[29] Plany niespodzianki
*** 13 sierpnia ***
Jego mózg pracował na pełnych obrotach, a mimo tego, dalej nie umiał wymyśleć niczego konkretnego i romantycznego do niespodzianki dla Polski. Tak, chciał mu zrobić niespodziankę, ale nie wiedział jaką. Prusy ponownie odwrócił się na boku, chcąc znaleźć inspirację. Próbował ją znaleźć nawet we Francji, bo przecież to taki romantyk, ale niestety i najdroższy przyjaciel nie umiał mu pomóc.
Portale z poradami miłosnymi również pozostawały bezsilne. Wszystko co proponowali było takie nudne, oklepane i mało pasujące do niego i Feliksa. Jedyne co mu pozostało, to zadzwonić do Nowej Zelandii i spytać czy on już coś wymyślił, a miał pomyśleć nad tą niespodzianką. Wziął ponownie telefon i wybrał do niego numer. Chwilę czekał na to aż ten odbierze, aż w końcu się doczekał.
-Słucham? - Powiedział Will*, trochę zdezorientowany połączeniem od Prus. Gilbert chyba nie wiedział, że jest coś takiego jak strefy czasowe, i że u niego jest już północ. Mimo późnej godziny i chęci spania, nie miał zamiaru kończyć rozmowy. To by było nieuprzejme.
-Bardzo przekszadzam? Brzmisz na bardzo rozespanego.
-Spałem, ale nic nie szkodzi. Co tam chcesz? - Albinos jeszcze raz powiedział sobie pytanie w głowie i stwierdził, że nie zabrzmi na natrętnego jeśli teraz o to spyta. To było bardzo ważne dla niego, więc nawet jeśli Nowa Zelandia uzna go za natrętnego dziwaka, nie będzie go to obchodziło.
-Zaplanowałeś już coś do tej niespodzianki dla Polski? Wiem, że o tej godzinie, która teraz jest u ciebie, pewnie nie za bardzo o tym myślisz, ale może jakieś wstępne plany ci się śnią po nocach, jak Australia.
-Ile razy mam jeszcze powtarzać, że nie jestem zakochany w Australii, i że jest tylko moim kumplem?
-Oszukuj nas dalej. Wszyscy i tak znają prawdę. - Will westchnął i zastanowił się z kim zgodził się na współpracę. To był kolejny błąd w jego życiu, zaraz po tym jak za bardzo zaufał Anglii. Do teraz za to płaci, ale czasu nie cofnie. Trzeba nauczyć się żyć ze swoją przeszłością. - Więc, wymyśliłeś już coś?
-Ty chcesz wyznać wtedy Polsce miłość, czy to ma być zwykła randka między zakochaną parą?
-Jeszcze zobaczę. Ma się wpasować w obydwie sytuacje. - Nowa Zelandia zamyślił się na chwilę i obrócił na drugi bok, przypadkowo zahaczając o plecy Australii. Chyba nikt nie myślał, że tak szybko będzie się spowiadać ze swoich relacji romantycznych.
-Narazie mam tylko miejsce, no chyba, że wytną całą okoliczną roślinność, to będzie problem. Mamy jeszcze kilka tygodni, więc można poszukać czegoś ciekawszego.
-No dobrze, a możesz wysłać kilka zdjęć tego miejsca?
-Mogę, ale później. Daj mi się wyspać. - Prusy zgodził się na taki układ i rozłączył się, dając Nowej Zelandii spokój. Można powiedzieć, że jakaś część tej niespodzianki jest już zrealizowana. Teraz tylko pozostało mu czekać na te zdjęcia i wymyśleć jakiś konkretny przebieg randki. Odłożył telefon i ponownie spojrzał na Francisa.
-U mnie pomocy nie szukaj. Już wystarczy, że cię tango uczę. - Odpowiedział szybko blondyn, widząc, że Prusak na niego patrzy. - To ma być randka twoja i Feliksa, więc ty masz wymyśleć coś co wpasuje się w gusta twoje i twojej miłości. A tak w ogóle, to kiedy zrobisz swój występ z fletem? - Gilbert wyczuł podtekst w pytaniu Francisa, ale po prostu on miał coś z głową i chodziło o zwykły instrument.
-Nie będę specjalnie kupować fletu, żeby zagrać coś Feliksowi. - Francja zapowietrzył się. No jak tak można? Przecież Polska znaczył dla Prus bardzo wiele i nawet nie chce wydać tej stówy na jakiś porządniejszy flet, żeby mu zagrać!
-Więc nawet nie chcesz poświęcić swojego portfela dla ukochanego? A co będzie przy oświadczynach?! Kupisz mu pierścionek z automatu dla dzieci? - Francis wyglądał na zdenerwowanego słowami Gilberta, ale od zawsze wiedział, że dla niego pieniądze są ważne. Kolejne dowody na pokrewieństwo ze Szwajcarią.
-Nie porównuj jakiegoś fletu do pierścionka zaręczyowego. - Odpowiedział szybko białowłosy i z powrotem wziął telefon słysząc, że ktoś dzwoni. Był wielce zdziwiony, kiedy się okazało, że osobą, która dzwoni, jest Białoruś. Czego ona chciała? Jeszcze trochę się pokłócić? Z ogromną niechęcią, odebrał połączenie. Przynajmniej będzie mógł jeszcze trochę ją pocisnąć, a jest po czym.
-Czego chcesz? - Spytał na przywitanie Prusy. Białoruś długo nie odpowiadała, przez co zaczął rozważać rozłączenie się, ale ostatecznie tego nie zrobił. - Czego chcesz? Odpowiedz, bo tylko marnujesz mój czas.
-Chcę przeprosić. - Albinos był zdziwiony tymi słowami. Po chwili, zaśmiał się głośno, aż Francja na niego spojrzał. Raczej nie wziął go za wariata. - Nie śmiej się, idioto. Mówię poważnie. Chcę przeprosić. Wiem, że moje zachowanie wobec ciebie kilka dni temu było nieodpowiednie, ale nie mogę tego zmienić. Byłam zdenerwowana kolejną próbą samobójczą Feliksa, więc trochę ci pojechałam. Trochę bardzo.
-Cieszy mnie, że wyrażasz skruchę, a to nowość, ale nie interesuje mnie co tobą kierowało. Mogę ci wybaczyć.
-Nie rób mi łaski, bo sam też nie wykazałeś się uprzejmością. Też mógłbyś przeprosić.
-Tylko powiedziałem jaka jest twoja rodzinna sytuacja. Nie było w tym ani trochę kłamstwa czy koloryzowania. To, że nie umiesz zauważyć kim jesteś dla rodziny, nie jest moim problemem. Powinnaś się cieszyć, że ci to powiedziałem. - Natalia już traciła ochotę na rozmowę, chociaż dopiero się zaczęła. Chciała dobrze, a że Prusy to skończony debil, nie jest jej problemem.
-Jak nie chcesz tych przeprosin, to nie. Spierdalaj. - Białoruś rozłączyła się, co tylko spowodowało jeszcze większy śmiech u GIlberta. Rzucił telefon na brzeg łóżka i ułożył się na nim wygodniej. Czuł na sobie wzrok Francisa, a nie było to przyjemne uczucie.
-Dlaczego zachowałeś się tak chamsko wobec niej? Widać, że odczuwała skruchę.
-A dlaczego ona jest idiotką? Kazała mi przepraszać za mówienie prawdy. - Francja nic już nie odpowiedział. Nie chciał wywoływać kłótni, a wiedział, że w tym temacie nie wygra z Prusami. Postanowił wrócić do czytania książki i nie zwracać uwagi na Gilberta, przez następne dwie godziny.
***
Polska dawno nie był na lodowisku, więc jego strach przed jazdą na łyżwach był uzasadniony. Już w domu, kiedy Finlandia zaproponował wypad do tego miejsca, odczuwał niewyobrażalne przerażenie. Ostatnio był na lodowisku jeszcze w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku i wyszedł z wprawy. Później nie było czasu i warunków na takie przyjemności.
Cały czas trzymał się ogrodzenia, bojąc się, że przewróci się na łyżwach. Francja, Prusy i Finlandia już spokojnie jeżdzili, a on stał jak kretyn, z kolei Węgry próbowała przenieść go siłą na lód. Była to ciężka robota, ale obiecała sobie, że zrobi to, choćby miało jej to zająć cały dzień.
-Feliks, nie bądź taki uparty i współpracuj! - Powiedziała Erizabeta i ponownie spróbowała wepchnąć przyjaciela na lodowisko. Wyszło jej to dość nieudolnie, ale liczą się starania. - Przecież żadna krzywda ci się nie stanie.
-Na pewno coś sobie złamię! Nie chcę znowu chodzić w gipsie przez miesiąc, albo nawet dłużej. Od tylu lat nie jeździłem na łyżwach i nie umiem, więc nie zmuszaj mnie do czegoś co mnie pewnie skrzywdzi!
-W takim razie, nauczysz się jeździć jeszcze raz. Nawet widzę kandydata na twojego nauczyciela. - Eliza spojrzała na Prusaka, który robił jakieś wymyślne akrobacje i przyciągał uwagę innych. Feliks również na niego spojrzał i westchnął z zazdrości. Też tak chciał i może pewnie dnia również osiągnie taką perfekcję.
Prusy był bardzo dumny ze swojej jazdy. Z całą pewnością mógł nazwać siebie profesjonalistą. Czasami się zastanawiał dlaczego nie został łyżwiarzem, a miał do tego predyspozycje. Pozostawało mu tylko cieszyć się ze swoich wysokich umiejętności. Może kiedyś jeszcze zostanie łyżwiarzem i będzie jeździć na różnorakie olimpiady i świat będzie o nim mówić.
Rozejrzał się po lodowisku i zauważył, że Węgry dalej męczyła się z zaciągnięciem Polski na lód. Uśmiechnął się stwierdzając, że to rozczulające. Feliks wyglądał na takiego spanikowanego, a jego mina była cholernie urocza. Co prawda, z tej odległości nie widział jej zbyt dokładnie, ale w sumie, to każda mina tej pchły jest urocza, jak wszystko co robi, mówi i ogólnie to cały on jest uroczy.
Postanowił okazać trochę troski i zanteresowania, więc podjechał do tej dwójki, chcąc zaoferować pomoc. Kiedy był obok nich, spojrzeli się zaciekawieni, a on, jak debil, nic nie mówił i tylko patrzył. Blondyn wyglądał na rozproszonego jego obecnością. Teraz jeszcze bardziej nie chciał wejść na lód.
-Co tak stoisz? - Spytała Węgry i na chwilę odpuściła Polsce. Ten od razu się oddalił, byle nie mieć zbyt bliskiego kontaktu z tą niebezpieczną kobietą. Prusy zaśmiał się, widząc to.
-Zauważyłem, że nie radzisz sobie z Feliksem. - Powiedział Prusy i obydwoje spojrzeli na Polskę, który bardzo mocno się oddalił. - Postanowiłem ci pomóc w zaciągnięciu go na lodowisko. - Erizabeta fuknęła stwierdzając, że nie potrzebuje pomocy. Odeszła od Gilberta i poszła po Feliksa, chcąc dalej próbować go przekonać do jazdy na łyżwach. Może jednak pomoc tego Prusaka jej się przyda?
-Nawet nie próbuj mnie tam zaciągać! - Krzyknął blondyn i odsunął się jeszcze bardziej, ale próba ratunku dla siebie skończyła się upadkiem na podłogę. Złapał się za plecy i syknął z bólu. Jedyna gorsza rzecz, jaka może mu się dzisiaj przydażyć, to złamanie jakiejś kości, ewentualnie czyjaś śmierć, ale to mało prawdopodobne.
-Przecież nic ci się nie stanie. Będziemy cię pilnować. - Powiedziała dziewczyna i wyciągnęła rękę, żeby pomóc wstać przyjacielowi, ale albinos był szybszy i nie męczył się z jakimś wyciąganiem ręki, a od razu wziął zielonookiego na ręce i poszedł w stronę lodowiska.
-Gdzie ty mnie niesiesz, pruska mendo?! Zostaw mnie, bo spalę ci rodzinę i przyjaciół! Nie zmuszaj mnie do robienia czegoś, czego nie umiem!
-Co za problem, żeby nauczyć się tego czegoś? - Spytał Prusy i położył Polskę na dość śliskiej powierzchi, dalej go trzymając w pasie. - Aż takie straszne?
-Spalę ci matkę.
-Nie mam matki.
-To ojca.
-Zostaw Germanię w spokoju. - Feliks westchnął i wyrwał się delikatnie Prusakowi, ale ta delikatność na nic się zdała, gdyż od razu się zachwiał i prawie przewrócił, ale na szczęście Gilbert go złapał. - Musisz być ostrożny, bo naprawdę zaraz coś złamiesz, albo zaopatrzysz się w wiele siniaków, a dopiero co stare ci poznikały. - Blondyn nic nie odpowiedział i tylko stanął na równych nogach.
-Masz mnie trzymać. - Powiedział z powagą Polska. Jego mina wyrażała jedynie obrażenie, ale pewnie niedługo to się zamieni w radość spowodowaną nabyciem nowej umiejętności, którą miało się już kiedyś, ale przez przerwę w niej, zniknęła.
-Nie, specjalnie cię puszczę i popchnę, żebyś rozwalił sobie ten głupi nos. - Feliks spiorunował wzrokiem Gilberta, a ten zaśmiał się w ten swój charakterystyczny i śmieszny sposób. - Oczywiście, że będę cię trzymać, księżniczko. - Dodał Prusy i jeszcze głośniej się zaśmiał, widząc minę blondyna po nazwaniu go księżniczką.
-Nie nazywaj mnie tak. - Odpowiedział cicho Polska i zarumienił się. Robił wszystko, żeby nie patrzeć na Prusaka, ale jak na złość, wzrok leciał właśnie na niego. Postanowił utkwić swoją uwagę na Węgry, która znalazła zabawę w gonieniu Francji i Finlandii i próbowaniu powalenia ich na ziemię. Długo nie potrafił patrzeć gdzieś indziej niż na Gilberta. Odwrócił się do niego i spojrzał głęboko w jego cudowne, czerwone oczy.
-Nie unikaj mojego wzroku. - Powiedział Prusy widząc, że Polska stara się na niego nie patrzeć. - Aż tak cię onieśmielam? - Spytał zaniżonym tonem, który według Feliksa brzmiał naprawdę seksownie. Zanim się obejrzał, Gilbert całował jego szyję, co przyprawiło go o jeszcze większego rumieńca. Dalej całował jego szyję, co jakiś czas zostawiając na niej malinki. Podwinął koszulkę blondyna i rozejrzał się czy nikt bezczelnie się na nich nie patrzy.
-Gilbert, przestań. Jesteśmy w miejscu publicznym. Co w ciebie wstąpiło? - Spytał Polska i poprawił bluzkę, a następnie odepchnął lekko Prusaka. Ten się oblizał i starł trochę śliny z ust.
-Nic we mnie nie wstąpiło. Po prostu lubię cię zawstydzać. Jeśli bardzo chcesz jakiegoś zbliżenia między nami, możemy iść do toalety, albo poczekać, aż wrócimy do domu. - Ostatnie zdanie białowłosy wyszeptał wprost do ucha blondyna.
-Zostaw mnie, zboczeńcu! - Krzyknął Polska i wyrwał się Prusakowi. Zachwiał się, ale szybko spokojnie stanął i zerwał się do ucieczki.
-Proszę bardzo, już umiesz jeździć na łyżwach!
-Nawet nie próbuj mnie gonić, głupia pało! - Feliks się odwrócił i odpowiedział Gilbertowi, tylko po to, żeby się przewrócić i ponownie wylądować boleśnie na plecach. Wydał z siebie niemy krzyk i z trudem się podniósł, od razu łapiąc się za bolące miejsce. Do oczu naleciało mu kilka łez, ale nie mógł się rozpłakać, przez zwykłe przewrócenie. Gilbert podjechał do blondyna i przykucnął przy nim.
-Bardzo boli? - Spytał albinos i przejechał po plecach blondyna.
-A jak myślisz?! - Polska nie umiał ukrywać zdenerwowania, więc postanowił je wyładować na Prusach. Może nie było to zbyt dobre zagranie, ale ktoś musiał być jego ofiarą, a Prusak jest najbliżej i nawet go dotyka!
-Nie musisz być od razu taki agresywny. Tylko spytałem. Możesz odpowiedzieć? - Feliks zarumienił się lekko. Nie musiał od razu się tak denerwować.
-Przepraszam, nie powinienem... Bardzo boli. - Gilbert przytaknął i przytulił blondyna. Ucałował go jeszcze w policzek, co spowodowało u Feliks jeszcze masywniejszego rumieńca. - Nie powinieneś okazywać mi aż takich czułości.
-Dlaczego? Tylko cię przytuliłem i pocałowałem. To raczej nic złego, a jak zostaniemy parą, będziesz dostawał jeszcze więcej czułości. - Blondyn przytaknął i odwzajemnił uścisk. Uwielbiał, kiedy Prusy go przytulał. Kochał jego bliskość i ją otrzymywać. Musiał się tym zadowolić, dopóki nie będą parą.
-Możemy razem pojeździć? - Spytał Polska i wtulił twarz w klatkę piersiową Prus, przez co jego pytanie było ledwo dosłyszalne.
-Skoro tak bardzo chcesz, to możemy.
-Nie rób mi łaski. Chcesz, albo nie.
-Oczywiście, że chcę. - Gilbert pomógł wstać Feliksowi, a kiedy ten normalnie stanął, pociągnął go za sobą i zaczęli jazdę. Na początku Polska nie był do niej przekonany, ale szybko się przyzwyczaił i zaczął czerpać z niej przyjemność. Lodowisko było wypełnione jego śmiechem, chociaż czasami był zagłuszany przez inne dźwięki. Przez kolejne dwie godziny, miło się ze sobą bawili, aż w końcu musieli wrócić do domu, ale jedno było pewne. Na długo nie zapomną tego wypadu.
***
Nastał kolejny dzień, który na pewno będzie dobry. Polska uchylił oczy i rozciągnął się Kilka kości mu skrzypnęło, ale nie przejął się tym. Usiadł i spojrzał na Prusaka, który dalej spał. Położył się na nim i dmuchnął mu na twarz, co spowodowało u niego jęk niezadowolenia. Feliks zaśmiał się cicho i kontynuował tą czynność.
-Feliks, zejdź ze mnie... - Powiedział białowłosy i spróbował zdjąć z siebie blondyna, ale nie za bardzo to wyszło. Westchnął i wstał, co za tym idzie, siłą zrzucił z siebie zielonookiego. Nagle usłyszeli jak ktoś wchodzi do ich sypialni. Polska szybko położył się obok Prusaka, bo pozycja w jakiej byli, była dość dwuznaczna. Woleli, żeby córki nie męczyły ich do końca dnia tym co "robili" rano.
-Wstawajcie już! Późno jest. - Powiedziała Anastazja i rzuciła się na łóżko rodziców. - Dochodzi dwunasta, a ja i Matylda jeszcze śniadania nie jadłyśmy.
-Nie możecie sobie zrobić same?
-Nie chce nam się. - Polska i Prusy westchnęli. Wygląda na to, że muszą już wstać, ale i tak długo sobie pospali. Dzisiaj zapowiadał się dość pracowity dzień, który nie zleci na nudzie. Trzeba było w końcu wykorzystać wolne dni produktywnie, a w ich przypadku było to niezwykle trudne. Cała trójka pokierowała się do kuchni, żeby coś zjeść. W kuchni zastali Matyldę, która próbowała swoich sił w gotowaniu, ale była jeszcze za niska, by nawet sięgnąć kawę z szafki.
-Zostaw to, bo sobie krzywdę zrobisz. - Powiedział Feliks i podszedł do młodszej córki i usadowił ją przy stole. Blondynka fuknęła wielce obrażona, że znowu jej nie pozwolono wykazać się przy gotowaniu. Jest przecież na tyle zajebista, żeby poradzić sobie z zaparzeniem herbaty i zrobieniem tostów.
-Co będzie na śniadanie? - Spytała białowłosa i oparła ręce o stół.
-Na pewno nie pierogi. - Odpowiedział szybko Gilbert, widząc co planuje Feliks. Blondyn posmutniał i schował swoje ulubione danie do lodówki. - Niech będą już te tosty, a na obiadek zrobimy rosołek. Niech się wasza mama cieszy. - Obydwie dziewczynki ucieszyły się na wieść o rosole i już z niecierpliwością na niego czekały.
Czas śniadania zleciał w dość miłej atmosferze, bez kłótni czy zbędnego docinania sobie. Oczywiście kłótnie i docinki obejmowały Anastazję i Matyldę. Mimo częstych kłótni, dobrze się ze sobą dogadywały i lubiły swoje towarzystwo, więc chociaż nie załamywały rodziców złymi relacjami.
***
To był ten moment na odetchnięcie od codziennego rodzicielstwa. Można było spędzić trochę czasu z osobą, którą się kocha. Anastazja i Matylda poszły nocować u koleżanek, więc można było się zabawić jak za starych, dobrych czasów, chociaż nawet z ich obecnością mogliby zrobić te rzeczy, które chcieli zrobić teraz.
Prusy spokojnie czekał w salonie, poprawiając garnitur. Polska miał przyjść już z piętnaście minut temu, a dalej go nie było. Mieli iść na randkę i pewnie już by jechali do tej cudownej, drogiej restauracji. Zaplanowali sobie cały wieczór. Najpierw restauracja, potem nudny spacerek po mieście, następnie zabawa w prysznicu, a na koniec zabawa w łóżeczku. Takie randki zawsze były najnudniejsze, ale nie zawsze trzeba robić jakąś wypasioną.
Nagle usłyszał odgłos chodzenia po korytarzu. Po chwili, do pokoju wszedł Feliks, wystrojony w niebieską koszulę, trochę ciemniejszą marynarkę, zwykłe dżinsy i glany, które zupełnie nie pasowały do reszty. Gilbert był zdziwiony, że blondyn nie ubrał niczego dziewczęcego.
-Dlaczego nie założyłeś sukienki? Wiesz, nie przeszkadza mi to, ale zawsze na randki je zakładasz. - Polska nic nie odpowiedział i tylko schylił głowę. Podszedł do Prus i go przytulił. Prusy był zadowolony z tego gestu, ale widział, że dzieje się coś niedobrego z Polską. - Co się znowu dzieje?
-A co ma się dziać? Wszystko dobrze. Znowu coś ci się wydaje. - Feliks wysilił się na uśmiech, ale nie udało mu się oszukać Gilberta. - Aż tak widać?
-Tak. - Odpowiedział szybko białowłosy i usiadł z blondynem na kanapie. - Mów co się dzieje. - Blondyn długo nie odpowiadał. Ten temat nie był dla niego łatwy i obawiał się, że albinos weźmie go za błahy i wyśmieje go. Wolał tego uniknąć, ale nie dostanie od tego spokoju.
-Więc, wolę uniknął pojawiania się w damskich ubraniach na mieście. To nie tak, że przestałem to lubić, bo dalej lubię ubierać ubrania dla dziewczyn, ale spotyka to się z naprawdę ogromną krytyką od rodziców uczniów z klasy dziewczynek i no... Na ostatnim zebraniu otwarcie powiedzieli, że daję im zły przykład i w ogóle nie powinienem mieć dzieci i lepiej będzie jak córki trafią do bardziej odpowiedzialnych rodziców. Jeszcze homofobia się załączyła u wychowawczyni i było tylko gorzej. - Polska zaśmiał się, ale Prusy nie był chętny do śmiechu, nawet, żeby rozluźnić atmosferę.
-Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś? Przecież to ważne dla sytuacji naszej i dziewczynek.
-Nie chciałem cię zamartwiać, kiedy jest już tak dobrze. Poradzę sobie sam z ich komentarzami i będzie lepiej. - Feliks uśmiechnął się, ale Gilbert dalej nie chciał wierzyć w to, że jest dobrze, i że Feliks sobie sam poradzi.
-Powinieneś mi o takich rzeczach mówić. Doskonale wiesz jakie są skutki, kiedy bierzesz na siebie całą odpowiedzialność za coś. Nie poradzisz sobie sam. Nie znęcają się nad dziewczynkami, przez nas?
-Pytałem się je o to. Powiedziały, że nie, i że jak ktoś ich zaczepia z naszego powodu, to ignorują tą osobę. Więcej nie wiem, ale chciałbym je przycisnąć, bo wydaje mi się, że coś jest na rzeczy. - Białowłosy przytaknął, chwilę pomyślał nad sytuacją i przytulił ukochanego. - Mam nadzieję, że naprawdę nic złego się im nie dzieje. - Powiedział blondyn przez łzy i odwzajemnił uścisk. Naprawdę martwił się o Anastazję i Matyldę.
-Mów mi od razu o takich rzeczach. Będę robił wszystko, żeby ci pomóc, bo od tego jestem. Kiedy dziewczynki wrócą, pogadamy z nimi na spokojnie o tym, dobrze? - Polska przytaknął na te słowa i mocniej wtulił się w partnera. - Nie przejmuj się tym co mówią inni, bo się nie znają. Jesteś sobą i nie mogą ci tego zabronić. - Gilbert pogłaskał Feliksa po plecach czując, że ten zaczął płakać. Chwilę to robił i spojrzał zegar. - Za pół godziny przepadnie nam rezerwacja. Chcesz w ogóle jeszcze iść na tą kolację?
-Wiem, że ten wypad do restauracji jest dla ciebie ważny, ale straciłem ochotę na wyjście gdziekolwiek. Nie obraź się, czy coś.
-Dlaczego miałbym się obrazić? Rozumiem, że nie chcesz wychodzić. W takim razie, co chcesz robić w domu? - Blondyn zastanowił się nad tym, a po chwili, uśmiechnął się całkiem szczerze. Przez swoje myśli lekko się zarumienił, co zaintrygowało białowłosego. Wziął pod uwagę, że Polska mógł pomyśleć o czymś niegrzecznym, ale wykluczył to.
-Po prostu chcę spędzić czas z tobą. Wiem, że to brzmi głupio i mało ambitnie, ale chcę tylko się do ciebie przytulić, porozmawiać szczerze, pośmiać się, może obejrzeć jakiś film, zarwać nockę i dobrze się bawić. - Prusy przytaknął na taki układ i pocałował mocno blondyna.
-Jeśli właśnie tego sobie życzysz, możemy to zrobić. - Polska całkowicie się rozpromienił. Może jednak ten wieczór nie zostanie zaprzepaszczony przez jego humorki.
*** 14 sierpnia ***
Pogoda jako, że była znośna, można było wyjść na dwór i spędzić tam trochę czasu. Od czasu do czasu, zawiał chłodny wiatr, ale nikomu to nie przeszkadzało. Nie widzieli sensu w jedzeniu w domu, kiedy tak ładnie grzało słońce, więc wyszli zjeść coś na mieście. Finlandia mówił o wielu okolicznych restauracjach i barach, ale nic nie potrafiło podpasować wszystkim.
Minęli ten sam bar już z dziesiąty raz. Dalej nie potrafili się na nic zdecydować, więc Tino rozważał nawet powrót do domu i poszukanie czegoś konkretnego w lodówce, byle był obiad. Francja zaproponował nawet zwykłą pizzę, ale to musiał być "konkretny obiad, niczym u mamusi", jak to ujął Finlandia.
Polsce nie chciało się dłużej chodzić. Bolały go nogi i dałby wszystko, żeby usiąść chociaż na chwilę i coś zjeść. Kątem oka nawet zauważył pierogarnie, która miała pierogi w bardzo przystępnej cenie, ale pozostali nie dali mu dojść do słowa i zaproponować zjedzenia tam. Był skazany na chodzenie jeszcze przez co najmniej pół godziny.
-Nie możemy się po prostu rozdzielić i poszukać czegoś co by nam podpasowało osobno? - Spytał Feliks słysząc, że Francja odrzucił kolejną propozycje, która pasowała Węgry, Prusom i Finlandii. Wszyscy na niego spojrzeli jak na idiotę, żeby potem się uśmiechnąć i chcieć przyznać mu rację.
-Dlaczego nie wpadliśmy na to wcześniej? Przecież to jest genialny pomysł! - Powiedział Francis, który był zdecydowanie zachwycony tym planem. - Więc, kto idzie ze mną na pizzę? Może ty Gilbert?
-Nie, dzięki. Wolę spędzić czas z Feliksem. - Prusy złapał Polskę pod ramię i uśmiechnął się do Francji. Feliks był zaskoczony decyzją Gilberta. Cieszyło go to. Każda spędzona z nim chwila sprawiała, że byli bliżej rozpoczęcia ponownie ich związku. Teraz czekał tylko na to. Francis westchnął. Nie chciał iść sam jeść pizzy, bo wyjdzie na samotnego, głodnego człowieka, który jest wielbicielem włoskiej kuchni. Co prawda, był głodny i lubił włoską kuchnię, - ale francuska była i tak lepsza - ale za nic w świecie nie był samotny.
-No to sobie idźcie randkować, a ja spędzę czas z innymi przyjaciółmi. - Powiedział niebieskooki i przytulił Erizabetę i Tino.
-Jeśli my jesteśmy twoimi przyjaciółmi, ja zdradzam Austrię z Rumunią. - Odpowiedziała szybko dziewczyna i odsunęła się od blondyna. Wszyscy spojrzeli na nią, jakby mówiła prawdę. Zadawała się z idiotami, ale przynajmniej nie mogła narzekać na nudę w życiu. - To był sarkazm. Nie musicie skarżyć się Roderichowi.
-Ta, jasne. Pewnie wtedy wyjeżdżałaś do Bukaresztu, a nie Wiednia. - Powiedział żartobliwie Francja i oddalił się z Finlandią, żeby iść na tą przeklętą pizzę. Węgry spojrzała na Polskę i Prusaka, którzy również na nią patrzyli. Trochę czasu się na siebie gapili, przy tym milcząc.
-Z wielką chęcią bym poszła z wami coś zjeść, ale wiem, że teraz ze sobą randkujecie i chcecie spędzić ze sobą trochę dużo czasu, więc nie będę wam przeszkadzać. Idę z nimi na tą pizzę. - Erizabeta odwróciła się i pobiegła do Francisa i Tino, którzy się już dość bardzo oddali i ledwo można było ich zauważyć.
-W takim razie, gdzie chcesz iść? - Spytał Feliks, rozglądając się dookoła.
-Nie wiem. Masz jakąś propozycję? - Gilbert nie wiedział gdzie mają iść. Z wielką chęcią by poszedł z Francją, ale obiecał sobie, że większość swojego czasu będzie spędzać z tą pchłą. Oczy Polski rozjaśniły się. Może jeszcze jest szansa na pójście do tego cudownego miejsca, zwanego pierogarnią.
-Widziałem takie fajne miejsce i możemy do niego pójść. Nazywa się pierogarnia i...
-Zapomnij, że tam pójdziemy. Doskonale wiesz, że nie lubię tych twoich pierogów! Już ten cały rosół jest lepszy.
-Ale pierogi to tylko ciasto z jakimś nadzieniem! Jak można ich nie lubić?! Są przecież takie pyszne. Różne rodzaje, każdy znajdzie coś dla siebie.
-Zapomnij! Nigdy tam nie pójdziemy.
***
Ze słodkimi oczami Polski nie da się wygrać. Prusy dowiedział się o tym również teraz i to w bardzo brutalny sposób. Kiedy po raz kolejny odmówił odwiedzenia tego miejsca szatana, Feliks zaczął się drzeć, płakać i ogólnie zachowywać się jak małe, rozkapryszone dziecko, któremu odmówiło się kupna lizaka.
Kelnerka postawiła przed nim talerz z tym gównem. Przynajmniej dostał piwo w gratisie. Zawsze znajdą się jakieś pozytywy, ale nic nie potrafiło sprawić, że humor mu się poprawi po dostaniu pierogów. Spojrzał na Polskę, który z radością jadł swoje najukochańsze danie na świecie. Nie miał dobrych doświadczeń z pierogami, ale dla własnego spokoju i radości Feliksa, który wnikliwie na niego patrzyć, postanowił to zjeść.
-Jeśli zjesz wszystko, ładnie ci to wynagrodzę. - Gilbert czuł się jak dziecko, które nie chce zjeść obiadku i matka mu grozi, że jak nie zje, to nie będzie mógł wyjść na dwór do kolegów. Niechętnie zaczął posiłek, co chwilę popijając piwem. Naprawdę mu nie smakowało, ale zrobi wszystko dla tego ładnego wynagrodzenia.
-Jakie będzie to wynagrodzenie? - Spytał białowłosy, zmuszając się do dalszego jedzenia. Blondyn miał uśmiech jak jakiś sadysta. Zaczęło go zastanawiać czy aby na pewno Polska jest już w pełni zdrowy, poza tymi resztkami depresji. Nie chodziło już o ten uśmiech wariata, ale ogólnie naszła go taka myśl.
-Zobaczysz jak zjesz. - Prusy westchnął. Cóż, przynajmniej z każdą minutą smak był coraz mniej obrzydliwy, to może jak skończy posiłek stwierdzi, że był nawet smaczny. Kontynuował jedzenie w milczeniu, aż nagle poczuł, że Feliks robi coś nieodpowiedniego, szczególnie, kiedy się je.
-Musisz mnie tam dotykać stopą? - Spytał albinos i strącił nogę blondyna ze swojego krocza. To naprawdę było niekomfortowe uczucie, szczególnie podczas posiłku, którego jedzenie i tak wykracza z jego strefy komfortu.
-Nie muszę, ale chcę. Sprawia ci to przyjemność?
-Na ogół, to sprawiałoby mi to przyjemność, ale teraz jem i to trochę dziwne. - Zielonooki się zaśmiał i sam dokończył swoją porcję, nie przestając przejeżdżać po kroczu białowłosego. Straszne to jarało Prusaka i chciał więcej, ale wiedział, że Polska tylko się tak wygłupia. Feliks rozejrzał się po barze i docenił fakt, że ludzie zajmują się sobą i przy okazji siedzi do nich wszystkich tyłem, więc nie widać tak dokładnie co robi.
-Za chwilę będziesz błagać o więcej. - Powiedział Feliks, kończąc posiłek i wyciągając z kieszeni bluzy miętówki. Przy okazji, dał jedną Gilbertowi, żeby nie czuł się gorszy. - Poczekam tylko, aż skończysz jeść, a idzie ci to ledwo. I tak jestem dumny, że mimo niechęci do pierogów, zjadłeś już większość tego co ci zamówiłem.
-Żebym zaraz się na ciebie nie zrzygał tymi pierogami. - Blondyn zaśmiał się promiennie i dalej czekał, aż ukochany skończy jeść. Oglądanie jak Prusy sobie je było takie urocze. Ta czynność była niezwykle interesująca, ale Polska i tak wolał już robić to, co planował. Kiedy Gilbert w końcu skończył, od razu wstali od stołu, Feliks zostawił pieniądze przy kasie i szybko wyszli z baru. - Gdzie ty mnie tak ciągniesz?
-Do krzaków.
-Dlaczego mnie ciągniesz do krzaków?!
-Zaraz zobaczysz. - Polska przystawił do ściany baru Prusaka i kucnął przy nim. Dookoła było dużo roślinności, więc jest małe prawdopodobieństwo, że ktoś ich na tym przyłapie. Nie chciało się czekać Feliksowi aż wrócą do domu, a na pewno jeszcze pójdą gdzieś zwiedzać.
-Feliks, co ty odpierdalasz?! - Spytał Gilbert widząc, że Feliks rozpina mu rozporek od spodni. - Naprawdę nie mam ci przeciwko, że chcesz mi obciągnąć i nawet się cieszę, że sam wyskoczyłeś z taką inicjatywą, ale może lepiej zaczekajmy z tym do powrotu do domu.
-Ostatnio zrobiłeś się mało rozrywkowy, a na dodatek nie gadasz tyle o swojej zajebistości. Trochę mnie dziwi, że przeszkadza ci ta czynność poza domem, kiedy jeszcze kilka lat temu byś chciał się ruchać w kiblu na konferencji światowej lub w parku przed innymi ludźmi.
-Jeszcze nie wróciłem do siebie po twojej depresji. Daj mi trochę czasu. - Blondyn przytaknął i wziął do dłoni penisa Gilberta, co spowodowało u niego dreszcz. - Naprawdę nie sądzę, żeby to był dobry pomysł.
-Już nie miej takiego kija w dupie. Jak ktoś nas przyłapie, to będzie zabawnie. - Polska rozpoczął swoją zabawę, na początku robiąc okrężne ruchy językiem na czubku penisa, a następnie biorąc go całego do ust. W między czasie, ściskając jądra partnera. Prusy był tym cholernie podniecony, ale nie chciał za bardzo pokazywać swojej rozkoszy, bo jeszcze ktoś usłyszy, przyjdzie i będzie słabo. - Nie podoba ci się? - Spytał Feliks.
-Oczywiście, że mi się podoba! Jesteś w tym dobry, ale pewnie czułbym się bardziej komfortowo gdybyśmy robili to w domu. - Blondyn nie przejął się słowami czerwonookiego i kontynuował czynność. Z chwili na chwilę było coraz lepiej i Prusy nie potrafił kontrolować swoich jęków. Zaczął głaskać Polskę po głowie, co spowodowało u Feliksa dość spore zadowolenie.
Gilbert był bliski dojścia. Już ledwo nad sobą panował, co Feliksa niezwykle cieszyło i satysfakcjonowało. Nagle usłyszeli jak ktoś w pobliżu idzie i rozmawia. Polska nie przejął się tym jakoś bardzo, ale Prusy poczuł obawy, że zostaną przyłapani i będzie naprawdę niezręcznie. Próbował odepchnął Feliksa, nawet na tą chwilę, ale ten tylko bardziej się go uczepił.
-No mówiłam, że w krzakach siedzą. A gdzie indziej mieliby pójść? - Powiedziała Węgry i wraz z Francją i Finlandią weszli w krzaki, żeby zobaczyć co robią Polska i Prusy. Byli wielce zdziwieni widząc co robi owa dwójka. Po obydwóch stronach pojawiło się zawstydzenie, pomijając Feliksa, który miał wszystko gdzieś.
-Was na chwilę zostawić, to od razu się za seks bierzecie. - Skomentował Francis i odwrócił się, byle nie patrzeć na to wszystko. Nawet on się zawstydził, a to już poważne! Feliks był szczerze niezadowolony, że mu przerwano. Spojrzał na Gilberta, który chyba odczuwał największe zażenowanie ze wszystkich.
-Zobaczcie co zrobiliście! Teraz mi się Gilbert spiął i nie dojdzie. - Właśnie tymi słowami blondyn chciał odstraszyć gapiów i nawet mu się to udało. Tino czym prędzej odszedł, nie chcąc się narażać na koszmary w nocy, chociaż pewnie będzie je mieć. Węgry jeszcze przeleciała wzrokiem, uśmiechnęła się i odeszła. Kiedy wrócą do domu, dokładnie wypyta Polskę jak do tego doszło. Z kolei Francja, pożyczył im miłej zabawy i również poszedł.
-Mówiłem, że to zły pomysł... - Powiedział cicho Prusy.
-Nie przejmuj się. Przecież to nie twoja wina, że przyszli. Chcesz, żebym kontynuował? - Gilbert przytaknął nieśmiało. Polska uśmiechnął się i z powrotem wziął się za ssanie penisa białowłosego.
***
Prusy odpoczywał po kolejnych ćwiczeniach tango z Francją. On chyba wziął to za bardzo na poważnie, ale przynajmniej zajął się czymś na prawie dwie godziny. Te ćwiczenia były bardziej ekscytujące przez fakt, że brał w nich udział Polska. Węgry przekazała im informację, że Feliks nie umie tango, więc Francis mimo próśb Gilberta, przyprowadził zdezorientowanego Feliksa i kazał mu tańczyć z Gilbertem.
Lekcja ta była niezwykle krępująca, ale za nic się nie dało ubłagać Francji, żeby dał im z tym spokój chociaż na chwilę. Mimo początkowego zawstydzenia, później było dość zabawnie i czas minął naprawdę szybko, ale i tak te ćwiczenia były męczące. Nie wiedzieli dlaczego w ogóle to ćwiczyli. Głównie tylko po to, żeby zabić nudę.
Wziął telefon słysząc, że ktoś wysłał mu wiadomość. Z zaciekawieniem sprawdził kto to. Był mile zaskoczony, kiedy zobaczył, że Nowa Zelandia wysłał mu zdjęcia tego miejsca, które wybrał na romantyczną randkę. Wszedł w wiadomość i dokładnie zaczął oglądać zdjęcia.
Miejsce wybrane przez Will'a było naprawdę piękne i nadawało się na randkę. Dookoła było mnóstwo kolorowych kwiatów, a Feliks uwielbia kwiaty. Były też jakieś ładne drzewa, gdzieś w oddali było morze Tasmana i w sumie, to fajne miejsce, tak w skrócie. Polska na pewno będzie zafascynowany tym miejscem.
"Tutaj masz miejsce, które wybrałem. Mam nadzieję, że ci się podoba i jesteś z niego zadowolony. Teraz wymyśl jakiś konkretny przebieg randki, a później mi o nim powiedz :)"
Prusy uśmiechnął się czytając wiadomość od Nowej Zelandii. Ten chłopak był taki pomocny. W trakcie dalszego przeglądania zdjęć, do pokoju wszedł Polska. Blondyn podbiegł do albinosa, położył się obok niego, przytulił i spojrzał w jego telefon.
-Ładne widoki. - Skomentował Feliks i mocniej wtulił się w Gilberta. - Zakolegowałeś się z Nową Zelandią?
-Można tak powiedzieć. - Polska przytaknął i zaczął się zastanawiać w jakiej sprawie Nowa Zelandia wysłał Prusakowi te zdjęcia. Na pewno musiał być jakiś powód, bo bez powodu tego pewnie nie zrobił. Przez większość czasu byli też sobie obojętnie, a nagle zaczęli codziennie pisać i rozmawiać. Był tym naprawdę zaciekawiony i chciał wiedzieć czym to jest spowodowane.
-Dlaczego się tak zakolegowaliście? To trochę dziwne, że tak z dnia na dzień zaczęliście ze sobą pisać i rozmawiać.
-Zazdrosny jesteś?
-A żebyś wiedział, że jestem zazdrosny! - Prusy zaśmiał się i odłożył telefon. Nie miał zamiaru mówić teraz o tej niespodziance, a wiedział, że jeśli powie o tym, że pisze z Will'em z powodu niespodzianki, Polska nie da mu jeszcze bardziej spokoju. - No proszę, powiedz jaki jest powód. - Gilbert obiecał sobie, że po raz następny nie pozwoli wygrać Feliksowi i jego słodkiemu spojrzeniu.
-Zapomnij, że ci powiem.
-No błagam cię! Zrobię wszystko co tylko zachcesz, ale powiedz co z nim planujesz!
-Zrobisz wszystko? - Prusy uśmiechnął się do Polski. Ten uśmiech nie podobał się Feliksowi. Już wiedział o czym pomyślał Gilbert. Pomyślał o czymś zboczonym.
-Zrobię wszystko poza pocałowaniem kogoś innego niż ty, przespaniem się z kimś innym niż ty, publicznym rozebraniem się, wystąpieniem w filmie porno, zaatakowaniem kraju personifikacji, którą lubię i zjedzeniem czegoś obrzydliwego. - Albinos przytaknął i uśmiechnął się jeszcze szerzej.
-Więc, też skoczysz na bungee.
-Co?! Nie! W życiu nie skoczę na bungee! No dobra, może skoczę, ale najpierw masz mi powiedzieć co planujesz z Nową Zelandią.
-Nie tak się umawiamy. Najpierw skoczysz, a dopiero potem ci powiem co planuję. - Polska fuknął i udawał obrażonego chcąc, żeby Prusy przystanął na jego propozycję, ale nie udało się. Ten jeden raz udało się Gilbertowi pozostać nieugiętym w sprawie Feliksa. Będzie trzeba to zapisać jako święto narodowe. - Skoro nie chcesz w ten sposób, nigdy się nie dowiesz co planuję, a przynajmniej nie dowiesz się w najbliższym czasie.
-Niech ci już będzie! Znaj moją łaskę.
-Ty mi łaski nie rób, bo nie muszę ci tego mówić. Cieszy mnie, że godzisz się na mój układ. Już niedługo możesz spodziewać się skoku na bungee. - Albinos się wyszczerzył i wstał z łóżka. Blondyn zaczął poważnie obawiać się swojej przyszłości. Skok na bungee jest bardzo ryzykowny i jedna z jego starych znajomych zginęła podczas tego skoku.
-Gilbert, ty żartowałeś z tym skokiem, prawda?
-Dlaczego miałbym żartować? Mówię w pełni poważnie. Już się zgodziłeś, więc nie ma odwrotu. - Powiedział Prusy i wyszedł z pokoju z pełną satysfakcją. Polska był jeszcze bardziej zbity z tropu. W środku zaczął odczuwać coraz większy strach, tym bardziej, że nie wiedział, kiedy Gilbert stwierdzi "Hej, Feliks, skocz sobie z bungee, bo tak sobie powiedziałem i tak masz zrobić, bo jesteś idiotą, który zgadza się na wszystko co powiem". Miał nadzieję, że ta pruska menda o tym zapomni.
*** 15 sierpnia ***
Polska od samego rana nie miał na nic ochoty. Wszystko wydawało mu się takie nudne i codzienne i w sumie, miał rację. Wstał, poszedł do toalety, zjadł i potem poszedł gdzieś z innymi, a w tym gdzieś nie działo się nic ciekawego. Potrzebował rozrywki, a od dłuższego czasu nie wydarzyło się jakieś "wow" w jego życiu. Przynajmniej nie było już z nim depresji, a przynajmniej nie było jej teraz.
Potrzebował jakiejś zmiany w życiu. Taką zmianą może być nawet pomalowanie paznokci, ale wątpił, że to mu pomoże na dłużej. Na razie musiał zadowolić się tym co ma, a może później zaszaleje ze sobą i nie miał tutaj na myśli ponownego cięcia się. Przecież miało być teraz dobrze. Zawiódł by pozostałych, gdyby zrobił sobie jakąś krzywdę.
Obecnie znajdowali się na jakiejś lipnej plaży, ale nie mogli narzekać. Zawsze było jakieś zajęcie, a lepsze to niż siedzenie w domu i lenienie się. Położył się na ciepłym piasku i zamknął oczy. Wiatr delikatnie przejeżdżał po jego skórze, ale wolał dotyk kogoś innego. Powoli otworzył oczy i zerknął na Gilberta. Prusy jak zwykle wyglądał zajebiście z tym swoim uśmiechem, bez koszulki i z pozostałości swojej w chuj umięśnionej formy.
Zanim się obejrzał, białowłosy już do niego podchodził. Skapnęło na niego kilka kropel zimnej wody, przez co przejechał po jego ciele dreszcz. Spodobało mu się to uczucie, bo było bezpośrednio spowodowane przez Prusaka. Chciał tego więcej, ale nie mógł teraz sobie na to pozwolić. Musiał poczekać.
-Znowu wstydzisz się pokazywać ciała? - Spytał Gilbert widząc, że Feliks nie zdjął koszulki i na biodrach miał przywiązaną bluzę, którą chyba chciał założył. - Rozumiem, że może ci być zimno, ale dzisiaj jest nawet ciepło.
-Zaakceptowałem swoje ciało, więc nie wstydzę się go pokazywać. Teraz jest po prostu chłodno i ponoć ma padać deszcz. - Albinos spojrzał na pojedyncze, małe, białe chmurki, które nie zwiastowały deszczu. - Jak się czujesz z tym, że dziewczyny gapią się na ciebie jak na bóstwo? - Nagła zmiana tematu. Prusy spojrzał zdziwiony na Polskę. Z jego oczu lało się zdenerwowanie i zazdrość.
-Nie rozumiem pytania. Przecież żadna dziewczyna się na mnie nie patrzy.
-Jesteś ślepy czy głupi? Gdyby mogły, to by zaczęły się do ciebie teraz masturbować. - Feliks wskazał na grupkę dziewczyn, które bezczelnie patrzyły na Gilberta. Kiedy zauważyły, że bardzo przystojny albinos im się przygląda, odwróciły się i zachichotały. Białowłosy poczuł się przez nie niekomfortowo.
-Doskonale wiesz, że nie jestem nimi zainteresowany. Kocham tylko ciebie, a nie jakieś wytapetowane lalki. - Prusy pocałował Polskę w czoło. Feliks miał nadzieję, że tamte dziewczyny to widziały i zdały sobie sprawę z tego, że Gilbert należy tylko do niego. Francja, Finlandia i Węgry postanowili im potowarzyszyć, a raczej spytać czy już wracają do domu, bo się schładza.
-Za chwilę się ochłodzi i wypadałoby wrócić do domu. I tak wszyscy się już zbierają, więc jaki jest sens, żebyśmy dalej tutaj siedzieli? Żaden. - Powiedział Tino i zaczął pakować rzeczy do plecaka.
-Jeszcze chwilę posiedzimy. Chcecie, to wracajcie. - Odpowiedział Feliks i odwrócił się w stronę Gilberta. Pozostali przytaknęli, spakowali się do końca i odeszli. Blondyn westchnął i rozejrzał się po plaży, na której już praktycznie nie było kogokolwiek, poza nim i czerwonookim. - Mówiłem, że będzie padać. - Skomentował widząc, że piękne, białe chmurki są zamieniane na szare, ogromne chmury, przez które na pewno będzie padać.
-I co z tego? Fajnie się chodzi po mieście, kiedy pada deszcz.
-Tutaj akurat masz rację. - Odpowiedział Polska i nagle poczuł jak zimne krople na niego skapują. Prusy również to poczuł i spojrzał w górę. - Już zaczęło padać. Tylko czekać, aż się bardziej rozpada. - Obydwoje wstali i zaczęli powoli iść przed siebie. Zaczął im towarzyszyć bardzo dobry humor i nie chcieli, żeby ich opuszczał. Z chwili na chwilę padało coraz bardziej, ale nie przeszkadzało im to. Ubrania klejące się do ciała i mokre włosy ich nie obchodziły.
-Taka pogoda bardzo dobrze na ciebie działa. - Powiedział Gilbert i złapał Feliksa za dłoń. Blondynowi nie przeszkadzał ten gest, a raczej bardzo go ucieszył. Szli spokojnie przez miasto, co jakiś czas spoglądając na siebie. Nikogo nie było w pobliżu i nie było to dziwne. Zerwał się bardzo silny i zimny wiatr, który przestał się podobać nawet Polsce
-Mogliśmy jednak wrócić z nimi do domu. - Powiedział cicho i przejechał dłońmi po rękach, chcąc się chociaż minimalnie ogrzać. Wziął swoją bluzę i założył ją. Teraz było lepiej, ale dalej drżał z zimna. Prusy widząc to, pociągnął blondyna do siebie i poszli pod jakiś dach, byle nie moknąć już tak bardzo. Gilbert przytulił zielonookiego do siebie. Feliks uśmiechnął się lekko i zastanowił jak bardzo idiotycznie muszą teraz wyglądać. Wszyscy pouciekali do domów, a oni siedzieli pod daszkiem jakiegoś małego sklepu spożywczego. Na pewno się przeziębią.
-Jak ci się podobał ten tydzień? - Spytał Prusy. Nie wiedział skąd mu się wzięło to pytanie, ale lepsze jest to, niż dalsze milczenie i czekanie na cud w formie zaprzestania ulewy. Polska pomyślał o tych wszystkich dniach, w których byli u Finlandii. Pobyt tutaj się jeszcze nie skończył, więc może dzisiaj też wydarzy się coś ciekawego. Dzień nie dobiegł jeszcze końca, chociaż dochodziła godzina siedemnasta.
-Lepiej nie mogłem sobie wyobrazić ponownego zaczęcia podróżowania. Było naprawdę cudownie i już nie mogę się doczekać tego, co będzie się działo u Szwecji.
-Mogę ci już zdradzić, że będziemy bardzo dobrze się bawić. - Feliks zaśmiał się cicho i mocniej wtulił w Gilberta. Powoli przestawało padać, więc niedługo będą mogli wrócić do domu. Nawet nie mieli parasolki, ale pewnie nie zrobiłaby dużo, a tylko utrudniałaby chodzenie. - Teraz będziemy robić wszystko, żeby ta podróż była taka, jaka miała być od samego początku. Będzie sprawiać ci przyjemność i wyniesiesz z niej miłe wspomnienia.
-Z pobytu u każdego kraju wyniosłem miłe wspomnienia. - Albinos dziwnie spojrzał na blondyna. Co mogło być pozytywnego w pobycie u Chorwacji czy Rosji? - Znajdź jakieś pozytywy w mojej próbie samobójczej u Litwy! - Prusy kompletnie przestał rozumieć słowa Polski. Co mogło być w tym pozytywnego? To, że prawie go stracił? - Gdybym wtedy nie skoczył z dachu, nie trafiłbym do szpitala psychiatrycznego i bym się nie wyleczył, a kiedy to się stało, jest ze mną lepiej! Musisz przyznać mi teraz rację.
-Nie będę kłócił się z twoją logiką, więc przyznaję ci rację. - Gilbert zastanowił się bardziej nad słowami Feliksa i naprawdę musiał przyznać, że miał rację. Ale i tak by wolał, żeby pchła się wyleczyła w milszych warunkach i z własnej woli. Mimo tego, nie mógł narzekać. Z Feliksem było lepiej i każdy musiał to przyznać.
-W końcu przestało padać. - Powiedział blondyn i rozciągnął się. - Lepiej z tego skorzystać i wrócić do domu. - Białowłosy przytaknął i spróbował wstać, ale zielonooki pociągnął go do siebie. Miał tylko nadzieję, że nie dojdzie do kolejnego pocałunku, bo wtedy jeszcze dziwniej byłoby być tylko przyjaciółmi.
-Co ty robisz? - Spytał Prusy widząc, że Polska się do niego przybliża. To serio będzie nie na miejscu jeśli znowu się pocałują. - Nie powinniśmy tego robić, przestań. Kiedy zostaniemy parą, będziemy się całować tyle ile tylko będziesz chciał.
-Od jakichś pięciu minut, nie traktuję nas jak tylko przyjaciół. Dla mnie, jesteśmy już parą. - Odpowiedział szybko Feliks i pocałował krótko Gilberta. Z jednej strony Gilbert był zadowolony tym gestem, a z drugiej czuł się dziwnie, że tylko on dalej traktuje ich jak zwykłych przyjaciół, którzy się całują, robią sobie nawzajem dobrze, śpią w jednym łóżku, razem się kąpią, chodzą po mieście, trzymając się za ręce i robią wiele innych rzeczy, które wykluczają ich jako przyjaciół. Tak bardzo zaczął przypominać swoim zachowaniem Ludwika. To chyba rodzinne.
-Przesadzasz. - Powiedział Prusy i odsunął się na bezpieczną odległość od Polski.
-Możliwe. - Odpowiedział Feliks i wstał, ciągnąc za sobą Gilberta. - Trzeba w końcu wrócić do domu, bo zaraz znowu zacznie padać i będzie problem. - Białowłosy przytaknął i wstał. Zaczęli kierować się w stronę domu Finlandii. Przez całą drogę milczeli. Prusy zastanawiał się nad jego relacjami z Polską, z kolei Feliks cieszył się z jego ponownego związku z Gilbertem.
***
Mimo tego, że Francja porządnie zmókł podczas robienia, był z siebie dumny. Prusy nigdy by na to nie wpadł, więc ktoś musiał to zrobić za niego. Wszedł do swojego obecnego pokoju, gdzie jak się spodziewał, zastał Prusaka. Gilbert spojrzał na Francisa, który trzymał w dłoni w ładne kwiatki. To chyba były storczyki.
-Po co ci te kwiaty?
-Pamiętasz, kiedy mi mówiłeś, że chciałbyś dać Feliksowi kwiaty, ale się wstydzisz, i że gdybyś miał mu kupować, to chyba storczyki, bo są ładne? - Prusy zamyślił się na chwilę. Chyba nie pamiętał. Po chwili, uśmiechnął się, a jego oczy wypełniły się zrozumieniem. Francja uśmiechnął się widząc, że przyjaciel załapał o co mu chodzi.
-No pamiętam. W jakiej sprawie je kupiłeś?
-Masz je dać Feliksowi. - Gilbert zrobił zdzwioną minę. Nie miał zamiaru dawać teraz czegokolwiek Polsce. - Tak się cieszę, że wtedy wybrałeś storczyki, bo mają piękną symbolikę. Na całe szczęście były jeszcze czerwone. Storczyki symbolizują zmysłowość i doskonałość. To oznaka głębokich uczuć, podziwu i fascynacji drugą osobą, więc idealnie pasuje!
-Ty naprawdę interesujesz się symboliką kwiatów.
-Tak szczerze mówiąc, to nie. Pierwotnie chciałem kupić cyklameny, ale kobieta pracująca w tej kwiaciarni powiedziała, że one symbolizują rozstanie, a wyraźnie powiedziałem, że te kwiaty to mają być dla mojego kumpla, co nie umie wyznać miłości takiej jednej osobie. - Albinos westchnął i wrócił do przeglądania jakichś rzeczy w internecie. Zanim się obejrzał, blondyn rzucił mu kwiaty przed noc. - Masz to dać Feliksowi.
-Muszę?
-Musisz, a teraz wstawaj i idź do Polski. Z tego co widziałem, to chyba teraz się myje, więc tym bardziej idź go zaszczycić kwiatkami!
-Chyba cię do końca pogrzało! Nie będę mu wchodził do łazienki. - Prusy odwrócił się i zaczął udawać, że nie słyszy dalszych namów Francji. Gdyby chciał dać Polsce kwiaty, zrobiłby to już dawno, a teraz nie miał na to ochoty. Wolał to zrobić z własnej woli.
-No dawaj Gilbert! Skoro kochasz Feliksa, powinieneś robić takie rzeczy. Ciesz się, że kupiłem te kwiaty za własne pieniądze. Mówię ci, że jak dasz mu te kwiaty, wasze relacje będą jeszcze lepsze. Musisz mu pokazywać, że go kochasz, bo jeszcze w to zwątpi i będzie problem!
-Niech ci już będzie! Dam mu te małe gówna. - Gilbert wstał i wziął kwiaty. Dlaczego po raz kolejny tak łatwo uległ? Przynajmniej doprowadzi Feliksa do radości, a może uśmiech pchły poprawi mu humor.
-Ustalmy sobie jedną rzecz. - Zaczął Francis i podszedł szybko do Gilberta. - Dajesz mu te kwiatki bo chcesz, a nie dlatego, że cię zmuszam. Naprawdę chcesz mu dać, robisz to z własnej woli, tak?
-Niech już będzie, że tak. - Niebieskooki się uśmiechnął i wygonił przyjaciela z pokoju. Obydwoje pokierowali się w stronę łazienki, gdzie dalej siedział Polska. Prusy stanął przed drzwiami i mocniej ścisnął bukiet. Czuł jak po plecach spływa mu pot. Denerwował się jak nigdy. - Poczekam aż wyjdzie. - Powiedział do Francji i oparł się o ścianę.
-Dupa, a nie poczekasz aż wyjdzie! Szybko dawaj mu te kwiatki! Będzie bardziej romantycznie, kiedy Feliks siedzi w wannie, w gorącej wodzie, która doprowadza go do ekstazy i nagle wbijasz ty i dajesz mu kwiaty. To będzie najlepszy orgazm i zdziwienie jakie kiedykolwiek miał. - Francis otworzył szybko drzwi od łazienki, a następnie wepchnął tam Gilberta, zamykając potem drzwi na klucz. Idealnie to rozegrał.
-Co ty tu robisz?! - Krzyknął Polska i zakrył się, chociaż woda i piana wszystko zakrywały. To było takie niespodziewane. Prusy również wyglądał na wystraszonego, więc pewnie nie wszedł tu z własnej woli. Zza ściany można było usłyszeć śmiech Francji, co bardzo rozjaśniało sytuację. - Mogłeś zapukać. Co to za kwiaty?
-Dla ciebie. - Odpowiedział dalej speszony Gilbert. Feliks uśmiechnął się i wyciągnąć rękę po kwiaty. Białowłosy dał mu je, a blondyn je powąchał. Naprawdę ładnie pachniały.
-Są śliczne, bardzo dziękuję. Naprawdę chciało ci się wychodzić w taki deszcz do kwiaciarni?
-Dla ciebie wszystko. - Odpowiedział albinos i kucnął przy wannie. Miło mu się oglądało, jak Polska zachwycał się tym podarkiem. Uwielbiał patrzeć na jego uśmiech. Był taki piękny i poprawiał humor. Teraz mógł się nim cieszyć codziennie.
*** Grupa Światowa, bo czemu nie. Rozdział będzie dłuższy, może będzie śmiesznie, humor się wam poprawi. Miłego czytania słabych żartów. ***
USA: Sytuacja prezentuję się tak. Nudzi mi się, życie jest nudne, polityka jest nudna i w życiu nic się nie dzieje. Macie jakieś ciekawe newsy?
Anglia: Alfred, nie.
USA: Alfred, tak.
Dania: UsUk, tak.
Szwecja: Shiper się obudził.
Dania: A żebyś wiedział, że dopiero się obudziłem!
Hiszpania: O, ja też!
USA: Teraz wiemy, że Hiszpania i Dania to lenie, które lubią spać do południa.
Anglia: Strefy czasowe, debilu.
USA: To wiele wyjaśnia.
Anglia: Naprawdę jesteś zbyt tępy, żeby zrozumieć to od razu.
Rosja: Ale bez obrażania się, bo wyrzucę z grupy.
Japonia: Ponowię pytanie Alfreda. Ma ktoś jakąś ciekawą informację, którą będzie można podzielić się ze światem?
Chiny: Jeśli nikt nic nie mówi, to nie tylko życie USA jest nudne.
Białoruś: IVAN MI SIĘ OŚWIADCZYŁ.
Hiszpania: Przepraszam bardzo, co?
Francja: To jest na pewno szok dla wielu osób.
USA: Co się odwaliło?!
Litwa: Gorzej już być nie może.
Dania: Ale ty jesteś biednym człowiekiem, Taurys. Najpierw dostajesz kosza od Polski, a teraz zabierają ci Białoruś. Źli ludzie.
Włochy Południowe: Czy tylko ja w to nie wierzę?
Hiszpania: Ty w wiele rzeczy nie wierzysz, jak na przykład w moją miłość do ciebie.
Belgia: Jak uroczo!
Włochy Południowe: Uroczo to będzie, kiedy wam wszystkim wkopię na konferencji światowej.
Rosja: Bardzo proszę o kulturę. Szanujmy się wszyscy. Jak chcecie się bić i kłócić, to zacznijcie kolejną wojnę, ale od razu mówię, że na chwilę obecną nie chce mi się z nikim walczyć.
Monako: Lepiej powiedz czy naprawdę oświadczyłeś się Natalii.
Rosja: Tak, oświadczyłem jej się.
Francja: O dobry Boże.
Węgry: Normalnie bym się cieszyła, ale to Białoruś i Rosja, więc coś nie gra.
Austria: To samo mówili, kiedy ja oświadczyłem się tobie, więc nie komentuj.
Dania: AusHun <3
Białoruś: Możemy pogadać o tych oświadczynach?
Włochy Północne: Pamiętam, że byłem bardzo zaskoczony, kiedy Eliza mi powiedziała o tym, że Austria się jej oświadczył. Pierścionek był i dalej jest taki piękny. Też bym chciał, żeby ktoś mi się oświadczył.
Niemcy: Poczekaj jeszcze trochę. Niedawno parą zostaliśmy.
Włochy Południowe: Tylko spróbujesz mu kupić pierścionek zaręczynowy, a cię zniszczę.
Rosja: Po co być od razu takim agresywnym? I tak jeszcze sobie poczekamy na te oświadczyny.
USA: Dobra, pogadajmy o oświadczynach Rosji i Białorusi, bo aż w Waszyngtonie czuję jak się Natalia denerwuje.
Hiszpania: To brzmi jak plan.
Francja: Opowiadaj kochana jak to wyglądało ;*
Białoruś: Siedziałam na fotelu, czytałam książkę, do pokoju wszedł Ivan, trzymał coś w dłoni, jąkał się jak niedorozwinięty, uklęknął przede mną, spytał czy za niego wyjdę, zgodziłam się i jesteśmy teraz narzeczeństwem.
Dania: Taki do przewidzenia ten przebieg oświadczyn.
Francja: Mało błyskotliwe, ale ważne, że jest. Czekamy na zaproszenia na ślub.
Monako: Dlaczego mam wrażenie, że to będzie międzynarodowym skandalem?
Belgia: Jesteś przewrażliwiona.
USA: Myślę, że ten temat można już zakończyć. Ktoś chce coś dodać?
Japonia: Powinieneś stworzyć czasopismo "Z życia personifikacji", no chyba, że wymyślisz bardziej błyskotliwy tytuł.
Włochy Północne: Trzeba to zrobić!
Hiszpania: Będę kupować każdą część.
USA: No dobrze, mogę to zrobić, ale potrzebuję pieniędzy.
Japonia: Może jednak przełożymy tworzenie tej gazety na kiedy indziej.
USA: :(
Węgry: Dołączę do tematu. Ma ktoś jeszcze jakąś ciekawą informację.
Polska: Ostatnio zrobiłaś się bardzo ciekawska.
Dania: O, Polska.
Prusy: A ty niezwykle zboczony i irytujący.
Dania: O, PrusPol.
Włochy Północne: Ja mam ciekawą informację!
USA: Jaką?
Włochy Północne: Nie jestem już prawiczkiem!
Polska: Jak fajnie. Też nim nie jestem, ale trochę dłużej od ciebie.
Białoruś: Nie przypominaj.
Prusy: Miło wspominam tamten dzień.
Francja: Aż się zaśmiałem.
Niemcy: Nie mów o tym, Feli.
Belgia: Oj, powiedziałeś na niego "Feli"!
Austria: Każdy tak na niego mówi...
USA: Chciałbym wiedzieć kto pierwszy do niego tak powiedział. Austria, potrzebujemy cię.
Austria: Nie pomogę ci z tym.
USA zmienił nazwę użytkownika Austria na "Austria - poszukiwacz przygód"
Anglia zmienił nazwę użytkownika USA na "Alfred - debil"
Alfred - debil: Hej, to nie miłe!
Anglia: I takie ma być.
Austria - poszukiwacz przygód: Zmień to.
Alfred - debil: Sam sobie zmień.
Włochy Północne: Mogę opowiedzieć o moim seksie z Lulu?
Węgry: Zamieniamy się w słuch.
Japonia: Z chęcią wykorzystam te sceny do moich mang.
Niemcy: Nie mów o tym, błagam.
Prusy: Co ci szkodzi? Przynajmniej sobie powspominasz swój pierwszy stosunek seksualny. A przynajmniej mam nadzieję, że to był pierwszy.
Niemcy: Nie był.
Prusy: Co.
Włochy Południowe: Co, kurwa?
Włochy Północne: Pamiętam jak mi opowiadałeś o swojej nocy z Austrią!
Austria: Nie mówmy o tym teraz.
Niemcy: Musiałeś teraz o tym mówić...
Włochy Południowe: To dla mnie za dużo... Wypierdalam stąd.
Rosja: Zostań, bo się ciekawie robi.
Hiszpania: Kto był na górze?
Niemcy: To naprawdę nie jest ważne.
Włochy Północne: Austria!
Węgry: Uhuhu, działo się.
Niemcy opuścił grupę.
Alfred - debil: Zawstydziliście go!
Włochy Północne dodał na grupę użytkownika Niemcy.
Włochy Północne: Dlaczego odszedłeś? :(
Niemcy: Bo mówisz o rzeczach, o których nie chcę, żebyś mówił!
Włochy Północne: Przepraszam, nie obraź się...
Niemcy: Przecież się nie obrażam. Tylko nie mów takich rzeczy więcej.
Włochy Północne: Jej! <3
Dania: Miałeś opowiadać o swoim seksie z Ludwikiem.
Niemcy: Nie mówmy o moim życiu seksualnym!
Rosja: Twoje życie seksualne, jest naszym życiem seksualnym. A teraz się zamknij.
Włochy Południowe: Naprawdę nie ma potrzeby, żeby Feliciano o tym opowiadał.
Francja: Jest taka potrzeba.
Alfred - debil: No właśnie! Wszyscy jesteśmy jedną, wielką rodziną i nie powinnyśmy mieć przed sobą tajemnic.
Anglia: Powiedział ten, który wybrał swoją niepodległość zamiast rodziny.
Alfred - debil: Zamknij się. To było dawno.
Włochy Północne: W takim razie mówię.
Niemcy: Błagam, nie. To naprawdę nie jest sprawa innych.
Włochy Południowe: Jak tak bardzo chcesz, to mów, ale wiedz, że właśnie przeżywam katusze.
Administrator Rosja wyciszył użytkownika Niemcy na minutę.
Włochy Południowe: Bardzo dziękuję.
Administrator Rosja wyciszył użytkownika Włochy Południowe na minutę.
Rosja: Korzystaj dopóki możesz, towarzyszu Włochy.
Włochy Północne: To było miłe z twojej strony, dziękuję.
Belgia: No dobra, fajnie, że jesteś wdzięczny, ale opowiadaj, bo czas leci.
Rosja: Najwyżej wyciszę ich na dłużej.
Monako: Cóż, jesteś jedynym aktywnym administratorem na grupie, bo Kanada się nie odzywa, a Chiny ma wszystko i wszystkich gdzieś na tej grupie.
Włochy Północne: Więc, wszystko wydarzyło się zeszłej nocy. Lulu musiał mieć naprawdę ogromną ochotę na seks, bo zaczął mnie rozbierać i całować. Nie miałem nic przeciwko, ale byłem trochę zdziwiony. Postanowiłem być tym uległem tej nocy, ale normalnie bym go zdominował.
Węgry: Nie wątpię.
Niemcy: Masz przestać mówić o tym w tej chwili!
Prusy: Jak ja się cieszę, że Feliks nie lubi gadać o takich rzeczach przy innych.
Polska: Feli, zajmuję po tobie kolejkę w opowiadaniu o swoim stosunku seksualnym.
Prusy: A sobie opowiadaj. Nie mam się czego wstydzić.
Polska: Pamiętasz krzaczki?
Alfred - debil: JAKIE KRZACZKI?
Francja: Feliks ssał pałkę Gilberta w krzakach.
Białoruś: Dobry Boże...
Prusy: Błagam Feliks, nie mów o tym.
Niemcy: W końcu wiesz co czuję będąc z Feliciano.
Austria - poszukiwacz przygód: Dobrze wam tak!
Polskę: Powiem o tym, jak Feliciano powie o tym co chce powiedzieć.
Hiszpania: Jakie bestie sobie znaleźliście.
Monako: Bestie, to za mało powiedziane.
Belgia: Niewyżyte seksualnie bestie. Niemcy przecież rzadko ma ochotę na seks, więc na pewno Włochy go zmusił do stosunku.
Dania: Skąd wiesz, że Niemcy ma rzadko ochotę na seks?
Włochy Południowe: Czy my o czymś nie wiemy?
Francja: Czyżby Niemcy zdradzał Feliciano z Belgią?
Włochy Północne: Mam nadzieję, że nie...
Węgry: Jeśli cię z nią zdradza, dostanie w łeb patelnią, a potem Gilbert. :)
Prusy: Dlaczego ja?!
Węgry: Bo nauczyłeś brata zdradzania swoich partnerów emocjonalnych. Jak się okaże, że Feliksa z kimś zdradzasz, to też patelnią dostaniesz.
Austria - poszukiwacz przygód: Patelnia tutaj nie wystarczy.
Rosja: Dlaczego pałasz taką nienawiścią do swoich braci?
Austria - poszukiwacz przygód: Od momentu, kiedy podpalili mi pianino po powrocie z oktoberfest, bo "będzie beka". Jeszcze mi Elizę straszyli gaśnicą!
Niemcy: Naprawdę coś takiego miało miejsce?
Austria - poszukiwacz przygów: Tak.
Rosja: Ojej... To naprawdę smutne, ale co poradzisz? Wiesz przecież, że Ludwik lubi palić różne rzeczy.
Niemcy: Przestań.
Francja: Wyczuwam nawiązanie do Holocaustu.
Monako: To jest po prostu nie na miejscu.
Francja: No co? Tylko mówię o tym co się wydarzyło. Było, minęło.
Monako: Nie było, minęło. Po prostu o tym nie mówmy. Feliciano, możesz kontynuować swoją historię o pogodnym seksie w nocy.
Włochy Północne: Może nie dzisiaj. Zrobiło się niezręcznie.
Węgry: Co się dziwisz? Debile zaczęli gadać o Holokauście przy Ludwiku.
Rosja: Lepiej zakończmy tutaj tą rozmowę. Feliciano, Feliks, podzielicie się swoimi przeżyciami łóżkowymi kiedy indziej.
USA: No właśnie! Tak w ogóle, to dziwi mnie, że Niemcy nie opuścił grupy po tym temacie.
Dania: Opuszczanie grupy to jego hobby.
Niemcy opuścił grupę.
Hiszpania: Jaki typ.
Włochy Północne: Eh, dodam go.
Austria: Po co, skoro zaraz znowu coś się wydarzy i odejdzie?
Węgry: Ważne jest, żeby się nie poddawać i pozostać zdeterminowanym.
Belgia: Piękne słowa.
Węgry: Dziękuję, dziękuję.
USA: Ej, Feliks.
Polska: Co tam?
USA: Jak doszło do tego, że robiłeś dobrze Gilbertowi w krzakach?
Anglia: Alfred, błagam cię. Przestań byś idiotą.
Japonia: Daję wam góra pół roku na ogłoszenie zaręczyn.
Anglia: To samo mówiłeś w przypadku Feliciano i Ludwika, a niedawno zostali dopiero parą.
Japonia: To szczegół.
Włochy Północne: Ludwik chyba usunął FaceBooka i Messengera.
Hiszpania: Co to za typ w ogóle.
Belgia: Widocznie bardzo wrażliwy.
Włochy Północne: Pogadam z nim.
Węgry: Powodzenia.
USA: Walić go teraz. Feliks, odpowiedz.
Kanada: Potrafisz być czasami takim idiotą.
Francja: MATTHEW!
Anglia: O, ty żyjesz.
Australia: Tak dawno się z tobą nie widziałem, Matt!
Kanada: Nie zwracajcie na mnie uwagi.
Monako: Trudno nie zwracać na ciebie uwagi, kiedy po wielu miesiącach postanowiłeś się odezwać.
Kanada: Piszę na grupie codziennie, ale nie zauważacie moich wiadomości.
USA: Oh... Wybacz. Feliks, odpowiedz na pytanie.
Polska: Nudziło mi się.
Prusy: Nie musiałeś robić akurat tego.
Belgia: Jesteście taką słodką parą. Czekam na zaproszenia na ślub!
Francja: Ale oni nie są jeszcze parą.
Hiszpania: Jak.
Węgry: Doczekamy się, spokojnie.
***
I mamy kolejny rozdział! Który w 30% składa się z Grupy Światowej... To nie miało być takie długie. Teraz jest prawie 10k słów.
Standardowe pytanie. Jak podobał się rozdział? Ja osobiście uważam, że nie jest jakiś wybitny, ale też nie jest słaby. Swoje zdanie piszcie w komentarzach. W komentarzach możecie też pisać wszelkie uwagi na temat rozdziałów i ogólnie całego opowiadania. Biorę pod uwagę każdą uwagę.
Jeśli macie też jakieś pomysły na wydarzenia, to je piszcie w komentarzach, albo piszcie je do mnie w prywatnych wiadomościach. Kompletnie nie mam pomysłów na wydarzenia i boję się jak wyjdą następne rozdziały, ale coś się wymyśli, a może też wy coś wymyślicie, ale z doświadczenia wiem, że wy również macie pustkę w głowie w tym temacie.
Swoją drogą, jest nowy opis i prolog Wycieczki! Niektórzy mogli już widzieć, ale jak ktoś nie widział, a jest ciekawy, to zapraszam. Planuję jeszcze poprawić pierwsze pięć rozdziałów. Co prawda, nie chcę ich pisać kompletnie od nowa, ale czuję potrzebę poprawienia kilku rzeczy, między innymi tego jak na początku wyglądają relacje Feliksa i Gilberta, ale nie tylko to jest do poprawy.
Kolejna sprawa, która również nie jest jakaś ważna. Pasuje wam, że rozdziały są wstawiane o 18:30, czy uważacie, że to jest za późno i chcecie wcześniej? Mi pasuje, żeby rozdziały były o tej godzinie, bo wtedy mam jeszcze czas na dokończenie rozdziału i poprawienie błędów jakie są, a zawsze pojawią się jakieś błędy. Jeśli chcecie, żeby rozdziały były wcześniej - albo później - to piszcie to w komentarzu, i która godzina wam najbardziej odpowiada. Mi pasuje ta 18:30, ale nie wiem jak wam.
Kolejna sprawa. Pod Wycieczką wybiło 10k wyświetleń i 1k gwiazdek! Bardzo dziękuję za to, że dalej chcecie czytać ten szajs i nawet się wam podoba. Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną na dłużej, i że jak Wycieczka zostanie zakończona, będzie miło wspominać czas jaki zmarnowaliście na czytanie tego opowiadania. Liczę też na to, że przynajmniej połowa osób, która teraz czyta Wycieczkę, zacznie czytać moje nowe opowiadanie, które będzie we wrześniu albo październiku.
Więc, to na tyle w tym rozdziale! Z moją gadaniną ma prawie 10k słów... Ten rozdział miał być krótszy, ale mam nadzieję, że jego długość wam nie przeszkadza. Do zobaczenie w czwartek! No chyba, że nie uda mi się wymyśleć jakichkolwiek wydarzeń, albo chęci do pisania uciekną...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro