Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 46


- Kocham Cię, Wiktoria – szepnął prosto w moje usta. – Pokochałem Cię wtedy, kiedy zobaczyłem cię pierwszy raz przed klubem. Mimo że o tym nie wiedziałem. Nie oczekuje, że powiesz mi to samo. Chciałem tylko żebyś wiedziała, że dla mnie nie był to jedynie zakład– Złożył delikatny pocałunek na czubku mojego nosa.– Chce mieć wszystko Wiktoria. Chce przez całą noc trzymać cię za rękę– szepnął mi do ucha.– Cały dzień wymieniać SMS-y.– Pocałował moją skroń i pogładził policzek. – Chce śmiechu i pocałunków w czoło.– Delikatnie musnął wargami czoło.– Chce mieć randki, oglądanie filmów, śniadania.– Przejechał rękami po moich włosach, a zębami leciutko pociągnął za  dolną wargę.– Chce jazdy samochodem późno w nocy, chce oglądać zachody słońca, słyszeć krzyki, wrzaski i płacz.– Uśmiechnął się, nie przerywając pocałunków. –Chce wszystkiego co związane z tobą.-  wyznał. - ale zrozumiem, jeśli nie odwzajemniasz moich uczuć...

Przez chwilę panowała cisza, ponieważ musiałam poukładać sobie to wszystko w głowie. Po jego słowach powinnam skakać z radości, ale ten zakład sporo namieszać w mojej głowie... Wiedziałam, że Dylan naprawdę żałuję... Chris również, ponieważ po takich słowach, które powiedział trudno byłoby skłamać, albo po prostu jestem naiwna.

-Kiedy Cię poznałam zaczął się najpiękniejszy rozdział w moim życiu...- wyznałam i z powrotem spojrzałam w jego piękne oczy.- zakochałam się w tobie, kiedy pierwszy raz cię zobaczyłam. I chyba nic i nikt nie jest w stanie tego zmienić.- dodałam i sama z siebie wbijam się w jego usta.

***
Jestem już z Chrisem ponad 5 dni i naprawdę między nami się układa.
Ani przez minutę nie byłam znudzona w jego towarzystwie, między nami cały czas panuje taka sama atmosfera jak na początku, nie możemy się sobą nacieszyć... miłość, miłość i miłość. Nawet dziewczyny nam kibicują mówią, że słodka z nas para pomimo, że Lena nie chciała abym obracała się w  takim towarzystwe teraz bardzo mnie wspiera. Oczywiście jest to związane z tym, że sama spotyka się z Oliwierem z  New Street... nawet Maja próbuję coś tam z Mattem, ale z niego jest trudny zawodnik...A jeśli chodzi o Dylana po ostatniej akcji z nim nie rozmawiałam... podobno co noc u niego są jakieś panienki, więc chyba za bardzo nie czuję się zraniony...

Za 2 dni są moje urodziny... dlatego dzisiaj chodzę trochę przygnębiona, ponieważ wszystkie moje wspomnienia z tego dnia i ze wszystkich innych przypominają mi się z tatą. Co roku na moje urodziny prezent w którym było nasze wspólne zdjęcie. Mam ich ponad 15, bo dostaję tak już od drugiego roku życia. A w tym roku nie będzie takiego prezentu... tak bardzo chciałabym, aby nasza rodzina była w komplecie, ale niestety nie my decydujemy o losie jaki na spotkał albo spotka...

***

-Hej dzwonię do was  chcę gdzieś wyjść... A wy jak zwykle nie macie czasu....co co chodzi?

-Kurde Wiktoria, spotkamy się za 3 dni co ty na to?-Powiedziała Maja.

Aha, za 2 są moje urodziny...ale to nic.

-No spotkamy się, pójdziemy do jakiejś knajpy, albo do kina... cokolwiek, ale na razie nie mamy czasu...- mówi Lena.

-Taa... Dobra kończę, na razie.- powiedziałam i się rozłączyłam.
Jest mi bardzo przykro, że żadna z nich nie pamięta o moich urodzinach... a przecież są to moje przyjaciółki...

Nagle słyszę dzwonek do drzwi, podchodzę aby je otworzyć.

-O hej.- powiedziałam do Chrisa i przelotnie pocałowałam go w usta.

- A co moja księżniczka taka smutna?- zapytał i mnie prztulił.

-Umm nie, mam po prostu taki słabszy dzień.-skłamałam.

- Powiedzmy, że ci wierzę.- powiedział rozbawiony.- powinnaś się rozluźnić.- stwierdził.
A ja zrobiłam do niego minę typu "serio".

- Dlatego zabieram cię w pewne miejsce.- powiedział, a na jego twarz wtargnął dziwny uśmieszek.

To jest podejrzane...

-A gdzie?- zapytałam siadając na wyspie kuchennej.

-A niespodzianka...-wymruczał i zaczął całować moją szyję. Podobało mi się, dlatego wplątałam swoje palce w jego włosy lekko za nie pociągając, na co zamruczał.

Nagle usłyszałam huk drzwi i głos mojej rodzicielki.

- Wróciłam.- wydarła się na cały dom, a ja zaskoczyłam szybko z blatu.
I nie myliłam się, moja mama właśnie weszła do kuchni.

-Umm hej.- powiedziałam lekko zakłopotana.

-Heeej.- powiedziała przedłużając słowo i lustrując nas. Oczywiście, nie dało się nie zauważyć, że Chris miał roztrzepane włosy, a ja wyglądam jakbym dopiero zeszła na ziemię.
- A więc to ty jesteś Chris...?-zapytała jakby nigdy nic.

-Tak, proszę pani.- odpowiedział Chris nawet przez chwilę nie był zakłopotany, ani nic z tych rzeczy...

Ja na jego miejscu bym była.

- O widzę, że woda była gotowana, świetnie się składa.- zwróciła się do mnie i posłała mi swój uśmiech.- Mam nadzieję, że nie dasz się prosić Chris i wypijesz ze mną herbatę.- powiedziała takim tonem, który nie znosi sprzeciwu.

- Szczerze powiedziawszy nie piję herbat, ale dla pani  mogę zrobić wyjątek.- powiedział spokojnie.

- Przykro mi mamo, ale nie dzisiaj bo właśnie wychodzimy...- stwierdziłam.

- Oj kochanie 5 minut was nie zbawi, poza tym chyba nie chcesz nigdzie iść w tej piżamie?- powiedziała i wskazała na moje obuwie.- więc ty w tym czasie pójdziesz się przebrać, a ja porozmawiam z twoim chłopakiem.- powiedziała I się uśmiechnęła.
Jedynie przewróciłam oczami, po czym powiedziałam ciche "przepraszam" i udałam się na górę, aby jak najszybciej się ogarnąć.

-Gdy zeszłam na dół zostałam moją mamę i Chrisa przy jednym stole rozmawiających o czymś bardzo intensywnie...

- Już jestem.- oznajmiłam, a ich oczy powędrowały na mnie.- możemy jechać.- powiedziałam do Chrisa, a ten tylko przytaknął.

-Miło było panią poznać.- powiedział Chris.

-Mi również.- mówi mama.

Gdy po pięciu minutach znaleźliśmy się w samochodzie, zaczęłam wypytywać Chrisa o czym rozmawiał z moją mamą.

- Noo...więc powiesz mi o czym rozmawialiście?- zapytamy lekko zastosowana.

- No więc na początku twoja mama wypytywała mnie jak się poznaliśmy, co mnie do ciebie przyciągnęło i takie tam... później zaczeła wypytywać o bardziej intymne rzeczy.- powiedział rozbawiony.

O cholera chyba nie chcę już wiedzieć o czym rozmawiali...

-Takie jak czy już uprawialiśmy seks. Kiedy zamierzamy to robić. Z iloma dziewczynami to robiłem.- mówi powstrzymując się od śmiechu.- A twoja mama chyba nie wie jeszcze, że już nie jesteś dziewicą.- powiedział i przelotnie na mnie spojrzał aby z powrotem spojrzeć przed siebie.

Akurat tak się składa, że cię okłamałam i jestem dziewicą...

-Wiesz... Nie wszystko musi wiedzieć... Jezu, ale mi jest wstyd za nią przepraszam cię.- powiedziałam zażenowana całą tą sytuacją.

- Daj spokój prędzej czy później tak musiało się stać, nie uniknęlibyśmy tego.-powiedział i złapał mnie jedną ręką za kolano, a drugą nadal miał na kierownicy.
Posłałam mu swoi uroczy uśmiech, bo w sumie miał rację prędzej czy później i tak musiałby porozmawiać z moją mamą...

-Dobra, jesteśmy.- oznajmił.

-Jestem ciekawa, co tym razem wymyśliłeś.-powiedzałam widząc, że jego prawy kącik ust powędrował tajemniczo do góry i wysiadłam z auta.

-Powaliło cię?!- krzyknęłam.-Ja tam nie wejdę, nigdy w życiu!- powiedziałam poważnie.

-No co? To tylko Dom strachu... nic co znajduje się w środku nie jest prawdziwe.- oznajmił nieco rozbawiony.

- No i co, i tak tam nie wejdę... poza tym miałeś mnie zabrać tam gdzie się rozluźnie...- powiedziałam i założyłam swoje ręce na piersi.

- Uwierz mi jak stąd wyjdziesz poczujesz się o wiele lepiej niż na jakimś zwykłym spacerze albo gdziekolwiek...- powiedział.- Przepraszam...- zwrócił się na jakiegoś faceta stojącego przed wejściem.- poproszę 2 bilety.-mówi.

- Chris! ja ci mówię, że nie i nie ma takiej opcji...- powiedziałam, ale on mnie nie słucha.
Podziękował facetowi i zabrał nasze wejściówki po czym odwrócił się w moją stronę obejmując mnie ramieniem. Posłał mi swój łobuziarski uśmiech, który w tym momencie na mnie nie działał, bo byłam zbyt wkurzona. Nie no przyznaje, ten uśmiech zawsze działa.

- Wymarnowałeś tylko pieniądze...- powiedziałam.

-Dlaczego?-zapytał.

-Właśnie gdybyś mnie słuchałał, to byś wiedział... nie wejdę tam... za bardzo się boję.

- Oj daj spokój... Przecież cały czas będę przy tobie.

-No wiem, ale...

- Hej Wy młodzi, teraz wasza kolej.- krzyknął facet, który chwilę wcześniej sprzedał Chrisowi bilety.

-Idziemy.-powiedział Chris i złapał mnie za rękę ciągnąc w stronę wejścia.

-Nie! Proszę Chris Ja tam nie wejdę...- mówię i próbuję wyszarpać się z jego uścisku, ale to na nic, ponieważ jest o wiele silniejszy.- Puść mnie! Słyszysz...Chris!

Nagle puścił moją rękę i odwrócił się.

-Okej.- powiedział i uśmiechnął się szeroko po czym przerzucił mnie przez ramię.

-Nie nie nie cholera Chris, postaw nie na ziemi... jeżeli zaraz tego nie zrobisz, to obiecuję że... - nie dokończyłam, ponieważ zrobił tak jak kazałam, tyle że już znajdowaliśmy się w środku.

-Kretyn.- powiedziałam i udałam się w stronę wyjścia.

- Gdzie idziesz?- zapytał rozmawiamy całą sytuacją.

-Wychodzę!

-Już nie możesz.- oznajmił z triumfalnym uśmieszkiem.

-J-jak to?- zapytałam, a mój głos lekko zadrżał.

-Ponieważ już weszliśmy do środka i drzwi zostały zamknięte. A jedyne wyjście  jest na końcu domu, który musimy przejść.

-Cooo?!- wydarłam się.- Ty sobie jaja robisz... prędzej Umrę na zawał niż przejdę ten dom...

- Dobra nie gadaj tyle, tylko chodź.

-Nie!

-No chodź...

-Nie!!

Chris puścił głośno powietrze po to, aby teraz wstrzymać oddech.

-Co?- zapytałam, bo dziwnie na mnie spojrzał.

-Za tobą...- powiedzał, a ja stanęłam cała sparaliżowana. Nie mogłam przez chwilę się ruszyć, ale gdy już odzyskałam sprawność pobiegłam wtulając się do jego torsu z całej siły.

-Heeej.-powiedzał zauważając to, że naprawdę się boję.- żartowałem...

Momentalnie się od niego odkleiłam i posłałam wrogie spojrzenie i jeszcze uderzyłam go w ramię.

-Dupek...

-Ale i tak mnie kochasz.-oznajmił i miał rację.
Kocham go tak niewyobrażalne mocno, że nic nie jest w stanie tego zmienić.

Poprawione przez: @cvtiepie97

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro