Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

PERSPEKTYWA DAVIDA
- Luna Anwer . - powiedział zapowiadający .
Odrazu kiedy to usłyszałem zacząłem jej szukać . Nie miałem pojęcia co ma na sobie . Spojrzałem na schody . Była tam . Wyglądała lepiej niż kiedykolwiek . Wręcz seksownie . Obcisła sukienka podreślała jej krągłości lecz również jej szczupłą figurę . Te wszyskie damy dworu , księżniczki , nie księżniczki . W żadnym stopniu nie dorównywały Lunie . Gdyby nie była moją ... ale kim ona jest dla mnie teraz . Przyjaciółką ? Znajomą ? Zmieniła się wręcz nie do poznania przez te lata . Chciałem jak najszybciej ją znaleść więc , zacząłem się przeciakać przez tłum . Wkońcu zobaczyłem ją odwieszającą swój płaszcz .
- Łał . Przepięknie wyglądasz .
Serio ? Tylko na tyle cię stać ? Wygląda 100 razy lepiej niż przepięknie .
- Dziękuje , ty też niczego sobie .
Wyciągnąłem do niej rękę . Tak bardzo bałem się że , jej nie chwyci . Ale chwyciła . Wolnym krokiem ruszyliśmy w stronę parkietu . Minutę po tym jak przyszliśmy zaczęto grać muzykę .
- Gdzie byłeś wcześniej ? - spytała kiedy ją obróciłem
- Gdzieś tuż przy granicy . Nie znasz tego miejsca. Nawet ja nie wiem jak się nazywało .
- A czemu wyjechałeś ?
- Nie było nas już stać na dom . Możemy zmienić temat ? Nie chce o tym rozmawiać .
- Jasne . Z kim biegłeś ?
- Jakaś pusta księżnisia . Dobiegła pół godziny po mnie bo , "nie chciała się zbytnio zmęczyć "
Wtedy wybuchła głośnym śmiechem .
- Potwornie mnie bawi ta bezradność i nie umiejętność radzenia sobie samemu .
- W sensie coś takiego - wziąłem ją na ręcę i wybiegłem z nią do ogrodu .Na przemian ze śmiechem próbowała udawać że , ktoś ją porywa tekstami typu: "Niech ktoś mi szybko pomoże bo , za godzinę jestem umówiona" . Kiedy przybiegłem , odstawiłem ją na brzeg fontanny . Wybuchliśmy głośnym śmiechem .
- Dlaczego musimy tam wracać ? Tu z tobą jest o wiele lepiej . - wysapała zmęczona od śmiechu
- Przecieżdobrze wiesz dlaczego .
- Ten głupi taniec . Po co to komu ?
- Nie wiem , ale chociaż przez chwilkę z tobą zatańczę .
Czemu to powiedziałem ? Znowu nie wiem .
- I bez tego bym się zgodziła . - poczym przysunęła się do mnie na tyle żebyśmy się dotknęli i położyła na moim ramieniu głowę .
Poczułem jej zimną skórę . Z nie wiadomych przyczyn zrobiło mi się od tego ciepło .
- Tęskniłam - wyszeptała - Już mnie nie zostawiaj .
- Obiecuję . Już nigdy . - lekko oparłem moją głowę na jej .
Było mi tak dobrze. W tej chwili nie chciałem być tylko przyjacielem. Chciałem być kimś więcej . Ale co ona teraz myśli . Nie wiem . Jeśli chodzi o nią trudno wiedzieć cokolwiek .
- Prosimy o zjawienie się uczestników na sali. - odezwał się jak mniemam król
Czemu ?! Jest mi tak dobrze . Pomimo tego poszliśmy . Chodziło o taniec .
Wszyscy musieli być w parze z kim biegli . Na początku .Ustawieni w koło z 16 par , tańczyliśmy po średnio 15-20 sekund z każdą osobą . Po tem była zamiana . Oczywiście z płcią przeciwną . Cały czas patrzyłem tylko na nią . Co chwilę zerkałem z kim tańczę . Raz się przestraszyłem bo, dziewczyna miała tyle makijażu . Starszne . Kiedy przyszła kolej na Lunę czułem się dziwnie . Jakbym miał coś w brzuchu co nie daje mi spokoju kiedy ją widzę . Położyłem dłoń na jej odkrytych plecach , a następnie spędziłem jedne z najlepszych niecałych pół minut w moim życiu . Zamiana . Jeszcze została jedna i koniec . Zabrzmiały ostatnie nuty , ukłon , oklaski . Podszedłem do niej i zapytałem :
- I co ? Było aż tak źle ?
- Zdecydowanie tak . Możemy wyjść na dwór ?
- Jasne .
Musiałem jej jakoś poprawić humor . Więc kiedy usiedliśmy na brzegu fontanny powiedziałem :
- Luna widzisz to ? - wskazałem palcem przed siebie
- Co ? Niczego nie widze .
Wtedy zanurzyłem rękę w wodzie i pochlapałem jej gołe plecy .
- Aaaaa !!! To jest lodowate ! - i ochlapała mnie
- A ! Faktycznie masz racje ! - ogarnąłem mokre włosy z czoła
Pare minut później byliśmy już prawie cali mokrzy . Śmiech na całe gardło przerwała mówiąc :
- Trochcę tu zimno co nie ?
- Przynieść ci płaszcz ?
- Był byś taki kochany ?
- Najwyraźniej .
- Dziękuje .

Siedzieliśmy na ławce w blasku połowy księżyca opowiadając sobie co się działo przez te lata . Z wielkim zafascynowaniem opowiadała o wszystkim . O tym kiedy przeskakiwała konno stragany . O tym kiedy denerwowała nauczylieli na lekcjach . O wizytacji . O wyścigu . Moje historie wypadały przy tym trochę blado . Czas z kumplami jest niczym przy włamywaniu się na drugą połowę .
- Pamiętasz Josha, Marcusa i Artura ?
- No pewnie ! Ty i oni byliście naj bardziej znani w całej szkole !
- Wiesz , oni też wrócili .
- Ja niemogę ! Muszę się z nimi spotkać . Ciekawe czy mnie poznają ?
- Wątpię . Zmieniłaś się .
- Na gorsze . Tylko spójrz na mnie . Co widzisz ?
Zabawną , mądrą i potwornie piękną dziewczynę . Nie dała mi tego powiedzieć bo , odpowiedziała za mnie :
- Aspołeczną , brzydką , ubierającą się tylko na czarno , dziewczynę której wszyscy mówią że , jest inna .
- Nie prawda . Zmieniłaś się na lepsze .
- Za to ty się nie zmieniłeś . Ciągle jesteś chłopakiem którego wszyscy lubią a , dziewczyny dałyby wszystko za randkę z tobą .
- Nie , napewno nie . Moje życie już tak nie wygląda . Zresztą nigdy takie nie było . Nie przesadzaj . Dobra kiedy chcesz się z nimi zobaczyć .
- Ale ty też tam będziesz prawda ?
Czy będę ? Jak ona tak to ja też !
- Pewnie tak a , coś się stało ?
- Skoro mnie nie poznają to mogli by uznać że , nie przyszłam . I przy tobie jestem chociaż trochę bardziej otwarta na ludzi .
- Dobra , będę .
- Prosimy wszystkich o wejście do środka . Zaraz odbędzie się otrzymanie mocy .

Kiedy weszliśmy , musieliśmy uklęknąć na schodkach które znajdowały się pod tronami . Osoby które w zeszłym roku biegły podawały w zależności od pochodzenia naszyjniki dla zwykłych ludzi i pierścienie dla szlachetnie urodzonych . Wbrew pozorom mężczyźni dobrze wyglądają w tych naszyjnikach . To tylko zawieszka w kształcie koła , na której później jest sybol oznaczający twojąc moc , zawieszony na rzemyku . Potem jakaś babka która ma ze 100 lat mówiła coś . Zbytnio nie słuchałem . Kiedy przyszło co do czego powiedziała :
- Niech moc na was stąpi !
Dziwne . Kto w ogóle pisze te słowa ?
Nieważne . Nagle poczułem ( jak przypuszczam reszta też ) ciepły promień przebijający się przez plecy . Spojrzałem na Lunę . Na jej naszyjniku zaczynał tworzyć się symbol . Nie chciałem patrzyć co jest na moim . To podobno zapesza . Małe linie zaczynały tworzyć kształt pół kola . Po chwili zakreśliły księżyć i dodały gwiazdy . Nagle wszystko zaczęło mieć kolory . Na koniec drobną czcionką napisały "Noc" .
Piszcie w komentarzach czyja perspektywa następna . Moja (narratora) , Luny , Davida czy Willa ? - Mmmonlight

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro