Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7

Po raz kolejny próbuję przekonać Glorię, że to ona powinna zająć się dekoracjami bo jako dziewczyna z wyższych sfer lepiej się na tym zna ale ona upiera się przy swoim.

- Ja zajmę się potrawami, ty dekoracjami, a Sindy muzyką- warczy. Nie mam już sił do kolejnych kłótni. Minęły już dwa dni odkąd próbujemy się porozumieć i widzę, że tylko tracimy czas.

- Niech ci będzie. Tylko nie miej potem pretensji- burczę. Zabieram swój katalog i wchodzę z saloniku. Mam już dość na dziś.

- Kiepski dzień?- zza rogu wyłania się Maksymilian. Wzdycham przytakując tylko.

- Gloria wykańcza mnie psychicznie- burczę. Maksymilian chichocze i obejmuje mnie w pasie. Razem idziemy w stronę mojej sypialni.

- A jak lekcje gry na fortepianie?- pyta.

- Całkiem dobrze. Sindy jest już prawie lepsza ode mnie.

- Uczeń przerósł mistrza?- droczy się. Dostaje za to kuksańca w brzuch ale nic sobie z tego nie robi i dalej się śmieje.

- Jesteś okropnym przyjacielem- stwierdzam.

- Jestem świetnym przyjacielem!- krzyczy udając obużonego. Zasłaniam mu usta żeby się uciszył. Jeszcze ktoś nas usłyszy i będą kłopoty.

- Powiedz, że jestem świetny albo pożałujesz- grozi. Śmieję się kręcąc głową.

- Jesteś pewna?- pyta z szyderczym uśmiechem. Widzę te ogniki w jego oczach i już wiem co planuje. Nie zwracam uwagi na zasady i rzucam się do ucieczki. Maksymilian goni mnie głośno się śmiejąc.

W sukience ciężko mi biec więc Maksymilian mnie już prawie dogania. W ostatniej chwili skręcam w lewo i wpadam prosto w ręce Haydena. Książę obejmuje mnie w pasie i przyciąga do siebie. Gdyby nie to pewnie wylądowałabym na posadzce. Ale to nie jest najgorsze. Bo gdy podnoszę wzrok do jego twarzy zostaję uwięziona przez błękit jego oczu.

- Zaraz cię złapię i wtedy...- zza zakrętu wybiega Maksymilian, który ledwo zdąża się zatrzymać żeby na nas nie wpaść.

- Hayden!- uśmiecha się. Podchodzi żeby go wyściskać więc korzystam z okazji i odsuwam się na bezpieczną odległość.

- Kiedy wróciłeś?- pyta Maksymilian.

- Przed godziną.-odpowiada.- Widzę, że dobrze się bawisz- mówi do brata choć patrzy na mnie. Spuszczam wzrok na dywan żeby ukryć zaczerwienione policzki.

- Właśnie doprowadzam Sarę- wyjaśnia Maksymilian. Jego głos świadczy o tym, że jest całkowicie swobodny mimo dwuznaczności sytuacji w jakiej przyłapał nas Hayden. Książę uganiający się za jedną z kandydatek. Dość kiepsko to wygląda.

- Widzę- burczy Hayden.- Odprowadź więc Sarę i przyjdź do gabinetu. Musimy porozmawiać.

- Tak jest!- salutuje Maksymilian. Z jego ust nie schodzi szeroki uśmiech. Podaje mi ramię i ciągnie w głąb korytarza. Odwracam się przez ramię. Hayden wciąż stoi w miejscu i nasze oczy spotykają się na krótką chwilę zanim znika mi z oczu. Albo mi się zdaje albo w jego oczach widzę smutek. I choć za nim nie przepadam to przed zaśnięciem myślę o przyczynie jego smutku.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: