Emocje cz.1
* Naruto *
Byłem sam, strażnicy którzy znęcali się nad de mną dzień i noc żeby Chakra kuramy wyszła ze mnie poszli gdzieś. Oddech miałem płytki i nie stabilny a ból nasilał się bardziej. Czułem jak on woła a Chakra aż pulsuje we mnie. Przykuli mnie do ściany tak abym im nie uciekną z wilgotnej, ciemnej celi którą ledwie oświecała pochodnia. Nagle usłyszałem część ich rozmowy
- Jeżeli ona znajdzie go to będzie źle... musimy sie pośpieszyć z dziewięcioogoniastym zanim ona przyjdzie
Na mojej twarzy pojawił się błogi uśmiech kiedy usłyszałem " ona " wiedziałem że to jest Otaruto która szła mi na ratunek mimo że zachowałem się jak egoistyczna świnia w ostatnich dniach...
4 dni wcześniej
Posłuchałem rady Otaruto i kupiłem ulubione kwiatki Sakury idąc do niej. Kiedy spytałem się czy pójdzie ze mną na Ramen to różowowłosa uderzyła mnie tak że wylądowałem pod nogami Hamuro. Otaruto pomogła mi wstać, a ja zamiast jej podziękować to ją okrzyczałem
- Dlaczego mi nie pomogłaś tylko pogorszyłaś sprawę!!
Wykrzyczałem ze złości na nią i rzuciłem pod nogi czerwone róże. Dziewczyna ze łzami w oczach podniosła róże i je powąchała czytają karteczkę " dla Sakury "
- Nie powinieneś nimi rzucać bo się złamią
Łza zleciała jej z policzka na krwisto czerwone róże, a ja poszedłem przed siebie cały zdenerwowany. Byłem bombą chodzącą a ona mnie nie uderzyła w twarz. Podeszła do Sakury i dała jej kwiaty ode mnie
- one są dla ciebie. Chciał dobrze więc nie bądź zła na niego. On... cię kocha
Zagryzała wargę mówiąc a oczy zrobiły jej się bardziej szklane niż przed tem. Wszystko widziałem i słyszałem, Otaruto próbowała mi uratować cztery litery a ja nic nie zrobiłem. Nagle ona gdzieś pobiegła a ja za nią, usiadła pod wiśnią i zaczęła cicho szlochać
- ja chciałam dobrze... a o-on!? Tylko nakrzyczał na mnie. Jestem idiotką że mu jeszcze dupe ratuje! Kurwa Naruto... dlaczego ty tak na mnie działasz?
Oparła się o drzewo i skuliła się chowając twarz w kolana. Słowa jej mnie bardzo zdziwiły i mocno zdenerwowały, chciałem coś zrobić ale nie mogłe bo nie wiedziałem czego się po niej mogłem spodziewać. Poczułem nagle ogromny ból z tyłu głowy i zemdlałem.
Po paru godzinach obudziłem się w jakiejś celi ciemnej przykuty do ściany, przyszedł Orochimaru i polizał mnie po twarzy
- Dziewięcioogoniasty miło mi cię widzieć.
- Wypuść mnie bo pożałujesz! Dattebayo!
- Uroczy jesteś... straże! Wiecie co robić...
Zaczęli się znęcać nad de mną bez przerwy dzień i noc .
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro