Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 36

Stałam tam jak kołek, nie wiedziałam co mam robić ani myśleć. Gdy zaczęła się walka przyglądałam się i prosiłam jedynie o to, aby nic mu się nie stało. Częściej to Chrisa zadawał ciosy rywalowi, jednak On również kilka razy dostał, ale te ciosy nie wyglądały na jakieś bardzo mocne. Kiedy Chris położył przeciwnika na matę i pewny swojej wygranej obrócił się do widowni niespodziewanie chłopak wstał i uderzył go. Chris chwilę stracił orientacje. Potrząsnął głową i odwrócił się w stronę rywala i zaczął bić go bez opamiętania. Przyłożyłam przerażona dłoń do ust i dalej oglądałam tę walkę.

Chris zachowywał się jak zwierzę...

Gdy sędzia oznajmił koniec walki, a zwycięzcą okazał się Chris. Tłum zaczął krzyczeć, a on sam zaczął rozglądać się zwycięsko po sali. Gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały chłopak przez chwilę wyglądał na mocno zaszokowanego, a później na jego twarzy malowało się niedowierzanie i obawa?

Postanowiłam dłużej nie przebywać w tym miejscu i po prostu stąd jak najszybciej wyjść. Było tak dużo ludzi, że trochę czasu zajęło mi dotarcie do wyjścia i to jeszcze w tej sukience, ale gdy już zamierzałam wyjść poczułam, że ktoś chwyta mnie za nadgarstek i ciągnie w nieznaną stronę.
Wystraszona nie mogłam wydobyć siebie ani słowa. Naprawdę bardzo się przestraszyłam i nie wiedziałam co mam robić. W pierwszej chwili zaczęłam wyrywać rękę, ale uścisk był zbyt mocny. Po chwili znalazłam się w nieznanym miejscu, a tajemnicza postać z zdjęła kaptur i zobaczyłam Chrisa.

Chłopak intensywnie wpatrywał się w moje oczy, między nami panowała niezręczna cisza.
Korzystając z nieuwagi Chrisa wyszarpałam rękę z uścisku i odsunęłam się od niego o spory krok w tył. Ale powstrzymały mnie jego ręce, które znajdowały się zaciśnięte na moich ramionach. Przybliżył swoją twarz do mojej i zapytał:

- Co tu robisz?

- Nie powinno cię to interesować.- warknęłam i chciałam wyrwać swoje ramiona, lecz chłopak zacisnął swoje ręce jeszcze mocniej, ale nie tak żeby sprawić mi ból.

-Ale mnie to interesuje.- odparł podniesionym głosem.

-To masz problem.- Oznajmiam.- Puść mnie!- mówię zirytowana.

-Niee, dopóki mi nie powiesz co tu robisz!- krzyknął zdenerwowany.- A może ten frajer cię tu przeprowadził co?- dodał.

-Nie nazywaj go tak!- również podniosłam głos.

-To on tak?- zapytał ledwo nad sobą panując.

- Nie twój interes.- odpowiadam.

- Czyli on!- mówi sam do siebie. Po czym jeszcze bardziej zdenerwowany niż wcześniej puścił mnie i wręcz biegiem opuścił pomieszczenie.

Stałam w tym jednym miejscu i czułam łzy na policzkach.

Czemu właściwie ja tak reaguje?

Przecież on niczego mi nie obiecywał, to jego życie, może robić z nim co chce... po prostu to ja jestem taka głupia, że myślałam, że mogłabym z nim być... w końcu się ogarnęłam i ruszyłam do domu.

Pov Chris

Wybiegłem z szatni mega wkurwiony. Jak dorwę tego frajera to nie wiem co mu zrobię. Pobiegłem w miejsce gdzie wcześniej widziałem Wiktorię mając nadzieję, że zastanę tam Dylana i nie myliłam się.
Wstał do mnie odwrócony plecami i rozmawiał z chłopakami, dlatego nie zauważył mnie. Podchodząc do niego popchnąłem go z całej siły w plecy upadł na ziemię i odwrócił się do mnie.

Gdy mnie zobaczył w pierwszej chwili widziałam w jego oczach strach? Ale później rozbawienie.

-Po co ją tu przyprowadziłeś?!- warknąłem.

-Żeby poznała prawdę.- odpowiada wstając.

Nie potrafiłem już dłużej zapanować nad sobą, dlatego rzuciłem się na niego z pięściami. Okładałem go na oślep i sam nieraz dostałem.

-Pojebało cię?- usłyszałem głos Matta. Reszta chłopaków próbowała mnie od niego odciągnąć.
Gdy to zrobili, od razu został zasypany pytaniami.

-Co ci odjebało?- pyta Evan.

-Co jest Stary?- pyta Matt.

-Nic!- odpowiadam na maxa wkurwiony i opuszczam to pomieszczenie.

Pov Wiktoria

Nie zamawiałam żadnej taksówki ani nie szukałam Dylana po prostu szłam sobie na piechotę... nogi bolały mnie nie miłosiernie, dlatego zdjęłam szpilki i szłam boso.

Za kogo ty Wiktoria się masz? Myślę, że taki chłopak jak On zwrócił na ciebie uwagę... i czy w ogóle będzie cię chciał?!
Oczywiście, że nie... - mówię sama do siebie szlochając.
Do domu dotarłam po pół godzinie od razu gdy weszłam do domu zauważyłam, że wszędzie jest ciemno, więc mama pewnie poszła spać... nie czekając dłużej poszłam do swojego pokoju, zabrałam ze sobą piżamę i poszłam wziąć zimny prysznic, który zawsze pomaga mi się odprężyć.

Wyszłam po 20 minutach i gdy otworzyłam drzwi od łazienki, od razu zauważyłam Chrisa siedzącego na parapecie. Gdy mnie usłyszał, od razu odwrócił się w moją stronę.

-Wiktoria...- chciał coś powiedzieć, ale mu przerwałam.

-Nie Chris! Rozumiem. Przepraszam cię za to, że tak zareagowałam nie powinnam, przecież to twoje życie, a ja do niego nie należę... ale musisz zaakceptować jeden fakt, że cholernie się o ciebie boję... kiedy widziałam każdy cios, który był skierowany w ciebie moje serce zaciskało się niewyobrażalnie... śmiało możesz się ze mnie śmiać, ale to prawda! Wiem, że nie jestem dla ciebie ważna, bo taki chłopak jak ty nigdy by na mnie nie spojrzał w taki sposób w jaki bym chciała.-powiedziałam, a po moim policzku spłynęła łza.

Chris gwałtownie do mnie podszedł chwycił moją twarz w obie dłonie intensywnie wpatrując się w moje oczy. W jego tęczówkach widziałam jakieś uczucie, którego nie rozumiałam.

-Myślę o tobie każdego ranka, gdy otwieram oczy... Każdego wieczoru, kiedy gaszę światło...myślę o tobie w każdej chwili...a wiesz czemu? Bo totalnie zakręciłaś mi w głowie Wiktoria! I nigdy więcej nie mów, że nie jesteś dla mnie ważna, bo to gówno prawda!- powiedzał poważnie.

Nasze twarze dzieliło tylko kilka centymetrów. Czułam jego oddech na swojej skórze. Czułam zapach jego perfum. Zapach przy którym nie umiałam się skupić i myśleć. Nagle zapragnęłam, żeby przestały nas dzielić nawet centymetry. On chyba pomyślał o tym samym bo jego usta znalazły się na moich w tej samej sekundzie. Na początku całowaliśmy się delikatnie. Lekko muskając się ustami. Jego ręce znalazły się na mojej tali i przyciągnął mnie do siebie. Moje ręce owinęły mu się na karku, a palce wplotły się w jego włosy. Z czasem nasze wargi zaczęły ze sobą współpracować, całowaliśmy się coraz namiętniej. A ja chciałam żeby ten pocałunek trwał wiecznie i wiedzałam już, że nie chcę całować innych warg.

Nigdy!

Poprawione przez: @cvtiepie97

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro