Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

Strzała sunęła gładko w powietrzu.
Allia słyszała świst powietrza gdy ją wystrzeliła.
Po kilku sekundach strzała przeszyła sarnę, która padła martwa.
Jej futerko przesiąkło szkarłatną cieczą.
Dziewczyna podbiegła do martwego zwierzęcia i rzekła:
-Wybacz mi. Twa dusza teraz obserwuję mnie z Nisfersus. -Wyjęła grot z ciała zwierzęcia.
Podniosła się i użyła magii, żeby przetransportować sarnę do domu gdzie ciotka miała przyrządzić kolacje.
Allia bowiem mieszkała z wujostem w Rosetti, mieście pół istot.
Nie znała swoich rodziców. Wiedziała jednak, że matka była elfką, a ojciec pół magiem, pół człowiekiem.
Niewiedziała nawet, czy jej wujostwo wogóle należy do jej rodziny.
Al popędziła jak najszybciej do domu, ponieważ zapadały zmierzch, a w lesie nie było bezpiecznie w nocy.
Znalazła się przy dość sporej drewnianej chatce, jej domu.
Otworzyła drzwi i usłyszała głos ciotki Rosmerty.
-Allio to ty?
-Tak ciociu. Mam dorodną sarne.
-To przynieś mi ją tu kochana. Wypatroszę ją i zrobimy sarnę w sosie miodowym.
Allia przetransportowała zwierzę do jadalni.
Rosmerta zaczęła ją patroszyć.
Do domu wbiegł Gilbrid, mąż Rosmerty i ich trzej synowie Dori, Nori, Goli i Roli.
Przynieśli oni wodę i owoce.
Wszyscy usiedli przy stole i czekali na posiłek.
Nie minęła godzina, gdy przed nimi pojawiła się pieczona sarna oblana sosem miodowym.
-Mmm.....płyscha. -rzekł Gilbrid mając w buzi jedzenie.
-Wyśmienite. -Powiedzieli chórem Nori, Roli, Gori i Dori.
-Dziękuje wam. A ty co myślisz Allio?
-Jemy to codziennie. Smakuję tak jak wczoraj. Normalne jedzenie....
Rosmery nie odezwała się już zjedli w mileczeniu.
Po posiłku Allia poszła do swego pokoju.
Usiadła na łóżku, wyjęła sztylet i zaczęła go podrzucać.
Nie wiedziała czemu, ale to ją uspokojało.
Czuła się inna nie była taka sama jak jej opiekunowie.
Oni nie lubili walczyć, ona to kochała. Oni nie kolekcjonowali łuków, sztyletów, zbroi, toporków i mieczy, a ona tak.
Swoje magiczne moce kształciła w kierunku walki.
Marzyła o tym by kiedyś zostać wojowniczką, ale uważała siebie za słabą.
Rozebrała się i położyła do łóżka.
Zasnęła.
Nie wiedziała, że jutro spotka kogoś kto zmieni całe jej życie na zawsze..........
~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~
Hej to prolog mojego nowego opowiadania mam nadzieję, że się wam spodoba. :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro