Rozdział 14
-Nie no, nie przesadzaj.-powiedziałam patrząc jak alkohol wypełnia mój czerwony kubek razem z sokiem.
-Jak się bawić, to się bawić.-Wykrzyczała zawiadacko Maja.
Obok nas pojawili się chłopcy, zaczęłam im się przyglądać, jak się wygłupiali. Śmiałam się z tego co robili, a gdy to zauważyli, zaczęli kombinować jeszcze bardziej.
-Wiktoria...- mówi Lena, patrząc na coś za mną.
-Tak?- pytam, ale nie odwracam się.
-Dylan cały czas się na ciebie patrzy- mówi.
Nagle zesztywniałam. Nie, tylko nie On proszę !! Nie mogę pozwolić na konfrontację między nami, bo mu ulegne, a mój plan pójdzie się jebać!
-Wszystko okej?- pyta zmartwiona.
-Tak. - kłamię.
-On tu idzie- mówi nagle Lena.
Nie mogłam się odwrócić, znaczy nawet nie chciałam na niego spojrzeć. Gdybym to zrobiła zobaczyłby, że ma mnie owiniętą wokół palca.
Szybko podeszłam do chłopaka, który kilka minut wcześniej się wygłupiał z kolegami.
-Hej, chcesz zatańczyć? - Zapytałam pośpiesznie.
-Umm- chłopak był lekko zdziwiony moim zachowaniem, ale później uśmiechnął się w łobuziarski sposób.- Jasne, z taką laską, czemu nie? - dodaje i łapię mnie za rękę ciągnąc w stronę tańczących ludzi. Zaczęłam się rozglądać za Dyalnem, do chwili w której wpadłam w plecy chłopaka, z którym miałam tańczyć.
-Co do...- zaniemówiłam , przed nami stał Dylan.
-Sory stary, ale odbijam. -mówi stanowczo i odsuwa ode mnie chłopaka. Teraz stoję naprzeciwko niego, super.
-Chyba ci się coś pomyliło. - Powiedzał chłopak, który był zdenerwowany zachowaniem Dylana.
-Zjeżdżaj, bo Ci mordę obije! - powiedzał Dylan, mierząc go wrogim spojrzeniem.
-Chyba ja tobie!
Nim zdążyłam zauważyć Dylan uderzył chłopaka w twarz, a ten nie był mu dłużny. Właśnie tak, wokół zaczęli złazić się ludzie, tworząc koło.
Chciałam zareagować, ale bili się tak, że nawet nie miałbym jak! Patrzyłam na to wszystko zaszokowana, nagle poczułam ciepły oddech na moim karku. Bałam się odwrócić, był taki ciepły i sprawiał, że miałam ciarki na całym ciele. Gdy jednak odważyłam się odwrócić zobaczyłam oczy z mojego snu,patrzące z bliska wprost na mnie, chłopak uśmiechał się uwodzicielskko i był nachylony w moją stronę. To był On! Chlopak spod klubu. Poczułam motylki w brzuchu, a gdy ten wyszeptał mi do ucha:
-Do zobaczenia księżniczko.
Zamurwało mnie totalnie! Czy Chris właśnie nazwał mnie księżniczką??!
Chris odsunął się nadal wpatrując sie we mnie. Miał ręce w kieszeniach. Zaczął się wycofywać spokojnie, po czym obrócił się na pięcie i poszedł. Jezu, ja tam nie mogłam złapać powietrza. W pewnym momencie wszyscy się rozeszli po całym domu, a ja spojrzałam na zakrwawionego chłopaka, który zabrał swoich kumpli i wyszedł. Było mi przykro, gdybym go nie wyciągnęła do tańca, to nie oberwałby przez tego dupka, który za dużo sobie pozwala. Moje spojrzenie wylądowało na lekko poobijanego Dylana, który wszedł w moją stronę z uśmiechem na twarzy.
- Co to do cholery miało być?!!- wykrzyczałam mu w twarz.
- Nie pamiętasz jak mówiłem Ci że jesteś moja?- powiedział i nachylił się nade mną, aby mnie pocałować. Co kurwa !?Chyba go pojebało!!!
Natychmiast moja ręka wylądowała na jego policzku.
- Jestem niczyja do cholery dupku! Zrozum to w końcu!-mówię, a mój palec wskazujący napiera na Jego tors.
Patrzył na mnie z dużymi oczami, ale tylko przez chwilę bo na Jego twarzy pojawił się łobuziarski uśmiech. Co za dupek!!
-Wybaczam Ci, że mnie uderzyłaś.-powiedział.
- Wybaczasz??! Zabawny jesteś! Nigdy więcej nie próbuj mnie pocałować-syczę przez zaciśnięte zęby.
-Masz rację nie będę- mówi i unosi ręce w górę w geście obrony.- to Ty mnie pocałujesz- powiedział nagle.
Czuję jak na moich policzkach pojawiają się rumieńce, On miał cholerną rację. Nie potrafię mu się oprzeć, ale mam nadzieję, że unikne tych sytuacji, które miały miejsce wcześniej. Po Jego słowach odwróciłam się do niego plecami i skierowałam się w stronę wyjścia. Nie wiem gdzie są dziewczyny, ale nie chcę im psuć zabawy, tylko dlatego, że zepsuł mi ją ten palant!! Chciałam zadzwonić po Willa, żeby po mnie przyjechał, ale mój telefonik się rozładował. Wypuściłam powietrze sfrustrowana i sierowałam się w stronę domu. Powinnam być po 40 minutach w domu. Chyba, że złapie jakiegoś stopa.
Pov Dylan
Spojrzała na mnie i chwilę później wyszła z imprezy. Patrzyłem jeszcze przez chwilę na drzwi za którymi zniknęła. W jednej chwili poczułem się jak kompletny dupek, tylko dlaczego? Przecież chcę ją tylko zaliczyć... a tak właściwie to nie do końca, powiedziałem tak pod wpływem emocji przez tego debila Matta! I teraz ten pieprzony zakład!! Nie wiem co mam robić, bo gdy pomyśle sobie, że ktoś mógłby ją dotykać to rozpierdala mnie w środku. Ta dziewczyna jest inna, niż reszta. Uwielbiam ją dotykać, całować, czuć, słyszeć... nie, co ja pierdole kurwa! Muszę wygrać zakład!!!
Pov Wiktoria
Idę już tak około 10 minut, nagle widzę jadący samochód. Macham ręka, aby się zatrzymał co robi, ale od razu tego pożałowałam.
-Co taka piękna dziewczyna, robi sama w środku nocy?-pyta typ, który był umięśniony, a na ciele miał dużo tatuaży.
-Umm... ja czekam na chłopaka. - skłamałam.
-Czekasz na chłopaka i machasz mi żebym się zatrzymał słonko?.- pyta z obleśnym uśmiechem na twarzy.
Chyba zaraz rzygnę...
-Wsiadaj skarbie, podwozie Cię.
-Nie dziękuję, mój chłopak zaraz przyjedzie. -odpowiadam mając nadzieję, że odjedzie, bo naprawdę zaczynam się bać!
Kurwa!- warknął i wyszedł z auta kierując się w moją stronę.- nie chciałaś wsiąść po dobroci, to kurwa siłą Cię zaciągne!!- krzyknął.
I w tej chwili zapaliła mi się lampka, że mam uciekać, więc wzięłam nogi za pas nie odwracając się w stronę typa, bo słyszałam, że biegnie za mną. Jego kroki były coraz bliżej, aż poczułam szarpnięcie za ramię, przez co wylądowałam na betonie.
-Ty szmato!- wydyszał i pociągnął mnie za bluzkę, abym stanęła na proste nogi. Nagle poczułam pieczenie na policzku. Ten palant mnie uderzył?!
-Bądź grzeczna!- powiedział i zaczął ciągnąć mnie do swojego auta.
-Puszczaj!- zaczęłam krzyczeć.
-A krzycz szmato i tak tu nikogo nie ma, oprócz nas.-powiedział sztucznie się śmiejąc.
-Zostaw mnie proszę.-mówiłam już spokojniej, a łzy ciekły mi strumieniami. Nagle do moich uszu, doszedł głos auta, szybko się odwróciłam w tamtą stronę. Kierowca zachorował gwałtownie, wyszedł z wozu. Gdy zobaczyłam kto to, chciałam skakać z radości.
-Zostaw ją Chuju!- krzyknął Dylan, podchodząc do nas. Jego mięśnie były spięte, szczęka zaciśnięta, a w oczach miał mord?!
-Zabawie się z nią, a później jest Twoja.- powiedział, a ja na Jego słowa zaczęłam bardziej płakać.
W jednej sekundzie poczułam jak oprawca, puszcza moją rękę i zaczyna bić się z Dylanem.
Patrzyłam na to przerażona, nieraz widziałam jak ktoś się bił, ale w tej chwili cała się trzęsłam.
Widziałam już, że ten oblech nie ma siły na jakąkolwiek obronę, a z nosa cieknie mu spora ilość krwi.
-Dylan, Dylan!- mówię łapiąc go za bark.
Ale ten nie przestaje go okładać.
-Dylan, zostaw już go!- Tym razem krzyknęłam.
Chlopak spojrzał na mnie dopiero teraz, otrząsnął się z transu.
-Zabierz mnie do domu proszę.- powiedziałam i wtuliłam się w jego tors kiedy wstał.
Czułam się bezpieczna i nadsłuchiwałam bicia Jego serca. Niespodziewanie Dylan również mnie przytulił. Gdy już się uspokoiłam, oderwałam się lekko od chłopaka. A ten podniósł mój podbródek, dzięki czemu patrzyłam w Jego zielone oczy.
-Trzeba Ci to opatrzyć- mówi i lekko muska kącik moich ust. Najwidoczniej ten typ musiał mi rozciąć kącik ust kiedy mnie uderzył.
Opuszkiem palca zaczął muskać moją ranę, robił to tak delikatne, że mnie nie bolało, a wręcz przeciwnie podobało mi się to, był taki delikatny, zachowywał się jak nie On. Stop! To, że Cię uratował nie zmienia faktu, że tylko chcę cię zaliczyć!!!!! Przekrecam głową w bok, aby już nie mógł już dotykać mojej rany.
-Zawieziesz mnie?- pytam lekko spanikowana. Nie mogę mu ulec!!! Nie mogę !
-Jasne, muszę opatrzyć Ci tą ranę -mówi otwierając mi drzwi na miejsce pasażera, na które wsiadłam.
-Nie trzeba, poradzę sobie-mówi spokojnie.
-Nie chce słuchać odmowy, to przeze mnie wyszłaś z imprezy i trafiłaś na tego jebanego zboczeńca!-powiedział i zacisnął dłonie na kierownicy.
Akurat tu się z nim zgodzę, to jego wina !!
-Daj spokój to nic takiego, pewnie chcesz wrócić na imprezę- mówię co myślę i opieram się o drzwi patrząc w okno.
-Wolę być z tobą.- powiedział nagle po chwili ciszy.
Wyprostowałam się na siedzeniu, nie dowierzając temu co właśnie usłyszałam!
Dylan chce spędzać ze mną czas? Ten chłopak naprawdę zaczyna mnie zaskakiwać w pozytywny sposób, może nie chcę mnie tylko zaliczyć? A ja już wyrobiłam sobie o nim zdanie?
Poprawione przez: @cvtiepie97
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro