[24] Bezsilność
*** 24 czerwca ***
Dom był ogromny, więc łatwo można było się zgubić. Przywoływał też wiele niemiłych wspomnień, głównie z czasów komunizmu. Zmarnowane dni z życia, tylko po to, żeby służyć jakiemuś psychopacie. Jedyne co ich pocieszało to fakt, że Rosja się zmienił. Ten tydzień był idealnym sposobem na sprawdzenie czy to prawda, czy zwykła przykrywka, żeby ludzie się nie bali.
Czuli się tu trochę niekomfortowo. W powietrzu była atmosfera śmierci i problemów. Sytuacji nie poprawiał Polska i jego depresja. Mimo tego, musieli sobie jakoś poradzić. Niczego innego zrobić nie mogli, a poddanie się było nie na miejscu. Feliks ich potrzebował, więc musieli tu być dla niego.
Wszyscy dalej jeździli od kraju do kraju, dla niego. Więc dlaczego jedna personifikacja, mimo pogodzenia się z Polską, unikała go i nie chciał z nim rozmawiać? Ponoć dalej go kocha, a jednak nie utrzymuje z nim kontaktu. Pozostali byli tym faktem zirytowani. Uważali, że Prusy zachowuje się nieodpowiednio, ale nie chcieli mu zwracać uwagi i na niego krzyczeć. Kłótnie by źle wpłynęły na atmosferę tu panującą.
Polska nie pozostawał bez winy. Korzystał z tego, że Prusy go unika i również go unikał. Mimo dalszej miłości do siebie nawzajem i pogodzenia się ze sobą, nie byli w stanie ze sobą rozmawiać. Węgry próbowała ich w delikatny sposób przekonać do rozmowy, ale na nic się to zdało. Wszystko pozostawało bez zmian, nawet po namowach Francji.
Erizabeta bardzo źle to znosiła. Chciała, żeby jej przyjaciel i przyjacielo-podobne-coś się ze sobą dogadywali, żeby byli razem i nie stwarzali tylu problemów. Ta wycieczka miała miło płynąć, a cały czas napływały nowe problemy. Ledwo dawała sobie z tym radę. Austria nawet jej zaproponował powrót do domu, ale od razu odmówiła. Musiała wytrzymać dla Feliksa. Potrzebowali siebie nawzajem.
Każdy jednak kiedyś pęka. Nawet najsilniejsze osoby. Węgry weszła do przydzielonego jej pokoju i położyła się na łóżku. Nie miała na nic siły. Na spędzaniu czasu z Polską i pomaganie mu również. Musiała zadbać również o siebie. Po chwili, uroniła z siebie kilka łez, które po kilku chwilach zamieniły się w głośny płacz. Potrzebowała tego.
Nigdy nie lubiła płakać, ale teraz to było konieczne. Czuła się wtedy taka słaba, mimo swojej siły. Zawsze uważano ją za silną kobietę, która wcale się nie poddaje, nie ma chwil słabości i bezsilności, umie wszystko zrobić i w skrócie, jest chodzącą perfekcją. Prawda była inna. Może tego nie pokazywała, ale i ona miała problemy i była słabsza niż można by pomyśleć. Tylko najbliżsi o tym wiedzieli.
Dalej płakała nie przejmując się tym, że ktoś może ją usłyszeć. Nie próbowała się ukrywać ze swoimi emocjami. Nie chciała wychodzić na szmatę, która pragnie atencji, ale pewnie teraz na taką wychodziła. Po paru minutach, usłyszała otwierające się drzwi. Spojrzała na wejście do pokoju i ujrzała Białoruś. Nie sądziła, że akurat ona zainteresuje się jej problemami.
Natalia przez moment patrzyła na Elizę, która po chwili się odwróciła. Nie do końca wiedziała jak zachować się w takiej sytuacji. Słyszała czyiś płacz, więc przyszła. Niepewnie usiadła obok drugiej dziewczyny i się jej przyglądała. Zastanawiało ją co powiedzieć. Wypadałoby się jakoś zainteresować, bo jak chociaż nie spyta o to co się stało, to wyjdzie na bezemocjonalną idiotkę.
-Co się stało? – Spytała beznamiętnie. Węgry spojrzała na nią lekko zdziwiona. Zastanawiała się dlaczego Białoruś miałaby się tym interesować. To nie w jej stylu.
-Długo by opowiadać.
-Mamy czas. Gadaj, bo nie mam zamiaru czekać. – Erizabeta westchnęła. Nie za bardzo chciała się tłumaczyć, nawet jeśli było jej ciężko.
-Chodzi o Feliksa.
-Aż tak się nim przejmujesz? Poradzi sobie. – Eliza posłała Natalii oburzone spojrzenie. – W sensie, wiem, że Polska ma ciężko i prawie cały czas próbuje się zabić, ale nie potrzebuje twojej troski cały czas. Przecież są momenty, w których daje sobie radę. Nie jesteś jakimś bogiem, żeby dawać sobie ze wszystkim radę.
-Wiem, że nie jestem, ale powinnam jakoś pomóc mu tą depresję zwalczyć, a jest tylko coraz gorzej. Niedawno znowu próbował się zabić i serio nie wiem co mam z tym robić. Na dodatek, Gilbert nie poprawia sytuacji, a ją jeszcze pogarsza. Chciałabym go wykopać do domu, ale wiem, że Feliks go potrzebuję, mimo tego, że tak go krzywdzi.
-Dlaczego najpierw nie wyślecie go na terapię do psychiatry, a potem sobie pojedziecie zwiedzać świat? Przecież widać, że Polska się męczy. Wy też się meczycie.
-Mówiłam mu, żeby najpierw się wyleczył, ale nie chce.
-Powinniście mieć gdzieś, że on nie chce. Ma się wyleczyć i koniec. – Eliza zamyśliła się na chwilę. Co jeśli Natalia miała rację? Tak, ona miała rację. Powinni mieć gdzieś, że Feliks nie chce. Ale czy to by go nie skrzywdziło? Już nie wiedziała co robić.
-Daj mi jakąś radę. – Białoruś westchnęła. Przecież już dała, ale i tak spodziewała się, że Węgry nie zgodzi się na przerwanie podróży i podjęcie Polski leczeniu. Nawet chyba wiedziała dlaczego. Feliks potrafił być bardzo przekonujący i uparty.
-Musisz wytrzymać. Nie jestem w stanie ci czegokolwiek radzić. Po prostu wytrzymaj i wierz w to, że Polska kiedyś się wyleczy i da sobie radę. Z pomocą Francji, bo na Prusy nawet nie liczę, dasz sobie radę. – Węgry uśmiechnęła się lekko. Liczyła na coś porządniejszego, ale te słowa również ją cieszyły. Nie mogła narzekać.
-Dzięki... Mam nadzieję, że to coś da. – Erizabeta wstała i wyszła z pokoju. Przecież nie może tylko bezczynnie leżeć. Po chwili, z sypialni wyszła Białoruś. Była naprawdę ciekawa jak sprawy się potoczą. Liczyła na to, że nic złego się już nie wydarzy, chociaż było to mało prawdopodobne.
***
Polska siedział na fotelu w przydzielonym mu pokoju. Dobijał go fakt, że znowu on i Prusy byli wobec siebie tacy chłodni. Z samego rana go unikał, więc postanowił zrobić to samo. Nie będzie się prosił o jego towarzystwo. A mówił, że go kocha. Co za kłamca. Chciał go tylko trzymać przy życiu, żeby mieć kogo męczyć. Mógł się tego spodziewać.
Ścisnął materiał fotelu i zacisnął zęby. Nie towarzyszyła mu teraz depresja, a złość, wściekłość i żal do Gilberta. Pewnie wrócił tylko po to, żeby sobie pozwiedzać. Nawet jeśli Prusy był takim ścierwem wobec niego, dalej go kochał. Chciał żyć dla niego i był w stanie mu wybaczyć, nawet jeśli był na tej wycieczce tylko dla własnej rozrywki.
Pragnął jego bliskości i dotyku. Czuł, że wariuje nie będąc z nim. Wiedza o tym, że Gilbert dalej go kocha, ale nie są razem, dobijała go i doprowadzała do otchłani absurdu. Potrzebował go, a on nic z tym nie robił. Czuł, że niedługo oszaleje. Nie, to niemożliwe. Nie może oszaleć tylko z powodu miłości do kogoś. To głupie i nierealne. Poza depresją, był zdrowy.
*** 25 czerwca ***
Dalej się unikali. Ich miłość do siebie była dziwna. Niektórzy się zastanawiali, czy aby na pewno to jest miłość. Przecież to tak nie powinno wyglądać. Pozostawało im tylko wierzyć, że niedługo znowu będą razem spędzać czas, a niedługo nawet może zostaną ponownie parą. Byłoby fajnie.
Polska musiał się czymś zająć. Nie mógł bezczynnie siedzieć i pogłębiać swoich smutków. Tylko martwił innych. Czuł się jak kula u nogi. Wszyscy musieli się nim zajmować i nawet nie czerpali z tego przyjemności. To był ich obowiązek. Definitywnie im przeszkadzał. Nie powinien być żywy.
Gubił się w tym domu, nawet jeśli bym tu już niejednokrotnie. Często wbrew swojej woli. Nie szukał konkretnego miejsca. Chciał sobie pospacerować, a pogoda za oknem nie należała do najlepszych. Czerwiec ich nie rozpieszczał. Miał wrażenie jakby był tu ktoś poza nim. Był świadomy okrucieństw jakich dopuścił się Rosja. Może to były dusze jego ofiar? Nie, to nie możliwe. Pewnie mu się wydaje.
W pewnym momencie, stanął przed dużymi, metalowymi drzwiami. Swoim wyglądem bardzo odznaczały się od reszty domu. Za nimi musiały być bardzo ciekawe rzeczy. Feliks zawsze był ciekawski, więc postanowił się dowiedzieć co ukrywa się w zamkniętym pomieszczeniu.
Okazało się, że zamknięte pomieszczenie, nie było wcale zamknięte. Z łatwością do niego wszedł i doznał szoku. Przez moment zastanawiał się czy wchodzenie tu było dobrym pomysłem. Już widok martwych ciał by go tak nie zdziwił. Zamknął za sobą drzwi i rozejrzał się po pokoju. Nie spodziewał się tego po Ivanie, i po części, po Natalii.
Rosja nigdy nie mówił, że lubi BDSM. Raczej nie muszę mówić co znajdowało się w pokoju. Bicze, kajdanki, różnorakie stroje, kneble, różne bronie zaczynając od małych noży, a kończąc na kiju bejsbolowym. Było jeszcze wiele innych rzeczy. Polska nie umiał ich wszystkich złapać wzrokiem.
Podniecił się tym widokiem. Chciał czym prędzej wypróbować tych zabawek. Najlepiej z Prusami. Z tego co się orientował, Gilbert lubi takie rzeczy, więc może kiedyś spróbują. Podszedł do jednej z szafek i otworzył szufladę. Jego oczom ukazały się jego ukochane żyletki i noże. Definitywnie znalazł się w niebie.
Wziął jedno ostrze i przyłożył je do nadgarstka. Nie czuł się na tyle źle i beznadziejnie, żeby się ciąć, ale miał ochotę na zrobienie sobie kilku nowych blizn. Czasami znajdywał w tym przyjemność, pomijając ukojenie, które dostawał gdy czuł się źle ze sobą. Zrobił szybki ruch, a po sekundzie z nowo zrobionej rany, zaczęła wypływać krew. Uśmiechnął się na ten widok.
Uwielbiam, kiedy się tniesz, ale nie wtedy, kiedy czerpiesz z tego przyjemność. To serio chore. Przestań, bo mi się zbiera na wymioty.
Feliks zignorował słowa depresji i robił na swoich rękach więcej nacięć. Bardzo mu się to podobało. Sprawiało mu to ogromną przyjemność, której nie chciał przerywać. Po kilku minutach, lewa ręka była pocięta do połowy. Nie miał zamiaru poprzestawać na tym. Wziął nowe ostrze i zaczął okaleczać prawą rękę.
Niesamowicie go to podniecało. Uśmiechał się jak wariat i śmiał cicho pod nosem. To nie było normalne. Widok lecącej krwi na podłogę, bardzo go satysfakcjonował. Rzucił ostrze na drugi koniec pokoju i wstał na równe nogi. Z ran dalej lała się czerwona ciecz, ale nie przejmowało go to.
Wziął duży nóż, który był zawieszony na ścianie. Przyłożył go do klatki piersiowej i bez zastanowienia, porwał materiał koszulki i zrobił zadrapanie na ciele. Zdjął bluzkę i wziął się za okaleczenia reszty ciała. Cholernie mu się to podobało. Nigdy nie podejrzewał siebie o zapędy masochistyczne. Co się teraz zmieniło? Czy zwariował do końca? To nie było możliwe.
Oparł się o zimną ścianę, a w dłoni dalej trzymał nóż. Było mu coraz gorzej i nie był w stanie ustać na nogach. Nie zrobił sobie głębokich cięć, więc nie było zagrożenia życia. Chwila, było zagrożenie życia. Mógł się wykrwawić. Musiał czym prędzej opatrzeć rany, bo jak tego nie zrobi, jego życie szybko się skończy.
Stwierdzam, że masz dwie strony. Pierwszą, którą pokazujesz na co dzień. Zwykły chłopak z depresją, który nie daje sobie rady i chce umrzeć. I drugą, chorego masochistę, który chce się zaspokoić poprzez robienie sobie ogromnej krzywdy, ale nie chce umrzeć.
Feliks prychnął. To przecież wszystko głupoty. Nie jest chorym masochistą. Chciał tylko sprawdzić jakie to uczucie, zadać sobie taki ból, ale nie był masochistą. Mimo tego, czerpał dużą przyjemność z samookaleczania się. Już nie wiedział o czym myśli. Czuł się fatalnie i mózg nie pracował tak jak powinien. Zaczął się śmiać, a po chwili, zwykły chichot zamienił się w maniakalny śmiech. Bał się samego siebie.
Mógł się spodziewać, że przez takie hałasowanie, ktoś przyjdzie zobaczyć co się dzieje. Ku nieszczęściu Polski, tą osobą był Prusy. Dlaczego to zawsze jest on?! Gilbert stał przez chwilę w przejściu, ewidentnie zszokowany. Wiedział, że Feliks pewnie zrobił jakieś dziwne rzeczy, ale nie sądził, że aż tak.
Podbiegł do blondyna i kucnął przy nim. Sam już nie wiedział co robić. Oczywiste było, że musi pomóc i ratować Polskę, ale nie wiedział jak ma sprawić, że Feliks będzie czuć się lepiej i nie będzie posuwać się do takich czynności. To przerastało jego siły. Najbardziej go niepokoiło, że Polska wyciął sobie na ręce jego imię. To był już wyższy poziom miłości.
Pociągnął za sobą Feliksa i wyszli z pokoju. Zielonooki ledwo orbitował. Jedyne co był w stanie zrozumieć to to, że przyszedł Prusy i szedł z nim gdzieś. Po paru chwilach, byli w łazience. Gilberta cieszyło, że tutaj była powieszona na ścianie apteczka. Nie będzie musiał się nikogo pytać i jej niepotrzebnie szukać.
Wziął się za opatrzenie ran blondyna, który nawet nie orientował się gdzie jest. A może tylko ma taką dziwną minę? Bardzo możliwe. Cieszyło go, że cięcia nie były głębokie. Przynajmniej nie trzeba było jechać do szpitala. Po kilku minutach, ręce i klatka piersiowa Polski były w całkowicie opatrzone. Gilbert zwrócił wzrok na twarz Feliksa. Nie pokazywała jakiegokolwiek uczucia.
Wstali i wyszli z łazienki. Humory obydwóch się popsuły i jeszcze bardziej nie chcieli ze sobą rozmawiać. Odprowadził go do pokoju i zostawił. Wątpił, że Feliks zrobi sobie coś jeszcze. Był zbyt słaby na zrobienie czegokolwiek. Albinos zaczął poszukiwania Rosji. Musieli porozmawiać.
***
Rosja siedział spokojnie w salonie, czytając książkę i pijąc herbatę. Bardzo go to odprężało. Po ciężkim dniu, potrzebował tego. Odpoczynek przerwał mu Prusy, który wszedł szybko do pomieszczenia. Wyglądał na bardzo zdenerwowanego. Ivan zaczął się zastanawiać, co takiego się stało. Od lat wiedział, że ciężko wkurzyć Gilberta, ale ostatnio to była ogromna łatwość. Zdjął okulary i odłożył lekturę.
-Stało się coś złego, towarzyszu? – Spytał blondyn. Spodziewał się, że za chwilę wybuchnie jakaś kłótnia. Bardzo tego nie chciał, ale było to nieuniknione.
-Tak, stało się coś złego. Dlaczego te drzwi były otwarte?! – Rosja zamyślił się. Nie wiedział o jakie drzwi chodzi Prusom. Po chwili, zdał sobie sprawę o co chodzi. Chodziło o drzwi, do których zgubił klucz. Miał nadzieję, że nikt tam nie wejdzie, ale jego nadzieje, jak zwykle, trafił szlag.
-Stało się coś złego, prawda? Wybacz, ale zgubiłem klucz do tych drzwi.
-Mogłeś powiedzieć, żeby tam nie wchodzić, ale po co?! Najlepiej narażać innych na śmierć! Doskonale wiesz o kogo mi chodzi. – Ton głosu Gilberta nie uspokajał Ivana. Sam już nie wiedział jak ma się tłumaczyć.
-Możesz mi powiedzieć co dokładnie się stało?
-Feliks się pociął i to poważnie. Jak jesteś ciekawy, to pójdź sam zobaczyć. Byłoby fajnie gdybyś był świadomy tego, do czego się przyczyniłeś.
-Dlaczego zwalasz na mnie całą winę?! – Rosja już nie wytrzymał. Wstał i podniósł ton. – Bardzo dobrze, mogłeś pilnować Polski, ale przecież lepiej go unikać i udawać, że się nie znacie! Twoje zachowanie jest strasznie niedojrzałe, Gilbercie. Zaczynam się zastanawiać czy aby na pewno jesteś dobrym kandydatem na partnera Feliksa, skoro nawet nie umiesz o niego zadbać. – Prusy nie odpowiadał przez długą chwilę. Nie wiedział co odpowiedzieć. Właśnie zdał sobie sprawę z tego jak głupio się zachowuje.
-Nie mieszam się do twoich relacji z Białorusią, więc ty nie mieszaj się do moich z Feliksem. Wiem co robię i niedługo przestanę się zachowywać tak niedojrzale, jak ty to ująłeś. – Białowłosy odwrócił się i wyszedł z salonu. Po tej krótkiej rozmowie, był jeszcze bardziej wkurzony. Rosja zresztą też.
***
Węgry oglądała widoki za oknem i słuchała muzyki. W ten sposób, mogła się odstresować. Te dni były dla niej naprawdę trudne i musiała się zrelaksować. Białoruś miała rację. Nie mogła wiecznie myśleć o Polsce. Nie tylko on się tutaj liczył. Musiała zadbać o siebie. Od odpoczynku, wyrwał ją Prusy wchodzący do pokoju. Była tym niezadowolona.
-Coś się stało? – Spytała Erizabeta i zdjęła słuchawki. Nie miała ochoty na rozmowę z kimkolwiek, a szczególnie z tym idiotą. Miała wrażenie, że zarazi ją swoim złym humorem.
-Feliks się pociął, chociaż tego już nie można nazwać cięciem się. To jest coś o wiele gorszego. Nie wiem jak to nazwać. – Eliza poczuła, że robi się jej duszno. Po raz kolejny, dzień został zrujnowany, przez depresję Polski. Nie wiedziała co ma zrobić.
-Dlaczego to zrobił?
-Nie wiem. Pewnie znowu się czuł jak kompletne gówno. Chociaż, możliwe, że znowu włączył się u niego masochizm.
-Czekaj, co?
-Byłem ciekawy, więc czytałem jego pamiętnik. Nie powinien go zostawiać na wierzchu. Pisał tam o tym. – Dziewczyna odwróciła się. Dlaczego wcześniej o tym nie wiedziała? Teraz martwiła się jeszcze bardziej. Dochodziło coraz więcej problemów. Nie umiała sobie z nimi radzić.
-Powinieneś spędzać z nim czas, troszczyć i martwić się o niego. Ja i Francja nie damy sobie sami rady.
-Sugerujesz mi, że to moja wina, że Feliks znowu się pociął?
-Dokładnie tak. Gdybyś go nie unikał, Feliks by tego nie zrobił. Jesteś skończonym idiotą. – Gilbert zaczynał się denerwować. – Dlaczego w ogóle go unikasz?! Co on ci zrobił? Ponoć dalej go kochasz. To nie powinno tak wyglądać.
-Nie mieszaj się w to, bo to nie jest twoja sprawa. Zostaw mnie i Polskę samych.
-To jest moja sprawa, bo Polska to mój przyjaciel. Martwię się o niego i w przeciwieństwie do ciebie, chcę dla niego dobrze. – Prusy zdenerwował się do końca. Jak ta szmata mogła mówić, że nie chce dobrze dla Polski?! Faktycznie, nie zachowywał się zbyt odpowiedzialnie, ale dobro Feliksa było dla niego najważniejsze.
-Jak możesz tak mówić?! W ogóle nie rozumiesz tego co czuję! Feliks jest dla mnie najważniejszy i chcę dla niego dobrze, ale ciężko mi z nim rozmawiać. Gdyby nie ja, twój kochany przyjaciel byłby już martwy. Powinnaś być mi wdzięczna za dalsze ratowanie go.
-Każdy powinien go ratować, kiedy widzi, że chce się zabić, więc twój wyczyn jest niczym. Nie chcę mi się wierzyć w twoją miłość do niego i to, że jego dobro jest dla ciebie najważniejsze. – Prusy już nie wytrzymywał. Gadanie Węgier go mocno wkurzyło. Podszedł do niej i uderzył ją w głowę. Po momencie, zaczął tego żałować.
-Ty debilu! – Krzyknęła i z jej oczu wypłynęło kilka łez. Ten cios był naprawdę mocny. Nawet się tego nie spodziewała. Albinos pochylił się nad nią.
-Przepraszam, poniosło mnie. Bardzo boli?
-A jak myślisz?! Uderzyłeś mnie przecież z całej siły. – Gilbert westchnął. Nie powinien się tak unosić. Eliza miała rację. W ogóle nie było widać jego miłości do Polski. Powinien to zmienić, albo wszyscy będą mieli problemy.
Feliks otarł ślady płaczu i oparł się o ścianę. Jeszcze bardziej nie chciał żyć. Był tylko problemem i jego najbliżsi się przez niego kłócili. Odszedł od pokoju, żeby nikt nie zorientował się, że tu był. Nikt nie mógł go zauważyć.
*** 26 czerwca ***
Francja nie był w stanie normalnie się zachowywać. Cały czas chodził z marsową miną i unikał innych. Miał ogromne uczucie tego, że niedługo stanie się coś naprawdę złego, co wstrząśnie całym światem. Obawiał się dnia, w którym to coś się wydarzy. Chciał w jakiś sposób tego uniknąć, ale chyba nie było na to sposobu.
Nie miał na cokolwiek ochoty. Strach wyprał go ze wszelkich chęci do zrobienia czegoś. Zawsze tak miał, kiedy się bał. Przerażenie go paraliżowało i sprawiało, że nie umiał niczego zrobić. Nawet czytanie książki mu nie szło. Sytuacji nie poprawiała ciężka atmosfera panująca w domu. Nie chciał tu być, ale musiał. Jadąc tu, zdecydował się na pomoc Polsce i towarzyszenie Prusom. Musiał pomóc im obydwóm.
Już wiedział o tym co Feliks zrobił. Był tym faktem zszokowany, ale nie mógł nic z tym zrobić. Nie umiał cofnąć czasu. Pozostało tylko mieć nadzieję, że podobna sytuacja nie nadejdzie, ale było to mało prawdopodobne. Polska na pewno będzie jeszcze się ciąć i próbować zabić. Miał nadzieję, że wszystkie jego próby będą nieudane.
***
Węgry i Prusy dalej byli na siebie obrażeni. Niby Gilbert przeprosił Erizabetę za uderzenie, ale dalej byli źli na słowa, które padły. Co za tym szło, nie rozmawiali ze sobą. Nie mieli na to ochoty i nie byli gotowi. Padły definitywnie za mocne słowa, po których rozmowa była trudną czynnością.
Erizabeta miała wielkie poczucie winy po tym jak powiedziała, że Gilbert raczej nie kocha Feliksa. To było co najmniej nie na miejscu. Nie powinna tego mówić i podważać ich miłość. To było strasznie głupie. Przecież to oczywiste, że Prusy kocha Polskę i to ze wzajemnością. Musiała go przeprosić za te słowa, ale jeszcze nie teraz.
Prusy również żałował słów powiedzianych do Węgier i tego, że ją uderzył. Przeprosił, ale dalej miał poczucie winy. Nie powinien tego robić. Może faktycznie ratowanie Polski za każdym razem nie było żadnym wyczynem? Przecież każdy powinien to robić. Problem był jednak tu, że to głównie on ratował Feliksa przed śmiercią. Wiedział, że głupie będzie nie ratowanie Polski, więc wolał tego nie robić. Za bardzo kochał tą pchłę, żeby tak łatwo dać jej umrzeć.
***
Rosję wkurzało, że Polska i Prusy dalej się unikali. To nie powinno tak wyglądać. Skoro się kochali, to powinni ze sobą spędzać czas i rozmawiać, a nie ignorować siebie nawzajem. Postanowił coś z tym zrobić i już nawet wiedział co. Potrzebował tylko małej pomocy ze strony Francji lub Węgier.
Jego planem było zamknięcie Feliksa i Gilberta w jednym pokoju i trzymanie ich tam tak długo, dopóki się nie pogodzą i nie zaczną rozmawiać. Tak, to był świetny plan, warty realizacji. Na dodatek, był skuteczny! Ivan już to wiedział. A jeśli nie będą ze sobą rozmawiać, to najwyżej poumierają z głodu, no chyba, że dojdzie do aktu kanibalizmu, ale to mało prawdopodobne. Rosja znowu zganił swój mózg za takie dziwne myśli.
Przekonanie Francisa i Erizabety do tego, nie było trudne. Bardzo szybko się zgodzili i powiedzieli, że dla ich dobra, są w stanie to zrobić. Eliza zajęła się przyprowadzeniem Feliksa do pokoju poprzez chęć pogadania z nim na spokojnie. Z kolei Francis przekonał Gilberta do pójścia do tego pokoju, żeby pokazać mu bardzo ciekawą rzecz jaką znalazł.
Polska był bardzo zdziwiony, kiedy podczas spokojnego leżenie na łóżku, Prusy wszedł do pokoju. Nie spodziewał się go tutaj o tej porze. Gilbert również był zaskoczony widokiem Feliksa. Przez chwilę się sobie przyglądali, a za nim się obejrzeli, Francja i Węgry ewakuowali się z miejsca zdarzenia i zamknęli zakochaną parę w jednym pokoju na klucz. Mieli zamiar trzymać ich tam przez długie godziny.
-Hej, otwórzcie te drzwi! – Krzyknął Prusy, ale nikt nie spełnił jego rozkazu. Próbował je otworzyć swoją siłą, ale to również nic nie dało. Westchnął i oparł się o ścianę. Nie rozumiał dlaczego to zrobili. Polska wydawał się tym nie przejmować. Może to i lepiej? Gilbert wolał uniknąć jego paniki i wkurzenia. Usiadł na podłodze i zamyślił się.
Powoli zaczynał rozumieć, dlaczego zamknięto ich razem w jednym pokoju. Chcieli by nawiązali ze sobą kontakt. Mógł się tego spodziewać. Spojrzał na blondyna, który po prostu leżał i gapił się na sufit. Definitywnie powinien zagadać. Wstał i usiadł obok zielonookiego. Ten zerknął na niego lekko zdziwiony.
-Coś się stało? – Spytał Polska. Nie do końca wiedział co powiedzieć.
-Chciałem porozmawiać o tym, co się ostatnio działo.
-A działo się coś ciekawego, żeby o tym rozmawiać? Rozumiem, że zrobiłem kilka głupich rzeczy, ale nie czuję potrzeby rozmowy o tym.
-Ale ja czuję i o tym pogadamy. – Feliks westchnął i odwrócił się. Nie chciał rozmawiać o głupotach jakie zrobił, ale było to pewnie nieuniknione. Gilbert poklepał go po plecach, żeby ten zwrócił na niego uwagę. Blondyn zwrócił się w jego stronę niechętnie.
-Więc, o czym chcesz rozmawiać?
-Dlaczego pociąłeś się aż tak? – Polska nic nie odpowiedział. Wiedział, że akurat ten temat zostanie poruszony, a to właśnie niego chciał uniknąć. Wolał nie mówić o tym.
-Musimy rozmawiać o tym? Wiem, że zrobiłem źle, ale czasu nie cofniesz. Stało się i nic z tym nie zrobisz.
-Wiem, że nie cofnę czasu, nawet gdybym mógł. Chcę tylko wiedzieć dlaczego to zrobiłeś i to wszystko. Martwię się o ciebie i chciałbym w końcu cię zrozumieć. – Feliks znowu nic nie odpowiadał. Rozumiał, że Gilbert chce znać powody, ale nie rozumiał dlaczego jest taki uparty. Nie widział, że nie chce o tym mówić?
-Znalazłem ten pokój przez przypadek. – Zaczął cicho i powoli Polska. – Zainteresowałem się, a lubię takie rzeczy.
-Lubisz BDSM? – Przerwał Feliksowi Gilbert.
-No... Nigdy nie próbowałem, ale sądzę, że to jest nawet fajne. Wracając, od dłuższego czasu mam częste zapędy masochistyczne. Lubię sprawiać sobie ból. Nie potrafiłem się kontrolować i mnie poniosło. Bardzo poniosło. – Albinos przytaknął. Nie wiedział co na to odpowiedzieć, i przytaknięcie było jedyną odpowiedzią na jaką było go stać.
-Nie chcesz tego leczyć? – Prusy uważał, że to pytanie jest głupie. Polska dziwnie na niego spojrzał.
-Co masz na myśli?
-Wiesz, takie zapędy masochistyczne mogą się źle dla ciebie skończyć. Nie mam nic przeciwko masochizmowi, ale kiedy jest na aż taką skalę, to lepiej to leczyć.
-Wszystko mam pod kontrolą, więc nie trzeba wysyłać mnie do lekarza.
-Sam powiedziałeś, że nie mogłeś się kontrolować.
-To był tylko ten jeden raz! Poniosło mnie i tyle. – Gilbert westchnął. Nie chciał, żeby Feliksa tak ponosiło ani razu więcej, ale był świadomy, że znając jego szczęście, któregoś dnia Feliks się zabije przez swoje uwielbienie do masochizmu. Bał się jeszcze bardziej.
-Jak długo w tym siedzisz? Raczej nie długo, skoro mówisz, że od niedawna.
-Od jakichś siedemdziesięciu lat.
-Siedemdziesięciu lat? – Prusy jakoś nie chciał w to wierzyć. To nawet nie było niedawno, a w luj czasu temu.
-Dokładnie tak. – Polska delikatnie się uśmiechnął. Czuł się lekko skrępowany mówiąc o tym, ale Prusom może raczej zaufać.
-To... Fajnie. – Gilbert do końca nie wiedział co odpowiadać. To przewyższało jego możliwości umysłowe. Feliks masochistą? W sumie, to wiele rzeczy było teraz o wiele jaśniejszych, ale i tak nigdy by go o to nie podejrzewał. Chociaż, teraz wiedział, że jak będą parą, to bez problemu będą mogli spróbować BDSM bez kłótni o to, kto będzie dominującym, a kto uległym. Zawsze znajdą się jakieś pozytywy. Uśmiechnął się.
-Chciałbyś spróbować? – Spytał blondyn. Chyba bardzo mu się spieszyło.
-Czekaj, co?! W sensie, że już?
-Nie, idioto! – Feliks się zaśmiał. – Nie jestem jeszcze gotowy, ale może kiedyś, jak będziemy już razem, o ile kiedykolwiek jeszcze będziemy.
-Oczywiście, że będziemy. I też nie jestem jeszcze gotowy. Jeszcze trochę musimy poczekać. – Zielonooki przytaknął. Czuł się już trochę lepiej. Z chęcią by kontynuował temat swoich zainteresowań seksualnych, ale Prusy wyglądał już na lekko zawstydzonego i zakłopotanego. Wolał nie doprowadzać go do jeszcze większej czerwoności, chociaż pewnie by wyglądał wtedy bardzo uroczo.
***
Deszcz dalej padał, nie pozwalając na zwiedzanie miasta. W domu jednak było wiele ciekawych rzeczy do roboty, które trzeba było wykorzystać. Teraz była noc i nie za bardzo można było robić cokolwiek. Jedyne czynności, które wydawały się normalne na tą porę dnia, to spanie, ale nie wszyscy chcieli się oddać temu.
Polska stał na balkonie i obserwował jak krople deszczu spadały na ziemię i inne przedmioty. Było zimno, ale nie przeszkadzało mu to. Dreszcz przechodzący po jego poranionym ciele nie robił na nim żadnego wrażenia. Mógł tu stać całą wieczność. Nagle usłyszał, że ktoś do niego dołącza.
-Też nie możesz spać? – Spytała Białoruś, opierając się o okno.
-Trochę. Myślę, że niedługo pójdę już do łóżka.
-Jak siedziało się z Gilbertem w jednym pokoju przez cztery godziny? – Natalia nie interesowała się tym jakoś bardzo, ale jednak była ciekawa jak sprawy między tą dwójką się układają. Bardzo dobrze ich życie mogłoby zastąpić jej ulubione seriale z telewizji z gatunku romans i dramat.
-Było nawet fajnie. Pogadaliśmy trochę o ostatnich wydarzeniach i dowiedzieliśmy się trochę rzeczy o sobie.
-Na przykład?
-Gilbert lubi BDSM. Wiedziałaś o tym?
-Nigdy mnie to nie obchodziło, ale dobrze wiedzieć. – Natalia już wiedziała w jakim kierunku to zmierza. Trzeba będzie szybko znaleźć klucz to tych przeklętych drzwi, które doprowadziły do kolejnej tragedii.
-Myślisz, że jeszcze z nim będę? – Białoruś nigdy nie lubiła nagłych zmian tematu, ale skoro trzeba, to musi. Pora na kolejne rozmowy o tym czy jeszcze kiedykolwiek będą razem, a odpowiedź jest oczywista. Tak, będą razem i pewnie nawet się ożenią i adoptują dziecko.
-Pewnie, że będziesz. Prusy cię kocha, a ty kochasz go. Musisz jeszcze trochę poczekać. Gilbert sam mówił, że nie jest gotowy na związek z tobą i mu się nie dziwię. Któregoś dnia znowu będziecie razem i wszyscy będą szczęśliwi, a w szczególności, wy sami.
-Naprawdę tak twierdzisz?
-Tak. – Odpowiedziała szybko Natalia. Nie była dobra w pocieszaniu, ale teraz jej chyba nawet wyszło. Stwierdzała to, po uśmiechniętej twarzy Feliksa i tych dobrze dostrzegalnych promyczków szczęścia w jego oczach.
-Mam nadzieję, że ten związek potrwa dłużej niż dwa tygodnie.
-Kiedy obydwoje będziecie gotowi, wyjdzie wam. Uwierz mi. Wracamy do środka? Jest serio zimno. – Polska przytaknął i wszedł z dziewczyną do pomieszczenia. Tutaj było o wiele cieplej. Przyjemny dreszcz przeszedł po ciele blondyna. Pokierował się do swojego pokoju i położył się na łóżku. Miał uczucie, że jutro wydarzy się coś naprawdę ciekawego i to coś obróci jego życie o 180 stopni.
*** 27 czerwca ***
Polska zawsze się zastanawiał dlaczego Białoruś nie pozwala nikomu wchodzić do jej pokoju. Oczywiście, wyjątkiem był Rosja, ale i on miał ograniczony dostęp do tego pomieszczenia. Nurtowało go pytanie, co takiego się tam skrywa. Możliwe, że nic ciekawego tam nie było i Natalia po prostu nie lubiła jak ktoś chodzi jej po sypialni.
Stanął przed drzwiami do pokoju i rozejrzał się. Wolał, żeby nikt go nie zauważył. Byłoby bardzo niefajnie. Otworzył pomieszczenie i szybko do niego wszedł, by po chwili się w nim zamknąć. Wystrój był bardzo w stylu Natalii. Ciemne ściany, eleganckie meble i wiele zdjęć Ivana pozawieszanych w każdym możliwym zakamarku.
Zapach jaki się tutaj unosił był bardzo ciężki. Białoruś zawsze lubiła rozpuszczać woski zapachowe u siebie i pewnie niedawno to znowu zrobiła. Wolał nie wiedzieć jaki to był. Jedno było pewne, zapach nie był przyjemny. Nie zmusiło go to jednak to opuszczenia sypialni. Czuł, że znajdzie tu coś ciekawego.
Podszedł do jednej z szuflad i ją otworzył. Uśmiechnął się szeroko, kiedy jego oczom ukazały się rzeczy jakich szukał. Wiedział, że tutaj będą się znajdować te ozdobne noże, które widział niejednokrotnie w dłoniach Natalii. Zawsze chciał ich użyć, ale nie miał do tego okazji. Nareszcie przyszedł ten moment, na który czekał tak długo.
Wziął nóż, który najbardziej się mu podobał i usiadł na łóżku. Nie przejmowało go, że nie jest u siebie w pokoju. Nie obchodziło go też, że inni będą się czepiać. Musiał się jakoś zaspokoić. Nie miał zamiaru robić głębokich i dużych cięć, tylko lekkie zadrapania. Nie mógł powtórzyć swojego wyczynu sprzed paru dni. To by było nie na miejscu.
Zrobił jedno cięcie, drugie i trzecie. Czuł, że to mu nie wystarcza, ale nie mógł zrobić więcej. Za chwilę będzie trzeba opatrzeć te rany i wrócić do siebie. Każdy mógł wejść do pokoju w każdej chwili, więc musiał uważać i nie rozkręcać się za bardzo.
***
Węgry siedziała spokojnie i starała się zrelaksować. Bardzo jej to nie wychodziło. Dalej myślała o ostatnich wydarzeniach. Zapomnienie o nich było niemożliwe. Mimo tego, próbowała o tym nie myśleć. Z – i tak nieudolnego – relaksu wyrwał ją Prusy. Nie była zadowolona jego widokiem. Nie chciała teraz rozmawiać.
-Coś się stało? – Spytała.
-Chciałem tylko tutaj posiedzieć. Nie mogę?
-Oczywiście, że możesz. Tylko się ciebie nie spodziewałam. – Gilbert usiadł na fotelu i chwilę przyglądał się dziewczynie. Lubił gapić się na innych ludzi.
-Nie możesz pójść do Feliksa?
-A ty znowu o tym... Nie mam ochoty na rozmowę z nim, okej? Sama możesz do niego pójść. – Erizabeta westchnęła. Nie mogła sama cały czas siedzieć z Polską.
-Nie jestem jedyną, która się nim zajmuje. Mógłbyś do niego pójść.
-Już wczoraj z nim dużo gadałem. Więcej niż bym chciał.
-Masz jakieś limity do rozmów z Polską? Wybacz, ale powinieneś z nim gadać czy chcesz, czy nie. On cię potrzebuje.
-Przecież wiem! – Eliza starała się zachowywać spokój, ale Gilbert nie dawał dłużej rady. Nerwy zaczęły mu puszczać i podniósł głos.
-Nie musisz się denerwować. Żeby uniknąć kłótni, pójdź do niego dzisiaj i spędź z nim trochę czasu. – Albinos nic nie odpowiedział i tylko schylił głowę. W sumie, to zaczął się zastanawiać co Feliks może teraz robić. Niedługo pójdzie to sprawdzić.
***
Polska bandażował sobie nogę i z uśmiechem patrzył na fantazyjne wzory, które sobie wyciął. Był z nich bardzo dumny. Pragnął zrobienia sobie ich więcej, ale nie powinien. Nie mógł przesadzać. Sam fakt, że zrobił sobie te wzorki był już okropny. Miał nadzieję, że nikt nie będzie się jakoś bardzo czepiać.
Kiedy skończył tą czynność, schował bandaże i wytarł nóż o materiał koszulki. Nie przejmował się, że teraz jest na niej ślad krwi. Wszystko miał gdzieś i jedyne co go obchodziło, to własna przyjemność. Wstał i pokierował się do szafy. Otworzył ją i zobaczył wiele różnych sukienek. Białoruś rzadko chodziła w spodniach, więc jej garderoba w większości składała się właśnie z sukienek.
Zaczął je wszystkie przeglądać, żeby wybrać tą najlepszą. Miał ochotę na ubranie sukienki, a tutaj było ich całkiem sporo. Natalia raczej się nie obrazi jak jedną ubierze na jakiś czas. Ona nawet nie musi wiedzieć. Wystarczy, że będzie bardzo ostrożny i nie będzie siedzieć w tej kiecce zbyt długo.
W końcu, wybrał jedną. Była czarna i miała białą koronkę. Podobała mu się. Tak, Białoruś na pewno się nie obrazi jak jedną założy, a nawet jeśli, to go to nie obchodzi. To był ten dzień, w którym nic kompletnie go nie obchodziło. Chciałby, żeby takie dni były częściej. Życie byłoby o wiele łatwiejsze.
Przebrał się w owe ubranie, a po zrobieniu tego, zaczął myśleć o wielu ciekawych rzeczach. W głowie miał wiele myśli i wyobrażeń, jak na przykład Prusy, który się nim zabawia. Ta myśl wywołała u nim przyjemny dreszcz. Zapragnął bliskości Gilberta jak nigdy wcześniej, ale wiedział, że teraz to niemożliwe. Szczególnie uzyskanie takiej bliskości było teraz niewykonalne. W głębi serca marzył, że niedługo dojdzie do ich zbliżenia seksualnego.
*** Młodsza widownia jest proszona o pominięcie tego momentu. Chociaż, pewnie i tak przeczytacie. Żeby nie było, że nie ostrzegałam. Zwaliłam ten moment. ***
Prusy dał się namówić na rozmowę z Polską. Serio nie wiedział dlaczego czuł taką blokadę przed rozmową z nim. Przecież tego chciał, a jednak bał się. Sam nie wiedział czego. Był dziwny. Ale jednak zdecydował się na spędzenie z Feliksem trochę czasu. Trochę dużo. Nie miał zamiaru pogadać pięć minut i odejść. To byłoby chamskie z jego strony.
Trochę zajęło mu znalezienie pokoju, w którym siedział Polska. Nie sądził, że będzie u Białorusi. Zdziwił się, kiedy usłyszał ciche jęki, które ewidentnie należały do Feliksa. Chciał czym prędzej wiedzieć co się tam dzieje. Miał wrażenie, że będzie tego żałował.
Doznał porządnego szoku. Nie spodziewał się tego teraz. Myślał, że Feliks znowu się tnie, a działo się coś gorszego, ale na swój sposób podniecającego. Nigdy nie sądził, że Polska będzie zdolny do czegoś takiego, ale po nim można się wszystkiego spodziewać. Feliks masturbował się, przy tym jęcząc imię Prus. Gilbert czuł się z tym dziwnie.
Nie chciał, żeby blondyn go zauważył, więc schował się trochę za drzwiami. Bardzo go jarał ten widok. Podobało mu się, że Feliks ubrał taką ładną sukienkę, pończochy i zawiązał w włosach kokardę. Wyglądał uroczo i seksownie. Pragnął go dotknąć i zrobić mu wiele innych ciekawych rzeczy, ale byłoby to nie na miejscu. Nie mógł tego zrobić.
Nie udało mu się wytrzymać. To było ponad jego siły, żeby się pohamować. Podszedł do Polski i puknął go w głowę. Głupio było mu przerywać, tym bardziej, że Feliks już powoli dochodził. Nie byłby zadowolony, gdyby mu przerwano w takim momencie. Blondyn spojrzał na niego spanikowany. Nie wiedział jak ma się wytłumaczyć.
-Gilbert?! Co ty tu robisz? – Spytał wystraszony Polska. Naprawdę nie wiedział co ma mówić. Nie chciał, żeby go przyłapano. Nie powinien tego robić tutaj.
-Chciałem z tobą porozmawiać. – Prusy usiadł obok blondyna, dalej na niego patrząc. Ta sytuacja była zawstydzająca również dla Gilberta. Feliks podniósł się i starał się zakryć swoje miejsce intymne.
-Mogłeś zapukać.
-Nie pomyślałem o tym, wybacz. – Zapanowała niezręczna cisza, przerywana tylko ich oddechami. Spojrzeli na siebie niepewnie, nic przy tym nie mówiąc. Zaczęli przybliżać się do siebie powoli, a po chwili, ich usta złączyły się w pocałunku. W trakcie całowania się, Gilbert złapał penisa Feliksa i zaczął delikatnie pocierać.
-Gilbert, co ty robisz? W ogóle nie powinniśmy teraz za to się brać. – Powiedział Polska i wyrwał się, tylko po to, żeby Prusy mocniej go do siebie przycisnął.
-Naprawdę myślisz teraz o tym, że nie powinniśmy? Nie chcesz oddać się przyjemności? Nie chcesz tego zrobić ze mną? – Oczy albinosa trochę się zaświeciły. Głos Prus był bardzo poważny, przez co Polska trochę się bał. Chciał tego, ale nie wiedział czy to będzie odpowiednie zagranie. Przecież nie są parą.
-Chcę tego od bardzo dawna, ale nie powinniśmy teraz.
-Walić to. Chcesz, czy nie? – Feliks zamyślił się. Gilbert miał rację. Walić to. Skoro tego chce, powinien to zrobić. Druga taka okazja może się już nie zdarzyć. Wziął głęboki wdech i pocałował mocno Prusaka. Ten po chwili, odwzajemnił pocałunek. Położyli się wtuleni w siebie, a po momencie Feliks odpiął rozporek spodni Gilberta. Już nie mógł się doczekać reszty.
Po kilku minutach, byli już całkiem nadzy. Polska wstydził się, ale to uczucie z chwili na chwilę, było coraz mniejsze. Prusy gładził jego ciało dłonią i szeptał uspakajające słowa do ucha. Feliks sam nie wiedział czy to go uspokaja, czy wręcz przeciwnie. Chciał jednak dalej w tym trwać.
-Mogę już zrobić coś więcej? – Blondyn przytaknął. Prusy włożył powoli palec do odbytu zielonookiego. Polska wydał z siebie jęk bólu.
-To boli! Przestań.
-Zaraz przestanie.
-Powiedziałem, żebyś przestał! – Gilbert westchnął i wyjął palca. Gdyby wiedział, że to będzie takie problematyczne, to by się na to nie decydował.
-Feliks, mogę? Obiecuję, że za chwilę będzie lepiej. – Polska nic nie odpowiedział. Już sam nie wiedział czy chce to robić, ale nie mógł przerwać i odejść. Nie był takim chujem jak Prusy. Musiał przeboleć ten początek. Później będzie lepiej i przyjemniej.
-Niech ci będzie, ale masz być ostrożny.
-Nie, będę ci pchać te palce na siłę. – Feliks prychnął. Gilbert wziął się za dalszą robotę. Był zadowolony, kiedy Polska w końcu przestał narzekać, a nawet zaczął cicho jęczeć. Satysfakcjonowało go to. Dołożył drugi palec, a po chwili trzeci. Nie chciał ograniczać się tylko do tego.
-Dlaczego przestałeś? – Spytał Feliks, czując, że Gilbert wyjął z niego palce. Było mu już tak przyjemnie. Bał się, że Prusy się rozmyślił i to wszystko, ale po jego minie wnioskował, że jeszcze nie. Cieszyło go to. Czekał na to zbliżenie zbyt długo, żeby kończyć to tak szybko.
-Nie chcę ograniczać się tylko do tego. Mogę...
-Tak. – Odpowiedział szybko Polska. Prusy bardzo się z tego cieszył. Otworzył szufladę i wyjął z niej paczkę prezerwatyw. Blondyn zrobił zdziwioną minę.
-Skąd wiesz, że one są tutaj?
-Białoruś wszędzie je upycha.
-To wiele wyjaśnia. – Odpowiedział zielonooki i zaczął obserwować jak jego ukochany stara się wyjąć zabezpieczenie. To nie mogło być przecież takie trudne. Prusy zawsze słyszał, że seks z prezerwatywą jest do dupy, ale wolał zachować ostrożność i chciał, żeby Francja był z niego dumny.
-Pomóc ci? Widzę, że sobie nie radzisz. – Kiedy Feliks oferował pomoc w czymś takim, to Gilbert sobie definitywnie nie radził. Samoocena Prus zaczęła bardzo szybko spadać. To było takie zawstydzające. Polska bez słowa wyrwał przedmiot z dłoni Prus i jednym, zwinnym ruchem, otworzył prezerwatywę. No teraz, to Gilbert czuł się kompletnie upokorzony.
-Uh... Dzięki. – Albinos znowu wziął przedmiot. Teraz nadeszło kolejne wyzwanie. Musiał założył tą prezerwatywę. Problemem też było, że nie wiedział czy będzie dobra. Dopóki nie sprawdzi, to nie będzie wiedział. Założenie zabezpieczenia nie było bardzo trudne. Dał sobie szybko radę. Polska się położył i zaczął się psychicznie przygotowywać na to, co zaraz nastąpi.
-Mogę już?
-Tak, możesz. – Odpowiedział cicho Feliks i rozchylił nogi. Teraz przyszedł najlepszy moment, którego denerwował się najbardziej, ale był też najbardziej przyjemny. Prusy pochylił się i wszedł do połowy w Polskę. Ten wydał z siebie niemy krzyk. To było bardziej bolesne niż przypuszczał, że będzie.
-Boli?
-Nie, kurwa. Łaskocze. – Odpowiedział ironicznie na pytanie Prus Polska. – Oczywiście, że boli! – Feliks zaczął machać nogami, ku niezadowoleniu Gilberta. Ten złapał je mocno. Pozostało mu uspokoić blondyna i kontynuować przyjemność.
-Już, spokojnie. Nie ma potrzeby, żeby się tak denerwować. – Zaśmiał się białowłosy. Zielonooki fuknął i odwrócił wzrok. Nie potrafił się długo obrażać.
-Możesz już zacząć, proszę. – Albinos uśmiechnął się, przytulił blondyna i pocałował go w policzek. Polska zarumienił się jeszcze mocniej. Prusy zaczął powoli ruszać biodrami. Feliks skrzywił się z bólu, ale po jakichś dwóch minutach, na jego twarzy panował delikatny uśmiech i oznaki czerpania przyjemności z stosunku seksualnego.
Gilbertowi od samego początku się podobało, pomijając, że trochę to było męczące, ale musiał to przetrwać. Dla własnej i Feliksa przyjemności. Polska jęczał coraz głośniej i błagał o więcej. Z ust leciała mu cienka strużka śliny. Prusy zlizał ją i przystąpił do całowania szyi partnera. Co jakiś czas, zostawiał kilka malinek i dawał krótkiego całusa w usta zielonookiego.
Polska czuł, że zaraz dojdzie. Nie potrafił się dłużej hamować. Jęczał, wręcz krzyczał, o więcej, i żeby Prusy ruszał się szybciej i inne tym podobne prośby, czy nawet rozkazy. Gilbertowi powoli zaczynały działaś na nerwy, ale nie chciał się denerwować. To by zepsuło klimat. Nagle poczuł lepką i ciepłą ciecz tryskającą mu na brzuch. Spojrzał i okazało się, że Feliks doszedł. Cieszyło go to. Mimo orgazmu ukochanego, nie przestawał się ruszać. Szybko tego pożałował.
-Wyjdź. – Powiedział poważnym tonem Feliks i wbił paznokcie w plecy Gilberta. To bardzo zabolało. Prusy od razu wyszedł i położył się obok. Był cholernie zmęczony, ale szczęśliwy. Spojrzał na Polskę, który spokojnie leżał i oddychał ciężko. Jego delikatny uśmiech był uroczy.
-Jeszcze ty nie doszedłeś. – Zauważył Feliks i zwrócił się w stronę Gilberta. Zaczął błądzić palcami po brzuchu partnera.
-I co z tego?
-Nie mogę tylko ja czerpać z tego przyjemności. Nie chcę wyjść na samoluba jak czasami ty. – Blondyn się zaśmiał i zdjął prezerwatywę z członka albinosa. Czerwonooki prychnął i czekał na przyjemność jaka miała za chwilę nadejść. Tak jak się spodziewał, Feliks zaczął ssać jego penisa. Sprawiało mu to wiele przyjemności i nie chciał, żeby to uczucie kiedykolwiek się kończyło. Po chwili, było tylko lepiej.
Po kilku minutach, doszedł. Polska nie przejął się tym i połknął spermę. Położył się obok Prus i przytulił go. Ten odwzajemnił uścisk i pocałował go w policzek.
-Jak ci się podobało? – Spytał Gilbert.
-Było chujowo. – Feliks się zaśmiał. Gilbertowi nie było do śmiechu. Przez chwilę nawet myślał, że pchła mówi na serio. Gdyby tak było, jego serce by pękło na pół. – Tylko żartuję. Jak na nasz pierwszy raz, było całkiem dobrze. Pominę już fakt, że naprawdę dziwnie dyszałeś i byłeś strasznie niedelikatny.
-Mogłeś powiedzieć, że boli. – Prusy był niezadowolony tymi uwagami, ale jednak cieszył się, że został poinformowany o swoich błędach. Następnym razem postara się ich unikać, by być w tym jeszcze lepszym.
-Nie chciałem wyjść na zrzędę, której się wszystko nie podoba. Już widziałem, że się powoli denerwujesz. Ah, i jeszcze trochę mnie zgniatałeś. W szczególności moją lewą nogę. – Obydwoje spojrzeli na ową kończynę. Nie różniła się niczym, pomijając, że troszkę była zaczerwieniona.
-Mogę teraz powiedzieć co ty robiłeś źle?
-Gadaj. – Odpowiedział szybko Feliks. Co on takiego zrobił źle? Tylko leżał i oddawał się przyjemności.
-Bardzo się wierciłeś, narzekałeś, darłeś mi się do ucha i gryzłeś mnie w penisa. Mam nadzieję, że jesteś z siebie zadowolony.
-Niezmiernie. – Polska znowu się położył, przykrył kołdrą i wtulił mocno w Prusaka. Wiedzieli, że nie będą mogli siedzieć tutaj jakoś bardzo długo, w końcu, każdy mógł wejść w każdej chwili, ale jeśli jeszcze nikt nie wbił, to tak pozostanie. Raczej wiedzieli, że tutaj siedzą, i że Prusy i Polska są po seksie.
***
Francja siedział spokojnie na fotelu i patrzył się przed siebie. Nie miał nic konkretnego do roboty, a zwykłe siedzenie i myślenie o codzienności też potrafiło być ciekawe. Nagle do pomieszczenia wszedł Prusy. Ich spojrzenia od razu się spotkały. Francisa zastanawiało dlaczego Gilbert jest taki wesoły Ostatnio to była rzadkość.
-Coś ty taki wesoły jakbyś przestał być prawiczkiem?
-Bo przestałem. – Odpowiedział z dumą Prusy. Brakowało tylko hymnu Prus w tle.
-Poszedłeś na dziwki?
-Co? Nie! Przespałem się z Feliksem. – Francja rozszerzył oczy. Nie mógł uwierzyć własnym uszom. Przecież to nie mogło się dziać. Nawet niczego nie słyszał!
-A-ale jak?
-Tak wyszło.
-Hej... A czy to oznacza, że ty i Polska znowu jesteście parą? – Francis czuł, że ilość endorfin wywala poza skalę.
-Nie. Jak ci to w ogóle przyszło do głowy? – Jednak skala nie zostanie rozwalona.
-Ale się ze sobą ruchaliście i dalej się kochacie. Ewidentnie jesteście parą.
-Nie jesteśmy i jeszcze długo nie będziemy. Ten seks był zwykłym wypadkiem, ale jestem z tego wypadku nawet dumny. Feliksowi się podobało.
-A Feliks wie, że dalej jesteście tylko przyjaciółmi? Wiesz, mógł sobie pomyśleć, że po czymś takim, to jesteście parą. – Gilbert zamyślił się. Nie wziął tego pod uwagę. Francis westchnął. Z kim on się zadaje?
-Od teraz, w twoim towarzystwie nie czuję się wcale taki głupi, a wręcz ponadprzeciętnie inteligentny. – Albinos prychnął i nic nie odpowiedział. Nie będzie kontynuować rozmowy po takiej chamskiej odzywce. Po prostu, nie wziął pewnych rzeczy pod uwagę. Wyszedł z pokoju, nie chcąc dalej konwersować z Francją.
Polska był szczęśliwy, że znowu jest w związku z Prusami.
Prusy zaczął się zastanawiać jak powiedzieć Polsce, że nadal są tylko przyjaciółmi.
Francja był załamany postępowaniem przyjaciela.
Rosja i Węgry nie byli wszystkiego świadomi.
A Białoruś dalej ubolewała nad faktem, że wszystko wydarzyło się w jej pokoju, w jej łóżku.
***
To nie miało się tak potoczyć, okej?
Ogólnie, to to opowiadanie miało wyglądać kompletnie inaczej wyglądać. Coś się popsuło po drodze. Nie miało być aż tylu dramatów, miała być ''komedia'' romantyczna, a depresja Feliksa nie miała być pokazywana aż tak. Nie miało być scen samobójstw, cięcia się i scen erotycznych, a wyszło właśnie to. Nie mogę narzekać.
I tak, wiem, że ta scena erotyczna jest do dupy, ale się starałam. Żeby być w tym lepsza, postanowiłam, że będę sobie pisać różne, krótkie one-shoty, by sobie poćwiczyć. Nie będę ich publikować, bo nie widzę w tym sensu. Chciałabym się w tym podszkolić, bo za kilka rozdziałów znowu będzie na nas czekać scena tego typu i będzie mocna. A przynajmniej taki jest zamiar.
W tym rozdziale też scena seksu miała być mocna, miało się dziać, BDSM, brutalność, krew, a wyszło to coś. Mam nadzieję, że oczy was nie bolą. Na przyszłość będę się starać o dokładniejsze opisy, opisywanie uczuć i większą akcję, bo na razie, idzie mi to średnio. Mogłabym nawet powiedzieć, że słabo.
Mam też wrażenie, że strasznie nieudolnie mi idzie pokazywanie jak Feliks powoli zaczyna wariować. Nie wiem czy niektórzy się chociaż skapnęli, że coś jest na rzeczy. Jeszcze nie jest to jakoś bardzo widoczne, ale po pobycie w Szwecji i Finlandii, będzie to bardziej widoczne. Więcej nie zdradzam.
Następny rozdział nie będzie zbyt obfity w ciekawe wydarzenia, ale myślę, że i tak wam się spodoba. Możliwe, że pojawi się w niedzielę, jeśli jutro znajdę siły i będzie mi się chciało kończyć w niedzielę, przed publikacją. Jeśli nie, to następny rozdział w czwartek, albo nawet wtorek. Mam ochotę wrócenie do tego dnia, chociaż jeden raz, ale pewnie mi się nie uda. A jeśli jednak, będziemy mogli ten dzień ogłosić święten narodowym.
A teraz pora na ciekawostkę! Pierwotnie tytuł opowiadania miał być inny. Były plany, żeby tytuł brzmiał ''Wycieczka po śmierć'' i sądzę, że taki tytuł jest bardziej adekwatny. Głupio mi go go zmieniać teraz, ale jeśli bardzo byście chcieli, to mogę zmienić.
A teraz, pochwalę się tytułami opowiadań, które planuję napisać. Dużo ich i pewnie połowy, o ile nie większości, nie zrealizuję, ale zawsze można pomażyć. Możecie pisać w komentarzach o czym myślicie, że będzie dane opowiadanie. Wszystko jest do HeTaLiI, bo wiecie, wielki fan jestem.
-7 chwili (angst)
-AN/AD (angst mieszany z fluffem)
-Egoista (angst)
-Kiedyś cię znajdę (angst)
-Twoje wady (angst mieszany z fluffem)
-Korepetytor (fluff)
-Kryminaliści (angst i tytuł jest do zmiany)
-Most (angst mieszany z fluffem)
-Niedługo przed powstaniem (angst)
-Niewidome piękno (fluff mieszany z angstem)
-Nowe dziecko (fluff)
-Patologiczna narzeczona (angst mieszany z fluffem. I tak, kiedyś napiszę to @Yuuki888. To akurat nie jest do Hetalii)
-Pięć lat (angst)
-Pięć lat 2 (angst)
-Po drugiej stronie muru (angst)
-Prędzej czy później, będziesz mój (angst)
-Przypomnę ci wszystko (fluff)
-Wszystkie odcienie szarości (angst mieszany z fluffem)
-Twoja własność (angst)
-Współlokator (fluff)
-Wszyscy są tacy sami (angst)
-Swatka (fluff)
To są wszystkie moje pomysły! Tak jak powiedziałam, pewnie połowy z nich nie zrealizuję, ale można mieć nadzieję. Dużo tego wszystkiego...
To na tyle w tym rozdziale! Mam nadzieję, że wam się podobał, i że oczy was po nim nie bolą. Do zobaczenia w - chyba - niedzielę! Albo wtorek... Może czwartek... Do zobaczenia w następnym rozdziale!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro