Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13

-Chcesz żebym tu została? Na stałe?- pytam chociaż dobrze znam odpowiedź.

-Nie znamy się długo, ale... nie wyobrażam sobie tego, że mogłabyś tak po prostu wylecieć...- wyznał.

Milcze przyglądając mu się.

-Wiem, że to może być dla ciebie zaskoczeniem, ale naprawdę nie chcę żebyś wylatywała.- mówi zmniejszając odległość między nami.- chyba bym tego nie zniósł.- mówi patrząc desperacko na moje oczy usta i tak na zmianę.

-Nathan...- zaczynam cicho.- Czy ty... coś do mnie czujesz?- pytam patrząc w jego zielone oczy. Czuję jak jego dłonie obejmują mnie w pasie, a oddech łaskocze w usta.

-Jestem typem fuckboya i nie bawię się w związki, zresztą doskonale o tym wiesz. Ale tak Wiktoria, za bardzo cię lubię i chyba trochę za bardzo mi na tobie zależy.- powiedział, a mi opadła szczęka.

-Powiesz coś?-pyta. Ale ja nie jestem w stanie wykrztusić ani jednego słowa.

-Nie wiem co mam ci powiedzieć Nathan.- mówię łamiącym się głosem.

-Kurde Wiktoria, może zamiast myśleć o tym dupku doceń w końcu, że ktoś się o ciebie stara.- powiedział uniesionym głosem.

-Ja nie mogę...- odpowiadam zalewając się łzami.

-Nie możesz? czy po prostu nie chcesz?-pyta.

-Nie, to nie tak.-mówię.

-A jak Wiktoria?

-Ja boję się okej?!- krzyknęłam.- boję się, że ktoś po raz kolejny ze mnie zrezygnuje!

-Nie jestem nim Wiktoria...- mówię ciszej chwytając moją twarz w obie dłonie.- Nigdy cię nie skrzywdzę.

-Wiem, Nathan...- zaczęłam.- dzięki tobie zaczęłam się ponownie uśmiechać. Pomogłeś mi wstać i otrząsnąć się z tego wszystkiego A co najważniejsze sprawiłeś, że poczułam coś, co do tej pory czułam tylko raz...
To oszałamiające wrażenie jakby się stało na krawędzi przepaści czując jednocześnie przerażenie i niewyjaśnione szalone pragnienie by rzucić się w niebo. Ale... chyba nie jestem jeszcze na to gotowa i nie chcę cię stracić.- mówię zaczynając cicho płakać.
Nathan podchodzi do mnie nic nie mówiąc, opuszkami palców ściera moje łzy patrząc mi głęboko w oczy.


-Nie stracisz...- powiedział zakładając kosmyk moich włosów za ucho gładząc przy tym mój policzek.- zawsze będę tu na ciebie czekał.- powiedział i pocałował mnie w czoło I w tym momencie zostały odpalone fajerwerki.

Tylko, że w tej chwili mało mnie to obchodziło.

***

-Ciociu? Przecież niedługo mam samolot, a ty jeszcze nie gotowa?- pytam stając z walizką w korytarzu.

-Ktoś inny chciał z tobą pojechać.- mówi z uśmiechem na twarzy.

-Co?- pytam marszcząc brwi i otwieram drzwi i widzę Nathana opierającego się o taksówkę. Posyłam mu uśmiech który odwzajemnia. Odwracam się w stronę cioci i wtulam się w nią z całej siły.

-Nie tak mocno bo zaraz wpadnę tu z niedotlenienia.- mówi cicho się śmiejąc.

-Będę tęskniła.

- Ja też kochanie.- powiedziała i pocałowała mnie w czubek głowy.- a teraz zmykaj, bo ci samolot odleci.

-Masz rację.- mówię i ostatni raz ją przytulam, po czm biegiem kieruje się w stronę taksówki.

***

-Tu się poznaliśmy.- mówi gdy stajemy na parkingu.

Romantycznie.

Nasze spojrzenia się spotykają zupełnie tak jak pierwszego dnia.

-Może poznaliśmy się dużo dużo wcześniej.- mówię i doskonale wiem, że Nathan wie o co mi chodzi.

W końcu do mnie dociera, że to już koniec mojego pobytu na Florydzie.

Wysiadam z auta i to samo robi Nathan biorąc moją walizkę i idziemy w stronę lotniska.

Chce mi się płakać, będę za nim naprawdę tęskniła. Zżyłam się z nim i trudno mi się teraz tak po prostu z nim rozstać.

-W porządku?- pyta gdy dotarliśmy na miejsce i stawia moją walizkę. A ja wpadam w jego ramiona. Chłopak przytula mnie do siebie jeszcze mocniej.

-Będzie mi cię tak cholernie brakowało.- mówi w moje włosy.

-Mi ciebie też.- czuję, że zaraz zacznę płakać.

-Lepiej uciekaj, bo zaraz się rozmyśle i zamkne cię w moim pokoju.- mówi puszczając mnie.
Uśmiechnęłam się i chwytam za walizkę zerkając na niego ostatni raz i ruszyłam w stronę bramek.

-Wiktoria!- krzyknął. Momentalnie stanęłam odwracając się w jego stronę.

-Jest twoją pierwszą miłością rozumiem. Ale zamierzam być ostatnią. Niezależnie od tego ile to potrwa.-powiedział i złączył nasze usta.

Poprawione przez: @cvtiepie97

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro