[21] Koniec (nie opowiadania, cukiereczki)
*** 11 czerwca ***
Życie nie będąc z osobą, którą się kocha, jest do wytrzymania. Życie będąc z osobą, którą się kocha, ale ten związek cię męczy, jest okropne. Wtedy nie wiesz czy aby na pewno kochasz tą osobę. Nie wiesz czy w tym trwać, czy to kończyć. Masz w głowie miliony myśli. Zastanawiasz się, czy jest sposób na naprawienie tej więzi, a może to już koniec? Przecież nie można wszystkiego od razu kreślić.
Prusy dalej wpatrywał się tępo w sufit. Leżenie na podłodze stawało się powoli niewygodne. Plecy go bolały, a karku praktycznie już nie czuł. Kolejna samotna łza spłynęła po jego policzku. Może już zdecydował, ale nadal bolało. Nie chciał tego robić, ale musiał zadbać o swoje dobro psychiczne. Zwariuje jeśli będzie dalej z tym żyć.
Mówienie Francji o swoich planach było najgorszą rzeczą jaką ostatnio zrobił. Francis go cały czas unikał i patrzył jakby wyrządzono mu wielką krzywdę. To przecież go nie dotyczyło. Gilbert westchnął i zamknął oczy. Znowu przed sobą widział jego wspólne momenty z Polską. To bolało jeszcze bardziej. Będzie mu brakowało Feliksa, ale co mógł poradzić?
Z rozmyślań wyrwały go otwierające się drzwi. Szybko usiadł, aż kilka kości mu strzyknęło. Syknął z bólu i spojrzał na Węgry wchodzącą do pokoju. Dziewczyna nie wyglądała na zadowoloną. Co jeśli Francja jej wszystko wygadał? Nie, na pewno tego nie zrobił. Francis taki nie jest.
-Płakałeś? – Spytała Erizabeta i podeszła do Gilberta. W ciągu dalszym, miał zaczerwienione oczy, a na dodatek miał wory pod nimi. Nie mógł w nocy zasnąć.
-Wydaje ci się. Wszystko w porządku.
-Właśnie widzę. Gadaj co się dzieje. – Powiedziała Eliza poważnym tonem. Serio nie chciał nikomu mówić o tym co czuje. Nikt by dobrze nie zareagował. – No mów. Feliks się o ciebie martwi i kazał mi z tobą porozmawiać.
-Dlaczego sam nie przyjdzie i ze mną nie pogada?
-Powiedział, że ostatnio nie potrafi znaleźć z tobą porozumienia, i że wam się nie układa najlepiej. Po prostu, nie chce pogarszać waszych relacji. – Prusy czuł jak coś w nim pęka. Co ja mówię? Już dawno coś w nim pękło, wraz z momentem podjęcia decyzji o zerwaniu. To było ponad jego siły.
-Powiedziałem ci, że wszystko jest dobrze. Nie musicie się martwić.
-Ta, jasne. Leżysz na podłodze, masz załzawione oczy, ciężko oddychasz i ogólnie wyglądasz jak wrak człowieka, który nie daje sobie rady w życiu. Masz identyczną minę jak Feliks, kiedy ma załamanie humoru.
-Wszystko jest w porządku. – Gilbert uśmiechnął się, żeby dodać swojej wypowiedzi realizmu. Wiedział, że to i tak nic nie dało. Erizabeta nie jest głupia.
-Spoko. Jeśli nie chcesz mówić, to nie mów. Wiedz jednak, że wszystko po tobie widać. Coś jest na rzeczy i ja się dowiem co. Idziesz z nami na plażę? – Albinos posłał brązowowłosej zdziwione spojrzenie, tak jakby proponowała mu coś zakazanego.
-Uh, co? – Węgry złapała się za głowę i westchnęła. Jakim cudem Prusy tak szybko zmienił swoją osobowość z wesołego gościa, na ponuraka, który nie rozumie prostych informacji? Coś naprawdę było nie w porządku.
-Na plażę. Ze mną, Francją, Grecją i Polską. Teraz. Czego nie rozumiesz? – Białowłosy nic nie odpowiedział, wstał i wyszedł z pokoju. Eliza potraktowała to jako zgodę na wspólne wyjście. Bardzo się niepokoiła, ale przecież nic nie wyciągnie od tego Prusaka, szczególnie gdy jest w takim stanie.
***
Pogoda była cudowna. Słońce świeciło wysoko na niebie, a woda muskała ich stopy. Spacer na plaży był dobrym pomysłem, ale nie w tym momencie. Nie teraz, kiedy Prusy planował zerwanie. Nie był jednak w stanie odmówić Polsce. Chciał, żeby ostatnie dni ich związku było piękne i niezapomniane. Nawet jeśli robił nadzieję Feliksowi, to nie miał zamiaru go teraz krzywdzić swoim dziwnym zachowaniem.
Polska czuł się nieswojo w towarzystwie Prus. Nie było to spowodowane tym, że depresja znowu mu towarzyszyła, ale tym, że Gilbert zachowywał się jak nie on. Oddalali się od siebie. Chciał uniknąć kompletnego oddalenie, więc wyciągnął Prusaka na ten spacer, który i tak nic nie dawał. Mieli rozmawiać, trzymać się za ręce i dobrze się ze sobą czuć, a zamiast tego szli daleko od siebie i milczeli. To bolało.
Feliks spojrzał na partnera, który trwał w zamyśleniu. Podszedł do niego i złapał jego dłoń. Zdziwił się, kiedy Gilbert ją wyrwał. Serce zaczęło mu szybciej bić. Z trudem powstrzymywał się od zaczęcia płakać.
Pamiętasz, kiedy ci mówiłam, że ten związek nie może trwać wiecznie? On już dobiega końca. Spójrz na Gilberta. Z odległości jednego kilometra widać, że dla niego to już koniec. Dla własnego dobra, radzę ci to skończyć. Teraz.
Blondyn schylił głowę i przetarł oczy. Kilka łez już chciało wypłynąć mu z oczu, ale nie pozwoli na to. Prusy zerknął na niego zmartwiony, ale nic nie powiedział. Panowała między nimi ogromna niezręczność. Obydwoje nie wiedzieli jak się jej pozbyć.
Dlaczego tak się męczysz? Po prostu powiedz mu, że coś jest na rzeczy i nie chcesz tego dłużej ciągnąć. Ten związek cię męczy. Zabija cię od środka, a niedługo zabije cię fizycznie. Musisz to skończyć, jeśli naprawdę chcesz żyć i się mnie pozbyć.
Polska postanowił zignorować słowa depresji. Nie miał zamiaru tego kończyć Wierzył, że da radę to uratować. Jest jeszcze nadzieja. Ponownie złapał Prusaka za dłoń i mocno ją ścisnął. Prusy zerknął zaskoczony na Feliksa. Może nie powinien być taki niedostępny?
-Gilbert, co się dzieje? – Spytał blondyn. Ledwo wytrzymywał z hamowaniem płaczu.
-O co ci chodzi?
-Dziwnie się zachowujesz. To już nie jest samo co niedawno. Co się dzieje? Masz mi coś do powiedzenia? – Ton głosu Polski był napełniony żalem. Prusy miał jeszcze większe wyrzuty sumienia, przez to co planuje zrobić.
-Po prostu, nie czuję się ostatnio najlepiej. To nie jest związane z tobą, więc nie musisz się martwić. Obiecałem ci przecież, że na zawsze będziemy razem. – Prusy uśmiechnął się i przytulił Polskę. Feliks poczuł trochę spokoju, ale w ciągu dalszym wiedział, że coś jest na rzeczy. Wolał się tym teraz nie zamartwiać. Gilbert raczej mu nie kłamał, a przynajmniej miał taką nadzieję.
Kontynuowali swój spacer wzdłuż brzegu morza, ale tym razem, trzymali się za ręce. Dalej było niezręcznie, ale lepiej niż poprzednio. Musieli jeszcze w tym trwać.
Męcz się dalej. Niedługo zatłuczesz się sam, a ja ci w tym pomogę. Gilbert cię niedługo zniszczy do końca. Lepiej się od niego oddal, bo jak nie, to będziesz tego żałować.
***
Zapowiadała się kolejna nieprzespana noc. Prusy przekręcał się z boku na bok i nie potrafił chociaż na chwile zmrużyć oka. Cały czas myślał o tym, co niedługo ma się wydarzyć. Spojrzał na Polskę, który spokojnie spał i niczego się nie spodziewał. Gilbert nie był w stanie patrzeć na twarz Feliksa. Wiedział, że niedługo pojawią się na niej łzy.
Czuł się dziwnie śpiąc obok Polski. Nie uważał się już za jego chłopaka. Dla niego to skończyło się już parę dni temu. Pogłaskał Feliksa po policzku. Ten cicho mruknął, ale nie obudził się. Gilbert wstał z łóżka, założył kapcie i wziął poduszkę. Czuł się niezręcznie. Wyszedł z pokoju i pokierował się do salonu, gdzie czekała już na niego kanapa. Życie nie było jednak łaskawe. Po drodze spotkał Francę.
-Co tu robisz? – Spytał Francis.
-Mógłbym się ciebie spytać o to samo.
-Byłem w toalecie. Teraz ty się pochwal czemu nie śpisz. – Blondyn długo musiał czekać na odpowiedź. Albinosowi nie zapowiadało się na kontynuacje rozmowy.
-Nie mam ochoty na spanie z Feliksem w jednym łóżku. Pasuje ci taka odpowiedź?
-Szczerze mówiąc, to nie. Widzę, że jak przygotowywać się do zerwania, to na całego. – Francja zaśmiał się i przez chwilę patrzył na przyjaciela. Jego zachowanie było okropne, ale co mógł na to poradzić? Prusy zawsze był dość specyficzną osobliwością.
-O co ci znowu chodzi? Ty też byś nie chciał spać w jednym łóżku z osobą, której nie kochasz. – Gilbert nie rozumiał dlaczego Francisa tak bardzo ta sprawa interesuje. Najlepiej by było, gdyby się odwalił i zajął własnym życiem, ale nie! Lepiej pchać się do cudzego.
-Masz rację. Nie chciałbym, no chyba, że to mój bardzo bliski przyjaciel lub członek rodziny. Problemem jest, że traktujesz teraz Feliksa jak wroga, brzydzisz się go, nawet jeśli nic złego ci nie zrobił. Wyrzekasz się tego co was łączyło i nadal łączy. Twoje zachowanie jest beznadziejne. – Prusy przełknął ślinę. Nie spodziewał się takich słów, ale co jeśli naprawdę jego zachowanie wygląda w taki sposób?
-To wszystko co chciałeś mi powiedzieć? – Spytał po chwili.
-Tak. – Francja minął Gilberta, a po chwili się jeszcze zatrzymał. – Zastanów się jeszcze raz nad swoim zachowaniem. To co robisz, jest przykre i krzywdzące. – Francis wrócił do swojej sypialni. Prusy jeszcze przez chwile stał w miejscu i poszedł w stronę salonu.
*** 12 czerwca ***
Polska powoli się budził. Wychodził z ukochanej krainy snów i wracał do smutnego, realnego świata, ale nie mógł narzekać. Miał chłopaka, którego kochał i to raczej ze wzajemnością. Właśnie dlatego zawsze wracał do prawdziwego świata, bo miał dla kogo.
Przeciągnął się i otworzył oczy. Bardzo się zdziwił, kiedy okazało się, że Prus nie ma obok niego. Zawsze, gdy się budził, Gilbert był obok i nadal spał, ewentualnie patrzył na niego, albo chociaż był gdzieś w pokoju. A teraz nie było go i jego poduszki. Nigdy wcześniej nie było takiej sytuacji, co go zmartwiło jeszcze bardziej. A co jeśli to naprawdę koniec? Nie mógł do tego dopuścić.
Spojrzał na zegarek i się zdziwił. Było dość wcześnie, bo dopiero po siódmej. Rzadko, kiedy budził się tak wcześnie. Wstał z łóżka i zaczesał włosy palcami. Wyszedł z pokoju i zaczął szukać Prus. Daleko przecież nie odszedł. Wszedł do salonu i zobaczył nadal śpiącego Gilberta. Poczuł dziwne ukłucie w sercu. To bolało. Dlaczego Prusy poszedł tutaj?
Polska odwrócił się szybko i pobiegł do swojej sypialni. Rzucił się na łóżko i starał się ponownie zasnąć, ale mu się nie udawało. Właśnie do niego dotarło, że to koniec. Tego związku już się nie da uratować.
***
Przez cały dzień Polska był przygnębiony. Chodził ze spuszczoną głową i smutną miną. Nie dawał innym nawiązać ze sobą kontaktu. Węgry strasznie się martwiła. Najbardziej ze wszystkich. Niestety, nawet jej nie udawało się wyciągnąć informacji od Feliksa, ani go pocieszyć. Wiedziała, że Prusy jest powodem smutku jej przyjaciela, ale i on nie był chętny do rozmowy.
Feliks starał się pogadać z Gilbertem, ale było to rzeczą niemożliwą. Prusy cały czas chciał być sam i pisał coś w jakiejś książeczce. Możliwe, że to był jego pamiętnik, ale po co tam tak dużo pisał? Polska już nie wiedział co ma zrobić. Nie mógł tego odratować. Był w tej sprawie bezsilny.
Wbiegł do sypialni i zamknął się tam na klucz. Nie chciał by ktokolwiek mu przeszkadzał. Chciał być sam. Kompletnie sam, ze swoimi zmartwieniami i depresją. Położył się na łóżku i zaczął płakać. Już go nie obchodziło, że ktoś może go usłyszeć. To i tak się teraz nie liczyło.
Musiał się wygadać komuś, kto nie jest obok. Potrzebował rozmowy z kimś innym niż Węgry, czy Francja. Sięgnął po swój telefon i wybrał numer do Litwy. Wiedział, że ta rozmowa dobrze mu zrobi. Na pewno poczuje się lepiej. Po chwili, Taurys odebrał.
Litwa nie spodziewał się teraz telefonu od Polski. Nie, żeby mu to przeszkadzało. Cieszył się, że Feliks do niego dzwoni, ale zastanawiał się w jakiej sprawie. Nie był zadowolony, gdy po odebraniu usłyszał płacz przyjaciela. Zaczął się martwić.
-Hej Feliks! Coś się stało?
-Tak, stało się i to coś ważnego. – Na chwilę zapanowała cisza. Ciężko się mówiło, kiedy prawie się krztusiło własnymi łzami.
-Możesz mówić. Pomogę ci tak bardzo, jak tylko mogę.
-Dzięki... Wygadanie się komuś, to to czego mi teraz trzeba. – Kolejne pociągnięcie nosem. – Nie układa mi się najlepiej z Gilbertem. Mogę nawet powiedzieć, że to już koniec.
-Jak koniec? Co się stało? Przecież niedawno byliście świetną parą.
-Ostatnio nie układa nam się najlepiej. Gilbert się dziwnie zachowuje. W ogóle nie chce ze mną rozmawiać, nie okazuje mi czułości, jak na początku, unika mnie. Wydaje się być strasznie ponury i cały czas zamyślony. Co ja mam zrobić? – Toris był zszokowany. Nie rozumiał dlaczego tak to się potoczyło. Wątpił, żeby to był jakiś słaby żart.
-Spróbuj z nim pogadać. Musicie sobie wszystko wytłumaczyć. Przecież go kochasz. Nie możesz pozwolić na to, żeby stracić go tak łatwo, po tak krótkim okresie czasu. Ile wy jesteście ze sobą? Niecałe dwa tygodnie?
-Dzisiaj mijają dwa tygodnie. – Powiedział niewyraźnie Polska.
-No właśnie! Nie możesz tak łatwo odpuścić. Przecież go kochasz i Prusy na pewno też ciebie kocha. Pogadajcie, wytłumaczcie sobie wszystko, budujcie wasz związek i wszystko będzie dobrze.
-Ale jak mam z nim rozmawiać, skoro mnie unika, a jak gadamy to rozmowa się nie klei? Pogodziłem się z tym, że go straciłem, i że przegrałem. – Litwa westchnął. Nie lubił obecnego Polski. Kiedyś Feliks by się nigdy nie poddał, a teraz, odpuszczał od razu. Depresja zniszczyła go doszczętnie.
-Mam sam z nim porozmawiać?
-Co?! Nie! W ten sposób nie poprawisz sytuacji. Będzie tylko gorzej.
-W takim razie, co proponujesz?
-Sam jakoś go przekonam do pogadania ze mną. Zostaw to. Dzięki za pomoc.
-Uh... No dobrze. Niech ci będzie. Jeśli będziesz jeszcze potrzebował pomocy, to dzwoń, dobrze?
-Dobrze. Do usłyszenia!
-Tak, na razie! – Litwa rozłączył się i odłożył komórkę na blat. Sytuacja była poważna. Nie chciał tego tak zostawiać. Musiał jakoś pomóc Polsce. Musiał zadzwonić do Prus i sobie wszystko z nim wyjaśnić. Innego wyjścia nie ma.
***
Prusy był w salonie i siedział na kanapie. Wiedział, że robi źle, ale naprawdę nie umiał już rozmawiać z Polską. Wychodził na idiotę przed innymi, ale nic z tym zrobić nie mógł. Już pięć razy tego dnia zbierał opierdziel od Węgier. Było to przynajmniej uzasadnione. Z rozmyślań wyrwał go dzwonek telefonu. Wziął go i zobaczył kto dzwonił. Był niezadowolony. Czego Litwa mógł od niego chcieć?
Rozmowa z tym kretynem to było ostatnie czego chciał tego dnia. Pragnął spokoju, ale jak na złość wszyscy musieli mu przeszkadzać. Przez moment zastanawiał się czy odbierać. Wątpił, żeby to było coś ważnego. Nie musiał z nim rozmawiać, ale coś mówiło mu, że musi z nim porozmawiać. Odebrał połączenie.
-Czego chcesz? – Spytał ochrypłym tonem.
-Musimy pogadać o tobie i Feliksie.
-Co się znowu stało? Chcesz, to go sobie bierz. Mam to gdzieś.
-Nie o to mi chodziło. Wiedz, że nie mam zamiaru odbierać ci Polski. Pogodziłem się z faktem, że nigdy z nim nie będę. Przecież Feliks cię kocha, a nie mnie.
-Cokolwiek. Czego konkretnie chcesz? – Taurys poukładał sobie wszystkie myśli w głowie. Miał nadzieję, że uda mu się przekonać Gilberta do rozmowy z Feliksem, nawet jeśli będzie to trudne zadanie. Poza tym, miał wrażenie, że Prusy jest pijany. Możliwe, że tylko mu się wydawało.
-Feliks do mnie dzwonił. Powiedział, że nie układa wam się najlepiej. Raczej wiesz o co chodzi.
-Już ci się skarżył? Ja nie mam zamiaru dalej w tym trwać. Dla mnie to już koniec.
-W sensie?
-Nie czuję się dobrze będąc chłopakiem Polski. To przewyższa moje siły. Nie jestem jeszcze gotowy. Chcę z nim zerwać. – Serce Torisa zaczęło szybciej bić. Już wiedział jakie skutki to da. Przecież Feliks sobie z tym nie poradzi, biorąc pod uwagę jeszcze jego depresję. Już teraz brzmiał na kompletnie załamanego.
-Wiesz, że Feliksa to skrzywdzi, prawda?
-Wiem, ale muszę też zadbać o swoje dobro.
-Rozumiem to, ale jak już macie zrywać, to przynajmniej w pokojowych warunkach. W ogóle ze sobą nie gadacie, unikasz go. To nie powinno tak wyglądać. – Gilbert zamyślił się na chwilę. Musiał przyznać, że Taurys miał teraz rację, ale zastanawiało go dlaczego tak się interesuje jego sytuacją z Feliksem.
-Wiem, że robię źle, ale nie umiem na niego patrzeć, rozmawiać z nim. Jego widok i świadomość tego co się niedługo stanie, mnie krzywdzi.
-To spraw, żeby w ostatnich godzinach waszego związku, na jego twarzy gościł uśmiech. Zrób coś, żeby dobrze zapamiętał czas, kiedy byliście razem. – Nastała cisza, przerywana tylko oddechami Litwy i Prus. Gilberta dalej nurtowało pytanie, dlaczego Toris tak bardzo się interesuje, i co najważniejsze, dlaczego nie ma nic przeciwko temu zerwaniu. Myślał, że i od niego dostanie opieprz.
-Nie chcesz mnie powstrzymać od zrobienia tego? Wiesz, myślałem, że będziesz wściekły, czy coś.
-Po co się denerwować? I tak nie uda mi się ciebie powstrzymać. To twoja decyzja, której nie mogę zmienić. Oczywiście, że sądzę, że to co robisz jest złe, ale nie w moim stylu jest krzyczenie na kogoś i zmuszanie do nierobienia czegoś.
-Oh... Rozumiem. W takim razie, dzięki za pomoc, czy coś. Ah, i mam jeszcze prośbę.
-Jaką?
-Nie mów o tym Feliksowi. W ogóle nie mów mu o tej rozmowie i moich planach, okej?
-No dobrze. Jeśli tego właśnie chcesz. To wszystko?
-Tak, na razie.
-Do usłyszenia. – Litwa rozłączył się i odłożył telefon na stół. Zapowiadały się ciężkie czasy.
***
Polska leżał wtulony w Prusaka. Cieszył się, że Prusy w końcu się do niego odezwał i teraz miło spędzali ze sobą czas. Słuchanie bicia serce Gilberta było bardzo relaksujące. Mógłby już go słuchać zawsze. Zerknął na zegar, który był zawieszony nad drzwiami, żeby zobaczyć godzinę. Dochodziła dwudziesta pierwsza. Nawet jeśli nie robił dzisiaj nic konkretnego, to i tak był zmęczony. Chciał czym prędzej iść spać, ale przed tym trzeba było się umyć. Poderwał się i spojrzał na albinosa.
-Gilbert, chodź się ze mną umyć. – Prusy posłał Polsce zdziwione spojrzenie. Kąpiel z Feliksem, to ostatnie czego chciał.
-Nie możesz tego zrobić sam? Daj mi spokój.
-Nie, nie mogę. Poza tym, będzie szybciej i wrócimy wcześniej do łóżka. – Gilbert westchnął i wstał. Jeśli to miało sprawić, że pchła poczuje się lepiej, to może to zrobić.
-Będę coś z tego miał?
-Będziesz mógł się napatrzeć na moje piękne, zajebiste i seksowne ciało. – Blondyn się uśmiechnął. Prusak tylko się cicho zaśmiał i pociągnął – jeszcze – swojego chłopaka za rękę w stronę łazienki.
***
Feliks co chwilę rzucał pianą w Gilberta. Sprawiało mu to wiele frajdy. Prusy nawet dobrze się bawił. Zwykła kąpiel potrafiła być ciekawa i śmieszna. Po raz kolejny Polska ochlapał go wodą i zaczął się głośno śmiać. Będzie mu brakowało tego śmiechu. Może jednak da jeszcze temu wszystkiemu szanse? Nie może się tak łatwo poddać.
Polska przytulił Prusaka i pocałował go w policzek. Wtulił się w niego mocno. Prusy odwzajemnił uścisk i starał się nie wydać z siebie jęku niezadowolenia. Nie, żeby mu ten słodki gest przeszkadzał, ale czuł się źle z tym, że niedługo nie będzie ich dostawać przez własną głupotę i niedojrzałość emocjonalną.
-Gilbert, nie będziesz już mnie tak więcej unikał, prawda? – Feliks chwilę czekał na odpowiedź. Nie był zadowolony z faktu, że Prusy się zastanawiał na odpowiedzią. Myślał, że jest oczywista, a tutaj się okazuje, że nie.
-Oczywiście, że nie. Przecież obiecałem ci, że będziemy razem na zawsze.
-Mam nadzieję, że dotrzymasz tej obietnicy.
-Tak... Dotrzymam ją. – Nie dotrzyma. Już o tym wiedział.
*** 13 czerwca ***
*** Jesteście gotowi? Bo ja nie. ***
Kreta była cudownym miejscem. Można było się pokusić o stwierdzenie, że nawet romantycznym. Wieczorny spacer na plaży był świetnym pomysłem i idealnym sposobem na pogłębienie więzi między dwójką kochających się ludzi. Można było ze sobą na spokojnie porozmawiać, potrzymać się za ręce, poprzytulać się i robić masę innych rzeczy.
Polska cieszył się z tego wypadu. Tego właśnie oczekiwał od Prus. Wspólnego spędzania czasu w iście romantyczny sposób. Ten moment był magiczny. Nie było tej niezręczności. Ona wyparowała w całości. Depresja też się nie pojawiała. Dała sobie spokój. Tego było trzeba Feliksowi. Odrobiny spokoju i radości w jego związku z Gilbertem.
Prusy wiedział, że to ten moment. Źle się z tym czuł, ale musiał to zrobić. Spojrzał na Polskę, który wyglądał na naprawdę szczęśliwego. Na ustach miał delikatny uśmiech i się rumienił. Jeszcze bardziej nie chciał tego robić, ale już postanowił. Stanął i zatrzymał Feliksa. Ten zerknął na niego zdziwiony.
-Coś się stało? – Spytał. Gilbert czuł jak serce zaczyna mu bić szybciej z chwili na chwilę.
-Muszę ci coś powiedzieć. – Polska był zaciekawiony. Zastanawiał się co takiego Prusy ma mu do powiedzenia. Zapowiadała się jakaś ważna przemowa. W głowie miał nawet wizję oświadczyn, ale było to za bardzo abstrakcyjne. Za szybko na takie coś.
-Co to takiego?
-Tylko proszę. Nie denerwuj się. – Dobre przeczucia Feliksa zaczęły znikać. Na ich miejscu zaczęły pojawiać się obawy.
-Martwisz mnie. Co się dzieje? – Albinos wziął głęboki wdech. Już nie mógł się z tego wyplątać i musiał to zrobić. Radość z twarzy blondyna już znikała.
-To koniec.
-Uh... Co? – Polska jeszcze bardziej nie rozumiał.
-Zrywam z tobą. – Feliks cofnął się odruchowo. To nie mogło się dziać. Nie potrafił w to uwierzyć. Nogi zaczęły mu się uginać i czuł jak robi mu się słabo.
-Nie mówisz poważnie... To nie może być prawda.
-Przepraszam. Ja też tego nie chcę, ale muszę to zrobić. Wybacz mi, proszę. – Do zielonych oczu zaczęły napływać łzy. To musiał być jakiś okropny sen. To pewnie był tylko koszmar, z którego za chwilę się obudzi i dalej będzie leżał w ramionach Prus.
-Nie.. Nie mówisz poważnie. To pewnie kolejny z twoich słabych żartów. Nie udawaj już, że jest inaczej, i że mówisz serio!
-Też bym chciał teraz żartować, ale mówię serio. – Polska schylił głowę i zaczął płakać. Dlaczego w tym momencie, kiedy myślał, że będzie teraz lepiej? Czemu wszystko mu się sypało w życiu? Gilbert czuł się z tym przeokropnie. Najgorsze było to, że złe uczucia, które się w nim kotłowały, nie zniknęły, a tylko się nasiliły.
-Feliks...
-Zostaw mnie! – Blondyn odwrócił się i zaczął uciekać z zamiarem powrotu do domu. Ten moment był dla niego strasznie bolesny. Łzy lały mu się z oczu i czuł, że z tego wszystkiego zaraz zwymiotuje. Chciał, żeby to wszystko się już skończyło, ale nie mogło. To dopiero początek jego cierpienia.
Prusy patrzył jak Polska jest coraz dalej. Nawet nie próbował go zatrzymać. To i tak by nic nie dało. Wiedział, że zwalił sprawę, i że nie może już tego naprawić. Skierował się w przeciwną stronę i zaczął iść powoli. Już nawet nie starał się hamować płaczu. Czasami nawet on musi sobie popłakać, szczególnie po takim czymś.
***
Feliks wbiegł do domu i poszedł szybko w stronę salonu. Wiedział, że tam zastanie Węgry. Potrzebował jej teraz. Tak jak się domyślał, Erizabeta tam była i patrzyła na niego zdziwiona. Podbiegł do niej i przytulił ją mocno. Zaczął płakać jeszcze głośniej. Francja i Grecja nie wiedzieli co się stało, chociaż Francis powoli się domyślał. Dalej nie potrafił pojąć jak Prusy mógł zrobić coś takiego.
-Feli, co się stało? – Spytała zmartwiona.
-Zerwał ze mną!
-C-co? Jak to? Gilbert z tobą zerwał?! – Eliza nie umiała w to uwierzyć. Przecież rano, czy nawet przed wyjściem Feliksa i Gilberta z domu, wszystko było w porządku. W sumie, to dziwne zachowanie Prus było teraz bardzo zrozumiałe. Jedno było pewne. Nie zostawi tego tak po prostu.
Zaczęła mówić przyjacielowi uspokajające i pocieszające słowa. Doskonale wiedziała, że to pewnie nic nie da, ale warto spróbować. Polska musiał mieć przynajmniej uczucie tego, że nie będzie tkwić w tym sam, bez żadnej pomocy.
Francja czuł, że Prusy dostanie porządny opierdol od Węgier. Z jednej strony myślał, że na to zasługuje. W końcu, skrzywdził Polskę. Ale z drugiej strony, musiał postawić się w jego sytuacji. Gilbert sam mówił, że nie czuję się najlepiej w tym związku, i że nie daje sobie rady. Miał rację. Najpierw musiał zadbać o siebie, a potem martwić się o innych. Pozostało mu tylko czekać na dalsze wydarzenia. I tak za wiele w tej historii nie zmieni.
***
Feliks leżał na łóżku i nadal płakał. Nie spodziewał się takiego obrotu spraw. To było najgorsze co mogło się teraz stać. Chciał się komuś wygadać i wiedział, że niedługo będzie mógł to zrobić. Erizabeta obiecała, że pogada z nim zaraz po tym jak skończy rozmowę z Gilbertem, a on jeszcze nie przychodził. W jego głowie były najczarniejsze scenariusze. Miał nadzieję, że nic złego się nie stało Gilbertowi, nawet jeśli tak go skrzywdził.
Korciło go, żeby zadzwonić do Prus, ale wiedział, że to by było nie na miejscu. Pewnie nawet nie chciał z nim gadać. Zastanawiał się tylko dlaczego z nim zerwał. Czego nie dawał Gilbertowi? Starał się jak mógł, a i tak został rzucony w cholerę. Zresztą, jak zwykle.
Położył się na plecach i otarł ślady łez. Pewnie wyglądał okropnie i w pewnym stopniu, śmiesznie. Prusy pewnie by zaczął się z niego śmiać, co by go od razu pocieszyło. Na pewno, też by zaczął opowiadać mu nieśmieszne żarty, które i tak było trochę zabawne, i by robił dziwne miny. To zawsze pocieszało Feliksa. Ale teraz... To już przeszłość. Już nigdy tak nie będzie.
***
Prusy wszedł do domu. Tak bardzo nie chciał tu wracać, ale musiał. Spodziewał się tego, że na starcie dostanie krzywe spojrzenia od wszystkich i Węgry będzie na niego krzyczeć. Znał ją tak długo. Wolał też uniknął kontaktu z Polską, ale wiedział, że to niemożliwe. Na pewno na siebie trafią.
Niepewnie wszedł do salonu i stanął w przejściu. Francja spojrzał na niego. W jego oczach można było dostrzec zawiedzenie. Wolał nie rozpoczynać rozmowy i usiadł na drugim, wolnym fotelu. Po chwili, do pomieszczenia wparowała Węgry. Zmierzyła Prusaka swoim wkurzonym spojrzeniem i podeszła do niego.
-Dlaczego to zrobiłeś?! – Spytała. Wiele od niej wymagało, żeby nie uderzyć tego idioty. Gilbert westchnął. Nie chciało mu się tłumaczyć ze swoich czynów. Dlaczego nikt nie rozumiał, że i dla niego to jest trudne? Uważają, że tego chciał i dobrze się z tym czuje.
-Musimy o tym rozmawiać?
-Tak, musimy. Feliks teraz przez ciebie płacze. Co ci w nim nie pasowało?! Przecież wszystko było w porządku. Dobrze się wam układało i nagle wyskakujesz z takim czymś!
-Z chęcią bym ci wytłumaczył dlaczego to zrobiłem, ale nie mam ochoty.
-W dupie mam fakt, że nie masz ochoty. Musisz mieć jakiś powód, dlaczego to zrobiłeś. Chcę go poznać teraz.
-Nie interesuję mnie to. – Albinos wstał i minął dziewczynę. Ta od razu go zatrzymała. Wyglądała na naprawdę wkurzoną. Nie dziwił się jej.
-Dopóki się nie...
-Eliza. – Przerwał jej Francis. – Daj mu spokój. Dla niego to też trudne. Niech idzie. – Brązowowłosa prychnęła i puściła Prusaka. Ten szybko się ewakuował. Nie miał zamiaru iść do pokoju. Wiedział, że tam siedzi Polska. Spotkanie z nim było przerażającą wizją. Wolał go unikać, nawet jeśli będzie to trudne.
***
Spotkali się. Trafili na siebie w najmniej odpowiednim momencie. Patrzyli na siebie przez długie chwile. Nic nie mówili. Aż w końcu, Polska zaczął płakać. Prosił, błagał, żeby Prusy tego już nie kończył, ale nic nie było w stanie go przekonać. Pozostawał nieugięty. Musiał jednak przyznać, że widok cierpiącego Feliksa, był krzywdzący. Sam sobie zaoferował taki widok. To była tylko jego wina.
Był już środek nocy. Ponownie się obudził, przez wspomnienia z dnia. Miał to wszystko przed oczami. W pewnym momencie bezczynnego leżenia, zaczął się zastanawiać jak ta podróż będzie teraz wyglądać. Zdał sobie sprawę z tego, że teraz ta wycieczka będzie strasznie męcząca, dla wszystkich. Jego obecność będzie psuć wszystko.
Po tych rozmyślaniach, wstał z łóżka i poszedł do pokoju, gdzie spał Polska. Wszedł tam najciszej jak mógł i zaczął pakowanie się. Możliwe, że to co robił jest głupie, ale wolał nie niszczyć innym humoru swoją obecnością. Po kilku minutach, walizki i torby były pełne. Wziął je i przeniósł do salonu, gdzie spał. Usiadł na kanapie i zaczął patrzeć samoloty do Berlina.
Chociaż trochę szczęście mu jeszcze sprzyjało. Samolot miał już o dziesiątej. Cieszyło go, że nie będzie musiał się dłużej tutaj męczyć. Musiał przyznać, że już tęsknił za domem i z wielką chęcią do niego wróci. Zobaczy się z bratem, Gilbirdem, w końcu będzie mógł spać w swoim łóżku i zrobi wiele innych rzeczy, które mógł robić tylko u siebie. Już niedługo będzie całkowicie wolny.
*** 14 czerwca ***
Musieli uszanować jego decyzję. Nie chciał tu być dłużej i nie chciał męczyć Polski swoją obecnością. Nawet się cieszyli z jego decyzji. Wyglądało na to, że Prusy nie był do końca idiotą. Gilbert już miał wychodzić, ale przeszkodził mu w tym Feliks. Był zdziwiony tym co widzi.
-Co tu się dzieje? – Spytał. W jego głosie można było dalej usłyszeć smutek.
-Gilbert wraca do domu. – Odpowiedziała Węgry. Blondyn znowu czuł jak robi mu się słabo. Dlaczego z dnia na dzień, jest coraz gorzej?
-Ale czemu? Gilbert... Dlaczego?! To przeze mnie, prawda? Nie chcesz mieć ze mną kontaktu i chcesz się ode mnie oderwać? Dlaczego mi to robisz?! Co ja ci takiego zrobiłem?!
-To nie przez ciebie. Po prostu nie chcę psuć ci tej wycieczki. Przecież masz ją dobrze zapamiętać.
-Sprawiasz, że ją znienawidzę. – Polska czuł jak w oczach nabierają mu się łzy. Nie mógł pozwolić na to, żeby Prusy tak łatwo odszedł. Gilbert nic nie odpowiedział i tylko się skierował w stronę drzwi. Serce Feliksa biło szybciej i szybciej.
-Gilbert, proszę, nie odchodź! Twoje odejście nie sprawi, że poczuję się lepiej! – Albinos zignorował prośbę i pociągnął za klamkę. Erizabeta podeszła do blondyna i zaczęła go uspokajać. Ten tylko płakał.
-Błagam cię... Gilbert! Czy ty mnie w ogóle słuchasz?! – Prusy na niego spojrzał, ale nic nie powiedział. Chwile się na siebie patrzyli. Polska dalej miał nadzieję, ale marną.
-Przepraszam... - Powiedział białowłosy i wyszedł z domu. Już za niecałą godzinę miał samolot do Berlina.
-Nie odchodź! Masz zostać! Rozkazuję ci... zostać. – Feliks na dobre się rozpłakał i przytulił do Elizy. – Dlaczego on to zrobił? – Spytał się jej.
-Nie wiem, ale wiem jedno. Niedługo pewnie wróci. Przecież nadal cię kocha.
***
'' 28.05.2008.
W końcu mi się to udało! Po tylu tygodniach zdawania sobie z tego sprawy i zbieraniu odwagi, udało mi się wyznać miłość Feliksowi. Czuję się z tym świetnie. Na długo nie zapomnę jego zdziwionej miny! Była taka zabawna i słodka jednocześnie.
Jestem taki zajebisty! ''
***
'' 31.05.2008.
Nie działo się dzisiaj zbyt wiele ciekawych rzeczy. Byłem dzisiaj z Feliksem w ogrodzie botanicznym i muszę przyznać, że ten ogród był okropny. Strasznie niezadbany. Feliks też okazywał mi wiele czułości. Tak bardzo się cieszę ze związku z nim. Ale jest jeden mały problem. Jak zwykle. Mam dziwne uczucie niepewności i niegotowości do bycia chłopakiem Polski. Mam nadzieję, że niedługo to uczucie zniknie.
Dalej jestem zajebisty! ''
***
'' 01.06.2008.
Byliśmy dzisiaj w zamku hrabiego Draculi. Było całkiem znoście i nawet zabawnie. Zabawnie, bo Francis się wywalił przed wszystkimi i miał śmieszną twarz. Feliks też mnie wyciągnął do jakiegoś parku i zrobił sobie i mi wianek. Jest w tym cholernie dobry! Przyrzekliśmy sobie, że na zawsze będziemy razem. Zrobię wszystko, żeby dotrzymać tej przysięgi! W końcu, go kocham.
Nic się nie zmieniło. Dalej jestem zajebisty! ''
***
'' 03.06.2008.
Moja niepewność się nasila. Związek z Feliksem jest trudny, ale muszę dać radę. Nawet jeśli to jest ponad moje siły. Zrobię wszystko dla osoby, którą kocham. Polska się dzisiaj źle czuł i wymiotował. Okazało się, że w nocy nie mógł zasnąć i zażył tabletki nasenne, które miał w walizce. Musiałem mu ją dokładnie przeszukać, tak samo jak wszystkie inne jego torby. Na całe szczęście, nic więcej nie znalazłem. Mam wrażenie, że tak dłużej nie wytrzymam. A może przesadzam?
W ciągu dalszym, jestem zajebisty! ''
***
'' 04.06.2008.
Litwa dowiedział się o mojej współpracy z Rosją. Za cholerę nie wiem jak się o tym dowiedział. Możliwe, że się domyślił i jednak nie jest takim idiotą. Już dzwonił do Feliksa i się mu skarżył. Na całe szczęście, nie uwierzył mu. Ja to mam szczęście! Niestety, obawiam się, że niedługo prawda wyjdzie na jaw. Niech ten dobry stan rzeczy trzyma się jak najdłużej. Próbowałem też przespać się z Polską, ale nie wyszło. Cały czas nie ma ochoty. Może niedługo zapragnie mojego zajebistego ciała?
Codzienne jestem zajebisty! Żadna nowość. ''
***
'' 07.06.2008.
Ja i Feliks próbowaliśmy coś dzisiaj ugotować. Chcieliśmy być ze sobą blisko i nawet się nam udało! Co prawda, trochę się pokłóciliśmy, ale po chwili było już dobrze. Muszę przyznać, że bardzo mi odpowiadało to ''gotowanie'' z nim. Chcę być z nim blisko, tym bardziej, że nadal jestem niepewny naszego związku. Tak bardzo bym chciał, żeby to uczucie już zniknęło. W ogóle nie mogę się cieszyć z bycia z Feliksem! Ostatecznie, nie udało nam się nic zrobić do jedzenie i tylko ubrudziliśmy kuchnię. Została zamówiona pizza.
Węgry też nagrała moją kłótnię z Polską. Filmik trafił na grupę światową. Nie mam nic przeciwko temu. Niech ludzie widzą jak dobrze mi się żyje z Feliksem! Zauważyłem też, że ludzie bardzo chcą, żeby Ludwik był z Feliciano. W sumie, to ja też tego chcę. Mam nadzieję, że doczekam się ich ślubu.
Może kiedyś, Ludwik będzie tak zajebisty jak jego starszy brat! Czyli ja. ''
***
'' 09.06.2008.
Dzwoniłem do Rosji i dowiedziałem się, że powiedział Litwie o naszej współpracy. Twierdzi, że to tylko problem Taurysa, i że nie powinienem się tym przejmować. Ma racje. Tak długo, jak Feliks nie wierzy temu kretynowi, to szczęście jest po mojej stronie. Próbowałem też znowu zaliczyć Polskę, ale się nie udało. Powiedział, że jak będzie mieć ochotę na seks, to mi powie. Muszę jeszcze sobie poczekać.
Gadałem też z Francją. Musiałem się wygadać z moich obaw co do bycia z Feliksem. Ten związek naprawdę mnie męczy i nie wiem czy długo jeszcze wytrzymam. To mnie zabija od środa. To jest po prostu za trudne, szczególnie, kiedy Polska ma tą waloną depresję. Nie daję sobie rady. Francis powiedział, żebym pogadał z Feliksem, ale wątpię, żeby to cokolwiek dało. Raczej tego nie zrobię.
Moja zajebistość cierpi. ''
***
'' 12.06.2008.
Czuję się okropnie. Już postanowiłem. Muszę zerwać z Feliksem, bo inaczej zwariuję. To wszystko mnie niszczy. Bycie z nim jest bardzo męczące i nie daję dłużej rady. Muszę tylko znaleźć w sobie odwagę i to będzie koniec.
Polska dzwonił do Litwy i mu się żalił, że go unikam, że z nim nie rozmawiam. Co się dziwić? Boję się robić jakikolwiek ruch w jego stronę. Taurys do mnie dzwonił i powiedziałem mu o moich planach. O dziwo, zareagował całkiem dobrze. Kazał mi się zastanowić jeszcze raz i nie unikać Feliksa.
Polska też zapragnął kąpieli ze mną. To było cholernie krępujące, ale tylko dla mnie. On był w siódmym niebie. Cóż, przynajmniej był szczęśliwy w tych ostatnich godzinach.
Moja zajebistość gdzieś wyparowała. ''
***
'' 13.06.2008.
Zerwałem z Feliksem.
Nie jestem zajebisty. ''
***
Ten rozdział jest ała.
Ogólnie, to podczas pisania sceny zerwania się poryczałam. Jestem emocjonalną mendą i tyle w temacie. A wy jak zareagowaliście na ten moment? Mam nadzieję, że nikt nie płakał...
Mam wrażenie, że zwaliłam ten rozdział, i że nie przekazałam tutaj uczuć jakie powinny tu być zawarte. No co zrobić? Nie jestem za dobre w pisaniu takich scen. Ocenienie tego rozdziału zostawiam wam. Swoją drogą, zauważyłam, że lepiej mi się pisze smutne sceny i łatwiej mi przychodzi właśnie pisanie ich.
Tak w ogóle, to nie macie nic przeciwko, żebym mówiła do was ''cukiereczki'', prawda? Nie wiem skąd mi się to wzięło...
Chciałam też zauważyć, że zbliżam się do 5k wyświetleń pod Wycieczką. 5k, to bardzo ładna liczaba i chcę wiedzieć, czy chcielibyście coś z tej okazji. Jeśli chcecie, to piszcie swoje propozycje w komentarzach.
Następny kraj, do którego się przeniesiemy, to Chorwacja. I tak, wiem, że Chorwacja nie doczekał się zbyt wielu momentów w Hetalii i wiemy o nim tyle co nic, ale stwierdziłam, że to taki ładny kraj i wielką stratą by było nie zawarcie go tutaj. Taka sama sytuacja będzie z krajami Ameryki Południowej, ale o tym powiem o wiele później. Teraz kilka słów o Chorwacji. Wszystkie informacje wzięłam z ''Hetalia Fan Characters Wiki''.
Imię i nazwisko jakie fandom nadał Chorwacji to Časlov Uzelac.
Został przedstawiony jako niegrzeczny, uparty i mądry dla większości ludzi. Nie wiem czy dobrze to zrozumiałam, bo mój angielski, delikatnie mówiąc, ssie, ale Chorwacja jest też tchórzliwy i raczej nieagresywny. Woli też rozwiązywać problemy pokojowo. Chorwacja uważa się za jeden z najbardziej katolickich krajów, ponieważ 90% ludzi mieszkających u niego w kraju, to katolicy.
Twórca stwierdził, że Chorwacja będzie obchodzić urodzony 8 października. Jest to dzień, w którym Chorwacja dostał niepodłegłość od Jugosławii.
Chorwacja miał być pierwotnie cichą dziewczyną, która jest yandere i jest zakochana w Słowenii. Niestety, bez wzajemności.
Jeśli checie wiedzieć na temat Chorwacji, to zapraszam was na ''Hetalia Fan Characters Wiki''. Nie jestem pewna, czy wszystko dobrze przetłumaczyłam, ale te najważniejsze rzeczy raczej są zrozumiałe. W sumie... To nie wiem po co wam to wszystko napisałam. Pewnie nie robi wam większej różnicy, czy Chorwacja jest fanowską postacią, czy w zupełności kanoniczną, ale rzadko się pojawiającą.
Ten rozdział (bez mojej gadaniny) ma prawie 6k słów. Wow.
Jeszcze jedna sprawa! Czy chcielibyście, żeby w czwartek zamiast normalnego rozdziału pojawiła się GerIta na pocieszenie? Muszę przyznać, że od dłuższego czasu mam ochotę na napisanie GerIty, a skoro jej temat został już tutaj poruszony, to szkoda by było tego nie wykorzystać. To chcielibyście?
To na tyle w tym rozdziale! Następny pojawi się w czwartek i od was zależy, czy będzie to zwykły, normalny rozdział, czy może GerIta. Do zobaczenia w czwartek!
PS. Nie zabijcie mnie za ten rozdział.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro