Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 35

Wpatruje się tempo w ekran telefonu. Dobrze mi tu i teraz, z nim. Mimo że jest czasami dupkiem, ale naprawdę czuję się przy nim bezpieczna i moje uczucia do niego z każdą chwilą są coraz silniejsze...

Ale to co dobre, zawsze musi się kończyć. Tak samo i tym razem.

Jutro przylatuję moja mama, a Chris... Właściwie to nie wiem czy w ogóle będę miała z nim jakiś kontakt... przecież nie jesteśmy znajomymi, którzy się spotykają zazwyczaj wpadamy na siebie przypadkowo... mimo że znamy się bardzo krótko, to naprawdę się z nim żyłam i trudno będzie mi się spać, chociaż wcale tak nie musi być, ale nie jestem na tyle odważna żebym mu to powiedzieć...

Jeszcze by mnie wyśmiał...
Nie no, na pewno by to zrobił. Przecież on nie bawi się w związki....

Tak cholernie mi jest przykro, te chwile z nim były moimi najlepszymi. Najpierw kokardy, później motorówka, a  teraz jeszcze dzisiejsza akcja... może innym wydawać się to trochę głupie i dziecinne, ale dla mnie te chwile są naprawdę bardzo ważne... Mam nadzieję, że dla niego też...
nagle usłyszałam otwierające się drzwi od łazienki, co oznaczało, że Chris już się wykąpał.
Spojrzałam w tamtą stronę i nie mogą oderwać wzroku...

Czemu on mi to robi?!

Jego idealnie ciało po którym spływają krople wody a włosy są w nieładzie, doprowadza mnie do czystego obłędu. Nawet nie chcecie wiedzieć jakie mam teraz myśli... ale zdradzę że nie są grzeczne.

-Napatrzyłaś się już?- zapytał rozbawiony. A ja się zawstydziłam, po czym moich policzkach pojawiły się rumieńce.
Nagle usłyszałam wibracje telefonu i już miałam odebrać kiedy zorientowałam się, że to nie mój telefon.

-Siema- powiedział Chris gdy odebrał.- No wiem. Przecież wiesz, że ja nigdy nie przegrywam. Ile obstawiłeś. Nieźle. Już leży. Jasna sprawa.Widzimy się jutro.- patrzyłam na niego analizując jego słowa, z kim mógł rozmawiać i o czym?

-Chris?- zapytałam niepewnie.

-No.
Przełknęłam głośno gulę w gardle.

-Jutro już jesteś wolny.- staram się nasilić na normalny ton, ale w rzeczywistości było mi smutno.

-Nie zrozumiem...- zmarszczył brwi i zaczął mi się intensywnie przyglądać.

- Jutro wraca moja mama.-wyjaśniłam.

-Tak szybko?- zrobił grymas na twarzy.- A było tak fajnie... ale akurat mi to na rek...umm, ale wiesz jakbyś miała jakiś problem, albo ten typ by znowu się pojawił to masz mój numer i nie wahaj się go użyć...- powiedział i nerwowo przeczesał ręką mokre włosy.

Tylko tyle...
Mam się do niego odezwać tylko jak będę miała jakieś kłopoty...

No tak, czego Ty się spodziewałeś Wiktoria idiotko.

A poza tym powiedział coś w stylu "akurat mi to..." i nie dokończył, bo gwałtownie zmienił temat... Ciekawe co miał na myśli. Może chciał powiedzieć, że akurat mu to zwisa, ale mam to w dupie i chcę ze mną zostać... albo, że się cieszy, że nie musisz ze mną tutaj siedzieć...

-Tak...- powiedziałam słabo.- bądź pewien, że jak będę miała jakieś kłopoty lub cokolwiek, to będziesz pierwszym, który się o tym dowie.- powiedziałam i posłałam mu lekki wymuszony uśmiech.

Pov Chris

Bądź pewien, że będziesz tym "pierwszym". Jej słowa zaczęły chodzi mi po głowie, tym pierwszym tym pierwszym... Ehh, przecież powiedziała to od tak. A ja już myślę, że to coś znaczy... cholera prawie się wygadałem, że jutro mam  walkę nie powinienem w ogóle tak mówić... ale dobrze się składa, że przyjeżdża jej matka, przynajmniej będzie bezpieczna gdy ja nie będę mógł być przy niej... przez te dni, które tutaj jestem złamałem chyba wszystkie swoje zasady których zawsze próbowałem się trzymać i nie łamać. Ale przy niej, tak się nie da... Cholera, tak bardzo chciałbym teraz wyjść z tego domu i zapomnieć... żyć swoim dawnym życiem, ale nie mogę, bo ona jest jak narkotyk, który mnie do siebie przyciąga i jest to silniejsze nawet od mojej silnej woli...chyba muszę ochłonąć...

-Cieszę się, że to do ciebie zadzwoniłam.- powiedzała nagle i posłała mi swój piękny uśmiech.

Cholera, od dziś to będzie mój ulubiony widok.

-Ja też.- powiedzałem, również posyłając jej swój uśmiech. A ona jedynie przegryzła niewinne swoją warge.

Kurwa kurwa kurwa...
Muszę wyjść w tej chwili, bo inaczej wbije się jej w te malinowe usta.

-Umm ja zaraz wracam idę zapalić.- powiedzałem lekko zakłopotany.

Cholera, co ta dziewczyna ze mną robi...

Wiktoria tylko przytaknęła w gęsie że rozumie, a ja udałem się na zewnątrz.

Gdy już spaliłem papierosa, wróciłem do pokoju i mimowolnie się uśmiechnąłem na widok śpiącej dziewczyny. Położyłem się obok niej, przejechałem opuszkiem palca po jej ramieniu, po czym przybliżyłem ją do swojego torsu.

Cholera, nigdy nie spałem z dziewczyną w jedym łóżku. Oczywiście bez uprawiania seksu...a co najlepsze nie przeszkadza mi to...ona jest taka delikatna i malutka w moich ramionach.

Choler, chciałbym tak zasypiać już zawsze.

Pov Wiktoria

Gdy się obudziłam nie było Chirsa...trochę zakuło mnie w sercu. Wczoraj chciałam z nim pogadać, ale byłam tak wyczerpana że zasnęłam...

Dzisiaj bal!-powiedziałam sama do siebie i szybko spojrzałam na zegarek, który wskazywał 10:00. Dzisiaj lekcję są odwołane, ponieważ przygotowują sale gimnastyczną, dlatego mogłam sobie dłużej pospać. Niespodziewanie zaczęło burczeć mi w brzuchu, dlatego założyłam kapcie i zeszłam sobie zrobić śniadanie.
Gdy już byłam najedzona umyłam talerze i udałam się na górę aby w coś się ubrać. Postawiłam na zwykłą czarną bluzkę i krótkie spodenki. Makijażu sobie nie robię, ponieważ to bez sensu  i tak musiałbym go zmyć...
Spiełam sobie włosy w koka i zeszłam na dół kierując się do ogrodu. Położyłam się wygodnie na leżaku. Słońce grzało dlatego postanowiłam się poopalać. Bardziej skupiłam się na nogach i rękach oraz dekolcie...wiecie muszę ładnie wyglądać w tej sukience, a twarz zakryłam sobie jakąś chustą ponieważ wystarczająco się na niej opaliłam.

Nie mam pojęcia ile czasu tak już lezałam, ale napewno bardzo długo. Gdy spojrzałam na nogi, ręce i dekolt. Były brązowe i o to właśnie chodziło.

Jestem mega zadowolona.

Wchodząc do domu usłyszałam zamykające się drzwi.

-Kochanie wróciłam.-krzyknęła mama.

Tylko nie to.

-Hej.- powiedzałam bez żadnych emocji...

-Och! Kochanie, ale się opaliłaś.- powiedzała uśmiechając się.

Czy ona zapomniała o czym chciałam z nią porozmawiać?!

-Skoro już wróciłaś to może porozmawiamy o tym...umm jak mu tam? A już wiem Jack.- zakpiłam.

-Może zaczniemy od tego, skąd o nim wiesz?

-Wysłał ci kwiaty z karteczką w której napisał, że chcę z tobą być bla bla bla...a najlepsze było to, że on już wystarczająco "długo"-podkreśliłam.- czekał. A mi nie wydaję się, żeby to wystarczająco długo znaczyło kilka miesięcy na pewno chodzi mu tu o rok i nawet  lepiej. Więc przyznaj się tu i teraz, że zdradziłaś tatę!- krzyknęłam nie panując nad sobą.

- Wiktoria, uspokój się! Fakt, poznałam Jacka, kiedy tata był w szpitalu... ale tylko ze względu na czysty biznes... Przecież musiałam jakoś zarobić pieniądze na leki dla taty! A kiedy to nie wyszło i...i Paul zmarł... Jack pomagał mi się pozbierać do kupy... A kiedy zauważyłam, że on chciałby czegoś więcej, po prostu zerwałam z nim kontakt, ponieważ nie jestem na to gotowa... ale nigdy, przenigdy nie wmawiaj mi, że zdradziłam twojego ojca! Nigdy bym tego nie zrobiła rozumiesz?!- również się wydarła.

W jednej chwili jestem tak mega wkurzona na siebie, że mogłam tak pomyśleć i osądzić ją o zdradę... wiem, że ją tym zraniłam.

-Ja... ja nie wiedziałam mamo, nawet nie wiesz jaki to był dla mnie szok, kiedy zaczęłam czytać tą karteczkę. Myślałam, że miałaś romans i miałaś wszystko w dupie... Mnie, tatę... Ja cię przepraszam! Przepraszam, że w ogóle tak pomyślałam. Nie powinnam...- powiedziałam już nieco ciszej.

-Rozumiem kochanie... nie powinnaś tak się o tym wszystkim dowiedzieć.-Przepraszam.- mówi.

-Nie mamo, to ja przepraszam...

-Ehh... no chodź tu.- powiedziała i mnie mocno przytuliła.

                                               ***

Gdy skonczyłam rozmawiać z mamą o jej projekcie, poszłam się wykąpać, ale przed wyjściem do łazienki zatrzymał mnie dźwięk przychodzącego sms-a. Szybko złapałam za telefon, aby go przeczytać.

Dylan
Przyjadę po ciebie o 18 :30. I mam bordową muszkę 😘

Zachichotałam na tę wiadomość.

Ja
Świetnie, idealnie będziemy do siebie pasować. Do zobaczenia 😊

Przez chwilę zastanawiałam się, czy wysłać mu tego sms-a. Nie chciałabym żeby zinterpretował to inaczej niż ja...nie no, na pewno będzie wiedział, że chodzi mi o kolor...

Wysłałam. Po czym ruszyłam do łazienki.

Po 20 minutach w końcu wyszłam świeża pachnąca i od razu zabrałam się za szykowanie. Było mi mega duszno, ponieważ opalałam się, dlatego moje ciało nadal było rozgrzane. Dlatego postanowiłam otworzyć okno.

Najpierw zrobiłam sobie makijaż, który naprawdę pochłonął mi wiele czasu, ale myślę, że prezentował się idealnie.

Następnie poszłam ubrać swoją sukienkę.

A włosy spięłam sobie w taki sposób

Gotowa popsikałam się jeszcze swoimi ulubionymi perfumami Calvina Kleina, po czym zeszłam na dół.

-Wik...wow!- powiedziała zaszokowana mama.- A gdzie ty się wybierasz?- pyta.

-Właśnie zapomniałam Ci powiedzieć, że pewien chłopak z 3 klasy zaprosił mnie na bal.- mówię.

-To świetnie Kochanie!  gdy cię zobaczy to na pewno padnie z wrażenia. Wyglądasz niesamowicie. - Mówi uśmiechając się.

-Bez przesady.. Na pewno będą tam ładniejsze...- mówię to, co myślę.

-To ty chyba w lustrze się nie widziałaś! Wyglądasz n.i.e.s.a.m.o.w.i.c.i.e wbij sobie to do swojej pięknej główki oraz to, że żadna Ci nie dorównuje!- powiedzała

-Jesteś kochana.- mówię i ją przytulam.

-Wiem wiem...- powiedzała, a ja zachichotałam.

-Dobrze, mam  20min zanim Dylan przyjdzie, więc pójdę na górę po torebkę.-powiedzałam i udałam się do pokoju. Gdy tam weszłam podeszłam do łóżka, gdzie leżała torba i już miałam ją chwycić do kiedy nie usłyszałam zamykających się drzwi. Szybko się odwróciłam, a serce na ten widok zaczęło mi momentalnie szybko bić.

Stał tam Chris nonszalancko opierając się o drzwi w czarnej bluzce oraz dresach z seksownym uśmieszkiem na twarzy.

-Zgadzam się z Twoją mamą.- powiedział ilustrując mnie od góry do dołu.

-W jakiej sprawie?-zapytałam, bo nie rozumiem z czym się zgadzał.

-W takie, że wyglądasz niesamowicie.- powiedzał podchodząc do mnie bliżej, a mój oddech przyśpieszył na jego słowa.

Cholera, to on właśnie potwierdził, że wyglądam niesamowicie???

-Dziękuję.- powiedzałam, a moje policzki zapewne się zarumieniły.

-Musiałem zobaczyć cię pierwszy.- powiedzał intensywnie mi się przeglądając, po czym musnął opuszkiem palca moje ramię, na co całe moje ciało zadrżało. Nie wiem czemu, ale mimowolnie zamknęłam oczy.

Cholernie podobało mi się jak mnie dotykał...

Nagle zostałam popchnięta delikatnie na coś miękkiego, otworzyłam oczy, a przed sobą miałam niebieskie tęczówki Chrisa, który zawisł nade mną.

-C-Chris...- chciałam coś powiedzieć, ale mi przerwał.

-Ciii... muszą wiedzieć, że jesteś moja.- powiedzał, przyssał się do mojej szyi tym samym robiąc mi malinkę, a gdy skończył delikatnie ją pocałował.







Kurwa. Zakochałam się.

Oderwał się od niej, potem znów intensywnie spoglądał w moje oczy, a ja odruchowo przegryzam wargę.

-Nie rób tak.- powiedział, a ja wiedziałam o co mu chodzi, ale postanowiłam się z nim droczyć.

-Jak?- pytam z uśmiechem na twarzy.

A jego lewy kącik powędrował w górę.

-Wiktoria.- usłyszałam głos mojej mamy, który dochodził zza drzwi od mojego pokoju.

Odruchowo popchnęłam Chrisa, który wylądował na łóżku. Po czym gestem ręki pokazałam mu, aby się schował. Na początku nie chciał tego zrobić, ale gdy spojrzałam na niego z mordem w oczach przekręcił oczami po czym schował się do mojej garderoby.

-Co się stało?- zapytałam, a tym samym otworzyłam drzwi.

-Chodź pokaże ci.-powiedzała po czym pociągnęła mnie za rękę. A ja nie mając innego wyjścia poszłam za nią zostawiając Chrisa.

Poradzi sobie.

Gdy wróciłam do pokoju, Chrisa już nie było.

Szkoda.

Nagle dostałam sma od Dylana, że już na mnie czeka pod domem, dlatego wzięłam torebkę i udałam się do wyjścia.

Gdy otworzyłam drzwi frontowe moim oczom ukazał się elegancki Dylan, który gdy mnie zobaczył o mało nie zaksztusił się własną śliną.

To było trochę śmieszne.

-Boże Wiktoria! Wygłądasz nawet nie wiem jak dobrać odpowiednie słowo...-powiedział i złapał się odruchowo za kark.

-Po prostu ładnie wystarczy.-powiedziałam i posłałam mu swój uśmiech.

- Ładnie to za mało powiedziane, wyglądasz olśniewająco.- powiedział seksownie się uśmiechając.

-Ty również wyglądasz niczego sobie.- powiedziałam na co się szerzej uśmiechnął.

-Zapraszam.- Powidzał i otworzył mi drzwi od auta. Ciacho mu podziękowałam i wsiadłam na swoje miejsce. Gdy Dylan również znalazł się w aucie ruszyliśmy w drogę.

Na miejscu byliśmy już po 10 minutach, gdy weszliśmy na salę zatkało mnie... było bardzo ładnie i ci wszyscy tutaj bawili się na całego.

-Gotowa?- zapytał Dylan.

-No jasne.- powiedzałam po czym ruszyliśmy do środka.

Poznałam szkolną elitę Dylana... czyli chłopaków z koszykówki, są bardzo fajni, ale nie tak jak chłopcy z New street.

Bez obrazy...

Dylan był naprawdę bardzo zabawny i starał się o to, abym dobrze się bawiła oraz o to bym czuła się swobodnie w jego towarzystwie i jego znajomych.

(Włącz)

-Zatańczysz?- zapytał nagle z sekswonym uśmiechem i podał mi swoją dłoń

-Miałabym odmówić takiemu przystojniakowi?-zachichotałam i złapałam jego dłoń.

Tańczyliśmy już tak jakąś chwilę, gdy nagle odezwał się Dylan.

-Wiktoria...-zaczął.

-Tak?

-Podobasz mi się...

O kurwa.

-Umm Dylan....

-Poczekaj...Wiem, że możesz mnie uważać za fuckboya, bo taki jestem, ale kiedy cię poznałem zapragnąłem się zmienić... Dla ciebie.

-Dylan ja...ehh Jesteś naprawdę bardzo fajnym chłopakiem oraz mega przystojnym i nie ukrywam, że podobasz mi się odkąd po raz pierwszy cię zobaczyłam, ale raczej nic z tego nie będzie.- powiedziałam nerwowo i załozyłam sobie kosmyk włosów za ucho.
Wzrok Dylana momentalnie zjechał na moją szyję.

-Proszę cię po prostu powiedz, że chodzi ci o niego!- powiedział zirytowany.

-Co?- zapytałam zdezorientowana.

- Oj nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi. Wiem, że u ciebie nocuję. Wczoraj przyjechałem do ciebie, żeby powiedzieć ci co czuję, ale zobaczyłem jego motor przed twoim domem więc nie chciałem wam przeszkadzać. A do tego jeszcze ta malinka.- zakpił.

- Nie rozumiem o co ci chodzi Dylan... przecież mam prawo robić co chce i z kim chcę...

- Boże, czy ty nie rozumiesz, że on nie jest dla ciebie odpowiedni!

- A może ty jesteś co!- warknęłam.

- Dobra sama tego chciałaś! Zaraz przekonasz się jaki on jest!- powiedział, zaczął mnie ciągnąć w stronę wejścia.

                                               ***

- Gdzie my jesteśmy?- zapytałam gdy dojechaliśmy w nieznane mi miejsce.

-Tutaj są organizowane walki.- odpowiedział i ruszyliśmy w stronę wejścia.

-Co my tu robimy?- spytałam starając się nie zwracać uwagi na osoby które dziwnie na nas patrzą... No, ale nie ma się co dziwić, ponieważ jestem w sukience, a Dylan w garniturze i to w takim miejscu.

Dylan stanął w miejscu i obrócił się w moją stronę intensywnie przyglądając mi się tęczówki.

- Co ty w ogóle widzisz w Chrisie?- zapytał trochę wkurzony?

-Słucham?- zapytałam zdezorientowana.

-Słyszałaś...

- To chyba nie twoja sprawa.- odpowiadam.

- Moja sprawa, ponieważ się o ciebie martwię. Chris jest niebezpieczny, zrozum to w końcu dziewczyno. On nie jest dla ciebie...- powiedział.

-Nie masz prawa mówić mi co mogę, a czego nie Dylan! To moje życie.

Chciałam jeszcze coś powiedzieć lecz walki już się rozpoczęły. Z początku nie mogłam dostrzec ich twarzy. Lecz gdy wytężyłam wzrok zobaczyłam kto jest na ringu,  zamarłam.

Chris?!

Poprawione przez: @cvtiepie97

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro