Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3

Wróciłam do domu cała roztrzęsiona. Moja mama była w pracy, ale wiem, że gdy wróci dostanę nie mały ochrzan za opuszczanie lekcji. Mam 2 godziny zanim się zjawi.

Weszłam szybkim krokiem do swojego pokoju i rzuciłam plecakiem o ziemię, po czym weszłam na łóżko. Zabrałam laptop i zaczęłam szukać czegoś na temat tej dziwnej substancji.

Niestety gdy już miałam zajrzeć na stronę wyświetlił się wielki napis: Dane zastrzeżone. 

Niech to..

Zeszłam z łóżka i odłożyłam laptop gdzieś na bok. Podeszłam do okna i rozejrzałam się.
No i gdzie ja mam zacząć poszukiwania? 
Jestem w kropce.. Jeszcze jak pomyślę o tym wszystkim co się stało.. o tych dzieciach, o tej małej dziewczynce...

Muszę poczekać, a niedługo wszystkiego się dowiem. Jestem tego pewna.

***

Obudził mnie dźwięk otwierania drzwi. Moja matka wróciła...Super..
Po moim ciele przeszedł gwałtowny dreszcz. Poczułam jakby ktoś na mnie patrzył.
Szybko odwróciłam się w stronę okna, lecz nikogo tam nie było. No nic trzeba zmierzyć się z przeznaczeniem. Założyłam kaptur na głowę i schowałam jedną rękę do kieszeni bluzy.

Zeszłam do salonu gdzie moja rodzicielka już na mnie czekała z jakąś kartką.
Gdy mnie zobaczyła, natychmiast wstała i ruszyła w moją stronę.

-Mamo Ja- Nie zdążyłam dokończyć zdania gdyż poczułam jak mój lewy policzek płonie z bólu. Szybko chwyciłam się za nie i schyliłam głowę.

-Najpierw słabsze stopnie, a teraz wagarowanie?!- Odezwała się z krzykiem na mnie i rzucając kartkę z zapisanymi na niej moimi nieobecnościami, szarpnęła mnie za prawy nadgarstek- Co się z tobą dzieje!? Chcesz być jak inne gówniary w twoim wieku?!

Wyrwałam swoją rękę upadając na podłogę.Kaptur zsunął się z mojej głowy odsłaniając twarz.
-Przepraszam...- odezwałam się po cichu spuszczając wzrok na podłogę. 

Mama podeszła i chwyciła mnie pomagając mi wstać. 
-Jeszcze jeden taki występek, a nie ręczę za siebie..- Powiedziała stanowczym głosem i machając mi palcem przed nosem. Gdy chciałam odejść do swojego pokoju, mając nadzieję, że to koniec chwyciła mnie za ramię.- Ale to nie oznacza, że kara cię ominie.- przełknęłam głośno ślinę.

 Dobrze wiedziałam co to oznacza..

Zaprowadziła mnie do drzwi od piwnicy. Piwnicy pełnej nietoperzy, pajęczyn, pająków i strachu. Tata odebrał sobie tam życie. Nienawidziłam tam wchodzić.
-Dzisiaj spędzisz tu noc.- oznajmiła, ściskając moje sparaliżowane,  jak reszta ciała, ramię.

-Mamo proszę, nie chcę..- odezwałam się szybko, odwracając do niej. Zaczęła wpychać mnie do niej, a ja na darmo próbowałam się opierać.- Mamo nie! Proszę!!- niestety po chwili potknęłam się o schody za mną i wylądowałam na podłodze. Ta zamknęła drzwi i zakluczyła je.

Zwinęłam się w kulkę, a moje oczy wypełniły się łzami.

Nie chcę tu być.. Tato proszę, pomóż mi..

***

Obudziłam się w środku nocy, a moją jeszcze czerwoną twarz, oświetlał blask księżyca wydobywający się z małego okna, prowadzącego na powierzchnię. Może udałoby mi się przez nie przejść?

Podeszłam i spróbowałam je otworzyć, lecz niestety było umocnione tak, że się nie dało.
Poszukałam w ciemnościach czegoś czym mogłabym je stłuc.
Znalazłam plastikowe wiadro po farbie.. a obok niego jakiś metalowy pręt. 
Tak zwane 'szczęście w nieszczęściu' hehe..

Chwyciłam go i udałam się do okna. Narobiłam trochę hałasu, ale to nic. Postawiłam parę puszek pod nogi i spróbowałam przez nie wyjść. 
Udało się!
Nie miałam po co wrócić do domu, bo przecież nie mam kluczy. 

Ruszyłam więc w stronę zaułka, w którym po raz ostatni ich spotkałam. W ręku nadal miałam swój metalowy pręt. Gdy dotarłam na miejsce, nikogo nie było.. Nawet mnie to ucieszyło.
Rozejrzę się tu trochę.. 

Po chwili na ziemi zauważyłam trochę tej dziwnej świecącej substancji. Nie zamierzałam jej dotykać, nie po tym jak dowiedziałam się co ona robi.. Brr..
Usłyszałam jakiś szelest za mną więc szybko się odwróciłam. Nikogo nie ujrzałam, lecz pręt miałam w gotowości.

-Kto tu jest!?- krzyknęłam słysząc szelest po raz drugi.- Pokaż się!

Nikt nie wyszedł.. Może to i dobrze. 
Ruszyłam do wyjścia z zaułka, gdy nagle przede mną pojawiło się dwóch gości. Mieli na sobie te same bluzy co tamci wcześniej.. 
To jakaś mafia czy co?! 

-Nie podchodźcie!- wymierzyłam w jednego, ale oboje nie zamierzali się zatrzymać. Poczułam jak serce zaczyna bić coraz szybciej. Zaczęłam wymachiwać swoją bronią, aż uderzyłam jednego w głowę. 
Czyli jak chcę to potrafię, ou tak B^

Za mną pojawiło się dwóch kolejnych.. W nocy wychodzą, jak grzyby po deszczu normalnie.. Świetnie..
Z przodu pojawili się kolejni, było ich coraz więcej. Co tam, że powaliłam jednego, gdy tu nagle pojawiało się dwóch kolejnych. Jakby się klonowali.
W końcu zrobiło się niebezpiecznie.. Postanowiłam pobiec na przód, aby wybiec stamtąd, ale jeden musiał mnie chwycić za kaptur. 
Gdy miał już coś powiedzieć, dostał czymś w głowę i upadł na ziemię.

-Zostawcie ją dranie!- usłyszałam krzyk jakiejś dziewczyny

Wszyscy wraz ze mną z szokowaniem w oczach, spojrzeliśmy w stronę z której wydobył się odgłos. Na miejscu stała szczupła dziewczyna o rudych włosach. Wyglądała także na licealistkę. 
W ręku trzymała jakiś wachlarz, a przy udzie miała dziwny krótki miecz. 

Czy ona serio myśli, że sama pokona ich tym czymś?..  ehh już po nas.

Ku mojemu dziwieniu całkiem nieźle jej to wychodziło. Uwolniła mnie pokonując przy tym paru debili, chwyciła mnie za rękę i razem uciekłyśmy. Po paru minutach dotarłyśmy do bezpiecznego miejsca, więc zatrzymałyśmy się, aby móc odetchnąć trochę. Gdy ja nie mogłam złapać oddechu z powodu mojej zadyszki, ona tylko lekko oddychała. 

JAK???

-Hej.. Jestem April O'Neil- podała mi dłoń po przedstawieniu się. Spojrzałam na nią, by po chwili uścisnąć ją.

-Inami.. Inami Sakei..... Więc... co tu robisz po 3 w nocy?

-Mogłabym cię zapytać o to samo.

Chwilę stałyśmy w milczeniu. W końcu postanowiła odpowiedzieć:

-Byłam u moich przyjaciół i trochę się zasiedziałam.

-Z dziwnym wachlarzem i nożem przy sobie?.. Musisz mieć fajnych przyjaciół...

Obie zaczęłyśmy się śmiać. Dowiedziałam się, że ma 16 lat i chodzi do liceum. Jest starsza o rok.. Jej przyjaciele są mniej więcej w moim wieku, fajnie.
A ten "wachlarz" nazywał się 'tessen', a "nóż" to "smocze tanto" czy jakoś tak. 

Po dłuższym przedstawianiu się i opowiedzeniu jej mojej historii zaproponowała mi, że zabierze mnie do swojego domu

-Jasne..-odpowiedziałam.

Na moje oko wydawała się bardzo miła.. 

***
Gwiazdko zostaw jakiś znak po sobie!



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro