Rozdział 27
- Wiesz Maja, mogłaś mi chociaż napisać sms-a, że wracasz do domu.- powiedziałam wyciągając książki z szafki.
- Tak, tak wiem... ile razy jeszcze mam cię przepraszać? A tak poza tym, miałaś rację.
-Z czym?
- Alex kolega Willa zaprosił mnie na bal! Aaaa- pisnęła uradowana.- Teraz tylko musimy znaleźć kogoś Tobie.- zwróciła się do Leny, a ta tylko przewróciła oczami.
- Daj spokój, nie muszę iść w tym roku na bal. Będę miała okazję iść na swój.
- No tak, ale...- chciała coś powiedzieć.
-Nie ma żadnego ale! Koniec tematu!
- Dobra, co teraz macie?- zapytałam, aby zmienić temat.
-Ja angielski- mówi Maja.
-Geografia.-powiedziała Lena bez entuzjazmu.
- Ja mam fizyke... To jak, spotykamy się po lekcjach tam gdzie zawsze?
- Tak... w sumie to ja sobie pomyślałam, że mogłybyśmy pojechać na plażę, co wy na to? Dzisiaj jest ładna pogoda, a korzystając z tego, że kończymy dzisiaj o 13:30 nie zaszkodzi nam pojechać...
-Ja jestem na tak.- mówi Lena.
-Ja też, okej to może spotkamy się już u mnie?-pytam.
-No, będzie lepiej.- mówi Lena, a Maja tylko przytakuje.
- Okej to do zobaczenia...- mówię i idę w swoją stronę. Nagle za filarem dostrzegam dobrze znaną mi postać, która nie jest sama.
Dylan i Molly połykają się nawzajem, jakie to ohydne.
Nie wiem czemu, ale trochę boli mnie to, że widzę ich razem mimo, że nie powinno. Idę wprost na nich, oni nawet nie zwracają uwagi na otaczających ich ludzi, są zbyt pochłonięci sobą.
- Przepraszam.- mówię.
- Czego chcesz, nie widzisz jesteśmy zajęci?.- mówi ta blond idiotka.
Dyaln patrzy na mnie bez żadnych emocji i nie przejmuje się tym, że widziałam ich jak się całowali.
A przecież mówił mi, że przy mnie chcę się zmienić...
Ciekawe.
- Spokojnie, chciałam tylko przejść.- mówię.- więc jak pozwolicie przejdę, a wy będziecie mogli kontynuować wymianie ślin.- mówię i posyłam im sztuczny uśmiech.
- Chciałabyś mieć kogoś takiego z kim mogłabyś wymieniać się tą śliną.-zakpiła sobie ze mnie Molly.
- A co jeżeli już mam?- zapytałam i uśmiechnęłam się cwaniacko.
Dylan zrobił zdezorientowaną minę, tak samo jak Molly.
Widok bezcenny
Usatysfakcjonowana udałam się pod salę, zostawiając ich w szoku.
Mówiłam już jak nienawidzę lekcji fizyki? Zupełnie tak, jak matmy. W sumie to są bardzo podobne przedmioty...
Dzisiaj profesor zrobił nam kartę pracy na całej lekcji, jeszcze tego mi brakowało przed końcem roku... no ale bez najmniejszych problemów zrobiłam ją i przed dzwonkiem oddałam. Mam nadzieję, że dostanę dobrą ocenę chociaż i tak już nie zmieni mi to oceny jaką jest 3, ale dla samosatysfakcji.
Gdy usłyszeliśmy dzwonek wyszliśmy z sali, a z racji tego, że była to moja ostatnia lekcja. Udałam się w kierunku przystanku autobusowego. Nie musiałam długo czekać na autobus, który był po pięciu minutach, dlatego już po niecałych 10 minutach byłam w domu. Szybko zarzuciłam coś na ząb, a następnie poszłam na górę do garderoby, aby ubrać się w strój jaki chcę założyć na plażę.
Gdy się przebrałam zmyłam swój makijaż, który zastąpiłam kremem nawilżającym o smaku arbuza, jasnymi cieniami do brwi oraz wodoodpornym tuszem do rzęs. Gotowa napisałam do dziewczyn sms-a
Ja
Hej, ja już jestem gotowa, a jak tam u was?
Maja
Ja już dojeżdżam do twojego domu 😉
Lena
Ja również.
Z racji tego, że dziewczyny są jeszcze w drodze postanowiłam zejść do kuchni, aby wyjąć z szafki wodę, bo jest naprawdę mega gorąco i jakieś owoce.
Oczywiście na plaży są budki w których można sobie kupić coś do jedzenia, ale nie zaszkodzi wziąć co jest z domu. Nagle mój telefon zawibrował.
Maja
Dawaj, my już jesteśmy.
Schowałam telefon do mini plecaka i ruszam do wyjścia.
Po 20 minutach byłyśmy na plaży, nie spodziewałyśmy się, że będzie tak dużo osób.
- Serfujemy laski?- pyta podekscytowana Maja, po tym jak się wypakowałyśmy.
- Chyba sobie żartujesz!- mówi z poważnym wyrazem twarzy Lena.
- Mam nadzieję, że znajdziesz tego swojego księcia, który w końcu nauczy cię pływać.- Zaśmiałam się.
-Ejj!- powiedziała oburzona Lena, ale później sama zaczęła się z tego śmiać.
- To może Wy idźcie serwować, a ja się poopalam.- powiedziała i wyciągnęła olejek z torby.
-Dobra, chodź Wiki.- mówi Maja i łapie mnie za rękę.
- Hej hej! Czekaj, ja nie umiem się surfować!
- A myślisz, że ja umiem?-pyta.
Okej... teraz nic nie rozumiem.
- To po co chcesz tam iść?
- No bo ty i ja nie umiemy surfować, czyli będzie mega ubaw.
- Aha my w rolach głównych?- pytam rozbawiona. Maja tylko przytakuję głową.
- Grunt to dobra zabawa! Chodź, nie marudź.
Maja ma rację, jak się bawić to się bawić.
- Heeej.- mówi Maja do chłopaka rozdającego deski.
- Ile bierzecie za godzinę?
- Za godzinę... widzę, że tutaj profesjonalistki.
- I za trenera zapomniała dodać.- wtrącam się.
Chłopak Spojrzał na mnie i pokręcił rozbawiona głową.
- Deska za godzinę kosztuje 15 $, a jeśli chodzi o trenera to może któryś z tych uroczych chłopaków raczy wam pomóc.- powiedział i wskazał na dwóch chłopaków, którzy czekali na fale.
Z daleka mogłam dostrzec, że są bardzo przystojni.
Wiktoria, przestań do cholery Ty tylko myślisz o tych chłopakach!!
- Dobrze, to poprosimy dwie deski.- mówi pośpiesznie Maja.
- Jakie?
- Dla mnie ta fioletowa.
-A dla koleżanki?-zapytał.
-Umm, dla mnie tą czerwoną poproszę.
- Już się robi.- odwrócił się i poszedł w stronę gdzie wisiały deski.
- Niezły.- wyszeptała Maja, a ja zachichotałam.
-Proszę.- powiedział, podając nam nasze deski.
Gdy zapłaciłyśmy, wyruszyłyśmy w stronę wody.
-Teraz wszystko zależy od nas...
- Co masz na myśli?
-Musimy coś zrobić, żeby ich poderwać. Stąd już widać, że niezłe z nich ciacha.
- Jesteś niemożliwa.
-Wiem to!- powiedziała i rzuciła deska na wodę i ja również to zrobiłam.
-Dobra, masz jakiś plan?- pyta już nie taka odważna.
Co się stało, czyżby Maja się stresowała?
- Lecimy na spontana, pamiętaj, grunt to dobra zabawa.- powiedziałam i pochlapałam ją delikatnie wodą w twarz, po czym położyłam się na brzuchu na desce i zaczęłam płynąć w stronę fal gdzie znajdowali się chlopcy.
Byłyśmy już coraz bliżej chłopaków, a
Maja cały czas płynęła za mną co mnie trochę irytowało...
-Majka podpłyń trochę bliżej!- mówię, a ona się nie odzywa.- Majka!- powiedziałam i odwróciłam się do niej.
Zabije ją!
Stała sobie na brzegu głupkowato się do mnie uśmiechając... Boże, przez ten cały czas mówiłam do siebie...
- Koleżanka Cię wystawiła?- usłyszałam rozbawiony głos. Wiedziałam, że należy do któregoś z chłopaków, ale nie wiedziałam do którego dopóki się nie odwróciłam i nie ujrzałam wysokiego opalonego blondyna o ciemnych oczach. A obok niego na desce siedział brunet o również ciemnych oczach.
- Można tak powiedzieć...- i w tej chwili nie wiedziałam co mam zrobić.
- Jestm Luke, a to Harry- powiedział blondyn.
- Wiktoria.- powiedziałam i posłałam im swój uśmiech.
- To co, teraz fala...- powiedział Harry i stanął na desce.
Połknęłam głośno ślinę, bo przecież nie umiem surfować.
- Coś nie tak?- zapytał blondyn uważnie mi się przeglądając.
-Tak ja... po prostu nie jestem przygotowana jeszcze na tak duże fale, dopiero uczę się surfować...
-To dobrze się składa, możemy ci pomóc, bo jesteśmy w tym dobrzy. - powiedział i uśmiechnął się seksownie.- co ty na to Harry?- zwrócił się do kolegi.
- Jasne, czemu nie moglibyśmy pomóc takiej ładnej dziewczynie...
- Wiecie nie chcę wam się narzucać...
- Nie no, wiesz dla nas to będzie frajda patrzeć jak się wywracasz...- powiedział rozbawiony Luck.
-Ej no!-oburzyłam się. Ale po krótkiej ciszy zaczęliśmy się śmiać.
-Nie no żartuję. Pomożemy ci nauczyć się surfować.
- W sumie jest was dwóch, więc jeden z was mógłby pomóc mojej przyjaciółce, która z jakiegoś powodu tutaj nie dotarła.
-Spoko, to nią zajmie się Harry.- powiedział Luke.
-Ej stary może ja chcę zająć się Wiktorią?
- Za późno.
Ja tylko patrzyłam na nich rozbawiona, bardzo śmiesznie się kłócą.
-Wy jesteście braćmi?- pytam gdy płyniemy w kierunku brzegu.
- No coś ty, nie jestem spokrewniony z tym kretynem.- powiedział Luke, na co się zaśmiałam.
-Hej Maja!- krzyknęłam, a ta odwróciła się z bananem na twarzy.
-Hej.- powiedziała i ruszyła w naszą stronę.
-Maja, to Harry, bedzie uczył cię surfować, a to...-wtrącił się blondyn.
-Luke i będę uczył surfować twoją piękna koleżankę.- powiedział i puścił mi oczko. Ja tylko minimalnie się zarumieniłam.
- Dobra Harry, bierz swoją podopieczną i zabieramy się do roboty.- powiedział Luke.
Po tym jak się zachowywał mogłabyś stwierdzić, że jest stanowczy, zabawny i kulturalny... rzadko można spotkać takiego chłopaka... i do tego te mięśnie...
- Wiem, że jestem przystojny.- powiedział rozbawiony wyrywając mnie z transu.
- Nie pochlebiaj sobie.- powiedziałam i posłałam mu swój słodki uśmiech.
- Ale nie powiesz, że nie mam racji?- pyta łobuziarsko się uśmiechając.
- Zastanowię się nad odpowiedzią... a teraz nauczysz mnie surfować czy nie?
-Stanowcza, lubię takie...
Pokręciłam rozbawiona na głową, na co on również się zaśmiał.
- Dobra, więc zaczynamy. Nie chcę żebyś się utopiła jak następnym razem pójdziesz na surfing.
-Ej! umiem pływać.- burknąłam.
-Wolę się upewnić...- powiedział rozmawiamy, a ja zaczęłam chlapać go wodą jak małe dziecko.
Tak, wiem dojrzałe...
Luke uczył mnie już od ponad pół godziny, a mi kończył się czas, bo wypożyczyłam deske tylko na godzinę.
- Okej, koniec na dzisiaj.- mówię wykończona, bo ciągłe wpadnie do wody nie należy do przyjemnych.
- Tak szybko się poddajesz?-pyta.
- Nie, po prostu wypożyczyłam deskę na godzinę i już upłynął czas, muszę ją oddać.
- Dobra to idź ją oddaj, a poćwiczysz na mojej.- powiedział jakby nigdy nic.
Uśmiechnęłam się, już miałam przystać na jego propozycję ale...
-Wiktoria, Maja wracamy?-pyta Lena.
W sumie nie zdziwiło mnie jej pytanie, bo przecież zostawiliśmy ją samą na godzinę.
Odwróciłam się w jej stronę najchętniej zostałabym tu, ale nie mogłam jej zostawić, poza tym Maja nawet nie zareagowała na jej pytanie, więc zostałam jej tylko ja...
-Tak, tak chwila.- powiedziałam, a mój cały entuzjazm poszedł w cholerę.- Umm, więc dziękuję Ci za poświęcony czas na naukę.
-Spoko, nie ma sprawy może wymienimy się numerami jak znowu wpadniesz na plażę napisz i wtedy będziemy kontynuować naukę. Co ty na to?
- Serio, chce ci się? przez ten cały czas wpadałam do wody...
- A myślisz, że moje początki jak wyglądały?
Obydwoje wybuchliśmy głośnym śmiechem zwracając wszystkich uwagę na sobie.
Kiedy to zauważyłam, lekko się zawstydziłam.
-Dobra, chodź dam ci swój numer.-powiedzałam.
- Okej.
Gdy wyszliśmy z wody skierowaliśmy się do chłopaka u którego wcześniej wypożyczyłam deskę i poprosiliśmy o kawałek kartki oraz długopis.
Przez ten cały czas czułam natarczywe spojrzenie Luka. W sumie Podobało mi się, bo dzięki temu widziałam, że mu się podobam, ale z drugiej strony czułam się trochę niekomfortowo.
- Proszę.- mówię i podaję swój numer.
- Dzięki, a teraz może odpowiesz na moje wcześniejsze pytanie...- powiedział cwanie się uśmiechając
-Jakie?- udaje, że nie wiem, ale doskonale wiedziałam o co mu chodzi.
- Czy jestem przystojny, rzecz jasna.- powiedział i uniósł brwi w górę i dół powtarzając tą czynność kilka razy, a ja zachichotałam.
- Jesteś przystojny i pewnie nie jedna laska na ciebie leci, a ty z tego korzystasz. Mam rację?
Ten jedynie pokazał swoje białe równe ząbki oraz przeczesał włosy ręką.
- Można tak powiedzieć...
Zmarszczyłam brwi na jego odpowiedź. Co to znaczy 'Można tak powiedzieć'?
- Okej, to zobaczenia...- powiedział i puścił mi oczko po czym odszedł.
W duchu uśmiechnęłam się na ten gest.
W końcu się otrząsnęłam i ruszyłam w stronę Leny. Gdzie o dziwo była już Maja.
- Wszystko już opowiedziałam Lenie.- mówi podjarana Maja.
- Przepraszam, że przerywam wam tą miłą sielanke, ale muszę już wracać.- powiedziała Lena.
- Jasne... nie masz za co przepraszać.- mówię i wycieram się ręcznikiem.
-No trochę ma...bo już raczej nie spotkamy tych przystojniaków...- powiedziała Maja, a ja skarciłam ją mentalnie za te słowa.
- Spokojnie Maja, jak będziemy na plaży to napiszę do Luke'a i wpadnie z Harrym.
-Uuu Wymieńliście się numerami...- powiedzała Lena.
-Tak. Swoją drogą szkoda, że ich nie poznałaś są naprawdę bardzo fajni.-mówię.
- Mogłam się domyślić, nie było was prawie godzinę.
- No właśnie, przepraszamy, że cię zostawiłyśmy samą.-mówię.
- Niech ma nauczkę! Następnym razem idzie z nami i bez żadnych wymówek.- wtrąciła się Maja. A ja z Leną zachichotałam.
-Zbieramy się.- mówi Lena spoglądając na wyświetlacz telefonu. - muszę za pół godziny być w domu.
Na co my z Mają zaczełyśmy się ogarniać.
Wysiadłam z autobusu po 10 minutach, a dziewczyny pojechały. Mieszkają trzy przecznice dalej. Zmierzając pewnym krokiem do domu zauważyłam, że ktoś stoi na podjeździe, ale z daleka nie mogłam stwierdzić kto to był.
Poprawione przez: @cvtiepie97
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro