31. Musimy być szybsi
*Chloe*
Stałam przed domem do Mistrza Fu. Jestem bardzo ciekawa, jak moi znajomi zareagują na nową mnie. Na ich przybycie nie musiałam długo czekać. Pierwszy zjawił się Adrien ubrany dość nietypowo jak na niego.
- Cześć Chloe.
- Hej... Nie wyglądasz dobrze, wszystko okej? - spojrzałam mu prosto w oczy, ale on szybko odwrócił wzrok. - Czyli nie. Powiedz, co się stało?
- Nic ważnego. Nie przejmuj się mną Chloe - odparł spokojnie, nadal wpatrując się gdzieś przed siebie.
- Adrien - położyłam rękę na jego ramieniu. - Znam cię. Widzę, że coś nie gra.
- Masz rację, ale widzisz... Nie chcę za bardzo o tym mówić. To moja prywatna sprawa.
- Jak uważasz. Tylko żebyś później nie żałował - powiedziałam i pomachałam do nadchodzącej pary. Nino i Alya przyspieszyli kroku i się z nami przywitali.
- Cześć. Co wy tacy zakapturzeni? - zaśmiała się szatynka i co chwila przerzucała swój wzrok ze mnie na Agreste'a. - Odezwij się Adrien, nawet się nie przywitałeś.
- Coś go przygnębia. Nie odezwie się - odpowiedziałam zamiast blondyna.
- Możesz nam zaufać. Co się stało? Chodzi o Marinette? Czy może... - zadawała mnóstwo pytań złotooka.
- Alya, jak będzie chciał, to sam powie. Dajmy mu spokój - przerwał jej Nino i pomachał do kolejnej przybyłej. - Cześć Rachel!
- Hej? - powiedziała, a raczej zapytała nieśmiało dziewczyna i spojrzała kolejno na wszystkich. - Co się stało Adrienowi?
- To aż tak widać? - odezwał się wreszcie chłopak.
- Tak. Więc o co come on?
- I tak ci nie odpowie. Patrzcie, Marinette! - Adrien wreszcie podniósł głowę, ale równie szybko ją spuścił. Wszyscy pomachaliśmy dziewczynie, która również nie był w dobrym nastroju. Między tą dwójką musiało się coś stać.
- Cześć, wchodzimy? - rzuciła szybko brunetka. Zapukała do drzwi, a gdy usłyszała proszę, nacisnęła klamkę i weszła do środka. To samo uczyniła reszta grupy łącznie ze mną.
Mistrz Fu siedział w środku zszokowany naszym przyjściem. Zapewne nie spodziewał się nas bez masek. Polecił usiąść na materacu i zaparzył nam herbatę. Gdy już wszyscy dostaliśmy napoje do rąk, zaczęliśmy rozmawiać.
- Co tam u was? Widzę, że dużo się działo - stwierdził staruszek.
- Masz rację Mistrzu. Poznaliśmy swoje tożsamości w dość... nietypowy sposób - powiedziała Marinette. Swoją drogą dziwne, że nie siedzi obok Adriena, tak jak ostatnio. Tym razem Czarny Kot siedział przy mnie.
- W sumie jedno już mamy z głowy. Możemy już zacząć układać plan. Wiemy, gdzie jest jego kryjówka, kim jest. Pozostała jeszcze Pawica, ale z nią nie powinno być problemu - podsumował Mistrz i upił łyk napoju w jego szklance.
- Tak się składa, że ja wiem kim jest Pawica - odezwała się Rachel, a nas wszystkich zamurowało. Skąd ona posiada taką wiedzę?
*Rachel*
- Naprawdę? - zdziwił się staruszek i jednocześnie zakrztusił herbatą.
- Nie żartuję - zaczęłam, bo stwierdziłam, że czas powiedzieć im o mojej dzisiejszej przygodzie. - Byłam dzisiaj u Władcy Ciem. W jego kryjówce. Nawet z nim rozmawiałam.
- Rozmawiałaś z Władcą Ciem?! Zwariowałaś! - zaczęła panikować Marinette, a ja przewróciłam oczami.
- Nie w tym sensie. On jest... dobry. Znaczy teraz nie jest, ale to przez Pawicę wysyła na Paryż superzłoczyńców. Na początku chciał... - opowiedziałam im całą historię, bez zagłębiania się w szczegóły i zdradzaniu tożsamości poszczególnych osób. - Ona nim manipuluje.
- Czyli Miraculum Pawia jest uszkodzone... Zapewne przez wybuch świątyni. Pewnie wtedy coś mu się stało. Władca Ciem ma rację, musimy je zniszczyć - zastanawiał się Mistrz Fu na głos. - Gratuluję odwagi, nie każdy ośmieliłby się wejść do kryjówki tych dwojga i ich szpiegować. Różowe oczy...
- Mistrzu, powiesz nam wreszcie kto jest Władcą Ciem i tą jego szefową, czy jak? - zapytała zniecierpliwiona Chloe. W sumie nie dziwię się jej, też chciałabym wiedzieć gdybym była na jej miejscu. Tylko ja, Mistrz znaliśmy twarze tych dwojga bez masek. Staruszek spojrzał na mnie, a ja przytaknęłam.
- Oczywiście. Dla większości z was może to być szok - zrobił przerwę, żeby wziąć głęboki oddech. - Gabriel i Emilie Agreste.
W pomieszczeniu zapadła cisza. Wzrok każdego skierowany był na Adriena. On sam prawdopodobnie nie wierzył, w to co usłyszał. Zamrugał kilka razy oczami, żeby przyjąć do siebie tą informację. Po chwili odezwał się:
- Moja mama... żyje? I jest pod wpływem zepsutego Miraculum? Walczę przeciwko mojej... rodzinie?! - powiedział to tak spokojnie, że aż przerażająco. Po chwili ciszy dodał. - Ten dzień nie mógł być gorszy.
Blondyn położył się i zakrył oczy dłońmi. Chyba nadal nie mógł w to uwierzyć. Współczuję mu bardzo. Jego ojciec krył przed nim tyle tajemnic. W dodatku musiał z nim walczyć przez ostatni rok.
To naprawdę za dużo.
- Czyli... Dobrze myślałam? - zapytała Marinette samą siebie.
- Muszę wam coś jeszcze powiedzieć - zaczęłam. Wszyscy zaciekawieni spojrzeli znów spojrzeli na mnie, a Chloe uniosła brew do góry. - Chcą zaatakować.
- Przecież robią to codziennie - mruknął obojętnie Nino.
- Mają plan. Chcą stworzyć armię!
- W jaki sposób, przecież nie mogą wysłać kilku akum na raz!? - odparła żywo gestykulując Marinette.
- Nie wiem dokładnie o co chodzi. W każdym razie wydaje mi się, że Gabriel da komuś moc zwiększania jego mocy... - powiedziałam niepewnie i obserwowałam reakcję innych. Chyba nie do końca mnie zrozumieli. - Znajdzie sojusznika i wyśle na niego akumę. Da temu sojusznikowi moc, która zwiększy jego moc, dzięki czemu będzie mógł wysyłać więcej akum.
- Aha... To się wydaje... Dziwne.
- Ja to tak zinterpretowałam.
- Wiesz może kiedy chcą ten plan zrealizować? - zapytał mnie Mistrz Fu.
- Nie mam bladego pojęcia! Oby jak najpóźniej. Najpierw muszą coś opracować, więc stawiam, że za kilka dni.
- Racja... Jutro jest sobota, więc przyjdźcie do mnie rano. Musimy ich ubiec, łatwiej będzie pokonać nam dwóch antagonistów niż całą armię! - wszyscy zaczęli się zbierać. Zostałam tylko ja i Mistrz Fu.
- Mistrzu, gdzie jest mój dziadek?
- Poszedł na zakupy - odpowiedział mi staruszek.
- Ahh... Mam pytanie. Dzisiaj na moich plecach pojawiły się jakieś dziwne znaki. Świecą się na zielono, dlatego założyłam bluzę... Pieką mnie okropnie.
- Czyli jednak to się stało.
- Co się miało stać? Nie rozumiem.
- To zrozumiałe. Widzisz Rachel, jesteś wyjątkowa, jedyna na świecie. Jesteś Wybraną - że co, że kim? Wybrana? Pierwsze słyszę, o co może chodzić.
Mistrz opowiedział mi całą historię... Nie mogłam uwierzyć. Ja? Dlaczego ja?
To dało mi odpowiedź na wiele pytań, ale zadało jeszcze więcej.
Jaką mam misję? O co z tym wszystkim chodzi? Co ile lat rodzi się nowy Wybrany?
Dlaczego teraz?
Witajcie w eeee... Szóstym rozdziale maratonu? Załóżmy, że to ten.
Tradycyjnie, napiszcie co o nim sądzicie ->
Ja zmykam do szkoły,
Au revoir do wieczora!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro