Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 53

Po niecałym tygodniu na Malediwach, wróciliśmy do domu.
Te dni były moimi najlepszymi w życiu. Nigdy się tak nie czułam...
Spędzaliśmy ze sobą każdy możliwy czas, rozmawialiśmy na różne tematy, żartowaliśmy i oczywiście nie zabrakło czułości... chyba każdy wie o co mi dokładnie chodzi.

***

Obudziłam się rano w swoim łóżku z dziwnym uczuciem tęsknoty. Tej nocy nie było ze mną Chrisa, a jego obecność zawsze napawała mnie pewnego rodzaju spokojem.
Powoli przeciągnęłam się i usiadłam. Odruchowo sięgam po telefon, gdzie czekała na mnie jedna wiadomość.

Chris
Cały czas o tobie myślę. Tydzień to zdecydowanie za mało.

Uśmiechnęłam się lekko. Potem poszłam pod prysznic, a następnie przebrałam się w coś lekkiego, bo zapowiadał się naprawdę ciepły dzień.
Kiedy zastanawiałam się nad śniadaniem zadzwonił telefon, odebrałam nie patrząc kto to.

- Słucham?- mruknęłam schodząc po schodach.

-Wik...- wychrypiał Chris po drugiej stronie.- co robisz?

Dźwięk jego głosu przyprawił mnie o dreszcze podniecenia. Wystarczy, że tylko go słyszę...

-Heej. Aktualnie robię sobie śniadanie.

- Jeśli chcesz możemy zrobić go razem.- zaproponował i chyba dopiero wstał, bo był lekko zaspany.- a później może...- zniżył głos do swojej sławnej chrypki.- mogłoby być bardzo interesująco.

Przewróciłam oczami
-Czy ty coś sugerujesz?

Zaśmiał się łobuziarsko.

- Nie zaprzeczę.- wychrypiał.

Zadrżałam. Oparłam się o blat nabierając cicho powietrza.

Kusząca propozycja.

Zaczęłam sobie wyobrażać niebieskie oczy i cudowny uśmiech.

- Czy tobie tylko jedno w głowie?- zapytałam siląc się na normalny ton.

Wyszło raczej kiepsko.

-Tak.- powiedział.- Wciąż tylko ty.

Motyle w moim żołądku powędrowały do lotu jak szalone. Nie mogłam zapanować nad ogarniającym mnie gorącem i radością.

- Mogę po ciebie przyjechać i razem pojedziemy do mnie.

Cholerka...

-Fajny pomysł.- zaczęłam niepewnie.- Ale nie mogę. Mam inne plany.

Nie odezwał się w pierwszej chwili.

-Aha.- odpowiedział. Nie podobało mu się to, co powiedziałam.

Faceci.

-Chciałabym, ale umówiłam się z Mają. Bardzo chciała się spotkać...

- Spotkamy się innym razem.- powiedział.

- Nie zaczynaj.- jęknęłam.

-Musisz?- zapytał jeszcze.

-Tak.- odpowiedziałam stanowczo.

Mlasnął z niezadowoleniem.- Dobra, to spotkamy się jutro.- mruknął.

***

Pov Chris

Chodziłem po pokoju i nie wiedziałem, co mam ze sobą zrobić, chciałem się spotkać z Wiktorią, ale ona nie mogła.

Cholera, uzależniłem się od niej...

Nagle mój telefon zaczął dzwonić. Podszedłem do niego z nadzieją, że to ona leć się myliłem. To jakiś nieznany numer.

-Tak?- odebrałem.

- Witaj stary przyjacielu.- odezwał się bardzo dobrze znanym mi głos. Zacisnęłem jedną rękę w pięść.

- Czego chcesz?- warknąłem do słuchawki.

-Co to taki wkurzony?- zapytał udając głupiego.- nie przywitasz się?- zakpił. Myślałem, że zaraz rozpierdolę ten telefon.

- Mów czego chcesz, albo nara!- powiedziałem wkurzony.

-Od razu przechodzimy do interesu. Lubię to.- zaśmiał się sztucznie.-A więc wróciłem do miasta i nie mogę zapomnieć o tym, co mi zrobiłeś, a raczej co zrobiłeś mojemu bratu...-zaczął.- wyjechałem, bo zostałem do tego zmuszony, a tobie to wszystko poszło płazem... ale wróciłem, żeby się zemścić.

-Kurwa, szybciej mów czego chcesz.- warknąłem zniecierpliwiony.

-70 tysięcy.

- Pojebało cię?- wybuchnąłem śmiechem.

- Dostanę to co czego chcę, albo twoja piękna blondyneczka na tym ucierpi! Zrozumiano?

Otworzyłem szerzej oczy. Skąd on o niej wie?
Napiąłem swoje wszystkie mięśnie, a szczękę zacisnąłem z całej siły.

- Tknij ją, to cię kurwa zabiję!- Warknąłem  najpoważniej jak tylko mogłem.

- 70 tysięcy za 2 dni. Napisz mi smsa, że już je masz, a ja wyślę ci adres. I nie próbuj mnie wykiwać, bo ucierpią na tym niewinne osoby.- powiedział i się rozłączył.

W tej chwili nie panowałem nad sobą, zacząłem rozpierdalać wszystko, co tylko stało na mojej drodze.

Nagle do mojego pokoju z impetem wpadają chłopacy.

- Stary co ty odpierdalasz?- zapytał Olivier.

-On wrócił.- powiedziałem zaciskając pięści.

-Kto?- tym razem zapytał Matt.

Spojrzałem w ich stronę, patrzyli na mnie zdezorientowani.

-Alan.

Jak to powiedziałem widziałem jak ich twarze się zmieniają. Nic nie powiedzieli, ale ja dobrze wiedziałem, że mam przesrane.

Poprawione przez: @cvtiepie97

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro