Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

-Nie wiem co zrobił ten dupek...ale jeśli chcesz mogę do niego polecieć i skopać mu tyłek.- powiedział, a na moją twarz wtargnął lekki uśmiech.

-Powinnaś częściej się uśmiechać.- powiedział z łobuziarskim uśmiechem.

-Taa, tylko żeby było to takie proste...-mówię.

-Dobra, mów gdzie go znajdę, a już jadę na lotnisko.-powiedział, a ja cicho się zaśmiałam.

-Nawet gdybym chciała ci powiedzieć, to nie mogę.-mówię prawdę.

-A to niby czemu?-zapytał.

-Bo nie wiem gdzie on jest.

Nathan marszczy brwi i mówi:

-Nie wiesz gdzie jest twój chłopak?- zapytał.

-Były chłopak.- podkreśliłam pierwsze słowo, a lewy kącik ust szatyna powędrował do góry.

-Czyli jesteś wolna.-stwierdził.

-Tak Sherlocku.-powiedziałam uśmiechając się.

-To może dasz się gdzieś zaprosić...wiesz poznasz mnie lepiej niż do tej pory.-powiedział przeczesując swoje włosy lekko się uśmiechając.

-Tracisz czas.- mówię.

-Dlaczego?- pyta marszcząc brwi.

-Wiem, że jesteś typem chłopaka, który tylko zalicza laski...- zaczynam. -wiesz mi to nie przeszkadza, ale nie będę jedną z nich.- mówię.

-Nie ja...ehh to prawda.-mówi. Myślałam, że zacznie się bronić.- Nie będę udawał, że tak nie jest...- powiedział.

-Co wy faceci sobie myślicie... przecież my mamy uczucia. A co byś zrobił gdyby jakaś dziewczyna z którą się przespałeś zakochała się w tobie?- pytam ciekawa odpowiedzi.

-Nic, one wiedzą, że mogą liczyć tylko na wspólną noc, nic więcej.- mówi wzruszając ramionami.- a co ty taka wrażli...- przerwał.- on tak tobą zrobił?- zapytał.

Przełknęłam głośno ślinę i wbiłam swój wzrok w piasek.

-Nie do końca.- powiedziałam cicho.

Nie wiem dlaczego, ale czuję wewnętrzną potrzebę wygadania się przed Nathanem... właśnie przed nim.

Co ze mną nie tak? 

-To wszystko zaczęło się pod koniec tego roku szkolnego.-zaczynam.- Zauroczyłam się w pewnym chłopaku odkąd pierwszy raz zobaczyłam go w szkole. Miał na imię Dylan.  Bardzo chciałam żeby zwrócił na mnie uwagę i też tak się stało. Ale zdawałam sobie z tego sprawę, że nic między nami nie będzie, ponieważ był fuckboyem.-zaśmiałam się sztucznie.- Ale coś mnie do niego ciągnęło, nawet ta świadomość, że chcę mnie tylko wykorzystać się nie liczyła... ale kiedy zobaczyłam Chrisa... to było jak grom z jasnego nieba. Nigdy tak się nie czułam, nawet w stosunku do Dylana... Ja po prostu zakochałem się od pierwszego wejrzenia... później jakimś przypadkiem cały czas na siebie wpadalismy... każdy mnie przed nim ostrzegał,  ale ja myślałam, że jest inny, bo tak naprawdę był... Byliśmy razem miesiąc, wszystko było idealnie do czasu, kiedy pewnej nocy nie wykrzyczał mi prosto w twarzy, że to wszystko było udawanie, że byłam jego zabawką do pieprzenia... i że nic nigdy nas nic nie łączyło.- mówię czując jak łzy lecą mi strumieniami.- po tym wszystkim co mi wykrzyczał po prostu wyjechał i mnie zostawił. A wiesz co w tym wszystkim było najgorsze?- pytam spoglądając na chłopaka, który słucha mnie uważnie.- że te wszystkie słowa które mi wtedy powiedział wydawały się takie nieprawdziwe... jakby próbował mnie oszukać za wszelką cenę. Może jestem po prostu głupia i próbuję go bronić...nie wiem.- kończę wybuchając płaczem.

-Cii...- mowi Nathan przytulając mnie.- popełnił największy błąd swojego życia zostawiając taką dziewczynę jak ty...- mówi próbując mnie uspokoić.

-Przepraszam cię Nathan, nie powinnam zawracać ci głowy moimi problemami.-mówię powoli się od niego odsuwając.

-Daj spokój...mam dość już tych tematów dotyczących seksu.- powiedział uśmiechając się. I nie powiem, ja też się uśmiechnęłam.

-Nie jesteś taki zły.-przyznaje. A chlopak uśmiechnął się szeroko.

-To może jednak zmienisz jeszcze zdanie i dasz się gdzieś zaprosić.- mówi uśmiechając się seksownie.

-Okej...ale nie spraw, że będę tego żałować!- mówię grożąc mu palcem na co wybucha śmiechem z resztą ja też.

-Nawet jak próbujesz być groźna to ci nie wychodzi.-mówi.- chodź odprowadze cię.- dodał.

-Serio? Mama zawsze mi  mówiła, że mam talent i powinnam zostać aktorką. -mówię kierując się w stronę domu.

-Byłaś mała, nie chciała sprawiać ci przykrości.-powiedział rozbawiony, a ja walnełam go w ramię.- Już lepiej nadajesz się na MMA.-powiedział rozbawiony.

-Ha ha ha...lepiej uważaj, bo naprawdę potrafię przywalić... i nie chciałbyś oberwać w tą piękna buźkę.-mówię.

-Czy ty właśnie zasugerowałaś, że jestem przystojny?- zapytał stając w miejscu.

-Ja...umm.- nie wiedziałam co mam powiedzieć i czułam jak moje policzki płoną ze wstydu.- Musiałeś po prostu źle mnie zrozumieć.

-Dobra dobra...i tak wiem, że ci się podobam.

Zmarszczyłam brwi po czym się roześmiałam.
-Jesteś naprawdę zabawny.-mówię.

-Wiem. Ale wy dziewczyny to lubicie.-powiedział z uśmiechem na twarzy.

Pokreciłam rozbawiona głową.

-Tu się z tobą zgodzę.-powiedzałam.- okej, to tu.-mówię stając przed domem cioci.

-Tu mieszkasz?- zapytał zdziwiony.

-Moja ciocia.- poprawiłam go.

-Okej.- odpowiedział, a ja zauważyłam jak na jego twarzy pojawił się dziwny uśmiech. Ale nie dopytywałam.

-W takim razie do zobaczenia.- powiedział słodko się uśmiechając.

Jejku jaki on ma uśmiech...

-Umm tak do zobaczenia.-mówię  i kieruje się w stronę furtki.- Nathan!- odwróciłam się w jego stronę.

-Tak.

-Dziękuję.-powiedziałam.

-Zawsze do usług.- mówi.- a tak poza tym, nieźle całujesz.- mówi seksownie się uśmiechając.

Przewróciłam zrezygnowana oczami. Ale w sumie...

-Ty też.- powiedziałam i zauważyłam jak  jego uśmiech się powiększa.

-Wiem to.- odpowiedział idąc przodem do mnie ,po czym odwrócił się na pięcie. A ja czułam, że jego uśmiech nie zszedł z twarzy.

Weszłam do domu i o dziwo ciocia jeszcze nie spała, bo świeciło się stało.

-Hej.- mówię gdy przekraczam próg salonu.

-Hej kochana. Jak było?- pyta popijając herbatę.

-Nie było źle.- mówię.- ale pójdę się położyć, bo jestem wykończona.- mówię prawdę.
Ciocia tylko przytakuje.

-Nathan to doby chłopak.-mówi nagle, a ja zatrzymuje się w połowie schodków.

-Znasz go?- pytam zdziwiona.

-Yhm.- mówi popijając herbatę.

-Skąd?- pytam ciekawa.

-Pamiętasz jak byłaś mała i pomagałaś mi w ogródku.

Przytakuje potwierdzająco.

-A tego chłopczyka który nam pomagał? I często się z nim bawiłaś?- pyta.

-Ni...- nagle mnie olśniło.- Tak.

-To Nathan Cross.

Otworzyłam usta ze zdziwienia i dopiero teraz pojęłam dlaczego był zdziwiony tym, że tu mieszkam... a raczej moja ciocia.

On pamiętał. Stąd jego tajemniczy uśmiech.

Poprawione przez: @cvtiepie97

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro