[20] Wątpliwości
*** 7 czerwca ***
Zegar wskazywał godzinę za dziesięć czternasta. Słońce świeciło wysoko na niebie i sprawiało, że ludzie szukali wszelkich metod na ochłodzenie się. Jednym z wielu pragnień jakie mógł mieć człowiek, to pójście na plaże i odpoczęcie w chłodnym morzu. Nie wszyscy jednak mieli takie plany. Niektórzy woleli w taki upał posiedzieć w domu i zająć się codziennymi sprawami.
Francja czytał w spokoju książkę i myślał o tym, kiedy ten skwar w końcu minie. Nie przyleciał tu przecież, żeby siedzieć cały czas w domu z kotami. Węgry pisała z Austrią o tym jak im czas leci. Robiąc to, drapała za uchem jednego z kociaków Grecji. Sam Herakles leżał ja kanapie i oddawał się lenistwu.
Cała trójka postanowiła zignorować hałasy dochodzące z kuchni. Stwierdzili, że nawet jeśli to pomieszczenia ucierpi, przez Polskę i Prusy, to przynajmniej dostaną obiad. A przynajmniej mieli nadzieję, że go dostaną. Tak, Feliks i Gilbert zadeklarowali się, że zrobią coś do jedzenia, żeby pogłębić swoje dobre relacje, ale żeby też nie być bezczynnymi gównami. No dobra. Tego drugiego nie powiedzieli, ale pewnie o tym myśleli.
Kuchnia tętniła życiem, od momentu, kiedy ta dwójka tam weszła. Co chwilę można było usłyszeć śmiech, któregoś z nich, spadające garnki, czy patelnie i nawet tłukące się talerze. Grecja skomentował to tym, że i tak niedługo miał kupować nowe. Nie miał chyba jednak w zamiarach, remontowania całej jadłodajni.
To co miało być do jedzenia, było jedną, wielką zagadką. Nie byli nawet pewni, czy cokolwiek było zaczęte i czy padła decyzja o tym co mają ugotować. W ostateczności, zostanie zamówiona pizza. Zawsze coś.
Prusy ponownie zajrzał do lodówki. Wiedział, że to niemożliwe, ale w głębi serca miał nadzieję, że magicznym sposobem, znajdzie się tam coś konkretnego do przygotowania obiadu. Grecja mógł powiedzieć, że trzeba iść na zakupy. Zamknął ją i spojrzał na Polskę, który szukał czegoś po półkach. Wolał nie wiedzieć, czego szukał. Możliwe, że kolejnego garnka, żeby dla zabawy walnąć go w głowę.
Nagle Feliksa olśniło. Zlustrował Gilberta spojrzeniem człowieka natchniętego i podszedł do niego. Złapał go za ręce, jakby to było coś bardzo ważnego. Albinos naprawdę bał się tego wzroku. Był niepokojący, a szczególnie, w przypadku tej pchły.
-Już wiem co możemy ugotować.
-Co wymyśliłeś?
-Naleśniki. – Prusy schylił głowę i westchnął. Liczył na to, że Polska wykaże się większą oryginalnością, tak jak miał w zwyczaju. Ale nie! Czego on głupi się spodziewał?!
-Naprawdę? Tylko na tyle cię stać? Z tego co mamy, można zrobić coś lepszego od naleśników.
-Ale każdy lubi naleśniki! Poza tym, zostało nam niewiele czasu, a nie mam dziś ochoty na pizzę! – Blondyn uśmiechnął się przekonująco. Wiedział, że to zawsze działa, a najczęściej na tym Prusaku. Tak jak się spodziewał – Białowłosy uległ i wyjął z lodówki mleko i jajka. Zielonooki skierował się do szafek, żeby wziąć pozostałe składniki i naczynia. Po chwili, wzięli się do roboty,
Jeżeli myślicie, że to był pokojowy proces, to jesteście w błędzie. Przygotowanie zwykłych naleśników okazało się trudną i pochłaniającą wiele nerwów robotą.
Zaczęło się niewinnie. Prusy, przez przypadek, uderzył Polskę łokciem. Feliks postanowił od razu oddać i walnął dłonią Prusaka w policzek. Bardzo mocno walnął. Tak mocno, że aż pozostali usłyszeli w pokoju obok. Francja zaczął rozważać opcję, odwiedzenia zakochanej pary i sprawdzenia czy jeszcze żyją, lub przynajmniej nie są kalekami. Ostatecznie, zrezygnował z tego. Dzieło Szekspira było ważniejsze.
-Dlaczego mnie uderzyłeś?! Nie walnąłem cię przecież celowo! – Krzyknął wkurzony Gilbert. Obrywało mu się za nic. Zresztą, jak zwykle.
-Tak dla zasady. Na zaś. – Odpowiedział Feliks i wrócił do szukania jakiejś głębokiej miski. Czy Herakles miał coś takiego w ogóle w domu? Mógłby się po prostu spytać, ale wyszedłby na nieporadnego.
-Na zaś... - Przedrzeźnił pchełkę Prusak. Nie chciał jeszcze kończyć tej zabawy. Wziął jedno jajko i skorzystał z tego, że blondyn na niego nie patrzył. Zamachnął się i rozbił je na głowie chłopaka. Polska odwrócił się jak oparzony i zaczął pozbywać się lepiej mazi i skorupek z głowy. Posłał Prusom mordercze spojrzenie. Ten tylko się zaśmiał.
-Twoja mina jest bezcenna! – Skomentował, przy tym się śmiejąc w swój charakterystyczny sposób. Wkurzenie Feliksa sięgało zenitu. Złapał w dłoń opakowanie w mąką, otworzył je i wysypał jego zawartość na Gilberta. Albinos zamarł. Szybko zaczął przecierać oczy, bo mąka mu do nich wleciała. Nie lubił tego uczucia.
-Teraz jesteś jeszcze bardziej biały, niż zwykle!
-Feliks! Jak ja cię zaraz... - Powiedział, ale niewiele mu to dało, bo Polska wlał mu mleko za koszulkę. Nie rozumiał dlaczego zgodził się na związek z tym diabłem. Teraz to Polska się śmiał. Prusy jednak nie pozostawał mu dłużny w dokuczaniu. Po chwili, między nimi wytworzyła się dramatyczna walka obejmująca całą kuchnię.
Węgry zainteresowała się hałasem dochodzącym z sąsiedniego pomieszczenia. Oderwała się od pisania z Austrią i pokierowała się w stronę – jeszcze wtedy o tym nie wiedziała – pola bitwy. Francja oderwał się od książki i postanowił ją zatrzymać.
-Ela, nie idź. To nie ma sensu. Daj im się nabawić.
-Chcę wiedzieć czy nic sobie nie zrobili. Po nich, to nic nie wiadomo. – Powiedziała. Francis westchnął i wstał. Nie mógł być gorszy. Też chciał zobaczyć, co robi Gilbert i Feliks. Pokierowali się w stronę kuchni i stanęli na progu drzwi. Po kilku chwilach, dołączył do nich Grecja. Wyjrzeli zza ściany i zobaczyli, jak owa dwójka bije się ze sobą. Pewnie by zareagowali poprzez rozdzielenie ich, ale po ich śmiechu i uśmiechach, stwierdzili, że to nie jest potrzebne.
-Oni są taką słodką parą. – Skomentował Herakles. Erizabeta przytaknęła na jego słowa i włączyła nagrywanie w telefonie. Francis dziwnie na nią spojrzał.
-Co ty robisz? – Spytał.
-Nagrywam. Chcę zachować ten uroczy moment na dłużej. – Blondyn pokiwał głową ze zrozumieniem. Już miał w głowie plan, żeby cały świat mógł rozkoszować się tą chwilą.
Minęły jakieś trzy minuty. Węgry wyłączyła nagrywanie i odeszła z miejsca zdarzenia. Francja podążył za nią, a kiedy Erizabeta spodziewała się ataku najmniej, Francis wyrwał jej telefon i pobiegł do swojego pokoju.
-Hej! Oddaj to! – Krzyknęła i pobiegła za niebieskookim. Nic to nie dało. Francja zamknął się na klucz w sypialni i zaczął czynienie cudów. Zadzwonił do Prus, żeby potem nie dostawać ponownie jakiegoś wielkiego ochrzanu. Po chwili, odebrał. Nie spodziewał się, że Gilbert da mu pozwolenie na wstawienie tego filmiku na grupę. Myślał, że mu zabroni i jego świetny plan trafi szlag. A tu nie!
-Francis! Otwieraj te drzwi, a jeśli tego nie zrobisz, to sama je otworzę! – Francja tylko się zaśmiał i dokonał tego czego chciał. Wyszedł z pokoju i oddał dziewczynie komórkę. Eliza szybko zobaczyła, co ten idiota zrobił. Przeklęła go w myślach i pobiegła do kuchni wytłumaczyć wszystko, żeby później nie było na nią. Spodziewała się, że zastanie kuchnię w stanie opłakanym.
-Możecie na chwilę przerwać? – Zaczęła spokojnie. – Muszę wam coś powiedzieć. – Polska i Prusy spojrzeli na Węgry niezadowoleni.
-Co jest tak ważne, że nam przerywasz? – Spytał Gilbert. A już miało dojść do czegoś więcej, niż zwykłego bicia się.
-No więc... Nagrałam waszą bójkę i chciałam zachować to dla siebie, ale Francja mi zabrał telefon i wrzucił na grupę. To wszystko.
-Już o tym wiemy. – Eliza zrobiła zdziwioną minę.
-Skąd?
-Francis się spytał czy może ten filmik wstawić.
-I nie mieliście nic przeciwko?
-Nie.
-Ah, okej. – Odpowiedziała i wyszła z kuchni. Czasami nie rozumiała tej dwójki.
*** Kolejna rozmowa na grupie światowej, zatytułowana ''Kij w dupie i GerIta''. Czytanie tego fragmentu nie jest konieczne, ale chyba jest śmiesznie. ***
Węgry wysłał(a) załącznik.
Francja: Nie musicie dziękować.
Hiszpania: Jak słodziutko!
Szwajcaria: No nie wiem, czy bicie się jest takie słodziutkie.
Belgia: W ich przypadku, jest.
Szwecja: Dziękuję Węgry za wstawienie tego tutaj. Teraz wiem, że nie powinienem wpuszczać ich do swojej kuchni, kiedy do mnie przyjadą.
Węgry: Powinieneś dziękować Francji. On to wstawił.
Szwecja: Nie. Ty to wstawiłaś.
Węgry: Nie. To on to wstawił. Ja tylko nagrałam. Potem zabrał mi telefon i wstawił.
Szwecja: Ah, okej. No chyba, że tak.
Rosja: Widzę, że układa im się bardzo dobrze. I to nie jest ironia.
Estonia: Dobrze, że powiedziałeś, że to nie ironia. Ostatnio używasz jej bardzo dużo.
Hiszpania: XD
Belgia: Znowu zaczynasz...
Rosja: Nie przywróciłem cię na grupę, żeby cię znowu z niej usuwać, towarzyszu.
Białoruś: Uważaj na słowa, idioto.
USA: Przecież tylko żartował. Nie miejcie takiego kija w dupie.
Białoruś: Możemy mieć w dupie co tylko chcemy.
Anglia: Przystopuj. Proszę cię.
Francja: Dlaczego nie możemy po prostu cieszyć się tym filmikiem? Po co od razu się kłócić?
Niemcy: Na tej grupie inaczej nie można.
Hiszpania: Wróciłeś!
Włochy Północne: Mówiłem, że go przywrócę.
Niemcy: Czasami mam wrażenie, że mnie nienawidzisz i tylko udajesz mojego przyjaciela.
Włochy Północne: Chętnie bym poudawał kogoś innego.
Niemcy: Kogo?
Włochy Północne: Twojego chłopaka.
Białoruś: Dobry Boże...
Belgia: Jak dobrze, że nie ma tutaj Romano.
Włochy Południowe: Wolałem tutaj nie przychodzić.
Hiszpania: O cholera. Przyszedł.
Włochy Południowe: Nic ci do tego, idioto.
Niemcy opuścił grupę.
Dania: Jaki typ.
Szwecja: Kolejny przyszedł.
Dania: Przeszkadza ci to? Rosja, wywal Szwecję z grupy.
USA: Czemu wszyscy mają dzisiaj kija w dupie?
Rosja: Żebym ja cię zaraz nie wywalił.
USA: No czemu?
Dania: Czemu nikt nie gada o tym, że Feliciano przyznał, że jest zakochany w Ludwiku?
Włochy Południowe: Przestań.
Włochy Północne dodał na grupę użytkownika Niemcy.
Hiszpania: Jaki zdeterminowany.
Francja: Możemy pogadać o tym co wstawiłem na grupę?
Dania: W przeciwieństwie do PrusPola, GerIta nie jest jeszcze kanonem.
Austria: Wy nie macie co robić z życiem, prawda?
Francja: Ale o co ci chodzi?
Austria: Wystawiacie na światło dzienne, życie prywatne Prus i Polski.
USA: Kolejny z kijem w dupie.
Niemcy: A myślisz, że dlaczego Węgry się w nim zakochała?
USA: Bo też ma kija w dupie?
Niemcy: Dokładnie!
Węgry: Nie mamy kija w dupie! Po prostu uważamy, że to co robi Francja jest słabe.
Francja: Więc, dlaczego ich nagrywałaś?
Węgry: Żeby zachować ten filmik dla siebie.
Włochy Północne: A mi byś wysłała?
Węgry: Oczywiście, że tak.
Włochy Północne: Jej!
Austria: Widzę, że ty też nie masz co robić w życiu.
Węgry: Możliwe.
Francja: Nawet nie zaprzecza.
Litwa: Urocza z nich para.
USA: Masz rację.
Rosja: Tutaj muszę się z tobą zgodzić. Austria i Węgry do siebie pasują.
Litwa: Nie o nich chodziło.
Dania: Chodziło ci o Ludwika i Feliciano? Jeśli tak, to się z tobą zgadzam.
Niemcy: Proszę, przestańcie.
Włochy Północne: :(
Włochy Południowe: Zobacz co żeś zrobił, debilu.
Litwa: Chodziło mi o Feliksa i Gilberta.
Hiszpania: No chyba nie.
Litwa: Tak.
Białoruś: Ty chory jesteś.
Litwa: Mówię serio. Uważam, że są słodką parą. Pasują do siebie.
Rosja: Chyba masz gorączkę, towarzyszu.
USA: KIM JESTEŚ I CO ZROBIŁEŚ Z PRAWDZIWYM LITWĄ?!
Litwa: Ale ja mówię poważnie.
Niemcy: Wy jesteście naprawdę głupi. Skoro mówi, że są słodką parą, to tak myśli.
Białoruś: Nie znasz go.
Litwa: Macie mnie za jakiegoś zazdrośnika?
USA: Tak.
Litwa: Nie jestem taki... Zaakceptowałem ich związek.
Estonia: Mówi prawdę. Sam mi powiedział, że chce dla nich dobrze.
Belgia: Jak słodko.
Japonia: Dlaczego wstawiliście kolejny filmik z Feliksem i Gilbertem?
Francja: Pozwolili, więc korzystamy.
Japonia: I po co te podchody? Załóżcie im kanał na YouTube i nazwijcie go ''Toxic Couple''. Internauci to pokochają.
Węgry: Mój Boże, tak.
Hiszpania: Niech ktoś ich do tego przekona, błagam. Oglądałbym codziennie.
Francja: Mogę to zrobić.
Polska: ...
Prusy: Wy wiecie, że przez cały czas tu jesteśmy, prawda?
Dania: O nie.
Japonia: Ja tylko żartowałem z tym kanałem.
Polska: Ten kanał jest świetnym pomysłem. Kiedyś go zrealizujemy.
Prusy: Nie.
Włochy Północne: Szkoda. Świat pewnie by lubił oglądać wasze życie prywatne.
Polska: Bardzo.
Dania: No dobrze. Skoro temat PrusPola został zakończony, może pogadamy o Feliciano i Ludwiku?
Białoruś: A ty znowu zaczynasz.
Włochy Południowe: Skończ z tym, bo jak nie, to na najbliższej konferencji światowej zrobię ci krzywdę.
Hiszpania: Nie tak cię wychowałem, Roma.
Włochy Południowe: Zamknij się.
Francja: Twoje metody wychowawcze płaczą.
Włochy Północne: Z chęcią bym pogadał o moich relacjach romantycznych z Lulu.
Belgia: To zdrobnienie jest takie urocze.
Niemcy: Jak zaczniecie rozmawiać o mnie i Feliciano, to znowu odejdę z grupy.
Włochy Północne: To cię znowu do niej dodam.
Niemcy: Usunę konto.
Włochy Północne: To założę ci nowe.
Niemcy: Nie masz takiej mocy.
Włochy Północne: Mam nad tobą nadludzką moc.
Dania: Dzieje się!
Niemcy: Niby jaką?
Włochy Północne: Moją miłość do ciebie.
Szwecja: Dziękuję Feli. Dzięki tej ckliwej scence, zaoszczędziłem na cukrze.
Włochy Północne: Nie musisz dziękować! <3
Belgia: Czy Feli właśnie wyznał Ludwikowi miłość?
Niemcy: Zrobił to już dawno.
Niemcy opuścił grupę.
Estonia: Co się właśnie stało?
*** 8 czerwca ***
Ateny były pięknym miastem. Polska chciał cofnąć się w czasie, chociaż na jeden dzień, żeby zobaczyć jak to wyglądało wiele wieków temu. Było to jednak marzenie nie do spełnienia. Nie przejmował się tym, jakoś bardzo. Cieszył się obecnymi czasami. W końcu, był na wycieczce marzeń, miał cudowną przyjaciółkę i co najważniejsze, świetnego chłopaka. No dobra. Kilka rzeczy można było zmienić w Prusach, ale nie mógł narzekać.
Akropolis było idealnym miejscem do miłego spędzenia czasu. Było malownicze, piękne i dobre do zabawy w chowanego, które można by było nazwać też wkurzaniem swojego partnera. Feliks dalej krążył między ruinami i chował się za ludźmi. Dla niego sytuacja była zabawna. Dla Gilberta niekoniecznie, szczególnie jeśli się pomyśli o tym, co działo się kilka minut temu, a nie była to wesoła sprawa.
Polska zawsze miał dziwne poczucie humoru. Postanowił to teraz wykorzystać. Depresja postanowiła go ponownie odwiedzić. Mówiła mu jak bardzo bezużyteczny jest i jak bardzo samobójstwo jest dobrym pomysłem. Nic nowego, a dalej raniło. Feliks zaczął płakać i rzucił się w ramiona Prus. Gilbert starał się za wszelką cenę uspokoić ukochanego, ale mu to nie wychodziło.
W pewnym momencie, blondyn wyrwał się i zaczął krzyczeć, że się zabije. Zaczął biec i albinos chciał go złapać, ale niestety zgubił go w tłumie. Dzisiaj bardzo wielu ludzi chciało zwiedzić to miejsce i znalezienie kogokolwiek było cholernie trudne. Nie kończył jednak poszukiwań, które były prowadzone również przez Węgry, Francję i trochę przez Grecję.
Polska czuł się już lepiej. Stan beznadziejności minął i był w stanie normalnie się uśmiechnąć. Ukrył się za kolumną budowli i wyjrzał zza niej. Nigdzie nie widział Prus, co go cieszyło. Wiedział, że długo nie będzie mógł się tak bawić. W końcu, wszyscy się pewnie martwią. Chyba się o niego martwią. Bardzo dobrze mogą mieć to gdzieś i cieszyć się, że ten idiota Feliks nareszcie zniknie z ich życia. Tak nie mogło być. Na pewno tak nie było. Po prostu depresyjne myśli znowu wróciły.
Feliks oparł się o kolumnę i zamknął oczy. Łzy spłynęły mu po policzkach. Schował twarz w nogach i zaczął cicho płakać. Może jednak nie czuł się lepiej? Zerknął na krawędź góry, na której znajdowała się konstrukcja. Wyobraził sobie siebie skaczącego z niej. Ta wizja była cudowna, ale nie mógł jej zrealizować. Nie mógł ich w ten sposób skrzywdzić.
-Dlaczego mi uciekasz? – Blondyn podniósł głowę i spojrzał w górę. Nad nim stał Prusy. Gilbert kucnął i pogłaskał chłopaka po głowie. Zjechał dłonią po policzku i starł ślady łez.
-Przepraszam... Nie powinienem. – Polska dalej łkał. Albinos westchnął.
-Po prostu nie rób tego ani razu więcej, okej?
-Dobrze. – Feliks przytaknął i przyjął chusteczkę od Gilberta.
-Wracamy już do domu?
-Możemy wrócić. – Wstali i zaczęli kierować się w stronę pozostałych. Prusy czuł się dziwnie. Kochał Polskę, ale niepewność w związku dalej mu doskwierała. Starał się jak tylko mógł, żeby to uczucie zniknęło, ale nie potrafił się go pozbyć. To było silniejsze od niego. Pozostało mu tylko nie poddawanie się.
***
Prusy stanął przed oknem i spojrzał na widoki za nim. Nic ciekawego. Westchnął i podszedł do półki, na której miał telefon. Już wystarczająco długo zbierał się do zadzwonienia do Rosji, w sprawie Litwy, który magicznym sposobem, wiedział o tym, że ze sobą współpracują. Wybrał numer do Ivana i chwilę czekał, aż ten odbierze. Rozejrzał się jeszcze czy nikogo nie było w pobliżu. Było czysto.
-Witaj Gilbercie! Czemu dzwonisz? – Spytał Rosja. Brzmiał na bardzo wesołego, ale to była tylko przykrywka. W rzeczywistości, pewnie było mu wszystko obojętne i chęcią by kogoś zabił. Przecież to jego ulubiona czynność. Prusy nie wierzył w to, że Ivan stał się lepszym człowiekiem.
-Mam sprawę. Chodzi o Litwę.
-Zrobił coś złego?
-Raczej ty zrobiłeś coś złego. – Ivan na chwilę zamilkł. Nie wiedział o co chodziło Prusom. Dlaczego obwiniał go o coś, o czym nawet nie wiedział?
-Co ci niby zrobiłem, towarzyszu? – Powiedział bardzo poważnym tonem. Zdenerwował się. Chciał czym prędzej dostać wytłumaczenia.
-Powiedziałeś Torisowi o naszej współpracy. To zrobiłeś.
-A więc o to ci chodzi! Nigdy bym nie pomyślał, że możesz się wkurzyć o coś takiego.
-Jak mam się nie denerwować?! To miało pozostać tajemnicą, a przedwczoraj Litwa dzwonił i skarżył się Feliksowi, bo się nad nim znęcamy! Przed chwilą też dzwonił i próbował przekonać do tego Feliksa. Na całe szczęście mu nie wierzy.
-W takim razie, nie wiem czemu się denerwujesz. Skoro Polska mu nie wierzy, to tylko problem Litwy. Ich relacje przez to ulegną zniszczeniu i będziesz mieć większe poparcie u Feliksa. Naprawdę nie widzisz tych wszystkich pozytywów? – Na chwilę zapanowała cisza. Gilbert nie wziął tego pod uwagę. Rosja miał rację. To tylko problem Taurysa.
-Masz rację. Nie powinienem się tym denerwować.
-Dokładnie! To wszystko co ode mnie chciałeś?
-Tak, to wszystko.
-W porządku. W takim razie, do usłyszenia! - Rosja się rozłączył. Prusy odłożył telefon na półkę i westchnął. Może teraz wszystko układało się dobrze, ale bał się, że któregoś dnia Polska dowie się prawdy. Nie chciał tego. To była ostatnia rzecz jakiej chciał.
*** 9 czerwca ***
*** Lody, ale bez lodów. Takie inne lody. ***
Prusy zasłonił rolety w sypialni. Promienie słoneczne wpadały przez okno i było już bardzo gorąco w pokoju. Chciał chociaż trochę tutaj ochłodzić. Usiadł na łóżku i spojrzał na Polskę, który leżał z zamkniętymi oczami. Było tak gorąco, że jedyne co chciało się robić, to leniuchowanie.
Gilbert położył się obok Feliksa i przytulił go. Bardzo potrzebował teraz uwagi i miłości. Zaczął przejeżdżać dłonią po jego brzuchu. Pocałował go w policzek i mocniej przytulił. Liczył na to, że pchła odwdzięczy się tym samym.
-Gilbert, zostaw mnie... Jest gorąco, a ty się do mnie jeszcze kleisz. – Nie o taką uwagę mu chodziło. Postanowił kontynuować swoją zabawę. Znowu miał ochotę na większe zbliżenie.
-Czemu jesteś taki uparty? Chodź się zabawić.
-Powiedziałem ci, że jak będę miał ochotę, to to zrobimy. Czego nie rozumiesz?
-Każesz mi długo czekać. Wiesz, że tego nie lubię. – Blondyn westchnął i odwrócił się w stronę albinosa. Kochał go, ale czasami z nim nie wytrzymywał. Teraz najchętniej by go rzucił w jakąś otchłań do pożarcia, przez jakieś stwory.
-No weź się zgódź.
-Nie mam ochoty.
-A kiedy ją będziesz miał?
-Nie wiem. Może jak przestaniesz mnie wkurzać. – Prusak prychnął. Nawet to, że robił słodkie oczka nie działało. Jego zajebistość również. Zawiódł się samym sobą. Nie chciał jednak się już poddawać. To nie w jego stylu. Przybliżył do siebie Polskę i rozpiął rozporek jego spodni.
-Gilbert, powiedziałem ci coś. – Prusy zignorował słowa chłopaka. Za chwilę będzie błagał o więcej. Feliks tylko westchnął. Może nie będzie tak źle jak myśli? Przecież mogą spróbować. Gilbert widząc, że mina blondyna już nie jest taka zdenerwowana, uznał że może zacząć robić swoje.
Prusy zdjął spodnie Polski i pocałował go w usta. Szepnął mu do ucha uspakajające słowa i złapał jego penisa. Ewidentnie zrobił to zbyt gwałtownie i mocno, ponieważ twarz Feliksa wykrzywiła się w grymasie. Przeprosił go i wziął członka do ust. Blondyn zaczął cicho jęczeć, ale w ciągu dalszym nie odpowiadała mu ta sytuacja. Nie chciał tego, ale musiał się przełamać.
Po kilku minutach, Polska doszedł. Prusy się lekko skrzywił, ale cieszył się, że udało mu się doprowadzić Feliksa do orgazmu. Wypluł spermę gdzieś na bok i rozpiął zamek swoich spodni. Nareszcie będzie mógł zrobić coś więcej. Jak się szybko okazało, był w błędzie.
Polska wstał i założył spodnie. Zlustrował Prusaka spojrzeniem człowieka wkurzonego i niepewnego. Prusy już wiedział co to oznacza.
-Było aż tak źle, że się tak na mnie patrzysz?
-Tak długo jak ci nie pozwolę, masz tego nie robić. – Powiedział Feliks bardzo poważnym tonem. Wstał i wyszedł z pokoju. Gilbert był strasznie zawiedziony. Rozumiał, że Feliks może nie być gotowy, ale nawet go nie pochwalił. Jego zawiedzenie było coraz większe.
***
Prusy i Francja siedzieli w ciszy w salonie. Mieli rozmawiać, a obecnie milczeli i tylko raczyli się nawzajem wzrokiem. Francis upił z kielicha kolejne łyki wina. Musiał się odstresować. W powietrzu była bardzo niemiła atmosfera. Czuł, że niedługo stanie się coś złego. Wolał o tym nie myśleć i ukrywał swoje obawy w alkoholu.
-Chciałeś rozmawiać. – Powiedział i nalał sobie do kieliszka wina. Ta cisza zaczynała być irytująca. Gilbert spojrzał rozproszony na przyjaciela. Znowu się zamyślił. – Ponoć ta sprawa jest bardzo ważna. Czekam.
-Ah, no tak. Po prostu myślałem o pewnych rzeczach.
-Jakich?
-O tym co chcę ci powiedzieć. Myślę, że możesz mi pomóc.
-W takim razie, powiedz o co chodzi. – Albinos wziął głęboki wdech i dopił piwo. Wiedział, że ta rozmowa dobrze mu zrobi. Potrzebował jej. Miał nadzieję, że po rozmowie z Francją jego wątpliwości, co do związku z Polską, znikną.
-Chodzi o mnie i Feliksa. Mam wiele wątpliwości, co do naszego związku. – Francis oparł się mocniej o krzesło. Zapowiadała się ciekawa i wiele znacząca rozmowa.
-Zainteresowałeś mnie. Powiedz mi więcej.
-Po prostu, nie jestem pewny tego wszystkiego. Czuję się niegotowy i duszę się w tym. Feliks nie daje mi tego, czego chcę.
-Czego ci nie daje? Przecież daje ci wiele czułości, troski i miłości. Dobrze się wam układa. – Prusy schylił głowę. Nie chciał mówić Francji o wszystkim. – Chyba, że chodzi ci o dzisiejsze wydarzenie. Słyszałem rozmowę Polski i Węgier. Wiem, że Feliks nie chce z tobą uprawiać seksu. O to ci chodzi?
-Dlaczego sądzisz, że mi zawsze chodzi tylko i wyłącznie o seks?
-Bo cię znam.
-Nie chodzi tylko o to. Jestem niegotowy, ale nie chcę ranić Feliksa zerwaniem. Wiem, że to wszystko wiele dla niego znaczy. Czekał na to wiele wieków.
-Ale o brak seksu też ci chodzi?
-Ugh, no tak! – Powiedział wreszcie Gilbert. Francisowi po raz kolejny udało się wyciągnąć takie informacji z Prusaka.
-Wiesz, Feliks raczej nie jest typem osoby, która łatwo rozchyla przed kimś nogi. Nawet przed osobą, którą kocha. Powinieneś to zrozumieć, jeśli go kochasz. Daj mu czas.
-Ale nie chodzi tylko o to. Mówię ci od kilku minut, że duszę się w tym związku, i że bycie chłopakiem Feliksa, to ogromna odpowiedzialność, na którą nie jestem gotowy.
-Rozumiem to. Skoro jest tak źle, to pogadajcie o tym. Musicie się nawzajem wspierać, bo jeśli tego nie będziecie robić, to wszystko pójdzie w cholerę.
-Jak mam z nim o tym pogadać? – Blondyn zaśmiał się. Czy Gilbert potrzebuje pomocy w dosłownie wszystkim?
-Normalnie. Powiedz mu co ci przeszkadza, a potem niech Polska powie co mu nie odpowiada i starajcie się te wszystkie rzeczy zmienić. Proste. – Prusy zamyślił się na chwilę. To brzmiało jak dobry plan, ale czuł, że to nie wypali.
-Dzięki za pomoc. Jeszcze pomyślę, okej?
-W porządku. Do niczego cię nie zmuszam, ale mam nadzieję, że wiesz co robisz.
-Ta... Chyba wiem. – Gilbert wyszedł z salonu i poszedł w stronę tylko sobie znaną. Francis odetchnął i napił się wina już z butelki. Nikt nie patrzył, to mógł to zrobić.
-Mógłbym otworzyć poradnie związkową. – Powiedział i się zaśmiał.
*** 10 czerwca ***
Francja z doświadczenia wiedział, że wchodzenie do wody w towarzystwie Węgier jest niebezpieczne. Dlatego też, tym razem grzecznie siedział na piasku i czekał na bezpieczniejszy moment. Wolał nie ryzykować ponownie swojego życia. Za bardzo je lubił.
Węgry dalej czekała w wodzie na tego idiotę. Musiała przyznać, że dokuczanie mu stało się jedną z jej ulubionych czynności. I nawet nie ponosiła za to konsekwencji! Teraz jednak było małe prawdopodobieństwo, że Francis tu przyjdzie. Spodziewał się tego co go czeka. Postanowiła umilić sobie czas poprzez obserwowanie co robią Polska i Prusy, a nie było to trudne. Z tej odległości widziała ich idealnie.
Plaża, na której się znajdowali, była przy niewielkiej górze, na której była kawiarnia. Właśnie tam poszli Feliks i Gilbert, żeby spędzić wspólnie czas. Prusy patrzył z przyjemnością na roześmianą twarz Polski. Uwielbiał na niego patrzeć, kiedy był szczęśliwy. Mimo tego, dalej czuł się niepewny. Bycie z Feliksem go męczyło.
Nie chciał jeszcze mówić o swoich obawach. To nie był ten moment. Nie wiedział nawet, czy kiedykolwiek ten moment na szczerą rozmowę nastąpi. Nie miał zamiaru bawić się w jakieś naprawianie i staranie się. To i tak nic nie da. Skoro jest niegotowy, to musi to skończyć, a któregoś dnia znowu będzie mógł powiedzieć Polsce o swoich uczuciach, będąc już wszystkiego pewnym.
Wiedział, że zerwanie zrani Feliksa, ale musi zrozumieć, że nie tylko jego uczucia się tutaj liczą. Nie tylko on ma się czuć dobrze i swobodnie. Jedyne co musiał teraz zrobić, to znaleźć w sobie siły, żeby z nim zerwać. Trzeba skończyć, tą sztuczną radość z jego strony.
Prusy ponownie spojrzał na Polskę. Serce mu zabiło jeszcze szybciej. Co on w ogóle sobie myślał, kiedy rozważał zerwanie? Nie może stracić takiego anioła jak Feliks, przez jakieś tam wątpliwości. Za długo na niego pracował. Jego różane usta były ułożone w pięknym uśmiechu. Jasna skóra lśniła w blasku słońca, a blond włosy powiewały powoli na słońcu. Polska był taki piękny. Prusy odwzajemnił uśmiech.
Gilbert ponownie schylił głowę. Dlaczego jest takim idiotą? Najpierw musi zadbać o swoje potrzeby, a dopiero potem myśleć o czyichś uczuciach. Teraz liczył się tylko on. Nie mógł trwać w czymś, co go dusi. Nie mógł trwać w czymś, co go powoli zabija od środka. Bycie z Feliksem to za duża odpowiedzialność, na którą nie jest jeszcze gotowy. Nie dostawał tego czego chciał. Nie miał tego rodzaju bliskości, o której zawsze marzył.
Poczuł, że ktoś łapie go za dłoń. Oczywiście był to Polska. Spojrzał na niego i czuł jak wszystkie dotychczasowe myśli giną. Co on sobie myśli? Przecież związek z Feliksem nie jest męczący i trudny. Musi tylko trochę się postarać. Musi dołożyć więcej sił i starań. Jego zielone oczy było tak hipnotyzująco piękne. Złapał jego dłoń i dalej patrzył w jego oczy.
Ponownie spuścił wzrok z ukochanego. Tak jak myślał – Znowu zaczął myśleć racjonalnie. Nie rozumiał swojego postępowania. Kłócił się sam ze sobą, ale już postanowił. Zerwanie z Polską to jedyne rozwiązanie i dzięki temu poczuje się lepiej. Poczuje się jak przedtem. Jeszcze kiedyś będą razem. Teraz trzeba było znaleźć odwagę.
Ale czy dobre samopoczucie było warte tracenia świetnie spędzonych wspólnie nocy? Czy bycie wolnym było warte stracenia tego uśmiechu, pocałunków i szczerych wyznań miłości? Czy dobre czucie się samemu ze sobą było warte stracenia miłości swojego życia? Było jeszcze jedno pytanie, które nurtowało Gilberta od dłuższego czasu.
Czy aby na pewno kocha Feliksa?
***
Przyszła pora na kolejną szczerą rozmowę z przyjacielem. Noc była cudowna, ale to co miało się odbyć tej nocy nie miało być czymś pięknym. Do głowy Prus wpadały wspomnienia jego rozmów z Polską na balkonie. Przecież mieli być na zawsze razem. Gilbert już przepraszał w myślach Feliksa za to, że nie dotrzyma tej obietnicy.
-Chciałeś mi coś powiedzieć. – Zauważył Francja. Nie rozumiał dlaczego Prusy zawsze mu mówił, że chce z nim pogadać o czymś bardzo ważnym, a potem nic nie gadał. Gilbert spojrzał na niego. Jego oczy wiele mówiły. Między innymi, że jest mu ciężko, i że nie czuje się najlepiej.
-Pamiętasz naszą wczorajszą rozmowę o mnie i Feliksie?
-Oczywiście, że ją pamiętam. Zdziałałeś coś w końcu? Pogadaliście szczerze?
-Nie, ale zdałem sobie sprawę z jednej ważnej rzeczy. – Francis westchnął. Gilbert potrafił być irytujący, ale musiał chociaż spróbować go zrozumieć.
-No dawaj. Co żeś wymyślił?
-Nie będziesz zadowolony.
-Po prostu to powiedz. – Chwila ciszy. Albinos odetchnął.
-Nie widzę innego rozwiązania. Nie daję sobie z tym rady. Chcę zerwać z Feliksem. – Francja spojrzał zdziwiony na Prusaka. Nie wierzył własnym uszom. To nie może być prawda.
-Nie mówisz poważnie.
-Mówię poważnie. Proszę, zrozum mnie. Postaw się w mojej sytuacji!
-Staram się, ale nie potrafię. Jesteś pewny, że chcesz co zrobić?
-Tak... Chociaż, już sam nie wiem. Po prostu chcę by ta niepewność zniknęła. – Na moment zapanowała cisza. Francis chciał poukładać sobie w głowie informacje, które przed chwilą nabył. Dalej nie umiał w to uwierzyć.
-Mam nadzieję, że po zerwaniu twoje wątpliwości znikną i nie zostaną zastąpione wyrzutami sumienia. – Powiedział Francja i wyszedł z balkonu. Zaśnięcie tej nocy będzie trudne. Nie tylko dla niego.
*** Grupa Światowa i GerIta na pocieszenie. ***
Włochy Północne dodał na grupę użytkownika Niemcy.
Hiszpania: Jego upartość mnie rozbraja.
Dania: Dzięki Feliciano, że nie odpuszczasz. Musicie sobie wszystko wyjaśnić.
Niemcy: Nie chcę tu być, zrozum.
Włochy Północne: Nie interesuję mnie to.
Francja: Jaki stanowczy. To do niego niepodobne.
Węgry: Feli potrafi postawić na swoim, kiedy mu bardzo zależy.
Niemcy: Nie możemy tego wyjaśnić w wiadomościach prywatnych? Po co wystawiać nasze relacje innym?
Austria: Dobrze powiedziane! Niech ich miłość pozostanie w ich strefie prywatnej.
USA: Pan-kij-w-dupie wrócił.
Niemcy: Dziękuję Austrio, że jesteś po mojej stronie.
Austria: Nie musisz dziękować.
Niemcy: Czekaj... Jaka miłość? Nie kocham Feliciano!
Włochy Północne: Ranisz.
Włochy Południowe: Dostaniesz po dupie za to, że Feli teraz cierpi.
Niemcy: Bez przesady. Gdybyście nie gadali głupot, to bym nie ranił Feliciano.
Japonia: Mogłeś to przekazać w delikatniejszy sposób.
Niemcy: Niby jaki?
Japonia: Mogłeś powiedzieć, że go kochasz, a nie ciągle kłamiesz. Znam już prawdę.
USA: JAKĄ PRAWDĘ?!
Rosja: Po co ten caps lock?
USA: Żebyś się pytał.
Białoruś: Uważaj na słowa, gówniarzu.
USA: Czemu mnie obrażasz? Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi...
Białoruś: Bo jesteśmy, ale mnie wkurzasz i obrażasz Ivana.
Dania: Możemy wrócić do głównego tematu?
Białoruś: No dawaj. Chcę się pośmiać.
Japonia: Ludwik mi przyznał na naszym ostatnim spotkaniu, że kocha Feliciano.
Niemcy: Nic takiego nie powiedziałem!
Japonia: Czemu kłamiesz?
Włochy Południowe: Możemy skończyć ten temat, bo mnie kurwica bierze?
Rosja: Zaraz cię wyciszę za używanie brzydkich słów. I nie. Nie możemy skończyć tego tematu. Jest zbyt interesujący.
Francja: Jak ci coś nie pasuje, to możesz grupę opuścić.
Włochy Południowe: Nie mogę. Muszę pilnować tego kretyna.
Włochy Północne: Nie obrażaj Lulu! :(
Włochy Południowe: Już nie będę...
Austria: Wróćmy już do tego głównego tematu. Ludwik, mówisz, że nie kochasz Feliciano, tak?
Węgry: Rodi, co ty kombinujesz?
Austria: Zaraz zobaczysz. Odpowiedz mi na pytanie.
Niemcy: Nie kocham go.
Włochy Północne: Kłamca!
Hiszpania: Belgia by się ze śmiechu posikała, gdyby to zobaczyła. XD
Belgia: Ja tu jestem i śmieję się do telefonu. Holandia na mnie dziwnie patrzy...
Hiszpania: No chyba, że tak.
Austria: Zgodzę się z Feliciano. Jesteś kłamcą, bo mi powiedziałeś co innego i to nie było jakoś bardzo dawno temu.
Dania: Ale zwrot akcji.
Monako: Dlaczego przyszłam dopiero teraz? Może mi ktoś wyjaśnić co się właśnie dzieje? Ciekawa jestem.
Białoruś: Niemcy dalej się sprzeciwia miłości do Włoch Północnych i obecnie Austria prowadzi dochodzenie, a Dania zamienił się w jakiegoś shipera.
Monako: Dzięki za wytłumaczenie i za to, że podkreśliłaś, że chodzi o Feliciano. Tak to bym nie wiedziała.
Monako: Ironia.
Dania: Nie jestem shiperem GerIty!
Białoruś: Wcale.
Niemcy: Nic na mnie nie masz, Austrio.
Austria: Jesteś pewny?
Austria wysłał załącznik.
Dania: O cholera.
Hiszpania: Przyznał się!
Francja: Tego się nie spodziewałem.
Rosja: Miło wiedzieć, że Niemcy też ma kogoś na oku.
Włochy Południowe: Co.
Włochy Północne: Czy... Czy to prawda?
Węgry: Widzę, że Austria zastosował ten sam sposób co w przypadku Gilberta. XD
Austria: Dokładnie.
USA: Austria – Poszukiwacz prawdy. Niedługo w kinach.
Włochy Południowe: Co.
Niemcy: Nic takiego nie powiedziałem! To jakieś podrobione jest!
Polska: Gdzie ja to już słyszałem.
Prusy: Weź się zamknij.
Hiszpania: XD
Belgia: Przestań.
Austria: Przyznaj się, że to powiedziałeś i nie rób z siebie idioty.
Monako: Czy to jest ten moment, w którym GerIta stanie się kanonem?
Rosja: Wątpię, ale można pomarzyć.
Niemcy: Nic takiego nie powiedziałem.
Włochy Północne: Przyznaj się! Zobacz, ja się teraz przyznaje. Kocham cię.
Prusy: O Panie. Co się właśnie dzieje.
Hiszpania: Romanse się dzieją.
Dania zmienił nazwę grupy z ''Grupa Światowa'', na ''Grupa miłośników GerIty''.
Włochy Południowe opuścił grupę.
Belgia: To było dobre.
Francja: Możemy pogadać o tym, że Feliciano wyznał miłość Ludwikowi?
Monako: I to na grupie. Przy wszystkich.
Włochy Północne: Nie lubię kryć się ze swoimi uczuciami.
USA: Wyznanie miłości lvl. 21 wiek.
Węgry: Ludwik, oczekujemy odpowiedzi.
Niemcy: Feli, chodź do prywatnych.
Japonia: Hej! My chcemy widzieć to wyznanie!
Włochy Północne: Wyślę wam screeny. <3
Niemcy: Możesz wysyłać. I tak jeszcze teraz ci tej miłości nie wyznam. Chcę tylko pogadać i umówić się na spotkanie.
Dania: Dzieje się!
Włochy Północne: Oh, w porządku. Chodźmy.
Rosja: Możemy pogadać o tym, że Niemcy przyznał się do miłości do Włoch?
Hiszpania: Możemy.
Dania: To było piękne. Jestem wzruszony.
Francja: A wszystko możemy ponownie zawdzięczać Austrii. Pięknie to rozegrałeś.
Austria: Przecież wiem.
Węgry: Ja tylko czekam na ich ślub. I na ślub Feliksa i Gilberta.
Prusy: Uspokój się.
Polska: Zważając na iloraz inteligencji Gilberta i Ludwika, to nie doczekasz się żadnego ślubu z wymienionych.
Węgry: Jest aż tak źle?
Polska: Tak.
Prusy: Jestem tutaj.
Polska: Przecież wiem.
Monako: Jesteście cudowną parą.
***
I mamy kolejny rozdział! Na który znowu musieliście długo czekać... Świetnie.
To jest kolejna część, w której zagościła nasza Grupa Światowa. Mam do was pytanie. Chcielibyście więcej tej grupy w rozdziałach? Muszę przyznać, że bardzo przyjemnie mi się pisze rozmowy na tej grupie i myślę, że dodawanie jej czasami do rozdziałów nie będzie głupim pomysłem. To też zależy od tego, czy wy chcecie.
Swoją drogą, pogadajmy o momencie, w którym Prusy zadzwonił do Rosji.
Ta scena tak nie wyglądała, ale w głowie miałam taką wizję:
Gilbert jest ubrany bardzo elegancko. Włosy ma ulizane i siedzi przed biurkiem w swoim biurze. Dzwoni do Ivana, który jest mafiozą i również jest ubrany strasznie elegancko. Taka tam, moja głupia wizja.
Kolejny temat. Do opisu dodałam informację o tym, że shipami pobocznymi są AusHun i GerIta. Niektórzy może już widzieli. Jestem ciekawa ile osób w ten sposób odstraszę od czytania tego opowiadania.
Niektórzy pewnie też spodziewają się, co wydarzy się w nastepnym rozdziale. Nie chcę nic mówić, ale radzę się przygotować na niego psychicznie, czy coś.
JESTEM CIEKAWA ILE OSÓB ZREZYGNUJE Z DALSZEGO CZYTANIA PO NASTĘPNYM ROZDZIALE. Nie odchodźcie, proszę.
To chyba na tyle, jeśli chodzi o sprawy organizacyjne. Jeśli będę musiała was o czymś poinformować, to wszystkie informacje będą na moim profilu.
To wszystko na dzisiaj! Mam nadzieję, że rozdział się wam podobał! Do zobaczenia w niedzielę!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro