Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9

-O której kończysz zmianę?-pyta brunet otrzymując swojego drinka.

-Za godzinę.-odpowiadam normalnie.

-To może chciałabyś się ze mną umówić?- pyta unosząc brwi do góry z lekkim uśmiechem.

-Wiesz...- nie dokończyłam bo ktoś mi przerwał.

-Siema Liam.- mówi Nathan a ja spoglądam na niego widząc jak przybija piątkę z tym brunetem.

-Cześć Nathan.

-Próbujesz się umówić z tą panią?- pyta wskazując na mnie.

-Tak.- odpowiada tamten chłopak bez najmniejszego skrępowania.

-To muszę cię rozczarować... ona jest już zajęta.-mówi szatyn a brunet Spogląda na mnie z pytającym wyrazem twarzy.

-A to niby przez kogo?- pytał odwracając się z powrotem w stronę Nathana.

- przeze mnie.- mówi dumnie Nathan.

-Wow... w takim razie sory stary nie wiedziałem.- mówi i odchodzi zostawiając nas samych.

-To że zgodziłam się z tobą gdzieś wyjść nie znaczy że jestem już twoją własnością.- mówię przygotowywując drinka.

-Liam to kretyn.-mówi.

-A ty niby nim nie jesteś?- Pytam z lekkim uśmiechem na twarzy.

-Auć.- mówi i łapie się teatralnie za serce.

Pokręciłam rozbawiona głową.- trzymaj.- mówię kładąc mu przed nosem drinka.

- Rozpieszczasz mnie.- powiedział puszczając mi oczko.

-Nathan...czekam na ciebie...co tak długo?- mówi stając za nim. To ta sama Dziewczyna co wcześniej.

-Już idę.- odpowiedział nie odrywając ode mnie wzroku.

-To nie karz na siebie długo czekać.- mówi i dłońmi z jeżdża na jego umięśniony tors.
Nagle Nathan łapię za jej ręce tym samym zdejmując je z siebie.

-Coś się stało?-pyta klejąc się do niego jeszcze bardziej.

-Emma zostaw nas na chwilę samych.- podkreśla ostatnie słowo.

-Co?

-Głucha jesteś? Powiedziałem zostaw nas.-mówi chłopak a dziewczyna posyła mi wrogie spojrzenie po czym odchodzi.

-Jednak bycie najprzystojniejszy ma swoje wady.-powiedziałam rozbawiona.

-Ehh... Emma to...jakby to powiedzieć. Dobra koleżanka.

-Nie musisz mi się tłumaczyć...- mówię przecierając blat.

-Ale chce.- powiedział stanowczo a ja uniosłam swój wzrok aby spojrzeć na chłopaka który intensywnie na mnie patrzył swoim Zielonymi oczami.

-Nathan mógłbyś sobie chociaż przez chwilę odpuścić.- odezwała się jego siostra która pojawiła się tutaj praktycznie znikąd.

-My tylko rozmawiamy.- mówi brunet.

-Ta... a ja nie widzę jak Pieprzysz ją wzrokiem.

Że co? Zrobiłam wielkie oczy prawie zakrztuszając się własną śliną.

Chłopak nie odpowiedzał.

-Drinka poproszę.- powiedziała jakby nigdy nic.

Ma tupet.

Nathan wypuścił głośno powietrze z ust zerkając na mnie niepewnie.

- Przyjdę po ciebie o 18:00.- powiedział i wstał z miejsca po czym sobie poszedł.

Patrzyłam jak się oddala. Do kiedy nie otrząsnełam się i zaczęłam robić drinka.

-Skąd jesteś?- odezwała się nagle jego siostra.

Spojrzałam na nią i mogę z całego serca stwierdzić że jest naprawdę bardzo ładna. Szatynka z długimi lekko falowanymi włosami i dużymi zielonymi oczami. Tylko pozazdrościć takiej urody.

-Umm z Kalifornii.- odpowiedziałem wlewając drinka do szklanki.

- Kalifornii?- zapytała zaskoczona a ja przytaknęłam.
- ale się złożyło... mam tam dziadków i właśnie za 2 dni planuję ich odwiedzić.- mówi a ja nie powiem byłam zaskoczona.

- Wiktoria Jak chcesz to możesz już iść do domu poradzimy sobie.- krzyknął w moją stronę Sam.

-Okej.- odpowiedziałam podając dziewczynie drinka.

- Dlaczego właściwie tu przyleciałaś?- pytania a ja spoglądam na nią marszcząc brwi.

O co tak naprawdę jej chodzi?

-Przyjechałam tu do cioci.- mówię wzruszając obojętnie ramionami.

-My dziewczyny mamy coś takiego że rozumiemy się bez słów.-zaczyna.- A ty na pewno nie przyleciałaś tu tylko po to żeby odwiedzić swoją ciocię.- powiedziała upijając drinka.

- Nie do końca rozumiem o co ci chodzi.- kłamie.

- Oj wiesz I to doskonale.- powiedziała łapiąc drinka w rękę aby odejść w stronę jakiś chłopaków.

Jak oni to wszyscy robią? Czy ja naprawdę tak słabo ukrywam uczucia?

***

Dochodzi już 18:00 przeglądam się w lusterku.

Chyba wyglądam Okej.- mówię do siebie.

Nagle słyszę dzwonek do drzwi łapie torbę i już zamierzam wychodzić z pokoju ale zapomniałam o jednym.

Perfumy!

Cofam się aby się popsikać i gdy to zrobiłam dopiero teraz mogłam wyjść.
Chcąc już zejść na dół usłyszałam o czym rozmawiali bo było ich słychać i to doskonale. Dlatego przystanęłam na chwilę przypadkowo słuchając.

Nie no dobra podsłuchiwałam.

- Pamiętam jak cały czas przychodziłeś tu po jej wyjeździe i o nią wypytywałeś.- Zaśmiała się ciocia.

-Taak wtedy byłem mały a już zdążyłem się zauroczyć.-mówi.

-Oj tak to prawda.-mówi ciocia cicho się śmiejąc

-Ale wie Pani co?

-Co?

-To nadal nie przeszło.

Otworzyłam szeroko usta zakrywając dłonią.
A moje serce zaczęło szybciej bić od bardzo długiego czasu...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro