Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 42

W jednej chwili stał się bardzo poważny, gdyby nie ten alkohol moja relacja wyglądała by inaczej, ale... patrząc na niego po prostu wybuchłam śmiechem.

-Z czego się śmiejesz?- zapytał zdziwiony moją relacją.

-Z-z c-ciebie...- wydusiłam.

-No to idź sobie sama.-powiedział i postawił mnie na ziemi, przestałam się śmiać i zrobiłam smutną mine.

Cholera, w jego ramionach było mi tak fajnie...

-Bez łaski.- mówię i jakimś cudem dotarłam do samochodu do którego wsiadłam.

Wkurzyłam się trochę, więc postanowiłam go denerwować...

-Jak się wymieniało zarazkami z tą tlenioną blondynką?- zapytałam niby bez grama zazdrości, a w środku we mnie kipiało.

-Bardzo fajnie.- odpowiedział jakby nigdy nic.

Dupek!

-W sumie mi również się podobało jak Luke mnie całował...- odbiłam piłeczkę i zauważyłam jak Chris zaciska ręce na kierownicy.

Masz za swoje!

-I wiesz, te jego usta...umm były takie słodkie...miękkie i...- nie dokonczyłam, bo Chris gwałtownie zatrzymał samochód.

-Co t...- chciałam go zapytać, ale wyszedł z samochodu.

Cholera, nie wiedzałam, że tak zareaguje...ale potwierdziło się to, o czym myślałam...

Wyszłam z samochodu i podeszłam do niego bliżej ze swoim głupim uśmiechem.
Chris na mnie nie patrzył tylko palił papierosa.

-Czemu się tak zdenerwowałeś?- zapytałam mimo że wiedzałam.

-Musiałem po prostu zapalić.- odpowiedział oschle.

-Nie kłam!

-Oj skończ już wreszcie...

-To się nazywa zazdrość.-powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko.

-Zazdrość?- zakpił, ale mnie nie oszuka.

-Tak, jesteś zazdrosny o mnie.- oznajmiłam.

-A ty o mnie.- powiedział nagle.

-To prawda.- przyznałam się.

Cholera, ten alkohol naprawdę sprawia, że mówię coś czego nigdy na trzeźwo bym nie powiedzała.

-Dlaczego?- zapytał i wyrzucił papierosa podchodząc do mnie bliżej, tak że nasze klatki się stykały.
Czuje od niego ciepło, a moje nogi uginają się pode mną.

-Bo zależy mi na tobie Chris...- powiedziałam cicho.

A jego tęczówki momentalnie zrobiły się czarne. Nieświadomie oblizałam swoje usta, a jego wzrok natychmiast tam powędrował.

Kurwa, pocałuj mnie no!!!

Jak chciałam, tak się stało.
Z siłą wpił się w moje usta i już po chwili pogrążyliśmy się w namiętnym pocałunku. Błądziłam dłońmi po jego torsie, który opinała bawełniana koszulka. Czułam przyspieszone bicie jego serca, które idealnie komponowało się z moim własnym. W tym momencie tworzyliśmy jedność. Przestrzeń między nami, niewypowiedziane słowa i skrywana od dawna chęć działania na przekór wszystkiemu. Poczułam jak jego dłoń zsuwa się na moje plecy, chcąc zminimalizować pustkę między naszymi ciałami. Oplotłam rękoma jego kark i złapałam przyciągając do siebie.

I w tym momencie zdaję sobie sprawę z tego, że naprawdę się w nim zakochałam...

I to na zabój.

Poprawione przez: @cvtiepie97


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro