Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9

          PERSPEKTYWA  LUNY
Zerknęłam na niego katem oka . Na naszyjniku pojawił się człowiek . Następnie drobne kreski zaznaczyłyły jego cień i wypełniły go na czarno . Wzdrygnęłam . Nagle postać odbiegła .  Zaczęło rysować się tło . Małymi ruchami powstawał gęsty las . Na koniec białym kolorem zjawił się napis "Cień" . Całe koło okrażyło jasne światło i finalnie rozbłysło . Wszyscy podnieśliśmy głowy . Już wtedy wiedziałam że , ten dzień zaważy na całej mojej przyszłości . Dziwnie się z tym czułam . Brzuch mi się ścisnął , głowa zaczęła boleć . Nie wytrzymałam . Wybiegłam na balkon . Odrazu poczułam się lepiej . Nie wiem czy inni uczestnicy też tak mieli . Czy poprostu coś ze mną nie tak .
- Wszystko w porządku ? - powiedział głos za mną . - Wybiegłaś tak nagle...
Odwróciłam się . To był David .
- Już tak . Nie musiałeś tu przychodzić. Wystarczy, że ja uciekłam z ceremonii .
- Spokojnie . Zakończyła się z powodzeniem .
Wzięłam w moje blade dłonie naszyjnik. Był piękny .
- Noc , to cudowne . Ale czy przez to że , wyszłam nie będzie z nim czegoś nie tak?
- Na pewno nie . - poczym przysunął się do mnie .
Chyba mieliśmy się pocałować . Czemu by niby stał tak blisko ? Nie wiem , nigdy się nie całowałam . A czy w ogóle mi wypada . W końcu jestem jego przyjaciółką . A może byłam . Prawda , jest przystojny , nawet bardzo, ma cudowny charakter . Czy mi się podoba ? Na to pytanie nie mogłam sobie odpowiedzieć . Było za późno . Pochylił głowę w moją stronę . Stanęłam na palcach i zamknęłam oczy. Nasze twarze były już tak blisko siebie kiedy, usłyszeliśmy za sobą głos .
- Coś się stało ?
Odrazu się od siebie odsunęliśmy . Will . Co on nie ma własnego życia że , ciągle za mną chodzi ?
- Nie , nic . Chcego chcesz ?
Trzeba było przyznać . Wyglądał teraz świetnie . Brązowe , trochę potargane , włosy , ciemno zielone oczy , dobrze zbudowany , Nie za ostre rysy twarzy . Ale charakter ... Upierdliwy , wkurzający , nie umiejący poradzić sobie w trudnych warunkach , rozpieszczony książe .
- Ja poprostu chciałem ...
- Już się nie tłumacz tylko zostaw ją w spokoju ! - przerwał mu a potem go popchnął
- Ej gnoju ! Co ty jej obrońca ?
- Poczekaj masz coś na  ... - zamachnął się i z całej siły walnął go w twarz
Oddał mu tym samym .
- Przestańcie ! Co wy macie po 6 lat ? - przerwałam im . Poprostu nie mogłam na to patrzeć
- Sekundę , rozmawiamy !
- A ja to niby nie mogę ? Hę ?
- To nie temat dla ciebie .
- Niby czemu ?!
- Jesteś dziewczyną .
- I to ten wasz powód ? Co ja gorsza ?!
- Nie ! - krzyknęli na mnie
- Wydaje wam się że, się was posłucham ?
- Może trochę ...
- Mocno się mylicie ! Do widzenia !
- Czekaj! Co ?! - Will chwycił mnie za nadgarstek
- Do widzenia ! Głuchy jesteś ?
Gwizdnęłam przez palce . Podeszłam do Davida i pocałowałam go w policzek . Niech się zastanawia czemu to zrobiłam . Wyrwałam dłoń z jego uścisku . Usłyszałam stukot , stanęłam na balustradzie i skoczyłam w dół na Moonlight .
- Luna !!! Co ty robisz ?!
- Stój ! - wydarł się na całe gardło Will
Było za późno . Ich krzyki tylko przerywały ciszę . Spadłam na jego siodło i pojechałam przed siebie . Nagle zorientowałam się z błędu który popełniłam . Mój płaszcz tam został . Nie mogę , musze po niego wrócić . I nie dlatego że , jest mi zimno czy coś . Jest dla mnie zbyt ważny . Szarpnęłam za zjechane lejce w lewo . Była może pierwsza w nocy . Uważam że , w takiej porze najlepiej się jeździ .Bardzo chciałam już spróbować moich  nowych mocy . Co mogę zrobić kontrolujac noc ? Na szczęście albo na nieszczęście za dwa dni rozpoczyna się rok szkolny na uniwersytecie Concordia . Nazwa jest od tego że , Concordia znaczy Zgoda , ponieważ ucza się tam osoby lepszego i gorszego pochodzenia . Ale pomimo nazywy i tak sa tam kłòtnie na przerwach . Moja stara szkoła była do dupy . Nie chcę o niej nawet myśleć bo , nie mam z niej żadnych miłych wspomnień . Kiedy dojechałam z powrotem pod mury zamku , zsiadłam z konia . Dalej musiała iść sama . Podkowy są zbyt głośne na skradanie się . Przebiegłam na palcach przez most zwodzony a tam czekało na mnie coś czego w ogóle nie spodziewałam . Will trzymający i wymachujący moim płaszzem na prawo i lewo .
- Chyba czegoś zapomniałaś skarbie .
- Oddaj mi go w tej chwili a nic ci się nie stanie . I nie nazywaj mnie tak "skarbie"!
- Dziewczyna mi grozi ? Urocze .
- Urocze ?! Wiesz co jest urocze ?! Ty myślący że, nic ci nie zrobię !
-  Czy ty mnie właśnie nazwałaś uroczym ?
- Ychh !!!! Poprostu oddaj mi ten płaszcz !
- Nie ! - i zaczął biec do środka
- Kur...! Co ja ci zdobiłam ?!
Biegliśmy przez dziedziniec w samym środku nocy .To było bez sensu . Musiałam szybko wygrać aby uniknąć kompromitacji przed wszystkimi . Skupiłam się tylko na jednym . No i udało się . Zwinnym ruchem wzięłam kamień z ziemi, a następnie rzuciłam mu go pod nogi, tak, że się przewrócił. Leżał na ziemi centralnie po środku placu . Podeszłam do niego zabrałam mój płaszcz . Odetchnęłam z ulgą że , już po wszystkim . Myślałam tak do czasu aż pojawił się David . Myślałam że , zapadnę się pod ziemię . Stałam w sukni balowej a koło mnie leżał przyszły król Insuale.
- Luna , możemy porozmawiać na osobności - powiedział wsazując na Willa ramieniem
- No dobrze...
Wziął mnie za rękę , pociągnął za sobą i poszliśmy przed siebie .
- Coś się stało ? - zapytałam
- Pamiętasz co się działo jakieś pół godziny temu ?
- O ! Chodzi ci o to ... Bo wiesz ja ... No ten no .....
- Czy mogłabyś o tym narazie zapomnieć ?
- Dlaczego ?
- Nie ważne , może ci kiedyś wyjaśnie . Podwieść się do domu ?
- Dobra , tylko pójdę po Moonlight . Zaczekasz ?
- Jasne . Na ciebie zawsze .
Kiedy szłam po niego starałam się wyobrazić sobie o co mu chodziło . Czy o to że , chciał mnie pocałować czy że , ja pocałowałam go w policzek . Włożyłam nogę w strzemię , drugą nogę przerzuciłam przez grzbiet i podjechałam do Davida .
- Jedziemy ? - spytał
- Powiedz mi o co ci chodziło ?
- No wiesz że , chciałem cię pocałować ale, pojawił się ten frajer i teaz nie wiem jak go odebrałaś . Bo nie chcę cię stracić .
- Och , David .
- Mam do ciebie pytanie . Czy gdyby nie on to byś mnie pocałowała?
- No nie wiem ... - speszył mnie mocno tym pytaniem- A ty byś tego chciał ?
- Yyyy ... Możemy o tym zapomnieć ? Jest teraz troche niezręcznie - zaśmiał się
- No dobra ale, wiedz że , kiedyś wrócę do tego tematu .
- Niech ci będzie.
Bardzo , ale to baaaaaaaaaaardzo przepraszam że, tak długo mnie nie było . Ale teraz wracam !

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro