Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6

Ruszyli . Już po paru sekundach znikneli wszystkim z oczu . Jedyne co po nich zostało to kurz i okrzyki kibicujących ludzi . Na początku nie było zbyt trudno . Poprostu biegło się przed siebie , jednak gdy po paru minutach dotarli do pierwszej "przeszkody" poprzeczka się podniosła . Na drodze stała "ściana" z trującego bluszczu . Musieli znaleść inny sposób , żeby się dostać z powrotem na drogę . Will wspiął się na drzewo , przeszedł po gałęziach i zeskoczył po drugiej stronie ściany . Natomiast Luna przeszła pod spodem . Skończyli mniej więcej w tym samym czasie .
- Nieźle ci idzie , jak na dziewczynę . - pogratulował jej
- Móglbyś prosze przestać ?
- Ale co ?
- Mówić ciągle "jak na dziewczynę" , bo jeszcze trochę i ja tak będę do ciebie mówić .
- Dobrze - powiedział trochę speszony .
Nie zwracali na siebie uwagi przez dłuższy czas prostego biegu . Czasami Luna była na prowadzeniu , a czasami Will . Po chwili zobaczyli w oddali konie , więc przyspieszyli . Kiedy do nich dotarli , weszli na nie , ale nieco innymi metodami . Książe wszedł normalnie . Ale gdy zobaczył że , ona wsiadła , poprawka wskoczyła na niego i usiadła jak mężczyzni , co jej nie wypadało zdziwiony zapytał :
- Czemu siedzisz tak jak ja ? To zabronione !
- Bo tak jest o wiele wygodniej i łatwiej się jeździ . - po tych słowach odpowiedznio pociągnęła lejce uprzęży Moonlight że , stanął na tylnych nogach a , potem ruszył przed siebie zostawiając Willa na Thunderze daleko w tyle . On nie chcąc przegrać , przyspieszył tempa . Może i jej nie dogonił ale , nie był tak bardzo na końcu . Dzieliło ich może z 5-6 metrów .
- Gdzie i kto cię nauczył tak dobrze jeździć konno ?
- Sama się nauczyłam .
- Uważaj bo , jeszcze ci uwierzę .
Teraz dla Luny wyraźnie przegniął . Trochę swolniła żeby , ich odległość to był 1-2 metry . Wyciągnęła rękę w górę , chwyciła gałąź , przytrzymała ją , puściła a , ta walnęła księcia z ogromną siłą prosto w twarz .
- Ałaa !!! A to za co ?!
- Za to że , mi nie wierzysz .
- Nie wierzę że , się odwarzyłaś mi to zrobić ! Jestem przecież ..... Ałaa !
I Luna walnęła go w ten sam sposób poraz drugi .
- Za co ?
- Powiedziałeś i tu cytuję "nie wierze że , się odwarzyłaś mi to zrobić !"
- Przepraszam cię najmocjniej . Co byś chciała na przeprosiny ?
- Nic .
- I tak coś dla ciebie znajdę .
- Ty nie odpuścisz co nie ?
- Nie odpuszcze .
- Skoro nalegasz , to możesz zorganizować kogoś kto by naprawił mi mój płaszcz bo , ten zaczyna mi się niszczyć .
- Nie wolisz nowego ?
- Nie , a teraz zamierzam wygrać . - poczym ruszyła jeszcze szybciej
Jechali konno jeszcze przez parę minut . Później musieli biec o własnych siłach . Jeśli zmrużyło by się oczy w oddali zobaczyłoby się błyszczący szczyt wzgórza na którym była meta . Kiedy myśleli że , została ostatnia prosta , mocno się pomylili . Jeszcze nie wiedzieli o ostatniej przeskodzie . Nie wiedząc jeszcze o tym co ich czeka szli "łeb w łeb" . Stanali jak wryci . Zobaczyli przed sobą dwie , wściekłe i co ważne głodne , czarne pantery . Przez pół minuty poprostu starali się nie ruszać i być cicho .
- Co tak stoice ?! Ruszcie się ! - popędził ich głos
- Co ?! Kto mówi ? - krzyknął Will w niebo
- Ychh ... Prowadzący .
- Ale jak nas widzisz i słyszysz ?
- Za wami leciał świetlik Zabar . U nas na mecie jest drugi i nam wyświetla co widzi drugi . Już rozumiecie ? Tak ? Ok , a teraz ruszcie się ! - potym głos umilkł
Tak . To był początek telewizji .
- Gdzie jest ten świetlk ?
- Teraz to nie ważne . Ważne są te pantery - wskazała na rozwścieczone bestie .
- Powodzenia .
- Tobie też się przyda . - podeszła do zwierzęcia , przykucnęła i popatrzyła się mu głębko w oczy . Wyraźnie zaczęło miękknąć .
Will użył nieco innej techniki . Spanikowany poprostu zaczął uciekać . Kiedy się odwrócił zobaczył nie za ciekawy widok . Bestia go goniła . Postanowił więc zgubić ją . Biegał między drzewami aby , ta się zdezorientowała i stanęła . Szczerze mówiąc trochę się nabiegał i nakrzyczał . Naj gorsze w tym wszystkim było to że , całe Insuale go teraz widziało . Wstyd ? I to jaki ! Kiedy przerażony książe uciekł panterze ( tymczasowo ) postaniowił zobaczyć jak idzie Lunie . Krótko mówiąc : Lepiej . O wiele lepiej . Po paru minutach patrzenia w oczy , dziewczyna wstała i ruszyła . Co ciekawe pantera za nią . Niechcąc zostać w tyle i być zjedzonym starał się ją dogonić . Nawet mu to wychodziło , puki jego "pupil" nie powrócił poprzez wskoczenie mu na plecy . Miotając się i wrzeszcząc na wszyskie strony , cudem , udało mu się go zrzucić i przegonić . Teraz ostani kilometr dzielił ich od zwycięstwa . Dobre pytanie . Ile miała trasa długości ? Nic szczególnego . 12 km . Ej , 4 km było konno ! Wracając do wyścigu . Pod koniec nie rozmawiali ze sobą . Stawka była ogromna . Moc magiczna która będzie ci towarzyszyć przez rzesztę życia . Jedna lepsza . Meta była coraz bliżej , tak samo jak kibicie czy sędziowie .Po ich czołach spływał pot . Biegli nie zważając na nic . Tylko metry dzieliły zwycięstwo . Nikt nie był na prowadzeniu .
- Zbliżają się ! - zapowiedział ich prezenter - Cóż za emocje ! Nie mam pojęcia kto wygra ! Idą równo !
- No teraz to cię wgniotę . - powiedziała dziewczyna przyspieszając tempa , przez co wysunęła się na prowadzenie .
Will również przyspieszył . Znowu , byli równo . Koniec był już za parę metrów . Teraz dali z siebie wszystko . Biegli na ostatkach sił . Nagle przerwali wstęgę , co oznaczało koniec , ledwo co stali na nogach i bohaterstko zbierali pochwały .
- A ostatni wyścig wygrywa .... - w tym momentcie zapadła momentowa cisza - ....

Przepraszam że , zawsze kończe w ten sposób ale , wtedy najczęściej kończą mi się pomysły . 😂 Przy okazji dziękuję za ponad 100 wyświetleń ! Wiem że , to niewiele ale naprawdę mnie ucieszyło -
mmmoonlight

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro