[31] Ten dzień
*** 21 sierpnia ***
Polska chciał skorzystać z tego, że nauczył się jazdy na rowerze. Nie była to jakaś najbardziej ciekawa czynność, ale zawsze było to jakimś zajęciem. Lepsze to od siedzenia przy telewizorze, a tak, to się przewietrzy. Ta czynność była jeszcze lepsza, kiedy wykonywało się ją ze swoimi najlepszymi przyjaciółmi z samego rana. Jedyna rzecz jaka mu nie pasowała i trochę przerażała, to wybrana ścieżka rowerowa. Nie rozumiał jak można było wybrać takie miejsce dla rowerzystów.
Szczerze mówiąc, to Włochy wolałby jeszcze pospać, wtulony w ukochanego, zgniatając mu rękę, ale spędzenie czasu z innymi bliskimi też było naprawdę fajną sprawą. Dawno nie jeździł na rowerze, więc trochę mu to nie wychodziło i na początku kilka razy się przewrócił, jednak po dłuższym okresie czasu, zaczęło mu to wychodzić. Trochę nie pasowało mu jakie miejsce do jazdy wybrała Węgry, ale musiał się dostosować.
Węgry uwielbiała aktywność fizyczną, więc oczywiste było, że taka poranna jazda na rowerze będzie wpływać na nią bardzo pozytywnie. Zdecydowanie, to właśnie ona czerpała z tego największą radość. Cieszyła ją również ścieżka, którą wybrali. Wąska droga, a na prawo ruchliwa ulica z samochodami, a na lewo skarpa, która była ogrodzona jakimiś lipnymi płotkami. Kochała takie ekstremalne warunki.
Z kolei Prusy, Niemcy i Austria, czuli się porzuceni. Zostawieni na zimnie i zignorowani. Po raz kolejny zostali zostawieni przez swoje miłości życia. Musieli zadowolić się samymi sobą, chociaż nie było to towarzystwo najwyższej klasy. Granie w monopoly jeszcze nigdy nie było aż tak ekscytujące jak teraz, chociaż Roderich trochę się nudził. Co z tego, że pod względem ilości pieniędzy i zdobytych kart, wygrywał.
-Dobrze się bawicie? - Spytała Erizabeta i spojrzała do tyłu, żeby zobaczyć swoich najlepszych przyjaciół, których śmierci nie chciała. Feliks jakoś się trzymał i na swój sposób, czerpał z tego przyjemność, ale Feliciano był niewyobrażalnie blady i ewidentnie przerażony. Zdradzał to jego loczek.
-Zajebiście się bawię! - Odpowiedział Feliks, kompletnie nie ironicznie. Uśmiechnął się, chcąc potwierdzić swoje słowa i chyba mu się udało to przekazać. - A co u ciebie, Feli? - Blondyn obawiał się stanu rudzielca. Nie wyglądał na zadowolonego i jego oczy wręcz przesiąkały przerażeniem.
-Chcę do Lulu. - Odpowiedział Feliciano, a do jego oczu zaczęły nalatywać łzy. Pewnie zaraz się rozpłacze i zrobi siarę. Chcieli tego czym prędzej uniknąć, więc jedynym rozwiązaniem, był powrót do domu. - Ja chcę do domu! - Krzyknął złotooki i zaczął miotać się na wszystkie strony, ryzykując swoje życie wspadnięciem w dno skarpy.
-Feliciano, uspokój się, bo to może się źle skończyć! - Krzyknęła dziewczyna i stwierdziła, że trzeba zawrócić. Już kilku kierowców na nich dziwnie patrzyło i było to co najmniej niekomfortowe uczucie. - Już wracamy do domu. - Dodała po chwili, kiedy rudowłosy się trochę uspokoił.
-To cudownie. - Odpowiedział i zaczął bardzo mocno marzyć o rzuceniu się w ramiona Ludwika. Chciał tego bardziej od zjedzenia spaghetti, a był cholernie głodny. Odwrócił się do tyłu, widząc bardzo ładny samochód. Chciałby mieć taki, ale miał już trzy. Jeden do kościoła, drugi na wakacje, a trzeci do rodziny i przyjaciół. Dochodziły do tego jeszcze dwa samochody Niemiec. Jeden na konferencje światowe, a drugi na co dzień. - Dlaczego policja za nami jedzie?
-Jaka znowu policja? - Spytał Polska i spojrzał do tyłu. - O, policja. Ciekawe do kogo jadą i co się stało. - Węgry również się zatrzymała i zaniepokoiła faktem, że auto policyjne zaczęła zwalniać, kiedy było bliżej nich. - Mam nadzieję, że nie chodzi im o nas. Nic złego nie zrobiliśmy. - Dodał jeszcze Feliks.
-Może chcę sprawdzić czy mamy kartę rowerową? - Spytała Węgry i zaczęła brać taką opcję pod uwagę. Na całe szczęście wzięła ją ze sobą.
-Jeśli tak, to mam przewalone. - Odpowiedział Włochy i schylił głowę. Zaczął planować jak wymigać się z tej sytuacji. Płacz i robienie z siebie debila chyba wystarczy. Zawsze działało. Przełknął ślinę, kiedy radiowóz zatrzymał się przy nich. Sami również musieli się zatrzymać. - Dzień dobry, panie policjancie! Jak tam życie mija? - Spytał rudowłosy, chcąc zboczyć z tematu braku karty rowerowej.
-Wiecie, że po tej ścieżce nie można jeździć?
-Słucham? - Włochy był niezadowolony z faktu, że nie odpowiedziano mu na pytanie. Węgry trochę zaczęła się bać, ale wolała tego nie pokazywać. Polska zapragnął natychmiastowej śmierci i miał do tego warunki. Skarpa dalej tu była.
-Ścieżka została zamknięta, kiedy jeden z rowerzystów spadł ze skarpy i wpadł do morza. Zginął na miejscu. Należy się mandat 372 koron szwedzkich dla każdego z was. - Polsce nie podobała się ta cena. Nie będzie marnować pieniędzy na takie głupoty. W przeliczeniu na jego walutę, jeden mandat wyniesie ich 150 złotych.
-Przepraszam bardzo, ale skąd mieliśmy wiedzieć, że po tej ścieżce nie można jeździć? - Feliks stwierdził, że jak już ma płacić, to trochę się pokłóci.
-Na jej początku jest ogromny znak z tą informacją.
-Nie umiemy szwedzkiego. - Swoje dorzuciła również Erizabeta. Tutaj akurat mieli rację. Nawet jeśli ten znak był, nie musieli go rozumieć.
-Widocznie nie umiecie też patrzeć na resztę znaku i czytać ze zrozumieniem. Informacja ta była napisana też po angielsku. Po włosku również. - Powiedział policjant, a ostatnie zdanie skierował do Feliciano. Jego latynoska uroda go zdradziła. - Tutaj macie mandat i musicie zapłacić w ciągu tygodnia.
-Nie mamy pieniędzy. - Powiedział bez zastanowienia Feliciano. - Jesteśmy biedni. Żyjemy na łasce naszych partnerów, którzy ostatnio ucięli nam dostęp do ich kart kredytowych. Przestali też dawać nam jedzenie, picie i zamknęli nas w piwnicy. Udało nam się uciec i wzięliśmy rowery z wypożyczalni rowerów i uciekamy przed nimi. Są dwie opcje. Pierwsza, jeszcze się nie zorientowali, że uciekliśmy i druga opcja, już wszystko wiedzą i nas szukają.
-Co ty pierdolisz? - Powiedział Feliks z bardzo zdenerwowaną miną. Erizabeta wolała się nie wypowiadać, bo jeszcze pogorszy sytuację. - Niech pan nie słucha tego rudego, bo głupoty gada. Ja nawet nie mam partnera. Oni mają i są normalni. Nikt nas nie przytrzymuje w piwnicy i normalnie jemy. Co prawda, faktycznie nie mamy przy sobie pieniędzy, więc proponuje pojechanie do naszego tymczasowego domu i wyłudzenie pieniędzy od pozostałych tymczasowych mieszkańców. - Blondyn uśmiechnął się, mając nadzieję, że przekonał policjanta.
-Niech wam będzie. Wsiadać do samochodu.
-A co zrobimy z rowerami? Nie są nasze. - Spytała jeszcze Eliza. Jeśli ich nie oddadzą, będą mieli dość spore problemy i będą musieli zapłacić jeszcze jedną karę, a wolała tego uniknąć. Mężczyzna westchnął. Dlaczego zawsze muszą być jakieś problemy?
-Coś wykombinujemy. - Odpowiedział z dezaprobatą w głosie. Zapowiadały się bardzo ciężkie minuty, albo nawet godziny, ale musiał wytrzymać. Zostając policjantem, zdecydował się na załatwianie problemów takich idiotów.
***
Zbliżała się już pora obiadowa, więc wypadałoby zadzwonić po księżniczki, żeby wracały do domu. Prusy stanął przy oknie i wybrał numer do Polski, ale odłożył go, widząc radiowóz podjeżdżający pod dom. Trochę się zaniepokoił i postanowił iść po Ludwika i Rodericha. W głowie miał najgorszy możliwy scenariusz.
Cała trójka pokierowała się do drzwi wejściowych, a kiedy chcieli je otworzyć, usłyszeli pukanie. Po ich ciałach przeszły ciarki i zapragnęli ewakuacji, ale nie mogli tego zrobić. Niemcy otworzył niepewnie drzwi i ich oczom ukazał się policjant i księżniczki, które się głupio szczerzyły i cicho śmiały.
-Co oni zrobili? - Spytał Austria i westchnął. Dzień nie mógł się chociaż raz dobrze potoczyć. O ile nie dziwił się, że Włochy i Polska są przyprowadzani do domu przez policję, to po Węgry się tego nie spodziewał. Myślał, że wybrał sobie ogarniętą partnerkę.
-Jeździli rowerami w niedozwolonym miejscu. Za łącznie każdego z nich, należy się 1116 koron szwedzkich. - Księżniczki zaśmiały się jeszcze głośniej, jakby ta sytuacja była śmieszna. Nie była, a szczególnie dla portfelów ich książąt, którzy ponownie muszą wyłożyć na nich kasę. Prusy odwrócił się i poszedł błagać Szwecję, żeby pożyczył pieniądze, a potem mu oddadzą. Ostatnio coraz częściej zastanawiali się, dlaczego zdecydowali się na związek z takimi diabłami.
***
Prusy siedział spokojnie na fotelu i starał się zrelaksować. Dalej był zdenerwowany wizytą policji, ale cieszyło go, że księżniczki, a szczególnie Polska, nie zrobiły czegoś bardziej poważnego. Ciężko było mu przekonać Berwalda do dania mu pieniędzy, ale kiedy przypomniał mu o planie swatania go z Finlandią, od razu się zgodził.
Od jakichś niecałych trzech godzin, królewny były na zakupach. Feliks napisał mu, że niedługo już będą. Cieszył się z jego powrotu. Chciał go już przytulić, chociaż trudno mu było to przyznać. Miał też ogromne poczucie winy za to, że nakrzyczał na pchłę za tą całą akcję z policją. Nie powinien się tak unosić, ale przynajmniej nie był sam w tej sytuacji. Niemcy i Austria też za bardzo się unieśli, ale Roderich przynajmniej od razu przeprosił za swój za duży gniew.
Z rozmyślań smętnego myśliciela wyrwał go Polska, nagle wchodząc do pokoju z sporą torbą, w której trzymał zakupy. Jego serce szybciej zabiło, ale nie przejął się tym za bardzo. Uśmiechnął się, co spowodowało uśmiech również u Feliksa. Ten podszedł do Gilberta i usiadł przed nim.
-Kupiłem ci kilka rzeczy. - Powiedział blondyn i przesiadł się na nogi albinosa. Może nie było to najwygodniejsze miejsce na świecie, ale teraz był bliżej ukochanego. Wyjął pierwszą zakupioną rzecz dla białowłosego, a było ich trzy, i pokazał ją (nie)partnerowi. - Podoba ci się? - Spytał i podstawił wręcz pod nos Prus zwykłą, ale ładną białą koszulkę z napisem, który idealnie odzwierciedlał Prusaka.
-Jest świetna, dziękuję. Pokazuj resztę. - Polska cieszył, że Prusakowi podoba się prezent. Czym prędzej wyjął drugą rzecz, żeby pokazać ją swojemu jedynemu. - Naprawdę kupiłeś mi lenonki? - Feliks przytaknął nieśmiało myśląc, że Gilbertowi się nie podoba. Odrzucił tą myśl, kiedy albinos założył je na siebie i się uśmiechnął. - Co jeszcze dla mnie masz?
-Ostatnia rzecz. Raczej też ci się spodoba. - Blondyn sięgnął ją z torby i również podstawił pod nos czerwonookiego. Prusy zrobił zdziwioną minę i sceptycznie spojrzał na Polskę. Nie spodziewał się takiego prezentu. - Podoba ci się?
-Dlaczego kupiłeś mi obrożę?
-Bo do zawsze byłeś moją własnością! - Feliks zaśmiał się i uśmiechnął. Gilbert poczuł się z tym niekomfortowo. - Dobra, żartowałem, ale naprawdę jesteś moją własnością. Stwierdziłem, że będziesz wyglądać dobrze w obroży. Pasują mi takie ozdóbki do ciebie. - Albinos przytaknął niepewnie. Nie miał ochoty na zakładanie tego, ale pchła tak uroczo na niego patrzyła i nie mógł się jej oprzeć.
-Podoba mi się. - Powiedział po chwili Prusy. Obroża była czarna z kolcami, które były naprawdę ostre, a do samej obroży był zaczepiony wisiorek z trupią czaszką. Musiał przyznać, że nawet ładne, ale wstydził się w tym chodzić. Co ludzie sobie pomyślą?
-Załóż to, bardzo proszę. - Polska bardzo chciał, żeby Prusak to założył. Będzie w tym wyglądać cudownie i niezwykle groźnie i seksownie. - Przynajmniej do końca pobytu u Szwecji.
-Jeśli tylko tyle, to mogę się zgodzić. - Gilbert westchnął i założył to ładne ustrojstwo. Wstał z fotelu i podszedł do lusterka. Przyjrzał się dokładnie i stwierdził, że nawet mu do twarzy, ale wychodzenie tak na miasto będzie zawstydzające. Podczas seksu z Feliksem, będzie mógł to nosić. Chociaż musiał przyznać, że czuł się trochę jak uległy z tą obrożą.
-Więc, co o tym sądzisz? - Spytał jeszcze blondyn i przytulił albinosa od tyłu. Lubił go przytulać, ale jeszcze bardziej lubił, kiedy był przytulany przez niego. Czuł się wtedy kochany. Uwielbiał to uczucie, a jeszcze bardziej uwielbiał je komuś dawać.
-Może być, ale chodziłem w lepszych rzeczach. - Polska fuknął i odszedł. Prusy zaśmiał się cicho i kontynuował oglądanie swojej zajebistości w lustrze.
***
Niedaleko domku letniskowego Szwecji, był niewielki las. Berwald mówił, że jest tam bardzo ładnie i można sobie wypocząć. Mimo dość późnej pory, Prusy postanowił tam iść, ale oczywiście nie sam. Udało mu się przekonać Polskę do pójścia z nim. Na początku, pchła nie wykazywała chęci wyjścia z domu, ale po słowach Włoch, że w ten sposób się do siebie zbliżą, od razu się zgodził.
Obecnie spacerowali spokojnie po owym lesie. Co jakiś czas zamienili ze sobą kilka słów, ale na ogół milczeli i tylko trzymali się za ręce. Nie mieli o czym rozmawiać i cisza była zgodna, a nie niezręczna jak to było najczęściej. Lubili swoje towarzystwo, ale nie zawsze musieli rozmawiać. Nagle poczuli, że spadają na nich chłodne krople. Gilbert spojrzał w górę i westchnął.
-Zaczęło padać... - Powiedział po chwili i zdjął swoją bluzę, żeby dać ją Feliksowi. - Weź to. - Dodał jeszcze i podał przedmiot blondynowi. Ten zarumienił się lekko, ale nie wiedział czy z zimna, czy zawstydził i zadowolił go ten gest. Uśmiechnął się i mocniej ścisnął dłoń albinosa.
-Nie musisz tego robić. Poradzę sobie bez bluzy.
-Wolę, żebyś się nie przeziębił. - Polska przytaknął i spojrzał przed siebie. Powinni kierować się do domu, a nie dalej iść w głąb lasu. - Powinniśmy wracać. - Powiedział Prusy i zaczesał włosy do tyłu. Było mu chłodno, ale ważniejsze było dobro Feliksa, a nie jego.
-Właśnie pomyślałem o tym samym. Schładza się i pada coraz bardziej, więc wypadałoby wrócić. Jest też późno, ciemniej. Wiesz przecież, że nie lubię być poza domem, kiedy jest noc, nawet jeśli jesteś obok mnie. - Gilbert przytaknął na te słowa. Doskonale wiedział o strachu Feliksa przed ciemnością. Kiedy był młodszy, musiał zasypiać przy świetle, a jeśli nie było takiej możliwości, noc była zaliczana do tych nieprzespanych.
-Nie czujesz się ze mną bezpiecznie? - Białowłosy się zaśmiał. Chciał jakoś rozluźnić sytuację, ale blondyn wyglądał na jeszcze bardziej przerażonego. Słońce kompletnie schowało się za drzewami, więc las został wypełniony mrokiem.
-Czuję, ale w ciemności może kryć się wszystko. Czasami obawiam się, że nie dasz rady mnie obronić, nieważne jak bardzo byś chciał. Wiem, że jestem bezużytecznym ścierwem, które nie daje sobie rady i wiecznie potrzebuje kogoś, kto mógłby mnie obronić, ale gdybym cię stracił, to jeszcze bardziej nie umiałbym się obronić. Wiele rzeczy robię tylko ze względu na ciebie. Mimo wyleczenia się, dalej mam te stany beznadziejności. Antydepresanty mało co zmieniają, ale nadal je biorę, żeby nie było, że nie zależy mi na dobru osobistym. - Polska czuł, że musiał to powiedzieć. Poczuł się z tym lepiej. - Nie powinienem tego mówić. - Dodał jeszcze szybko, kiedy Prusy długo nic nie odpowiadał.
-Spokojnie, możesz mówić mi wszystko. Takie rzeczy również. Cieszy mnie, że wyznałeś mi taką rzecz. To ważne dla mnie. - Gilbert uśmiechnął się, co dodało Feliksowi otuchy. Tak bardzo się cieszył, że ma w nim oparcie i może na niego liczyć. Odwzajemnił uśmiech, ale nagle podknął się o wystający korzeń i wpadł do rowu, który na szczęście, nie był zbyt głęboki, ale dalej był. Białowłosy nie zdążył złapać pchły. - Dobry Panie, Feliks! Nic ci nie jest?
-Wszystko w porządku. Tylko wpadłem do dwumetrowego, albo nawet głębszego, rowu! Oczywiście, że coś mi jest! - Prusy stwierdził, że to pytanie było niepotrzebne. Miał nadzieję, że nic poważne nie dolegało teraz Polsce, a jeśli stało się coś poważnego, dostanie porządny opierdol od Węgier, a bracia będą się z niego śmiać.
-Co się konkretnie stało?
-Krew leci mi z nogi. Zahaczyłem o dość ostry korzeń. - Gilbertowi momentalnie zaczęło szybciej bić serce. Dziwił go jednak fakt, że Feliks zachowywał przy tym taki spokój. Myślał, że zacznie płakać i drzeć się, ale na szczęście nic takiego nie nastąpiło.
-Złap moją rękę. - Jak już pchła zachowała spokój, to Prusak tym bardziej musi go zachować. W środku panikował i modlił się, żeby nic poważniejszego nie dolegało blondynowi. Wyciągnął dłoń jeszcze bardziej do Polski widząc, że ten nie sięga. Trzeba było wziąć pod uwagę, że zielonooki dalej siedział, bo nogi za bardzo go bolały, żeby wstać. Raczej nie są złamane, bo blondyn nie narzekał na przeraźliwy ból w nich.
-To nie jest łatwe. - Odpowiedział Polska i wyciągnął bardziej rękę. - Żebyś sam tutaj nie wpadł, bo będzie problem. - Prusy zaśmiał się cicho. Musiał zachować spokój, żeby skończył jak Feliks. Nie lubił widoku jego łez, ale przynajmniej były uzasadnione. Trochę zajęło, aż Gilbertowi udało się wciągnąć Feliksa na górę i jeszcze go uspokoić.
-To nie wygląda dobrze. - Powiedział białowłosy, widząc rozerwany materiał spodni blondyna i średniej długości przecięcie, z którego cały czas lała się krew. Wyjął z kieszeni spodni chusteczkę i wytarł czerwoną ciecz, przez co zielonooki cicho syknął. - Spokojnie, zaraz przestanie.
-Nie przestanie zaraz, bo mamy trochę dużo drogi do domu. - Polska nie był zadowolony z sytuacji, ale musiał wytrzymać. Kompletne rozpłakanie się wychodziło z gry, bo wyszedłby na pizdę, która panikuje gdy widzi trochę krwi. Problemem w tym, że to nie było trochę krwi, a naprawdę spora rzeczka.
-Nawet jeśli, to będzie dobrze. - Odpowiedział Prusy i wziął jeszcze dwie chusteczki. Dlaczego nie wziął jakichś plastrów? Ah, no tak. Nie był jasnowidzem i nie mógł przewidzieć, że pchła wpadnie do rowu. Pozostawało tylko udzielić jej pomocy.
***
Polska leżał spokojnie w łóżku. Co jakiś czas, spoglądał na duży plaster, przyklejony na jego nodze. Nie był zadowolony ze swojego wyczynu, ale czasu nie cofnie. To był zwykły wypadek i nikt nie był winny. W ciągu dalszym jednak, było mu przykro za napędzenie strachu Prusakowi. Spacer mógł miło lecieć, ale musiał spaść.
Prusy dalej był zmartwiony mimo tego, że z pchłą było już lepiej. Przynajmniej nogi już tak go nie bolały. Węgry oczywiście musiała go zjechać za niedopilnowanie Feliksa, ale nie przejął się tym. O dziwo, Ludwik i Roderich stanęli w jego obronie, a jest to rzadkość. Francja i Szwecja też starali się uspokoić Erizabetę, ale z dość marnym skutkiem.
Wszedł do pokoju, gdzie już czekał na niego Polska. Obydwoje uśmiechnęli się na swój widok. Gilbert szybko wpakował się pod kołdrę obok Feliksa i przytulił go. Lubili się do siebie przytulać i ogólnie okazywać sobie sympatię, a szczególnie w ten sposób.
-Gilbert, a kiedy się ze sobą prześpimy? - I cały romantyzm poszedł się jebać. Prusy nie sądził, że Polska będzie aż tak spragniony seksu z nim. Satysfakcjonowało go to i podwyższało jego samoocenę, ale na chwilę obecną, nie miał ochoty na stosunek seksualny.
-Feliks, ja rozumiem, że jesteś spragniony mojego ciała, ale uspokój się. Kiedy będę chciał się ruchać, to ci powiem. - Blondyn westchnął i odwrócił się, żeby zgasić lampkę. Albinos przez chwile myślał, że ten się obraził.
-Może teraz zmienisz zdanie. - Powiedział cicho Polska i usiadł na nogach Prus, blisko krocza. - Nie pytaj co zamierzam zrobić.
-Pytam co zamierzasz zrobić, bo mnie przerażasz, i to bardzo. Zejdź ze mnie, bo pójdę na policję z tym, że chciałeś mnie zgwałcić, albo nawet to zrobisz.
-Gdybyś naprawdę nie chciał seksu ze mną, już dawno być mnie zepchnął z siebie. - Gilbert bez zastanowienia, zepchnął z siebie Feliksa, przez co ten prawie wylądował na podłodze. Szybko odwrócił się na drugi bok i zamknął oczy.
-Miłej nocy i nie próbuj mnie zgwałcić.
-Nie musiałeś być aż taki brutalny. - Odpowiedział blondyn i ułożył się wygodnie na łóżku. Widocznie jeszcze dzisiaj nie zaliczy Prusaka.
*** 22 sierpnia ***
Teraz była okazja, żeby się wyciszyć, a dla niektórych to było konieczne. Szczególnie dla Polski i Prus, gdyż od samego rana sobie dokuczali i pchła dla żartów dobierała się do Prusaka. Pozostali byli tym zniesmaczeni, ale zawsze jakaś atrakcja. Włochy i Węgry bawili się przednio, widząc jak Feliks zarywa do Gilberta.
Cały dzień nie mógł jednak zlecieć w ten sposób. Trzeba było zrobić coś konstruktywnego, a nie lenić się w domu i dokuczać sobie nawzajem. Szwecja zaproponował fiordy i wszystkim podpasował taki pomysł. Feliciano był wręcz zachwycony i już miał w głowie plany tego, co może robić Ludwikiem. Z kolei Erizabeta, chciała po prostu miło spędzić tą godzinę z Roderichem.
Polska cały czas patrzył dwuznacznie na Prusaka, żeby go trochę podenerwować. Prusy czuł się niezręcznie z zachowaniem pchły, ale ilekroć mówił jej, że mu to przeszkadza i ma przestać, zaczynała się śmiać i nasilała swoje głupie zachowanie. Zaczął się zastanawiać dlaczego kazano mu wsiąść do tej samej łódki. Widocznie bardzo chcieli jego cierpienia.
-Gdyby naprawdę przeszkadzało ci moje zachowanie, odpłaciłbyś mi się tym samym. - Feliks wyszczerzył się i wygodniej usadowił na siedzeniu. Widoki były naprawdę ładne i miło mu się je oglądało, ale widok zdenerwowanego i zawstydzonego Gilberta, był jeszcze lepszy.
-Wolę uniknąć wpadnięcia do wody. Zaraz przez twoją głupotę do niej wpadniemy.
-Jaki ty się zrobiłeś ostrożny. Czyżbyś w końcu dojrzał? - Blondyn zaśmiał się jeszcze jeden raz, co bardziej zdenerwowało albinosa. Tak bardzo uwielbiał się z nim droczyć. To było jego ulubione zajęcie, zaraz po przytulaniu go i jeździe konnej.
-Może dojrzałem, ale ty cofasz się w rozwoju. - Prusy uśmiechnął się szeroko, zadowolony z tego, że się wybronił i jak pocisnął Polsce. Mina blondyna była bezcenna i długo zastanawiał się w jaki sposób może odbić piłeczkę do białowłosego. - Zatkało cię? - Spytał Gilbert, kiedy minęła kolejna minuta, a Feliks dalej milczał. Wymyślenie mądrego pocisku nie należy do łatwych zadań.
-Ja przynajmniej nie rzucam słów na wiatr i staram się wymyśleć inteligentną odpowiedź. - Teraz to Feliks się uśmiechnął.
-Twierdzisz, że nie umiem porządnie odpowiedzieć? Powiedzieć ten, który nie umie wysłowić się przy ludziach.
-Doskonale wiesz, że boję się obcych ludzi! Ty też nie potrafiłeś wyprowadzić brata do ludzi i stał się aspołecznym gówniarzem! - Prusy poczuł, że to było uderzenie poniżej pasa. Nie lubił, kiedy podważano jego metody wychowawcze. Może nie było najlepsze, ale starał się i chciał dobrze dla brata.
-Starałem się jak tylko mogłem... Czasy nie pozwalały mi na porządne wychowanie go.
-Wybacz, ale twój inny braciszek nie pozwolił mi na oglądanie co robisz i jak wychowujesz tego młodszego. Mogłeś się bardziej postarać i przekonać go do nie robienia tego. - Do oczu Polski zaczęły nalatywać łzy. Nienawidził mówić o tamtych czasach i wspominać ich. Z trudem zachowywał jeszcze spokój.
-Byłem bezsilny w tym temacie. - Gilbert naprawdę nie chciał kłótni. Wszystko miało się dobrze układać, a zamiast tego, dostawał kolejną sprzeczkę i to na temat, który był niewygodny dla niego i dla Feliksa. Musiał to skończyć, ale za cholerę nie wiedział jak. Sytuacja była jeszcze gorsza, przez nadchodzący płacz blondyna.
-Bezsilny?! Mogłeś zrobić więcej niż inni! Wystarczyłoby tylko się ładnie uśmiechnąć i na chwilę schować swoją dumę, a moja sytuacja byłaby od razu lepsza! Zresztą, nie tylko moja. Twoja również, ale trzeba było zająć się "ważniejszymi" sprawami.
-Przestańcie się kłócić! Nie ma teraz miejsca na to. - Powiedziała Węgry. Doskonale było słychać kłótnię tamtej dwójki. Tu już nie chodziło o to, że nie chciało im się słuchać jakichś głupich sprzeczek, bo temat kłótni nie był głupi. Chodziło o to, że ten temat był naprawdę ciężki, nie tylko dla nich, ale pozostałych również.
-Ona ma rację. - Zaczął Prusy. - Jeśli chcemy, żeby było dobrze, nie możemy się kłócić. Oczywiste jest, że czasami będzie dochodzić do jakichś komplikacji między nami, ale lepiej tego unikać. Szczególnie teraz. - Polska nie odzywał się. Padły zbyt mocne słowa, szczególnie z jego strony, żeby kontynuować rozmowę całkiem na spokojnie. Spojrzał tylko niepewnie na Gilberta, wysilił się na lekki uśmiech i zamilkł do końca podróży na fiordach.
***
Prusy leżał na łóżku i patrzył tępo w sufit. Od momentu kłótni na fiordach, nie zamienił ani jednego słowa z Polską. Niepokoiło go to, tym bardziej, że Feliks nie wychodził w ogóle ze swojego pokoju. Miał nadzieję, że nie załamał się i stan beznadziejności nie nasilił się przez niego. Chociaż, kłótnia była spowodowana przez pchłę, więc nie ma tutaj jego winy.
Chciał go przeprosić, ale w momencie, kiedy kierował się do jego pokoju, Erizabeta stanowczo zabroniła mu wejścia tam i zakłócania spokoju Polski. Rozumiał, że się troszczyła, ale to już była przesada. Niby chciała dobrze dla ich relacji, ale jak dochodziło do czegoś, to nie pozwalała mu widywać się z Feliksem. Nie rozumiał logiki tej baby.
Włochy również wydawał się obrażony na niego, nawet jeśli nic mu nie zrobił. Nie spodziewał się, że Feliciano postawi na swoim i też zabroni mu pójścia do Polski. Może ta nieświadomość zachowania rudowłosego była spowodowana tym, że dawno nie widział, a ponoć Włochy przechodził niedawno średniowiecze w życiu. Ponoć teraz jest lepiej. Wszystko na to wskazywało.
W głowie układał sobie monolog przeprosin. Brał pod uwagę każdą możliwą odpowiedź Feliksa, z patrzeniem na to jakie emocje mogą mu towarzyszyć w danym momencie. Na pewno nie będzie radości, ewentualnie będzie, ale dopiero jak się pogodzą i zapanuje między nimi spokój.
Nagle do jego pokoju weszli Niemcy i Austria. Ich ekspresja twarzy nie różniła się od tej codziennej, więc Prusy nie sądził, że chodzi o coś ważnego. Mimo tego, ich ruchy ciała mówiły, że chodzi o coś ważnego i chyba są nawet podekscytowani, a to jest rzadkość. Roderich miał delikatny uśmiech, więc na pewno chodziło o coś interesującego, co zmieni losy ludzkości i reszty świata.
-Czego chcecie? - Spytał Gilbert i odstawił telefon. Wcale nie przeglądał poradników miłosnych "Jak przeprosić ukochaną osobę?". Przecież potrafi zrobić takie rzeczy sam i nie potrzebuje pomocy romantycznych internautów.
-Stwierdziliśmy, że okażemy ci jeszcze bardziej swoją sympatię i pobawimy się w Francję. - Odpowiedział Ludwik i usiadł na łóżku, a po chwili Roderich uczynił to samo. Gilbertowi już nie podobał się ten pomysł i obawiał się jak wyjdzie germańska wersja Francisa. Zapewne źle i będzie mieć traumę do końca życia, a jeszcze zostało dużo czasu do końca świata.
-Co konkretnie chcecie zrobić?
-Wyznaj miłość Polsce.
-Mogłem się tego spodziewać. - Białowłosy myślał, że okres, kiedy młodsze rodzeństwo jest wkurzające, już minął, ale okazuje się, że nie. Nie spodziewał się po nich takiego zachowania. Będzie musiał pogadać z Francją, żeby dowiedzieć się co on im nagadał.
-Skoro mogłeś się tego spodziewać, to dlaczego tego po prostu nie zrobisz? Miałbyś spokój od tych wszystkich próśb o związek i byłbyś szczęśliwy z Feliksem. Nie rozumiem twojego zachowania. - Roderich uważał zachowanie starszego brata za głupie. Kiedy on zrozumiał, że zakochał się w Elizie, zaczął ją jakoś podrywać, - bardzo nieudolnie - starał się jej zaimponować, a kiedy był pewny, że ona odwzajemnia jego uczucia, wyznał jej miłość. Zostali parą, potem małżeństwem i jednym krajem, a potem... Wiele rzeczy się działo.
-Wyznanie miłości nie jest takie łatwe i wy doskonale o tym wiecie. Mam ci przypomnieć, jak bardzo jąkałeś się podczas wyznawania miłości Erizabecie, Rodi? - Brunet zawstydził się lekko i spuścił wzrok. To było dawno i nieaktualne. Gdyby teraz miał wyznawać Węgry miłość, byłby pewniejszy siebie.
-To nie zmienia faktu, że już dawno powinniście być parą. Co mogłoby dodać ci pewności siebie, do zrobienia tego?
-Jeszcze trochę czasu. - Niemcy i Austria zamknęli się na chwile, zastanawiając się nad dalszym pociągnięciem rozmowy. Przecież Włochy i Węgry nie dadzą im spokoju, jak nie przekonają Prusaka do wyznania miłości Polsce. Muszą chociaż udawać, że im zależy.
-Już minęło trochę czasu. - Powiedział po tej chwili Ludwik. Roderich aż się zaśmiał, a Gilbert delikatnie uśmiechnął. Czasami wątpili w to, że umieją miło spędzać ze sobą czas, ale ten moment udowadniał, że może być między nimi dobrze. Cieszyło ich to.
-Potrzebuję trochę więcej czasu. - Odpowiedział albinos i dalej hamował wybuchnięcie śmiechem. Zresztą, dlaczego powstrzymywał się od tego? Lubił denerwować nim Austrię, a Niemcy lubił ten śmiech, więc dostanie jeszcze satysfakcję ze swojego rozbawienia. O ile jeszcze przed chwilą nie chciało mu się nic robić i mógł siebie nazwać wrakiem człowieka, teraz miał nawet dobry humor.
-Już minęło trochę więcej czasu. - Powiedział po jakichś trzech minutach Roderich. - A tak na poważnie, nie możesz z tym czekać wieczność. Przecież kochasz Feliksa i jakoś sobie poradzisz w związku z nim. Wiem, że możesz nie mieć z tym miłym wspomnień, ale im dłużej zwlekasz, tym gorzej. Nie wymiguj się jakąś niepewnością, czy niegotowością, bo jesteś pewny związku z nim i jesteś do niego gotowy. Po prostu jesteś leniem, któremu nie chce się wziąć za coś lub kogoś odpowiedzialności. - Austria myślał, że za bardzo się rozgadał, ale nawet jeśli, to Prusy wyciągnął bardzo dużo z jego słów. Udało mu się zrozumieć, że to już odpowiedni czas dla jego związku z Feliksem.
-Dziękuję za te słowa. Dały mi do zrozumienia wiele rzeczy. Już niedługo ja i Feliks będziemy razem, obiecuję.
-Mam nadzieję, że to nie są kolejne puste słowa, a często mówisz takie. - Powiedział Ludwik, ewidentnie zmartwiony. Nie chciał tego mówić głośno, ale martwił się o Gilberta i wiedział, że związek z Polską zrobi mu dobrze. - Zostanie parą, zrobi dobrze tobie i Polsce, więc lepiej będzie, jeśli przestaniesz czekać i w końcu to zrobisz. Nie chodzi już tylko o to, że wszyscy chcą, żebyście byli razem, bo będzie kolejny związek do stalkingu, ale chodzi o wasze dobro psychiczne i emocjonalne. Po prostu bądźcie już razem.
-Rozumiem wasze słowa. Niedługo będę z Feliksem i wszystko się ułoży. - Niemcy i Austria uśmiechnęli się. Byli zadowoleni z faktu, że Prusy dojrzał do związku z kimś. Dorosło mu się psychicznie i to się liczyło.
***
Niemcy nie lubił, kiedy Włochy szedł pić alkohol. Jeszcze bardziej tego nie lubił, kiedy szedł pić do klubu z przyjaciółmi. To zawsze kończyło się źle. Feliciano stawał się wtedy cholernie nieznośny, domagał się czułości, przeklinał i stawał bardziej zboczony od Francji, Hiszpanii i Prus razem wziętych. Położenie go do spania było wręcz rzeczą niemożliwą i trzeba było czekać, aż chociaż minimalnie wytrzeźwieje.
Prusy nie miał zbyt dużego doświadczenia z pijanym Polską, który poszedł sobie do klubu. Jednak te kilka spotkań z Feliksem w takim stanie, udowodniło mu, że wtedy jest istotą nie do zniesienia. Najgorsze w tym wszystkim było to, że stawał się po tym jeszcze bardziej wyzywający, więc powstrzymywanie się od rzucenia na niego, było jeszcze trudniejsze, wręcz niemożliwe.
Austria nie miał większych problemów z pijaną Węgry. Erizabeta zawsze kładła się od razu do łóżka, po powrocie z imprezy. Ewentualnie, gadała jeszcze jakieś nieistotne głupoty i dopiero potem kładła do snu. Jedynym minusem było to, że kolejnego dnia strasznie narzekała na kaca i nie można było z nią wytrzymać, ale nikt nie mówił, że będzie łatwo. Zawsze trzeba ponieść jakieś konsekwencje.
Dlatego teraz, kiedy księżniczki miały iść zabawić się do klubu, Roderich odczuwał kompletny spokój. Oczywiście, były jakieś obawy, że Elizie stanie się jakaś krzywda, że ktoś ją porwie, zgwałci, a potem brutalnie zamorduje i prześle mu jej głowę, ale wiedział, że jego ukochana sobie poradzi, nawet mając w swoim organizmie kilka procentów alkoholu.
Niemcy i Prus odczuwali niepokój, strach, przerażenie i niepewność. Tej nocy może stać się wszystko. Poczynając od wypicia za dużo przez Feliksa i Feliciano, a potem zrobieniu jakiejś złej rzeczy na mieście, a kończąc na porwaniu ich, zgwałceniu i przetrzymywaniu, żeby wymusić pieniądze na nich. Jeszcze mroczniejszym scenariuszem było porwanie Polski i Włoch, torturowanie ich, zapłodnienie, żądanie okupu w formie kilku milionów złotych, odcinanie jednego palca za drugim, kiedy będą czekać na okup, ostateczne przetrzymywanie dziewięć miesięcy, kazanie urodzenie tych dzieci księżniczką, zabicie tych dzieci i następne zabicie księżniczek na oczach ich książąt.
-Co my mamy w głowie, że wyobraziliśmy sobie taki scenariusz? - Spytał Prusy i dokładniej przyjrzał się ubiorowi Polski. Jest zbyt wyzywający i na pewno uwiedzie nie jednego faceta takim wyglądem. Nie mógł jednak zmusić Feliksa do ubrania czegoś innego, bo pewnie i tak się nie zgodzi.
-Nie wiem, ale to nie jest normalna wizja i jestem po niej jeszcze bardziej zmartwiony. - Odpowiedział Niemcy i spojrzał jeszcze raz na ubiór Włoch. Ta koszula nie powinna być tak zawiązana, bo odsłania połowę brzucha, a glany sprawiają, że wygląda groźnie, a Feliciano nie powinien wyglądać groźnie.
-Jedno jest pewne. - Zaczął Austria. - To wyobrażenie oznacza, że bardzo troszczycie się o swoich ukochanych, a to się ceni. Pomimo tego, nie musicie się aż tak bać, bo na pewno sobie poradzą. Przecież umieją się bronić.
-Może umieją się bronić, ale nie kiedy są pijani. - Zauważył Gilbert i przetarł oko, kiedy naleciało do niego kilka łez. Nie chciał, żeby to był ostatni raz, jak widzi pchłę żywą. Za bardzo ją kochał, żeby tracić już teraz.
-Jeżeli w coś mocno uwierzymy, to tak będzie. - Powiedział Ludwik i zaczął bardzo wierzyć w to, że wszystko skończy się dobrze i księżniczki wrócą do domu całe i zdrowe. W szczególności wierzył w dobre zakończenie dla Feliciano. On był dla niego najważniejszy.
-My już wychodzimy! - Krzyknęła Węgry, otworzyła drzwi i wraz z przyjaciółmi, poszła szaleć. Nawet nie zaczekali, aż ich książęta również się z nimi pożegnają. A co jeśli to jest ostatni raz, jak widzą się nawzajem żywi?! To nie mógł był już koniec. Nawet początek się porządnie nie zaczął!
-Nie pozostaje nam nic innego, jak czekać na ich powrót. - Powiedział Francja, wchodząc na korytarz. Chciało mu się śmiać ze zmartwienia Prus i Niemiec, ale po części ich rozumiał. - Hej, nie denerwujcie się tak. Przecież będzie dobrze. Nie bierzcie pod uwagę tylko złego scenariusza. - Powiedział po chwili, ale nic to nie dało. Westchnął i wrócił do swojego pokoju.
***
Dyskoteki w klubach zawsze miały dziwną atmosferę. Nigdy nie wiedziałeś co się wydarzy, nawet za minutę. Może ktoś właśnie sprzedawał narkotyki, uprawiał seks w toalecie, albo chciał cię zaciągnąć do swojego domu, żeby cię zaliczyć. W takich miejscach, nie możesz być pewny nawet swojej dalszej egzystencji.
Księżniczki były już trochę wstawione, ale nie na tyle, żeby nie kontaktować ze światem. Dalej potrafili stwierdzić gdzie są i jaka jest sytuacja i w razie czego, obronić się przed jakimś podrywaczem lub gwałcicielem. Mimo tego, obawiali się, że następny kieliszek pozbawi ich tej umiejętności, ale nic, ani nikt, nie potrafili ich powstrzymać od dalszego picia. Jak się bawić, to na całego.
Wszyscy doskonale wiedzieli, że najmniejszą tolerancję alkoholu z tej trójki, ma Włochy, więc oczywiste było, że będzie łatwym celem dla innych ludzi. W trakcie zwykłego tańczenia na parkiecie, - chociaż tego nie można było nazwać tańcem - podszedł do niego jakiś randomowy facet i puknął w ramię. Feliciano spojrzał na niego nieprzytomnie i chwilę ogarniał co się dzieje. Za bardzo zatracił się w tańcu i puszczonej piosence.
-Co się stało? - Spytał rudowłosy. Było słychać, że jest już pod wpływem kilku procentów, więc szybkie poderwanie go nie będzie trudne. - Od razu mówię, że nie mam ochoty na tańczenie z kimś. - Złotooki spojrzał na Polskę, który pił przy barze i Węgry, która odpychała natrętnych mężczyzn. Wychodziło to jej coraz gorzej, ale i tak dawała radę.
-Spokojnie, nie chcę tańczyć. Chcę czegoś innego. - Randomowy facet spojrzał dwuznacznie na Włocha, co go zaniepokoiło. Od razu przypomniał sobie słowa Japonii. "Nie ufaj obcym ludziom, a szczególnie w klubach. Kiedy proponują ci coś innego niż taniec, szybko odmawiaj i uciekaj od nich, bo jeszcze zrobią ci krzywdę.".
-Bardzo przepraszam, ale muszę iść. - Feliciano odwrócił się chwiejnym krokiem i poszedł w stronę Feliksa. W jego towarzystwie będzie czuł się pewniej i bezpieczniej, chociaż też był już pod wpływem i to nie byle jak. - Zaraz stracisz wszystkie pieniądze, jak dalej będziesz wydawać. - Powiedział rudowłosy i zabrał blondynowi kieliszek, wypijając resztę jego zawartości.
-To nie jest teraz ważne. Przyszliśmy się bawić, prawda? - Włochy przytaknął niepewnie. Nie podobał mu się smutek, jaki panował w oczach Polski. Wiedział, że często ogarnia go melancholia po alkoholu, ale sądził, że to już dawno minęło, albo chociaż nie jest już tak nasilone, jak kiedyś.
-Może przyszliśmy się bawić, ale to nie znaczy, że mamy aż tak szaleć. Musimy być chociaż na granicy rozsądku.
-Ty jesteś na tej granicy nawet na trzeźwo. - Obydwoje się zaśmiali. Można powiedzieć, że sytuacja się rozluźniła, ale nie było to jeszcze pewne. - To zabawne, że po alkoholu myślisz trzeźwiej, niż będąc trzeźwym. Ludwik byłby dumny i może by zmusił cię do alkoholizmu. - Feliks złapał się za głowę i zaśmiał ze swojej głupoty. - Pierdolę głupoty, co nie?
-Trochę tak. - Odpowiedział Feliciano i schylił głowę. Również go ogarnął trochę smutek. Nie lubił tego uczucia, ale trzeba było z nim żyć. Takie coś pojawiało się tylko po znacznej ilości trunków, więc już jutro minie. Nie ma co się łamać.
-Przestań udawać grzecznego i wypij coś. Potem pójdziemy sobie potańczyć, zabawić się, następnie znowu wypić, może coś zdziałamy konkretnego z Elizą i wrócimy do domu. - Powiedział blondyn i zawołał barmana. Zamówił kolejne dwa kieliszki wódki. - Musimy się upić, żeby zapomnieć głupot, jakie dzisiaj zrobimy.
*** 23 sierpnia ***
Minęły już niecałe cztery godziny od wyjścia księżniczek z domu. Było po pierwszej w nocy i zaczynał się okres panikowania i nadmiernego martwienia się. Francja i Szwecja nie mogli wytrzymać z książętami, którzy chodzili od miejsca do miejsca, cały czas gadając coś o swojej królewnie. Między innymi, że na pewno coś się jej stało. Nawet Austria porzucił swój spokój.
-Dzwoniłem do niego już czternaście razy i dalej nie oddzwonił! Na pewno coś się stało. - Powiedział Gilbert, odgryzając kolejny kawałek paznokcia. Efekt końcowy nie będzie ładny, albo przynajmniej znośny. Będzie ohydny i okropny. - Co jeśli już ich porwano?
-Jesteś przewrażliwiony i tyle w temacie. Wszystko u nich dobrze. To normalne, że nie oddzwaniają i nie odpisują. Pewnie muzyka jest głośno lub są czymś zajęci. - Odpowiedział Francis. Nawet od już się denerwował, ale nie nieobecnością księżniczek, a upierdliwością ich książąt.
-Są zajęci byciem porwanymi!
-No właśnie, Roderich ma rację! - Krzyknął Ludwik i ponownie wykręcił numer do Włoch. Blondyn westchnął i stwierdził, że na trzeźwo sobie nie poradzi i musi zmniejszyć ilość zapasów wina Szwecji.
-Jak tak bardzo się o nich martwicie, to idźcie ich poszukać. - Zaproponował Berwald, również nie mogąc znieść jęków zmartwienia tamtej trójki. Książęta od razu na niego spojrzeli, natchnieni jego słowami. Szczerze mówiąc, to Szwecja był przerażony ich wzrokiem. To był wzrok obsesyjnie zakochanego stalkera, który martwił się o swoją miłość, która poszła tylko wynieść śmieci do śmietnika obok.
-To jest genialny pomysł! Musimy ich poszukać!
-Jak są porwani, to szukanie będzie trochę utrudnione. - Zauważył białowłosy, ale młodsi nie zwrócili już na niego uwagi, a tylko szykowali się do wyjścia. Postanowił uczynić to samo. Im szybciej pójdą ich szukać, tym szybciej ich znajdą i królewny będą bezpieczne.
***
Królewny szły chwiejnym krokiem do domu, co z tego, że kierowały się w zupełnie przeciwną stronę do mieszkania Szwecji. Gadały sobie coś pod nosem, ale nie było to istotne. Istotne było, że za dużo wypili i ledwo chodzili. Świadomość sytuacji kompletnie stracili. Zresztą, sam fakt, że szli nie w tym kierunku co trzeba, na to wskazywał.
-Hej, a my to w dobrą stronę idziemy? - Spytał Włochy, ale niestety przyjaciele nie zrozumieli jego bełkotu. Zdecydowanie za dużo wypili i ich pijany umysł zdawał sobie z tego sprawę. Gdyby tylko mogli cofnąć czas i naprawić swoje błędy. - Odpowiedzcie mi, bo was wyjebię!
-Spróbuj jeszcze raz. - Odpowiedział Polska i mocniej złapał Węgry. Bez niej, już dawno by wylądował na ziemi i nie wstałby do rana.
-Czy idziemy w dobrą stronę?! - Krzyknął Feliciano, co nie zadziałało dobrze na uszy Feliksa i Erizabety. Obydwoje westchnęli i spojrzeli z pretensją na rudego. - Nie kojarzę tej dzielnicy. - Dodał już spokojnie i rozejrzał się po tym miejscu. Jakaś ciemna uliczka z blokami dookoła. W niektórych oknach dalej paliły się światła i ludzie na nich dziwnie patrzyli. Tylko troszkę się spili i nie ma w tym czegoś dziwnego.
-Tego nie wiem, ale wiem, że mnie stopy bolą i zdejmuję buty. - Odpowiedziała Eliza, puściła Feliksa i zdjęła obcasy, bo dłużej już nie wytrzyma. Blondyn prawie się przez nią przewrócił. - Od razu lepiej! - Powiedziała i zaczęła trzymać buty w dłoniach. Już dawno nie czuła takiej ulgi.
-Uważaj trochę, bo bym na ziemi skończył! - Wydarł się Polska i stanął na równych nogach. Cała trójka ponownie przeszła do wracania do domu. Oczywiście dalej myśleli, że idą w dobrą. Po kilku minutach, poczuli jakby ktoś za nimi szedł. To uczucie nie było przyjemne, a wręcz przeciwnie.
-Ktoś za nami idzie? - Spytał cicho Polska i mocniej ścisnął dłonie Włoch i Węgier. Już był gotowy do sprzedania wpierdolu osobą, które chcą ich zgwałcić, bo to na pewno nie była jedna osoba, a co najmniej trzy.
-Nie wiem, ale jeśli ktoś będzie chciał ukraść Austrii robotę w formie seksu ze mną, to niech wie, że żywy z tego seksu nie wyjdzie. - Feliks i Feliciano stwierdzili, że to brzmi groźnie. Sama Erizabeta również wyglądała groźnie, szczególnie jeśli chodzi o seks. Odgłosy kroków były coraz głośniejsze. Przerażało ich to i nie chcieli tego. Tak bardzo marzyli o natychmiastowym ratunku. Aż w pewnym momencie, ktoś złapał ich za ramię.
-Zostaw mnie, zboczeńcu! - Krzyknął Feliciano i uderzył napastnika w twarz. Po chwili się okazało, że to tylko Niemcy, przyszedł go uratować i zabrać do domu.
-Zostaw moje ciało w spokoju, pierdolony gwałcicielu! - Węgry powaliła na ziemię Austrię, usiadła na nim i zaczęła okładać torebką. - Myślisz, że jak jestem pijana, to dam się zgwałcić?! A pierdol się, nie ma tak łatwo! Idź na dziwki, ale ja dziwką nigdy nie będę. Mam lepszą pracę, jako personifikacja i mogę ci odebrać obywatelstwo i z kraju wypierdolić. - Erizabeta skutecznie odpierała ataki i obronę napastnika. Mimo procentów w niej, dalej umiała się obronić. - Ja już mam partnera, najlepszego męża na świecie i nie dam się tak łatwo zeszmacić z pierwszym, lepszym typem z osiedla! Mam świetlaną przyszłość z dziećmi i domkiem w górach z moim ukochanym! - Eliza dalej biła mężczyznę torebką, nawet nie patrząc na to kim jest. Nie miała zamiaru patrzeć na obleśną twarz jakiegoś zboczeńca.
-Eliza, to ja! Zostaw mnie! - Węgry z trudnością spojrzała na swoją ofiarę i przeraziła się. Już dawno nie wykazała się aż takim idiotyzmem. Gorzej niż Włochy czy Polska.
-Dobry Panie, Rodi! Co ja ci zrobiła?!
-Pobiłaś torebką. - Odpowiedział zupełnie spokojnie Austria i skorzystał z tego, że Węgry z niego zeszła, więc sam wstał. - Dziękuję za pomoc. - Podziękowania zostały skierowane do Prus, bo Niemcy bardzo namiętnie całował się z Włochami.
-Boję się podchodzić do tej baby, kiedy jest w furii. - Odpowiedział szybko Gilbert i mocniej ścisnął Feliksa, gdyż ten ledwo stał. Sytuacja była słaba, ale przynajmniej ich znaleźli. Teraz najważniejszą rzeczą, był powrót do domu. Mieli nadzieję, że wszystko zleci w pokojowych warunkach.
***
Prusy i Niemcy siedzieli spokojnie na kanapie i pili piwo. Musieli się jakoś odstresować i nie obchodziło ich, że jest środek nocy i nie wypada już teraz truć siebie alkoholem. Zazdrościli Austrii tego, że mógł już iść spać i odpoczywać, bo Węgry wykazała się inteligencją i sama postanowiła już odpocząć. Polska i Włochy dalej buszowali po domu i trzeba było ich pilnować.
-Myślisz, że długo jeszcze będą się tak zachowywać? - Spytał Ludwik słysząc, że kolejna rzecz została stłuczona o podłogę i Feliciano wraz z Feliksem zaczęli się śmiać. Ich zachowanie było po prostu nieznośne, ale trzeba było przetrwać, nawet ze względu miłości do nich.
-Wystarczy poczekać aż się zmęczą i sami będą błagać, żeby iść spać. - Odpowiedział Gilbert i trochę się wystraszył, kiedy nagle do pokoju weszły księżniczki. - Czego chcecie? - Spytał jeszcze w momencie, w którym Feliks i Feliciano stanęli nad nimi i wwiercali swój wzrok w nich. Nagle, ukucnęli przed nimi, dalej patrząc na nich z zaangażowaniem.
-Przestańcie tak na nas patrzeć, bo to przerażające. - Powiedział Niemcy i mocniej ścisnął kufel z piwem. Po tych słowach, Włochy jeszcze mocniej zaczął się na niego wpatrywać, a Polska bardziej skupił wzrok na Prusaku. Prusy spojrzał na brata porozumiewawczo i obydwoje się uśmiechnęli. Jak można, to trzeba skorzystać i się pobawić.
-Wyglądacie na bardzo posłuszne istotki. - Powiedział zaniżonym tonem Gilbert i przejechał dłonią po głowie Feliksa, co spowodowało u niego rumieńca i strużkę śliny, wylatującą z jego ust. Uwagę blondyna zdobył wystający spod koszulki albinosa, srebrny wisiorek. - Chcesz taki? - Spytał Prusy, widząc zaciekawienie Polski jego błyskotką. Jak on lubił pijaną pchłę.
-Też byś chciał? - Spytał Niemcy, widząc zazdrość Włoch, że Polska dostanie ozdóbkę, a on nie. Zdjął swój żelazny krzyż i dał go chwilowo Feliciano. Miał nadzieję, że później dostanie go z powrotem i Włochy nie stwierdzi, że mu się spodobało i chce na zawsze. Prusy nie postąpił już tak pokojowo z Polską.
-Jak tak bardzo chcesz, to złap. - Gilbert rzucił swój krzyż na drugą połowę pokoju. Feliks bez zastanowienia, pobiegł po ozdobę, wziął ją i przycisnął do swojej klatki piersiowej. Po chwili, założył żelazny krzyż i na czworaka podszedł do ukochanego. Feliciano również założył to, co teraz należało do niego i spojrzał na swojego partnera.
-Co chcecie, żebyśmy teraz zrobili? - Spytał rudowłosy. Bracia na chwilę się zamyślili, chcąc wymyśleć coś kreatywnego i nie wykraczającego poza granicę moralności. Trochę zajęło im wymyślenie czegoś, co denerwowało ich uległe księżniczki. Polska i Włochy nie chcieli dłużej czekać. Usiedli na kolanach swoich chłopaków i zaczęli swój występ. O ile Feliciano zachował spokój i tylko się przytulił do Ludwika, to Feliks pocałował mocno Gilberta i jeździł dłońmi po jego ciele.
-Widzę, że jesteście bardzo nas spragnieni. - Powiedział cicho białowłosy, na co królewny przytaknęły z uśmiechem. Wraz z młodszym bratem, zaśmiali się gardłowo i czekali na rozwój sytuacji. Obydwoje wiedzieli, że zaraz dojdzie do wspólnego seksu i mieli nadzieję, że ten stosunek seksualny nie zamieni się w rywalizację, kto pierwszy doprowadzi swojego partnera do orgazmu. Coś im jednak mówiło, że niestety tak potoczy się ta sytuacja.
-Możecie już zacząć zabawę. - Zauważył Feliks i fizycznie przygotował się do tego, co zaraz poczuje. Gilbert już zaczął zdejmować jego spodnie, gładząc uda. Ludwik nie pozostawał obojętny wobec Feliciano i rozpiął jego koszulę, całując przy tym szyję i zostawiając po sobie ślady. Po kilku minutach, królewny zostały kompletnie rozebrane, co nie działało pozytywnie na ich pewność siebie. Byli zawstydzeni sytuacją i mieli wrażenie, że druga strona ich ocenia.
-Nie musicie się tak denerwować. Przecież jest dobrze. - Powiedział Prusy i przytulił Polskę. Włochy uśmiechnął się lekko i spojrzał w oczy Niemiec. Wiedział, że może mu ufać i nic złego się nie stanie. Do Feliksa i Gilberta również miał zaufanie, więc ta noc minie raczej spokojnie i miło. - Będzie wygodniej, jeśli przeniesiemy się do sypialni. - Dodał po chwili Prusak stwierdzając, że kanapa jest mała i niewygodna, więc seks na niej będzie najlepszym na świecie.
Polska i Włochy nieśmiało przytaknęli. Spojrzeli na siebie i lekko się uśmiechnęli. Zapowiadała się bardzo ciekawa noc. Powoli trzeźwieli i stawali bardziej świadomi sytuacji, ale to nie zabraniało im rezygnowania z seksu i spędzenia cudownej nocy z ukochanymi. W ciągu dalszym, pozostawali trochę w świecie upojenia alkoholowego, więc na pewno odwalą coś głupiego podczas zabawy, a rano będą mieli totalnego kaca.
Prusy i Niemcy położyli ich na wygodnym łóżku, w sypialni przydzielonej Prusom i Polsce. To łóżko było zupełnie wygodniejsze, od jakiejś kanapy, która do długiego seksu się nie nadawała. Feliks robił się niepewny. Nie sądził, że taki stosunek seksualny jest dobry pomysłem, ale musiał przetrwać. Na pewno nie będzie tak źle, jak myśli, że będzie. Feliciano starał się znaleźć spokój w Ludwiku, ale ledwo to wychodziło.
Gilbert wziął do ust dwa palce, a po momencie, wsadził je do odbytu Feliksa. Robiąc to, wydobył z blondyna jęk, który dał mu ogromną satysfakcję z popełnionego czynu. Z kolei Feliciano, został zadowolony przez Ludwika pieszczotami oralnymi, które również wywoływały u niego jęki podniecenia.
Polska czuł się na tyle cudownie, że nie można tego opisać, chociaż niektóre ruchy Prus były zbyt mocne i nieprzemyślane, więc momentami odczuwał ból, a nie przyjemność. Po kilku znaczących minutach, Gilbert dołożył jeszcze jednego palca, krzyżował je ze sobą i starał się jak najbardziej pobudzić Feliksa.
Włochy ledwo nad sobą panował, ale musiał wytrzymać. Zbyt szybki orgazm może zepsuć atmosferę i wyjdzie na takiego, który nie może się wstrzymać przez nawet pięć minut. Nie mógł się wygłupić przed innymi, co również nie oznaczało, że ma udawać kogoś kompletnie innego. Niepokoił go fakt, że tak bardzo interesowało go co dzieje się obok, ale ciekawość podczas takiego seksu, jest raczej normalnym odruchem.
-Widać i słychać, że chcecie więcej. - Skomentował Niemcy i oderwał się od penisa partnera. Królewny nieśmiało przytaknęły. Prusy uważał, że ten widok jest rozczulający. Rozpiął swoje spodnie i wziął członka do dłoni, przez chwilę pocierając do góry i w dół. Był już wystarczająco napalony, żeby przejść do czegoś mocniejszego.
-Jesteś gotowy? - Spytał albinos i pochylił się nad blondynem. Polska zgodził się na dalszy rozwój sytuacji i przymknął oczy. Doskonale wiedział, że na początku będzie jeszcze boleć, ale minie jak każdy rodzaj bólu.
-Mam nadzieję, że ty również jesteś gotowy. - Niemcy zaśmiał się cicho, co spowodowało u Włoch uśmiech. Ten przytaknął i rozkraczył lekko nogi, pozwalając partnerowi na wejście w niego. Zapowiadała się cudowna przyjemność, której nie zapomną na długo.
***
Zza zasłon wyłaniały się promyki słońca, które centralnie padały na jego twarz. Przeszkadzało mu to i utrudniało tak cudowną czynność, jak spanie, a potrzebował tego, szczególnie teraz. Noc była niezwykle męcząca, chociaż ledwo pamiętał co zaszło. Jedno było pewne, znajdował się w swoim łóżeczku, więc nie był u jakiegoś obcego typa.
Przetarł oczy i otworzył je lekko. Szybko odwrócił się na drugą stronę i zahaczył o ramię Prus. Cieszyło go, że są razem w łóżku. Zastanawiało go jednak, dlaczego on, jak i Gilbert, są nago. Tak, zdał sobie z tego sprawę i czuł się dziwnie z tą świadomością. Usiadł i rozejrzał się po pokoju. Na początku nie dostrzegł tych wszystkich, ważnych szczegółów. Spojrzał w lewo i zobaczył Prusaka, który dalej spał. Wyglądał uroczo.
Jego białe włosy żyły w nieładzie, ale był w tym zachowany jakiś element estetyki. Na policzkach i nosie widniał delikatny rumieniec, przez którego Feliks właśnie myślał, że Gilbert wygląda słodko i pociesznie. Przejechał dłonią po jego twarzy, co spowodowało u Prusaka cichy jęk. Blondyn zachichotał i odwrócił się w prawo. Prawie przeżył zawał.
Obok leżeli Niemcy i Włochy, również nago, co nie poprawiało sytuacji. Tak bardzo chciał pamiętać o wydarzenia z nocy, ale wiedział, że życie nie będzie na tyle litościwe, żeby już teraz zwrócić mu pamięć. Odsunął się przerażony, przez przypadek uderzając Feliciano w plecy. Spowodowało to, że rudowłosy się obudził. Przetarł oczy, otworzył je i spojrzał zniesmaczony na Feliksa.
-Co się stało, że mnie budzisz? - Włochy był niezadowolony z tej sytuacji, ale widocznie los chciał, żeby już wyszedł z krainy snów i marzeń.
-Co zaszło w nocy? - Włochy był zaniepokojony przerażeniem, jakie tkwiło w głosie Polski. Spojrzał za siebie i zobaczył Lulu, który dalej uroczo spał. Potem zerknął za przyjaciela i zobaczył Gilberta, co go zaniepokoiło. Zrobił wielce wystraszoną minę i położył się, tępo patrząc w sufit, próbując coś sobie przypomnieć, ale niestety z marnym skutkiem. - Widzę, że nie tylko ja mam dziury w pamięci. - Powiedział Feliks i również się położył.
-Na pewno uprawialiśmy seks.
-Tyle, to i ja wiem. - Odpowiedział z pretensją blondyn i sam zaczął próbować przypomnieć zeszłą noc. Była to niezwykle trudna robota, ale z pomocą rudowłosego, na pewno się uda. Niestety, w trakcie kombinowania, Prusy i Niemcy zaczęli się budzić, co wywołało panikę u Polski i Włoch. Postanowili udawać, że śpią, a może wtedy sytuacja będzie mniej niezręczna.
-Wiemy, że nie śpicie. - Powiedział Gilbert i odwrócił się w stronę swojego partnera-ale-nie-partnera-to-skomplikowane. Feliks poczuł narastający strach i jeszcze bardziej ścisnął powieki, co nie pomogło w tuszowaniu swojego kłamstwa. Feliciano robił to w bardziej naturalny sposób, ale i tak wszyscy wiedzieli, że nie śpi.
-Pamiętacie coś z nocy? - Spytał Ludwik i podniósł się, chcąc zobaczyć ekspresję twarzy złotookiego. Zapewne była ciekawa i wyrażała wiele emocji. Księżniczki pokiwały głową na "nie", co wzbudziło u Prus i Niemiec delikatny uśmiech. Ludwik postanowił ustąpić starszemu braciszkowi zaszczytu mówienia o wydarzeniach z nocy.
-W wielkim skrócie, ruchaliśmy się. A dokładniej mówiąc, to... Nic konkretnego się nie wydarzyło, ale ruchaliśmy się. Różne pozycje, miejsca, padały ciekawe słowa, prośby, błagania i nawet prawie nas zdominowaliście, ale na szczęście, nie udało się wam. - Księżniczki spuściły wzrok. Dalej nic nie pamiętały, ale słowa Prusaka utwierdzały ich w przekonaniu, że było ciekawie. Teraz pozostawało im modlenie się, żeby sobie wszystko przypomnieli.
***
Prusy i Niemcy weszli niepewnie do salonu. Doskonale wiedzieli, że zastaną tam pozostałych lokatorów i sytuacja będzie co najmniej niezręczna. Na pewno słyszeli to, co wydarzyło się w nocy. Spojrzeli na pozostałych. Ich ekspresje twarzy były bardzo ciekawe i wyrażały wiele emocji.
Francja patrzył na nich dwuznacznie. W jego oczach można było dostrzec podziw, rozbawienie i dumę. Szwecja patrzył tak jak zwykle, ale teraz można było zobaczyć odrobinę obrzydzenia. Austria i Węgry, byli teraz mieszanką różnorakich emocji. Czuć od nich było złość, zdegustowanie, zażenowanie, zawiedzenie i wiele innych negatywnych uczuć.
-My może was zostawimy. - Powiedział Francis, ledwo powstrzymując się od wybuchnięcia śmiechem. Poklepał braci po plecach, a patrząc im w oczy, zaśmiał się głośno. Szwecja bez słowa, poszedł do innego pomieszczenia, byle nie słyszeć tego, co chcą powiedzieć Roderich i Erizabeta. Zapowiadała się ciekawa przemowa.
-Mam nadzieję, że jesteście z siebie dumni. - Zaczęła Eliza i usiadła wygodniej na kanapie, która i tak została skażona idiotyzmem i pożądaniem. - Rozumiem, że chcieliście się zabawić, ale to nie znaczy, że macie wykorzystywać kogoś seksualnie! Zaraz powiecie, że to nie było wykorzystywanie seksualne, bo Feliks i Feliciano tego chcieli. Pragnę przypomnieć, że byli pijani! Nie mieli pełnej świadomości tego co się dzieje! Ustępowali wam na wszystko, bo wydawało im się to fajne i przyjemne. Włochy nigdy by nie zgodził się na seks w towarzystwie kogoś innego niż Ludwik! Z kolei Polska, nigdy nie dałby się na tyle ośmieszyć, żeby przynosić jakieś rzeczy, jak jakiś uległy pies! Macie w ogóle świadomość tego coście zrobili?! - Węgry wyglądała na wkurzoną.
-Skąd wiesz te wszystkie rzeczy, skoro w nocy zdychałaś u siebie w pokoju? - Spytał Gilbert, chcąc minimalnie odejść od głównego tematu.
-Rodi mi powiedział co się działo, poza tym, wszystko było słychać i nie można było zasnąć. - Gilbert i Ludwik przytaknęli na te słowa i czekali na dalszy opierdol. Kontynuowaniem przemowy, zając się Austria.
-Czy wy w ogóle jesteście w pełni świadomi tego, co się stało? Nie tłumaczcie się tym, że sami sobie wypiliście, bo dwa kufle piwa na was nie działają. Nie będę już gadać jak ośmieszyliście Feliksa i Feliciano przed sobą, bo mniej więcej powiedziała już o tym Eliza. Jest jeszcze więcej przykładów tego, jak źle zachowaliście się wobec swoich ukochanych, których nie boicie się wykorzystywać. Już nie wspomnę o tym, że nawet nie wzięliście jakiegokolwiek zabezpieczenia! Jak zaraziliście Polskę i Włochy jakimś syfem, to poniesiecie masywne konsekwencje! A jak oni was czymś zarazili, to nie ich wina, bo nie byli w pełni świadomi sytuacji. Powinniście się teraz przebadać. Jedynymi winnymi byliście wy. Każdy może iść do klubu się zabawić i trochę za dużo wypić, ale to nie znaczy, że ma się takie osoby wykorzystywać.
-Skąd wiesz, że nie użyliśmy zabezpieczenia? - Spytał Niemcy i sam się nad tym zastanowił. Przecież Austria nie wchodził im do pokoju.
-Mamy pokój zaraz obok tego, w którym się bawiliście w nocy. Cytuję Gilberta; "A po chuj nam prezerwatywa?! Co złego może się stać?". Nawet ty nie wykazałeś się odpowiedzialnością, Ludwik. Zawiodłeś mnie. - Odpowiedział Roderich i zamilkł się na chwilę. To chyba wszystko, co chciał powiedzieć. - Swoją drogą, nie zamknęliście porządnie drzwi. Zostawiliście je uchylone, więc było jeszcze lepiej słychać, szczególnie na korytarzu. Chciałem iść tylko po wodę, bo Elcia mnie prosiła i zobaczyłem coś, czego widzieć nie chciałem. - Teraz Austria zakończył swój wywód. Węgry nie wyglądała na taką, która chce ciągnąć temat. Czekali tylko na odpowiedź Prus i Niemiec, ale ta długo się nie pojawiała.
-Przepraszamy, faktycznie źle postąpiliśmy.
-Ale nas nie macie za co przepraszać. No, może za te hałasy i nie zamknięcie drzwi. Teraz Rodi ma traumę... Lepiej przepraszajcie swoich ukochanych, bo to oni są najbardziej poszkodowani. - Odpowiedziała Erizabeta. Poczuła się trochę źle z tym, że aż tak na nich nakrzyczała. Wyglądali na takich smutnych i przybitych swoim zachowaniem z nocy. - Hej, nie łamcie się! Może zrobiliście źle, ale na pewno nie będzie jakichkolwiek konsekwencji. Jestem pewna, że nie zaraziliście Feliksa i Feliciano czymkolwiek i wy też jesteście pewnie zdrowi. Poza tym, oni nie mogliby się na was gniewać, a nawet jeśli, to nie długo. Będzie dobrze. - Dodała Eliza i uśmiechnęła się lekko widząc, że Gilbert i Ludwik są trochę weselsi.
-Mamy teraz do nich iść? - Spytał Prusy, patrząc nerwowo na boki. Nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Normalnie, to zająłby się czymś konstruktywnym, ale sytuacja utrudniała mu wymyślenie czegoś konstruktywnego.
-Moglibyście z nimi o tym porozmawiać, wytłumaczyć sobie wszystko. Szczególnie ty Gilbert. Twoja sytuacja z Feliksem jest dość skomplikowana. - Białowłosy przytaknął i wyszedł z pomieszczenia, szukać Feliksa. Po dłuższym zastanowieniu, Ludwik poszedł szukać Feliciano. Faktycznie trzeba sobie wszystko wytłumaczyć.
***
Nie było widać słońca, ale niebo dalej było jasne. W niektórych miejscach były pojedyncze chmurki, lecz ich egzystencja nie zwiastowała deszczu. Atmosfera była cudowna do zrobienia czegoś wspaniałego i Prusy wiedział, co jest tą wspaniałą rzeczą. Był do tego gotowy i mógł rozpocząć kolejny etap w swoim życiu. Miał nadzieję, że dzięki temu, będzie lepiej.
Polska stał spokojnie przy barierce, na jednym z okolicznych wzniesień, i obserwował widoki. To miejsce było piękne i idealne do wyznania miłości. Gilberta cieszyło, że Feliks nie był zły za wydarzenia z nocy. Dzięki temu, mógł na spokojnie powiedzieć mu o swojej miłości i gotowości do związku z nim.
Podszedł do blondyna i puknął go delikatnie w ramię. Ten odwrócił się powoli i zlustrował białowłosego zaciekawionym wzrokiem. Poczuł niewyobrażalne nerwy w sobie. Wyznanie miłości nie należało do najłatwiejszych czynności. Może dlatego, tak bardzo chciał tego uniknąć.
-Coś się stało? - Spytał Polska i całkowicie odwrócił się do Prus. Zaciekawił się, kiedy zauważył zmieszanie i lekki strach u Prusaka. Chciał wiedzieć o co chodzi.
-Chcę pogadać o czymś ważnym. To jest istotne dla mnie i dla ciebie, dla nas. - Odpowiedział Gilbert i złapał Feliksa za dłonie, co go odrobinę zdziwiło. Nawet nie myślał, że to będzie wyznanie miłości. Tyle razy miał być ten moment i tylko się zawiódł. Nie mógł uwierzyć w to, co za chwilę się stanie.
-Skoro to takie ważne, to mów. - Albinos zaśmiał się krótko i schylił głowę. Gdyby, to było jeszcze takie łatwe. Pomyślał i ponownie zerknął na zielone oczy niższego chłopaka. Tak ładnie się świeciły i był w nich cień nadziei na zostanie parą. Jeszcze bardziej się cieszył z tego, że spełni marzenie ukochanego.
-Długo na to czekałeś. Ja długo czekałem z powiedzeniem tego... Ale w końcu to się stanie! - Prusy wysilił się na uśmiech. Tak bardzo nie wiedział od czego zacząć. Dlaczego powiedzenie takich pięknych słów, musi być trudne? - Domyślasz się chociaż co chcę zrobić?
-Nie dopuszczam do siebie tej myśli, bo pewnie to nie będzie to. Nie mam zamiaru ponownie się krzywdzić. - Powiedział Polska i z trudem powstrzymywał się od myślenia o tamtych dniach. Nie były to miłe wspomnienia.
-Dopuść do siebie tą myśl i uwierz w to. - Wyszeptał Gilbert do ucha Feliksa. Objął go w pasie i pocałował w policzek, przyprawiając o dreszcz. Feliks nie potrafił stwierdzić, czy był to dreszcz przyjemności, czy może wręcz przeciwnie. Świadomość tego, że za chwilę mogą zostać parą, przytłaczała go. Nie chciał, żeby to skończyło się jak poprzednio.
-Staram się w to uwierzyć, ale to za trudne. Lepiej powiedz już, to co chcesz powiedzieć. - Czerwonooki przymknął oczy i ułożył myśli w głowie. Wolał powiedzieć wszystko dokładnie i bez zająknięcia się, ale to raczej będzie niemożliwe i pozostanie w strefie marzeń. Na pewno powie coś niewyraźnie, wystraszy się i będzie niezręcznie.
-Kocham cię. Już l tym wiesz, ale jakoś związek zacząć trzeba. - Prusy zaśmiał się cicho, ale Polska nie zareagował w jakiś konkretny sposób. Bardzo go to martwiło. Zaczął się obawiać, że pchła nie odwzajemnia już jego uczuć.
-Mówisz mi to, żeby za kilka dni ze mną zerwać? Dlaczego mam ci ufać w tej sprawie? - Serce Gilberta zabiło szybciej. To nie mogło potoczyć się w taki sposób. Widocznie czekał zbyt długo z wyznaniem miłości, ale może Feliks dalej go kocha, ale przez wspomnienia, boi się ponownego związku. Tak, to również jest bardzo prawdopodobna opcja.
-Teraz jest inna sytucja. Jestem gotowy do związku z tobą, jesteś zdrowy i nie sprawiasz aż tylu problemów i lepiej się wszystko układa. Możemy znowu być razem. Obiecuję, że zostanę już z tobą na zawsze, będę cię wspierać, pomagać ci i oferować tyle miłości ile tylko zachcesz. - Blondyn dalej pozostawał niepewny co do słów białowłosego. Chciał z nim być, ale nie wiedział czy może mu zaufać.
-Mogę ci uwierzyć?
-Oczywiście, że tak. - Odpowiedział Prusy i mocniej przytulił Polskę. Ten uśmiechnął się promiennie i odwzajemnił uścisk. Tak bardzo cieszył się z tego, co właśnie nastało. Nie umiał hamować łez radości i wzruszenia. Po paru minutach, oderwali się od siebie i spojrzeli w oczy. - Jesteś z tego szczęśliwy?
-Nie zadawaj głupich pytań. - Powiedział Feliks przez łzy. Ciężko mu się mówiło z ich obecnością, ale musiał odpowiedzieć. - Przecież to oczywiste, że się cieszę. Od dwóch miesięcy, jednego tygodnia i trzech dni czekam aż znowu będziemy razem. Mam nadzieję, że teraz naprawdę będziemy razem na zawsze.
-Jeśli wszystko będzie dobrze szło, to będziemy. - Gilbert pocałował Feliksa w usta. Blondyn odwzajemnił pocałunek i mocniej ścisnął partnera. Teraz będzie jeszcze lepiej.
***
Bez mojej gadaniny, ten rozdział ma 10024 słowa. Nie miał być aż tak długi...
Zadowoleni z tego, że Feliks i Gilbert są znowu razem? Pierwotnie mieli zostać parą dopiero u Nowej Zelandii, ale stwierdziłam, że nie chce mi się dłużej czekać i proszę bardzo. Są parą już teraz. Nie mogę potwierdzić tego, że wszystko będzie już układać się dobrze, bo będzie za dużo cukru, ale na pewno będzie weselej. Mimo tego, będą jeszcze jakieś dramaty.
Mam do was pytanie. Nie przeszkadzają wam takie długie rozdziały? Jeśli wolicie, żeby były krótsze, to napiszcie to i przy okazji powiedzcie ile najwięcej słów byście chcieli w jednym rozdziale. Postaram się dostosować i będę dawać mniej wydarzeń na jeden rozdział. Wiele wydarzeń też wymyślam w trakcie pisania, więc może faktycznie nie ma potrzeby planowania tego aż tyle.
Jednym z momentów, których pierwotnie nie miało być, to zabawa Feliksa i Feliciano. Nie wiem dlaczego to tutaj dodałam i coraz bardziej obawiam się swoich pomysłów, ale teraz rozdział jest chyba ciekawszy. Z naciskiem na CHYBA... Na pewno ten rozdział jest przez to bardziej zboczony i nieodpowiedni dla młodszych osób.
Tutaj macie streszczenie tej sceny, jeśli ktoś zdecydował się na pominięcie jej. Feliks i Feliciano robili rozpierdziel w domu, następnie uczepili się swoich partnerów i wnikliwie na nich patrzyli. Gilbert i Ludwik stwierdzili, że to naprawdę dobra okazja do zabawienia się, więc zaczęli bawić się w zabawę nazywaną "seks". Przez większość nocy było głośno, co wkurwiało Austrię i Węgry. W szczególności Austrię. Koniec.
No więc, tutaj dostaliście streszczenie, ale mogę zrobić jeszcze większe. Był seks, koniec. Jeszcze lepiej, prawda? No dobrze, przejdźmy do następnego tematu. Kolejny kraj na naszej liście, to Chiny, więc idziemy już do zupełnie innego kontynentu. Nie mam pomysłów na wydarzenia, ale coś się wymyśli na poczekaniu. Jeśli macie jakieś propozycje, to je piszcie, a może coś wykorzystam.
Z mniej ważnych informacji, takich dotyczących mnie, to od jutra (24.06.2019) zaczynam terapię z psychologiem, więc spędzę wakacje w bardzo ambitny sposób. Takie spotkania z lekarzem będę mieć w poniedziałki, środy i piątki od 12:00 do 13:30 i będą trwały dopóki nie będzie ze mną chociaż w połowie lepiej. Może coś pomoże, nie wiem.
To na tyle w tym rozdziale! Mam nadzieję, że wam się podobał. Możecie napisać co o nim sądzicie. Następny rozdział będzie w czwartek, jeśli uda mi się wymyśleć porządny materiał do rozdziału i zdążę go napisać. No więc, do zobaczenia - chyba, ale raczej na pewno - w czwartek!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro