Rozdział 9.2
Zobaczyła uśmiechającego się szeroko Jessuma. Jednak w polu widzenia nie znajdowała się jedynie rozpromieniona twarz księcia, ale też kępka futra w pobliżu jej ucha. Futrzak przypominający kolorową, włochatą kulkę zeskoczył z drzewa i wylądował pomiędzy księciem a Rainą. Stworek o wielkich oczach spojrzał na Oświeconą.
– Rozumiem, że nie zamieni się nagle w coś z ogromnymi zębami i mogę chociaż spróbować ją... to pogłaskać? – zapytała. – A poza tym mógłbyś wziąć z niego przykład, książę.
Jessum zaśmiał się cicho.
– Nic ci nie zrobi. Możesz spokojnie głaskać, karmić, bawić się i co tylko dusza zapragnie – przeniósł spojrzenie ze stworzenia na Rainę. – Też mam zeskakiwać z drzew?
– To akurat ostatnia rzecz, którą miałam na myśli – odparła, wyciągając dłoń w kierunku dziwnego futrzaka.
Stworzenie przydreptało bliżej, nadstawiając łebek pod dłoń Rainy. Wydało z siebie ciche mrucząco–ćwierkające dźwięki, kiedy dłoń Oświeconej zaczęła je głaskać.
– Wiem o tym, droczę się z tobą.
– Nie wątpię – odparła, choć w jej głosie zabrzmiał jednak cień wątpliwości. – Nie wątpię, że wszystkie moje aluzje trafiły celu.
Stworzenie miało miękkie futro i z wyraźną przyjemnością odpowiadało za pieszczoty. Przypominało trochę mężczyzn pod tym względem, choć oni nie wydawali z siebie podobnych dźwięków.
– O tak, wyłapałem wszystkie, Raino – stwierdził z uśmiechem. – Nawet tą o ujeżdżaniu.
Stworzenie przymknęło oczy. Podreptało jeszcze bliżej, ocierając się od nogę Oświeconej, prosząc o większą uwagę. Nie przestawało przy tym wydawać dźwięków zadowolenia.
– Dobrze wiedzieć, że nie strzępiłam języka na próżno. A właściwie na próżno, ale przynajmniej doczekując się zrozumienia – odparła z nieodgadnionym wyrazem twarzy, zabierając dłoń, która do tej pory utrzymywała kontakt z Jessumem. Zwierzątko jednak doczekało się większej uwagi i natężonej pieszczoty, gdy Raina zaczęła je delikatnie drapać obiema dłońmi.
Jessum przyglądał się jej z uśmiechem. Obserwował jak poświęca uwagę stworzonku, które dźwięcznie mrucząco–świergotało, trzęsąc przy tym uszkami i merdając pędzelkowatym ogonkiem.
– Czyżbym dostrzegała w twych oczach zazdrość, książę? – zapytała z uśmiechem, zerkając na niego kątem oka.
Jessum zaśmiał się.
– Nie mam przecież szans z tym słodziakiem.
– Posiadasz inne zalety... i inne zastosowania.
– Zastosowania? – uniósł brew. – Czyżbyś traktowała mnie przedmiotowo?
– Nie. Uznaj to za niefortunny dobór słów. Ale faktem jest, że miałabym pewne preferencje odnośnie traktowania cię w określony sposób.
Jessum podniósł się wolno.
– Twoje aluzje wyraźnie mówią w jaki sposób – odparł. – Chodźmy, możemy już podejść bliżej duszków.
– Chcesz iść ze mną? – zwróciła się do stworka, tworząc z dłoni coś na wzór kołyski, w której mógł się umościć. Biorąc pod uwagę, jak daleko już się posunął w zażyłości z nią, podobny gest nie powinien zostać źle odebrany przez małego futrzaka.
Futrzak zaświergotał, podskoczył kilka razy w miejscu, by następnie wejść do "kołyski". Rozsiadł się w niej wygodnie, machając ogonkiem.
– Wygląda na to, że masz nowego przyjaciela – stwierdził Jessum z uśmiechem.
Wstała ostrożnie, dbając o to, by zwierzątko nie było narażone na wstrząsy.
– Powiedziałabym raczej, że nie różni się wiele od mężczyzn.
– Tak, my też jesteśmy słodcy, owłosieni, merdamy ogonkami jak się cieszymy i robimy duże oczy, kiedy widzimy nagą kobietę.
– Nie to miałam na myśli, ale w odmalowanym przez ciebie opisie jest wiele prawdy.
– To jaką analogię ty znalazłaś? – zapytał zaintrygowany.
– Jesteś pewny, że chcesz ją poznać, Jessumie? To kolejna aluzja – ostrzegła.
– Jestem na to przygotowany.
– Z przyjemnością poddaje się mojemu dotykowi i mruczy, gdy go głaszczę – powiedziała.
– Nie powiem, masz delikatne i gładkie dłonie – uśmiechnął się do niej.
– Możesz mi uwierzyć, że są wręcz stworzone do pewnych określonych czynności.
– Na pewno to stworzonko docenia, jak wiele przyjemności potrafią sprawić.
Jessum zachichotał.
Gdy przedostali się przez krzewy, wszystkie zasiadające na drzewach duszki zwróciły się w ich stronę. Część z tych większych wzniosła się w powietrze i zaczęła krążyć wokół pary. Zdawały się skrzyć w promieniach słońca. Kilka obsiadło ramiona i głowę księcia.
– Mam nadzieję, że nie zawiodłaś się na moim wyborze miejsca.
– Nie zawiodłam się – przyznała, podchodząc bliżej jeziorka, w którego toń zajrzała z zaciekawieniem.
Woda była czysta, przejrzysta. Raina wyraźnie widziała dno, na którym spoczywały okrągłe kamienie. Nic w nim jednak nie pływało. Przynajmniej do czasu, aż jej futrzasty przyjaciel nie wskoczył do wody z radosny piskiem.
– Nadal mi nie odpowiedziałaś na pytanie, czy chcesz pójść ze mną na bal – przypomniał, stając obok niej.
– Zastanówmy się... – odparła z namysłem, jednak po jej ustach błąkał się uśmiech, gdy patrzyła jak futrzak pływa wesoło w wodzie. – Cały wieczór rzucania aluzji, które będziesz ignorował. Mogę się na to zgodzić, ale tylko pod jednym warunkiem – spojrzała Jessumowi prosto w oczy, stając przed nim. – Pod warunkiem, że zapłacisz za ignorowanie moich aluzji – dodała stanowczo, zmuszając go do cofnięcia się w stronę jeziorka. – Za tyle cudownych, wspaniałych, zmarnowanych aluzji...
Jessum zrobił dwa kroki w tył. Postawiłby i trzeci, ale wyczuł kończący się suchy ląd.
– Może też odpowiem na nie aluzjami? – zapytał z rozbrajającym uśmiechem. – Żebyś nie poczuła się skrzywdzona, że tylko twoje aluzje się marnują, to będziemy marnowali też moje. Co ty na to?
– Nie lubię marnowania żadnych aluzji, ale mam inny pomysł.
Zerknęła w kierunku wody, sprawdzając czy futrzak nie znajduje się na linii „strzału", po czym pchnęła Jessuma do tyłu, prosto do przejrzystej wody.
Jessum zdążył tylko machnąć rękami. Spomiędzy jego ust padło jakieś słowo, w nieznanym języku, które zabrzmiało jak warknięcie, a po chwili po okolicy rozniosło się głośne PLUSK. Książę wyłonił się spod wody, wypluwając strumyk z ust. Odgarnął dłonią mokre włosy z twarzy, zarzucając je na plecy. Ciężko dyszał, przenosząc wzrok na Rainę. Nie było w nim jednak złości czy wyrzutu. W jego oczach błyskały figlarne ogniki.
– To niesprawiedliwe, że tylko ja jestem mokry.
– Widać za mało się starałeś, książę – odparła dziewczyna, przyklękając na brzegu jeziorka.
– Wiesz, że gdybym był mściwy, to pociągnąłbym cię do wody? – zapytał z dziwnym uśmiechem.
Wykonał zapraszający gest palcem, a po chwili Raina poczuła dotyk na plecach. Coś ją pchnęło do przodu. Dużo cosiów. Oświecona pisnęła, gdy atak nadszedł z niespodziewanej strony. Nie spodziewała się zagrożenia ze strony latających duszków, z którymi książę był najwyraźniej w dobrej komitywie. Poleciała do przodu, szykując się na spotkanie z wodą. Jessum jednak nie pozwolił jej wpaść całej. Częściowo udało mu się złapać, przez co mokra była jedynie od pasa w dół.
Śmiejąc się, książę trzymał ją w ramionach, utrzymując jak najwięcej ciała dziewczyny nad wodą. Jego śmiechowi odpowiedział wysoki chichot duszków, które kręciły młynki w powietrzu. Także futrzak Rainy wydawał dźwięki, jakby się śmiał.
– Rozumiem zatem, że nie jesteś mściwy, a to był po prostu wypadek – stwierdziła z uśmiechem, sięgając ręką ku wodzie, którą chlapnęła w twarz Jessuma.
– To po prostu odwet duszków. Pamiętaj, nigdy nie atakuj kogoś, kto ma wokół siebie armię. Choćby i taką malutką – Jessum wyszczerzył się do niej. – I nie chlapie się kogoś, kto utrzymuje resztę twojego ciała w stanie suchym. Chyba, że chcesz to zmienić.
– Wątpię, żebyś ty chciał to zmienić – przyznała szczerze. – Szczególnie, że po zamoczeniu, to ubranie nie pozostawia wiele miejsca dla wyobraźni. A skoro o ubraniu mowa... Wszystko wskazuje na to, że miałam rację odnośnie twojego stroju: lepszy był ten, który miałeś na sobie podczas naszego pierwszego spotkania.
– Wybacz, ale nagim torsem świecę tylko w czterech przypadkach: podczas treningu, podczas kąpieli, w łóżku i gdy się przebieram. A, że nie robię teraz nic z tej listy – Jessum wzruszył ramionami. – Musi ci wystarczyć to, że jestem mokry.
– Nic nie stoi na przeszkodzie, by przejść do innych przypadków z twojej listy. Brzmią wystarczająco kusząco.
– Niech zgadnę, ten odnośnie łóżka najbardziej?
– Kąpiel również brzmi zachęcająco. Szczególnie, że wodę już mamy – odparła, kierując dłonie ku klatce piersiowej Jessuma.
– Tyle, że brałem już dzisiaj jedną – odparł, opuszczając nieznacznie ramiona, mocząc bardziej Rainę. – Bo jednak skończysz cała mokra – zagroził, acz miał uśmiech na twarzy.
– Jestem skłonna zaryzykować – odparła, nie przerywając tego, co zaczęła.
Jessum opuścił ją jeszcze niżej. Jednak zatrzymał ramiona w momencie, w którym woda zamoczyłaby strój Rainy na wysokości biustu.
– Wiesz, że jak to zrobię będę miał okropne wyrzuty sumienia?
– Dlaczego?
– Jak złapiesz katar, dowiesz się dlaczego. A nie mam przy sobie krzesiwa, by rozpalić ognisko i wysuszyć ci ubranie.
– Jak mówiłam, jestem gotowa zaryzykować – odparła, sięgając do nagiej skóry Jessuma, wsuwając dłoń pod jego mokre ubranie.
Książę westchnął ciężko. Chwilę później Raina straciła oparcie w postaci ramion Jessuma i znalazła się pod wodą.
Wynurzyła się, parskając wodą i wzrokiem odszukując Jessuma.
– Aż tak bardzo przeszkadza ci mój dotyk? – zapytała, przecierając oczy.
Pokręcił głową z uśmiechem.
– Nie, był przyjemny. Sęk w tym, że za dużo aluzji padło, bym nie zorientował się do czego dążysz. I musimy sobie wyjaśnić kwestię związaną z seksem – przetarł mokre czoło. – Może i zdecydowana większość mężczyzn w Valtharn jest dość...otwarta w tej kwestii, ja raczej niekoniecznie. Nie mam nic przeciwko pocałunkom, przytulaniu i innej bliskości, ale taka bliskość to dla mnie coś ważnego.
Tym razem to ona westchnęła.
– Będzie zatem tak, jak sobie życzysz, książę – powiedziała, wracając na brzeg, gdzie położyła się na trawie. Palcami jednej dłoni rysowała wzory na tafli wody.
Jessum odprowadził ją spojrzeniem, przenosząc wzrok na przepływającego obok futrzaka. Wzrok stworzonka zdawał się mówić "Masz kłopoty, kolego" i książę wydawał się być tego świadom. Wciąż zanurzony w wodzie do połowy torsu, podszedł pod brzeg. Ujął w dłoń rękę, którą Raina moczyła w wodzie.
– Proszę cię, nie smuć się.
– Nie smucę się, natomiast ty się przeziębisz, jeśli dłużej zostaniesz w wodzie. I wtedy pewnie będą chcieli ściąć mi głowę za narażenie następcy tronu na chorobę. A jestem przywiązana do swojej głowy. Wiedziałbyś dlaczego, gdybyś mi tylko na to pozwolił.
– Niczego ci nie zabraniam poza jednym – odparł z przejęciem. Widocznie uznał, że mocno przesadził z kąpielą Rainy.
Spojrzała na niego na poły pytająco, na poły niedowierzająco.
– Zimny prysznic świadczył o czymś innym. A teraz wychodź już z tej wody – dodała, pociągnąwszy go za rękę.
Jessum oparł się dłońmi o brzeg, podparł się na rękach i wyszedł z wody. Trawa wokół niego szybko zmokła od jego ubrań i wody kapiącej z ciała i przemoczonych włosów.
– Nie chciałem niedomówień – zaczął, patrząc na taflę wody. – Mogłem to zrobić inaczej, wybacz.
– Nie masz powodu, żeby przepraszać – odparła, zakładając ręce za głowę. – Przedstawiłeś sprawę jasno i to wszystko.
– Zrobiłem to w zły sposób. Za to przepraszam. Ten zimny prysznic ci się nie należał – przyznał ze skruchą.
– Znam znacznie ciekawsze i przyjemniejsze sposoby przepraszania, ale jeśli dłużej będziesz to robił, nie wykorzystując żadnego z nich, to znowu wylądujesz w wodzie.
– Mam to zrobić dzisiaj na balu, przy wszystkich gościach? – zapytał, zerkając na nią. – Jeśli chcesz, nie ma problemu.
– Nie takie sposoby – sprostowała. – Zresztą zapomnij, książę.
Nic na to nie odpowiedział, przenosząc spojrzenie z Oświeconej na taflę jeziora.
– Jessumie – odezwała się nagle, przerywając niezręczną ciszę. – Możemy uznać, że zapłaciłeś za wszystkie byłe i przyszłe zmarnowane aluzje – powiedziała, patrząc na niego spod półprzymkniętych powiek.
Książę przeniósł wolno wzrok w jej stronę. Zmartwienie na jego twarzy rozpromienił delikatny uśmiech.
– Aż tyloma aluzjami chcesz mnie obdarować?
– Tyloma ile potrzeba, żebyś w końcu na nie odpowiedział.
Jessum uśmiechnął się do niej szerzej.
– Rozumiem, że werbalna odpowiedź cię nie interesuje?
– To zależy, co zamierzasz odpowiedzieć. Czasem słowa są dobrym wstępem. Chcesz usłyszeć przykład?
Jessum uniósł brew ku górze, nie przestając się przy tym uśmiechać.
– Moje uszy są do twojej dyspozycji.
– Szkoda, że tylko one – wymruczała, jednak na tyle głośno, że usłyszał. – Dobrze, książę. Oto twój wstęp. Uciekasz ode mnie, nie pozwalając mi pokazać, jak przyjemny może być dotyk kobiecych dłoni. Uciekasz przed ustami, które całowałyby każdy fragment twojego ciała, wędrując po twoim torsie w dół, coraz niżej... – jej głos przeszedł w kuszący szept. – Unikasz pocałunków, które doprowadziłyby cię na skraj rozkoszy, gdy szeptałabym, drażniąc ustami i oddechem twoją skórę, drażniła wargi, które teraz, rozchylone, już są gotowe do pocałunków.
Słuchał jej uważnie, pozornie nie reagując na jej słowa. Jednak Raina potrafiła dostrzec błysk w jego oczach, nieznaczne przymknięcia powiek i rozchylenie ust. Widziała jak nieco nerwowo przełykał ślinę. Również fakt, że od razu nie odpowiedział, upewnił ją, że obraz dotarł do księcia, którego wzrok skupiał się na jej ustach, by na chwilę ześlizgnąć się ku jej piersiom.
– Bardzo... Obrazowo powiedziane – stwierdził po chwili milczenia. – Bardzo kusząco.
– To tylko słowa, Jessumie. Nie oddają nawet ułamka rzeczywistości. Nie są w stanie pieścić tak, jak robiłyby to moje ręce. Wystarczy tylko słowo – mówiła, wstając z ziemi – albo milczenie – podchodząc do księcia – by każda obietnica – wyciągając ku niemu dłoń – została spełniona.
Jessum wodził za nią spojrzeniem nie ruszając się z miejsca i nie spuszczając z niej oczu. Siedząc na trawie, z tymi wrzosowymi oczami wpatrzonymi w Rainę, wyglądał jak drapieżnik gotujący się do skoku. Ujął w swoją dłoń jej wyciągniętą rękę i złożył na niej delikatny, ulotny pocałunek.
– Dlaczego tak bardzo chcesz się ze mną kochać? – zapytał, nie puszczając jej dłoni.
Usiadła przed nim, niemalże na nim, nie puszczając jego dłoni. Milczała przez chwilę, zastanawiając się nad odpowiedzią. Nie chciała skłamać – to byłoby nieuczciwe i wbrew zasadzie jasnych warunków dotyczących seksu.
– Jesteś niezwykle przystojny. Samo twoje spojrzenie, gdy przesuwa się po moim ciele, jest niczym pieszczota. W twoich oczach jest coś... wyjątkowego. Dlatego chciałabym sprawić ci przyjemność, czuć jak twoje serce przyspiesza, jak ciało odpowiada na każde najdelikatniejsze muśnięcie.
Jessum skupił się na jej oczach, patrząc w nie głęboko i przenikliwie.
– Sprawiasz mi przyjemność teraz, spędzając ze mną czas. Nie ukrywam, że jesteś atrakcyjna, że mnie interesujesz, ale sam pociąg fizyczny to dla mnie za mało – przesunął kciukiem po wierzchu jej dłoni. – Tylko nie odsuwaj się teraz.
– Nie zamierzam – wyszeptała cicho.
Druga dłoń powędrowała ku jego brzuchowi, gdzie zaczęła powolną wędrówkę po ciele księcia.
– W moim świecie, książę, w moim przypadku ten pociąg, to pragnienie bliskości, gdy ciała wzajemnie ogrzewają się swym ciepłem wystarcza. I gdybyś tylko pozwolił – przysunęła się bliżej – gdybyś tylko zechciał – jej twarz znalazła się naprzeciwko jego twarzy – gdybyś tylko choć na chwilę oddał się zapomnieniu – prawie muskała jego wargi – pokazałabym ci, że możesz podzielać to zdanie.
Książę westchnął, przełykając nerwowo ślinę.
– Raino – zaczął szeptem – proszę się... pragnę bliskości, ale nie tylko fizycznej.
Szepcząc, położył drugą dłoń na dłoni Rainy wędrującej po jego ciele, uniemożliwiając dalszą wędrówkę.
– Twoje ciało – zerknęła w dół. Mokry materiał uwidaczniał, jak bardzo wizja Rainy przypadła mu do gustu – mówi coś innego – odparła, jeszcze bardziej zmniejszając dystans między nimi. Brakowało milimetrów, by ich usta zetknęły się.
– Moje ciało – szepnął, a ciepły oddech omiótł jej usta – mną nie kieruje.
Jednak jakby wbrew swoim słowom, pokonał ostatnie milimetry. Złożył na jej ustach delikatny, eteryczny pocałunek. Jego wargi były miękkie, wilgotne. Wykonał nimi dwa, może trzy ruchy, by odsunąć głowę.
– To wszystko czemu mogę ulec, Raino – wyszeptał.
Nie odpowiedziała na pocałunek, choć była osobą, która do niego dążyła. A raczej do czegoś więcej... Kiedy jednak Jessum na nią spojrzał, uśmiechała się delikatnie.
– Odpowiadając na twoje pytanie... Mogę iść z tobą na bal, ale będziesz musiał znosić wszystkie moje aluzje. Z drugiej strony, tylko je.
Jessum milczał przez chwilę.
– Czyżbym aż tak się nie spisał? – zapytał pewniejszym głosem niż przed chwilą, uśmiechając się do niej. Nie puścił jednak rąk Oświeconej.
– Mój cudowny książę – zaczęła Raina z szelmowskim uśmiechem. – Powiedziałam, że to wszystko podczas balu. Nic nie mówiłam na temat tego, co będzie po nim – dodała.
Pocałowała go powoli, ale krótko, nie usiłując pogłębić pocałunku. Zaraz po tym odsunęła się od niego i znowu położyła na trawie, wpatrując w przejrzyste niebo, po którym wirowały leśne duszki.
Tym razem to Jessum nie odpowiedział na jej pocałunek. Nadal jednak czuła na sobie jego spojrzenie, nawet gdy leżała i patrzyła w niebo.
– Po balu odprowadzę cię do komnaty, podziękuję za miły wieczór i życząc dobrej nocy, pożegnam się – odparł z nutką rozbawienia.
– W takim razie nie masz się czego obawiać, prawda? – zapytała z zamkniętymi oczami.
– Z całym szacunkiem dla kobiet, przy was zawsze jest się czego obawiać.
– A czasem jesteśmy jak małe – przeciągnęła się, prężąc ciało – niewinne – odchyliła głowę, by na sekundę na niego zerknąć – kociaki – dokończyła, powracając do poprzedniej pozycji.
– Nawet małe kociaki mają pazurki i potrafią nieźle zranić.
Zrobił krótką pauzę.
– Obyś ty nie była tego typu, Raino.
– Nigdy celowo nie ranię, książę. Nigdy... – odpowiedziała, zawieszając głos.
– To dobrze. Rany na ciele goją się szybciej niż te na duszy i sercu.
Książę podniósł się, rozpinając pas. Położył go wraz z mieczem na trawie, a następnie zdjął koszulę i wszedł do jeziorka.
Ponownie na niego spojrzała, słysząc dziwne dźwięki, dochodzące od strony księcia. Najwyraźniej zmienił zdanie odnośnie rozbierania się. Przynajmniej częściowo.
– Czy nie byłoby sprawiedliwie, gdybym ja też ściągnęła koszulę? – zapytała, ale bez wcześniejszej pokusy w głosie, który teraz brzmiał sennie.
Jessum zaśmiał się w odpowiedzi.
– Nie byłoby sprawiedliwości w twoim obnażaniu się, podczas gdy jestem nagi do pasa. Zresztą ja zamierzam się schłodzić. Leż i schnij.
– Co za rozkazujący ton. Czy w każdych sytuacjach wykazujesz się podobną dominacją, książę?
Pytanie może zabrzmiałoby kusząco, gdyby nie kończące je ziewnięcie.
– Jestem księciem i dowodzę armią, muszę być zdecydowany i dominujący.
Jego słowom towarzyszyły odgłosy brodzenia w wodzie.
– Dużą armią? – zapytała już znacznie ciszej.
– Bardzo dużo rosłych mężczyzn, nierzadko postury Olafa.
Komentarza ze strony Rainy już się nie doczekał. Gdy spojrzał w jej kierunku, zobaczył śpiącą dziewczynę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro