Rozdział 6
Czas mija, a ja wciąż tu jestem. Staram się robić dobrą minę do złej gry. Od pocałunku z Haydenem minął dokładnie tydzień. W tym czasie nie widziałam go ani razu. Maksymilian, który spędza ze mną każdą wolną chwilę, powiedział mi że jego brat wyjechał w sprawach królestwa. Nie ukrywam, że jest mi to bardzo na rękę. Jeszcze niedawno po tej sytuacji miałam zamiar poprosić Maksymiliana żeby mnie odesłał. Zmieniłam zdanie ze względu na jego przekonywania i Sindy. Widzę, że ona jest zakochana w Maksymilianie i chcę jej pomóc.
Dostałam krótki list od Robin. Cieszę się że w domu wszystko w porządku. Po tygodniu bez możliwości ujrzenia ich tęsknię bardzo mocno. Maksymilian wspomniał coś o możliwości przyjazdu rodzin do posiadłości. Niestety musi to najpierw skonsultować z Haydenem. Jakoś wątpię żeby się zgodził.
Ten tydzień dał mi wiele do myślenia. Przede wszystkim postanowiłam unikać Haydena jak ognia. Wiem, że wróci za kilka dni.
Poza tym tak jak się spodziewałam nie polubiłam Glorii. Przez te dni rozmawiała ze mną i Sindy zaledwie raz i była bardzo niemiła. Postanowiłyśmy zgodnie z Sindy, że będziemy ją po prostu ignorować. Oczywiście ja chyba muszę to robić najczęściej. Od dwóch dni podczas wspólnych posiłków i spotkań w saloniku zajmuje się nieudolnym prowokowaniem mnie.
Chyba ważniejsze jest jednak to, że Rebeca dała o sobie znać. Dziś zjadła z nami obiad i poinformowała o spotkaniu w sali balowej. Nie dodała czego ma ono dotyczyć.
Idę na spotkanie razem z Sindy. Za nami idzie oczywiście Beatrice i Grace- pokojówka Sindy.
- To jak? Po kolacji kolejna lekcja?- upewnia się Sindy. Od tygodnia uczę ją gry na fortepianie i coraz lepiej jej idzie. Mnie też dobrze robią te lekcje. Zawsze to jakieś zajęcie. Poza tym lubię siedząc czas z Sindy. Ostatnio bardzo się do siebie zbliżyłyśmy.
- Jasne- potwierdzam.- Ale dziś sama będziesz grać.
- No to powodzenia- jęczy.
- Przecież świetnie ci idzie.
- Maksymilian też tak mówi- wzdycha. Oczy ma tak rozmarzone i błyszczące, że chce mi się śmiać. Sindy oszalała na punkcie Maksymiliana. Szkoda, że książę wciąż jest pod urokiem Glorii i jej kusych sukni.
- Jak myślisz? Czego chce Rebeca?- pyta Sindy.
- Wiem tyle co ty. Napewno nie zamierza wypić z nami herbaty- śmieję się. Sindy idzie w moje ślady. Milkniemy gdy stajemy u szczytu schodów do sali balowej.
Gdy wchodzimy Gloria jest już na miejscu. Rebeca stoi przy niej ale nie rozmawiają.
- Jesteście wreszcie! Ile można czekać?- burczy. Nie próbujemy się tłumaczyć. Rebeca nawet tego nie oczekuje. Od razu przechodzi do rzeczy.
- Minął tydzień. W tym czasie poznałyście księcia i nauczyłyście się obowiązujących zasad. Przyszedł czas na poznanie obowiązków przyszłej królowej- mówi.
- Królowej?- pytam.- Myślałam, że to książę Hayden ma zostać królem. Żona księcia Maksymiliana będzie księżną.
Rebeca wydaje się być zła. Gromi mnie wzrokiem więc nic już nie mówię.
- Małe przejęzyczenie- stwierdza.- A więc jest was tylko trzy. Od tej pory każda z was będzie miała swoje obowiązki. Najpierw każda z was będzie musiała nauczyć się pełnić obowiązki pani domu. Pierwszym zadaniem dla was jest zorganizowanie balu na cześć urodzin księcia, które odbędą się za trzy tygodnie.
Patrzymy na siebie lekko wystraszone. Organizacja balu to nie byle co. Zwłaszcza, że żadna z nas nigdy tego nie robiła. Nawet Gloria wydaje się być przerażona.
- W katalogach, które ode mnie otrzymacie macie wszystkie potrzebne wskazówki. Podzielcie się pracą i współpracujcie, a powinno się udać. W razie potrzeby możecie się zwrócić do mnie.
Nie podoba mi się opcja współpracy z Glorią. Sindy też nie jest tym zachwycona podobnie jak Gloria. Ale nie mamy wyjścia. Mam tylko nadzieję, że nie dojdzie do rękoczynów.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro