Rozdział 9.3
Nie wiedziała jak długo spała. Gdy jednak zaczęła się budzić, trawa wydawała się bardziej miękka i inna w dotyku. Przyjemny, kwiatowy zapach połechtał jej nozdrza, jeszcze bardziej rozluźniając ciało. Czuła się wypoczęta, jakby przespała całą noc. Wokół niej panowała niemal idealna cisza, która przerywał ptasi trel.
Kiedy wolno otworzyła oczy, ujrzała siedzącego przy niej Jessuma. Książę uśmiechał się do niej ciepło. Wciąż nie miał na sobie koszuli. W dłoniach trzymał natomiast bukiet śnieżnobiałych kwiatów. Kiedy zaś podniosła się na przedramionach, odkryła, że inny dotyk trawy wynika z tego, że nie leżała na trawie. Zieleń polanki została zastąpiona przez wrzosowy fiolet kwiatów podobnych do tych, jakie książę trzymał w rękach.
– Jak...? – nie dokończyła pytania, szczerze zdumiona zmianą, jaka nastała na polance.
– Duszki – odparł z zadowoleniem w głosie, podając Rainie bukiet. – Poprosiłem je o to, a one bardzo chętnie spełniły moją prośbę. Acz ich kolor wybierały same.
Twarz Rainy pozostała nieodgadniona, gdy wpatrywała się w milczeniu w wyciągnięty ku niej bukiet, ale w jej głowie kotłowały się myśli i emocje. Nie sądziła, że podobne romantyczne bzdury kiedykolwiek na nią zadziałają, ale z jakiegoś powodu poczuła ucisk w sercu. Bezinteresowność tego gestu... raniła ją, sprawiała, że czuła się niepewnie.
– Dlaczego? – zapytała, nie ruszając się nawet o milimetr.
– Chciałem, żebyś miała miłą pobudkę – odparł niewzruszony. Nie cofnął także ręki z bukietem.
Wzięła od niego bukiet bez przekonania, kładąc go na kolanach.
– To nadal nie wyjaśnia dlaczego to robisz. Jedyne wyjaśnienie, jakie przychodzi mi do głowy, już wcześniej odrzuciłeś.
– A co, sądzisz, że robiłbym to chcąc ci zajrzeć pod kieckę? – zapytał z lekkim uśmiechem i pokręcił głową. – Na jakich ty mężczyzn wcześniej trafiałaś...
– Mniej więcej na takich. A skoro nie o to chodzi, to o co?
– Nie można już zrobić niczego miłego dla dziewczyny, żeby nie wzbudzać podejrzeń? – zapytał z lekkim westchnieniem. – Chciałem po prostu żebyś miała ładny widok, kiedy się obudzisz.
– Dziękuję – odparła bez przekonania. – Zgaduję, że nie wiesz, która może być godzina.
– Jeśli zamierzasz zjeść jakiś obiad, powinniśmy się powoli zbierać do wyjazdu – odparł, a po jego twarzy przemknął nieokreślony cień.
Spochmurniał. Ona najprawdopodobniej była tego przyczyną.
Nachyliła się w jego stronę, jedną ręką zmuszając go do obrócenia głowy, trzymając palce na jego szczęce. Pocałowała go krótko, przywołując na twarz uśmiech, który wyglądał na szczery.
– Dziękuję – powtórzyła. – To miły gest.
Uśmiechnął się, jakby nieśmiało.
– Wiem, że wolałabyś inny.
– Widzę, że zaczynam mieć na ciebie zły wpływ – odparła rozbawiona. – Już nawet nie muszę wypowiadać żadnych aluzji.
– Wypowiedziałaś ich dzisiaj wystarczająco dużo, bym mógł sobie wyobrazić, jakiej pobudki oczekiwałaś.
– Brzmisz, książę, jakbyś miał dość słuchania ich.
Uśmiechnął się do niej łobuzersko.
– Uległem ci po nich i pocałowałem. Kto wie co się stanie, kiedy posłucham kolejnych?
– Nie, książę. Jeszcze nie uległeś. Choć nie ukrywam, że wyczekuję tego momentu.
– Obawiam się, że możesz długo na to poczekać, Raino – odparł z rozbawieniem.
– Zobaczymy, książę. Zobaczymy. A póki co możemy pójść na pewien układ. Mogę zrezygnować z aluzji na czas balu, ale wyłącznie pod jednym warunkiem.
– Jakim? – zapytał z zaintrygowaniem.
– Trening z tobą. Mogę się dodatkowo odwdzięczyć treningiem w tym, w czym sama jestem dobra.
Jessum położył dłoń na ręce Oświeconej, która wciąż spoczywała na jego podbródku. Delikatnie ją zdjął, jednak nie wypuścił z własnej ręki.
– Co chciałabyś ze mną trenować?
– Co chciałabym trenować, a o co teraz proszę to akurat dwie różne sprawy. Trening z walki, jakkolwiek dziwnie by to nie zabrzmiało.
Jessum przyjrzał się jej uważnie.
– Myślałem, że Olaf was tego uczy.
– Lubię zróżnicowane doświadczenia – odparła dwuznacznym tonem.
Książę przewrócił oczami.
– Jesteś niepoprawna – odparł rozbawionym tonem. – Szeroko rozumiany trening z walki, czy jakiś konkretny?
– Osobiście preferuję inne określenia swojej osoby i w innych warunkach – odparła. – Sam zdecyduj, książę. W tej dziedzinie to ty jesteś bardziej doświadczony.
Nie odpowiedział od razu. Wolną dłonią sięgnął ku jednemu z fioletowych kwiatów, zerwał go, uniósł ku twarzy Rainy i wsunął we włosy dziewczyny w okolicy ucha.
– Czasem brakuje słów by odpowiednio określić piękno niektórych osób – niemal wyszeptał te słowa. – Doświadczenie na niewiele się zda, kiedy nie zna się preferencji i oczekiwań ucznia.
– Moje preferencje w zamian za twoje? – zaproponowała, mrużąc oczy, gdy wyczuła łodygę kwiatka we włosach.
– Mogę ci zdradzić moje odnośnie treningu. I takie, że wolę kobiety od mężczyzn – zaśmiał się dźwięcznie.
– Żadnych innych?
– Kulinarne?
– Seksualne – powiedziała wprost, przerywając jego zabawę.
Zaśmiał się.
– Nie mam.
– Albo jeszcze o nich nie wiesz. Nie chcesz ich ze mną odkryć, książę?
– Och, Raino, Raino – pokręcił głową, nie tracąc uśmiechu. – Nie będę się z tobą nudził na dzisiejszym balu, upewniasz mnie w tym każdą kolejną minutą.
– Tego nie obiecuję, mój cudowny książę. Ale zapewniam cię, że nie nudziłbyś się ze mną po balu.
– Naprawdę jestem aż taki cudowny? – zapytał z nutą niedowierzania w głosie.
– Tak. Chociaż musiałabym upewnić się jeszcze co do kilku innych kwestii.
– Naprawdę nie wiem, co we mnie takiego cudownego – przyznał szczerze.
– Uroda, niewinność i siła, majestat – wzruszyła ramionami. – A to tylko część rzeczy, które można wymienić. Zgadzasz się zatem na mój warunek?
– Zacząłem się przyzwyczajać do aluzji i chyba brakowałoby mi ich na balu – stwierdził. – Ale treningiem się zajmiemy.
– Tylko jednym treningiem książę, czy też skusisz się na moją propozycję? I skoro tak bardzo polubiłeś aluzje, to pomyśl, jak bardzo polubiłbyś coś innego.
Pokręcił głową.
– Przykro mi, Raino – odparł delikatnie – Jeden trening to wszystko, co mogę ci zaproponować.
– Na razie, drogi książę – odparła z wiele mówiącym uśmiechem. – Chodźmy już. Chciałam załatwić jeszcze jedną rzecz przed balem oprócz obiadu.
Przytaknął, podnosząc się. Nie puszczając jej ręki, niezwykle delikatnie pomógł jej wstać.
– Raino, chcesz ode mnie czegoś, co mogę dać tylko dziewczynie, która skradnie moje serce – przyznał z delikatnym uśmiechem.
– Dlaczego zatem nie zaprosisz na bal takiej dziewczyny?
– Bo jeszcze się taka nie trafiła – odparł z dziwnym błyskiem w oku.
– Jessumie... Nie będę usiłowała skraść ci serca – odparła poważnym tonem.
– Tego nie usiłuje się robić.
– Niektóre kobiety próbują – zaprotestowała. – Dlatego nie usiłuj dać mi więcej niż na to zasługuję... lub niż pragnę.
– Nie uwierzę, że pragniesz tylko i wyłącznie bliskości seksualnej. Że nie chcesz czegoś więcej.
– W takim razie lepiej uwierz, książę – powiedziała, zabierając dłoń.
Nie oponował. Nic jednak nie odpowiedział, a jego dłoń chwilę jeszcze pozostała w powietrzu. Spuścił głowę, minął Rainę i podszedł do leżącej na ziemi koszuli. Założył ją, a następnie sięgnął po pas, który przewiesił sobie przez biodra, zapinając go. Stworzonko o wyłupiastych oczach zakręciło mu się pomiędzy nogami, po czym w podskokach pokonało odległość między Jessumem a Rainą. Jednym potężnym susem znalazło się na ramieniu Oświeconej.
– Dorobiłaś się chyba przyjaciela – stwierdził książę, z cieniem uśmiechu.
– Nie może jechać z nami – powiedziała w odpowiedzi.
– Powiedz to jemu, nie mnie – odparł.
Mijając Rainę, pogłaskał stworzonko, które zaświergotało i otarło łebek o policzek dziewczyny, śledząc jednak wzrokiem Jessuma zmierzającego w kierunku krzewów za którymi zostawili konie.
– Słyszałeś księcia, musimy pogadać – powiedziała jak najbardziej poważnym tonem, patrząc na futrzaka. – Wątpię, żeby w pałacu ci się spodobało. Tutaj jest znacznie piękniej. No, już, zmykaj do siebie, gdziekolwiek to jest.
Zwierzaczek nie miał najmniejszego zamiaru ruszać się z ramienia Rainy. Merdając ogonkiem, którym łaskotał ją po plecach, tulił się do policzka Oświeconej, moszcząc się wygodniej na jej ramieniu.
– Jessumie, co ja mam z nim zrobić? – zapytała, idąc w jego kierunku. – Przemów to niego tym swoim władczym tonem – poprosiła.
– Nie na wszystkich działa władczy ton – odparł, odwracając się w kierunku Rainy. Przykucnął i przywołał na uśmiech promienny, przyjacielski uśmiech, który rozjaśnił jego oblicze. Wyciągnął rękę i zagwizdał. Na ten dźwięk stworek zeskoczył z ramienia Oświeconej i podskoczył do księcia. Ten pogłaskał go po głowie, drapiąc za uszami. Jednocześnie szeptał coś. Trwało to przez chwilę, po czym podniósł się i spojrzał na Rainę.
– Będziesz musiała tu wrócić. Obiecałem mu, że to nie twoja ostatnia wizyta tutaj.
– Z tobą, książę?
– To będzie zależało od ciebie – odparł, odprowadzając wzrokiem skaczącego stworka. – Obiecałem, że ty się tu pojawisz.
– Miałam nadzieję, że przy następnej wizycie sprawdzimy inne zastosowania jeziorka – odparła z niewinnym uśmiechem.
– Myślę, że znajdę jakiś trening z zastosowaniem go – uśmiechnął się półgębkiem.
– O nie, książę. Jeziorko to element mojego treningu.
– No właśnie, twojego treningu – uśmiechnął się szerzej. – A ponieważ awansowałem na twojego trenera, to ja wymyślam jego zastosowanie.
– Miałam na myśli trening, który ja wymyślę dla ciebie, o czym doskonale wiesz.
– Wciąż się na ten trening nie zgodziłem – odparł, ruszając ponownie w drogę ku koniom.
– A ja wciąż nie zrezygnowałam z proponowania go – mówiła, idąc za nim.
– Jeszcze zrezygnujesz – stwierdził z dziwną nutą w głosie, rozsuwając krzaki, by mogła przez nie przejść, a następnie sam ruszył za nią. – Mogę być po ciebie jakieś dwadzieścia minut przed balem?
– Jak sobie życzysz, książę – odpowiedziała na jego pytanie. – Ale wyjaśnij mi, dlaczego sądzisz, że zrezygnuję.
– Proszę, nie zwracaj się do mnie przez mój tytuł – zerknął na nią kątem oka. – Znudzisz się, stwierdzisz, że nie warto dłużej strzępić języka.
– Wątpię w to, Jessumie. Gdybyś miał do zaoferowania jedynie to wspaniałe ciało, zapewne stałoby się tak, jak przewidujesz. Ale posiadasz znacznie, znacznie więcej. Poza tym wątpię, żeby pokusa zobaczenia tego cudownego ciała nago tak szybko przeminęła.
– Mogę być szczery?
Skinęła głową.
– Mówisz, że posiadam znacznie więcej niż ciało, ale przecież to ono sprawia, że mnie pożądasz. Nie jestem do końca przekonany, czy widzisz coś więcej.
– Dobroć, czułość, niewinność. Jestem zauroczona, Jessumie, ale nie ślepa. W tym królestwie nie brakuje przystojnych mężczyzn, ale nie wszyscy mają coś więcej niż urodę.
Wzruszył ramionami.
– Cóż, takie moje przekleństwo. Widocznie posiadam akurat takie cechy, które są rzadko poszukiwane przez kobiety.
Książę podszedł do Kriga. Zaczął ściągać mu mocniej wszystkie wiązania, by siodło przypadkiem nie zsunęło się w czasie jazdy.
– Rzadko poszukiwane? Książę, czyżbyś zapomniał o tej połowie królestwa, o której wspominałam? A może pragniesz, żeby dołączyła do niej druga połowa?
– Ciągle uważam, że znacznie przesadzasz z tą połową – odparł siląc się na delikatny uśmiech. – Ale dziękuję za pocieszenie.
– Pocieszenie? To szczera prawda, drogi Jessumie. Nic ponadto. Nie wydaje mi się, żeby mężczyzna, którego pragnie znaczna część kobiet potrzebował pocieszenia. Dodam, że spora część tych kobiet zapewne chciałaby skraść ci serce.
Uśmiech nie poszerzył się, a sam książę jedynie przytaknął. Odwiązał konia od drzewa, by następnie wspiąć się na jego grzbiet.
– Jessumie – powiedziała Raina, stojąc obok swojego konia, którego głaskała po boku. – Zdradź mi jedno. Skąd ten upór?
– Jaki?
– W czekaniu na tą jedyną – wyjaśniła, wsiadając na konia. – Czy w czasie oczekiwania nie możesz skorzystać z mojej propozycji?
– Obawiam się, że nie mogę – odparł. – Nie interesuje i nigdy nie interesowała mnie rola tylko i wyłącznie kochanka. Bycie jednym z wielu nigdy mnie nie pociągało.
– To już zależy, co rozumiesz poprzez bycie jednym z wielu – odparła z delikatnym, przepraszającym uśmiechem. – Jesteś zbyt niezwykły, by być jednym z wielu – przyznała szczerze. – Ale odpuszczę ci na razie, cudowny książę. Chcę, żebyś zachował miłe wspomnienia tego południa. Chociaż mogłabym sprawić, że byłyby jeszcze milsze – dodała obiecująco.
Pewne nawyki były zdecydowanie zbyt silne.
– Wierzę na słowo – odparł uśmiechając się szerzej. – A jak można rozumieć bycie jednym z wielu według ciebie?
– Zadałeś złe pytanie, wspaniały książę. Dlatego na nie nie odpowiem – stwierdziła rozbawiona. – Pospieszmy się. Na wymianę pytań i aluzji przyjdzie czas później. Przy odrobinie szczęścia również na wymianę czegoś innego – wtrąciła. – Samo uczucie twoich warg na moich... – kontynuowała rozmarzonym tonem. – Mam nadzieję, że pozwolisz się skusić na kolejne pocałunki, mój przepiękny książę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro