[16] Roztrzaskane uczucia
*** 21 maja ***
Polska przez cały dzień rozważał to czy pytać Prusaka o ten wiersz. Co jeśli nie był dla niego? Ostatecznie Węgry przekonała go do spytania o to. Poszedł do przydzielonego mu pokoju i wziął z szuflady kartkę z poematem.
Prusy był zdenerwowany. Nigdzie nie mógł znaleźć swojego wiersza. Bał się, że go zgubił, albo co gorsza, trafił w nieodpowiednie ręce. Obawiał się, że Feliks go znalazł. Było to bardzo możliwe. To jeszcze nie był moment, w którym ten wiersz miał trafić do Polski. Chciał mu go dać osobiście i w ten sposób wyznać mu swoje uczucia. Pewnie nie dałby rady powiedzieć mu tego.
Bardzo prawdopodobne było też, że zostawił go u Austrii, ale pewnie Roderich by zadzwonił z informacją, że nie wziął go ze sobą. Dalsze poszukiwania przerwał mu Feliks wchodzący do pokoju. W dłoniach trzymał kartkę. Serce Gilberta momentalnie zaczęło szybciej bić.
-Coś się stało? – Spytał, starając się nie wyglądać na zdenerwowanego.
-Chcę się ciebie o coś spytać. – Odpowiedział blondyn lekko się rumieniąc. Czuł, że jego marzenie się zaraz spełni.
-Co chcesz? – Feliks podszedł do Gilberta. Kiedy był przy nim schylił głowę i dał mu poszukiwany wiersz. Prusy rozszerzył oczy. Więc to cały czas było w posiadaniu Polski? Jedno było pewne. Gorzej sobie tego wyobrazić nie mógł.
-Skąd to masz? – Powiedział głośno. Jego ton był chyba za mocny.
-Francja mi dał kiedy byliśmy na moście. – Albinos zaczął przeklinać Francisa w myślach. Jak teraz miał się z tego wytłumaczyć? Chociaż, Feliks może nie wiedzieć, że to dla niego.
-Teraz pora na moje pytanie. – Zaczął zielonooki. – Czy to dla mnie? – Prusy miał wrażenie, że zaraz zejdzie z tego świata. Zaczął się pocić i szybciej oddychać. Polska to zauważył.
-Wszystko w porządku?
-T-tak.. Wszystko jest dobrze.
-W takim razie odpowiedz na moje pytanie. Czy ten wiersz jest dla mnie? – Feliks uśmiechnął się zachęcająco. Gilbert naprawdę nie wiedział co odpowiedź. Nie był jeszcze gotowy.
-Nie. To nie dla ciebie. Tak po prostu sobie napisałem. Dlaczego w ogóle pomyślałeś, że może być dla ciebie?
-Francis mi tak powiedział. Wiesz, on też nie był co do tego pewny. Właśnie dlatego chciałem się spytać by się upewnić. – Polska czuł ja coś w nim pęka. A miał tak ogromną nadzieję...
-Rozumiem. Cóż, to nie jest dla ciebie. Nawet o tobie nie myślałem kiedy to pisałem. Nie wierz Francji w takie bzdury. – Prusy czuł się źle z tym kłamstwem.
-Ah... Czyli mnie nie kochasz?
-Powiedziałem ci już kiedyś, że jesteśmy tylko kumplami.
-Pamiętam. Może kiedyś odwzajemnisz moje uczucia. – Feliks odwrócił się z zamiarem wyjścia z pokoju. Nie miał zamiaru dalej gadać z tą gnidą.
-Czekaj! Kochasz mnie? – Białowłosy poczuł nagły przypływ pewności siebie. Brakowało mu jej.
-Gdybyś nie był idiotą, to zdałbyś sobie z tego sprawę już dawno temu.
-Zaczekaj! Chcę pogadać.
-Ale ja nie chcę. Daj mi spokój. – Polska wyszedł. Prusy patrzył się jeszcze długo na drzwi. Po raz kolejny zmarnował swoją szansę. Naprawdę był idiotą. Musiał o tym porozmawiać z Francją.
***
Polska walnął się na łózko i zaczął głośno płakać. Znowu jego uczucia zostały roztrzaskane. Dlaczego ta menda dalej udawała, że nic nie jest na rzeczy? To było krzywdzące i nie do wytrzymania. Nagle do pokoju weszła Węgry. Feliks nie chciał teraz z nikim rozmawiać. Jedyne czego pragnął to spokoju i tego, żeby Gilbert był z nim.
-Co się dzieje?
-A co ma się dziać?! Znowu mnie odrzucił!
-Nie musisz krzyczeć.
-Ty też krzyczysz kiedy cierpisz. – Feliks dalej płakał. Musiał dać upust swoim emocjom.
-Na pewno, któregoś dnia będziecie razem.
-W cuda wierzysz. Z jego podejściem prędzej uda mi się popełnić samobójstwo niż będziemy razem szczęśliwi.
-Nawet tak nie mów! Uda ci się wyleczyć i będziesz żyć. – Erizabeta usiadła na progu łóżka i zaczęła głaskać Feliksa po głowie. Musiała mu pomóc. Potrzebował tej pomocy
-Dałeś mu ten wiersz?
-Nie płakałbym gdybym mu tego wiersza nie dał. Pomyśl trochę. – Polska był trochę spokojniejszy. Dalej jednak cierpiał w środku. Potrzebował go.
Bardzo mi przykro z powodu, że zakochałeś się w jakimś chuju. Czemu się tak krzywdzisz?
Feliks skulił się. Wróciła. Zawsze wracała w takich momentach. Kolejne łzy zleciały mu po twarzy.
-Ela... Możesz wyjść? Chcę pobyć sam.
-Jasne. Gdybyś coś się działo to mnie wołaj, dobrze? – Blondyn przytaknął. Nareszcie mógł porozmawiać z depresją. Nie chciał, ale czuł, że to konieczne.
Widzę, że nie masz nic przeciwko, żebym ci trochę poprzeszkadzała.
-Czego ode mnie chcesz? – Powiedział prawie niedosłyszalnie.
Chcę wiedzieć dlaczego dalej w tym trwasz. Normalny człowiek już dawno by odpuścił.
-Przez ciebie nie zaliczam się do normalnych.
To było chamskie, ale po części to prawda. Gdybyś chciał już dawno bym dała ci spokój. Mógłbyś iść się leczyć do psychiatry, ale nie! Ty wolisz podróżować po jakimś zasranym świecie i wierzysz, że w ten sposób się wyleczysz. Co jest jeszcze bardziej zabawne, wierzysz, że jakiś skończony debil odwzajemnia twoje uczucia.
-Bo odwzajemnia, ale nie chce się przyznać. – Polska wstał z łóżka i usiadł na parapecie. Spojrzał przez okno. Pogoda nie należała dzisiaj do najlepszych. Od rana padał deszcz i wiał wiatr. Głównie dlatego nigdzie dzisiaj nie wyszli.
Prusy nie należy do osób, które by coś ukrywały. W szczególności miłość. Zrozum, że Gilbert cię nie kocha.
Polska postanowił nie odpowiadać. Otworzył okno i wychylił się. Wysokość, w której się znajdował była idealna, żeby ze sobą skończyć. Niektórzy twierdzili, że samobójstwo przez nieodwzajemnioną miłość jest głupie. Feliks też tak twierdził, ale co innego mu pozostało?
Widzę, że w końcu przejrzałeś na oczy. Gratuluję! Jednak nie jesteś idiotą. To jest idealny moment na śmierć.
Blondyn uśmiechnął się. Chciał tego jak nigdy przedtem. Wychylił się jeszcze bardziej, aż nagle usłyszał otwierające się drzwi. Na początku pomyślał, że to przez przeciąg. Było inaczej. Do pokoju weszła Eliza.
-Feliks, co ty do cholery robisz? – Polska odwrócił się szybko. Dlaczego każdy musi mu w tym przeszkodzić? Nic nie mówiąc, zszedł z parapetu i wyszedł z pokoju. Nie chciał teraz z nią rozmawiać.
***
Francja w spokoju czytał książkę, aż w pewnym momencie do pokoju wszedł Prusy. Był widocznie wkurzony. Francis spojrzał na niego pytająco.
-Coś się stało? Nie wyglądasz na zadowolonego.
-Dlaczego mu to dałeś?!
-O co ci chodzi?
-Powinieneś to doskonale wiedzieć! Dlaczego dałeś Feliksowi ten wiersz? – Francis odłożył książkę i się zaśmiał. Nie rozumiał dlaczego Gilbert tak bardzo się o to spinał.
-Więc o to ci chodzi! Wiesz, wkurza mnie trochę, że nie wyznasz tak po prostu Feliksowi miłości.
-To nie jest odpowiedź na moje pytanie.
-Nie? Oh... Chcę ci pomóc w staniu się jego chłopakiem. Takie ciężkie do zrozumienia?
-Nie potrzebuję twojej pomocy w tym temacie!
-Właśnie, że potrzebujesz. Co mu w ogóle powiedziałeś kiedy dał ci wiersz?
-Że go nie kocham. – Francja złapał się za głowę. I on gadał, że nie potrzebuje jego pomocy?
-Dlaczego ty tak kłamiesz? To oczywiste, że kochasz Polskę!
-Skąd możesz to wiedzieć?
-Austria mi powiedział, że to potwierdziłeś. Poza tym, to się widzi. Ogarnij się w końcu i nie niszcz stanu psychicznego Feliksa jeszcze bardziej. – Francja wyszedł z pomieszczenia, przy tym zostawiając Prusaka samego. Gilbert czuł się przez to jeszcze gorzej.
*** 22 maja ***
Litwa siedział na kanapie w swoim salonie. Przełączał co chwilę kanały w telewizji, chcąc w końcu znaleźć coś ciekawego. Nagle usłyszał dzwonek swojego telefonu. Wziął go zaciekawiony i zobaczył kto dzwonił. Gorzej być nie mogło. Dzwonił Rosja. Pełen niepewności odebrał.
-Witaj towarzyszu Litwo! Już się obawiałem, że nie odbierzesz. – Taurys czuł jak po jego plecach przelatują ciarki.
-H-hej. Coś się stało?
-Chciałem wiedzieć co się ostatnio działo w twoim życiu.
-Nic ciekawego. Dlaczego chcesz to wiedzieć? – Litwa miał złe przeczucia. Nie chciał z nim rozmawiać. Zawsze kiedy słyszał jego głos czuł się źle.
-Tak po prostu. Pozwól, że się ciebie o coś spytam.
-Co chcesz?
-Jak ci się właściwie układa z Polską? Wiem, że jesteście ze sobą blisko, ale nic poza tym. – Torisa aż korciło, żeby mu odpowiedzieć, że to nie jego interes. Ale nie mógł. Pożałowałby.
-Jest dobrze. Dzięki, że pytasz.
-Oczywiste jest, że jesteś w nim zakochany. Mogę wiedzieć jak długo? – Czuł się jak na jakimś przesłuchaniu. Nie rozumiał czemu Ivan się o to pyta. Przecież wiedział to wszystko.
-Już od kilku wieków.
-To naprawdę długo. Dziwi mnie, że to się nadal trzyma. Musisz być bardzo nieszczęśliwy, że Polska twoich uczuć nie odwzajemnia.
-Prusy go nie kocha, więc jakieś tam szanse mam. – Litwa czuł się tak jakby powiedział coś bardzo nieodpowiedniego. Rosja zaśmiał się cicho.
-O tym się jeszcze przekonamy. Mam jeszcze jedno pytanie. Czy ty przypadkiem nie jesteś też zakochany w mojej siostrze?
-Białorusi?
-Nie. W Ukrainie. Oczywiście, że w Białorusi!
-Ah, no tak. Nadal kocham Natalię. – Po drugiej stronie słuchawki zapanowała cisza. Litwa czuł obok siebie chłód Rosji. Miał wrażenie, że jest tuż obok niego.
-Jesteś zakochany jednocześnie w Feliksie i Natalii? – Taurys żałował tego co powiedział.
-No tak. To coś złego?
-To jest coś bardzo złego, towarzyszu. Nawet wiem jak chcesz to rozegrać.
-O co ci chodzi?
-Jeśli nie wyjdzie ci z Polską, pójdziesz do mojej siostry. Uważasz, że możesz wybrać. Prawda jest taka, że twoim jedynym wyborem jest danie im spokoju. Prusy nie da ci Feliksa, a ja nie dam ci Natalii. – Głos Rosji był bardzo poważny. Mówił serio. – Poza tym, obydwoje cię nie kochają. – Ivan zaśmiał się. Litwę to bolało i bał się jeszcze bardziej, ale nie zamierzał tego kończyć teraz.
-Prusy nie kocha Polski, więc z jakiej racji ma mi go odebrać?
-On po prostu nie da ci wygrać. Zrobi to ze względu na to, że duma mu nie pozwoli, a też jest bliski zakochania się w Polsce. Chyba, że o czymś nie wiem. Dawno z nim nie rozmawiałem.
-Zobaczymy jak to się potoczy. Nie mam zamiaru się poddawać.
-Jesteś bardzo pewny siebie z tego co słyszę. Masz rację. Zobaczymy jak to się potoczy, ale wiedz, że jeśli skrzywdzisz, któregoś z nich, to pożałujesz. Do usłyszenia! – Litwa nie zdążył odpowiedzieć, bo Rosja już się rozłączył. Odłożył szybko telefon na stół i usiadł na kanapie. To nie skończy się dla niego dobrze.
***
Okazało się, że teraz w centrum Budapesztu jest jakiś festiwal. Postanowili z tego skorzystać i poszli na niego. Wyjście z domu było bardzo problematyczne. Nie tyle co samo wyjście, a zdjęcie z łóżka Polskę i Prusy.
Gilbert nie chciał wstać, bo jest leniwy.
Feliks nie chciał wstać, bo nie widział w tym sensu.
W końcu udało im się wygonić ich z łóżka i zagonić do szykowania się na ten festiwal. Nie wiedzieli jaki to jest. Nawet Węgry się w tym nie orientowała. Ale i tak chcieli pójść.
Kiedy byli na miejscu, zaczęli się rozglądać. Dookoła panowała wesoła atmosfera. Było kolorowo i można się było zabawić. Feliksa nie dziwiło, że nie czuł się tutaj dobrze. Wolał posiedzieć w domowym zaciszu i na przykład obejrzeć jakiś film. Pozostali jednak nie zwracali na to większej uwagi. Byli zajęci sobą samymi.
Za wszelką cenę chciał znaleźć jakieś spokojniejsze miejsce, ale takiego nie było. Męczył się tu strasznie. Oczywiście w pewnym momencie ktoś go zauważył. Francja odwrócił się w jego stronę. Feliks naprawdę nie wyglądał dobrze. Poklepał Erizabetę po ramieniu, żeby zwróciła na niego uwagę.
-Coś się stało? – Spytała, odrywając wzrok od tych wszystkich atrakcji.
-Feliks chyba nie czuje się dobrze. – Odpowiedział Francis i znowu spojrzał na zielonookiego. Eliza podeszła do przyjaciela, chcąc spytać co się z nim dzieje. Polska na nią spojrzał.
-Co chcesz? – Spytał.
-Nie wyglądasz dobrze. Coś się stało? – Feliks spojrzał na Gilberta. Eliza od razu zrozumiała.
-Mam z nim pogadać?
-Po co? I tak to nic nie da. Zostaw go.
-Musicie ze sobą porozmawiać. Inaczej nie naprawicie waszych relacji.
-Pomyślę. Chcę być sam.
-No dobrze. W razie...
-Elka. Idź. – Dziewczyna przytaknęła i odeszła. Poszła w stronę Prus. Musiała jakoś ich przekonać do rozmowy. Są za głupi by sami iść ze sobą porozmawiać.
***
Prusy, czy chciał czy nie, miał pogadać z Polską. Od dłuższego czasu przymierzał się do tego. Znowu na niego spojrzał. Rozmawiał z Węgry przy stole, przy tym zadowalając swój żołądek frytkami. W końcu wstał ze swojego miejsca i poszedł w stronę Feliksa. Stanął nad nim i nic nie mówił. Blondyn spojrzał na niego lekko zmieszany. Nie spodziewał się go teraz.
-Co chcesz? – Spytał, przy tym jedząc kolejną frytkę.
-Porozmawiać. Możemy? – Feliks spojrzał na Elizę. Ta kiwnęła głową na ''tak''. Polska jeszcze chwilę się zastanowił i wstał od stołu.
-Idziemy?
-Co?
-Chyba nie chcesz rozmawiać przy wszystkich, prawda? – Gilbert zaśmiał się głupawo. Feliks miał rację. Nie będą tutaj rozmawiać.
-Tak... Chodźmy.
***
Polska i Prusy szli spokojnie przez ulicę Budapesztu. Teraz, na wieczór, nie było tu tak wielu ludzi jak w południe. Gilbert długo się zastanawiał jak zacząć tą rozmowę. Zapomniał o czym mają w ogóle rozmawiać. Chyba nie ma żadnego większego powodu.
-Co było tak ważne, że przerwałeś mi jedzenie frytek?
-Mam pytanie.
-Jakie?
-Kochasz mnie? – Feliks zrobił zdziwioną minę. Nie miał ochoty na rozmowę o tym.
-Wczoraj ci powiedziałem.
-Odpowiedziałeś mi bardzo niejasno. Chcę żebyś powiedział to wprost. – Blondyn się zaśmiał co zdziwiło białowłosego. Nie rozumiał dlaczego Feliks teraz się śmieje.
-Naprawdę jesteś idiotą. Jak po tak długim okresie spędzonego razem czasu, możesz nie wiedzieć, że cię kocham?! To krzywdzące... - Prusy był jeszcze bardziej skołowany. Przynajmniej wiedział, że Polska odwzajemnia jego uczucia. Dlaczego więc, tak bardzo bał się mu wyznać miłość? Nie rozumiał tego.
-No dobrze. Już wiem wszystko.
-Właściwie, to ja też mam dla ciebie pytanie. – Z oczu blondyna lało się zdenerwowanie. – Czy ty mnie kochasz? Masz odpowiedzieć szczerze. – Gilbert uśmiechnął się delikatnie. Nie był gotowy do mówienia prawdy. Może skłamać. Polska i tak się nie zorientuje.
-Nie kocham.
-Kłamiesz, widzę to. Miałeś mówić prawdę! – Albinos cofnął się odruchowo. Feliks nie był w dobrym humorze.
-Skąd możesz to wiedzieć?
-Znam cię zbyt długo. Wiem kiedy kłamiesz, a kiedy nie. Cieszę się, że jednak mnie kochasz.
-Nie kocham cię! Zrozum. Mówię prawdę. – Zielonooki zaczął się śmiać. Ludzie przechodzący obok zaczęli się dziwnie patrzeć.
-Dlaczego ciągle kłamiesz?!
-Nie kłamię! Przestań mówić, że jest inaczej bo mnie to wkurza! Nigdy cię nie kochałem, nie kocham i kochać nie będę!
-Oczywiście... Problem w tym, że sam przyznałeś Austrii, że mnie kochasz. – Gilbert rozszerzył oczy. Zaraz naprawdę będzie musiał się do tego przyznać.
-Skąd możesz to wiedzieć?
-Austria nagrał waszą rozmowę na moście, a dzisiaj mi ją wysłał. – Feliks wyjął z kieszeni spodni telefon i odtworzył rozmowę. Przewinął do najciekawszego momentu.
''Zakochałem się w Polsce.''
Blondyn zatrzymał nagranie w tym momencie i spojrzał na Prusaka. Był bliski płaczu.
-I co teraz powiesz? Nadal będziesz się sprzeciwiał miłości do mnie?
-To nie tak jak myślisz...
-A jak?! – Krzyknął głośno Feliks. Już nie mógł dłużej znieść głupot Gilberta.
-To musi być jakieś podrobione! Nigdy czegoś takiego nie powiedziałem. – Prusy nadal się bronił. Czemu mu tego po prostu nie powie?! Denerwował się na samego siebie.
-Ta, jasne! Żałuję, że zakochałem się w takim skurwielu. – Feliks pocałował Gilberta najlepiej jak tylko mógł. Prusy na początku chciał się wyrwać, ale potem uległ całkowicie.
Gilbert czuł jak uginają mu się nogi. To uczucie było takie przyjemne. Chciał teraz mieć Feliksa tylko dla siebie. Zaczął odwzajemniać pocałunek, co bardzo się Polsce podobało. Dalej jednak był zdenerwowany. Polska liczył na to, że teraz Prusy przyzna się do wszystkiego. Grubo się mylił. Oderwali się od siebie. Chwilę raczyli się swoim wzrokiem i spuścili głowy.
-Teraz powiesz prawdę? – Spytał Polska.
-Już ci ją powiedziałem. Nie kocham cię. – Odpowiedział cicho Prusy. Dalej nie chciał mówić prawdy. To nie był ten moment. Feliks czuł jak coś w nim pęka. Po chwili Gilbert usłyszał jego płacz. Zerknął na niego. Polska płakał.
-Nienawidzę cię! – Feliks zaczął uciekać, zostawiając jednocześnie Gilberta samego. Prusy nie lubił oglądać jak Polska płacze. Szczególnie wtedy kiedy sam był powodem jego płaczu.
*** 23 maja ***
Polska był bardzo niezadowolony. O ile samo wyjście na kolacje do restauracji było dobrym pomysłem, to siedzenie przy jednym stole z Prusami już nie. Tym bardziej po wczorajszej akcji. Dlatego też przez cały czas milczeli i jedyne co robili to jedzenie. Od czasu do czasu na siebie spojrzeli, ale nic poza tym. Byli zbyt obrażeni na rozmowę ze sobą.
Warto wspomnieć o tym, dlaczego siedzieli przy jednym stole. Logiczne było, że skoro są na siebie źli, to będą siedzieć osobno. No niestety nie. Francja i Węgry usiedli razem pod pretekstem, że są sobą zainteresowani i chcą nawiązać ze sobą lepsze relacje. Oczywiście kłamali. Feliksowi i Gilbertowi też nie chciało się wierzyć w to, że Erizabeta chce pogłębiać relacje z Francisem. Była już z Austrią. Woleli jednak się nie kłócić i usiedli ze sobą.
A kiedy skończyli posiłek, wszyscy postanowili pospacerować po okolicy, która była niezwykle malownicza. Dookoła były lampy oświetlające owe miejsce, obok chodników były zasadzone kwiaty, a klimatu dodawała grupa muzyków grających jakąś spokojną melodie.
Feliks się rozejrzał za Gilbertem. Momentami żałował, że akurat Eliza jest jego najlepszą przyjaciółką, w ciągu dalszym jednak bez niej nie dawałby sobie rady w życiu. Przekonała go, a raczej zmusiła, do pogadania z Prusami, bo przecież rozmowa potrafi wszystko naprawić. Nie miał na to ochoty, ale co innego mu pozostało? Poza tym, jeśli przeprosi pierwszy, to wyjdzie na mądrzejszego. Lubił być inteligentniejszy od innych.
Aż w końcu go odnalazł. Znowu poczuł jak zalewa go krew. Prusy nie chciał z nim rozmawiać, ale z jakimiś obcymi kobietami już tak. Nie potrafił zaprzeczyć temu, że nie jest zazdrosny. Był i to bardzo. Obok niego stanął Francja.
-Znowu cię rozsadza zazdrość? – Polska nie miał zamiaru odpowiadać. – Co chcesz z tym zrobić? – Francis się nie poddawał. Musiał nawiązać jakiś kontakt z Feliksem.
-Nie wiem, ale coś na pewno.
-A konkretnie?
-Mówię ci przecież, że nie wiem. – Blondyn westchnął i odwrócił wzrok. Nie mógł patrzeć na tą ckliwą scenkę flirtującego Gilberta z jakąś babą. Musiał coś z tym zrobić.
-Mam pomysł.
-Jaki? – Spytał szybko Francja. Naprawdę był zaciekawiony.
-Zaraz zobaczysz. Tylko mi nie przerywaj.
-Nie mam takiego zamiaru. – Niebieskooki położyć dłoń na piersi w geście obronnym. Feliks się delikatnie uśmiechnął i podszedł do rozradowanej dwójki.
Prusy naprawdę dobrze się bawił rozmawiając z tą panią. Nigdy nie przypuszczał, że jakieś przypadkowe spotkanie może doprowadzić do tak przyjemnej konwersacji. Była ona niczym plaster na jego serce po kłótni z Polską. Ta kobieta była taka miła i doradzała mu takie cudowne rzeczy w temacie Feliksa. Czuł, że po tej rozmowie jego relacje z tą pchłą będą o wiele lepsze. Nagle zauważył, że Polska idzie w ich stronę.
Feliks spojrzał złowrogo na czarnowłosą kobietę i stanął obok Gilberta. Wziął go pod ramię, chcąc pokazać do kogo on należy. Prusy był zdezorientowany.
-Skarbie, kim jest ta kobieta? – Spytał blondyn. Innego wyjścia z tej sytuacji nie było. Musiał to zrobić. Gilbert naprawdę nie wiedział co się dzieje. Czy Feliks właśnie robił z nich parę? Dziewczyna również nie rozumiała co się dzieje.
-Feliks... O co ci chodzi? Tylko z nią rozmawiam.
-Flirtowałeś z nią! Widziałem wszystko! – Polska zaczął udawać, że jest bliski płaczu. Prusy nie wiedział jak z tej sytuacji wyjść.
-Chwila... Jesteście razem?
-Tak, jesteśmy. – Odpowiedział głośno zielonooki.
-Gilbert, mówiłeś, że jesteś singlem.
-No bo jestem!
-Wyrzekasz się związku ze mną?!
-Co? Jakiego związku? Co ty znowu wymyśliłeś? Słuchaj, ja i Feliks nie jesteśmy parą. On ma po prostu coś z głową. Nie słuchaj go. – Albinos myślał, że mówiąc to załagodził sytuacje.
-To jest ten Feliks, o którym mi opowiadałeś? Ten, do którego nie wiesz co czujesz?
-Co naopowiadałeś tej szmacie na mój temat?! – Dziewczyna poczuła się urażona, że nazwano ją szmatą.
-Nic jej nie mówiłem! Weź się uspokój, bo mnie przerażasz.
-Nieważne. – Zaczął bardzo poważnym tonem Polska. – Jeszcze raz spróbujesz mi go odebrać, a pożałujesz. – Feliks pociągnął za sobą Gilberta, a kiedy byli wystarczająco daleko, zatrzymali się.
Prusy spojrzał wkurzony na Polskę. Feliks twierdził, że zrobił dobrze. Trzeba bronić swoich własności.
-Co ty, kurwa, odwalasz? Co to miało znaczyć?! – Spytał zdenerwowany Prusy. Chciał czym prędzej dostać wyjaśnienia od Polski. Ten tylko się cicho zaśmiał.
-Nie pozwolę żeby ktoś mi cię odebrał. Powiedziałeś, że któregoś dnia może się we mnie zakochasz. Ci wszyscy ludzie tylko utrudniają ci zrobienie tego.
-Jesteś chory...
-Nie jestem chory! Chcę tylko spełnić swoje marzenie.
-Ja tylko z nią rozmawiałem.
-I przy okazji posyłałeś jej zalotne spojrzenie, łapałeś za rękę i przytulałeś. Mam prawo być zazdrosny i doskonale o tym wiesz.
-Nie powinieneś tego robić. – Feliks zamyślił się na chwilę. Może faktycznie nie powinien tego robić? Jego zachowanie było głupie, ale chociaż uzasadnione.
-Masz rację. Zachowałem się nieodpowiednio, ale powinieneś mnie chociaż trochę zrozumieć. – Białowłosy uśmiechnął się delikatnie i stanął bliżej blondyna.
-Próbuję zrozumieć co siedzi w twojej głowie już od kilku wieków. – Powiedział, przy tym przytulając Polskę. Feliks zarumienił się i odwzajemnił uścisk.
-Przepraszam.
-Wybaczam, ale masz już nigdy tego nie robić.
-Obiecuję.
*** 24 maja ***
Polska był bardzo zmęczony i na chwilę obecną jedyne czego chciał, to pójść spać. Zbliżając się do salonu, z którego mógł wejść do swojego pokoju, słyszał coraz wyraźniej muzykę dochodzącą z radia.
Wszedł do salonu i stanął. Wsłuchał się uważnie w muzykę i zaczął kołysać się powoli w jej rytm. Po chwili zwykłe kołysanie przerodziło się w taniec. Szybko odzyskał siły na zrobienie tej jednej rzeczy. Ta czynność została przerwana przez Gilberta, który wszedł do pomieszczenia, zwabiony hałasem. O dziwo, teraz nie chciał się ukrywać do samego końca tańca Polski.
-Nie masz co robić? Idź spać. – Powiedział Prusy, przy tym podchodząc do Polski.
-Mogę tańczyć, o której tylko chcę.
-W takim razie, rób to ciszej. – Feliks przytaknął. Gilbert zaczął odwracać się, aż w pewnym momencie zatrzymał się i znowu spojrzał na blondyna.
-Miałem powiedzieć ci to już wcześniej. Pięknie tańczysz.
-Uh... Dzięki. – Czerwonooki miał już wychodzić z pokoju, ale drugi chłopak go zatrzymał.
-Gilbert, zaczekaj.
-Co chcesz? – Powiedział trochę zirytowany albinos.
-Zatańczysz ze mną? Tak jak wtedy, w tym parku. – Gilbert zdziwił się tą prośbą. Nie miał jednak nic przeciwko, żeby znowu to zrobić.
Zaczekali do zaczęcia kolejnej piosenki, a kiedy zaczęła lecieć nowa, oni zaczęli taniec. Nie było tak cudownie jak wtedy w parku, ale nadal czerpali z tego zabawę. Mieli tylko nadzieję, że nikt im nie przeszkodzi, ani teraz nie obserwuje. Niestety ludzka ciekawość była silniejsza od ich nadziei.
Francja naprawdę był wkurzony, że nie dawano mu spać. Muzyka była za głośna, a łóżko niewygodne. Jak zwykle. Chcąc sprawdzić dlaczego taka piękna czynność jak spanie jest mu przerywana, zszedł z łóżka i pokierował się w stronę salonu. Zatrzymał się przy wejściu i wyjrzał zza ściany. Jego oczy doznały cudownej przyjemności.
Feliks i Gilbert tańczyli ze sobą. Ten widok był tak piękny, że był w stanie im wybaczyć za przerwany sen. Chcąc mieć na zawsze ten piękny moment ze sobą, poszedł po telefon, wrócił i zaczął wszystko nagrywać. Starał się jak mógł by zostać niezauważonym.
Kiedy owa dwójka skończyła swój majestatyczny pokaz, Francis ulotnił się z miejsca zdarzenia. Pobiegł szybko do swojego pokoju dzielonego z Prusami i położył się na łóżku. Był bardzo szczęśliwy, że udało mu się uchwycić ten moment.
Zapisał wideo i przez przypadek kliknął opcję ''wyślij do''. Chcąc wyjść z tej opcji kliknął w numer USA, a następnie ''wyślij''.
Nagranie zostało wysłane do Alfreda.Francis nie mógł tego cofnąć. To naprawdę był wypadek. Za wszelką cenę chciałto cofnąć, ale się nie udało. Miał tylko nadzieję, że Ameryce nie wpadnie dogłowy pomysł rozesłania tego do wszystkich. Zdenerwowany położył i się starałsię zasnąć.
***
Mamy kolejny rozdział! Cieszy mnie to bardzo. Na początku myślałam, że zostawię to opowiadanie po jakichś pięciu rozdziałach, a tu nie. Jestem mile zaskoczona.
Przepraszam też, że musieliście tyle czekać na kolejną część. Przez ostatnie dni nie czuję się najlepiej, nie mam weny i czasu. Szkoła zabiera mi praktycznie każdą wolną chwilę, ale i tak daję sobie radę.
W ramach rekompensaty chcę zrobić Q&A (pytania i odpowiedzi). Nie wiem czy to dobry pomysł, ale zawsze można spróbować. Q&A pojawiłoby przy w sobotę, w przyszłym tygodniu, czyli nie w tą co będzie teraz. Jeśli pytań będzie mało, to nie zrobię tego Q&A, a po prostu odpowiem na zadane pytania w odpowiedziach w komentarzach.
Pytania możecie zadawać tutaj, do czwartku, następnego tygodnia.
Teraz pogadajmy o opowiadaniu.
Dla mnie nie działy się zbyt ambitne rzeczy, ale i tak jestem zadowolona z tego jak wyszło. Następny rozdział definitywnie będzie lepszy, a przynajmniej tak sądze po zaplanowanych wydarzeniach. BĘDZIE SIĘ DZIAŁO. Mam nadzieję, że nie zlamię następnego rozdziału.
A teraz, kiedy powiedziałam wam o tych ważniejszych sprawach, powiem wam trochę co działo się u mnie w życiu, przez te ostatnie cztery dni.
We wtorek miałam test z matematyki. Myślałam, że napisałam tam same głupoty, a tutaj nie! Udało mi się zdobyć trójkę! Zabrakło mi trzech punktów do czwórki... Świetnie.
Dzisiaj miałam test z biologii. Zrobiłam wszystkie zadania, ale pytanie jest czy dobrze. Mam nadzieję, że dwóje uda mi się wyciągnąć.
Jutro też mam test. Z fizyki. Nienawidzę tego przedmiotu, ale staram się jak mogę, żeby dostawać z niego dobre oceny. To na tyle z mojego szkolnego życia.
Może kiedy indziej wam powiem z czego te testy były. Szczerze, to już sama zapomniałam jakie były zadania i ich tematyka. Pisałam to co wiem i to co zapamiętałam z lekcji.
To na tyle z mojej gadaniny. Do zobaczenia w niedzielę!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro