Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~1~

Dust

— Idź powiedz do Nightmare'a, że jest pierdoloną szmatą! — uśmiechnąłem się szeroko na mój własny pomysł.

— Kurwa ja jestem masochistą, a nie samobójcą! — zaśmialiśmy się — Ale jeśli ty to zrobisz to i ja! — i to się nazywa przyjaciel!

— Zróbmy to razem! — złapaliśmy się za ręce i pocałowaliśmy.

— Dwa pedały z roweru spierdoliły! — rzuciłem w Error'a moim zajedwabistym klapkiem skutecznie go uciszając.

Po chwili poczułem jak mój chwilowy życiowy parter zostaje powalony na ziemie bardzo podobną bronią do mojej, a mianowicie kanapą.

— Horror ty zazdrosny kocurze! — przytuliłem warczącego jak kotek kanibala.

— Straciłem moją kanapę i teraz nie mam gdzie się położyć by rzy- — nie dokończył przez nagłe wydobycie się z niego trującego wręcz lekko podtrawionego jedzenia... O ile to kiedykolwiek było jedzeniem.

— Kurwa! To już piąty dywan w tym tygodniu! — a dopiero wtorek!

— A ja zaraz się uduszę pod kanapą! — zapomniałem o nim.

— A idź do piekła! — chyba i ja będę rzygać...

— Czy możecie się uspokoić i- — Cross nie dokończył przez moje piękne zrzyganie mu się na ubrania — Pojebało cię?! — sam do mnie podszedł to ma.

— Za mało? Nie martw się już dokładam! — niestety tym razem w niego nie trafiłem...

Krzyżyk zdjął z siebie cuchnące ubrania i zniknął gdzieś, a szkoda bo chętnie bym popatrzył na jego kosteczki~

— Dobra... Wyzwanie kolejne! Idziemy informować Night'a o tym, że zarzygaliśmy mu salon! — genialny pomysł!

— Idziemy! —

— Ale ja jestem kurwa pod kanapą! —

— I nikt za tobą nie tęskni! — ale bez niego nie będzie tak zajebiście, więc go bierzemy.

Uwolniony Killer rzecz jasna zauważając kilka plam rzygów sam puścił pawia, ale na nikim nie zrobiło to już wrażenia.

Niestety Horror nie mógł z nami iść do kochanego szefuńcia, bo nadal czuł się okropnie. A Horror ze złym samopoczuciem to zły Horror...

Więc tak idziemy i idziemy we trójkę. Ja, Killer i Error. Jak ja się doczekać nie mogę jutra gdy będę już trzeźwy i kompletnie nic nie będę pamiętał. No kurwa to jest koks.

— Nightmare kurwa! — i wjebaliśmy się z buta do jego gabinetu.

— Co ty szefie robisz do kurwy?! — od kiedy szef pije herbatę?!

— Znowu się upiliście... — westchnął odkładając dziwny jak na niego przedmiot.

— Ta! I zmieniliśmy kolor dywanu! —

Szef popatrzył na nas srogo.

— Jakim sposobem? — stanąłem naprzeciw.

— Magicznym szefie! — walnął soczystego facepalma.

— A na jaki kolor? — zamyśliłem się.

— Fioletowy... — Cross wszedł do pomieszczenia załamany. Spojrzeliśmy na niego wszyscy — Nie gapcie się tak... Nie miałem co ubrać ok?! — mi się tam podoba.

— Albo jestem kurwa pijany, albo pojebany, ale wydaje mi się, że Cross jest całkiem seksi — hmmmm...

— Bo jest w końcu naszą alternatywną wersją! — wszyscy przytaknęliśmy.

— Dobra to idę wypieprzyć moją podróbę — Error pojawił się obok krzyżyka.

— Że co proszę?! — i już ich nie było.

— Nie mam pojęcia co tu się właśnie odwaliło... —

— My też szefie... Ale to nie ważne! Ważne jest to, że nasz dywan jest fioletowo, czerwono, zielono, niebiesko, żółty! — uśmiechnąłem się szeroko.

— .... — ... — JA WAS KURWA ZAJEBIĘ! — a gdzie jakaś pochwała?

— Szefie spokój... I tak wcześniej go trochę podpaliłem. Te rzygi tylko potwierdziły mnie w tym, że trzeba go będzie wyrzucić — genialne Killer!

— WYPIERDALAĆ MI STĄD! — szefik złapał nas mackami i wyrzucił przed swój gabinet.

— Była lekka beka... — skinąłem głową — Idziemy molestować Horror'a? —

— Kurwa w myślach mi czytasz! — i tak nasi wspaniali przyjaciele, czyli ja i Killer, ruszyli razem przez korytarze, by podotykać nawalonego jak my szkieleta!

***

Proszę nie pytać co tu się dzieje
bo ja sama nie wiem XD

Mam ochotę popisać coś durnego,
więc będę pisać coś durnego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro