6. Współpracując zawsze wygramy
- Wiecie co? Szkoda mi na was czasu i tak mi nic nie zrobicie - powiedziała i zniknęła nam z oczu.
- Co robimy kropeczko? - zapytał mnie Czarny Kot, a ja nie miałam na to żadnego pomysłu.
- Nie wiem, to już chyba nasz koniec - powiedziałam ze łzami w oczach. - Nie wygramy z nią Kocie...
- Nawet tak nie mów! - przerwał mi. - Zawsze dawaliśmy sobie radę! Przypomnij sobie wszystkie walki, wszystkich złoczyńców. Każdego pokonaliśmy. Razem. Tym razem nie może być inaczej, na pewno coś wymyślimy.
Te słowa wzbudziły we mnie nadzieje. Przypomniałam sobie wszystkie walki, tak jak powiedział. Naszą pierwszą walkę, obietnicę. Obietnicę, którą musimy dotrzymać. W końcu zostaliśmy wybrani przez Mistrza Fu, żeby bronić to miasto, przed całkowitą zagładą ze strony Władcy Ciem. Tyle razy już wygraliśmy, więc teraz nie będzie inaczej, prawda?
- Masz, racje Kocie - wyszeptałam. - Damy radę, jak zawsze, dotrzymamy obietnicy.
- No to co robimy? - uśmiechnął się szczerze, a ja odwzajemniłam gest. - Ja mam taki pomysł, ale nie jestem pewien, czy to zadziała.
- Każdy pomysł jest teraz na wagę złota - odpowiedziałam.
- No widzisz, bo...
*Zemsta*
- Ty naprawdę wiesz kim oni są? - zapytał się mnie telepatycznie Władca Ciem.
- Oczywiście, to takie oczywiste! - zaśmiałam się.
- Powiesz mi? Wtedy możemy...
Powiedzieć mu? Nie? Tak? Uhh... sama nie wiem! Powiem...
- Nie - odpowiedziałam, sama nie wiem dlaczego, ale coś w głębi duszy mówiło mi, że źle robię i nie powinnam się zgadzać.
- W takim razie, chcesz stracić swoje moce?
- Ugh... Nie wtrącaj się! Mam plan - ten idiota mnie już wkurza. - I uprzedzając twoje pytania, dowiesz się w swoim czasie!
- Mam nadzieję, że się na tobie nie zawiodę... Pamiętasz o umowie? - świetnie, ufa mi. Niech sobie nie myśli, że ja oddam mu miracula. Pff... Niech śni, ja wykorzystam je w innym celu.
- Oczywiście, dostaniesz swoje miracula, nie zawiodę, to nie w moim stylu!
Nagle usłyszałam jakieś nawoływania. Kolejny beznadziejny plan tej idiotki Biedronki. Tradycja, Kiciuś odwraca uwagę, Biedroneczka działa.
- Hej, ty eee... Mroczna, Zemsta? Jak ty tam miałaś? - żałosne, będę udawać, że mam go gdzieś. - Mniejsza z tym, poddajemy się, dostaniesz miracula, ale w jakimś ustronnym miejscu...
Manipulują mną, czy nie. Brzmi to bardzo wiarygodnie, ale nie wiem, czy mogę im wierzyć. Chociaż... nie to fatalny pomysł!
- O co chodzi? - zapytałam. - Gdzie Biedronka?
- Biedronka, czeka już, w tamtym miejscu - odpowiedział Kiciuś. - Tylko wiesz, my będziemy oddzielnie się przemieniać, bo nie chcemy znać swoich tożsamości.
- I ja mam niby w to uwierzyć? Pewnie Ma... Ups, Biedroneczka wyskoczy i mnie zaatakuje, czy coś!
- No tak, przecież, dlaczego miałbym cię okłamać? To nie w moim stylu! - nadal mu nie wierzę.
Zgódź się, zgódź plisss...
Zamknij się!
No weź, patrz jaki on uroczy! Kotkowi odmówisz?
Taki mam zamiar...
Mówię ci, oni mówią prawdę! A nawet jeśli kłamią, to przecież możesz ich jakoś podejść, nie?
No w sumie...
Czemu ja gadam z uh... słabszą wersją mnie?
- Uhh... no dobra.
- Chodź za mną - zawołał mnie Czarny kot i odbił się swoim Kici Kijem.
*Adriekins aka kiciuś*
- Biedronko udało się - powiedziałem, ponieważ byłem z nią w kontakcie.
- To świetnie, ja już czekam.
Plan polegał na tym, że musiałem zbawić Zemstę do opuszczonej fabryki na końcu miasta. Trochę to potrwa, Paryż jest duży, ale myślę, że jakoś dobiegnie. Zauważyłem, też, że Zemsta męczy się po dłuższym biegu. Postanowiłem poinformować o tym Biedronkę.
- Biedronko, ona się męczy.
- To chyba dobrze, będzie łatwiej ją podejść - kocham jej głos, mógłbym go słuchać całymi dniami.
~~~~~~~~~~~~
Dotarłem właśnie na miejsce. Zemsta już ledwo żywa, stanęła obok mnie.
- To tutaj- spojrzała na mnie podejrzliwie. - Biedronka zrobi to pierwsza.
- A czemu nie możecie przemienić się razem - zapytała, chyba nadal niepewna swojej decyzji.
- Biedronka nie chce ujawniać mi swojej tożsamości i ja to szanuję - odpowiedziałem jej.
Nadal chyba się wahała, ale przytaknęła głową, co chyba oznacza, że się zgodziła.
- Czekaj tu Kocurku, zaraz wrócę - odeszła, a ja tylko czekałem na moment aż wejdzie do pomieszczenia.
Gdy to się stało, użyłem swojego kici kija i wszedłem na dach budynku. teraz wystarczy poczekać na znak Biedronki i mogę wchodzić. Potem muszę jakoś do niej podejść i zerwać jej naszyjnik. Plan dość prosty, ale jeden ruch i mogę zwalić wszystko.
Wyczekiwałem dość niecierpliwie na znak Biedronsi. Minuty mijały, a przynajmniej tak mi się wydawało. Powoli zaczynałem się martwić. Może jej się coś stało? Nagle jednak usłyszałem ustalony znak z słuchawki w moim uchu.
*Marynata aka Biedronsia*
Zaczynam się niecierpliwić. Kiedy wreszcie ten Kocur przyprowadzi tu Zemstę? Ile można czekać!
Niespodziewanie jednak usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. To oznacza, że zła Rachel wreszcie weszła. Teraz tylko skup się Marinette i wyczekaj na odpowiedni moment.
- Biedroneczko, gdzie jesteś? Mam nadzieję, że ten idiota mnie nie okłamał!
- Tutaj jestem Rachel! - powiedziałam. Chyba czas wyjść ze swojej kryjówki.
- Nie Rachel tylko ZEMSTA! - wkurzyła się. I o to chodziło.
- Ojj, to tylko mały błąd - specjalnie przeciągałam naszą rozmowę.
- Ughh... Dawaj miraculum!
- A skąd wiesz, kim jestem pod maską? - zapytałam się jej. W sumie ciekawe, czy od Władcy Ciem, czy tak sama z siebie?
- Nie twoja sprawa kochaniutka, a teraz daj proszę miraculum! - ale ona jest uparta!
- Może tak na spokojnie? Nie musimy się spieszyć - ciągnęłam dalej, chyba czas dać znak kotu. Wcisnęłam więc słuchawkę i powiedziałam:
- Może chcesz darmowego croissant'a? - ponownie wcisnęłam słuchawkę, tym razem, żeby ją wyłączyć.
- Dobra, czyli mam użyć siły? - zaczęła się do mnie przybliżać, a ja widząc Czarnego Kota blisko niej uśmiechnęłam się tylko.
- Po prostu zdejmij te kolczyki i po sprawie!
- Okej - odparła i nachyliła się do moich uszu.
Tymczasem Czarny Kot zerwał jej naszyjnik, który na nasze nieszczęście złapała.
Dziewczyna odwróciła się szybko i spojrzała na Czarnego Kota.
- Myślicie, że tak łatwo dam wam się podejść? Mylicie się, oj mylicie - powiedziała złowieszczo nie znając naszego planu awaryjnego.
- Szczęśliwy Traf! - użyłam mojej super mocy, z której tym razem dostałam... PACZKĘ KOSTEK LODU? Co ja mam z tym zrobić?
Mój biedronkowy wzrok zaczął działać. Wszystko wokół zrobiło się czarno białe. Czerwone w czarne kropki stawały się rzeczy, które były przydatne do pokonania złoczyńcy.
- Czarny Kocie szykuj się - spojrzałam na niego kręcąc swoim jojem i jednocześnie unikając ataków Zemsty.
- Oczywiście Moja Pani, kotaklizm! - tym razem on użył swojej super mocy, dzięki której mógł zniszczyć wszystko. Niestety tylko jednorazowo.
Pierwsze piknięcie.
Otworzyłam zębami opakowanie i wysypałam kotki tuż pod nogi złoczyńcy. Ta nie zauważyła co się stało i poślizgnęła się. dokładnie o to chodziło. Na dodatek dzięki mocy Kota metalowy słup spadł wprost pod nogi Zemsty.
- Widzisz, wygraliśmy - uśmiechnął się do mnie Czarny Kot. Zdecydowanie miał rację. Wygraliśmy, dzięki współpracy.
- Oczywiście - zdeptałam złoczyńcy naszyjnik, złapałam akumę i wypuściłam już niegroźnego białego motylka. - Niezwykła biedronka!
Drugie piknięcie.
Wszystko wróciło do normy. Obok nas już nie leżała wściekła Zemsta, tylko zdziwiona Rachel.
- Zaliczone! - wypowiedzieliśmy te słowa i przybiliśmy żłówika, jak zawsze zresztą po wygranej walce.
- O nie Ga... Znaczy się Władca Ciem, wysłał na mnie akumę! Nic wam się nie stało? Prawda? - zaczęła gadać. - Nie powiedziałam wtedy nic głupiego, nie? Jakby co to to wszystko kłamstwa, nie jestem kosmitką, nie jestem z innego świata, okej?
Trzecie piknięcie.
- Taaak, ja muszę lecieć, pa! - wyszłam z pomieszczenia i skierowałam się w stronę domu.
To zdecydowanie nie była najłatwiejsza walka.
Też tak myślę Marynata.
Chyba najdłuższy rozdział! Poprzednie miały po około tysiąc słów, a ten ma 1350!
Oficjalnie witam w nowym roku szkolnym! Cieszycie się?
Ja tak średnio, ale poszłam do nowej szkoły i jestem trochę podekscytowana, ale też dziwnie jest być na miejscu tej "nowej".
Na szczęście moja klasa wydaje się być okej. Wychowawca też. Ale plan lekcji już tak średnio.
A jak to u was wygląda?
Oczywiście napiszcie też jak wam się podobał rozdział!
Ogólnie do końca tygodnia, tak na pocieszenie, codziennie będą się pojawiać rozdziały (prawdopodobnie).
No i to chyba tyle!
SALUT!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro