Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 17

Obudziłam się o dziwo wypoczęta, mimo że nie mogłam zasnąć i na dodatek połowę nocy myślałam o tym dupku. Przeciągnęłam się na łóżku, zerkając na zegarek, który wskazywał 8:15. Dzisiaj raczej odpuszczę sobie szkołę i tak za dwa tygodnie są wakacje, a nauczyciele robią luźne lekcje. Spokojnie wykonałam poranną toaletę, a następnie poszłam do garderoby i wybrałam taki strój:

Później zrobiłam sobie delikatny makijaż, swoje długie blond włosy spięłam w koka. Gotowa zbiegłam po schodach do salonu, wyciągając telefon z tylnej kieszeni.

Ja
Hej jesteś w szkole?

Maja
A jak myślisz?

Ja
Nie?

Maja
Dokładnie :*

Ja
Lecimy do kawiarenki?

Maja
Ooo jasne, tak dawno tam nie byłyśmy. Będę u Ciebie za 20 minut❤

Ja
Czekam❤

Pov Chris

Obudziłem się przez promienie słońca padające na moją twarz. Przeklnąłem cicho za swoją głupotę. Mogłem wczoraj zasłonić okna. Usiadłem na łóżku i przeczesałem ręką swoje włosy. Wziąłem do ręki telefon, leżący na szafce nocnej i sprawdziłem godzinę. Na ekranie wyświetliła się godzina 8:30. Dostrzegłem także, że mam nieodebrane połączenie od Dylana, później do niego zadzwonię. Dzisiaj wtorek, czyli wyścigi. Jestem tak podjarany, że nie mogę się doczekać wieczoru. Udałem się do łazienki i wykonałem wszystkie poranne czynności, później poszedłem w kuchni i zjadłem szybko śniadanie. Wyszedłem z domu i udałem się tym razem do samochodu. Motor zostawię sobie na wyścig. Podczas jazdy poczułem telefon wibrujący w kieszeni spodni, patrząc na drogę wyjąłem telefon odebrałem przykładając go do ucha.

- Cześć stary.- mówi Dylan.- gdzie jesteś?

- A co, aż tak bardzo się stęskniłeś?- powiedziałem rozbawiony.

- Ha ha ha bardzo śmieszne.- odpowiada i mogę się założyć, że w tej chwili przewrócił oczami.- to gdzie jesteś?- ponowił pytanie- Chcę pogadać.

- Spokojnie, wrócę przed wyścigami.

- Ech... Dobra to na razie.

- Na razie

Pov Dylan

Odłożyłem telefon i westchnęłam cicho, spojrzałem na Matt'a siedzącego obok mnie. Robił coś na telefonie i totalnie wszystko miał w dupie, a ja chciałem porozmawiać z Chrisem na temat zakładu. Długo o tym myślałem, nawet unikałem jej w szkole z myślą, że może mi się wydaje i wcale do niej nic nie czuję, ale to nieprawda. Cały czas o niej myślę, a gdy to robię to serce zaczyna mi szybciej bić. Nie chcę już jej przelecieć! Chcę z nią śmiać się, przytulać i spędzać wolny czas. Jest zupełnie inna niż reszta, dlatego muszę przerwać ten zakład!

Pov Wiktoria

Siedziałyśmy już w kawiarence z Mają ponad dwie godziny. Ta jak najęta cały czas gadała o dzisiejszych wyścigach. Kto wygra i takie tam. Nawet poinformowała mnie, że będą tam chłopcy z New Street, a ja w myślach strzeliłam sobie facepalm. Jak mogłam nie pomyśleć o tym, że spotkam tam Chrisa. Wiadomo, że On zawsze bierze udział w wyścigach i walkach. No, ale oczywiście jestem taka głupia, że nawet nie wysiliłam się włączyć mózgu.
Z jednej strony, bardzo chciałabym go spotkać, może to dziwne, ale nie jestem w stanie tego racjonalnie wytłumaczyć. Jest w nim coś takiego... Mimo że widziałam go 2 razy w życiu strasznie mnie do niego ciągnie, a jaka dziewczyna nie mogłaby się oprzeć Jego wdziękowi. Mam dziwne przeczucie co do niego jakby miał zostać już na zawsze. Jezu chyba powinnam się leczyć, nie znam go i już wyobrażam sobie nie wiadomo co!
**
Po 3 godzinnej gadce w kawiarni, wróciłam do domu. Maja poinformowała mnie wcześniej, że Will nas zawiezie jak zawsze, tylko tym razem On również idzie pooglądać wyścigi, czyli będziemy w trójkę. Szkoda, że Lena jest chora, tak to by pojechała z nami.
Kurde jak mam się ubrać? Przecież nigdy nie byłam na wyścigach, ale mogę się założyć, że tamtejsze dziewczyny będą ubrane jak dziwki. Zdaje się na swój gust.
Zaczęłam szukać w garderobie jakieś letniej sukienki. W nocy jest ciepło, dlatego na pewno nie będzie mi zimno. Wybrałam dżinsową sukienkę i do tego adaski.

Następnie wybrałam się do łazienki wsiąć kąpiel w pianie.
Gdy wyszłam była 15:30, a wyścigi były o 23:00. Miałam jeszcze dużo czasu, dlatego postanowiłam przejść się do Leny.
Gdy dotarłam już przed dom, otworzyła mi totalnie rozchorowana.

-Wiktoria? Co tu robisz? Chora jestem, jeszcze się zarazisz.

-Wpadłam na chwilę, mogę?

-Jasne, ale później nie marudź, że chora jesteś.

Ja tylko na jej słowa przekreciłam oczami.

-Jedziemy dzisiaj na wyścigi.-wycedziłam.

-Cooo?!!
Ja tylko wzruszyłam ramionami.

-Maja mnie prosiła.

-Tam będzie tyle niebezpieczny typków! Och.. Macie uważać okej?!

-Okej Lenka, Will z nami będzie.

-Chociaż to.
Zachichotałam na jej słowa.

-Możesz mi powiedzieć, gdzie się podziałaś na ostatniej imprezie?
Ooo nie, zapomniałam jej powiedzieć, a miałam zrobić to w szkole, ale jej nie było, no cóż. Zaczęłam opowiadać wszytko szczegół po szczególe.

-Kurwa

-Co?-pytam zdziwiona, relacją Leny.

-Powiem ci tak, chcę dla ciebie dobrze, ale Dylan nigdy się tak nie zachowywał... miał okazję cie przelecieć i tego nie zrobił!! sama nie wierzę w to co mówię, ale wydaje mi się, że on coś do ciebie czuję.

-Mi również się tak wydaje... i chyba ja do niego też.
**
Byłam w domu o 18:00 szybko przebrałam się w wybrany wcześniej strój, makijaż zostawiłam taki jak zrobiłam rano, tylko lekko go poprawiłam.Na koniec popsikałam się perfumami o zapachu cukierkowym. Zabrałam telefon i wyszłam z pokoju.
Po 10 minutach zadzwoniła do mnie Maja, że Will po mnie jedzie i z powrotem wracamy do domu Word'ów.
Siedziałam z Willem w salonie rozmawiając z nim na wszystkie tematy. Bardzo go lubię, można z nim naprawdę porozmawiać o wszystkim, jest szczery i zabawny. Dlatego nawet nie zauważyłam jak szybko zleciał czas. I w końcu zeszła do nas gotowa królowa.

- W końcu, dłużej się nie dało?- zapytałam sarkastycznie. Will jedynie się zaśmiał.
Maja ubrana była w krótkie czarne spodenki, bluzkę miała również w tym samym kolorze na długi rękaw i do tego białe adidasy.

- Dobra zbieramy się, będziemy tam jechać pół godziny, więc ruszać się.- powiedział biorąc kluczyki od auta, kierując się w stronę wyjścia. A my tuż za nim.

Pov Chris

Gdy przyjechałem do domu, chłopaków już nie było, czyli musieli już pojechać na wyścigi.
Nie tracąc czasu, zszedłem do garażu odkrywając mój najukochańszy motor. Wyścig jest nasz, pomyślałem i odjechałem z piskiem opon.

Pov Wiktoria

Gdy dotarliśmy na miejsce, nie wierzyłam własnym oczom. Były tutaj setki ludzi, którzy mimo że nie zaczął się jeszcze wyścig, bardzo dobrze się bawili przy głośnej muzyce.

-Ale tu jest zajebiscie!!.-piszczy Maja.

-Wyścigi zaczynają się za 10 minut, chodźmy na trybuny.- powiedział Will. My tylko pokiwałyśmy głowami i  wyruszyłyśmy za nim dopóki nie usłyszałam tego głosu.

-No no no.. kogo my tu mamy.- powiedziała rozbawiona Molly.- rodzice puścili małą dziewczynkę na wyścigi? A może mają cię po prostu w dupie?

-To że ciebie wszyscy mają nie znaczy, że mnie też!- Staram się mówić spokojnym tonem, ale brakowało niewiele żebym wybuchła i po wyrywała jej wszystkie tlenione włosy.

- Śmieszne. Po co tu przyszłaś?

- Na pewno nie po to, aby kręcić dupą tak jak ty!

-Co ty powiedzałaś?- mówi i zaczyna do mnie podchodzić, razem ze swoimi przyjaciółeczkami .

-Molly! Zostaw ją- Powiedział Dylan. O nie, o nie tylko nie on!

- Ta żmija za dużo sobie pozwala.- powiedziała i  zaczęła kleić się do Dylana, a mi zachciało się rzygać.

-Nie dotykaj- warknął na nią Dylan. A ja z Mają wybuchłam śmiechem.

-A-ale co się stało?-pyta go ta dziwka.

-Hej Dylan, Chris przyjechał- krzyknął jakiś chłopak z ich paczki, a ja na samo jego imię zadrżałam.

-Yy.. zaraz wracam .-powiedziałam i ruszam w przeciwną stronę, aby ominąć nieprzyjemnej sytuacji .
Nikt z nich nawet nie zdążył nic powiedzieć, a ja już wyszłam przed siebie.
Idę nie obracając się za siebie, aż do momentu kiedy usłyszałam pisk opon, na co podskoczyłam.

-Kretynie!!- uważaj jak jeździsz! - krzyknełam do chłopaka w kasku.

- Znowu się spotykamy.-powiedział i zdjął kask - a ty znowu mnie obrażasz.
Uciekłam stamtąd tylko, dlatego żeby ominąć z nim konfrontacji, a tutaj proszę bardzo!! Ja to mam szczęście! Przyjrzałam mu się dokładniej, miał na sobie czarne spodnie do tego skórzaną kurtkę, a włosy uniesione w górę na odrobinę żelu wyglądał bardzo gorąco.

- Zrób zdjęcie będziesz miała na dłużej.- powiedział rozbawiony.
A jak zwykle się zarumieniłam, próbowałam to zakryć włosami, ale to na nic.

- Słodko wyglądasz, jak się rumienisz.
Spojrzałam w jego stronę zaszokowana tym co powiedział, a po jego wyrazie twarzy mogłam wyczytać, że nie przemyślał tego co powiedział. - przyjechałaś popatrzeć jak wygrywam?- zmienił temat.

- Śmieszny jesteś, nawet nie wiedziałam, że tu będziesz.

- Serio?- zakpił A kto powiedział wczoraj, że biorę udział w nielegalnych wyścigach?

Mówiłam prawdę, zgadzając się na wyścigi naprawdę zapomniałam, że on tu będzie, mimo tego że wiem, że się ściga. Po prostu wyleciało mi z głowy.

-J-ja...- nie wiedziałam co mam powiedzieć.

- Och Przyznaj się, że chciałaś mnie zobaczyć.- powiedział i uśmiechnął się łobuzersko, aż mi się nogi ugięły. Co on ze mną robi?! Temperatura mojego ciała wzrasta, serce bije coraz szybciej i szybciej, a ja z każdą sekundą zapominam języka w gębie.

- Masz rację powiedziałam, a chłopak uniósł w górę brwi zaskoczony moją odpowiedzią.- chciałam zobaczyć jak przegrywasz!- dokończyłam i chytrze się uśmiechnęłam.

- Ach tak? to o co się zakładamy?- pyta.

-Że zostawisz mnie w spokoju!
Chłopak tylko zaczął się gwarowo śmiać, co mnie zirytowało.

-Co się śmiejesz?!-zapytam zdenerwowana.

- To ty na mnie cały czas wpadasz.- powiedział uspokajając się.

- Och... To masz zrobić tak, żebym nie musiała tego robić!

- Okej teraz moja kolej... powiedział, a jego lewy kącik ust powędrował w górę.- Jeśli wygram, a wygram, to umówisz się ze mną.

O mój Boże!! Tego się nie spodziewałam!

-Chyba żart... okej...ale to dziwne. Czyżby Chris Collins chciał się umówić na randkę?- zakpiłam z niego.

- O nie kochana, ja nie umawiam się na randki. Powiedzmy że jest to spotkanie na moją korzyść.

- Słucham?! Na jaką korzyść?

- Księżniczko za bardzo jesteś ciekawska. Po wyścigu, spotkamy się tutaj.

- O ile wygrasz.

-Wygram.- powiedział i puścił mi oczko, po czym odjechał z piskiem opon.


Poprawione przez: @cvtiepie97

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro