Rozdział 3
Sasuke
Przy kasie czekała kobieta. Zgaduję, że stała tu już kilka minut, ale nie wyglądała na zniecierpliwioną. Stanąłem za kasą i przywitałem się:
- Dzień dobry.
- Dzień dobry - odpowiedziała, nie patrząc na mnie.
Szukała czegoś w torebce, najprawdopodobniej portfela, a ja zacząłem kasować jej zakupy.
- To wszystko?
Szatynka popatrzyła na mnie i momentalnie się zarumieniła.
-T-tak.
Po obsłużeniu kobiety, sklep pochłonęła pustka. Wyjrzałem przez okna, które zajmowały całą ścianę, a pomiędzy nimi znajdowały się drzwi. Ulice były ogarnięte przez panujący na nich ruch. Każdy gdzieś się spieszył, samochody jeździły w tą i z powrotem, co jakiś czas zatrzymując się przed pasami. Piesi grzecznie czekali na niebieskie światło, po czym ponownie ruszali. Po chwili do sklepu wtargnął drugi klient, a na mojej twarzy zawidniał ciepły uśmiech. Jasnowłosy podszedł do kasy.
- To, co zawsze - oznajmił.
Naruto zawsze przed pracą wpadał do tego sklepu i kupował kanapkę z wodą. Sięgnąłem po jego zachcianki, po czym szybkim ruchem je skasowałem. Uzumaki podał mi 160 tysięcy jenów.
- Dzisiaj wrócę trochę później - powiedział.
- Szkoda, miałem nadzieję na ostry seks po pracy - posłałem mu pożądliwy uśmiech.
- Ekm, ja tu wciąż jestem.
Odwróciłem się i spostrzegłem, że Kushina-san stała obok nas. Posłała nam gniewne spojrzenie, ale po chwili się roześmiała.
*
Leżałem w łóżku. Było już późno, a Naruto nie wracał, jednak poinformował mnie o tym wcześniej. Może to zabrzmieć trochę dziwne, ale nie wiem, co mam ze sobą zrobić, kiedy go nie ma. Kręcę się w kółko i odliczam minuty. Ktoś, kto był kiedykolwiek zakochany powinien mnie zrozumieć. Chociaż myślę, że uczucia, jakimi go obdarowuję wykraczają poza skalę. To uzależnienie, niezdrowa codzienność. Naruto jest jak ten papieros, którego dzierżę codziennie w dłoni i wkładam do ust.
Usłyszałem dźwięk przekręcania kluczy w zamku i wiedziałem, że to mój lisek.
Naruto
Wtargnąłem do mieszkania i zapaliłem światło. Szybko pozbyłem się odzieży wierzchniej i położyłem klucze na stole. Wyciągnąłem szklankę z szafki i nalałem sobie wody. Zauważyłem, że Sasuke posprzątał, a nawet zrobił pranie.
Byłem tak zmęczony, że chciałem wejść prosto do łóżka. Starałem zachować się cicho, bo brunet już pewnie spał. Z resztą nieźle się napracował, chyba nie opuścił żadnej półki. Wziąłem szybki prysznic, założyłem koszulkę i bokserki po czym udałem się do sypialni.
W pokoju czekał na mnie Sasuke. Leżał rozwalony na całe łóżko, z rękami na karku, jak gdyby był panem tego świata.
- Nie śpisz? - zadałem pytanie, które po zastanowieniu uznałem za niezbyt inteligentne.
- Czekałem na ciebie - wyjaśnił.
- Posuń się - powiedziałem, zajmując miejsce obok niego.
Sasuke objął mnie ramieniem i pocałował mnie w czoło. Było mi tak przyjemnie w jego objęciach. Jestem szczęściarzem, że mam takiego chłopaka.
Zgasiłem lampkę nocną, a oczy jakby mi się same zamykały. Powoli odchodziłem w objęcia Morfeusza.
Sasuke
Naruto wygląda tak pięknie i uroczo, kiedy śpi. Widziałem go w tym stanie już wiele razy, ale nigdy mi się to nie znudzi. Miał lekko rozchylone usta i oddychał równomiernie. Odgarnąłem mu kosmyk blond włosów z twarzy.
- Jak było w pracy? - zapytałem.
- Dobrze - mruknął.
Był zmęczony, więc postanowiłem już więcej o nic go nie pytać. Objąłem go drugą ręką i przytuliłem się do niego, po czym poszedłem spać.
Naruto
Obudziłem się pierwszy i patrzyłem na śpiącego Sasuke. Jego klatka piersiowa powoli unosiła się i opadała. Spał bez koszulki, a ja miałem widok na jego zarys mięśni.
Ma takie idealne ciało. Jego twarz, włosy, oczy, tors, ręce... Nawet tyłeczek ma zgrabny.
Wyciągnąłem dłoń i wolnym ruchem zjeżdżałem po jego klacie. Ma taką gładką i jasną skórę. Przygryzłem wargę.
- Księżniczka postanowiła mnie molestować podczas snu? - Sasuke rzucił mi wyzywające spojrzenie.
Natychmiast cofnąłem dłoń, trochę zawstydzony.
- Głupi jesteś, dattebayo - zgasiłem jego ripostę.
- To nie ja molestuję ludzi, którzy śpią - Uchiha przekręcił się tak, że zawisł nade mną. - No chyba że chcesz, żebym zaczął.
Spojrzałem gdzieś w bok, onieśmielony jego słowami i bliskością. Poczułem, jak się rumienię.
Chociaż znamy się już tyle lat, on wciąż tak na mnie działa. Moje ciało drży, kiedy jestem blisko niego i prosi o więcej.
Sasuke pocałował mnie. Poczułem uderzające mi do głowy gorąco, kiedy jego ciepłe wargi oderwały się od moich.
- Nie... - odpowiedziałem cicho.
Jego dłoń powędrowała do mojego krocza i zacisnęła się na niej. Westchnąłem na ten nagły gest.
- To miejsce mówi co innego.
Naprawdę... Głupi głupek.
Mężczyzna zsunął moją bieliznę.
- Sasuke... Nie... - próbowałem protestować, ale mój głos nie był zbyt przekonujący.
Wsadził mojego penisa do ust. Cholerny bóg przyjemności, ten nieobliczalny Sasuke. To jego wina, że jest taki dobry i nie potrafię się mu oprzeć.
Poruszał ustami oraz językiem, a ja jęczałem, co jakiś czas wypowiadając jego imię. Było mi tak dobrze, czułem, jak kręci mi się w głowie. Sasuke patrzył wprost na mnie i moje reakcje, a ja próbowałem uciec od tych czarnych, onieśmielających mnie oczu.
Brunet poruszał głową coraz sprawniej. Wyglądał trochę jakby się mną bawił. Raz przyspieszał, a raz zwalniał, nie pozwalając mi dojść. Wiedział, że jestem wrażliwy na dotyk i robił to specjalnie. Jego język lizał czubek penisa, a ja czułem, że jestem już blisko orgazmu.
- Sasuke... Szybciej... - poprosiłem, szybko oddychając.
Miałem zamknięte oczy, ale niemal poczułem jego triumfalny uśmiech. Nie musiałem długo czekać i już po chwili doszedłem, zaciskając ręce na prześcieradle.
Otworzyłem oczy, a obraz miałem lekko rozmyty z powodu łez, które zebrały mi się podczas przyjemności. Próbowałem uspokoić swój oddech i zawstydzony, że tak łatwo dałem się wykorzystać spojrzałem na Sasuke.
- To było szybkie - skomentował, oblizując dłonie z cieczy.
Położyłem się na brzuchu i schowałem twarz w poduszce.
- W nagrodę zrób nam śniadanie.
Natychmiast się podniosłem.
- W-w nagrodę?! Powinieneś zostać ukarany! - oburzyłem się.
Uchiha popatrzył na mnie zdziwiony, a po chwili zaczął się śmiać. Widziałem jego drgające ramiona i roześmiane oko, a drugie było zakryte za długą grzywką. Widok ten był tak rzadki, że mimowolnie się zarumieniłem.
- No dobrze, zrobię... - zgodziłem się niechętnie, bardziej żeby ukryć zażenowanie.
Sasuke
- Wychodzisz już?
Naruto posmutniał i zrobił usta w podkówkę. Wyglądał niemalże jak dziecko. Ta urocza mina odejmowała mu kilka lat.
- Tak, nie chcę się spóźnić - oznajmiłem.
- Rozumiem... - przytaknął zgaszony głosem. - A, właśnie! - Nagle rozpromieniał. Cóż za szybka zmiana nastroju. - Zapomniałem ci podziękować, że tak pięknie wysprzątałeś nasze mieszkanko - powiedział i przytulił mnie. - Jestem z ciebie taaaki dumny! - ruszał głową, ocierając się o moją klatkę piersiową.
- A skąd wiesz, że to ja posprzątałem? Może zatrudniłem jakąś piękną sprzątaczkę w seksownym stroju pokojówki podczas twojej nieobecności? - posłałem mu sadystyczny uśmiech.
- Jesteś okropny! - odsunął się ode mnie, zrobił usta w ciup, marszcząc przy tym brwi. - Z resztą co to ma być? Jakiś nowy fetysz?
- Nie zaprzeczam, że chciałbym zobaczyć cię w stroju pokojówki.
- Z-zboczeniec! - lisek się zarumienił.
Pocałowałem go w usta.
- Do widzenia, kochanie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro