Rozdział 2.2
Azjata pochylił nieznacznie głowę, by móc lepiej przyjrzeć się Rainie. Wpatrywał się w nią swoimi żółto–brązowymi, poważnymi i zimnymi oczami z kamienną twarzą. Nie drgnął mu chociażby jeden mięsień, nawet nie mrugnął. Pochylił się nieco mocniej, przez co długie włosy opadły mu na twarz, a spośród czerwonych kosmków wyzierało spojrzenie, które wbite było w twarz Rainy.
Przerzucając nogę nad ciałem konia, sprawnie z niego zeskoczył. Luźne okrycie odchyliło się przy tym, prezentując większą część klatki piersiowej pokrytej zawijasami tatuaży. Wzrok dziewczyny wyłapał też niewielki fragment zarysowanych mięśni na jego brzuchu. Kiedy zaś Azjata wyprostował się i zaprezentował w całej okazałości, oczy Rainy znajdowały się na wysokości częściowo odsłoniętej klatki piersiowej.
– Myślałem, że sny erotyczne są bardziej erotyczne – powiedział niskim, przepełnionym mocą głosem. – Powinno w nich być – kontynuował, gdy jego palec uniósł podbródek dziewczyny, a ich spojrzenia się spotkały – więcej tego.
Wargi Azjaty spotkały się z czerwonymi ustami Rainy w miękkim pocałunku. Kontynuując przejętą inicjatywę, sprawiał, że z każdą chwilą rosło tempo i namiętność pocałunku, a po chwili także i głębokość. Jednak, gdy jego dłoń spoczęła na pośladku dziewczyny, ujmując go w pewnym chwycie, wszystko zostało przerwane przez kobiecy, karcący głos.
– Shin! To jedna z Oświeconych!
Azjata, choć zrobił to niechętnie i z ociąganiem, oderwał przerwał pocałunek i spojrzał w kierunku księżniczki.
– A my mamy spełniać ich polecenia, prawda? – zapytał, acz nie czekał na odpowiedź. – Właśnie to robię.
Sen erotyczny odpowiedział dokładnie w sposób, w jaki Raina sobie tego życzyła, a nawet jeszcze lepiej, bo w swoich wyobrażeniach przez myśl nie przeszło jej, że będzie aż tak dobrze. A nawet lepiej, bo odpowiedź mężczyzny była dość jednoznaczna i zbieżna z zamiarami dziewczyny. Odpowiedź w postaci dłoni, która spoczęła w dość strategicznym miejscu.
Być może powinna zareagować w jakiś inny sposób – oburzeniem czy chociażby okrzykiem zaskoczenia – ale nic takiego nie nastąpiło. Natomiast podobnego braku reakcji nie doczekały się karcące słowa księżniczki i odpowiedź czerwonowłosego – zwłaszcza to drugie.
– Wszystkie polecenia? – zapytała z błyskiem w oku, nawet o centymetr nie odsuwając się od mężczyzny.
– Tak – odparł, znów skupiając swoją uwagę na dziewczynie. Jego dłoń pozostała na pośladku Rainy.
– Czy w takim razie przejażdżki na koniu nie wolisz zamienić na bardziej ciekawą... jazdę w karocy czy jak to się nazywa?
Uśmiechnął się nieznacznie.
– Twoje życzenie, jest dla mnie rozkazem, pani.
– Jeśli jest wyłącznie rozkazem, nie skorzystam z możliwości.
Sen snem, ale pewne zasady jednak były.
– Rozumiem zatem, że wolisz, kiedy to mężczyzna dominuje – odparł i jednym płynnym ruchem poderwał Rainę z ziemi, ruszając w kierunku powozu. – Jakiś konkretny, czy wszystko jedno który?
– Dwuosobowy – odparła automatycznie, ponownie nie wydając z siebie żadnego dźwięku ratującego jej dobre imię, gdy została właściwie porwana w kierunku powozów. Zresztą czy w tej sytuacji można było mówić o porwaniu?
Osoby postronne zachowanie Rainy (zdające się wręcz etykietą filozofii życiowej pt. carpe sexus) mogło mocno zdziwić. Dziewczyna była jednak głęboko przekonana, że znajduje się we śnie (naturalnym lub spowodowanym upadkiem). Do tego miała nadal w pamięci ostatnią, bardzo udaną noc, która zdawała się potęgować obecną rozwiązłość. Jednakże nawet sama Raina nie rozumiała skąd w jej śnie tak duża liczba osób i jakieś wzmianki o opuszczeniu Ziemi. Dotychczas większość marzeń sennych było bardziej prozaicznych i mimo wszystko mniej wyuzdanych, ale skoro z jakiegoś powodu przypadła jej w udziale namiastka kontroli nad własnym snem, zamierzała to wykorzystać.
– Nie chodzi o dominację – sprostowała. – Ale nie zamierzam nikogo do niczego zmuszać, nawet jeśli musisz słuchać moich rozkazów.
– Proponuję mniej mówienia, więcej działania – stwierdził, zamykając dziewczynie usta kolejnym gorącym pocałunkiem.
Z podobnymi argumentami nie sposób było dyskutować.
Zdecydowanie najlepszy sen w życiu, zdążyło przebiec jej przez myśl.
Raina wychyliła się ponad ramieniem czerwonowłosego (Shina – chociaż tym razem zapamiętaj imię!) i mrugnęła rozbawiona do oburzonego jej zachowaniem mężczyzny z aktówką.
– Już znikamy – wymruczała bez śladu urazy w głosie na niewypowiedziane słowa nieznajomego. Sama zresztą wolała zniknąć z widoku innych. Sen czy nie, pewne czynności wymagały przynajmniej namiastki prywatności. W tym szczególnie ta.
Shinowi wiercenie się dziewczyny najwyraźniej nie przypadło do gustu, a może było dobrym pretekstem do zmiany raczej mało wygodnego i męczącego sposobu niesienia jej na metodę znacznie ciekawszą, która wymagała od dziewczyny oplecenia atletycznego ciała nogami. Dzięki temu przekonała się, że Shin cieszy się nie mniej od niej na wspólną podróż. Cieszy i niecierpliwi, przez co Raina musiała trzepnąć go w rękę, żeby choć na chwilę pohamować jego zapędy. Przynajmniej do chwili, gdy znajdą się w powozie.
O tym, że na pewno śni, Raina przekonała się zaledwie moment później, kiedy tuż przed wejściem do powozu usiłowała „zeskoczyć" z Shina. Mężczyzna jednak nie puścił jej, a co więcej zdołał wejść z nią do powozu. Już sam ten wyczyn potwierdzał nierealność obecnej sytuacji (zupełnie jakby elfka, krasnolud i skrzydlaty tego nie robili).
Powóz okazał się znacznie bardziej przestronny, niż mogłoby się to wydawać. Przy obu ścianach znajdowały się szerokie ławy, wyściełane purpurowym aksamitem. Materiał musnął skórę w odsłoniętych miejscach jej ciała, kiedy Shin siadł na miękkiej ławie.
Bliskość w tej pozycji sprawiła, że Raina tylko upewniła się w tym, że mężczyzna był równie zadowolony co ona z tego, do czego za chwilę miało dojść. Może nawet bardziej, a z pewnością bardziej niecierpliwy. Jego dłonie wsunęły się pod bluzkę, przesuwając po brzuchu dziewczyny w kierunku jej pleców. Same opuszki palców powędrowały wzdłuż jej kręgosłupa, gdy usta Azjaty spotkały się znów z wargami Rainy.
Dłonie Shina wędrowały chwilę po jej bokach, zaledwie muskając tylko materiał stanika. I za każdym razem wzbudzało to jego zaintrygowanie, gdyż na moment zwalniał. Zaś chwilę później, wędrując palcami po jej bokach, ujął krawędzie bluzki i pociągnął w górę. Przerwał żarliwy pocałunek, by przeciągnąć bluzkę przez głowę Rainy. Ubranie wylądowało na przeciwległej ławie, a wzrok Shina zatrzymał się na biustonoszu dziewczyny. Azjata ściągnął brwi.
– To jakaś kolczuga? – zapytał, przesuwając dłońmi po ramiączkach stanika i po miseczce.
Raina zastygła w bezruchu, słysząc pytanie czerwonowłosego (Shin! Zapamiętaj wreszcie!). Przygryzła dolną wargę, jednak niewiele miało to wspólnego z namiętnością czy erotycznym sygnałem – dziewczyna usiłowała się nie roześmiać. Gdyby jej usta opuścił choć jeden dźwięk świadczący o rozbawieniu, pewnie cała zabawa dobiegłaby końca. Azjata wyglądał na dumnego człowieka.
– Niezupełnie – odparła, spoglądając z góry na granatowy stanik typu push–up. – Chociaż można powiedzieć, że na swój sposób ochrania. Jednak w tej chwili ta ochrona nie jest potrzebna.
Nie sprecyzowała, co dokładnie ma na myśli. Jej dłonie błądziły już po torsie mężczyzny, rozsuwając poły kimona. Przesunęły się ku górze, a następnie od szyi ku barkom, jednym szybkim ruchem zsuwając dziwny strój, którego praktyczności Raina nie mogła nie docenić. Żadnych zamków, guzików czy wiązań – zdecydowanie podobała jej się ta moda. Materiał zatrzymał się na wysokości łokci mężczyzny, częściowo ograniczając jego ruchy.
Shin przez chwilę jeszcze przyglądał się stanikowi z niezwykłą uwagą i powagą wymalowaną na twarzy. Przy tym posłusznie odsunął dłonie od niego, kiedy dziewczyna zdejmowała górną część jego stroju. Dokończył to, co ona zaczęła, wysuwając ręce z rękawów. Odsłonił tym samym nie tylko wyrzeźbione, doskonale zarysowane mięśnie jego ramion, barków i torsu, ale też kolejne zawijasy tatuaży. Całość idealnie współgrała, tworząc obraz solidnego mężczyzny. Obraz, którym Raina nie miała okazji długo się nacieszyć, gdyż Shin szybko ponowił to, co przerwał. Ujął jej usta w pełnym pasji pocałunku, a jego dłonie przesunęły się raz jeszcze po ramionach dziewczyny i ramiączkach stanika, jakby badał teksturę materiału, by zatrzymać się na biuście Rainy. I chociaż wcześniej pytanie sugerowałoby nieumiejętność Azjaty radzenia sobie ze stanikami, teraz pokazywał, że nie będzie on nadmierną przeszkodą.
Kto bardziej się spieszył, by kwestią sporną. Gdy jej usta były wręcz miażdżone pocałunkami, dłonie Rainy znajdowały się już na wysokości pasa Shina. Kątem oka zerknęła w dół, szukając sposobu pozbycia się i tego elementu jego stroju. W końcu szarpnęła za pas z materiału, rozwiązując supeł. W którymś momencie Shin pozbył się pasa z bronią, czego dziewczyna nawet nie dostrzegła.
Nie w porę zorientowała się też, że cierpliwość Azjaty w kwestii stanika była na wyczerpaniu. Wprawdzie poczuła, że ramiączka opadły, ale push–up nie chciał się tak łatwo poddać. Palce Shina przebiegły wzdłuż kręgosłupa dziewczyny. Odchyliły elastyczną część bielizny. Nagły chłód nie uprzedził tego, co miało nastąpić. Zanim się spostrzegła, stanik zsunął się z jej ciała, wzdłuż opuszczonych w wyniku zdziwienia ramion. Połyskujący sztylet z powrotem wsunął się do pochwy na plecach mężczyzny, którą szybko odpiął i rzucił w kąt powozu.
Silne dłonie powróciły na jej ciało, przyciągając ją. Gdy wydała z siebie okrzyk oburzenia, Shin pozwolił jej powrócić do swoich spodni. Sam natomiast ponownie znieruchomiał, napotykając kolejną przeszkodę w postaci metalowego guzika i mechanicznego zamka w brązowych spodniach z dżinsopodobnego materiału. Jego ręka już wędrowała po sztylet, gdy Raina szybko rozpięła zamek. Obracając się, usiadła na kolanach Shina plecami do niego i ściągnęła spodnie, prawdopodobnie ratując je przed zniszczeniem.
Z resztą Azjata już sobie poradził.
Jego dłonie łapczywie krążyły po jej ciele. Usta zostawiały wilgotne ślady na coraz bardziej wrażliwej skórze. Wargi Rainy na torsie Shina tworzyły czerwone wzory rozmazanej szminki, które wyraźnie prowadziły ku dołowi. Klęcząc przed nim, sunęła ustami coraz niżej, zanim silne szarpnięcie wyrażające niecierpliwość i frustrację nie poderwało jej wyżej. Dłonie Azjaty zacisnęły się na jej biodrach, praktycznie wciągając ją na nagiego już mężczyznę. Dziewczyna jęknęła nie tak cicho, biorąc pod uwagę otaczające ich towarzystwo, gdy Shin zsunął się na brzeg ławki.
Powóz może i nie należał do najmniejszych, ale daleko było mu do miana wygodnego – przynajmniej w stosunku do pewnych czynności... A jako iż podróż do krótkich nie należała, w końcu Raina znowu znalazła się na kolanach. Brzeg ławki wbijał jej cię w brzuch, ale jej ciało nastawiło się na odbieranie innych bodźców. Te atakowały ją z coraz większą intensywnością. Każdy ruch, każdy dotyk przypominał ładunek elektryczny przenikający wszystkie komórki jej ciała.
Umięśnione ramię oplotło ją w pasie. Dłoń przesunęła się ku górze, obejmując pierś dziewczyny. Raina wygięła plecy, dusząc w sobie kolejny jęk. Opadła na ławkę. Pod policzkiem czuła gładki aksamit.
Nagle jej ciało zaczęło się podnosić. Pod plecami wyczuwała wytatuowany tors. Wrażenie nie znikało, gdy Shin się prostował. Obejmujące ją ramię zwiększyło nacisk, zmuszając wyczerpane ciało dziewczyny do podążenia za mężczyzną. Klęczała przed nim, opierając tył głowy o jego bark. Oboje oddychali ciężko, łapczywie biorąc kolejne wdechy.
Gdy sądziła już, że Shin pozwoli jej się położyć – choćby i na podłodze – druga jego dłoń przesunęła się od mostka w dół. Podbrzusze dziewczyny napięło się w oczekiwaniu, a usta ułożyły w pełen satysfakcji uśmiech.
Zapowiadała się bardzo długa podróż.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro