[28] Chęć dania mu szczęścia
*** 9 sierpnia ***
Prusy już wiedział co chce zrobić, ale nie wiedział kiedy mu sie uda. Postanowił i zrobi to, ale jak mu odwaga i przerośnięte ego pozwoli, a ostatnio to ego odrobinę zmalało, ale to tylko kwestia czasu, aż znowu urośnie i będzie tym wkurzać innych. Przez ostatnie wydarzenia czuł się gorzej, lecz te czasy już minęły i teraz będzie znowu dobrze. Chyba.
Szedł przez korytarz, chcąc zobaczyć co u Polski. Obiecał sobie, że teraz się nim zajmie, nawet jeśli będzie już dobrze. Musiał pokazać, że mu zależy, chociaż mógłby to pokazać w inny sposób, niż nadmierne troszczenie się, ale nigdy nie mówił, że jego pomysły są świetne i mądre. Już w samolocie pokazał swoją troskę i zmartwienie, co chyba wkurzało Polskę, ale chociaż Francja i Węgry się pośmiali.
Był już przed pokojem, w którym siedział na ten tydzień Feliks. Bez pukania, ani pytania się czy może wejść, otworzył drzwi, bo co takiego Polska może robić i w czym może mu przeszkodzić? Wszedł do pomieszczenia i spojrzał w stronę łóżka, gdzie siedział blondyn.
-Gilbert?! - Krzyknął zielonooki i podskoczył z zaskoczenia. - Co tu robisz? - Spytał już spokojniej i wziął głęboki oddech. Nie spodziewał się tej wizytyw. Było dość niespodziewana.
-Przeszkodziłem ci w czymś? - Prusy na początku myślał, że Polska robił jakieś zbereźne rzeczy, ale szybko to wykluczył.
-Słuchałem muzyki... Czego chcesz? - Gilbert położył się obok Feliksa i spojrzał mu w telefon. Tylko jakaś polska muzyka i chyba to nie było disco polo. Albinos przytulił blondyna, co spowodowało u niego delikatny uśmiech. - Ostatnio okazujesz mi wiele czułości. Mam się czegoś spodziewać? - Białowłosy nie chciał się spowiadać ze swoich planów, a szczególnie Polsce. Jedyną osobą, która jako tako znała jego plany, był Francja.
-Jak będę miał dobry humor, to możesz się czegoś spodziewać. - Blondyn fuknął i wrócił do słuchania swojej cudownej, polskiej muzyki. - Ej, nie ignoruj mnie! To ten moment, w którym potrzebuję atencji. - Feliks nic nie odpowiedział i tylko ustawił większy dźwięk piosenki. Chciał zrobić Gilbertowi na złość, a teraz, kiedy wszyscy, a szczególnie on, byli w dobrym humorze, można było to zrobić.
Prusy wiedział, że już nie pogada teraz z Polską, więc wstał i wyszedł. W przejściu jeszcze się odwrócił i posłał Polsce całusa i środkowego palca. Myślał, że Feliks tego nie zauważył, ale rzeczywistość była inna. Feliks wszystko widział i z tego buziaka był zadowolony, ale z tego środkowego palca już nie.
Prusy szedł spokojnie do miejsca, gdzie mógłby zaczerpnąć spokoju. Chciał sobie odpocząć, mimo że nie robił dzisiaj żadnych ambitnych rzeczy. Chociaż nie, poszedł z samego rana na zakupy z Finlandią, a to było ambitne. Czuł wewnątrz siebie, że teraz będzie lepiej. Zapowiadały się piękne czasy, przepełnione radością, śmiechem i miło spędzonym czasem.
Kiedy wszedł do salonu, spotkał Tino, oglądającego coś w telewizji. Postanowił się dołączył i usiadł obok niego. Finlandia spojrzał na niego, zastanawiając się czego chce. Nie miał nic przeciwko obecności Prus, ale był trochę zdziwiony.
-Coś się stało? - Spytał blondyn, a albinos na niego spojrzał. - Tak nagle przyszedłeś.
-Nudzi mi się, więc jestem. - Tino przytaknął i wrócił do oglądania serialu, ale obecność Gilberta go rozpraszała. Finlandia widział, że jest coś nie tak z Prusakiem. Wyglądał jakby coś go gryzło i to coś poważnego. - Widzę, że nie czujesz się najlepiej. Wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko. - Gilbert spojrzał na niego ukradkiem oka i uśmiechnął się lekko.
-Planuję coś i nie chcę tego mówić zbyt wielu osobą, ale już nie mogę wytrzymać. - Albinos rozpromienił się i bardziej skierował do blondyna. Chciał mu wszystko dokładnie opowiedzieć. - Mogę już zaczynać? - Spytał jeszcze, a Finlandia przytaknął. - No dobrze, jak możesz już wiedzieć, ostatnio nie działo się zbyt dobrze między mną, a Feliksem, ale to już minęło, a przynajmniej tak sądzę. Bardzo chcę poprawić nasze relacje i mam już plan na to. Powinieneś też wiedzieć, że dalej jestem w Polsce zakochany, ale za cholerę nie czuję się gotowy na związek z nim, ale chcę się przełamać i w końcu wyznać mu ponownie miłość, żeby go jakoś pocieszyć i wspomóc psychicznie, ale do tego drugiego, nie musimy zostawać parą, ale jebać. W najbliższym czasie będę próbował wyznać Feliksowi miłość, zależy jak będzie u mnie z odwagą. Potem, u Nowej Zelandii, więc jeszcze kupa czasu, zrobimy sobie taką zajebistą randkę, ale nie taką, że restauracja, świeczki, jakieś jedzenie, drogie wino, a na koniec spacer po parku i łóżko, to będzie lepsza randka! Sam nie do końca jeszcze wiem jak będzie wyglądać, ale razem z Nową Zelandią coś wykombinujemy. Ten chłopak okazał się być bardzo sympatyczny i chętny do pomocy, nawet jeśli nie jest za bardzo w temacie. Dużo tygodni zostało, więc zdążymy coś przygotować, a raczej on, bo nie chce mi się specjalnie do niego lecieć i pomagać.
-Ekscytujące. - Odpowiedział zaraz Tino, po skończonym monologu Gilberta. Z jednej strony go to interesowało, ale z drugiej trochę się zanudził i mało co rozumiał z szybkiego gadania albinosa. - Życzę powodzenia w sprawie Feliksa. Myślisz, że on jeszcze odwzajemnia twoje uczucia? - Prusy spojrzał na Finlandię jak na wariata.
-Oczywiście, że mnie dalej kocha! Cały czas mi to mówi i okazuje i nie może się doczekać, aż znowu będziemy parą.
-Wiesz, jeszcze przed próbą samobójczą Polski, na Grupie Światowej wybuchła burza o to, że Feliks i Taurys się pocałowali. Estonia wygadał i Litwa długo był na niego zły, ale przeszło mu. Dużo osób zaczęło kwestionować miłość Feliksa do ciebie, ale Taurys wszystko wytłumaczył i ucichło. - Gilbert przytaknął i westchnął. Nie rozumiał, dlaczego inne osoby mieszały się do jego relacji z Feliksem. To nie ich sprawa. Bez słowa wstał i poszedł do przydzielonego mu pokoju, który dzielił z Francją. Stracił ochotę na dalszą rozmowę.
***
Noc była piękna, a szczególnie tutaj. W miejscu, gdzie było wiele różnych kolorowych świateł, a mianowicie, w parku rozrywki. Było tu tak wiele atrakcji, że aż chciało się tu być. Polska odwrócił się i zobaczył, że Węgry niesie dwie waty cukrowe. Jedną dała mu, a drugą sama zaczęła jeść.
-Pięknie tu, prawda? - Spytała Erizabeta i rozejrzała się jeszcze raz po tym miejscu.
-Tak... - Odpowiedział cicho blondyn i wziął do ust trochę waty cukrowej. Bardzo się rozmarzył. Chciał tu być już na zawsze, tak bardzo było tu pięknie. Z rozmyślań i oglądania tego miejsca, wyrwał go Prusy, łapiący go od tyłu. Musiał przyznać, że trochę się wystraszył. Ostatnio Gilbert bardzo lubił go straszyć, ale chyba robił to nieumyślnie. Odwrócił się i spojrzał Prusakowi w oczy. Tak ładnie się świeciły w tych wszystkich reflektorach.
-Czego chcesz? - Spytał blondyn i odsunął się lekko od albinosa.
-Daj mi trochę waty.
-To sobie kup. - Feliks odwrócił się plecami do Gilberta, a ten fuknął. Nie będzie wydawać pieniędzy na pierdoły, ale akurat ta pierdoła była naprawdę smaczna. Eliza zaśmiała się. Oni byli ze sobą tacy słodcy. Nie mogła doczekać się aż ponownie zostaną parą, a może nawet małżeństwem. Odwróciła od nich wzrok i zauważyła, że jej wata cukrowa jest jedzona przez pewnego francuskiego szkodnika. Od razu walnęła go w twarz, aż prawie się przewrócił.
-Odpierdol się od mojej waty cukrowej, debilu! - Krzyknęła Węgry i jeszcze kilka razy uderzyła Francję, który nawet nie wiedział za co dostawał.
-Chciałem tylko spróbować. - Powiedział Francis i poprawił swoją koszulę, bo przez te ciosy trochę się pogniotła. - Nie musisz być od razu taka agresywna.
-Mogłeś się spytać czy możesz trochę, ale i tak bym ci nie dała.
-Francis, nie rób Austrii konkurencji. - Powiedział Prusy, na co Polska się zaśmiał. Węgry fuknęła i odeszła od Francji, któremu te słowa nie przeszkadzały, a tylko spojrzał się dwuznacznie na dziewczynę. Pozostali woleli nie wiedzieć o czym pomyślał. Zapewne o czymś zboczonym. Feliks spojrzał na diabelski młyn. Świecił się wszystkimi kolorami tęczy, co sprawiało, że był jeszcze piękniejszy i upiększał to miejsce.
-Gilbert... - Zaczął Polska, a Prusy od razu się na niego spojrzał. - Pójdziemy na to? - Feliks wskazał palcem na ową atrakcję. Albinos zerknął na nią niepewnie. To nie było tak, że bał się wysokości, a po prostu mu się nie chciało. Kogo on próbował oszukać? Od dzieciaka miał lęk wysokości.
-Nie możesz iść z Elizą lub Francisem? - Blondyn spojrzał na nich i od razu zaprzeczył.
-Elcia ma lęk wysokości i nie może, a Francis nie jest dobrym kandydatem na wsiadanie z nim do małego miejsca na kilka minut, kiedy przed chwilą patrzył tak dwuznacznie na Elizę. - Białowłosy przytaknął. Chyba będzie musiał to zrobić, ale może kiedy powie, że ma ten lęk wysokości, to mu odpuści.
-Wiesz Feliks, ja...
-Nie wykręcaj się. - Zaczął Francja. - Ponoć chcesz dla niego dobrze i masz zamiar poprawić relacje, więc idź z nim teraz na to kółeczko. - Prusy przeklął tą francuską mendę w myślach, ale w sumie, to Francis miał rację. Miał poprawiać relacje z Polską i spędzić z nim dobrze czas.
-Niech już będzie. Możemy na to gówno pójść.
-Dziękuję! - Powiedział Polska i rzucił się na Prusaka, przytulając go mocno. Gilbert prawie się przewrócił. Odwrócił się wraz z Feliksem i poszli do kolejki na ten przeklęty diabelski młyn. Miał tylko nadzieję, że życie mu się odwdzięczy za takie poświęcenie.
***
Z tej wysokości można było zobaczyć cale miasto. Widok był oszałamiający i Polska nie chciał odrywać wzroku od tego miejsca. Prusy również uważał, że te miejsce jest ładne, ale szału nie robi. Spojrzał na Feliksa. W jego oczach można było dostrzec zachwyt i szczerą radość. Naprawdę uwielbiał, kiedy Polska był szczęśliwy i jego twarz nie wypełniały łzy.
Polska czując, że Prusy mu się przygląda, spojrzał na niego lekko speszony. Nie mówili do siebie przez długą chwilę i tylko darzyli się nawzajem wzrokiem. Feliks, nie wiedząc czemu, zarumienił się. Oderwał wzrok od Prusaka i wrócił do oglądania widoków zza okna. Trudne było nie patrzenie na Prusaka. Za bardzo go do niego ciągnęło.
Feliks mimowolnie spojrzał na Gilberta, który dalej się na niego patrzył. To było niezwykle krępujące. Bardzo dobrze mogliby odbyć bitwę na to, kto dłużej wytrzyma bez mrugania, ale sytuacja nie była na to odpowiednia. Blondyn otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale od razu je zamknął i zmrużył oczy. Nie wiedzieli o czym mają rozmawiać. Zapowiadało się na to, że będą milczeli przez cały pobyt w diabelskim młynie.
Z jednej strony sytuacja była napięta i nie chcieli być w swoim towarzystwie, przez kilka następnych godzin, ale z drugiej strony, było dość romantycznie, zważając na miejsce w jakim się znajdowali i na to co właśnie robili. Ponoć o północy puszczą jeszcze fajerwerki i będzie jeszcze lepszy klimat. Ciągnęło ich do siebie, ale też odpychało.
-Gilbert... - Zaczął nieśmiało Polska, a Prusy bardziej się na nim skupił. Nareszcie zaczną rozmawiać. Koło zatrzymało się na chwilę. Byli na praktycznie samej górze. Gilbert wolał nie patrzeć w dół, bo się porzyga i zniszczy ten magiczny klimat. - Powiedz mi co planujesz. - Albinos westchnął. Nie takiego tematu chciał, ale lepsze to od poruszania tematu ich miłości do siebie.
-To niespodzianka i nie mogę ci zdradzić co to. Musisz nauczyć się cierpliwości. - Blondyn zamilkł i schylił głowę. Naprawdę powinien poczekać, ale co poradzić, kiedy niecierpliwość go zżerała? Polska pomyślał o kolejnym głupim pytaniu, które pewnie bardziej rozwścieczy Prusaka, niż zachęci do rozmowy.
-Kiedy zostaniemy znowu parą? - Gilbert zmarszczył czoło. Nie chciał o tym rozmawiać, jak i o ostatnich wydarzeniach. Były zbyt ciężkie. - Mówiłeś, że już niedługo będzie parą, a ja dalej czekam. Już jest ze mną lepiej, nie mam tylu problemów ze sobą, leczyłem się i nie mam ciężkiej depresji. Mówiłeś kiedy Francji, że bycie z osobą, która ma depresję, jest ciężkie i nie chcesz ze mną być z tego powodu, bo nie dajesz sobie rady. - Do oczu blondyna naleciały łzy, ale nie miał zamiaru się rozpłakać, ale chyba właśnie to zaraz zrobi. - Jestem już zdrowy, bliski całkowitego wyleczenia, możesz już ze mną być. Nie wymiguj się jakimiś niepewnościami, bo wiem, że chcesz naszego związku! Doskonale też wiesz, że ty najlepiej na mnie działasz, lepiej niż jakieś antydepresanty. - Prusy nie odpowiadał. Nie wiedział co. Spuścił głowę i westchnął.
-Tu już nie chodzi o moją niepewność, której już nie ma, nie chodzi o twoją przemijającą depresją, ale chodzi o odwagę. Daj mi jeszcze trochę czasu, a znowu będziemy razem i będzie dobrze. - Polska nie wyglądał na zadowolonego, co niepokoiło białowłosego.
-Ile mam czekać? - Zaczął spokojnie Feliks. - Ile mam jeszcze, kurwa, czekać?! - Wstał szybko i pozwolił łzą polecieć. - Przez te wszystkie tygodnie od naszego zerwania mam nadzieję, że następnego dnia wyznasz mi miłość. Każdej nocy, przed snem, wierzę w to, że następnego dnia przyjdziesz do mnie i powiesz jak bardzo mnie kochasz. Marzę o naszej wspólnej przyszłości, co raczej już wiesz, biorę pod uwagę każdy możliwy scenariusz, chcę dla ciebie jak najlepiej, pokazuje jak bardzo mi na tobie zależy i jak bardzo się o ciebie troszczę, ale ty dalej nic nie robisz! Co ja mam zrobić, żebyś w końcu do mnie wrócił?! - Gilbert był zdziwiony zdenerwowaniem Feliksa, ale miał podstawy do tego wkurzenia. Sam był tą podstawą.
-Feliks, bardzo cię proszę, żebyś poczekał. Ja naprawdę ci obiecuję, że...
-Czy ty mnie w ogóle jeszcze kochasz? - Spytał ledwo Polska przez łzy i usiadł na swoim miejscu. Otarł mokre ślady dłonią i zaczerpnął powietrza. Już nie potrafił wierzyć w miłość Prus do niego. Nie było tego widać.
-Oczywiście, że cię kocham. Jak mogłeś w to zwątpić? Chcę z tobą być, ale trzeba jeszcze poczekać. Nie zawiedziesz się na mnie za drugim razem. Dalej cię kocham.
-To, kurwa, pokaż to! - Gilbert wzdrygnął się. Feliks ponownie miał rację. Znowu wychodził przed nim na ciotę, która nie umie być z kimś w związku. Tak bardzo na niego nie zasługiwał, ale kochał go i Feliks odwzajemniał to uczucie.
-Przepraszam, że nie okazuję tego w wystarczający sposób. Mam nadzieję, że mi wybaczysz. Wiem, że kompletnie na ciebie nie zasługuję po tym co zrobiłem, ale chcę, żebyś dał nam jeszcze jedną szansę i nie skreślaj mojej miłości do ciebie. Ja również dam tą szansę, ale poczekaj trochę. - Polska uspokoił się. Niepotrzebnie się unosił, ale przynajmniej usłyszał po tym jedne z piękniejszych słów zaraz po "kocham cię" i "wyjdziesz za mnie". Uśmiechnął się delikatnie, mimo śladów płaczu, które dalej widniały na jego twarzy. Wstał i stanął przed Prusami, co wywołało u niego dość zdziwioną minę.
-Wybacz za moją złość i to, że zwątpiłem w twoją miłość, nie powinienem. Poczekam tak długo jak tylko trzeba, ale wiesz, że się niecierpliwie. Na ciebie zawsze poczekam. - Feliks pocałował Gilberta w głowę i pogłaskał po policzku. - Kocham cię. - Dodał po chwili i uśmiechając się, usiadł na swoim miejscu, przy okazji się rumieniąc. Prusy również się lekko zarumienił.
-Też cię kocham, ale...
-Wiem, że potrzebujesz czasu, poczekam.
*** 10 sierpnia ***
Dzisiejsza pogoda była dość znośna. Można było iść nad jezioro i się ochłodzić, a dzisiaj było nawet ciepło. Finlandia powiedział, że o tej porze roku to normalne, ale żeby się nie przyzwyczajać, bo jutro może być już ochłodzenie. Nie przeszkodziło im to jednak w pojechaniu nad owe jezioro i zabawienie się.
Dookoła było mnóstwo drzew, co było idealnym sposobem na ochłodzenie się i położenie obok nich koc. Niestety był minus tego, komary. Francja już chciał przez nie wracać od domu, ale pozostali skutecznie powstrzymywali go od pójścia i robienia dalszych scen. Nawet udało się wciągnąć Francisa do wody, a to już sukces, zważając na dawniejsze przeżycia z wodą i Węgry. O dziwo, Erizabeta nie była dzisiaj chętna na topienie Francisa, a było to spowodowane tym, że wolała spędzić czas z Polską.
Prusy spojrzał na Polskę, który został na chwilę sam, przez chęć Węgier do znalezienia dogodnego miejsca do załatwienia swoich potrzeb. Gilbert postanowił mu potowarzyszyć i usiał obok niego. Szkoda tylko, że Feliks nie zwrócił uwagi na Prusaka, gdyż zamyślił się i patrzenie i myślenie o jakimś idiocie, który robił do niego dziwne miny i machał rękoma przed jego twarzą, było ostatnią rzeczą jaką by chciał zrobić.
-Felcia, spójrz na mnie. - Powiedział ponownie albinos i oparł głowę o ramię blondyna. Było zadziwiająco wygodne.
-Jeszcze raz zdrobnisz tak kretyńsko moje imię, a dostaniesz w pysk.
-Czemu jesteś od razu taki agresywny wobec mnie? - Polska tylko westchnął i zepchnął z siebie Prusaka, który prawie położył się na nim po całości. Prusy był niezadowolony tym gestem, ale przynajmniej nie został wygoniony. Widząc, że Feliks jest smutny i jakiś taki przybity swoją egzystencją, postanowił go pocieszyć i dodać trochę zabawy w życiu. Nie sądził, że ten pomysł jest błyskotliwy i pewnie tylko zdenerwuje Polskę, ale warto spróbować, a przynajmniej się pośmieje.
-Wiesz co najbardziej dodaje radości i sił do życia? - Spytał Prusy, przybliżając się do Polski.
-Bycie z osobą, którą się kocha? - Gilbert zmrużył oczy, słysząc te słowa. Feliks zaśmiał się cicho, jakby usłyszał jakiś wybitny żart. Może jego słowa były nie na miejscu, ale przynajmniej pokazał czego oczekuje od tego Prusaka. Przejechał dłoniami po rękach, chcąc się ogrzać. Zerwał się delikatny, ale chłodny wiatr, który ani trochę nie był przyjemny.
-To też, ale nie o to mi chodzi. - Odpowiedział szybko Gilbert, kiedy pozbierał umysł po słowach blondyna. - Aktywność fizyczna bardzo dobrze wpływa na pobudzenie endorfin! - Polska zamknął oczy. Dlaczego Prusy starał się przekonać go do aktywności fizycznej? Przecież jest w dobrej formie.
-Chyba tylko u ciebie. Ja nie lubię ćwiczyć. A właśnie, dawno nie było cię na siłowni i forma ci spadła. Teraz jesteś mniej atrakcyjny, a puste laleczki i niektóre dziewczyny lubią umięśnionych facetów.
-Nie komentuj tego jak wyglądam. - Odpowiedział poważnym tonem Gilbert i odwrócił się. To, że dawno nie był na siłowni, nie znaczy, że nie jest już przystojny. Poza tym, Feliksowi to chyba nie przeszkadza. Najwyżej jutro pójdzie na siłownie, ale pewnie jedna wizyta tam wiele nie zmieni. - Może pójdziemy popływać? - Białowłosy uśmiechnął się przekonująco, ale nie wywarło to na blondynie żadnego większego wrażenia.
-Nie mam ochoty na pływanie. Najchętniej bym położył się na łóżku, zamknął oczy i zasnął. - Prusy wyczuwał w owym zaśnięciu nawiązanie do śmierci, ale pewnie był przewrażliwiony. Z Polską było już lepiej, a chociaż minimalnie lepiej. Postanowił się nie patyczkować. Wstał, wziął Feliksa na ręce i poszedł w stronę jeziora. Trzeba zapewnić sobie i pchle trochę zabawy.
-Zostaw mnie, jebany chuju! - Polska chciał się wyrwać, choćby miał spaść na ziemię, ale nic to nie dało. Prusy trzymał go za mocno i dalsze próby ratunku dla siebie samego, było tylko marnotrawstwem sił, a za chwilę będzie musiał ratować się od utonięcia, mimo nabytej umiejętności pływania.
-Nie wyzywaj mnie, pchełko. - Gilbert nie przestawał iść, poszedł na niewielkie molo i wrzucił Feliksa do wody, wiedząc, że ten na pewno się nie utopi. Miał déjà vu, ale nie wiedział dlaczego. Na pewno coś podobnego wydarzyło się kiedyś, a lubił wrzucać Polskę do wody. Feliksowi bardzo nie podobała się ta sytuacja, ale nie mógł nic na to poradzić. Jedyne co mógł zrobić, to przeżyć, a kiedy mu się to uda, zemści się na Prusaku. Na całe szczęście, udało mu się wyjść z wody i stanąć spokojnie na molo. Ciężko oddychał, ale dawał radę.
-W ten sposób nie przekonasz mnie co pływania... - Wydyszał blondyn i stanął na równe nogi. Woda była chłodna. Nie wiedział jak inni mogą się w niej tak po prostu kąpać. Do tego trzeba było dodać wiatr, który do najcieplejszych nie należał. Po jego ciele przeleciały ciarki i skulił się lekko. Prusy widząc to, podszedł do niego i przytulił. Po raz kolejny, zrobił głupotę, ale dla samego widoku ratującego się Polski, było warto.
-Wybacz za to. Nie powinienem tego robić, ale miałeś śmieszną minę, kiedy wyszedłeś z wody. - Gilbert starał się znaleźć w tej sytuacji pozytywy, ale nie wyszło mu. Polska zgrzytał zębami, co nie przyprawiało go o radość, a wręcz przeciwnie. Poszli w stronę swojego koca, gdzie był plecak, a w nim bluza. Albinos wyjął z plecaka swoją bluzę i dał ją Feliksowi. Niech ma i się cieszy. Przy okazji, wziął jeszcze butelkę wody i napił się trochę. Bardzo zachciało mu się pić. Następnie spojrzał na blondyna, który robił dość dziwną rzecz.
-Dlaczego wąchasz moją bluzę? - Polska spojrzał lekko zdezorientowany na Prusaka. On również wyszedł teraz na idiotę. Tak bardzo byli siebie warci.
-A tak, bez powodu. Ładnie pachnie. Tak bardzo tobą.
-Ah... Dzięki? - Prusy nie wiedział co odpowiedzieć. Czuł się dziwnie z faktem, że Polska wącha jego bluzę, która nie pachniała tak ładnie, kiedy brał ją z walizki. Wolał tego nie komentować i pozwolić Feliksowi to robić.
***
Polska nie był zadowolony z tego faktu. Przez wrzucenie do jeziora, miał katar i lekki kaszel, ale raczej nie można było tego uznać za stuprocentowe przeziębienie. Nie czuł się najgorzej, ale jego stan też nie był najlepszy. Z tego właśnie powodu, leżał na łóżku, pod cieplutką kołdrą, oglądając film na laptopie.
Prusy chciał jakoś przeprosić blondyna za takie skrzywdzenie zrekompensować mu to, że teraz leży w łóżku. Szedł do jego pokoju powoli, żeby nie rozlać zupy i nie zwalić ciasta z tacy. Kiedy był już przed pokojem, otworzył ostrożnie drzwi i wszedł. Feliks spojrzał na niego zdziwiony. Nie spodziewał się go teraz. Zastopował film i zdjął słuchawki.
-Kolacja przyszła. - Powiedział Gilbert i uśmiechnął. Spowodowało to, że również Feliks się uśmiechnął, co było cudownym widokiem dla białowłosego. - Pewnie jesteś głodny, więc o to jestem. - Albinos usiadł obok zielonookiego i postawił tacę z jedzeniem na szafce nocnej.
-Z jakiej to okazji? - Spytał Polska i wziął rosołek do siebie. Tak się cieszył, że będzie mógł zjeść tą pyszność, a dawno jej nie jadł.
-Chcę jakoś przeprosić za te wrzucenie do jeziora. Rosół robiłem sam, ale ciasto kupiłem... Nie chciało mi się specjalnie piec. - Powiedział Prusy, na co Polska się cicho zaśmiał. Gilbert potrafił być taki uroczy, kiedy chciał. Wziął jedną łyżkę z zupą do ust i skrzywił się.
-Robione na kostce rosołowej. - Wyszeptał zawiedziony blondyn. Prusy znowu poczuł, że zjebał, ale chciał dobrze. - Nie szkodzi, i tak smaczne. - Gilbert rozpromienił się, przez pochwałę i z przyjemnością obserwował jak Polska je. Miał nadzieję, że Feliks będzie jutro czuć się lepiej.
*** 11 sierpnia ***
Myślałeś, że skoro się leczyłeś przez miesiąc, jesteś już zdrowy. Mam dla ciebie złe wieści, ja dalej jestem tutaj z tobą i dopilnuję, żebyś zginął. Taka jest moja rola w tej historii. Mówiłam, że nigdy się nie uwolnisz.
Polska skulił się jeszcze bardziej. Dzień mijał tak dobrze i był naprawdę szczęśliwy. Inni również cieszyli się z jego szczęścia i wierzyli w to, że naprawdę teraz będzie lepiej, ale resztki depresji musiały się obudzić. Znowu czuł się jak bezużyteczne gówno, ale nie mógł się poddać. Nie chciał umierać, chociaż wszystkiego głosy w jego głowie i myśli krążyły wokół śmierci.
Po prostu to zrób. Nikt ani nic cię przy życiu nie trzyma. Chociaż ty zawsze będziesz uważał, że coś znaczysz dla tych idiotów. Zasługujesz tylko na śmierć. Życie ci nie służy.
Feliks wstał z łóżka i ze łzami w oczach i wyszedł z pokoju. Mimo tego, że już dawno była noc, nie chciał siedzieć w domu i pogrążać się w smutkach. Musiał wyjść na miasto i zrobić coś, byle odciągnąć się od myśli samobójczych, których nie było już tak długo. Miał nadzieję, że nikt go nie zauważy i nie będzie chciał zatrzymać go w domu. Musiał się na chwilę uwolnić.
Polska wyszedł z domu i pokierował się w nieznane nawet sobie miejsce. Po prostu szedł przed siebie, a może trafi do jakiegoś interesującego miejsca. Wytarł mokre ślady z twarzy i spojrzał przed siebie. Ta noc może być interesująca.
***
Białoruś usiadła spokojnie na fotelu. Ostatnie dwa dni były okropne. Wiedziała, że obiad z Litwą będzie okropny, ale nie sądziła, że aż tak. Nareszcie mogła zaznać spokoju, ale życie jej udowodniło, że nie może nawet spokojnie zaczerpnąć powietrza. Szybko usłyszała jak jej telefon wibruje. Westchnęła i wzięła go do dłoni.
Na początku myślała, że Taurys po raz kolejny wysłał jej wiadomość z podziękowaniami za wspólne spotkanie, ale tak nie było. Wiadomość wysłał Polska i było to nagranie. Natalia trochę się zaniepokoiła, ale odtworzyła nagranie i zaczęła je oglądać. Już sam początek był niepokojący, gdyż Feliks siedział skulony przy jakimś budynku i ewidentnie płakał. Było też strasznie ciemno, ale to normalne o tej porze doby u Finlandii.
"Hej, Natalia. Pewnie się zastanawiasz dlaczego to nagrywam i dlaczego wysłałem to właśnie do ciebie. Gdybym wysłał to do Węgier czy Francji, od razu by mnie znaleźli, a daleko nie mają, a z twoimi wskazówkami wiele nie zdziałają. Mam już dość. Pewnie myślisz, że skoro się leczyłem, to jest już ze mną dobrze, ale tak nie jest. Znowu czuję się źle, chociaż za dnia było nawet znośnie. Nie planowałem się teraz zabijać, ale takich rzeczy nie da się zaplanować. Powiedz wszystkim, że dziękuję za wszystko. I tak wielkiej straty nie ma. Żegnaj."
Nagranie się skończyło. Na samym końcu Polska jeszcze pomachał dłonią. Białoruś wiedziała co musi zrobić. Wysłanie tego do Prus będzie najlepszą opcją. Tak jak pomyślała, ta też zrobiła. Wybrała numer do Gilberta i wysłała nagranie do niego. Feliks był idiotą, że myślał, że w ten sposób nie uda jej się im pomóc.
***
Prusy już zakładał buty, żeby zaraz wyjść i szukać Polski. Znowu uciekł i pewnie chciał się zabić. W poszukiwaniach miał mu pomóc Francja i Finlandia, a Węgry miała zostać w domu na wypadek gdyby Feliks wrócił. Nagle Gilbert usłyszał jak przychodzi mu jakaś wiadomość. Wziął telefon, mimo, że był mało zainteresowany tym co do niego przyszło. Teraz liczył się tylko Polska.
Sprawdził wiadomość i był bardzo zdziwiony widząc, że jest ona od Białorusi. Po chwili zobaczył co wysłała i serce mu na chwilę stanęło. Z uwagą obejrzał filmik, a następnie szybko zadzwonił do Natalii. Ta po chwili odebrała.
-Królewna ci z domu uciekła. - Powiedziała na przywitanie dziewczyna, co nie wywołało pozytywnej reakcji i Prus. - To smutne, że nie umiecie o niego zadbać.
-Nie pierdol głupot i gadaj konkretnie. Gdzie on jest?
-Nie wiem, pewnie na jakimś finlandzkim zadupiu i nie pierdolę głupot, jak to ładnie ująłeś. Taka jest prawda, nie umiecie się zająć Feliksem. - Gilbert już nie wytrzymywał. Można było usłyszeć kpinę w głosie tej dziwki. Nie miała prawa wypowiadać się na temat tego jak zajmują się Polską, a nie był on małym dzieckiem, żeby siedzieć przy nim 24/7.
-Przez cały czas było z nim dobrze, więc nie sądziliśmy, że ucieknie teraz i będzie chciał się zabić. Nie masz pierdolonego prawa mówić mi i pozostałym jak mamy postępować z Feliksem i co mamy z nim robić. Sami sobie poradzimy.
-Tak sobie radzicie, że nie umiecie go przypilnować. Nie każę wam siedzieć z nim 24/7, ale nie powinniście zostawiać go na długo samego. Lepiej by było, gdyby Polska był na tej podróży z rodziną, a nie osobami, które gówno wiedzą o nim i nie umieją radzić sobie z osobami, które mają depresję. - Prusy nie umiał powstrzymywać gniewu. Musiał powiedzieć Białorusi co o niej myśli i co myśli o tej sytuacji.
-Już powiedziałem, że sobie radzimy! Nie twój interes jak to idzie, bo sama sobie byś lepiej nie poradziła! Feliks mówił mi kiedyś, że szczerze nienawidzi swojej rodziny i taki skład, w którym jesteśmy teraz, bardzo mu odpowiada. Gdyby podróżował z rodziną, jego stan byłby jeszcze gorszy, więc nie mieszaj się w te sprawy, skoro się nie znasz, jebana szmato! Idź lepiej ssać pałkę Rosji, bo to wychodzi ci najlepiej. - Natalia długo nie odpowiadała. Nie wiedziała co. Prusy miał tutaj rację. Nie znała się na pomaganiu osobie z depresją i jedyne w czym była dobra, to podlizywanie się Ivanowi.
-Rodzina jest dla mnie najważniejsza i chcę jej pomagać w każdej chwili. - Odpowiedziała po chwili i z trudem powstrzymywała się od płaczu. Rzadko płakała, ale czasami to było konieczne, tak jak teraz.
-Wielka szkoda, że ty nie jesteś najważniejsza dla tej rodziny. Siostrzyczka Ukrainka ma cię głęboko w dupie i głośno powiedziała, że nie chce utrzymywać z tobą kontaktu, bo ją przerażasz i zmieniłaś się na gorsze od momentu zaczęcia przymilania się do Rosji. Zachodni Słowianie w ogóle nie chcą cię znać, bo ich przerażasz i już z góry uważają cię za wyrzutka. Nie będę się rozgadywał o południowych Słowianach, którzy zapomnieli już o twoim istnieniu od momentu zaczęcia kariery zabawki Rosji. Sam Rosja też nie wydaje się być tobą zainteresowany i tylko cię wykorzystuje. Naprawdę tego nie zauważyłaś? Śmieszne. Właśnie tyle znaczysz dla swojej kochanej rodzinki, dla której chcesz tak dobrze.
-Obiecał, że mi się oświadczy... - Odpowiedziała cicho Natalia. Właśnie zostało jej uświadomione jak bardzo nic nie znaczy dla reszty rodziny. Też tyle razy przestawała ufać Rosji tylko po to, żeby znowu mu się przymilać. Była taka naiwna i głupia.
-Naprawdę sądzisz, że on mówił poważnie? Tak często mówił, że ci się oświadczy jak coś dla niego zrobisz, a dalej nie otrzymałaś tego cholernego pierścionka zaręczynowego. Po raz kolejny dałaś się oszukać. - Prusy oczekiwał jakiejś odpowiedzi, ale jej nie dostał. Jedyne co otrzymał, to zakończenie rozmowy. Odłożył telefon i w końcu wyszedł z domu. Cieszyło go, że Francja i Finlandia nie czekali na niego, a poszli szukać Polski. Gdyby czekali, Feliks mógłby już być martwy.
***
Noc była zimna i mało kto chciał się teraz plątać po mieście, szczególnie kiedy towarzyszyły takie emocje. Polska dalej szedł powoli, mocniej opatulając się bluzą. Był lekko podpity, co nie poprawiało jego stanu. Mijał sklep całodobowy, więc skorzystać i kupił coś mocnego. Spojrzał przed siebie, ale nie był w stanie stwierdzić gdzie jest i co go otacza. Jego świadomość została zniszczona.
Nogi mu się plątały i nie wiedział gdzie idzie. Ważne, że dalej nie spotkał jakichś złych typków, którzy chcą go okraść, na przykład z kariery prawiczka. Chwila, tą karierę zakończył już Prusy. Zaśmiał się ze swojego pijanego umysłu i skręcił w jakąś ciemną alejkę. Gdyby myślał trzeźwo, nigdy by tam nie poszedł, ale kilka dobrych procentów krążyło w jego organizmie.
Nie było tu żadnych latarni, a ogromne bloki pewnie były niezamieszkałe, albo mieszkało tu zaledwie kilku ludzi. Nie dziwił się, kto by chciał mieszkać w takim zapuszczonym miejscu? Był wielce zdziwiony, kiedy alejka się skończyła, a kończył ją jakiś ogromny blok i śmietnik przy nim postawiony. Odwrócił się chwiejnym krokiem i przeszedł kilka kroków z zamiarem pójścia gdzieś indziej.
Polska spojrzał przed siebie i zobaczył czterech dziwnych panów. Czyżby to były te słynne finlandzkie wersje polskich sebów z osiedla? Feliks uśmiechnął się delikatnie na tą myśl i chciał wyminąć tych facetów, ale ci mu zabronili. Popchnęli go, aż się przewrócił. Nie mówili ani słowa i zaczęli grzebać mu w kieszeniach bluzy i spodni. Polska zaczął się szczerze obawiać, że go zgwałcą.
-Moglibyście mnie puścić? Byłbym wdzięczny. - Powiedział niewyraźnie blondyn, ale mężczyźni nic sobie z tego nie zrobili. - Kurwa, puśćcie mnie! - Krzyknął zielonooki. Naprawdę zaczął się bać. Próbował się wyrwać, ale nic to nie dało. Zaczął płakać, co dziwne nie było w tej sytuacji. Faceci zaśmiali się i zdjęli bluzę Feliksa, a następnie chcieli zrobić to samo z jego koszulką. Polska żałował, że wyszedł z domu. Kiedy już miał zostać pozbawiony kolejnego ubrania, zauważył w oddali dość wysoką sylwetkę o średniej długości włosach.
-Proszę go zostawić! To wybranek mojego przyjaciela! - Krzyknął Francja i podbiegł do tych typów i samego Polski. Wiedział, że pewnie mało zdziała w tej sytuacji i prędzej sam zostanie pobity, niż uratuje Feliksa, ale liczą się chęci. - Bo użyje siły. - Powiedział trochę niepewnie Francis, ale musiał wyjść na chociaż odrobinę groźnego. Faceci się zaśmiali.
-Chodźmy już, bo na taką pizdę, to nie ma co czasu marnować. - Powiedział jeden z dresów i odeszli z miejsca zdarzenia. Z jednej strony Francja się cieszył, ale z drugiej został nazwany pizdą. Tak, pizdą został nazwany kraj, który wygrał najwięcej bitew na całym świecie i tylko mu trochę nie wyszło podczas drugiej wojny światowej i teraz wszyscy się śmieją i uważają go za tchórza.
-Nic poważnego ci nie zrobili? - Spytał Francis i podbiegł do niższego chłopaka, który dalej leżał obolały na ziemi. Pomógł mu wstać i złapał go pod ramieniem. - Wrócimy sobie do domku, zaparzymy ci gorącej czekolady, pościelimy łóżeczko, a Gilbert cię ulula do snu, dobrze? - Polska kiwnął głową, co nie było jasną odpowiedzią dla Francji, ale uznał to za ''tak''. Zaczęli się kierować do domu, a w między czasie, Francis napisał wiadomość do Prus i Finlandii, że znalazł Feliksa.
***
Polska leżał spokojnie na łóżku, co jakiś czas popijając herbatę. Okazało się, że Finlandia nie ma już gorącej czekolady, ale nie obchodziło go to. Już trochę wytrzeźwiał, ale dalej miał lekko zaburzoną rzeczywistość. Strasznie żałował tego co zrobił, ale czasu cofnąć nie mógł. Tylko przyprawił o zmartwienie pozostałych, a ponoć jeszcze przez niego Prusy i Białoruś się pokłócili. I wszyscy dalej próbowali mu wmówić, że nie jest problemem.
Odłożył kubek z gorącym napojem i ponownie położył głowę na poduszce. Nie potrafił się na niej wygodnie ułożyć, ale nie chciało mu się szukać odpowiedniej pozycji. Drzwi od pokoju się otworzyły i do sypialni wszedł Prusy. Dalej wyglądał na zdenerwowanego. Kiedy wszedł do domu z Francją, już był na miejscu i mało brakowało, a by nakrzyczał na niego, ale na szczęście tego nie zrobił.
Gilbert usiadł na brzegu łóżka i spojrzał na Feliksa. Długo na siebie patrzyli, ale nic nie mówili. Tu już nie chodziło o to, że nie wiedzieli o czym rozmawiać, bo mieli wiele tematów do poruszenia, chodziło tu o to, że panowała między nimi niezręczność spowodowana tą całą sytuacją. Blondyn otworzył usta, jakby chciał zaczął rozmowę, ale jej nie zaczął. Myśli plątały mu się w głowie.
Albinos również chciał zacząć rozmowę, ale mimo dobrych chęci, za bardzo się bał. Obawiał się, że wyniknie z tego kłótnia, a o mało nie wydarł się na Polskę, kiedy przyprowadził go Francja. Prusy złapał drugiego chłopaka za dłoń i delikatnie ją ścisnął. Trzymał w sobie tyle uczuć, których nie potrafił przekazać. Jedyne co mógł zrobić, to wysilić się na uśmiech.
Polska odwzajemnił nieśmiało uśmiech i ścisnął dłoń Prus. Dzięki temu gestowi, poczuł się pewniej. Lubił dotyk Gilberta. Czuł się dzięki niemu lepiej i chciał go więcej, ale będzie musiał jeszcze poczekać. Feliks wziął kolejny łyk herbaty, żeby zwilżyć gardło. Musiał w końcu coś powiedzieć, niezależnie od tego czy się boi, czy wręcz przeciwnie. Rozmowa była konieczna dla dobra jego relacji z Prusami.
-Jesteś na mnie zły za to? - Spytał Polska. To pytanie musiało paść, było takie oczywiste. Prusy schylił wzrok i ułożył myśli w głowie. Westchnął i rozejrzał się po pokoju. Sam nie wiedział czemu, ale oczy zaszły mu łzami. Dlaczego ten temat wydawał mu się taki trudny?
-Bałem się, że teraz cię stracę. Zawsze mam to uczucie, kiedy uciekasz się zabić. Martwię się o ciebie i nie chcę cię stracić. - Odpowiedział Gilbert i przytulił Feliksa. Do oczu blondyna również naleciało kilka łez. Odwzajemnił uścisk i pocałował białowłosego w policzek.
-Przepraszam, że cię zawiodłem. Miało być teraz dobrze. - Wyszeptał Polska do ucha Prus. Ten tylko umocnił uścisk i pogłaskał Feliksa po plecach. Gilbert otarł łzy i puścił blondyna, co go nie pocieszało, ale i tak był szczęśliwy, że dostał jakąkolwiek bliskość.
-Nie przepraszaj. Oczywiste jest, że zaraz po terapii twój stan nie będzie perfekcyjny. Jest już bardzo późno, powinniśmy iść spać. Pójdę już, miłej nocy. - Powiedział Prusy i pokierował się do wyjścia. Polska nie był szczęśliwy z tego, że Prusak go już opuszcza.
-Gilbert, mam prośbę. - Albinos odwrócił się i spojrzał na blondyna. Zaczęło go zastanawiać co jeszcze pchła od niego chce. Było późno i nie był to czas na długie rozmowy.
-Co jeszcze chcesz?
-Możemy spać razem w łóżku? Najlepiej do czasu, aż poczuje się lepiej. Boję się, że w nocy znowu się obudzę i będę chciał się zabić, a tak, to będziesz obok i pewnie to pomoże. - Gilbert zapatrzył się na słodkie oczy i delikatny uśmiech Feliksa podczas mówienia te prośby. Nie miał nic przeciwko wspólnemu spaniu, ale zapewne będzie to trochę krępujące.
-Może być, niech będzie. Możemy spać w jednym łóżku. - Odpowiedział lekko zakłopotany albinos. Blondyn uśmiechnął się bardziej i zrobił obok siebie miejsce. Odstawił już pusty kubek na szafkę nocną i położył się, czekając aż białowłosy do niego dołączy. Prusy podszedł do łóżka, spojrzał na Polskę niepewnie, a ten tylko szerzej się wyszczerzył, i w końcu położył się. Feliks od razu wtulił się w Gilberta i zamknął oczy szybko zasypiając. Prusy jeszcze zgasił światło, a następnie pocałował Polskę w czoło.
-Dobranoc, skarbie.
*** 12 sierpnia ***
Z takiej wysokości można było zobaczyć całe Helsinki. Widok był cudowny, ale miasto lekko zaszło poranną mgłą. Mimo tego, widok był bardzo piękny i nie mógł oderwać od niego wzroku. Miał też nadzieję, że depresja teraz nie przyjdzie i nie będzie kazała mu skoczyć, bo punkt widokowy, na jakim byli, był bardzo wysoki.
Prusy za wszelką cenę starał się nie patrzeć w dół. Został tu zaciągnięty pod pretekstem zwalczenia swoich lęków. Nie działało. Opierał się cały czas o ścianę i patrzył na blondyna. Musiał go pilnować, żeby w razie jego próby samobójczej, złapać go, chociaż złapanie go może być trudne i prędzej sam spadnie, niż go uratuje, ale liczą się chęci.
Feliks odwrócił się i uśmiechnął się, widząc Gilberta. Ten odwzajemnił nieśmiało uśmiech. Chciał podejść do zielonookiego, ale coś go powtrzymało. Może to była niepewność, może zwykłe lenistwo, a może brak tematów do rozmów. Blondyn ponownie wrócił do obserwowania widoków wiedząc, że białowłosy do niego nie podejdzie. Potrzebował towarzystwa, a nie chciał przeszkadzać Węgry, która próbowała zrzucić Francję z budowli, za nawet nie wiedział co.
Nagle Polska poczuł jak ktoś łapie go za ramię. Odwrócił się spanikowany, ale widząc Prusaka, uspokoił się. Rozluźnił mięśnie i cicho westchnął. Dlaczego on tak często go straszył? Ale zważając na to ile razy Feliks wystraszył Gilberta, on mógł to robić bezkarnie.
-Czego chcesz? - Spytał blondyn i oparł się o barierkę. Mgła zaczęła powoli znikać, co za tym szło, miasto było bardziej widoczne i milej się je oglądało. Albinos nic nie odpowiedział i również oparł się o barierę. Dalej starał się nie patrzeć w dół, co szło mu coraz gorzej.
-Nic konkretnego. Możemy porozmawiać.
-Masz jakiś temat do rozmowy? - Prusy zamyślił się. Dlaczego nie pomyślał o tym wcześniej? Teraz będzie musiał milczeć jak debil i wymyślać temat na szybko. - Czyli nie masz. - Powiedział po chwili Polska. Jego twarz wyrażała zrezygnowanie, co nie pocieszało Gilberta. Feliks chciał już odchodzić i prosić Erizabetę, żeby oszczędziła życie tego nieudacznika, Francisa, ale Prusak go zatrzymał, łapiąc za dłoń.
-Zaczekaj chwilę. - Powiedział Prusy i przyciągnął do siebie Polskę. Obydwoje poczuli się trochę niezręcznie, ale to uczucie szybko minęło. - Wiem o czym możemy pogadać.
-Wiesz, Francja w nocy uratował mi życie i chciałbym mu się za to odwdzięczyć ratując teraz jego życie. - Feliks starał się odejść, gdyż stracił ochotę na rozmowę, ale Gilbert pozostawał nieugięty. - Puść mnie. - Powiedział stanowczo blondyn i ponownie spróbował się wyrwać.
Zanim się obejrzał, białowłosy już go całował. Widocznie bardzo chciał, żeby został. Polska był tym cholernie zdziwiony, ale cieszył się z tego gestu. Problem w tym, że on i tak nic nie da. Odwzajemnił pocałunek i przytulił Gilberta. Trwali przez długą chwilę w tej pieszczocie. Nie chcieli odejść od siebie. Każda sekunda nie liczyła się tak długo, jak będą obok siebie i będą w tym trwać. Niestety, musieli przestać. Oderwali się od siebie i spojrzeli nawzajem w oczy. Kryło się tam bardzo wiele, czasem niezrozumiałych, uczuć.
-Co to miało znaczyć? - Spytał Polska i odsunął się lekko. Spojrzał na Prusaka, który był tym wydarzeniem zawstydzony. Nic nie odpowiadał, co nie zadowalało Feliksa. Gilbert podrapał się po głowie i ułożył wszystkie myśli w głowie, które przez ten pocałunek, rozwaliły się.
-Chciałem cię tylko zatrzymać... Wiem, że powinienem zrobić to w inny sposób, ale nie mogłem się powstrzymać. - Białowłosy już chciał odchodzić, ale blondyn go zatrzymał. Prusy spojrzał na Polskę, który po prostu się uśmiechał.
-Nic nie szkodzi. Wiem, że to jeszcze nie ten moment i ten pocałunkiem był w pewnym stopniu wypadkiem, ale naprawdę nie mam ci tego za złe. Możesz już iść. - Gilbert był jeszcze bardziej zakłopotany? Spodziewał się u niego płaczy, histerii i ucieczki do Węgier, żeby od razu powiedzieć co się stało, a on tylko powiedział, że nic złego się nie stało. Był mile zaskoczony. Mimo tego, że Feliks powiedział, że może już pójść, nie chciał odchodzić. Pociągnął za sobą Feliksa, który tego ruchu się nie spodziewał. Blondyn już nie chciał pytać gdzie idą. Na pewno razem będą się dobrze bawić.
***
Francja spokojnie leżał na łóżku, odpoczywając po dramatycznej walce o swoje życie. Doskonale wiedział, że Węgry robiła to dla żartów, bo gdyby naprawdę go zabiła, miałaby ogromne problemy z prawem i pewnie połowa świata by się na nią wściekła, więc próbowała go zabić, ale ostrożnie, jakkolwiek to brzmi.
Chciał na chwilę się zdrzemnąć, a akurat by wstał na obiad, ale nie było mu to dane. Do pokoju wszedł szybko Prusy, ewidentnie podekscytowany i podjarany. Zobaczył Polskę nago, że taki szczęśliwy? Francis niechętnie wstał i spojrzał dokładnie na Gilberta. Naprawdę zaczął się zastanawiać co się stało. Przez cały czas nie wykluczał nagiego Feliksa.
-Co się stało? - Spytał obojętnie i czekał na odpowiedź przyjaciela.
-Naucz mnie tańczyć. - Odpowiedział szybko białowłosy.
-Ale ty umiesz tańczyć. Mam ci przypomnieć jak świetnie tańczyłeś u Austrii z Feliksem? W sumie, to dawno było, możesz nie pamiętać. - Gilbert westchnął za głupotą kumpla, ale jeszcze nie wytłumaczył o co mu chodzi, więc Francis miał prawo nie rozumieć.
-Niby umiem tańczyć, ale wtedy podczas tańca to głównie Feliks mnie prowadził i wszystkie moje ruchy były spontaniczne i starałem się przypomnieć co mówili kilka wieków temu, podczas nauki tańca. - Francja przytaknął i uśmiechnął się. W końcu będzie mógł się wykazać swoimi umiejętnościami tanecznymi, które wcale nie były na aż tak niskim poziomie, a były bardzo dobre.
-W takim razie, nauczę cię tańczyć w jedną noc! Tylko, że jest dzień... Nieważne! Jakiego tańca chcesz się nauczyć? Walca, a może brak dance?
-Wiesz, chciałbym zaprezentować ten taniec Feliksowi. Albo najlepiej zatańczyć z nim.
-Czyli striptiz. Dla ciebie wszystko. - Powiedział Francja z ironicznym uśmieszkiem.
-Co?! Nie! To ma być coś normalnego i nie zboczonego.
-Skoro chcesz tańczyć z Polską, to może polonez?
-Poloneza tańczy się raczej w grupie. - Francis zamyślił się. Nie miał już pomysłów. To musiał być taki taniec, który będzie łatwy dla Gilberta, wystarczająco trudny dla Feliksa i będzie romantyczny i seksowny jednocześnie. Ciężko będzie znaleźć taki taniec, a jego mózg i tak już ciężko pracował. Nagle wpadł na zajebisty pomysł.
-Tango! Wszyscy lubią tango, a szczególnie muzykę do tego tańca! Argentyna byłby dumny, gdyby zobaczył cię jak tańczysz tango, co z tego, że ledwo cię zna? Teraz tylko znaleźć odpowiedź na pytanie, czy Polska umie ten taniec... Trzeba się go spytać. - Prusy lekko się skulił. No takiej propozycji to się nie spodziewał. To był dla niego za trudny i zbyt krępujący taniec.
-Niech już będzie... - Gilbert nie wiedział dlaczego się na to zgodził, ale przynajmniej ten taniec jest romantyczny i dość erotyczny. To wyjaśnia dlaczego Francis go wybrał. - Możemy zacząć naukę?
-To chcesz już teraz? Szybki jesteś, Gilbert. - Francja poszedł po telefon, żeby odpalić muzykę. Wtedy będzie lepszy klimat. W pokoju rozbrzmiała muzyka do tango, przez co Prusy jeszcze bardziej poczuł się niekomfortowo. Na co on się zgodził? Wizja tańczenia z Francisem była co najmniej dziwna. - Wyobraź sobie, że jestem Feliksem.
-To będzie trudne. - Powiedział szybko Gilbert. Starał się z całego serca zamienić w swojej wyobraźni Francję na Polskę, ale okazało to się niemożliwe. Zanim się obejrzał, Francis wziął go już za ręce i ustawił je tak jak powinny być.
I zaczęła się godzina pełna cierpienia, narzekania, nieumiejętnego tańczenia i zawstydzenia. Na początku było zabawnie, przez brak doświadczenia Prus w tym tańcu, ale później zrobiło się gorzej. Francja krytykował każdy jego ruch, wyłapywał każdy najdrobniejszy błąd i łapał Gilberta za pośladki, chociaż powinno być na odwrót, skoro Francis bawi się w Feliksa. W końcu udało się Prusakowi przejąć inicjatywę, mimo zakłopotania w łapaniu przyjaciela w takim miejscu. Nagle usłyszeli jak ktoś wchodzi do pokoju. Odwrócili się przerażeni.
Do sypialni weszła Węgry, chcąc przekazać tym idiotą, że obiad jest już gotowy i mają iść do kuchni. Była wielce zdziwiona, kiedy zobaczyła co robią Francja i Prusy. Rozumiała, że są ze sobą blisko jako przyjaciele, ale nie sądziła, że aż tak.
-Dlaczego trzymasz dłonie na dupie Francji? Dlaczego w ogóle to robicie? - Erizabeta była załamana tym co widzi. To była ostatnia rzecz jaką chciała widzieć. To nawet nie było ładne, a obrzydzające.
-To nie tak jak myślisz. - Powiedział Prusy i puścił Francję, przez co ten spadł na podłogę. - Po prostu chcę zatańczyć z Feliksem, a nie umiem tego tańca, więc poprosiłem Francisa o pomoc i ćwiczyliśmy tango. Ogólnie, to nie umiem zbyt wielu rzeczy, które byłyby też imponujące, więc uczę się tańczyć.
-Umiesz grać na flecie i to nie byle jak. Nawet mi się podoba! - Zapewniła Eliza, co trochę podniosło Gilberta na duchu. Może faktycznie nie jest tak nudny jak sądzi?
-I umiesz dobrze grać na pianinie, ale Austrii nie przebijesz. - Powiedział Francis i wstał w końcu z ziemi. - Umiesz wiele rzeczy, ale tego nie wykorzystujesz. Ale i tak ci nie odpuszczę tych lekcji tango! Wpakowałeś się po całości. Dobra Elka, czego chciałaś? - Węgry spojrzała niechętnie na Francję. Nie lubiła, kiedy do niej mówił.
-Co chcesz?
-Po co przyszłaś?
-Obiad jest gotowy i przyszłam zawołać was na niego. - Francis wraz z Gilbertem przytaknęli i pośpiesznie wyszli z pokoju. Nie chcieli być dłużej w towarzystwie Erizabety i ona zresztą też nie chciała być dalej w ich towarzystwie. Jeszcze raz zapytała się co właśnie zobaczyła i sama poszła na obiad.
***
Wszystkie noce u Finlandii były tymi pięknymi i niezapomnianymi, szczególnie kiedy miało się rejs statkiem w świetle księżyca i gwiazd. Polska z chęcią obserwował widoki, których może nie było widać jakoś doskonale przez ciemność, ale lampa na statku oświetlała prawie wszystko.
Feliks dalej oglądał co było dookoła i marzył sobie o przyszłości. Prusy spojrzał na niego i wziął głęboki wdech. Chciał zrobić to już teraz, ale chyba mu się nie uda. Wyznanie ponownie miłości tylko brzmiało prosto, ale w rzeczywistości było to naprawdę trudne. Niektórzy mogli myśleć, że to tylko zwykłe "kocham cię, bądźmy znowu razem", ale nie. Temu wszystkiemu towarzyszył strach, że historia potoczy się jak poprzednio.
Gilbert odwrócił się, spoglądając na Francję, Węgry i Finlandię. Szukał w nich jakiegoś wsparcia, ale oni tylko czekali na wyznanie miłości i raczej nie byli chętni do niesienia pomocy. Erizabeta spojrzała ponaglająco, przez co Gilbert poczuł się jeszcze bardziej niepewnie. Ostatecznie zwrócił się w stronę blondyna i powoli zaczął iść w jego stronę.
Prusy stanął obok Polski i przyglądał mu się. Blondyn spojrzał na niego i uśmiechnął lekko. Cieszył się, że białowłosy będzie mu towarzyszyć, nawet jeśli nie będą rozmawiać. Gilbert wiedział, że musi wykonać jakiś wstępny krok, więc złapał Feliksa za rękę. Obydwoje byli zadowoleni z tego.
-Feliks, chcę ci coś powiedzieć. - Polska spojrzał na niego zaciekawiony i mocniej ścisnął jego dłoń. - To dla mnie... Dla nas ważne, więc posłuchaj. - Oczy Feliksa się rozjaśniły. Czy to jest to o czym myśli? Pewnie nie, ale zawsze warto pomarzyć.
-W takim razie, mów. - Blondyn wyszczerzył się. Albinos jeszcze raz wziął głęboki wdech i powiedział w myślach swoją przemowę, wyznanie miłości i prośbę o ponowne chodzenie ze sobą. - Powiesz w końcu?
-Już mówię, trochę cierpliwości. To nie jest takie łatwe. - Feliks przytaknął i dalej czekał aż Gilbert zacznie gadać. Mógłby powiedzieć, że po prostu go kocha i teatrzyk byłby skończony. - Więc, kocham cię. Bardzo kocham i chcę być znowu razem, być z tobą, bezkarnie się całować, trzymać za rękę, spać w jednym łóżku, robić ci śniadanie, chodzić na spacery, spędzać noce na seksie z tobą, oglądać horrory tylko po to, żeby cię przytulić i powiedzieć, że twój ukochany chłopak cię obroni, robić ci obiad, oświadczyć ci się, wybierać garnitur na nasz ślub, szukać porządnych obrączek, szukać księdza, który nie będzie homofobem, chcę zobaczyć cię w sukni ślubnej, no chyba, że stwierdzisz, że chcesz wbić w garniturze, chcę powiedzieć ci "tak" na ołtarzu, zapomnieć założył prezerwatywy, żeby potem mieć dziecko z tobą, chcę je z tobą wychować, zająć się nim, zaprowadzać je do szkoły razem z tobą, dbać o nasze relacje, chodzić z tobą do kina, do restauracji, lulać do snu dziecko, zrobić sobie drugie dziecko, patrzeć jak dzieci dorastają, poznać ich wybranków emocjonalnych, być na ich ślubie i wiele więcej rzeczy jakie chcę zrobić dla ciebie i z tobą!
-Da się to zrobić. - Odpowiedział szczęśliwie Polska i przybliżył swoją twarz do Prus, żeby go pocałować, ale ten go delikatnie odepchnął, co zdziwiło Feliksa.
-Chcę zrobić to wszystko, ale przez wcześniejsze wydarzenia boję się. Dalej nie umiem sobie poradzić. Wiem, że dalej nie jesteś w pełni wyleczony i w każdej chwili może ci się pogorszyć, więc dla swojego i twojego dobra, powinniśmy zaczekać. Jeśli znowu nie dam rady i z tobą zerwę, załamiesz się, a zależy mi na twoim dobru. Obiecuję, że już niedługo do siebie wrócimy. Niespodzianka, o której ci mówiłem, wiążę się trochę z naszym ponownym związkiem. Musisz wytrzymać. - Gilbert pocałował Feliksa w czoło i przytulił. Blondyn był szczerze zawiedzony, ale nie mógł narzekać. Przynajmniej wiedział, że już niedługo jego marzenie zostanie spełnione.
-No dobrze... - Odpowiedział cicho Polska i odwzajemnił uścisk. Wierzył Prusom, że już niedługo będą parą. Musiał mu uwierzyć.
***
I mamy kolejny rozdział! Liczący sobie, według wattpada, 8186 słów bez mojej gadaniny. Podobała się ta część?
Już nie będę gadać, że rozdział jest słaby, bo pewnie nie jest i wam się podobał, poza tym, wiem, że wkurzacie się, kiedy mówię, że rozdział jest słaby i zły, więc nie będę tak pisać. Jedno jest pewne, teraz będzie się dziać mniej dramatów, ale od czasu do czasu, wydarzy się coś mocniejszego.
Pamiętacie, kiedy mówiłam w poprzednim rozdziale, że planuje nowe opowiadanie i będzie na końcu lipca albo początku sierpnia? Jak nie pamiętacie, to nic nie szkodzi, ale pogadam trochę o tym.
Dla mnie najbardziej wygodną opcją, gdybym miała pisać to opowiadanie, jest zaczęcie go w połowie sierpnia, bo wtedy Wycieczka będzie już bliższa zakończenia i wątpię, żeby wtedy działy się jakieś obszerne wydarzenia, więc spokojnie bym mogła pisać jeszcze jedno opowiadanie, ale Wycieczka wtedy by miała jeden rozdział tygodniowo, bo więcej bym nie dała rady. Zakończenie Wycieczki by się wtedy obsunęło o kilka tygodni, a chciałabym zakończyć to opowiadanie jak najszybciej. To nie tak, że nie lubię Wycieczki i chcę ją rzucić, ale im szybciej ją skończę, tym lepiej dla moich innych pomysłów na opowiadania, których jest dużo.
Jeszcze wygodniejszą opcją dla mnie jest to, żeby to nowe opowiadanie zostało zaczęte dopiero po zakończeniu Wycieczki. Wiem, że mówiłam o sierpniu, ale wolę skupić się jeszcze na tym opowiadaniu, a zdałam sobie sprawę z tego, że nie dam rady pisać dwóch opowiadań na raz jak niektórzy. Chciałabym na dobre skupić się na Wycieczce, dopilnować, żeby wszystkie rozdziały były na tyle dobre, żeby bez wstydu je wstawiać, a dopiero potem zająć się nowym opowiadaniem.
W sierpniu zacznę bardziej planować fabułę nowego opowiadania, bo dalej mam tylko zarys i jakieś pojedyncze wydarzenia. Zrobię okładkę, zapiszę co ma się dziać w poszczególnych rozdziałach i może zacznę powoli pisać, ale i tak zaczęcie nowego opowiadania datuję na wrzesień, październik, albo nawet listopad. Zależy jak będzie z rozdziałami Wycieczki. Jeśli wszystkie rozdziały Wycieczki byłyby wstawiane w czwartki i niedziele, opowiadanie by skończyło się jeszcze we wrześniu, ale jestem pewna na 99%, że nie dam rady pisać zawsze rozdziału na te dni, będę potrzebować przerwy, a nie chcę też wykorzystać wakacji tylko na siedzeniu przed laptopem.
Po wakacjach idę do drugiej liceum i będzie tam na pewno trudno. Już teraz spędzając w szkole od sześciu do nawet ośmiu godzin w szkole, ciężko mi się pisało rozdziały, ale dawałam radę. Wiadomo, że z roku na rok jest coraz trudniejszy materiał, a chciałabym podciągnąć się w nauce. Już nawet nie liczę na pasek na świadectwie, bo nie jestem na tyle mądra, żeby go mieć.
I tak kieruję do was pytanie. Czy nie przeszkadza wam, że nowe opowiadanie zostanie zaczęte dopiero we wrześniu lub październiku? Bo z tym listopadem chyba przesadzam.
Teraz wam zaprezentuje kiedy byłyby wstawiane rozdziały Wycieczki, gdybym nie robiła żadnej przerwy.
16 czerwca - rozdział 29 (Finlandia)
20 czerwca - r. 30 (Szwecja)
23 czerwca - r. 31 (Szwecja)
27 czerwca - r. 32 (Chiny)
30 czerwca - r. 33 (Chiny)
4 lipca - r. 34 (Japonia)
7 lipca - r. 35 (Japonia)
11 lipca - r. 36 (Australia)
14 lipca - r. 37 (Australia)
18 lipca - r. 38 (Nowa Zelandia)
21 lipca - r. 39 (Nowa Zelandia)
25 lipca - r. 40 (Brazylia)
28 lipca - r. 41 (Brazylia)
1 sierpnia - r. 42 (Argentyna)
4 sierpnia - r. 42 (Argentyna)
8 sierpnia - r. 43 (Meksyk)
11 sierpnia - r. 44 (Meksyk)
15 sierpnia - r. 45 (USA)
18 sierpnia - r. 46 (USA)
22 sierpnia - r. 47 (Kuba)
25 sierpnia - r. 48 (Kuba)
29 sierpnia - r. 49 (Kanada)
1 września - r. 50 (Kanada)
5 września - r. 51 (Kanada jest ostatnim krajem, więc podróż jest zakończona)
8 września - Epilog.
Nie zostało już wiele rozdziałów. Na początku września Wycieczka zostałaby już zakończona, ale musicie wziąć pod uwagę, że mogę chcieć przerwy, więc bierzmy jeszcze pod uwagę koniec września, albo nawet październik. Sam fakt, że będzie tyle rozdziałów i wszystkie kraje z listy zostaną zwiedzone, nie znaczy, że ktoś nie zginie, nie stanie się kaleką i nie będzie dramatów.
Naprawdę wolę zaczekać na zakończenie Wycieczki, a dopiero później zacznę pisać nowe opowiadanie, które CHYBA nie będzie aż tak długie jak Wycieczka, ale na pewno będzie sobie liczyć przeszło 15 rozdziałów. Mam nadzieję, że go nie porzucę, bo ten pomysł kwitnie mi w głowie od wielu miesięcy, a mam też przeszło 20 innych pomysłów na opowiadania i pewnie połowy nie zrealizuje, bo mi życia zbraknie, a wiadomo też, że nie na zawsze lubi się coś, więc mogę przestać lubować się w Hetalii lub pisaniu, ale to szybko nie nastąpi. Mam nadzieję, że takie rozegranie sprawy wam nie przeszkadza i wykażecie się cierpliwością wobec tego nowego opowiadania.
Już teraz mogę zdradzić, że będzie w klimacie School AU, będą choroby, dramaty, płacz, może śmierć i tylko momentami będzie czas do pośmiania się, chociaż na początku będzie dość zabawnie, tak jak jest w Wycieczce.
Więc, to na tyle w tym rozdziale! Mam nadzieję, że wam się podobał i do zobaczenia w - chyba, ale raczej na pewno - niedzielę!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro