Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[17] Spełnione marzenie

*** 25 maja ***

           Prusy w spokoju jadł śniadanie przy stole. Chciał czym prędzej skończyć tą czynność, by zająć się czymś ciekawszym. Nagle usłyszał dzwonek wielu powiadomień z Messengera. Wziął telefon i zobaczył co to za wiadomości. Zalogował się i zajrzał do grupy światowej, na której personifikacje ze sobą pisały.

           Nie za bardzo orientował się w tym o czym teraz wszyscy pisali. Był duży spam. Zaczął przewijać wiadomości do góry, aż w końcu znalazł rdzeń tej konwersacji. Nie był zadowolony.

           O mało nie upuścił telefonu przez zdziwienie. Serce zaczęło mu szybciej bić i momentalnie stracił apetyt. Na grupę zostało wstawione nagranie jak on i Polska tańczą. Wysłał to USA. Zaczął się zastanawiać jakim cudem filmik znalazł się w jego posiadaniu, i co najważniejsze, dlaczego ten filmik w ogóle istnieje.

           Rozpoczął przeglądanie wiadomości na temat tego filmu.

           Chiny: Wow. Jak cudownie tańczą. Też bym tak chciał.

           Belgia: Mam atak fangirlu. Mną się nie przejmujcie.

           Hiszpania: XD. Swoją drogą, jestem pod wrażeniem. Dziwi mnie, że Gilbert jeszcze się nie pochwalił tym, że jest z Feliksem.

           Rosja: Ale oni jeszcze nie są parą.

           Hiszpania: :(

           Monako: Szkoda. Ale warto zaznaczyć fragment ''jeszcze''.

           Japonia: Moje oczy doznały błogosławieństwa.

           Łotwa: Czy naprawdę wszyscy ich ze sobą shipują?

           Monako: Tak.

           Rosja: Tak.

           Hiszpania: Tak. Pomijając Litwę. XD

           Łotwa: Faktycznie.

           Niemcy: Wiedziałem, że wysyłanie Gilberta na lekcje tańca się opłaci.

           Włochy Południowe: Po raz pierwszy w życiu jestem ci za coś wdzięczny.

           Niemcy: To jest ten moment, w którym mam się cieszyć?

           Włochy Południowe: Tak, idioto.

           Włochy Północne: Naprawdę udało ci się go zagonić do czegoś takiego? Jestem pod wrażeniem. Feliks i Gilbert idealnie do siebie pasują!

            Białoruś: Muszę się z tobą zgodzić.

            Rosja: Dlaczego tu jesteś?

            Białoruś: Zawsze tu jestem. Tak w ogóle, to otwórz mi drzwi. Dobijam się do ciebie od jakiejś godziny.

            Anglia: Uciekaj.

            Rosja: To nic nie da.

            Szwecja: Będziemy cię wspierać duchowo.

            Białoruś: Nie przesadzajcie. Już brata odwiedzić nie można?

            Estonia: W twoim przypadku nie.

            Litwa: Co to jest?

            Estonia: Nie oglądaj. Załamiesz się jeszcze bardziej.

            Litwa: Już obejrzałem.

            Białoruś: idź przedawkuj antydepresanty. Nikt cię tu nie chce.

            Rosja: A ty się jeszcze ze mną kłóciłeś, że Natalia lub Feliks cię kochają.

            Czechy: O Boże.

            Monako: Co jest?

            Czechy: Jestem pod wrażeniem poziomu tańca Feliksa. Nigdy nie widziałam jak tańczy. Tak w ogóle, to ktoś wie jak tam się z nimi sprawy mają?

            Austria: Gilbert przyznał, że kocha Feliksa. Niedługo powinni zostać parą.

            Niemcy: Co.

            Szwajcaria: Myślałem, że już nigdy tego nie przyzna. W takich momentach nie umiem być neutralny.

            USA: XD

            Japonia: Już myślałem, że nigdy nie dasz o sobie znać.

            USA: Ja mam nie brać udziału w takiej rozmowie? Chyba cię coś boli. Cieszycie się, że wam to wysłałem?

            Belgia: Bardzo.

            Łotwa: Bardzo, to za mało powiedziane.

            Litwa: I ty Łotwo przeciwko mnie.

            Rosja: #TeamPrusPol

            Hiszpania: XD #TeamPrusPol

            Anglia: Widzisz, Toris? Nawet Rosja shipuje PrusPola.

            Niemcy: Każdy to shipuje.

            Anglia: Nawet Niemcy!

            Estonia: #TeamLietPol

            Szwajcaria: ...

            Włochy Północne: Co?

            Włochy Południowe: Ty kupo gówna.

             Japonia: Ej, spokojnie! Każdy shipuje co innego. Estonia ma prawo lubić LietPola i kibicować ten dwójce.

             Hiszpania: Takie prawo istnieje?

             Białoruś: Chyba nie.

             Litwa: Cieszy mnie, że ktoś życzy mi powodzenie. Zawsze wiedziałem, że mam w tobie przyjaciela, Estonio.

             Białoruś: Wypchaj się antydepresantami.

             Japonia: #StopNienawiści

              Włochy Południowe: #StopGłupiemuGadaniuJaponi

              Hiszpania: Ale się porobiło.

              Estonia: Czemu kłócicie się z prawdą? Toris ma większe szanse na Feliksa niż Gilbert.

Administrator Rosja usunął z grupy użytkownika Estonia i Litwa.

               Hiszpania: Grubo.

                Belgia: Alfred, skąd w ogóle masz to nagranie?

                USA: Francja mi wysłał.

           Tutaj Prusy zatrzymał przeglądanie rozmowy. Już wszystko wiedział. Nawet jeśli był zdenerwowany, to cieszył się, że nie pojawił się żaden hejt, ani nic w tym rodzaju. Wstał od stołu i poszedł w stronę pokoju Francisa. Musieli porozmawiać o tym.

           Gilbert wszedł do pomieszczenia i od razu zauważył skulonego Francisa na łóżku. Obok niego siedziała Węgry. Musieli przed chwilą rozmawiać.

          -Już o wszystkim wiesz? – Powiedział zmartwiony blondyn.

          -Jeśli chodzi ci o to nagranie, to tak. – Prusy wyglądał na naprawdę zdenerwowanego. Francja nie chciał z nim rozmawiać.

          -Przepraszam! Nie chciałem wysyłać tego do Ameryki! To był wypadek!

          -Francis, spokojnie. – Erizabeta próbowała uspokoić kumpla, ale nie wychodziło to jej.

          -Jak mam być spokojny, kiedy wiem, że on mnie zaraz pobije?! Znam go zbyt długo. – Do jego niebieskich oczu zaczęły nabierać się łzy. Prusy westchnął.

          -Dlaczego mu to wysłałeś?

          -Mówię przecież, że to był wypadek! Dlaczego w ogóle robisz mi opierdziel? To Alfred wysłał to na grupę.

          -Ale ty to nagrałeś, a potem wysłałeś do niego. – Zauważyła trafnie Eliza.

          -Mówię, że to był wypadek!

          -Nagranie mnie i Feliksa też było wypadkiem? – Powiedział dalej wkurzony Prusy.

          -No dobra... To akurat zrobiłem celowo, ale chciałem zachować ten filmik dla siebie. Wina jest głównie po stronie Alfreda, bo to on to wsta...

          -To już powiedziałeś. Ameryka też dostanie za swoje. – Powiedział Gilbert. Na dźwięk otwierających się drzwi odwrócił się. Do pokoju wszedł Feliks, wyraźnie poddenerwowany.

          -Ty też o wszystkim wiesz? – Spytała dziewczyna.

          -Tak.

          -Przepraszam! – Francja znowu zaczął odwalać swoją scenkę. – To naprawdę był wypadek. Nie chciałem tego do niego wysyłać. Błagam, wybacz!

          -No dobrze. Pewnie już Gilbert o tym z tobą gadał. Nie chcę mi się również o tym mówić. Rozmawiałem już z Alfredem. Przeprosił i usunął film z grupy.

          -Okej. – Odpowiedział cicho albinos. Był już trochę bardziej spokojny. Blondyn wyszedł z pomieszczenia. Widocznie nie miał ochoty na rozmowę.

***

           Polska usiadł na fotelu. Nie miał humoru. Dzień niedawno się zaczął, a on już najchętniej by skoczył z jakiegoś wieżowca. Widocznie nikt nie chciał dać mu spokoju, chociaż na chwilę. Usłyszał dzwonek swojego telefonu. Niechętnie po niego sięgnął i zobaczył kto dzwoni. Westchnął. Przecież to było oczywiste. Dzwonił Litwa.

          -Cześć. – Przywitał się Taurys. Chyba również nie miał dobrego nastroju.

          -Czego chcesz?

          -Pogadać. A czego ja mogę chcieć?

          -Wszystkiego. – Odpowiedział Feliks i cicho się zaśmiał. Może rozmowa, to coś czego mu teraz potrzeba.

          -Może i masz rację. Wiesz już o tym filmiku na grupie?

          -Chcesz wyjść na wielkodusznego mówiąc mi o tym jako pierwszy? Już o nim wiem. Gadałem z Alfredem i usunął go.

          -Ah, okej. Właśnie nie miałem pewności czy o nim wiesz.

          -A ty go widziałeś?

          -Tak. Ładnie tańczysz. Chciałbym kiedyś znaleźć się na miejscy Gilberta.

          -Może kiedyś zatańczymy na jakiejś imprezie, czy coś.

          -Bardzo bym chciał. Tak w ogóle to jak się czujesz? Prusy nic złego nie zrobił? – Polska na chwilę się zamyślił. Nie chciał mówić Litwie o tym co się niedawno działo. Nie miał zamiaru słuchać złych słów na Gilberta z jego strony.

          -Wszystko w porządku. Coś jeszcze chcesz wiedzieć?

          -Nie. Już wszystko. Do usłyszenia!

          -Ta... Pa. – Blondyn się rozłączył i odłożył komórkę na stół. Faktycznie – rozmowa to było to czego mu było trzeba.

*** 26 maja ***

           Baszta Rybacka nie robiła na Prusach żadnego wrażenia. W sumie, jak większość odwiedzonych dotychczas miejsc. Przyszedł tutaj tylko dlatego, bo inni tu szli. Mógłby wrócić do domu, ale chciał spędzić czas z Polską, a nie sam, jak zwykle.

           Przez cały dzień jak spacerowali po Budapeszcie, nie spuszczał z niego wzroku. Obserwował jak Feliks śmieje się, wiruje wokół siebie i czerpie frajdę z wycieczki tutaj. Chciał mieć go tylko dla siebie i czuł, że niedługo tak będzie.

           Jedyne czego chciał najbardziej na świecie i wszechświecie to to, żeby móc każdego dnia słuchać śpiewu i śmiechu Polski, patrzeć jak zasypia, śpi i być obok kiedy się budzi. Po prostu chciał być z nim. Feliks też tego chciał, więc jego praca była ułatwiona. Trzeba było tylko znaleźć w sobie odwagę, która ostatnio bardzo mocno dawała o sobie znać.

           Polska wiedział, że Prusy go obserwuje, ale nie miał nic przeciwko, żeby to robił. Bardzo mu to odpowiadało. Lubił dostawać uwagę z jego strony. Wiedząc, że Gilbert nadal na niego patrzy, chciał pokazać się z jak najlepszej strony. Wychodziło mu.

           Był bardzo skupiony na byciu zajebistym w oczach Prus. Za bardzo skupiony. Jedyne co miał w głowie to to, żeby mu zaimponować. Już dawno to zrobił. Przez swoje zagapienie nie zauważył, że zbliża się do bardzo stromych i długich schodów. Był wielce zdziwiony kiedy poczuł, że pod jego stopami nie ma już gruntu. Zaczął spadać. W swojej głowie ogłosił siebie największym idiotą tego świata.

           Oczywiste było, że skoro Gilbert przez cały czas obserwował Feliksa, to jako pierwszy zobaczył, że spadł ze schodów. Zanim zareagował w sposób oczywisty, wyśmiał Polskę i jego głupotę. Dopiero po tej czynności pobiegł go złapać.

           Pozostali również chcieli to zrobić, ale widząc, że ktoś już zerwał się z pomocą dla blondyna, zrezygnowali i zajęli się swoimi sprawami. A Polska dalej leciał i wszystko bolało go jeszcze bardziej. Wolał nie wiedzieć jak bardzo bolesny będzie kontakt z twardą ziemią.

           Prusy nie wiedział jak ma złapać już staczającego się Polskę. Sytuacji nie ułatwiał fakt, że Feliks był dość daleko. Starał się jak tylko mógł, żeby uratować tą pchłę. Wiedział, że im więcej siniaków, zadrapań i obtarć Erizabeta będzie bardziej wkurzona, co za tym idzie, Gilbert będzie miał większe problemy. Co z tego, że chciał dobrze i próbował? Ją to nie będzie obchodziło. Jak wszystkie inne starania Prus.

           Polska już wiedział jak to się skończy. Nie sądził, że Prusy da radę go złapać. Tak, zauważył go. Aż w końcu spadanie Feliksa się skończyło. Myślał, że będzie gorzej. Pod sobą nie czuł żadnej ziemi, a jedynie wbijające się w jego plecy krawędzie stopni. Z kolei na kostce czuł jak dwie dłonie go trzymają. Czekaj, co?

           Feliks otworzył oczy i się rozejrzał. Od zetknięcia się z ziemią dzieliło go jakieś pięć stopni. Bardzo dużo. Zerknął do góry i zobaczył Gilberta. Za nic nie wiedział jak mu się to udało. Prusy w sumie też nie wiedział jak mu się to udało. Cuda się zdarzają.

          -Uratowałeś mnie. Jaka beka. – Feliks chyba uderzył za dużo razy w głowę. Było mu bardzo do śmiechu. Gilbert westchnął i postawił blondyna na jednym z schodów.

          -Jesteś w stanie sam chodzić? – Spytał, przy tym dalej trzymając niższego w pasie.

          -Nie wiem. – Polska dalej się śmiał.

          -Z czego się tak śmiejesz?!

          -Z tego, że ci się udało.

          -Powiedz czy możesz sam chodzić. – Zielonooki zaczął się szarpać. Albinos go puścił. Polska spróbował przejść pewien odcinek drogi. Nie było tragedii, ale i tak kulał i bolały go kości. Gilberta cieszyło, że nic sobie nie złamał.

*** Lody. Jak nie czujesz się na siłach, to nie czytaj. W skrócie, kolejna scena erotyczna, którą zlamiłam. ***

           Polska i Węgry w spokoju oglądali telewizje i wyczekiwali powrotu Prus i Francji z baru. Było już grubo po dwudziestej trzeciej i powinni już wracać. Chociaż po nich to nic nie wiadomo. Nagle usłyszeli pukanie do drzwi. Erizabeta wstała i poszła otworzyć. Uchyliła drzwi, a jej oczom ukazał się bardzo pijany Prusy trzymany przez trzeźwego Francję.

          -Co się stało? – Spytała zrezygnowana Eliza.

          -Nic! – Odpowiedział Gilbert. Francja stłumił śmiech dłonią.

          -Jak zwykle, schlał się. Praktycznie zawsze to robi kiedy idzie do baru. – Obydwoje weszli do domu. Francis usadowił pijanego przyjaciela na fotelu. Dziewczyna westchnęła na ten widok, chociaż też chciało jej się śmiać. Feliks nie chciał tego ukrywać i zaczął śmianie się z albinosa, przy tym jedząc loda na patyku. Francja nie chcąc już nic więcej mówić, poszedł się umyć. Węgry nie za bardzo chciała siedzieć w towarzystwie Prus pod wpływem. Dlatego też wyszła z salonu.

           Polska dalej kontynuował jedzenie lodów, przy tym lustrując spojrzeniem Prusaka. Gilbert czuł, że mu się przygląda, więc również zaczął się na niego patrzeć. Przez dłuższy czas się tak na siebie gapili, aż w końcu Feliks nie wytrzymał i zaczął się śmiać. W trakcie tego, lód zaczął się rozpuszczać, więc biała maź spływała mu po ręku. Poczuł to i zlizał ową słodycz. Gilbert miał w głowie bardzo ciekawe wizje.

           Feliks lubił być prowokujący. Teraz nie było inaczej. Postanowił wykorzystać, to że Gilbert jest pijany i można z nim zrobić prawie wszystko. Gdyby był trzeźwy taka zabawa pewnie też by mu nie przeszkadzała, ale teraz Polska miał idealną sytuacje na przejęcie kontroli.

           Zaczął jedzenie lodów w sposób bardziej ''wyzywający''. Sam nie wiedział jak to nazwać. Prusy dalej się na niego gapił. Definitywnie chciał więcej. Lodzik się skończył. Polska wstał i wyrzucił patyk, a potem wziął z zamrażarki kolejnego. Odpakował go z papierka i przez chwilę ssał w swoich ustach. Wyszedł z kuchni i stanął przed Gilbertem. Uśmiechnął się, kiedy zobaczył, że jego penis już stoi. Cicho się zaśmiał. Lubił pijanego Gilberta.

           Kucnął i dokładniej się przyjrzał Prusom. Musiał wymyśleć jak to rozegrać, żeby nie doszło do czegoś więcej. Jedyne czego chciał to się trochę pobawić. Usiadł na nogach Gilberta i nadal mu się przyglądał.

          -Chcesz się trochę pobawić? – Szepnął mu do ucha. Spowodowało to, że przez ciało Prus przeszły dreszcze. Lubił to.

          -Tak, Feli. – Odpowiedział. Polska zachichotał.

          -W takim razie się zabawimy. Trzymaj. – Podał mu lody, a sam zdjął swoje szorty. Znowu wziął słodycz do rąk i zaczął całować szyję albinosa zostawiając tam kilka malinek.

           Gilbert czuł się bardzo dobrze. Jedyne co mu przeszkadzało to to, że Feliks długo zwlekał z konkretami, ale dla niego był w stanie zaczekać. Polska oderwał się od szyi i wziął do ust lody śmietankowe.

          -Chcesz bym tak samo zabawił się twoim penisem? – Spytał Feliks, przy tym wychylając się do przodu.

          -Bardzo.

          -Jak zasłużysz. – Rozchylił usta białowłosego i wsadził tam słodycz. Sam wziął się za dalsze całowanie karku, a urozmaicił to poprzez przejeżdżanie dłońmi po klatce piersiowej Prus.

           Gilbert już nie mógł się doczekać aż dostanie więcej. Niecierpliwość sprawiła, że złapał Feliksa za pośladek, a potem głaskał po udzie. Blondyn czując to, walnął Prusaka w głowę i odłożył jego dłoń na bok. Przez uderzenie, lód wypadł Gilbertowi z buzi. Polska wziął go i zlizał z jego twarzy resztki białej mazi. Przy tym pieścił jego krocze.

           Prusy zaczął cicho jęczeć. Pocałował Polskę, a ten odwzajemnił pocałunek. Dalej pamiętał o tym, że to tylko mała zabawa, a nie coś więcej. Na chwilę przerwali całowanie się i Feliks zdjął koszulkę Gilberta.

          -Kiedy zaczniesz robić coś więcej~? – Spytał bardzo zniecierpliwiony Gilbert.

          -Powiedziałem, że jak zasłużysz.

          -A w jaki sposób mogę zasłużyć?

          -Takimi pytaniami tylko pogarszasz swoją sytuacje. – Prusy przytaknął i spojrzał na sufit. Postanowił oddać się przyjemności, którą miał na chwilę obecną. Nagle poczuł na swojej klatce piersiowej coś zimnego i jednocześnie lepkiego. Spojrzał na to co się dzieje i zobaczył, że Feliks rozprowadza po jego ciele resztki lodów. Następnie rozpoczął zlizywanie tych resztek, a patyk rzucił w kąt pokoju.

           Oderwał się od tej czynności i rozpiął rozporek dżinsów Prus. Gilberta tak bardzo cieszyło, że ten moment już nadszedł. Widocznie udało mu się zasłużyć. Polska usiadł na podłodze i delikatnie gładził Prusaka po jego kroczu. Wiedział, że za chwilę będzie trzeba to kończyć. Wyjął jego przyrodzenie i zerknął na Gilberta. Zaśmiał się cicho i zaczął robić okrężne ruchy językiem na czubku penisa. Prusy czekał na jeszcze więcej. Już dawno nie był tak spragniony Polski jak teraz.

           Nie spodziewał się, że Feliks w tym właśnie momencie zakończy tą zabawę. Blondyn wstał, wytarł usta, założył spodnie i pokierował się w stronę swojego pokoju. Prusy spojrzał na niego zdezorientowany.

           -Gdzie ty idziesz? – Spytał, wstając z fotela.

          -To jeszcze nie ten moment.~ - Polska wyszedł i przez chwilę jeszcze się śmiał. Gilbert poczuł smutek.

***

           Polska wszedł do pokoju, gdzie zastał Węgry. Erizabeta spojrzała na niego niepewnie i trochę chyba z obrzydzeniem. Feliks zastanawiał się czym jest to spowodowane.

          -Dlaczego to zrobiłeś? – Spytała dziewczyna, przy tym odwracając się bardziej w jego stronę.

          -W sensie?

          -Dlaczego zrobiłeś to Gilbertowi? – Polska westchnął. Więc, o to chodziło.

          -Czyli wszystko widziałaś? – Eliza kiwnęła głową na ''tak''.

          -Tak wyszło. Nudziło mi się.

          -Wiesz, że Gilbert może się na ciebie za to wkurzyć?

          -Za coś takiego nigdy się nie zdenerwuje. Tym bardziej na mnie.

          -Przerwałeś w najlepszym momencie.

          -I co z tego? Kiedy indziej dostanie więcej. – Powiedział blondyn kładąc się do łóżka. – Nie chcę mi się już gadać. Dobranoc.

          -Ta... Dobranoc.

*** 27 maja ***

           -Dlaczego ja tego nie pamiętam?! – Powiedział głośno Prusy, po tym jak Francja opowiedział mu o zdarzeniach z poprzedniego dnia. Tak bardzo chciał pamiętać, to jak Polska się nim bawił. To musiało być cudowne uczucie. Miał tylko nadzieję, że niedługo wszystkie wspomnienia wrócą.

           -Nie wiem. A nie jesteś na niego za to zły? Wiesz, to tak trochę zalicza się pod molestowanie seksualne, bo byłeś po alkoholu i nie miałeś pełnej świadomości. Poza tym, skończył w najlepszym momencie.

           -Weź przestań. Za coś takiego nigdy nie byłbym w stanie być na niego złym. Jedyna osoba, na którą jestem zły, to ja sam, bo dałem mu odejść. – Gilbert skulił się jeszcze bardziej. Francis westchnął głośno. Musiał go jakoś pocieszyć, inaczej przez kolejne dni będzie musiał znosić jego humorki.

            -Znajdź w tym jakieś pozytywy! Gdyby Feliks cię nie kochał, to by tego nie robił. – Gilbert spiorunował spojrzeniem przyjaciela. Francja się wzdrygnął.

           -Wiem o jego uczuciach do mnie już od dłuższego czasu.

           -Więc, dlaczego nic z tym nie robisz? Przecież też go kochasz.

           -Boję się. – Blondyn na te słowa zaczął się śmiać. Gilbert nie rozumiał czemu.

           -Ale czego się tu bać? Po prostu masz mu powiedzieć, że go kochasz i gotowe!

           -To nie jest takie proste. Ty nigdy nie byłeś w takiej sytuacji.

           -Byłem i to niejednokrotnie. Doskonale o tym wiesz. – Na chwilę zapanowała cisza. Francis myślał nad tym jak dalej potoczyć tą rozmowę. Z kolei Gilbert zaczął sobie wszystko przypominać. Nie wiedział czy się śmiać, czy płakać.

           Lody śmietankowe, malinki na jego szyi, namiętne pocałunki... Załamać się można.

           -Gilbert.

           -Czego chcesz?

           -Weź powiedz teraz wprost, że kochasz Feliksa. – Prusy westchnął. Francja potrafił być idiotą, ale w ciągu dalszym był jego przyjacielem.

           -Kocham Feliksa. Zadowolony?

           -Bardzo, ale Polska będzie jeszcze bardziej. – Francis puścił oczko do Gilberta. – To powiesz mu to?

           -Możliwe.

           -Powiedz mu to dzisiaj.

           -Głowa cię boli. To jeszcze nie ten moment. Nie jestem gotowy.

           -Nigdy nie jesteś gotowy! No dawaj. Co ci szkodzi? – Albinos zamyślił się na chwilę. W sumie, to nic go nie powstrzymywało. Mógł to zrobić.

           -Jak to zrobię, to coś będę z tego miał?

           -Głupie pytanie. Co najważniejsze, będziesz miał Feliksa, którego kochasz całym sobą. Będziesz miał też satysfakcję z tego, że Litwa przegrał tą walkę.

           -Masz rację. Powinienem to zrobić.

           -No w końcu zdałeś sobie z tego sprawę. Życzę powodzenia. – Prusy uśmiechnął się. Im bardziej myślał o wyznaniu swoich uczuć do Polski, tym bardziej chciał to zrobić już teraz. A może jednak, to już ten moment?

***

           -Masz mi powiedzieć dlaczego napisałeś to na grupie. – Powiedział poważnym tonem Rosja. Estonia musiał zapłacić za głupoty, które pisał na grupie światowej. Mógł oficjalnie stwierdzić, że jego pacyfizm po części się już skończył. Eduard trząsł się jeszcze bardziej. Białoruś znowu spojrzała w ich stronę.

           -Bracie, okaż mu litość. Niech zna łaskę pana. – Powiedziała, przy tym kończąc ostrzyć nóż. Ivan zaczął rozważać taką opcję.

           -Błagam, daj mi to wytłumaczyć!

           -Nie zabraniam ci tłumaczenia się. Tylko szybko. – Estonia uspokoił się trochę. Wiedział, że dzięki swoim wytłumaczeniom uda mu się przeżyć.

           -Pisząc, że Litwa ma większe szanse od Prus, chciałem uśpić jego czujność. Zauważyłem, że zaczyna mnie podejrzewać o współpracę z tobą, więc napisałem to by zyskać jego zaufanie, które powoli traciłem. Rozumiesz już? – Ivan oparł się mocniej o krzesło. Był pod wrażeniem.

           -Dobrze rozegrane, towarzyszu. Daruję ci, ale następnym razem informuj mnie o planach tego typu. Teraz prawie stałeś się kaleką.

           -Będę pamiętał. – Rozmowę przerwał im dzwonek telefonu Rosji. Natalia wzięła go przed bratem i sprawdziła kto dzwoni.

           -Kto to? – Spytał lekko zirytowany Rosja. Nie lubił gdy Białoruś przeglądała mu telefon.

           -Prusy. – Blondynka oddała telefon wyższemu, a ten odebrał. Zastanawiał się dlaczego Gilbert teraz do niego dzwoni. Może Litwa coś zrobił? Ostatnio nie miał czasu na rejestrowanie jego wszystkich rozmów. Wyszedł z gabinetu i pokierował się do swojej sypialni.

           -Witaj, Gilbercie! Czemu dzwonisz? Potrzebujesz czegoś? A może towarzysz Litwa coś przeskrobał?

           -Nic z tych rzeczy. Chcę ci tylko coś powiedzieć.

           -Co się stało? – Rosja był zaciekawiony.

           -Chcę powiedzieć Feliksowi, że go kocham. – Ivan na chwilę zaniemówił. Był pozytywnie zaskoczony.

           -To wspaniale! Co cię do tego skłoniło?

           -Jestem już pewny swoich uczuć. Chcę z nim być.

           -Bardzo się z tego powodu cieszę. Feliksa pewnie bardzo to uszczęśliwi. Dawno nie był tak na serio szczęśliwy. Mam nadzieję, że wiesz co robisz.

           -Tak, wiem.

           -To świetnie. Życzę powodzenia.

           -Dzięki. Do usłyszenia.

           -Cześć. – Rosja rozłączył się. Bardzo się cieszył, ale nie okazywał tego w żaden większy sposób. Usłyszał, że ktoś idzie do jego pokoju. Drzwi się otworzyły i weszła Białoruś

           -Czego chciał? – Spytała.

           -Powiedział, że jest gotowy wyznać swoją miłość Feliksowi. – Natalia uśmiechnęła się lekko. Była to rzadkość.

           -Myślisz, że to jest wystarczający powód, żeby Litwa się zabił?

           -Natalio! Nie można komuś życzyć śmierci, nawet jeśli tej osoby nienawidzisz. – Dziewczyna westchnęła.

            -Nieważne. – Powiedziała i wyszła z pokoju. Rosja czasami się obawiał co siedzi w głowie jego siostry.

***

           Wiatr delikatnie przejeżdżał po jego skórze. Słońce powoli zachodziło i sprawiało, że niebo przybierało pomarańczowo-różowy kolor. Widoki z balkonu w domu Węgier były piękne. Te ulice i inne budynki miały w sobie to coś. Polska mógł tutaj być na zawsze. Jego uwagę przykuł Prusy wchodzący na balkon.

           Gilbert wiedział dlaczego tu przyszedł. Był gotowy, ale nagle poczuł ogromne nerwy. Wyznanie miłości tylko brzmiało tak łatwo. W rzeczywistości było to bardzo trudne, a przynajmniej dla niego. Spojrzał w tył. Francja i Węgry byli w salonie i dyskretnie przyglądali się sytuacji. Wiedzieli już o jego planach. Stanął obok Feliksa i chwilę zastanawiał się jak to zacząć. To naprawdę było trudne.

           -Coś się stało? – Spytał Polska. Prusy czuł jak dreszcze przelatują mu po ciele. Dalej nie wiedział jak to zacząć. Przypomniał sobie słowa Francisa. ''Po prostu mu to powiedz''. Nie pomagało mu to jakoś bardzo, ale zawsze jakieś tam wsparcie.

           -Chcę pogadać.

           -Czyli coś ważnego.

           -Bardzo. – Gilbert zaśmiał się. – Chcę ci coś powiedzieć, ale nie wiem jak.

           -Po prostu to powiedz. Chociaż zależy też co to jest. Coś dobrego?

           -Zależy dla kogo. Dla nas tak.

           -Nas? – Polska na chwilę się zamyślił. Był zaciekawiony. Miał wrażenie, że to już ten moment, w którym on i Prusy zostaną parą. Co innego Gilbert mógł mieć na myśli? Spojrzał na albinosa. Tkwił w zamyśleniu.

           -Chyba nie dam rady ci tego powiedzieć.

           -Nie wygłupiaj się.

           -Mówię serio. To nie jest takie łatwe.

           -To napisz na kartce i mi ją daj. – Gilbert przypomniał sobie o wierszu, ale nie wiedział gdzie on się teraz znajduję. Zgubił go.

           -Powiem ci jutro. Obiecuję.

           -Nie rób z siebie idioty, Gilbert. – Feliks był niezadowolony. Można było to zauważyć.

           -Mówię serio. Już jutro ci to powiem. – Blondyn westchnął i wyszedł z balkonu i od razu poszedł do swojego pokoju. Niedługo po nim wyszedł Prusy. Francis i Eliza zatrzymali go.

           -Nie powiedziałeś mu tego, prawda? – Spytała zrezygnowana Erizabeta.

           -Jutro mu powiem, obiecuję.

           -Ta, jasne. Idź już. – Prusy odszedł.

           -Oni nigdy nie zostaną parą.

           -Zostaną, ale jeszcze musimy trochę poczekać.

*** 28 maja ***

          Polska i Prusy spacerowali nad brzegiem jeziora. Gilbert już wiedział, że to ten moment. W kieszeni spodni miał nawet kartkę z wyznaniem miłości gdyby nie umiał tego sam powiedzieć. W pewnym momencie on i Feliks się zatrzymali.

           -Teraz mi to coś powiesz?

           -Tak, powiem.

           -Tylko nie stchórz jak wczoraj. – Blondyn się zaśmiał. – Mów. – Gilbert zaczął przeklinać swoją znikomą pewność siebie. Mógłby zwyczajnie to powiedzieć, ale nie! Lepiej robić z siebie idiotę przed swoją miłością. Wyjął kartkę z wyznaniem i przeczytał jeszcze raz jej treść.

           -Jebać to. – Powiedział i zgniótł kartkę, a następnie rzucił ją na bok. Później ją sprzątnie. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego jak bardzo kiczowate to wyjawienie miłości jest.

           -O co ci chodzi? – Spytał Feliks. Już nic nie rozumiał. Zanim się obejrzał, twarz Gilberta była przy jego twarzy, a po chwili już się całowali. Polska nie mógł uwierzyć w to co się dzieje. Był szczęśliwy, ale i tak wiedział, że ten pocałunek nic nie znaczy. Jak każdy poprzedni spowodowany przez tego Prusaka. Prusy czuł, że udało mu się. W końcu to zrobił. Był z siebie dumny.

           Oderwali się od siebie i chwile patrzyli sobie w oczy. Polska schylił głowę.

           -Skąd mam wiedzieć, że to nie jest kolejny nic nieznaczący pocałunek?

           -Bo cię kocham. – Gilbert miał wrażenie, że to co mówi jest strasznie przesłodzone, ale to była prawda. Kochał Feliksa, ale i tak czuł się lekko zmuszony do wyznania mu swoich uczuć. Feliks przytulił się do niego mocno. Nie potrafił ukrywać radości i wzruszenia. Nareszcie jego marzenie się spełniło.

           -Też cię kocham. – Powiedział niemal niedosłyszalnie.

           -Przecież wiem. Wracamy do domu?

           -Możemy wracać. Mówimy już od razu, że jesteśmy parą?

           -Chcesz to mów. I tak prędzej czy później dowiedzą się o wszystkim. – Obydwoje się zaśmiali i jeszcze raz przytulili. Wzięli się za ręce i zaczęli iść powoli do domu. Tak bardzo się z tego cieszyli.

         Teraz będzie lepiej. Pomyślał Feliks i uśmiechnął się. Definitywnie teraz będzie lepiej.

***

           Francja i Węgry siedzieli zaciekawieni na kanapie. Polska i Prusy mieli im coś do powiedzenia i zastanawiali się co. Jak na złość, jeszcze niepotrzebnie przedłużali. To było nieznośne.

           -Więc, co chcecie nam powiedzieć? – Spytał Francis. Niecierpliwił się.

           -Będziecie zadowoleni. – Zapewnił Prusy.

           -Po prostu powiedzcie o co chodzi. – Feliks i Gilbert uśmiechnęli się.

           -Jesteśmy parą. – Humor Francisa i Elizy momentalnie się poprawił.

           -Naprawdę?! To cudownie! – Prawie krzyknęła Węgry. – Tak bardzo się cieszę.

           -Też się cieszymy. – Do końca rozmowy mówili o tym jak wyglądało wyznanie miłości, a Francja i Węgry jedyne co robili to zadawali więcej pytań i życzyli szczęścia. Naprawdę byli zadowoleni.

***

           Francja: FELIKS I GILBERT SĄ PARĄ! ROZUMIECIE? PARĄ!

           Hiszpania: Serio?!

           Francja: TAK, SERIO.

           Belgia: Żartujesz.

           Rosja: Nie żartuje. Prusy nawet do mnie dzwonił i mówił, że chce wyznać Polsce miłość.

           Czechy: O Boże. To cudownie! A ile są już razem?

           Węgry: Kilka godzin.

           Monako: To naprawdę długo.

           Hiszpania: XD

           Japonia: Mówisz serio? Aż ciężko w to uwierzyć.

           USA: Mam w tym swoją zasługę!

           Anglia: Niby gdzie?

           USA: Gdybym nie wysłał tego filmiku na grupę, to Gilbert nigdy by nie stwierdził, że kocha Feliksa.

            Rosja: Oszukuj się dalej.

            Białoruś: Ej, mam pomysł.

            Węgry: Chcesz powiedzieć Litwie o tym, że Feliks i Gilbert są parą?

            Białoruś: Tak.

            Szwecja: To będzie okropne, ale trzeba go o tym poinformować.

            Francja: Niby gdzie to jest okropne?

            Szwecja: Toris kocha Feliksa. Tam to jest okropne.

            Hiszpania: Bez przesady.

            Belgia: Ej, ale pomyślcie. To może być dla niego krzywdzące. :(

            Szwajcaria: Jeszcze niedawno go jechaliście za to, że kocha Feliksa, a teraz nagle wam go szkoda. Zdecydujcie się. Ja tam się cieszę, że są parą. W końcu ktoś sprawi, że Gilbert będzie chociaż trochę bardziej ogarnięty.

            Austria: Tutaj masz rację.

            Niemcy: Co się stało, bo dopiero przyszedłem?

            Węgry: Feliks i Gilbert w końcu są parą.

            Niemcy: Co.

            USA: I to zdziwienie. XD

            Łotwa: Oni serio są parą?

            Dania: Kto jest parą?

            Białoruś: Ja i Rosja.

            Rosja: ._.

            Białoruś: Nie no, żart. Feliks i Gilbert.

            Dania: ŻE CO?

            Japonia: Też byłem zdziwiony.

            Włochy Północne: Feli i Gilbert są razem? To najlepszy dzień w moim zaraz po tym jak poznałem Lulu!

            Szwecja: Kim jest Lulu?

            Austria: Niemcy.

            Japonia: Jakie urocze zdrobnienie od imienia. A ty Niemcy masz jakieś zdrobnienie do Feliciano?

            Niemcy: Musimy o tym rozmawiać?

            Włochy Południowe: No właśnie. Musimy?

            Monako: Tak. Dawaj Ludwik. Pochwal się jak nazywasz swojego ukochanego.

            Monako: To znaczy, przyjaciela. Autokorekta się załączyła.

            Hiszpania: XD

            Anglia: Ta rozmowa jest za dobra.

            Węgry: No pochwal się.

            Niemcy: Po prostu Feli.

            Belgia: Jak słodko! *^*

            Szwajcaria: Każdy na niego tak mówi...

            USA: Zamknij się.

            Białoruś: A zdarza ci się powiedzieć do niego ''kochanie''?

            Niemcy: Przestańcie.

            Włochy Północne: Czasami mówi.

            Dania: GerIta wbiła chamsko na scenę. XD

Niemcy opuścił grupę.

            Francja: Obraził się.

            Włochy Północne: Później go dodam.

            Hiszpania: XD

            Belgia: Skończ z tym ''XD''. Ile ty masz lat?

            Hiszpania: Więcej od ciebie.

            Chiny: Ale pocisk.

            Polska odłożył telefon na bok. Nie miał zamiaru dalej oglądać tej rozmowy. Przestała być interesująca. Przytulił się do Prus i poszedł spać.

***

Ten rozdział ma prawie pięć tysięcy słów. Wow.

Cieszycie się, że Feliks i Gilbert są w końcu parą? Bo ja bardzo. Teraz musimy zadać sobie pytanie jak długo ten związek się utrzyma. Wiecie, do końca opowiadania jest jeszcze sporo czasu.

Następny kraj na naszej liście to Rumunia. (Chyba) będzie się działo! Nie mam żadnych konkretnych wydarzeń zaplanowanych na ten kraj, ale zawsze się coś wymyśli. Ja teraz bardziej myślę o tych późniejszych rozdziałach, kiedy to wszyscy będą już po za Europą. Ja już zakończenie planuję! A do niego jest jeszcze bardzo daleko.

W sumie, to nie ma żadnych ważniejszych rzeczy do obgadania. Tutaj jest streszczenia tej lipnej sceny erotycznej, jeśli ktoś nie zdecydował się na przeczytanie jej.

Prusy się schlał i było mu wesoło. Francja go posadził na fotelu i poszedł się myć. Elka poszła do pokoju spać. Polska jadł loda. Gilberta to podnieciło, za cholerę nie wiem czemu. Tak wyszło. Feliks postanowił się zabawić. Poszedł po drugiego loda i zabawa się zaczyna. Kiedy Gilbert myśli, że Feliks już zaczyna robić mu dobrze tam na dole, to Feliks jak na złość kończy zabawę i odchodzi. Gilbert jest smutny i pijany. Koniec.

Piękne streszczenie, prawda?

To na tyle w tym rozdziale! Do zobaczenia we wtorek!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro