Rozdział 9
PERSPEKTYWA LUNY
Zerknęłam na niego katem oka . Na naszyjniku pojawił się człowiek . Następnie drobne kreski zaznaczyłyły jego cień i wypełniły go na czarno . Wzdrygnęłam . Nagle postać odbiegła . Zaczęło rysować się tło . Małymi ruchami powstawał gęsty las . Na koniec białym kolorem zjawił się napis "Cień" . Całe koło okrażyło jasne światło i finalnie rozbłysło . Wszyscy podnieśliśmy głowy . Już wtedy wiedziałam że , ten dzień zaważy na całej mojej przyszłości . Dziwnie się z tym czułam . Brzuch mi się ścisnął , głowa zaczęła boleć . Nie wytrzymałam . Wybiegłam na balkon . Odrazu poczułam się lepiej . Nie wiem czy inni uczestnicy też tak mieli . Czy poprostu coś ze mną nie tak .
- Wszystko w porządku ? - powiedział głos za mną . - Wybiegłaś tak nagle...
Odwróciłam się . To był David .
- Już tak . Nie musiałeś tu przychodzić. Wystarczy, że ja uciekłam z ceremonii .
- Spokojnie . Zakończyła się z powodzeniem .
Wzięłam w moje blade dłonie naszyjnik. Był piękny .
- Noc , to cudowne . Ale czy przez to że , wyszłam nie będzie z nim czegoś nie tak?
- Na pewno nie . - poczym przysunął się do mnie .
Chyba mieliśmy się pocałować . Czemu by niby stał tak blisko ? Nie wiem , nigdy się nie całowałam . A czy w ogóle mi wypada . W końcu jestem jego przyjaciółką . A może byłam . Prawda , jest przystojny , nawet bardzo, ma cudowny charakter . Czy mi się podoba ? Na to pytanie nie mogłam sobie odpowiedzieć . Było za późno . Pochylił głowę w moją stronę . Stanęłam na palcach i zamknęłam oczy. Nasze twarze były już tak blisko siebie kiedy, usłyszeliśmy za sobą głos .
- Coś się stało ?
Odrazu się od siebie odsunęliśmy . Will . Co on nie ma własnego życia że , ciągle za mną chodzi ?
- Nie , nic . Chcego chcesz ?
Trzeba było przyznać . Wyglądał teraz świetnie . Brązowe , trochę potargane , włosy , ciemno zielone oczy , dobrze zbudowany , Nie za ostre rysy twarzy . Ale charakter ... Upierdliwy , wkurzający , nie umiejący poradzić sobie w trudnych warunkach , rozpieszczony książe .
- Ja poprostu chciałem ...
- Już się nie tłumacz tylko zostaw ją w spokoju ! - przerwał mu a potem go popchnął
- Ej gnoju ! Co ty jej obrońca ?
- Poczekaj masz coś na ... - zamachnął się i z całej siły walnął go w twarz
Oddał mu tym samym .
- Przestańcie ! Co wy macie po 6 lat ? - przerwałam im . Poprostu nie mogłam na to patrzeć
- Sekundę , rozmawiamy !
- A ja to niby nie mogę ? Hę ?
- To nie temat dla ciebie .
- Niby czemu ?!
- Jesteś dziewczyną .
- I to ten wasz powód ? Co ja gorsza ?!
- Nie ! - krzyknęli na mnie
- Wydaje wam się że, się was posłucham ?
- Może trochę ...
- Mocno się mylicie ! Do widzenia !
- Czekaj! Co ?! - Will chwycił mnie za nadgarstek
- Do widzenia ! Głuchy jesteś ?
Gwizdnęłam przez palce . Podeszłam do Davida i pocałowałam go w policzek . Niech się zastanawia czemu to zrobiłam . Wyrwałam dłoń z jego uścisku . Usłyszałam stukot , stanęłam na balustradzie i skoczyłam w dół na Moonlight .
- Luna !!! Co ty robisz ?!
- Stój ! - wydarł się na całe gardło Will
Było za późno . Ich krzyki tylko przerywały ciszę . Spadłam na jego siodło i pojechałam przed siebie . Nagle zorientowałam się z błędu który popełniłam . Mój płaszcz tam został . Nie mogę , musze po niego wrócić . I nie dlatego że , jest mi zimno czy coś . Jest dla mnie zbyt ważny . Szarpnęłam za zjechane lejce w lewo . Była może pierwsza w nocy . Uważam że , w takiej porze najlepiej się jeździ .Bardzo chciałam już spróbować moich nowych mocy . Co mogę zrobić kontrolujac noc ? Na szczęście albo na nieszczęście za dwa dni rozpoczyna się rok szkolny na uniwersytecie Concordia . Nazwa jest od tego że , Concordia znaczy Zgoda , ponieważ ucza się tam osoby lepszego i gorszego pochodzenia . Ale pomimo nazywy i tak sa tam kłòtnie na przerwach . Moja stara szkoła była do dupy . Nie chcę o niej nawet myśleć bo , nie mam z niej żadnych miłych wspomnień . Kiedy dojechałam z powrotem pod mury zamku , zsiadłam z konia . Dalej musiała iść sama . Podkowy są zbyt głośne na skradanie się . Przebiegłam na palcach przez most zwodzony a tam czekało na mnie coś czego w ogóle nie spodziewałam . Will trzymający i wymachujący moim płaszzem na prawo i lewo .
- Chyba czegoś zapomniałaś skarbie .
- Oddaj mi go w tej chwili a nic ci się nie stanie . I nie nazywaj mnie tak "skarbie"!
- Dziewczyna mi grozi ? Urocze .
- Urocze ?! Wiesz co jest urocze ?! Ty myślący że, nic ci nie zrobię !
- Czy ty mnie właśnie nazwałaś uroczym ?
- Ychh !!!! Poprostu oddaj mi ten płaszcz !
- Nie ! - i zaczął biec do środka
- Kur...! Co ja ci zdobiłam ?!
Biegliśmy przez dziedziniec w samym środku nocy .To było bez sensu . Musiałam szybko wygrać aby uniknąć kompromitacji przed wszystkimi . Skupiłam się tylko na jednym . No i udało się . Zwinnym ruchem wzięłam kamień z ziemi, a następnie rzuciłam mu go pod nogi, tak, że się przewrócił. Leżał na ziemi centralnie po środku placu . Podeszłam do niego zabrałam mój płaszcz . Odetchnęłam z ulgą że , już po wszystkim . Myślałam tak do czasu aż pojawił się David . Myślałam że , zapadnę się pod ziemię . Stałam w sukni balowej a koło mnie leżał przyszły król Insuale.
- Luna , możemy porozmawiać na osobności - powiedział wsazując na Willa ramieniem
- No dobrze...
Wziął mnie za rękę , pociągnął za sobą i poszliśmy przed siebie .
- Coś się stało ? - zapytałam
- Pamiętasz co się działo jakieś pół godziny temu ?
- O ! Chodzi ci o to ... Bo wiesz ja ... No ten no .....
- Czy mogłabyś o tym narazie zapomnieć ?
- Dlaczego ?
- Nie ważne , może ci kiedyś wyjaśnie . Podwieść się do domu ?
- Dobra , tylko pójdę po Moonlight . Zaczekasz ?
- Jasne . Na ciebie zawsze .
Kiedy szłam po niego starałam się wyobrazić sobie o co mu chodziło . Czy o to że , chciał mnie pocałować czy że , ja pocałowałam go w policzek . Włożyłam nogę w strzemię , drugą nogę przerzuciłam przez grzbiet i podjechałam do Davida .
- Jedziemy ? - spytał
- Powiedz mi o co ci chodziło ?
- No wiesz że , chciałem cię pocałować ale, pojawił się ten frajer i teaz nie wiem jak go odebrałaś . Bo nie chcę cię stracić .
- Och , David .
- Mam do ciebie pytanie . Czy gdyby nie on to byś mnie pocałowała?
- No nie wiem ... - speszył mnie mocno tym pytaniem- A ty byś tego chciał ?
- Yyyy ... Możemy o tym zapomnieć ? Jest teraz troche niezręcznie - zaśmiał się
- No dobra ale, wiedz że , kiedyś wrócę do tego tematu .
- Niech ci będzie.
Bardzo , ale to baaaaaaaaaaardzo przepraszam że, tak długo mnie nie było . Ale teraz wracam !
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro