Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 18

Wróciłam do Mai i Willa, a ta od razu zaczęła mnie przesłuchiwać. Dlaczego tak dziwnie się zachowywałam i sobie tak po prostu poszłam, i takie tam... dlatego nie widziałam innego wyjścia, aby wybrnąć z tej sytuacji. Dlatego postanowiłam jej powiedzieć prawdę.

-Oj kochana! Czyli randka?

-Pff... jak on to powiedział?- udałam, że się zastanawiam.- A no tak, to spotkanie z korzyścią dla niego.- mruknęłam.- a poza tym musi jeszcze wygrać.

- To ty jesteś głupia, jeśli myślisz że przegra!

-Dzięki.- przekręciłam oczami na jej słowa.

Uradowana Molly maszerowała na linie startu, z biało czarną chorągiewką, kręcąc przy tym idiotycznie swoimi biodrami. Fuu!! chyba zaraz się porzygam!!
Zauważyłam, jak Chris podjechał na wyznaczone miejsce równając się tym samym ze swoimi przeciwnikami. Nagle Molly dała znak do startu. Motory ruszyły, a ich miejsca wypełnił dym i ryk silników.
Byłam cała spięta, kciuki zacisnęłam tak mocno, że aż zaczęły mnie boleć ręce. Po chwili uspokoiłam się widząc, że Chris nie jest na prowadzeniu. Było dobrze 4  okrążenie, a Chris nadal był z tyłu. Jednak pod koniec coś zaczęło się psuć, Chris wyprzedził jakiegoś chłopaka, który po chwili znowu przejął prowadzenie. Odetchnęłam z ulgą, uśmiech zaczął mi schodzić z twarzy przy ostatnim okrążeniu. Chris zaczął przyśpieszać, wyprzedził chłopaka, potem szli prawie łeb w łeb, jednak nie On przekroczył linie mety jako pierwszy... tylko Chris.

Kurwa!!

Miałam wrażenie, że od początku mógł prowadzić i dawał fory temu chłopakowi, żeby wyprowadzić go z równowagi, a na koniec pokazać na co go stać.
Will spojrzał na mnie z współczuciem namalowanym na twarzy, natomiast Maja szczerzyła się jak głupia do sera.
Chris zdjął kask z głowy i przeczesał nerwowo włosy. Szukał mnie wzrokiem na trybunach, ale na widok Jego pewnego siebie uśmiechu odwróciłam się i ruszyłam we wcześniej ustalone miejsce. Nagle poczułam czyjąś rękę na nadgarstku.

- Hej, chciałem z tobą pogadać.- powiedział Dylan.
Ja tylko przytaknęłam. Wiedziałam że chodzi mu o tą noc, kiedy go pocałowałam, a on przyznał mi się, że chciał mnie tylko zaliczyć.

- Może w drodze powrotnej, chodź odwiozę cię.-powiedział.

-Ja...

- Ona wraca ze mną. -powiedzał niespodziewanie Chris.

Odwróciłam się w jego kierunku stał oparty nonszalancko o motor, spokojny, pewny siebie patrzył na mnie. Jego zimne niebieskie oczy, wierciły we mnie  dziurę. Chciał mnie sprowokować i zobaczyć moje zdenerwowanie, uśmiechnął się ironicznie jakby mówił "Wiedziałem, że to wygram jesteś moja"

- Musimy porozmawiać!- odezwał się  Dylan.

- Później stary, jestem teraz zajęty. Kto jak kto, ale ty powinieneś to zrozumieć.- powiedział i zaczął się do nas zbliżać z tym swoim uśmiechem.

- Teraz!- warknął Dylan.

Chris przez chwilę mierzył go nie zrozumiałym wzrokiem, a po chwili na Jego usta wtargnął dziwny uśmieszek.

- W końcu zdałeś sobie sprawę, że przegrasz Black?- zakpił.

- Zdałam sobie sprawę, ale z czegoś innego!- warknął, a ja zmarszczyłam brwi na Jego zachowanie. Zauważając, że zacisnął szczękę.

O co  właściwie chodzi? Stoję między nimi niczego nieświadoma, choć w głębi duszy wydaje mi się że to właśnie o mnie chodzi. Pff nie na pewno nie o Ciebie Wiktoria - pomyślałam.

- Okej opowiesz mi o tym jak wrócę , a ty wsiadaj.- zwrócił się do mnie oziębłym tonem.
Nie chciałam okazywać jak bardzo jestem skołowana tym wszystkim, więc kamienną twarzą odwróciłam się na pięcie aby wsiąść na motor.
I w tym momencie zdałam sobie sprawę z tego, że nigdy nie jeździłam na motorze i cholernie się tego boję.

-Tylko, że ja...- nie dokończyłam, bo słyszałam policyjne syreny.

-O kurwa, Gliny!.- warknął Chris.- spierdalamy!

Dylan jedynie pokiwał głową, odchodząc spojrzał jeszcze w moim kierunku, a ja założyłam w Jego w wyrazie twarzy troskę?

- Wsiadaj na co czekasz!-krzyknął.

- Cholera, nie krzycz na mnie! Nigdy nie jeździłam na motorze.

- Spokojnie, to ja będę prowadził.- zakpił.- wsiadaj chyba, że chcesz żeby złapała Cię policja!

Wypuściłam głośno powietrze z ust i wcisnęłam się na siedzenie tuż za Chrisem.

- Złap się tu.- powiedział i pociągnął skórzaną kurtkę do góry, tym samym mogłam opleść ręce wokół Jego umięśnionego brzucha. Gdy to zrobiłam, od razu ruszył z piskiem opon, a ja automatycznie zacisnełam mocniej ręce na Jego talii.
Oczy miałam cały czas zamknięte. Bardzo się bałam, a głowę wcisnęłam w Jego plecy. Cały czas słyszałam policyjne syreny ,w końcu odważyłam się otworzyć oczy tym samym zerkając w tył, zauważając policyjny radiowóz.

Niech to szlag !!

-Chris...- Chciałam poinformować go, że mamy psiarnie na ogonie, ale chłopak dodał gazu tym samym bez słowa dał mi do zrozumienia, że o tym wie.
Jechaliśmy bardzo szybko, a mi o mało serce nie wyskoczyło z piersi. Nie dość, że jechałam pierwszy raz na motorze, to jeszcze z taką prędkością.

- Zaraz się gdzieś zatrzymam, a Ty się schowasz! Wrócę po Ciebie jak ich zgubię.- mówi.
Nie zdążyłam się nawet odezwać, kiedy chłopak się zatrzymał, a jak poparzona wyskoczyłam z motoru chowając się tym samym za jakimś murkiem.
**
Czekałam już na niego ponad 20 minut w głowie już miałam myśl, że nie wróci. Do kiedy nie usłyszałam warkotu silnika. Lecz nie byłam pewna, czy to On, czy przypadkiem może jakiś zboczeniec. Dlatego, postanowiłam nie wychodzić z kryjówki.

-Wiktoria?- zawołał.
Uch... co za ulga ... tylko zaraz zaraz! Przecież mu się nie przedstawiłam! To, że ja znam Jego imię to zupełnie inna sprawa, bo powiedziała mi o tym Maja, ale nie znam żadnego Jego znajomego, a  oni nie znają mnie, więc to jest trochę dziwne chyba, że...

-Dobra to jadę...- powiedział wyrywając mnie tym samym z zamyślenia.

- Nie!

- Wolałem cię!

- Tak wiem, ale biegał tutaj groźny pies bez kagańca!- zaczęłam wymyślać.
Chłopak tylko na moje słowa zaczął się gwarowo śmiać, a ja w głębi duszy skarciłam się za własne słowa.
Serio Wiktoria? Nie mogłaś wymyśleć czegoś innego?!

-Serio boisz się jakiegoś psa, bardziej niż mnie?- pyta z nutką irytacji.

-Czemu miałbym się Ciebie bać?- pytam zdziwiona Jego słowami, a jednocześnie ciekawa odpowiedzi.

-Jestem niebezpieczny.

-A ja jestem baletnicą.-zachichotałam.

-Mówię poważnie!-powiedział groźnie.

-Okej... A więc uważasz, że mam się Ciebie bać?-zapytałam, podnosząc jedną brew w górę.

-Nie, ale inni by tak zrobili.-odpowiedział, wzruszając obojętnie ramionami.

-Ale ja nie jestem inni! Mówiąc to, chciałam wsiąść na motor, ale mi to uniemożliwił odjeżdżając z miejsca.

-Co ty robisz?- zmarszczyłam brwi, na Jego poczynania.

-Jeśli chcesz wsiąść, musisz mnie przeprosić dobrze wiesz za co.

-Chyba żartujesz?

-Nie kochana, nie żartuje.

-Przestań się zachowywać jak dziecko.- powiedziałam i ruszyłam w jego stronę, na co ten znowu odjechał.

Co za kretyn!!

Nagle widzę samochód, jadący w naszą stronę. Tak chcesz się bawić to proszę bardzo!
Zaczęłam machać do kierowcy, aby się zatrzymał,  tak właśnie zrobił. A mi od razu przypomniała się sytuacja, z tym zboczenieńcem, kiedy wracałam do domu po imprezie.

-Pomóc ci w czymś ślicznotko?

-Umm...
Zawachałam się, bo nie chciałam powtórki z rozrywki, ale kiedy przypomniałam sobie, że ten dupek każe mi go przeprosić. To po prostu jest silniejsze od mnie.

-Podwiezie mnie pan?-wypaliłam

-Jasne wyskakuj.- poklepał miejsce koło siebie.

-Zjeżdżaj stąd, bo ci morde obije!- warknął Chris.

A koleś w samochodzie spojrzał na niego z przerażeniem w oczach, po czym odjechał.

-Wsiadaj!- powiedział wkurzony.

Ups, czyżby się zdenerwował?
Zrobiłam tak jak kazał, ale on nie ruszył, tylko odpalił fajkę... zabiję go!

-Nie pal tej trucizny.-powiedziałam nagle.
Chłopak przerwał na chwilę swoją czynność, po czym wrócił do niej podpalając papierosa.

-Na coś trzeba umrzeć. -zaśmiał się, a ja spiełam się na jego słowa. Co z resztą zauważył.

-To mnie uspokaja.- dodał. Jakby chciał złagodzić atmosferę.

-Jest wiele rzeczy które można zrobić, aby się uspokoić.

- Na przykład jakie?- zapytał i lekko odwrócił się w moją stronę z łobuziarskim uśmiechem na twarzy.

Już wiem co miał na myśli... Debil.

-Na pewno byś na coś wpadł.- powiedzałam sarkastycznie nawiązując do Jego przed-sekundowej myśli.

-A co Ty taka przeciwna tym papierosom?- zapytał.

Moje mięśnie ponownie się spieły, na myśl o moim tacie.

- Nieważne .- mruknełam pod nosem.
Nagle przeszedł mnie dreszcz. Oj chyba zrobiło się zimno.
Chris to zauważył i ściągnął swoją kurtkę, podając mi ją.

-Masz załóż.- powiedzał.

-A ty?- pytam, bo widzę, że  ma bluzkę na krótki rękaw.

-Nie martw się o mnie.
Na początku wachałam się ją wziąć, ale po chwili odebrałam ją od niego mówią ciche "dziękuję".

-Przełożymy nasze spotkanie na kiedy indziej, na pewno jesteś zmęczona.- powiedział niespodziewanie.

I tu miał rację, było mi zimno i cholernie chciało mi się spać.

-Dobry pomysł, marzę tylko o ciepłym łóżku.-powiedzałam przytulając się do Jego pleców.
Chlopak odpalił silnik i ruszyliśmy w drogę.
**
Przed moim domem byliśmy po 30 minutach.
Zeszłam zwinnie z Jego motoru, wyciągając kluczyki od mieszkania.

-Rodzice nie będą wkurzeni, że ich córeczka wraca o 4 nad ranem do domu?- Zapytał rozbawiony, a ja spojrzałm na niego jak idiotę, z resztą nie pierwszy raz.

-Akurat tak się składa chłopczyku, że nikogo nie ma w domu.
Jego oczy nagle się powiększyły, a na twarzy zagościł cwaniacki uśmiech.

-Czyli będziesz sama w domu?

-Brawo Sherlocku.- mówię i wywracam oczami.

-Mogę ci dotrzymać towarzystwa.- mówi z łobuziarskim uśmiechem.

-Raczej podziękuje.- prycham i już chcę iść w kierunku domu.
-Czekaj!- Chris złapał mnie za nadgarstek przyciągając blisko siebie. Nagle przeszedł mnie dreszcz pod wpływem jego dotyku, serce zaczęło gwałtownie szybciej bić, a nogi pode mną odmawiały posłuszeństwa. Z bliska mogłam dokładnie przyjrzeć się Jego pięknym oczom i zakochać się w nich po uszy.

-Aż tak bardzo jestem seksowny?- zapytał rozbawiony.

Czy On musiał zepsuć tą chwilę?!!
Pyrchnełam i odwróciłam się na pięcie w stronę domu, ale On znów złapał mnie za nadgarstek.

-Kurtka.- powiedział.

Ale on ma tupet !!
Ściągnełam ją z siebie i mu rzuciłam. Tym razem już mnie nie zatrzymywał, a jedynie powiedzał.

- Niedługo się zobaczymy Księżniczko.


Poprawione przez: @cvtiepie97

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro