lecz mało kto się nimi interesował, szczególnie kiedy szedł bawić się do klubu i nie myślał o rzeczywistości, a w głowie był nastawiony na brak konsekwencji swoich czynów. Oczywiście, książęta nie sądzili, że ten wieczór zakończy się źle. Twierdzili, że potrafią się pohamować i powstrzymać od robienia głupot. 

         Niemcy strasznie przymulał przy barze, pijąc już któryś kufel piwa z rzędu. Sam nie wiedział ile już wypił, ile tutaj siedzi, i jakim cudem jego portfel był już prawie pusty. Jeszcze niedawno miał tyle pieniędzy, że mógłby całemu klubowi kupić po jednym drinku, a teraz zostało mu na zaledwie jeszcze trzy kolejki. Najwyżej coś wyłudzi od Austrii, który po wypiciu odpowiedniej ilości whisky, poszedł szaleć na parkiecie. Ten widok był zabawny. 

          Prusy nie chciał dzisiaj tańczyć, a jedynie nawiązać nowe znajomości. Pierwotnie, miał pić z młodszym bratem, ale plany uległy zmianie, kiedy zauważył taką ładną dziewczynę, która stała samotnie pod ścianą i sama nie wiedziała co ze sobą zrobić. Ludwig był przewrażliwiony mówiąc, że podejście do tej dziewczyny może źle się skończyć. Gilbert doskonale wiedział co robi i miał nad sobą kontrolę. Nie zdradzi przecież Feliksa. 

          Zanim się obejrzał, jakaś randomowa kobieta dosiadła się do niego, zalotnie przy tym patrząc. Na początku starał się ją zignorować, jednak jej wzrok za bardzo go dekoncentrował. Zaczęło mu mocno szumieć w głowie, przez co stracił nawet zainteresowanie tańczącym Roderichem i Gilbertem, który przez ilość alkoholu w swoim organizmie, ledwo nad sobą panował i z trudem trzymał przy sobie ręce. 

          -Wyglądasz na przygnębionego. - Powiedziała cicho dziewczyna i dopiła swojego drinka, nie spuszczając wzroku z blondyna. Coś było w jej oczach, lecz Niemcy nie był w stanie stwierdzić co. Były takie ładne, brązowe, hipnotyzujące. Podobały mu się, jednak nie były w stanie zastąpić tego specyficznego koloru oczu Włoch. Dla jednych również był to brązowy, ale dla niego zawsze to będzie złoty, idealnie kontrastujący z jego rudymi włosami. 

          -Wszystko dobrze, nie musisz się martwić. Po prostu za dużo wypiłem. - Czarnowłosa się zaśmiała i przysunęła do Ludwiga, jakby coś planowała. Nie ufał jej, chociaż nie wyglądała na taką, która chciałaby jakichś korzyści z tej niespodziewanej rozmowy. - Jak masz na imię? - Spytał po chwili, chcąc jakoś pociągnąć rozmowę. 

          -Jestem Amelia, a ty? - Niebieskooki musiał przyznać, że podobało mu się to imię. Jedno z ładniejszych, jakie kiedykolwiek słyszał. Mimo fascynacją osobą Amelii, dalej pozostawał wierny Feliciano i nie chciał tego zmieniać. Kochał go, planował oświadczyny, i głupio będzie teraz wszystko niszczyć przez jakąś dziewczynę w klubie. 

          -Ludwig. - Odpowiedział szybko i minimalnie się odsunął od czarnowłosej, kiedy ta się do niego przysunęła. Jeszcze kilka sekund temu nie miał nic przeciwko jej natarczywemu patrzeniu na niego, lecz teraz zaczynało to być co najmniej niezręczne. Poprosił barmana o dolewkę piwa, wykładając na blat kolejne pieniądze, a pracownik nalał mu ukochanego trunku, od razu zaczął go pić, nie zwracając już uwagi na kobietę, która nadal obok niego siedziała i obserwowała. 

          -Przyszedłeś sam? - Amelia nie chciała jeszcze kończyć rozmowy. Przecież musiała wyciągnąć z niej jakieś korzyści, dlatego tutaj przyszła. Postawienie jej kilku drinków nie wystarczy, pragnęła czegoś więcej, a ten cały Ludwig wyglądał na dobrą sztukę. Ten wariat z parkietu był przerażający, a tamten albinos już miał grupkę dziewczyn obok siebie. 

          -Nie, jestem z braćmi. - Blondyn kiwnął głową na wariata z parkietu i albinosa z własnym haremem. Amelia była troszkę zdziwiona, że akurat oni są rodzeństwem Ludwiga, jednak nie mogła narzekać. To i tak był nieistotny szczegół, który jej się nie przyda. Postanowiła już nie zwlekać z konkretami, nie chciało jej się dłużej czekać. 

          -Jesteś z kimś w związku? - Niemcy spojrzał zdziwiony na dziewczynę, która bardzo chciała znać odpowiedź na to pytanie. W głowie szumiało mu coraz bardziej i powoli tracił świadomość tego co robi, jednak umiał jeszcze stwierdzić o co chodzi tej kobiecie. Miała zamiar zaciągnąć go do najbliższej toalety, ewentualnie do siebie do domu. Nie mógł pozwolić na takie zakończenie tej historii. 

          -Mam chłopaka. Niedługo może być moim narzeczonym. - Ludwig starał się brzmieć na dość trzeźwego i ogarniętego, jednak wychodziło mu to coraz gorzej. Procenty robiły swoje. Zaczął czerpać sporą satysfakcję ze zdziwienia rozmówczyni, która chyba nie brała jego słów zbyt na poważne i uznała jego homoseksualizm za żart. Dość przykre. 

          -Jesteś gejem? 

          -Coś w tym dziwnego? - Amelia pokręciła przecząco głową, chociaż w środku zaczęła odczuwać dużą niechęć. Więc, nic nie będzie z jej planów i musi szukać dalej. Może bracia Ludwiga będą bardziej adekwatni do jej planów i chętni do krótkiej przygody na noc. Trzeba to sprawdzić, a jak z nimi się nie uda, to pójdzie do innego klubu. Nie będzie siedziała w towarzystwie jakichś pedałów. 

          -A twoi bracia są zajęci? 

          -Ten z parkietu ma żonę, a ten z grupką dziewczyn przy sobie ma chłopaka. Przykro mi, że nie zaliczysz dzisiaj kogoś przystojnego, wolnego, i heteroseksualnego. - Niemcy mógł ugryźć się w język i nie mówić tego drugiego zdania. No cóż, alkohol nigdy nie przynosił mu dobrych skutków. Może tym sposobem oderwie się od irytującej dziewczyny, bo naprawdę zaczęła go powoli wkurzać tymi pytaniami. Dopił do końca piwo, a następnie poprosił o swoją przedostatnią kolejkę. Musiał się porządnie upić, bo druga taka noc może już prędko nie nadejść. 

          -Przepraszam za zabieranie twojego wolnego czasu, pójdę już. - Amelia wstała i odeszła jak najdalej, byle uniknął jakiegokolwiek kontaktu z tym blondynem. Dlaczego większość przystojnych facetów musi być zajęta, albo są homoseksualni? To nie było w porządku. Niemcy zaśmiał się cicho tym swoim zaniżonym tonem, który zawsze podniecał Feliciano, kiedy słyszał taki głos ukochanego. 

*** 

          Księżniczki spokojnie piły w domu, rozmawiając o głupotach, śmiejąc się, i oczywiście obgadując swoich ukochanych debili, którzy zdecydowanie nie mieli limitów w tym klubie. Udowadniali to wiadomościami, które do nich wysyłali. Ich treść była często niezrozumiała, jednak zdarzyły się również dość zboczone przypadki i jeden taki przypadek został wysłany do Feliksa, który otrzymał zdjęcie penisa Gilberta, siedzącego w toalecie publicznej. Roderich ograniczał się do dziwnych wiadomości, a Ludwig wysyłał coś normalnego i głupiego na zmianę. 

          Dochodziła północ, więc książąt nie było już długo w domu. Dawali całymi sobą znać, że doskonale się bawią i szybko nie wrócą, co troszkę denerwowało królewny, ale również na swój sposób śmieszyło. Mieli w planach udać się po nich, a wiedzieli gdzie jest ten klub. Francja nawet się zaoferował, że podwiezie księżniczki, żeby tylko same się nie włóczyły nocą po mieście, a same przecież mają trochę procentów w sobie. 

          "Ela, jest zajebicie! Chodź się bawć". Węgry westchnęła, kiedy Austria wysłała jej kolejną wiadomość, która namawiała ją do pójścia po niego i szybkiego położenia do łóżka, byle już nie robił głupot w życiu. Postanowiła to zignorować i dalej dobrze się bawić. Dopiła do końca wino i spojrzała na Włocha, który niezrozumiale patrzył w telefon i mocno wysilał swój umysł, żeby zrozumieć co wysłał mu Niemcy. 

          "Feliiii, ja nie chce tancyc z roderichem :("

          "To z nim nie tańcz." Feliciano wiedział jak pomóc partnerowi w trudnych chwilach. Włochy nie patrzył już na resztę wiadomości, które były nałogowo wysyłane przez Niemca, któremu zdecydowanie powinno się zabrać telefon. Polska dalej cierpiał, gdyż Prusy nie oszczędzał się w wysyłaniu niegrzecznych wiadomości, o tematyce niezwykle seksualnej. Szykowała się spora zabawa, kiedy książęta wrócą do domu. Szkoda tylko, że najprawdopodobniej nie będą tego jutro pamiętać. 

         -Może już po nich pojedziemy? - Zaproponował Francja, patrząc na smutne twarze księżniczek, u których można było doszukiwać się nutki rozbawienia, ale też zażenowania zachowaniem swoich partnerów. Z jednej strony, było mu ich szkoda, a z drugiej chciało mu się śmiać z tej sytuacji. Sami święci nie byli u Szwecji, a teraz wyklinali książąt w myślach. Wydawało mu się, że najlepszym rozwiązaniem będzie zakończenie zabawy germańskich braci, bo niedługo naprawdę zrobią coś poważnego, przez co komedyjka ucierpi. 

          -Tak chyba będzie najlepiej. - Odpowiedziała Węgry i wstała, nie chcąc dłużej czekać z tym wychodzeniem z domu. Można powiedzieć, że wiadomości Austrii były nieco niepokojące, jednak czasami dostawała od niego gorsze rzeczy. Na przykład rozwód, lecz to jest historia na inny moment. Polska i Włochy też nie chcieli dłużej czekać, więc wstali i wzięli się za ubieranie, żeby nie wychodzić na miasto w stanie opłakanym. 

          -Mam nadzieję, że przeżyją do czasu znalezienia ich. - Powiedział Feliks, zakładając swoje wspaniałe glany, które wielbił od prawie dziesięciu lat. Nie wyobrażał sobie swoich nóg bez nich, jednak coś mu mówiło, że niedługo świetne buty pójdą do kosza. Może nie będzie tak źle i dalej będzie mieć bliźniacze glany z Gilbertem. 

*** 

          W wielkim skrócie, było bardzo wesoło książętom, którzy nie powstrzymywali się od krzyczenia i mówienia niezrozumiałych rzeczy. W klubie było już nudno, więc wyszli z niego w poszukiwaniu przygód i rozrywki. Nie uważali, że za dużo wypili, a ich skromnym zdaniem było w sam raz. No dobrze, może nie powinni brać drinków od takich kilku dziewczyn, jednak niczego nie żałowali i teraz przynajmniej doskonale się bawili. Już na długo nie zapomną tej nocy, chociaż coś im mówiło, że za chwilę urwie im się film.

          Prusy i Niemcy głośno śpiewali jedną z piosenek Rammstein, za to Austria nucił sobie pod nosem pewne dzieło Mozarta, do którego miał naprawdę sporą sympatię i sentyment. Przypominało mu to o pewnych wydarzeniach, których obecnie tłumaczyć mu się nie chciało. Miał ciekawsze rzeczy na głowie, jak na przykład pilnowanie, żeby się nie przewrócić. Tak, to było jego obecnym priorytetem, a nogi odmawiały mu posłuszeństwa coraz bardziej. 

          A księżniczki niepokoiły się, gdyż ich ukochanych nie było w tym klubie, więc teraz jeździli po całym mieście w poszukiwaniu ich i nawet do nich dzwonili, lecz ci nie odbierali. W głowach mieli mroczne scenariusze, ale nie mogli od razu nastawiać się na coś złego. Nic nie było jeszcze przesądzone i musieli być dobrej nadziei. Książęta są rozważni, mądrzy, silni i na pewno sobie poradzą w niebezpiecznie, nawet mając w sobie sporo promili. 

          -Chyba to oni. - Powiedział Francja, dokładnie przyglądając się pewnej trójce, która w oddali próbowała normalnie chodzić i bardzo głośno coś mówiła. Brzmiało mu to na język szatana, więc bardzo prawdopodobne było, że byli to kochani germańscy bracia, którzy postanowili uciec z klubu i podróżować po mieście. - To zdecydowanie oni. - Dodał po chwili, kiedy podjechał do pijanego trio. 

          -Zgarniamy ich. - Węgry od razu odpięła pasy i wyszła z samochodu, kiedy Francis zaparkował przy chodniku. Polska i Włochy również wyszli z pojazdu, kierując się do partnerów, którzy nawet nie zwrócili na nich uwagi i dalej szli, śpiewając coś ciekawego pod nosem. - Zaczekajcie na nas, a nie idziecie! - Eliza podbiegła do Rodericha na tyle szybko, na ile tylko pozwalały jej obcasy. Zdecydowanie mogła założył inne buty, ale te były takie ładne. 

          -Oh, Elizka. - Szatyn uśmiechnął się na widok ukochanej, która troszkę przeraziła się jego stanem, lecz nic nie poradzi na to, że troszkę zepsuła mu się fryzura. Gilbert i Ludwig patrzyli tylko zdziwieni na swoje królewny, które same nie wiedziały co zrobić. Pozostawało tylko zaprowadzić ich do samochodu, w którym dalej czekał Francis. Feliks trochę się wzdrygnął, kiedy białowłosy zaczął do niego podchodzić z dwuznaczną miną. 

         -Wracajmy już do domu. - Szepnął niepewnie blondyn, lecz albinos zignorował jego słowa kompletnie, złapał go i przyparł do siebie, mocno całując w usta. Polska był zaskoczony tym ruchem, choć dla niektórych był do przewidzenia. W ustach Prus, mógł wyczuć dużą ilość alkoholu, ale również nutkę papierosów, co go niepokoiło i denerwowało. Nie lubił, kiedy Gilbert palił, a ostatnio miał do tego skłonności. 

         -Takie zabawy zostawcie sobie na później. - Powiedziała ostro Erizabeta, trzymając Rodericha, który prawie zasypiał w jej ramionach. Uznawała to za urocze, jednak wolała, żeby sen miał miejsce dopiero w domu, a nie na środku ulicy gdzie zbyt wygodnie nie jest. Jedynie Niemcy pozostawał jakoś ogarnięty, bo złapał tylko Włocha za rękę i sam rwał się do wejścia do samochodu, byle tylko mógł położyć się w łóżku, wtulony w Feliciano. 

         -Naprawdę powinniśmy już wracać. - Polska pociągnął za sobą Prusaka, który dalej patrzył na niego lubieżnie. Za chwilę mu przejdzie, wystarczy tylko mu pokazać ładnie pościelone łóżka, a jednym czego będzie pragnąć, to sen i szybkie wytrzeźwienie. Nikt już nie protestował i weszli wszyscy do samochodu, chociaż ledwo się wszyscy zmieścili. Przynajmniej Francja mógł siedzieć komfortowo na swoim miejscu i nikt się do niego nie pchał. 

*** !!! *** 

          Polska i Włochy ledwo szli, jednak musieli sobie jakoś poradzić. Noszenie faceta, który waży przeszło 80kg było ciężkie, a przynajmniej tak im się wydawało, że Prusy i Niemcy tyle ważą. Bardzo dobrze mogli się mylić, lecz jednej rzeczy byli pewni. Ci debile są ciężcy. Mimo tego, dalej ich kochali i obiecali sobie, że uda im się ich dotachać do sypialni, gdzie będą mogli spokojnie zasnąć, a nie gadać jakieś pierdoły pod nosem i okazjonalnie łapać swoje księżniczki za ich tył. 

          -Nie dam już rady. - Feliciano rzucił Ludwiga na kanapę w salonie, a sam na niej usiadł, ciężko oddychając. To była ciężka robota i nie dawał sobie rady. Nawet nie motywował go fakt, że przydzielony im pokój był zaraz obok, więc dużo drogi mu nie pozostało. Feliks położył Gilberta na tej samej kanapie i również odetchnął z tą chwilową ulgą. Chcieli spokoju, jednak życie miało im udowodnić, że nie będzie tak łatwo. 

          -Przynajmniej jesteśmy już w domu. - Rzucił krótko blondyn i zanim się obejrzał, białowłosy pociągnął go do siebie i mocno przytulił, nie zważając na obecność rudowłosego i młodszego brata. Gorsze rzeczy robili w swoim towarzystwie i nie miało to znaczenia dla ich relacji. - Zostaw mnie, debilu, obsesyjny stalkerze, zboczeniec! - Polska próbował się wyrwać, jednak mało to dało. Właściwie, to nic. 

         -Ty też masz mnie zostawić. - Powiedział Włochy, który w między czasie został mocno przytulony przez Niemca i nic nie zapowiadało, że szybko się uwolni. Wyglądało na to, że prośba, a raczej rozkaz, również nic nie da i trzeba rozegrać tę sytuację bardziej brutalnie. Wzrok Feliksa i Feliciano się spotkał. Wymienili się porozumiewawczym spojrzeniem, które mówiło, że dzisiejsza noc będzie ciekawa i urozmaicona w coś nowego. 

          Wystarczyło tylko kilka mocniejszych szarpnięć i delikatne uderzenie w głowę, żeby się uwolnić i zacząć realizować swój plan doskonały. Bracia Beilsmichdt złapali się za głowy i syknęli cicho z bólu, jednak to nijak się miało do tego, co miało nadejść już za kilka minut. Zanim się obejrzeli, księżniczki ciągnęły ich do sypialni i spodobało im się to, gdyż mieli nadzieję na seks tej nocy. Byli zadowoleni, kiedy ponownie zostali rzuceni na łóżko, bo ich małe marzenie zaraz zostanie spełnione, ale przecież nie zostało powiedziane kto będzie tej nocy na górze, a kto na dole. Był to ważny szczegół dla ich dumy i honoru. 

          Oczywiście uważali, że wszystko pozostanie bez zmiany i bez problemu zdominują swoje karmelki, lecz wyglądało na to, że te karmelki miały inne plany, którego realizowanie wychodziło im bardzo dobrze. Zaczęło się niewinnie, bo od zwykłego całowania po szyi i powolnego rozbierania, a była to klasyka klasyków. Wtedy Gilbert i Ludwig niczego nie podejrzewali, a jedynie czerpali satysfakcję. 

          -Przestańcie udawać już takich dominując i się połóżcie. - Prusy wyrwał się z objęć Polski i przewrócił go na plecy, co nie za bardzo cieszyło pchłę, bo nie takie były plany. Niemcy postąpił podobnie z Włochami, ale z marnymi skutkami, gdyż Feliciano szybko się mu wyrwał i Ludwig znowu leżał, troszkę zdziwiony nagłą siłą ukochanego i jego włączoną tendencją do dominacji. - Co się wam dzisiaj stało? - Białowłosy nie był zadowolony postawą swojej pchły, która poszła w ślady przyjaciela i również go powaliła na plecy. Miał przed sobą straszną wizję bycia zdominowanym, a unikał tego, jak ognia. No dobra, wtedy w piwnicy dał się zdominować, ale był to tylko jeden taki przypadek i nie powinien tego powtarzać! 

          -Po prostu się zrelaksujcie i oddajcie przyjemności. - Feliciano rozpiął spodnie Ludwiga, następnie je zdejmując, a potem też pozbywając się koszuli. Niemcy czuł się minimalnie upokorzony, lecz nie narzekał. Musiał sobie samemu przyznać, że wizja bycia na dole była ciekawa i chciał to przeżyć. A może jednak tego nie chciał, lecz jego pijany mógł wmawiał mu coś innego? To nie było ważne. Ważny był tylko ten moment. 

          -Tak nie będzie, nie zgadzam się! - Prusy dalej starał się uwolnić, ale dalej nic nie mógł zdziałać. Mógł usłyszeć westchnięcie Niemiec i cichy śmiech Włoch, co trochę go zirytowało, lecz gorszy był fakt, że Polska nie miał zamiaru się poddawać i nie spocznie, dopóki nie dojdzie do zbliżenia seksualnego, w którym zajebisty Prusy będzie tym uległym. Może jutro nie będzie tego pamiętał, tak będzie mu się lepiej żyło, bez świadomości tego co zaszło. 

          -Przestań krzyczeć i przynajmniej spróbuj. - Feliks zdjął spodnie Gilberta, wcześniej pozbywając się już jego koszulki i bluzy, i zaczął gładzić dłonią jego krocze, dokładnie obserwując jego reakcje. Wyglądał na niezadowolonego, jednak widocznie nie chciało mu się już protestować. Może jego pijany umysł znajdzie w tym przyjemność. Przeszły po nim ciarki, kiedy blondyn zdjął jego bokserki i gwałtownie złapał za penisa. Nie było to przyjemne uczucie, ale za chwilę powinien się przyzwyczaić. 

          Spojrzał zaciekawiony na bok, chcąc zobaczyć co musi przeżywać Ludwig. Okazało się, że dokładnie to samo co on, czyli powolne przygotowywania do stracenia analnego dziewictwa. Chwila, facet nie może stracić dziewictwa, może przestać być prawiczkiem. Już mu się myliło, za dużo alkoholu w tym klubie. Mimo swojego złego nastawienia, musiał przyznać, że zaczynało się robić sympatycznie, a może tak myślał przez ponowne szumienie w głowie. Zdecydowanie zaraz urwie mu się film. 

          Niemcy czuł się jak w niebie. Nie sądził, że zwykłe ssanie przyrodzenia może być tak ekscytujące, a przecież Włochy już niejednokrotnie się nim tak bawił. Możliwe, że tak się ekscytował przez świadomość, że będzie na dole i za chwilę poczuje coś zupełnie nowego. Zaczął cicho jęczeć, co satysfakcjonowało Włocha. Przyśpieszył swoje ruchy, przy tym dłońmi jeżdżąc po pośladkach partnera. 

          Prusy zaczął szybko odnajdować w tym nieziemską przyjemność. Żałował, że wcześniej nie mógł tego zaznać, a to było takie cudowne. Czuł się jak w innym świecie. Świecie, w którym nie ma problemów, a jest sama przyjemność i błogie ciepło, które było na całym ciele. Był głupi myśląc, że uległość nie jest w stanie dać mu przyjemności, chociaż już kiedyś tego zaznał. Czekał na więcej i swoim wzrokiem o więcej błagał. 

          -Nie przedłużajmy już, dobrze? - Włochy spojrzał na Polskę, kiedy ten zaproponował mu większe przygotowywania partnerów do nowego uczucia, które miało nadejść szybciej niż sami się spodziewali. Feliciano przytaknął z uśmiechem i rozpiął swoje spodnie, szybko je zdejmując. Prusy i Niemcy zaczęli trochę się obawiać, jednak nie protestowali. Szum w ich głowie sprawiał, że nie myśleli tak jak powinni. Gdyby byli trzeźwi, dalej walczyliby o swój honor, który właśnie był brutalnie mordowany. 

         -Może zaboleć. - Powiedział z uśmiechem Feliciano, nadal patrząc z satysfakcją na odbyt Ludwiga, z którego lała się lepka, półprzezroczysta ciecz. Przynajmniej nie musiał się martwić, że blondyn zacznie się drzeć, kiedy wejdzie i nie będzie narzekać, że wszedł kompletnie na sucho. Feliks zerknął na Gilberta, a w jego oczach mógł dostrzec przerażenie, ale również wiele procentów, które sprawiały, że Prusak nie chciał już dłużej stawiać oporów. 

         Gilbert poczuł przerażający ból w środku siebie. Nie był w stanie kontrolować swojego krzyku, chociaż z drugiej strony czuł się zajebiście. To był totalny rozpierdol, na który nie był gotowy. Szum w głowie był jeszcze większy, przez co nie słyszał już niczego innego. Tylko cicho się śmiał i starał pokazać, że jest świetnie i pragnie więcej. Polska uważał ten widok za słodki. Kompletnie bezbronny Prusy, nagi, upokorzony po raz kolejny, z delikatnym uśmiechem na twarzy. Aż go ciągnęło do zdjęcia paska ze swoim spodni i uderzeniem w te słodkie ciało. 

         Ludwig pokochał zupełnie nową rzecz. Rzecz, która dawała mu najwięcej przyjemności ze wszystkiego innego. Coś mu mówiło, że nie powinien się tak z tego cieszyć. Mówiło mu to, że splamił swój honor, bo przecież pozwolił komuś innemu na zdobycie go, niczym jakiejś ofiary, zwierzęcia. Nic nie mógł poradzić na to, że to kochał. Kochał tak bardzo jak osobę, która dała mu zupełnie nowe doświadczenie, i ta osoba ledwo powstrzymywała się od zaczęcia go bić. Noc była cudowna, wszystko w niej było cudowne. 

*** 10 października *** 

          Tym razem zza zasłon nie wyłaniały się promyki słońca, które padały na jego twarz. Mógł spokojnie spać, odpoczywać po nocy pełnej wrażeń, a w śnie czerpać z tego przyjemność. Zresztą, nie tylko w śnie, a również poza nim, gdyż wydarzenia z nocy były w pełni prawdziwe. Był zmęczony, lecz szczęśliwy. Był dumny z tego, że udało mu się zdominować ukochanego, jednak jeszcze przez moment wolał żyć w krainie snów, jak najdalej od obrażonego i zawstydzonego wzroku Prus. 

          Mimo tego, że Polska dalej spał, Prusy nie miał już tyle szczęścia. Leżał tylko na łóżku i tępo patrzył w sufit, nadal próbując sobie przypomnieć całą sytuację z nocy, a na pewno coś się wydarzyło. Świadczyła o tym obecność Niemiec i Włoch i to, że wszyscy byli nago. Miał w sobie uczucie déjà vu i nie było to przyjemne, a wręcz przeciwnie. Strasznie chciało mu się pić, lecz nie miał zamiaru jeszcze wychodzić z łóżka. Za bardzo bolały go kości. Był pewny tylko jednej rzeczy, wypił za dużo z braćmi, a szczególnie z Ludwigiem, gdyż Roderich pewnie znowu bawił się w niewiniątko z Erizabetą. 

          Ciekawość za bardzo go zżerała, więc szturchnął brata w ramię, byle się obudził i mogli razem się zastanowić co się odjebało w nocy. Bardzo uważał, żeby przypadkiem nie obudzić Polski i Włoch, którzy słodko spali. Ich obecne zachowanie i wygląd był ogromnym przeciwieństwem tego, co robili i jak się zachowywali w nocy. Dwie osobowości, obydwie na swój sposób okropne, ale również wspaniałe. 

          Ludwig nie lubił, kiedy go budzono. Sam doskonale wiedział, o której ma to zrobić i w jakich warunkach, a teraz pragnął pospania do przynajmniej dwunastej. Miał urlop i prawo do tego. Niepewnie otworzył oczy i dostrzegł początkowo głowę Feliciano, potem jeszcze bladą dłoń starszego brata, co go zaintrygowało i przekonało do kompletnego obudzenia. Cholernie chciało mu się pić, ale wychodzenie w łóżka nie było za dobrym pomysłem. Nic też nie pamiętał, a było to przerażające. I był nago. Nie powinno tak być. 

          -Czego chcesz? - Spytał cicho, przecierając oczy. Ziewnął jeszcze i rozejrzał się po pokoju, który nie za bardzo różnił się od swojego codziennego wyglądu. Bardziej różnił się sam stan łóżka, które dalej było mokre w niektórych miejscach, a prześcieradło i kołdra były w stanie opłakanym. Jedynie poduszki jakoś się trzymały i w ciągu dalszym były wygodne. 

          -Co zaszło w nocy? - Prusy musiał znać odpowiedź na to pytanie, jednak Niemcy odpowiedział mu tylko niezrozumiałą miną, która utwierdziła go w przekonaniu, że nie tylko mu urwał się film. Musieli czekać na obudzenie się księżniczek, a w dni wolne od większych atrakcji, spały do trzynastej. 

          -Bardzo łatwo daliście się zdominować. Byli tacy uroczy, jako ulegli. - Powiedział swoim słodkim głosem Feliciano, uśmiechając się delikatnie. Feliks tylko zachichotał, odwracając się do zdziwionego Gilberta. Bracia nie spodziewali się, że ich królewny nie będą już spać, a jedynie udawać. Przynajmniej już teraz mogli dowiedzieć się, co odwalili w nocy. 

          -Co my zrobiliśmy? - Spytał Niemcy z nutką przerażenia w głosie. 

          -Uprawialiśmy seks i byliście na dole. Wasze błagania o więcej były, niczym miód na uszy! Tak słodko jęczeliście, krzyczeliście, i mówiliście nasze imiona. Z chęcią to kiedyś powtórzymy. - Feliks nie miał nic przeciwko, żeby wytłumaczyć te wydarzenia. Zaczął czerpać sporą satysfakcję ze zdziwienia Prus i zażenowania Niemiec. Ich honor i duma umarły. Nie da się ich uratować. Już był pogrzeb, trumny są w ziemi, nagrobki postawione, a na nich kwiaty i znicze. Już się tego nie odzyska, przykro mi. 

         -Zajebcie mnie... - Powiedział Gilbert i odwrócił się na drugi bok, oficjalnie stwierdzając, że jest największym debilem na tym świecie, a nawet wszechświecie. Ludwig jedynie patrzył w sufit bez nadziei. To wyjaśniało wszystko, dosłownie wszystko. Zrobiłby wiele, żeby cofnąć się czasie i nie dopuścić do tego wydarzenia, lecz niestety nie można było już czegokolwiek zrobić. Miał tylko nadzieję, że Feliciano i Feliks użyli prezerwatyw, bo jak nie, to może być źle. 

*** 

          Niemcy był przygnębiony. Wszelkie szczęście z życia wyparowało, a odpowiedzialna za to była świadomość, że dał się zdominować i tak upokorzyć przed osobą, którą kochał i własnym bratem. Przynajmniej Prusy tego nie pamiętał, więc o tyle dobrze. Mimo tego, Włochy dalej mu gadał jaki był uroczy tej nocy i jak bardzo chciałby to powtórzyć, lecz może bez obecności Feliksa i Gilberta, bo trochę go rozpraszali. Ludwig z chęcią by to powtórzył, ale będąc trzeźwym. 

          Spokojne picie wody zostało przerwane, przez dzwonek jego telefonu. Chciało mu się zwyzywać osobę, która do niego teraz dzwoniła i zakłócała idealny spokój jaki dostał od życia. Nie mógł jednak zignorować, bo wyjdzie na nieuprzejmego. Cieszył go fakt, że nie dzwonił do niego ktoś z rządu, jednak było to połączenie od osoby, z którą nie chciał teraz za bardzo rozmawiać. Włochy Południowe pewnie chciał mu zrobić opierdol za coś. 

          -Słucham cię, Lovino. - Powiedział na przywitanie Niemcy, czekając na odpowiedź Włoch Południowych. Jedyne co usłyszał, to głośne, nierówne oddychanie i cichy szloch, co go bardzo zdziwiło. Zaczął się trochę martwić, lecz raczej nie chodziło o coś bardzo poważnego i jest to tylko jakaś błahostka, która mogła wzruszyć Lovino. 

         -Słyszałem, że chcesz oświadczyć się Feliciano. - Powiedział niewyraźnie Latynos, co jeszcze mocniej zaniepokoiło blondyna. Nie rozumiał skąd Romano może o tym wiedzieć, chociaż pewnie Feliciano wygadał swoje przypuszczenia w tym temacie. Było to bardzo prawdopodobne. 

          -Tak, to prawda. Planuję oświadczenie się mu, ale jeszcze nie wiem, kiedy to zrobię. Już możesz na mnie krzyczeć za to, przyzwyczaiłem się do takich akcji. - Włochy Południowe zaśmiał się sztucznie i pociągnął nosem. Nie miał zamiaru krzyczeć na Niemca, miał zamiar poprawić ich relacje, nieważne jak absurdalnie to brzmi. Chciał dobrze dla związku swojego młodszego, kochanego brata i tego głupiego, niemieckiego idioty. 

          -Zadbaj o Feliciano. Zaopiekuj się nim, dawaj mu całą swoją miłość i troskę. On na to zasługuje, niech już się nie męczy w życiu. - Ludwig był bardzo zdziwiony tymi słowami. Naprawdę spodziewał się ostrych przekleństw, a dostał prośbę o zadbanie o osobę, którą kochał najbardziej na świecie. Była to miła odmiana i zaskoczenie. Uśmiechnął się delikatnie i stwierdził, że Lovino może nie jest taki zły. 

          -Zadbam o niego i dam mu szczęśliwe życie. Nie musisz się martwić. - Włochy Południowe poczuł nieopisywalną radość i ciepło wewnątrz siebie. Cieszyło go, że nie musiał się tak martwić o swojego brata, dla którego przecież chciał tak dobrze i musiał o niego zadbać. Mógł mieć pewność, że Feliciano trafił na kogoś odpowiedniego. 

          -Dziękuję. - Odpowiedział szybko i lekko zawstydzony, rozłączył się. 

*** 

Ten rozdział ma 9565 słów, więc ponownie udało mi się nie przekroczyć 10k słów, z czego jestem bardzo zadowolona. 

Ten rozdział jest dobry, nie powala na ziemię, jednak też nie jest najgorszy. Ta scena erotyczna jest ble. Totalnie nie wyszła, ale nie będę już się nad sobą użalać, bo to nie ma sensu. Jak ktoś przeczytał, to może napisać mi swoją opinię. Nie będę już o to prosić osób, które zazwyczaj nie komentują, gdyż nawet jak poproszę, to siedzicie cicho. 

Możecie też dawać gwiazdki pod tym rozdziałem, jak i poprzednimi. Poprzednie rozdziały też chcą miłości. Tak, zależy mi tylko na statystykach, czytelnicy. 

Tutaj macie streszczenie tej sceny erotycznej, jeżeli ktoś pominął. 

Gilbert i Ludwig się schlali, więc dobierali się do Feliksa i Feliciano, którzy nie za bardzo byli chętni na igraszki w łóżku, lecz po chwili wpadli na plan doskonały, a mianowicie, zdominowanie swoich książąt. Niemcy od razy pragnął w sobie swojego Włocha, ale Prusy bardzo się sprzeciwiał, lecz dzielny Polska go uspokoił. I tym oto sposobem, czwórka ta ruchała się całą noc, a rano książęta nic nie pamiętali. W jeszcze większym skrócie, był seks. 

Swoją drogą, kiedy Feliks i Feliciano zdominowali swoich kochasiów, miałam w głowie tylko jedną piosenkę... 

Adam Lambert - For Your Entertainment

Sama nie wiem czy jest adekwatna do sytuacji, ale uznajmy, że jest dobra. Ogólnie, to muzyka jakiej się słucha w trakcie pisania, ma ogromny wkład w to jak dane wydarzenie wyjdzie. Możecie ocenić tę scenę erotyczne, będę wdzięczna. Mam nadzieję, że się podobało i nie razi w oczy, bo jak razi, to już nie będę pisała takich scen do końca tego opowiadania, a chyba będzie jeszcze jedna, czy dwie... Zobaczymy! 

Nie będę zabierać już waszego czasu, więc powiem tylko, że następny rozdział pewnie w czwartek, a następnym krajem na liście jest Meksyk. Do zobaczenia najprawdopodobniej w czwartek! 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro