Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 48

Dzisiaj są już moje urodziny, dlatego rano wybrałam się na cmentarz do mojego taty. Nie często tam chodzę, ponieważ później cały dzień jestem smutna.
Ale akurat w tym dniu go potrzebowałam.
Nie wiem co się dzieje z dziewczynami, nasza ostatnia rozmowa to była 2 dni temu, a teraz w ogóle nie utrzymujemy kontaktu jest naprawdę bardzo dziwne, bo tak nagle zaczęło się dziwnie zachowywać.
Chris do mnie napisał, że zabiera mnie w pewne miejsce.
Niby fajnie, ale jednak chciałabym spędzić swoje urodziny w większym gronie z nim i moimi przyjaciółmi, którzy jak widać mają mnie w dupie.

***
Gdy byłam już gotowa i czekam na Chrisa, postanowiłam zejść na dół gdzie była moja mama. Nie spodziewałam się tego, że ma dla mnie prezent, więc było to dla mnie wielkim zaskoczeniem.

- No Otwórz.- nalega mama.

- Mówiłam ci żebyś mi nic nie kupowała.Ważne, że po prostu jesteś.- Powiedziałam prawdę.

- Wiem kochanie... ale chciałam ci coś kupić i mam nadzieję, że ci się to spodoba.

Otworzyłam swój prezent, a w środku znajdowała się szklana szkatułka o której zawsze marzyłam, ale nie mogłam jej nigdzie dostać.

- Ale... ona nie była już nigdzie dostępna. Skąd ją wytrzasnełaś... Boże Mamo, jesteś wielka Kocham cię i dziękuję.- powiedziałam na jednym wydechu i mocno przytuliłam się do mamy.

- Cieszę się, że ci się podoba.- powiedziała.- a teraz leć zanieść to na górę.- dodała z uśmiechem, a ja zrobiłam tak jak powiedziała.

Nagle mój telefon zawibrował. Spojrzałam na wyświetlacz, dostałam smsa od Chrisa.

Chris 👫❤
Za 5 minut jestem.

Ja
Okej 😘

Po odpisaniu zabrałam torebkę i zeszłam na dół zakładając buty. Postanowiłam poczekać przed domem na Chrisa, ponieważ po wcześniejszej akcji z moją mamą, nie wiem czego mogę się po niej spodziewać.

Gdy już na niego tam czekam, słyszę nagle warkot silnika.

Proszę cię Chris nie mów, że przyjechałeś motorem...

-Witam moją piękną solenizantkę.- powiedział gdy stanął, uśmiechnął się seksownie. Był elegancko ubranym, jak nie on. Bez żadnej skóry, dresów i tego typu.

Ale w obu tych wydaniach wygląda oszałamiająco.

- Musiałeś akurat przyjechać motorem?- zapytałam zlewając jego wcześniejsze słowa.

-Spokojnie księżniczko, tam gdzie jedziemy to tylko 10 minut drogi stąd.- powiedział normalnie.

-Ech okej...

-Co cię ugryzło?- zapytał marszcząc brwi, a ja tylko wzruszyłam obojętnie ramionami.- heej... nie smuć się dzisiaj są twoje urodziny i powinnaś się dobrze bawić.

-Ze świadomością, że moje przyjaciółki mają mnie gdzieś nie da się dobrze bawić.- mruknęłam.

- Zmienisz zdanie, kiedy dotrzemy na miejsce.- powiedział i pocałował mnie przelotnie w usta, po czym uśmiechnął się łobuzersko i odpalił swój motor.

-W takim razie w drogę.- powiedziałam bardziej do siebie.

***

-Yyy.. co my tu robimy?- zapytałam patrząc w opuszczony magazyn.

-Zobaczysz, chodź...

Nie powiem, przez chwilę trochę się wystraszyłam, ponieważ nie wiedziałam co my tu robimy, a ten magazyn znajduje się na pustkowiu... ale świadomość, że jestem tu z Chrisem uspokaja mnie.

-Nie powinieneś mnie zabrać do jakiejś restauracji? knajpy... gdziekolwiek byle nie do jakiegoś strasznego magazynu?- zaczęłam zadawać nerwowo pytania.

Chris nagle stanął w miejscu i odwrócił się do mnie, łapiąc moją twarz w obie dłonie.

-Spokojnie Wik... Nie bój się, to tylko stary opuszczony magazyn.- powiedział rozbawiony.

Łatwo ci mówić...

Przełknęłam głośno ślinę i kiwnęłam głową w gescie, że rozumiem.

-W takim razie chodźmy.- powiedział i w złączył nasze palce po czym zaczął prowadzić mnie w nieznane miejsce.

Szliśmy ciemnym korytarzem, a przed nami znajdowały się duże metalowe drzwi i to właśnie w ich kierunku zmierzaliśmy.

-C-co tam jest?- zapytałam nie ukrywając strachu.

-Zobaczysz.- odpowiedział, po czym puścił mi oczko i popchnął ciężkie metalowe drzwi, które się otworzyły i nie spodziewałam się tego co właśnie zobaczyłam.

-Niespodzianka!- krzyknęli wszyscy, którzy się tu znajdowali.

Wszyscy zaczęli mi gratulować, składać życzenia, dawać prezenty. Zawsze marzyłam o takich urodzinach... jest mi tak cholernie głupio, że myślałam, że dziewczyny mają mnie w dupie. One po prostu organizowały dla mnie urodzinową niespodziankę.

-Boże myślałam, że macie mnie w dupie.- przyznałam.

- No coś ty, nigdy w życiu nie zapomniałybyśmy o urodzinach naszej kochanej przyjaciółeczki.- powiedziała Maja, a Lena przeciągnęła. - Dobra, wszystko co się tutaj znajduje jest dla ciebie, więc miłej zabawy.- powiedziała I puściła mi oczko, po czym odeszły w stronę parkietu.

Odwróciłam się na pięcie i zderzyłam się z czyimś torsem, uniosłam wzrok do góry i uśmiechnęłam się na ten widok.

Chris z tym swoim seksownym uśmieszkiem.

-Wiedziałeś prawda?-zapytałam .Ten tylko się uśmiechnął na moje pytanie, a ja już wiedziałam jaka jest odpowiedź. - Jak mogłeś mi nie powiedzieć? I patrzeć jak cierpię?- zaczęłam go podpuszczać.

- Oj kochanie nawet nie wiesz jak Serce mi się krajało... ale obiecałem dziewczynom. Poza tym, nie chciałem psuć niespodzianki.- powiedział cały czas się uśmiechając przytuliłam się do niego i nagle poczułam jak jego mięśnie się spinają, co było trochę dziwnie, dlatego błyskawicznie się od niego oderwałam i spojrzałam w jego oczy, które patrzyły na coś za mną gwałtownie się odwróciłam.

-Dylan?- zapytałam zaskoczona jego obecnością.
Sam Chris nie wiedział, że tu będzie. Przynajmniej tak stwierdziłam po jego zachowaniu.

-Nie powinno cię tu być!-powiedział wyraźnie wkurzony przyciągając mnie do sobie.

-Wiktoria możemy porozmawiać?- zapytał Dyaln.

-Nie.- odpowiedział za mnie Chris.

-Nie pytam ciebie.- warknął Dylan w jego stronę.

-Spadaj stąd zanim...- nie dałam mu dokończyć.

-Możecie się uspokoić?!-powiedziałam zirytowana.-znowu chcesz ze mną rozmawiać o Chrisie i o tym jaki on jest straszny, niebezpieczny i...

-Nie.- powiedzał nagle.

-Nieważne o czym chcesz rozmawiać...Spadaj stąd.-mówi Chris.

A ja w połowie rozumiem jego zachowanie... jego najlepszy przyjaciel oczerniał go w moich oczach i próbował odstraszyć...ale niezbyt mu to wszyszło. Lecz liczy się fakt.

-Chris...-mówię.- zostawisz nas na chwilę?- zapytałam i spojrzałam w jego czarne oczy ze złości, po moich słowach nagle nabrały niebieski kolor.

-Żartujesz?- zakpił .-chcesz z nim rozmawiać po tym wszystkim?- zapytał wkurzony.

-Tak.- powiedzałam.

Może nie powinnam tak robić.

-Nie wierzę.- zakpił.- dobra, w takim razie, miłej rozmowy.- burknął i po prostu sobie poszedł.

-Widzisz co robisz?-powiedziałam zirytowana.-Nie powinnam w ogóle z tobą rozmawiać!

-Wiem...przepraszam za wszystko... chcę ci powiedzieć, że już nie będę się narzucał...wybrałaś Chrisa i to jest tylko i wyłącznie twoja decyzja, nie zmienię tego... ale wiedz, że jesteś pierwszą dziewczyną do której naprawdę coś poczułem...byłem zbyt zajęty żeby wcześniej zwrócić na ciebie uwagę. Może gdybym to zrobił, dzisiaj było by inaczej...chcę żebyś była szczęśliwa i jeżeli Chris ci to daję to... muszę to zaakceptować i cieszyć się twoim szczęściem.-powiedział tak cholernie szczerze, że czułam jak zbierają mi się łzy w oczach.

-Dylan...ty...jesteś dla mnie bardzo ważny... i to nie jest tak, że jestem teraz z Chrisem i mam cię gdzieś... po prostu Ech...rownież coś do ciebie czuję, ale uczucie do Chrisa jest silniejsze. - Przepraszam. -powiedzałam.- mam nadzieję, że znajdziesz sobie osobę którą pokochasz...-mówię i patrzę mu prosto w oczy, które kiedyś mnie zwalały z nóg, lecz teraz robią to tylko jedne.

Chrisa.

Poprawione przez: @cvtiepie97

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro