Rozdział 8
PERSPEKTYWA DAVIDA
- Luna Anwer . - powiedział zapowiadający .
Odrazu kiedy to usłyszałem zacząłem jej szukać . Nie miałem pojęcia co ma na sobie . Spojrzałem na schody . Była tam . Wyglądała lepiej niż kiedykolwiek . Wręcz seksownie . Obcisła sukienka podreślała jej krągłości lecz również jej szczupłą figurę . Te wszyskie damy dworu , księżniczki , nie księżniczki . W żadnym stopniu nie dorównywały Lunie . Gdyby nie była moją ... ale kim ona jest dla mnie teraz . Przyjaciółką ? Znajomą ? Zmieniła się wręcz nie do poznania przez te lata . Chciałem jak najszybciej ją znaleść więc , zacząłem się przeciakać przez tłum . Wkońcu zobaczyłem ją odwieszającą swój płaszcz .
- Łał . Przepięknie wyglądasz .
Serio ? Tylko na tyle cię stać ? Wygląda 100 razy lepiej niż przepięknie .
- Dziękuje , ty też niczego sobie .
Wyciągnąłem do niej rękę . Tak bardzo bałem się że , jej nie chwyci . Ale chwyciła . Wolnym krokiem ruszyliśmy w stronę parkietu . Minutę po tym jak przyszliśmy zaczęto grać muzykę .
- Gdzie byłeś wcześniej ? - spytała kiedy ją obróciłem
- Gdzieś tuż przy granicy . Nie znasz tego miejsca. Nawet ja nie wiem jak się nazywało .
- A czemu wyjechałeś ?
- Nie było nas już stać na dom . Możemy zmienić temat ? Nie chce o tym rozmawiać .
- Jasne . Z kim biegłeś ?
- Jakaś pusta księżnisia . Dobiegła pół godziny po mnie bo , "nie chciała się zbytnio zmęczyć "
Wtedy wybuchła głośnym śmiechem .
- Potwornie mnie bawi ta bezradność i nie umiejętność radzenia sobie samemu .
- W sensie coś takiego - wziąłem ją na ręcę i wybiegłem z nią do ogrodu .Na przemian ze śmiechem próbowała udawać że , ktoś ją porywa tekstami typu: "Niech ktoś mi szybko pomoże bo , za godzinę jestem umówiona" . Kiedy przybiegłem , odstawiłem ją na brzeg fontanny . Wybuchliśmy głośnym śmiechem .
- Dlaczego musimy tam wracać ? Tu z tobą jest o wiele lepiej . - wysapała zmęczona od śmiechu
- Przecieżdobrze wiesz dlaczego .
- Ten głupi taniec . Po co to komu ?
- Nie wiem , ale chociaż przez chwilkę z tobą zatańczę .
Czemu to powiedziałem ? Znowu nie wiem .
- I bez tego bym się zgodziła . - poczym przysunęła się do mnie na tyle żebyśmy się dotknęli i położyła na moim ramieniu głowę .
Poczułem jej zimną skórę . Z nie wiadomych przyczyn zrobiło mi się od tego ciepło .
- Tęskniłam - wyszeptała - Już mnie nie zostawiaj .
- Obiecuję . Już nigdy . - lekko oparłem moją głowę na jej .
Było mi tak dobrze. W tej chwili nie chciałem być tylko przyjacielem. Chciałem być kimś więcej . Ale co ona teraz myśli . Nie wiem . Jeśli chodzi o nią trudno wiedzieć cokolwiek .
- Prosimy o zjawienie się uczestników na sali. - odezwał się jak mniemam król
Czemu ?! Jest mi tak dobrze . Pomimo tego poszliśmy . Chodziło o taniec .
Wszyscy musieli być w parze z kim biegli . Na początku .Ustawieni w koło z 16 par , tańczyliśmy po średnio 15-20 sekund z każdą osobą . Po tem była zamiana . Oczywiście z płcią przeciwną . Cały czas patrzyłem tylko na nią . Co chwilę zerkałem z kim tańczę . Raz się przestraszyłem bo, dziewczyna miała tyle makijażu . Starszne . Kiedy przyszła kolej na Lunę czułem się dziwnie . Jakbym miał coś w brzuchu co nie daje mi spokoju kiedy ją widzę . Położyłem dłoń na jej odkrytych plecach , a następnie spędziłem jedne z najlepszych niecałych pół minut w moim życiu . Zamiana . Jeszcze została jedna i koniec . Zabrzmiały ostatnie nuty , ukłon , oklaski . Podszedłem do niej i zapytałem :
- I co ? Było aż tak źle ?
- Zdecydowanie tak . Możemy wyjść na dwór ?
- Jasne .
Musiałem jej jakoś poprawić humor . Więc kiedy usiedliśmy na brzegu fontanny powiedziałem :
- Luna widzisz to ? - wskazałem palcem przed siebie
- Co ? Niczego nie widze .
Wtedy zanurzyłem rękę w wodzie i pochlapałem jej gołe plecy .
- Aaaaa !!! To jest lodowate ! - i ochlapała mnie
- A ! Faktycznie masz racje ! - ogarnąłem mokre włosy z czoła
Pare minut później byliśmy już prawie cali mokrzy . Śmiech na całe gardło przerwała mówiąc :
- Trochcę tu zimno co nie ?
- Przynieść ci płaszcz ?
- Był byś taki kochany ?
- Najwyraźniej .
- Dziękuje .
Siedzieliśmy na ławce w blasku połowy księżyca opowiadając sobie co się działo przez te lata . Z wielkim zafascynowaniem opowiadała o wszystkim . O tym kiedy przeskakiwała konno stragany . O tym kiedy denerwowała nauczylieli na lekcjach . O wizytacji . O wyścigu . Moje historie wypadały przy tym trochę blado . Czas z kumplami jest niczym przy włamywaniu się na drugą połowę .
- Pamiętasz Josha, Marcusa i Artura ?
- No pewnie ! Ty i oni byliście naj bardziej znani w całej szkole !
- Wiesz , oni też wrócili .
- Ja niemogę ! Muszę się z nimi spotkać . Ciekawe czy mnie poznają ?
- Wątpię . Zmieniłaś się .
- Na gorsze . Tylko spójrz na mnie . Co widzisz ?
Zabawną , mądrą i potwornie piękną dziewczynę . Nie dała mi tego powiedzieć bo , odpowiedziała za mnie :
- Aspołeczną , brzydką , ubierającą się tylko na czarno , dziewczynę której wszyscy mówią że , jest inna .
- Nie prawda . Zmieniłaś się na lepsze .
- Za to ty się nie zmieniłeś . Ciągle jesteś chłopakiem którego wszyscy lubią a , dziewczyny dałyby wszystko za randkę z tobą .
- Nie , napewno nie . Moje życie już tak nie wygląda . Zresztą nigdy takie nie było . Nie przesadzaj . Dobra kiedy chcesz się z nimi zobaczyć .
- Ale ty też tam będziesz prawda ?
Czy będę ? Jak ona tak to ja też !
- Pewnie tak a , coś się stało ?
- Skoro mnie nie poznają to mogli by uznać że , nie przyszłam . I przy tobie jestem chociaż trochę bardziej otwarta na ludzi .
- Dobra , będę .
- Prosimy wszystkich o wejście do środka . Zaraz odbędzie się otrzymanie mocy .
Kiedy weszliśmy , musieliśmy uklęknąć na schodkach które znajdowały się pod tronami . Osoby które w zeszłym roku biegły podawały w zależności od pochodzenia naszyjniki dla zwykłych ludzi i pierścienie dla szlachetnie urodzonych . Wbrew pozorom mężczyźni dobrze wyglądają w tych naszyjnikach . To tylko zawieszka w kształcie koła , na której później jest sybol oznaczający twojąc moc , zawieszony na rzemyku . Potem jakaś babka która ma ze 100 lat mówiła coś . Zbytnio nie słuchałem . Kiedy przyszło co do czego powiedziała :
- Niech moc na was stąpi !
Dziwne . Kto w ogóle pisze te słowa ?
Nieważne . Nagle poczułem ( jak przypuszczam reszta też ) ciepły promień przebijający się przez plecy . Spojrzałem na Lunę . Na jej naszyjniku zaczynał tworzyć się symbol . Nie chciałem patrzyć co jest na moim . To podobno zapesza . Małe linie zaczynały tworzyć kształt pół kola . Po chwili zakreśliły księżyć i dodały gwiazdy . Nagle wszystko zaczęło mieć kolory . Na koniec drobną czcionką napisały "Noc" .
Piszcie w komentarzach czyja perspektywa następna . Moja (narratora) , Luny , Davida czy Willa ? - Mmmonlight
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro