Emocje cz.3
* Naruto *
" i żałuje że moje serce cię pokochało! "
Po tych słowach uderzyła mnie w twarz i pobiegła przed siebie. Siedziałem i nie dowierzałem w Otaruto... że mnie uderzyła w twarz, należało mi się bardzo za to że uderzyłem ją... ale, bardzo się zdziwiłem jej słowami, ona mnie... kocha? Nie, pewnie to powiedziała w nerwach bo... czemu by mnie miała kochać? Takiego idiotę... który ją jeszcze skrzywdził. Nagle ocknąłem się i analizowałem sprawę, nie pasowało mi coś w wyglądzie Otaruto... oko zrobiło jej się białe i było widać jej czarną Chakrę w poszczególnych miejscach jej twarzy. Wstałem z podłogi i biegłem do Otaruto żeby jakoś załagodzić sytuacje, ale... to i tak nie miało sensu bo była mocno wkurzona na mnie i tylko mogłem pogorszyć swoją sytuacje i relacje po między mną a nią. Nagle po paru godzinach dotarłem do jakiegoś miejsca, było bardzo piękne i magiczne, ponieważ panowała noc i świetliki latały dookoła jakiejś małej dziewczynki która płakała skulona w swoje kolanka. Dziewczynka miała czarno granatowe, krótkie włosy, jasną cerę i czarną sukienkę... miała około 5 lat i była sama. Podeszłem do niej usiadłem obok i pogłaskałem ją po głowie
- Co się stało że płaczesz?
Powiedziałem cicho, a ona spojrzała na mnie, nagle zauważyłem dziwne rany na rękach jej, oczy miała prawie takie same jak Otaruto tylko że jaśniejsze
- P-proszę... zostaw mamusie, tatusia i moje rodzeństwo w spokoju. Mamusia umiera, ale nie róbcie im krzywdy za mnie.
Jej słowa były zdumiewające, Mama? Umierając? Krzywdy? Za nią? To już wiedziałem skąd ma te rany na rękach.
- Dlaczego miałbym ci zrobić krzywdę tobie i twojej rodzine?
Próbowałem dowiedzieć się jak najwięcej ale tak żeby się nie zorientowała
- Bo w połowie nie jestem człowiekiem...
Te słowa... mnie zdziwiły i przeraziły
- J-jak to nie jesteś?
Próbowałem powiedzieć spokojnie jednak było słychać w moim głosie lekki niepokój
- moja mama nie jest człowiekiem tylko demonem, a tatuś jest człowiekiem. Mieszkańcy uważają że nie powinniśmy istnieć
Powiedziała lekko uspokoją się.
- Ja... nie chce cię skrzywdzić
Przytuliłem ją a ona wtuliła się w mój kark. Czułem jak jej serduszko bije, czułem dziwny spokój i uczucie... tak jakby motyle w brzuchu? Nigdy tego nie czułem przy żadnej osobie, tylko przy tej małej istocie czułem to. Nagle ona odsunęła ode mnie i potarło sobie oko i patrzyła mi się w oczy uśmiechając się z rumieńcami na twarzy
- Arigato.... jesteś jedyną osobą która mnie nie uderzyła oprócz rodziców
Uśmiech stał się promienny a uczucie w brzuch się nasiliło
- Nigdy bym nie uderzył małego dziecka. A tym bardziej takiego słodziaka jakim jesteś
Ona mnie zmierzyła z góry na duł
- Dziękuje ... wiesz? Ładny jesteś.. mogła bym się w tobie zakochać! Hehe, a w szczególności w twoich oczach i iskrze która w nich jest... można się za topić w nich
Zaśmiała się pod nosem i pocałowała mnie w policzek. Czułem jak wypieki wychodzą na twarzy
- Kocham cię...
powiedziałem cicho i nawet sam nie wiem kiedy i jakim cudem mogłem powiedzieć małemu dziecku " kocham cię " ale to było to uczucie... i to właśnie czułem przy tej małej istotce...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro