Kocham cie... jak brata
Otaruto
Minęły 3 miesiące odkąd mieszkałam w wiosce, wszystko było po staremu, piękny zapach unoszący się w powietrzu, wirujące płatki, tańczące liście, szalejące dzieci w różnym wieku, widzialne szczęście na twarzach, cichy kobiet, podboje panów do pań i nawet mnie to nie pominęło lecz grzecznie im odmawiałam gdyż moje serce nadal należało do niebieskookiego blondyna o imieniu Naruto.
Było to piątkowe popołudnie, wszyscy przygotowywali się do nadchodzącej zimy, mimo że
był wrzesień. Nagle moim oczą ukazał się Menma, jak już wspominałam on jest moim najlepszym przyjacielem z dzieciństwa, i mimo że se czasem dogryzamy, kłócimy się oraz robimy na złość to nigdy się nie rozdajemy.
Owszem pomijając fakt że czasem rozdajemy się bo misja lub życie prywatne... Ale to tylko czasem.
- Ohayo! Menma - Kun! - pomachałam mu z uśmiechem na twarzy, brunet podszedł do mnie i odwzajemnił uśmiech.
- Ohayo Otaru, pójdziesz że mną coś zjeść? - spytał się mnie patrząc w oczy
- chętnie - poszliśmy razem, nagle w oczy rzuciło mi się stoisko z kwiatami od Ino, natychmiast podeszłam tam - ale piękne - szepnęłam patrząc no biało czerwony wianek z róż
- Yhhh... Zawsze chodzisz własnymi ścieżkami jak kot, może zamiast otaruto to będziesz się nazywała mruczek? - zaśmiał się wrednie i wziął jeden wianek i poszedł do ino - tylko mruczku nie ucieknij bo będziesz przywiązywana
- Hahaha, bardzo śmieszne - powiedziałam z fochem i nagle przyszedł i nałożył mi wianek na głowe
- Proszę
- Dzi- dziękuje....? - zarumieniłam się lekko nie wiedząc co zrobić, nigdy nic memna mi nie kupił, a teraz?
Szliśmy przez dłuższą chwilę aż dotarliśmy no knajpy, usiefliśmy wygodnie przy stoliku i zamówiliśmy jedzenie.
- To jaki masz plan na Uzumakiego? - spojrzał zaciekawiony, nagle zarumieniłam się i prawie udusiłam własną śliną
- Plan? - rzekłam zdezorientowana
- nadal żyjesz marzeniem że cie pokocha i będziecie razem, a może nigdy się tak nie stanie? A może lepiej żebyś odpuściła dopóki nie jest za późno ...?
- a ciebie co na filozofię o mojej miłości wzieło?
- Jest wiele lepszych facetów niż on, a po drugie -
- Może masz rację menma... - przerwałam mu w połowie, czemu czułam że on coś kombinuje - ale wiesz kim jestem i że nie pochodzę stąd - lekko się zasmuciłam
- wiem że jesteś pół demonem i że jesteś z wymiaru ciemności, ale wychowywałaś się tutaj więc nie jesteś jak oni, mruczku - nagle jego wzrok został skierowany na kelnerke która dała nam jedzenie - Arigato
- Arigato oraz Smacznego - westchnęłam jedząc
- Nie jesteś takim barbarzyńcą jak ci z tamtego wymiaru, nie mordujesz dla zabawy i rozrywki oraz z nudów, jesteś wyjątkowa.... - dwa ostatnie słowa dodał szeptem.
Kiedy zjedliśmy i po żartowaliśmy to Memna zawlukł mnie na górze Hokage.
- czemu mnie tu przywlokłeś? - spytałam patrząc pytająco
- Otaruto... - zarumienił się lekko - muszę ci coś wyznać... - szepnął patrząc mi w oczy
- Tak?
- od pewnego czasu dziwnie się czuje bez ciebie, czuje pustke oraz ucisk w żołądku
- zgaga? - zaśmiałam się
- Nie! Głupku! Po prostu... Zakochałem się w tobie - nagle nachylił się i musnął mnie w usta swoimi, chwila! Czyli... Byliśmy na randce? Chwila! Czemu mi się to podoba i się nie odrywam lecz wręcz odwrotnie... Odwzajemniłam momentalnie i szybko się odsunęłam.
- Menma! - krzyknęłam wkurzona - ja ciebie kocham... Ale jak brata!
- Rozumiem - zasmucił się lekko i momentalnie uśmiechną
- Hm?
- serce nie sługa, miłości nie wybiera... Lecz gdy z nim ci się nie uda to zawsze możesz do mnie przyjść... Mruczku - zaśmiał sie - powinienem dać mu w mordę - wysyczał przez zęby
- czemu? - spytałam zdziwiona
- Bo jak można nie zauważyć oraz nie pokochać taką cudowną, czułą, oraz przepiękną dziewczynę!
Momentalnie mocniej się zarumieniłam, nigdy tak nie mówił... Gdybym nie była zakochana w naruto to może i bym była z menmą lecz teraz... Niestety nie
- Nie rób mu krzywdy - szepnęłam
- dobrze, ale to tylko dla ciebie mruczku...
- Ej! Nie nazywaj mnie tak!
- mruczek , mruczek, mruczek! - zaczął uciekać
- Chodź tu! Jak cię dorwe to rodzina matka nie pozna! - zaczełam go gonić
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro