Rozdział 20
Pov Chris
Co ja sobie myślałem zapraszając ją na domówke?!! Najpierw sam kłóce się z Dylanem o to, że wymięka, a teraz sam to robie! Co się ze mną dzieję?
-Kurwa.- warknąłem do siebie.
Chcę mieć ten zakład z głowy, ale kiedy z nią jestem wcale o nim nie myślę. A co gorsza, lubię z nią spędzać czas. Kiedy mnie przytuliła, poczułem coś dziwnego, a to jest niedorzeczne, bo ja nie mam uczuć.
Pov Wiktoria
-Kurde, 3 godziny to nie za dużo czasu.- mówię do siebie.
Jestem zdziwiona, że Chris mnie zaprosił... Mam nadzieję, że to tylko "przysługa koleżeńska" jak to on stwierdził i nie kryje się za tym żaden podstęp.
Okej... trzeba się szykować.
Wbiegłam po schodach na górę wchodząc do garderoby.
Hmm... w co ja mam się ubrać...Mam!
Wyjełam ubrania, które chce założyć i położyłam je na łóżku. Zabrałam czystą bieliznę i ruszyłam pod prysznic.
Kiedy już wyszłam z łazienki, ubrałam się
I ruszyłam do lusta, aby zrobić sobie delikatny, ale z nutką wdzięku makijaż.
Gdy byłam już gotowa, popsikałam się perfumami o zapachu cukierkowym i wybrałam sobie małą torebkę na ramie, do której włożyłam telefon i klucze od mieszkania. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.
Szybko zbiegłam na dół, podeszłam do drzwi które otworzyłam, a moim oczom ukazał się Chris, który opierał się o futryne drzwi. Zaczął lustrować moje ciało, ale ja również nie byłam mu dłużna. Miał na sobie białą bluzkę opinającą jego umięśniony tors i czarne dresowe spodnie. Wzrokiem powędrowałam wyżej i zorientowałam się, że chłopak patrzy na mnie rozbawiony.
-Umm... idziemy?- pytam zakłopotana.
-Czekałem, aż oderwiesz ode mnie wzrok.- powiedział, a ja wywróciłam oczami.
-Napewno twój kolega nie będzie miał nic przeciwko, że mnie zabrałeś?- pytam zamykając drzwi na klucz.
-Nawet się ucieszy jak cię zobaczy.- powiedział, a ja
zarumieniłam się na jego odpowiedź. Na szczęście tego nie zauważył, ponieważ ruszył w stronę swojego samochodu, co po chwili ja również zrobiłam.
-Mogłeś powiedzieć, że przyjedziesz samochodem, to był założyła jakąś sukienkę.-zaśmiałam się.
-Dobrze, że masz spodnie.-powiedział i otworzył mi drzwi. Dżentelmen.
-Czemu?- zapytałam.
-Będzie na co popatrzeć.-zaśmiał się.
-Dupek!- przekręciłam oczami.
-Już to mówiłaś...
Chris zamknął drzwi i po chwili również znalazł się w aucie. Jechaliśmy w ciszy, jedynie grała muzyka. Nie mam pojęcia ile wykroczeń popełnił Chris, ale jestem pewna, że było ich sporo.
Po 15 minutach byliśmy już pod dużym domem... Nie sorry, Willą... czy oni wszyscy są tacy bogaci?
Ruszyliśmy w stronę wejścia i od razu po przekroczeniu progu, zderzyłam się z zapachem alkoholu i potu.
-Siema stary.- powiedział jakiś chłopak i przybił piątkę z Chrisem, a następnie zerknął na mnie.- a co to za laska?- zapytał i uśmiechnął się łobuziarsko.
-Wiktoria.- przywitałam się.
-Paul. Miło mi gościć taką ślicznotkę.- powiedzał i puścił mi oczko, a ja cicho zachichotałam na jego gest.-czuj się jak u siebie.- dodał i obdarzył Chrisa nie zrozumiałym dla mnie spojrzeniem.
-Chcesz coś do picia?- w końcu odezwał się Chris.
-Z chęcią.
-Okej, zaraz przyniose.-powiedział, a ja przytaknełam, po czym poszedł w kierunku kuchni z tego co się nie mylę.
-Wiktoria.- słyszę za plecami,i odwracam się.
-Dylan?
-Hej co ty tu robisz? Znasz Paula?- zapytał zdziwiony.
-Nie, właściwie to przyszłam tu z Chrisem.
Dylan automatycznie zmienił wyraz twarzy i zacisnąl szczęke.
-Wszystko okej?- pytam zdziwiona jego zachowaniem.
-Tak... A właściwie, to nie.
-Dylan przedstaw swoją koleżankę.- krzyknął jeden z jego kumpli, który siedział z pozostałymi na kanapie.
-Ta koleżanka przyszła ze mną.- powiedział niespodziewanie Chris i wręczył mi czerwony kubek, w którym znajduje się alkohol, za co mu podziękowałam. Następnie kierujemy się w stronę chłopaków na pierwszy rzut oka wydają się być zwyczajni, ale gdy im się lepiej przyjrzysz są przystojni, nawet bardzo, nie dziwne, że laski na nich lecą, a wręcz za nimi szaleją.
- Cześć piękna, jestem Evan.- mówi brunet z brązowymi oczami i podaje mi swoją dłoń w geście przywitania, którą ściskam.
- Wiktoria i nie jestem piękna.- mówię posyłając swój słodki uśmiech.
- I do tego skromna lubie takie.- zaśmiał się seksownie.- to jest Oliwier i Matt wskazał na resztę chłopaków, którzy tylko mnie lustrowali jakby pierwszy raz dziewczynę na oczy widzieli.- A tych dwoje to chyba znasz.- wskazał na Dylana który usiadł w pojedynczej sofie i patrzył na mnie, oraz na Chrisa, który wydawał się kompletnie mieć wszystko w dupie.
- Siadaj.- zaproponował Evan. Chwilę sobie z nim porozmawiałam i naprawdę wydaje się bardzo spoko. Dziwnie się czułam w ich towarzystwie, bo zazwyczaj nie gadają z laskami tylko je bzykają. Nagle poczułam czyjejś spojrzenie na sobie, odwróciłam się w stronę chłopaków i to właśnie Matt wywiercał mi dziurę swoim spojrzeniem, zrobiłam do niego minę typu "coś nie tak?" A ten tylko uśmiechnął się jak głupi.
Aha. On jest jakiś dziwny...Nagle usłyszałam ją.
-Dylan kochanie...- krzyknęła Molly i rzuciła mu się na szyję.
-Umhym. Siema.- powiedział ozięble.
- Chyba zaraz zwymiotuję.-powiedziałam sama do siebie.
- Co? dlaczego??- pyta zdziwiony Paul, który pojawił się tu znikąd.
- Wiesz, po prostu niezbyt lubię tą laske.- mówię i biorę łyka drinka, który okazuje się być mocny. Wow, chyba Chris chcę mnie upić. Po raz kolejny spoglądam w stronę tych plastików i wywracam oczami.
- One tu są, bo ja je zaprosiłem. Chłopaki będą chcieli się zabawić, a one łatwo dają dupy.- powiedział Paul, a ja spojrzałam na niego zaszokowana, tym co właśnie powiedział. Po krótkiej chwili obydwoje wybuchliśmy głośnym śmiechem, zwracając przez to na siebie uwagę.
- Och.. Kogo moje piękne oczy widzą!- zwróciła się do mnie Molly.
Zaczyna się.
- Czego chcesz Molly?- pytam zrezygnowana, bo nie mam ochoty na kłótnie.
- Nic, po prostu zastanawiam się co ty tutaj robisz i od kiedy zadajesz się z takim towarzystwem.
- To chyba nie powinno cię obchodzić!- mówię i biorę łyka drinka.
- Ależ oczywiście jestem tylko ciekawa, co by na to powiedział Twój tatuś.
Jednej chwili moje mięśnie się spieły, a ręce zacisnęłam w pięść wstając z miejsca. Tu właśnie Molly Tesser, trafiła w czuły punkt. Doskonale wiedziała jak przeżyłam śmierć ojca, zresztą jak wszyscy w szkole. Miałam problemy zdrowotne... Kompletnie się załamałam i przez to miałam nauczanie indywidualne. Nie wychodziłam z domu. Szczerze mogę się przyznać, że miałam załamanie nerwowe...
- Nie waż się o nim mówić szmato! To, że twoi mają cię w dupie i nie interesują się tobą to twój problem, ale od mojej rodziny wara! zrozumiano?! Inaczej będziesz musiała szukać kliniki plastycznej, bo tak obije ci tą mordę, że się w lustrze nie poznasz!!
- Grozisz mi?
- Ostrzegam! Więc wbij sobie to do głupiego łba! A teraz zjeżdżaj stąd!
- Nie waż się tak do mnie mówić!! Za kogo ty się uważasz?
- Kurwa, spierdalaj stąd.-odezwał się Matt.
Ta tylko pisneła coś pod nosem, zarzucając swoimi platynowymi włosami. Odeszła kręcąc dupą wraz ze swoimi koleżankami.
- Nie przejmuj się nią Wiktoria.- powiedział Dylan, a ja posłałam mu lekki uśmiech.
Siedziałam z chłopakami już dwie godziny, i straciłam rachubę w piciu ,ale wypiłam sporo nie powiem. Rozmawiam, ze wszystkimi chłopakami , byli bardzo mili i zabawni. Traktowali mnie jak dobrą starą koleżankę, przez co byłam zdziwiona i mogę przyznać, że naprawdę ich polubiłam, chyba z wzajemnością. Jedno mnie ciekawiło dlaczego Chris nic nie mówił oraz Dylan, nawet nie próbowali się włączyć w rozmowę. Czyżby się pokłócili?
-Ej Wiktoria uczy jeszcze Senner?-zapytał Matt
-Och.. proszę cię nie przypominaj.-burknęłam nie nienawidzę jej ,mimo że mam 3 z matmy to i tak za nią nie przepadam.
- Dziwię się że się,że nie zwolniła po tym jak zdemolowaliśmy jej klasę, dzień przed zakończeniem roku.- powiedział rozbawiony Evan, na co reszta chłopaków głośno się zaśmiała.
- Jesteście niemożliwi.-również się zaśmiałam.
Nagle z głośników zaczęła lecieć wolna piosenka, na co trochę się zdziwiłam. A chłopcy zrobili skwaszone miny.
- Co do chuja?-pyta Olivier
- Chyba didżej się najebał.- Wszyscy zaśmieliśmy się na słowa Matta.
- Skoro już leci ,to czemu nie korzystać.- powiedział Dylan,i wstał z kanapy wstając przede mną.- mogę prosić?- zapytał z seksownym uśmiechem.
Przygryzłam wargę spoglądając na niego niepewnie, a czemu miałabym się nie zgodzić?
- Jasne.- odpowiedziałam i podałam mu dłoń, tym samym zerkając w stronę Chrisa, który patrzył na Dylana wściekle.
Ja go nie rozumiem...Najpierw zaprasza mnie na imprezę, po czym zlewa, a teraz jest wściekły na to kiedy,że ktoś proponuje mi taniec.
- Nie wiedziałam że z ciebie taki romantyk.- zachichotałam.
- Ta ja też, ale tak naprawdę chciałem z tobą porozmawiać.- powiedział i położył swoje dłonie na mojej tali.
-Umm, okej... w takim razie słucham.-mówię i oplatam swoimi dłońmi jego szyji.
- Nie zechciałabyś ze mną iść na bal?- zapytał niepewnie przesunąć swoje włosy.
Spojrzałam na niego z szeroko otwartymi oczami. Nie spodziewałam się że ktokolwiek zaprosi mi na bal, a tym bardziej że zrobi to najgorętszy chłopak w szkole.
- Ty Dylan Balck zapraszasz mnie Wiktorie Parker na bal?-pytam nie dowierzając.
-Dokładnie tak ja Dylan Black zapraszam cię Wiktorie Parker na bal.-powiedział uwodzicielskim tonem,a ja czułam jak nogi pode mną się uginają, a serce przyśpiesza.
-Zdajesz sobie sprawę, że tym o to sposobem skazujesz mnie na zawistne spojrzenia wszystkich laskek w szkole?-pytam rozbawiona.
-Muszą zaakceptować fakt,że to ciebie wybrałem.- cały czas mówił tym swoim uwodzicielskim tonem.
"Wybrałem ciebie"niby zwykłe słowa a tak naprawdę w głębi myślę że te znaczą coś więcej...
-W takim razie zgadzam się iść z tobą na bal.-mówię i posyłam mu jeden z najpiękniejszych uśmiechów. Co on również odwzajemnia.
-Jesteś niesamowita.-mówi nagle. A ja uśmiecham się nie pewnie.-nie wiem jak mogłem być tak głupi.-kontynuuję.-kiedy cię poznałem,chciałem tylko jedynego,co zresztą sama wiesz,ale teraz wiem że to był cholerny błąd!
-Okej Dylan. Rozumiem i dziękuję ci ,że byłeś ze mną szczerzy... jesteś naprawdę fajnym facetem,z resztą nie muszę ci tego mówić ,bo sam widzisz że wszystkie laski na ciebie lecą...
-Poza jedną.-powiedzał i wbił się w moje tęczówki. Patrzyłam w jego miodowe oczy, widziałam w nich szczerość i ból?
-Jeżeli tak bardzo ci zależy na relacji ze mną ,to może zaczniemy od koleżeństwa? Chyba że nie chcesz...-wiem , że odmówi, ale zapytać nie zaszkodzi.
-Chcę.-powiedzał niemal od razu. A ja byłam mile zaskoczona.
-Hej gołąbeczki!-krzyknął Olivier.- skończyła się już muzyka.-powiedzał rozbawiony.
Zabrałam swoje ręce z Dylana ,i ruszyłam w stronę mojego wcześniejszego miejsca, zauważając że nigdzie nie ma Chrisa...
-Widzę,że zadanie was przerosło razem z Collinsem.-zwrócił się rozbawiony Matt do Dylana. A ten na jego słowa cały się spiął, i spojrzał w moją stronę.
Zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc o co chodzi.
-Po prostu to był głupi pomysł.-powiedział lekko zdenerwowany Dylan.
Kurde naprawdę ich nie rozumiem? Muszę się napić drinka,ale orientuję się,że właśnie mi się skończył.
Super.
-Zaraz wracam.-mówię i udaję się w stronę kuchni.
Pov Dylan
-Wiedzałem, że tak będzie kiedy Chris zabrał Wiktorie po wyścigach,a ty poszłeś wkurwiony do klubu. A to,że Chris przeprowadził ją tu tylko potwierdziło mnie w przekonaniu,że obaj na nią lecicie.
-Co? Nie lecę na nią! Po prostu ją polubiłem! Czekaj obaj?!-pytam zdenerwowany a zarazem zaszokowany.
-Yhm...obydwoje patrzycie na nią w ten sam sposób. Ty to ty,ale Collins to dopiero niespodzianka.
-Musiało ci się coś przewidzieć... Chris to chuj! Zero uczuć przecież wiesz...
-Racja jest większym chujem od ciebie.-zaśmiał się,a ja prchnąłem na jego słowa.-ale to nie zmienia faktu,że parzy na nią w taki sam sposób co ty.A tak swoją drogą to fajna z niej dziewczyna.
-Uu Matt , może zaraz ty dołączysz do trójkąciku.-zaśmiał się Evan.
Kurwa to niemożliwe,żeby Chris coś do niej czuł!!
Gdyby tak było w co wątpię,to zgodził by się na zakończenie zakładu,ale tego nie zrobił...
Pov Wiktoria
Wyjmuję z lodówki wódkę i sok,i robię sobie kolejnego drinka. Nagle zauważam że z góry po schodach schodzi dobrze mi znana postać. Chris miał włosy w nieładnie i rozciągniętą bluzkę, a tuż za nim zeszła jakaś tapeciara. Poczułam lekkie ukłucie w sercu, ale starałam się tego nie okazywać. Nagle nasze spojrzenia się skrzyżowały. A ja wściekła złapałam za wcześniej przygotowanego drinka, i wypiłam go w całości.
Właśnie dlaczego byłam wściekła?!
Pov Chris
Przez całą imprezę siedziałem cicho. Byłem na siebie wkurwiony że przeprowadziłem tutaj Wiktorie.
Nie dlatego że nie lubię jej towarzystwa, po prostu dlatego że nigdy wcześniej nie przyprowadzałem żadnej laski, i nie spędzałem z nimi więcej czasu,niż teb który spędziliśmy w łóżku. Jestem tym bezuczuciowym skurwielem, a tu proszę przeprowadzam dziewczynę...
Gdy zobaczyłem jak Dylan prosi ją do tańca wkurwiłem się... a gdy położył swoje dłonie na jej tali myslałem że nie wytrzymam, dlatego musiałem się ulotnic i odreagować. Zlapałem jakąś przyladkową laske ,która nie protestowała, i zaciągniętem na górę.
Gdy już ją zaliczyłem ubrałem się i zeszłem na dół schodząc poczułem na sobie czyjeś spojrzenie. Odwróciłem się ,i spotkałem się z niebiesko-zielonymi tęczówkami dziewczyny.
Pov Wiktoria
Siedzę w kuchni nie wiem ile czasu,pijąc kolejnego drinka. Rozmawiam z przypadkowo poznanym blondynem , jest bardzo zabawny,albo jestem już tak pijana,że ze wszystkiego się śmieje.
- Może pójdziemy na górę?-Proponuję blondyn.
- O nie nie nie... jeszcze tak najebana nie jestem ,żeby iść z tobą do łóżka.- wymamrotałam.
- Dawaj szybki numerek.
- Nie zrozumiałeś? nie pójdę z tobą do łóżka! Idź szukać gdzie indziej!- powiedziałam i ruszyłam w stronę kanapy tam gdzie nadal siedzieli chłopcy, ale tym razem znowu bez Chrisa. Zmierzając w ich stronę trochę się kołysałam nie dziwię się zresztą wypite drinki robią swoje.
- Widzieliście gdzieś Chrisa?- pytam.
- Chcesz już wracać?zapytał Dylan zlewając moje pytanie- mogę cię odwieźć.
- Nie nie chcę psuć ci zabawy ,poza tym piłeś.
- Tak, ale mało bo jutro muszę iść do szkoły zresztą ty też ,więc musisz do jutra wytrzeźwiec.-zasmiał się.
- to chodź Odwiozę cię.
- Chyba się zagalopowałeś.. ja ją przywiozłem, więc ja ją odwiozę.- powiedział stanowczym głosem Chris.
- Jakoś przed chwilą cię tu nie było.- zakpił sobie Dylan.
- Ale już jestem.- powiedział ostrzej Chris mierząc go wrogim spojrzeniem.- chodź.-dodał i pociągnął mnie za rękę. Szłam za nim , i gdybym mnie nie trzymał za rękę chyba dawno leżalabym na ziemi. Puścił mnie dopiero gdy byliśmy przy jego aucie.
-Wsiadaj!-rozkazał.
-Nie rozkazuj mi!-powiedzałam i tupnełam nogą jak małe dziecko.
-Kurwa wsiadaj!
-Uhh...! Wypuściłam głośno powietrze z ust i wsciekła wsiadłam do auta. Czułam jak alkohol, rozgrzewa moje ciało.
Jechaliśmy w ciszy dopóki nie poczułam, że chcę mi się jeść.
- Jestem głodna.-powiedziałam odwracając głowę w stronę Chrisa.
- Zaraz będziesz w domu to sobie zjesz.
Wydęłam wargi na jego słowa.
- Ale ja nie mam w domu czekolady.- powiedziałam jak mała dziewczynka.
Chris tylko przewrócił oczami .
- To zjesz sobie coś innego.
- Nie! chcę czekoladę!- powiedziałam sfrustrowana.
Chris już nie odezwał się na moje słowa, totalnie mnie zlewając.
- Chris... kupisz mi czekoladę? proszę...- powiedziałam najsłodziej jak tylko potrafiłam.
- Chyba sobie jaja robisz.-pyrchnął.
- Proszę proszę proszę proszę proszę proszę.
- Boże jak ty mnie wkurwiasz!- warknął.
- Już nie będę jeśli kupisz mi czekoladę.
- Chyba naprawdę odebrało mi rozum.- powiedział i skręcił na stację benzynową. A ja podskoczyłam z radości ,i zaczęłam piszczeć.
- Poproszę karmelową, z drobinkami ciasteczek ,a jakby takiej nie było to czekoladowa z orzechami też może być.
Chris spojrzał na mnie rozbawiony, po czym zaczął kręcić głową z niedowierzaniem ,i wyszedł z samochodu i udając się do sklepu.
Wrócił po niespełna 5 minutach, rzucając mi dwie czekolady karmelową i czekoladową.
-Ooooo Jesteś słodki Dziękuję.- powiedziałam i szczerze mówiąc ,wcale wtedy nie myślałam o tym żeby go zdenerwować.
- Nie jestem słodki ,ile razy mam ci to powtarzać! A no tak przepraszam jesteś za głupia,żeby zrozumieć.- powiedział i wywrócił oczami.
- Dobra dobra.- powiedziałam, i zaczęłam jeść swoją czekoladę.
Nagle zobaczyłam pojedyncze krople na szybie auta, co oznaczało że zaczyna padać deszcz. Prawdzie mówiąc nie przeszkadzało mi to ,do momentu w którym nie usłyszałam grzmienia.
Mimowolnie się wzdrygłam bo panicznie boję się burzy.
- Co się stało?- zapytał Chris najwidoczniej zauważając moją reakcję.
-Umm nii..- nagle grzmot,a pisnełam ze strachu chowając twarz w rękach.
- Nie wierzę.- powiedział rozbawiony Chris.- za każdym razem mnie zaskakujesz najpierw jakiś pies, teraz burza co będzie następne?- zapytał nie ukrywając rozbawienia.
- Przestań to nie śmieszne!- powiedziałam składając nogi i przeciągając je do siebie.- każdy się czegoś boi.- wyznałam.
- Nie był bym tego taki pewien.
Och ten dupek gramy na nerwach. Czemu udaje takiego no właśnie udaje...
- Nawet ty się czegoś boisz...
- Nie pwiedziałbym.
- Boisz się okazywać uczucia,bo nie chcesz być zranionym.- wypiłam.
Nagle samochód gwałtownie się zatrzymał,a ja poleciałam do przodu na szybę lekko uderzając przy tym głową.
- Co jest...-zrobiłam obolałą minę ,i złapałam się za głowę.
- Posłuchaj kurwa! do tej pory byłem dla ciebie miły, aż za bardzo miły, ale Przegięłaś pałę! wbij sobie to do swojego pustego łba,że ja kurwa nie mam uczuć ,i niczego się nie boję!!! Jasne?!!- krzyknął,a jego oczy stały się czarne ze złości.
Automatycznie zaczęłam szybko oddychać, a serce mało co nie wyskoczyło mi z piersi ze strachu. Nie sądziłam że może mnie tak przestraszyć ,no ale przeliczyłam się.
-S-starasz się a-abym zmieniła zdanie o tobie, ale muszę cię zmartwić nie zrobię tego.- powiedziałam to co myślę.- można powiedzieć,że jestem wariatką która właśnie prosi się o śmierć.
Chris zaczął się nienaturalnie śmiać, i zacisnął pięści na kierownicy odwracając się po chwili w moją stronę, z poważnym wyrazem twarzy.
- Głupszeh osoby jeszcze w życiu nie spotkałem.
- W końcu musi być ten pierwszy raz.- powiedziałam a on pojrzał na mnie, jak na idiotkę. Ponownie usłyszałam grzmot aż podskoczyłam z siedzenia.
- Nie do wiary.. boisz się burzy bardziej niż osoby która prawie zabiła człowieka.
Przełknęłam gule w gardle, i odwróciłam się w jego stronę. Widziałam że nawiązuje do tej sprawy przez którą wyrzucili go ze szkoły, ale nikt dokładnie nie wie czemu tak naprawdę pobił tego chłopaka.
- Co? nic nie powiesz?
- Powiem tylko tyle,że jesteś cholernym dupkiem, i próbujesz mnie zastraszyć. Bo boisz się że odkryłam jaki naprawdę jesteś.- powiedziałam na jednym wydechu, i wyszłam z wozu. Mimo tego że padał deszcz i była burza nie mogę już dłużej wytrzymać w jednym aucie z tym kretynem. Zaczęłam iść w stronę domu. Przez tą kłótnie, wyprarował ze mnie cały alkohol.
- Nie zachowuj się jak idiotka,i wsiadaj do tego auta! krzyknął do mnie Chris jadąc w moim tempie.- pada deszcz będziesz cała mokra.
- Naprawdę obchodzi cię to? Przecież nie masz uczuć więc co ty tutaj jeszcze robisz?!- warknęłam w jego stronę.
- Jak chcesz.- wzruszył ramionami, i odjechał z piskiem opon.
Zostawił mnie dupek!!!!!
Nawet nie wiem kiedy zaczęły mi lecieć łzy po policzku. Czemu tak bardzo przejęłam się tym że mnie zostawił?Przecież nawet go nie znam, i nie powinnam była z nim siedzieć w tym cholernym aucie ,ani iść na imprezę !jestem kreatyną!!!! Nagle ponownie usłyszałam grzmoty i zaczęłam biec. Widziałem że jestem blisko domu ,więc chciałam się tam znaleźć jak najszybciej. Gdybyś była na osiedlu zobaczyłam że przed moim domem stoi samochód.Samochód który należy do tego debila!
- Czego tutaj szukasz!?- krzyknęłam w jego stronę cała przemoczona.
- Chciałem sprawdzić czy księżniczka wróciła do domu.- powiedział rozbawiony.
Ćwok śmiał się z tego jak wyglądam.
- Och naprawdę?od kiedy to ty jesteś taki troskliwy?- zapytałam z irytacją w głosie.
- Bo nie jestem ,po prostu nie chciałbym cię później mieć na sumieniu, gdyby ktoś cię zgwałcił, albo zakopał żywcem...
- To ty masz sumienie?!- Zaśmiałam się gorzko.
Ponowne usłyszałam grzmot pioruna. Tym razem był głośniejszy, niż wcześniej przez co nie wiele myśląc automatycznie otworzyłam drzwi od samochodu, i wskoczyłam do niego, co najgorsze w miejsce gdzie właśnie siedział Chris.
-Wow nie za szybko dziewczynko?- zapytał rozbawiony.
Co za zboczeniec...
Odwróciłam głowę w jego stronę,nie sądziłam że będziemy aż tak blisko siebie. Nasze klatki się stykały,a twarze dzielił dosłownie milimetry. Patrzyłam w jego nieziemskie, niebieskie oczy poczym mimowolnie mój wzrok zjechał na jego malinowe usta. Przygryzłam wargę,i pojrzałam ponownie w jego oczy, dostrzegłam że stały się czarne i pojawiły się w nich Iskierki. Serce biło mi jak szalone, zamiast zejść z niego i wysiąść z tego auta, to siedziałam na nim i po prostu się na niego gapiłam. Ponownie usłyszałam uderzenie pioruna, automatycznie schowałam głowę w jego szyi. Nie miałam tego w planach,ale nic nie poradzę na to że panicznie boję się burzy.
- Nie boisz się zostać w domu sama w tą burzę?- zapytał grubym głosem.
Przełknęłam głośno ślinę ,i oderwał się od jego szyi niepewnie na niego zerkając.
- Boje się, ale... -nie dał mi dokończyć.
- Mogę z Tobą zostać, jeśli chcesz.- powiedział poważnie.
- Ta żebyś mnie w nocy udusił.- powiedziałam rozmawiona.
- Gdybym miał to w planach, już bym to zrobił.- powiedział lekko się uśmiechając. A ja przygryzłam wargę zastanawiając się czy przyjąć jego propozycje.
Ale nie mogłem się skupić ,bo popatrzył na mnie intensywnie swoimi oczami ,przez co trochę się zawstydziłam ,a na moich policzkach pojawiły się rumieńce, a gdy jeszcze zorientowałam się że siedzę na jego kolanach ,zawstydziłam się jeszcze bardziej.
-Umm, okej.- powiedziałam pośpiesznie i zaszłam z kolan, tym samym wychodząc z auta. Gdy byliśmy już w środku powiedziałam żeby się rozgościł ,a ja w tym czasie poszłam wziąć prysznic, ponieważ wyglądałam jak zmokła kura.
Po 20 minutach ubierałam swoją piżamę.
Która składała się zwykłej białej bluzki w serek i szarych krótkich spodenek.
Gdy wyszłam z łazienki mało nie dostałam zawału Chris leżał na moim łóżku z telefonem.
- Dłużej się nie dało?- zapytał i przeleciał wzrokiem po moim ciele.
- 20 minut to i tak krótko.- powiedziałam i posłałam mu uroczy uśmiech.- A ty wiesz, że bedziesz spał w salonie.- oznajmiłam.
-Co? Na tej niewygodnej kanpie?!- Nie rób mi tego.
- Przykro mi. Idę ci pościelić.
-Okej ja w tym czasie wezmę prysznic.- usłyszałam,gdy chodziłam po schodach.
Gdy przygotowałam mu posłanie,to usłyszałam że schodzi po schodach, więc zerknęłam w jego kierunku, i to co tam zobaczyłam o mało sprawiło ,że zeszłam na zawał. Chris w samych bokserkach ,bez koszulki przez co mogłam podziwiać jego umięśnione ciało i sześciopak.
Kurwa teraz to nie zasnę z nim pod jednym dachem...
- Może jednak zmienisz zdanie.-wyrwał mnie z zamyślenia.
Pyrchnęłam.
- Nie sądzę.- powiedziałam przechodząc obok niego ,i delikatnie poklepałam go po ramieniu usmiechając się przy tym słodko.
- I tak sama do mnie przyjdziesz.- powiedział seksownie.
- Chyba w twoich snach.
-Tam też.-odpowiedział z uśmiechem na twarzy.
Nie tylko przekręciłam oczami na jego słowa i ruszyłam do swojego pokoju.
**
Próbuję zasnąć już od dobrej godziny ,skulona i przykryta kołdrą po samą głowę, ale błyski z za okna i grzmoty mi to uniemożliwiają. Z każdą minutą są coraz bardziej głośniejsze ,i częstsze. Trzęsę się jak galareta nagle potężny grzmot.
Pisnełam skulając się jeszcze bardziej. Nie zasnę! Dopóki nie będzie kogoś w moim pokoju cholera, gdyby była mama nie musiałabym się tak bać...
Kurde może poproszę Chrisa, żeby ze mną został w pokoju dopóki nie zasnę, inaczej będę męczyć się całą noc... ponownie usłyszałam grzmot na co po raz setny się skuliłam. Dobra koniec tego! Szybko wyszłam spod kołdry. Otworzyłam drzwi od pokoju ,i biegłam po schodach do salonu.
-C-Chris... śpisz?
Cisza.
Podeszłam do niego bliżej kucając przy nim.
- Chris ja-ja Cholernie się boję...
Cisza. I nagle grzmot automatycznie wślizgnełam się pod jego kołdrę.
- Mówiłem że sama przyjedziesz.- powiedział ochrypłym głosem.
Co za dupek udawał że śpi.
- Ej! to nie fair... bałam się a ty udawałeś,że śpisz!- uderzyłam go lekko w tors. Połknełam głośno slinę, i spojrzałam w jego oczy które blyszczały mimo nocy.
Czułam jego spokojnie bijące serce,które mnie uspokajało. Może to głupie,ale czułam się przy nim bezpieczna. Nagle jego ręka oplata mnie w tali. Jego dotyk sprawił,że po całym moim ciele przeszedł prąd. Zaczęłam szybciej oddychać,a on zaczął zataczać drugą ręką kułka na moim udzie.
Mimowolnie przegryzłam wargę,a on przybliżył mnie bliżej siebie, składając mokre pocałunki na mojej szyji.
Nagle wszytko inne przestało istnieć.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro