Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 39

Pov Chris

Gdy wróciłem do domu, panowała niezręczna atmosfera.
Mimo to, nie zamierzałem przeprosić Dylana za to, co się  stało wczoraj.

Poza tym, moim zdaniem tak przyjaciele się nie zachowują. Rozumiem, że Wiktoria mu się podoba, ale są inne sposoby na to aby u niej zaimponować, a nie pogrążać jeszcze swojego najlepszego przyjaciela... W sumie, mam to w chuju, Wiktoria i tak woli mnie.

- Ile jeszcze czasu to będzie trwało?- zapytał Matt wskazując gestem głowy na Dylana.

- Co dokładnie masz na myśli?- pytam.

- Jak długo nie będziecie się do siebie odzywać... Gdybym wiedział, że ten zakład o Wiktorię tak się  skończy nigdy bym wam na niego nie pozwolił... a tak swoją drogą...Pierwszy raz widziałem, że na czymś, sorry na kimś Ci zależy.-powiedział.

-Zależy? -zakpił Dylan pojawiając się.- Daj spokój Matt, przecież wszyscy wiemy jaki on jest...

-Jakbyś nie zauważył jestem tu, więc możesz mówić do mnie...- odpowiedziałem obojętnie.

-Dobra, więc jak sobie to wyobrażasz? Teraz "niby" ci na niej zależy, ale ile to potrwa? 3 dni 4 , tydzień? Obydwoje wiemy, że prędzej czy później ją zostawisz, a to wiąże się z tym, że ją zranisz! A nawet jeśli nie chciałeś tego zrobić, ona i tak dowie się o twojej przeszłości... i dobrze wiesz, że to wtedy ona z tobą zerwie... więc po co ciągnąć to dalej?- zapytał wkurzony.

-Stary, co ty jesteś jakimś pierdolonym jasnowidzem?

-Nie, ale znam cię!

-Widocznie nie... gdybyś był moim prawdziwym przyjacielem wiedzałbyś, że naprawdę mi na niej zależy, bo nigdy nie angażowałem się w takie stosunki z dziewczynom... A może dobrze o tym wiesz, dlaczego przyprowadziłeś ją na tą walkę?

-Chciałem żeby poznała prawdę o tobie.

-Aż tak cię to boli? Że jesteś w stanie zjebać naszą przyjaźń?- pytam wkurwiony.

-Naszą przyjaźń zjebałeś ty spotykając się z moją... z Wiktorią!

- A co kurwa ona ma wypisane na czole "Własność Dylana" ? 

-Mówiłem na imprezie, że ona jest moja!- warknął.

-Na imprezie  Matt pytał się ciebie czy Wiktoria ci się podoba. Pamiętasz co wtedy odpowiedziałeś? Że chcesz ją tylko zaliczyć, ale gra niedostępną i to ty zaoferowałeś mi zakład! Gdybyś wtedy nie skłamał wszystko potoczyłoby się inaczej. A teraz licz się z faktem, że Wiktoria również mi się podoba i nie zamierzam odpuścić i z tego co widzę to ty też nie...  więc może pozwólmy jej sami zadecydować co?- pytam wkurwiony.

Dylan patrzy na mnie stojąc w miejscu, a ja mogłem dostrzec w jego oczach poczucie winy i złość. 

-Ten zakład jest moim największym błędem życia...-powiedział.- ale się nie poddam.- dodał, po czym udał się bodajże do swojego pokoju.

Pov Wiktoria

-Wiesz Dylan chciał mnie gdzieś jeszcze zabrać, dlatego wcześniej wyszliśmy...-mówię nie wspominając o walce.

- Ach... No tak, ale tylko zastanawiałam się gdzie się podziałaś... a bal był super prawda?- pyta Maja.

Dla kogo super to super...

-Oj taak... Już nie mogę doczekać się naszego...- Skłamałam.

-Ja też!- pisnęła Maja.

-Umm słuchaj, muszę kończyć...

-No okej, to widzimy się na zakończeniu?

-Yhm. To buziaki.

-No buźka.

Gdy skończyłam rozmawiać z Mają, zaczęłam przygotowywać się na randkę. Na początek oczywiście udałam się do łazienki w celu wzięcia szybkiego prysznica. Kiedy byłam już czysta, zaczęłam suszyć swoje włosy, a następnie udałam się do swojej garderoby aby wybrać kreację. Zdecydowałam się na taki stój

Oraz zwykły makijaż, który składał się z podkładu, cieni do brwi, tuszu do rzęs oraz smakowej pomadki.
Na koniec jeszcze popsikałam się swoimi ulubionymi perfumami. Oczywiście Calvina Kleina.
Jak na zawołanie mój telefon wydał z siebie dźwięk, który informuje mnie o dostaniu wiadomości.

Szybko zerknęłam na wyświetlacz i nie myliłam się, Chris już na mnie czekał na dole. Złapałam szybko torbę i ruszyłam do wyjścia informując jeszcze przy tym moją mamę. Kiedy wyszłam na zewnątrz, zastałam go opartego o auto z papierosem w ręku.
Śledził każdy mój krok, który robiłam w jego stronę A ja staram się unikać kontaktu wzrokowego.
W oczach drugiego człowieka można zobaczyć uczucia, w tym przypadku chodzi tu o mnie i o tym co czuje do Collinsa... cały czas o nim myślę... sposób w jaki patrzy mi w oczy lub zaciska szczękę gdy jest poirytowany. Jak przygryzał wargę. I ten jego seksowny uśmiech...ach... jego obraz krąży mi w kółko w mojej głowie.

W tej chwili zbliżając się do niego, lustrowałam go wzrokiem tak samo jak on mnie i mogłam zauważyć, że miał na sobie białą bluzkę i czarne dresowe spodnie, do tego skórzaną kurtkęz która opina jego mięśnie.

Cholera, czy on musi być taki przystojny...

Pov Chirs

Widziałem jak na mnie patrzy. Pożera mnie wzrokiem, oczywiście nieświadomie, ale ja też nie jestem dłużny i robię to samo.
Wygląda naprawdę seksownie w tej spódnicy, nie mogę powstrzymać się od patrzenia na nią.

-Umm hej.- mówi wyrywając mnie tym samym z patrzenia na nią.

-Witam księżniczkę. -zażartowałem uśmiechając się łobuziarsko.

-Nie jestem żadną księżniczką- mruknęła.

A może dla mnie jesteś?

- Gdzie mnie zabierasz... na tą randkę?- zapytała akcentując ostatnie słowo. Zapewne specjalnie, żeby zrobić mi na złość...

- Do restauracji.-powiedziałem. Wiem, że dziewczyny lubią jak zabiera się je w ładne luksusowe miejsca, dlatego też wybrałem tą opcję mimo że nie lubię takich klimatów.

Ale czego się nie robi dla dziewczyn...

- Do restauracji?- zapytała zdziwiona. - Ty Chris Collins Zabierasz mnie na randkę na które nie chodzisz i do tego jeszcze do restauracji, czy ja dobrze słyszę?- zapytała rozbawiona.

A miało być tak pięknie...

-Yhm, mam taki plan...więc wsiadaj chyba, że chcesz żebym go zmienił.- powiedziałem

-Nie! Już nic nie mówię.- powiedziała podnosząc dwie ręce w geście obrony i udała się w stronę  drzwi aby wsiąść do auta. Ja również to zrobiłem.

-Twoja mama przeszywała mnie wzrokiem.- powiedziałem rozbawiony, kiedy siedzieliśmy już w aucie.

-Co?!- zapytałam zdezorientowana.

-Twoja mama cały czas stała w oknie.- powiedziałem śmiejąc się cicho z reakcji dziewczyny.

Pov Wiktoria

Boże co za wstyd... Mogła chociaż zrobić to tak, żeby nie było widać...

***
Siedzimy już w restauracji ponad pół godziny. Rozmawiamy, śmiejemy się jak normalni ludzie. Chris zachowuje się normalnie, nie jak jakiś badboy albo niebezpieczny typ.
Cieszę się, że przy mnie zachowuję się naturalnie i nie udaje, znaczy... jeśli chodzi o jego charakter to fakt, jest wybuchowy, a nawet czasem agresywny, ale potrafi nad tym panować. Zresztą, nikt nie jest doskonały. Ale jedno mnie ciekawi...

Czemu to mi pozwala dostrzec w nim te dobre cechy... a nikomu innemu?

***

-Widziałeś jak ona na ciebie patrzyła...mało wzrokiem cię nie pożerała!- oznajmiam.

-Każda tak na mnie patrzy...nic szczególnego.-odpowiedzał obojętnie.- Ale nie martw się, żadna mi nie zwróciła w głowie tak jak ty.-odpowiedzał z tym swoim łobuziarskim uśmiechem, a ja na pewno się zarumieniłam.

-Chris?- krzyknął nieznajomy blondyn w naszą stronę, miał na sobie czarne spodnie i czerwoną bluzkę, która opinała jego mięśnie.-co ty tu robisz?

-Cześć Dany.- przywitał się z nim Chris.

-Widzę że ci przeszkadzam.-zaśmiał się cicho Danny, patrząc na mnie.

Czekaj czekaj czy on myśli, że ja jestem... następną laską Chrisa do bzykania?!

-Umm to jest Wiktora.-przedstawił mnie Dannemu.

-Uu pamiętasz jak ma na imię, brawo.- powiedział rozbawiony, a ja widziałam jak Chris stara się mu nie przywalić.

-Jestem jego koleżanką.- oznajmiam.

-Tak tak...- zakpił.

-Słuchaj stary, ona nie jest żadną kurwą!- warknął.
Blondyn stał przez chwilę nieruchomo ilustrując mnie i nie wiedząc co ma powiedzieć.

- Kurde... stary, w takim razie sory...

-To nie mnie masz przeprosić.- powiedział.

-Jasnee... um sory nie spodziewałem się, że możesz być tylko jego koleżanką...-zwrócił się do mnie.

Właśnie tylko koleżanką...

-Okej.- odpowiadam dość cicho.

-A więc macie jakieś plany na teraz?- zapytał.
Chris spojrzał na mnie, po czym odwrócił się do Dannego.

-Mamy.- odpowiedział szybko.

-Lipa...wiecie,  jest niezła impreza tu w klubie obok plaży, więc jakbyście zmienili zdanie to wbijcie.-powiedział.

W sumie moja randka z Chrisem dobiega końca, a ja tego nie chcę więc...

-W sumie to możemy na nią iść.- powiedziałam szybko i spojrzałam na Chrisa, który był lekko zdezorientowany moimi słowami, po czym uśmiechnął się ukazując swoje białe proste ząbki.

-Okej, możemy iść.-powiedział Chris.

-Świetnie.- mówi Danny i idziemy w stone swoich samochodów.

-Już zapomniałem gdzie po raz pierwszy cię spotkałem.-powiedzał rozbawiony. A ja na jego wypowiedź również się zaśmiałam.

***
Pod klubem byliśmy 15 min później.

-Gotowi na ostre pierdolnięcie?- zapytał podjarany.- znaczy bardziej tyczy się to pytanie Pani, bo Chris to jest przyzwyczajony do ostrego imprezowania...-powiedział.

Boże, jak on działa mi na nerwy.

-Spokojnie, to nie pierwsza imprezą na którą idę.-powiedziałam i posłałam mu sztuczny uśmiech.

Ten jedynie się uśmiechnął i wszedł jako pierwszy do klubu.

-Nie zwracaj na niego uwagi... jest bardzo...- chciał coś powiedzieć Chris, ale mu przerwałam.

-Denerwujący?

-Tak jakby.

-Ehh... dobra, chodźmy już.-powiedziałam i ruszyłam w stronę wejścia do klubu.

Od razu na wejściu uderzył mnie zapach potu, alkoholu i papierosów oraz głośna muzyka.

-Chcesz coś do picia?-zapytał mnie próbując przkszyczeć muzykę.

-Tak.- odpowidam w miarę głośno.

-To chodź ze mną, nie chcę żeby ktoś się na ciebie rzucił z łapskami.- powiedział poważnie i ruszył w stronę baru.

Uuu, ktoś się o mnie troszczy.

-Hej Alan.- wita się Chris z barmanem.

Cholera, on zna pewnie każdego.

-Czego się napijesz?- zapytał mnie Chris.

-Tequili.- odpowiadam i siadam zerkąc na kogoś, kto siedzi obok mnie.

On mi kogoś przypomina...

Nagle odwraca się w moją stronę.

-Wiktoria?

-Luke?- mówię zaskoczona, w jednej chwili obydwoje staneliśmy na proste nogi, a Luke bez chwili zastanowienia przytulił mnie.

Gdy się od siebie oderwaliśmy, zobaczyłam kątem oka jak Chris się nam przygląda, a jego mięśnie się spieły i jest mega wkurwiony.

Czy ktoś tu jest zazdrosny?

Poprawione przez: @cvtiepie97

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro