~9~
Dust
I Error odszedł... Przez dziesięć minut staliśmy bo się na nas gapił. Jestem ciekawy o czym myślał.
— To em... — zerknąłem na mych towarzyszy.
— Horror je... Error idzie czegoś szukać... A my co mamy robić? —
— Póki co macie wolne! — niemal pisnąłem, gdy żółtko pojawiło się obok — Przepraszam! Wystraszyłem cię? —
— Nie boje się takich kurczaków jak ty! — prychnąłem.
— Oh... No dobrze — uśmiechnął się i zrobił krok w przód — Jeśli będziecie grzeczni pozwolę wam pójść pobawić się na dworze! — czy ja ci na dziecko wyglądam?
— Ja idę się położyć... — i krzyżyk odszedł pod czujnym okiem pisklaka.
— A ja idę coś porobić... — i Killer też uciekł.
— Musicie wychodzić na świeże powietrze... — zrobiłem kilka kroków przed siebie — Czemu uciekasz? —
— Uciekam? Ja cię po prostu mam gdzieś — warknąłem i ruszyłem w wędrówkę.
— Masz iść ze mną, albo zawołam Blue — .......
— To jest groźba! — maluch zaśmiał się cicho.
— Nawet jeśli... Teraz ja jestem twoim szefem, więc rusz swoją miednicę i chodź ze mną! — .....
Zostałem niewolnikiem małego, żółtego gnoja...
Szliśmy razem przez korytarz w całkowitej ciszy. Czuje ogromny dyskomfort i wręcz gniew, bo miałem zamiar iść do Horror'a, a teraz ten mnie przetrzymuje grożąc wołaniem tamtego niebieskiego... Załamka...
— Czym się tak denerwujesz..? — ....a no tak... to brat szefa... czyli on też wyczuwa emocje? — Czujesz się niekomfortowo? — w tym samym momencie czułem jak wszystkie negatywne uczucia ze mnie uchodzą... Czuje się świetnie... — Lepiej? — ....
— Ty tak umiesz?! — to niesamowite!
— Jestem strażnikiem pozytywnych emocji, więc myślałem, że to oczywiste... — zarumienił się lekko.
— Mój szef też tak umie?! — szkielet lekko posmutniał, ale dalej szedł wolnym krokiem.
— Nightmare włada negatywnymi emocjami... — oh...
— To dlatego jest zawsze naburmuszony? — kurczak lekko się zaśmiał.
— To akurat po prostu jego charakter — czyli mój szefuś z natury jest wredny i chamski... Cóż. Bywa — Odchodząc od tematu... razem z resztą jesteście sobie bliscy mam rację..? — .....
— Nie — kogo ja oszukuję...
— Widziałem jak ze sobą rozmawiacie! Jesteście niczym rodzina! Plus... Nightmare mi powiedział, że jesteście jego dziećmi, więc... —
— Stój... — zamyśliłem się — Skoro szef nazywa nas swoimi dziećmi... to znaczy, że ty... jesteś naszym wujkiem?! —
— Ee... nie jestem pewien czy t- —
— HORROR! MAMY WUJKA! — pobiegłem w stronę kuchni jak najszybciej.
Zeskoczyłem ze schodów i wbiegłem do pomieszczenia.
— Hor- — przerwałem nie zauważając mojego przyjaciela. Rozejrzałem się dokładnie, ale nigdzie go nie było... — Horror! — nic, a nic... Gdzie on się podział?
Wyszedłem z kuchni i rozejrzałem się. Ani śladu po nim.
— Um.. Dust czy wszystko gr- — przeszedłem obok i otworzyłem okno.
— Horror! — wrzasnąłem.
— Dust, Horror jes- —
— HORROR!!!!!!!!!!! — zerknąłem na niego — Coś mówiłeś? — kurczak lekko potrząsnął głową z szoku.
— Nie byłem gotowy na taki wrzask... —
— Wiadomka! A teraz poważnie. Czego chcesz? — sam nie wiem jaki mam dla niego być, czy miły, czy wredny... W końcu jest moim wrogiem... ale i wujkiem... mam rozkminę, która z każdą sekundą pochłania coraz bardziej me myśli.
— Chciałem się upewnić, że wszystko gra... Znów się cały zestresowałeś —
— Zjedliście mi Horror'a! — warknąłem zły.
— C-co? Ale on poszedł z Farm'em... — .....
— Kto to do cholery Farm?! —
***
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro