Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2


2 lata wcześniej

Sasuke

Miałem dziś na drugą zmianę, więc nie narzekałem na wczesne wstawanie. Śmiesznie to musi brzmieć w moich ustach, ale jak chcę, to potrafię spać do dwunastej. Brak snu towarzyszył mi długo, więc poszedłem do psychiatry. Po zdiagnozowaniu u mnie bezsenności pierwotnej, lekarz nakazał mi przestrzegać zasad higieny snu oraz kontrolować bodźce. Ponadto przypisał mi leki ułatwiające zaśnięcie, więc jest już ze mną całkiem dobrze.

Wszedłem do sklepu i udałem się na zaplecze. Od razu spostrzegłem rudą kobietę.

- Dzień dobry, Kushina-san - przywitałem się.

Spostrzegłem, że Kushina-san była już przebrana i gotowa do pracy. Po szybkim ogarnięciu wzrokiem pomieszczenia, zauważyłem, że poukładała już niektóre pudełka, co było naszą pracą na dziś.

- Spóźniłem się?

Kobieta miała włosy związane w kitkę. Zdążyłem już zauważyć, że kiedy bardzo próbuje się na czymś skupić lub ciężko pracuje, ma tendencję do wiązania włosów. Trochę dziwny nawyk.

Położyła karton na ziemi i odwróciła się w moją stronę, jakby dopiero teraz mnie zobaczyła i nie usłyszała mojego powitania.

- Och, cześć, Sasuke. Nie, nie, przyszłam dzisiaj trochę wcześniej.

- To dobrze. Zaraz pani pomogę, tylko się przebiorę.

- Nie, poradzę sobie. Idź lepiej na kasę.

- Zostawiła pani wolną kasę?

Kushina-san posłała mi przepraszający uśmiech, a ja westchnąłem głośno. Szefowi by się to nie spodobało, jednak mało mnie to obchodziło.

Po ukończeniu osiemnastego roku życia kończył się mój obowiązek szkolny, w konsekwencji czego miałem zostać wydalony ze szkoły. Cóż, trochę nie na rękę było mi zakończenie edukacji na poziomie drugiej gimnazjum. Nawet ja rozumiałem, że to wstyd.

Obiecywałem poprawę. Jak Uchiha Sasuke coś przysięgnie, a zdarza się to cóż... niezbyt często, to tego słowa dotrzyma. Zacząłem się uczyć. Cholera, po tak długim czasie nadal mnie to zadziwia. W tamtym momencie poczułem dziwne uczucie, którego dotychczas nie potrafię nazwać. Całe życie zmarnowałem na... Właśnie. Na niczym. Nie robiłem nic.

Nauka jest obowiązkiem szkolnym, a ja ten obowiązek kompletnie olałem. Dziwne uczucie, kiedy po tylu latach uczęszczania do szkoły pierwszy raz w życiu otwierasz podręcznik. Byłem zbuntowanym bachorem, który, cholera jasna chciał żyć własnym życiem, wolnym od zasad. I nadal jestem.

Naruto dużo mi pomógł. Był on moją główną motywacją do ukończenia szkoły. Cóż, na pewno nie byłem tak dobry jak on, uczyłem się tyle, ile trzeba było, aby zdać. Blondyn pomagał mi w nauce, chociaż był o klasę niżej, ale przy jego zdolnościach program podstawowy wyższej klasy nie miał znaczenia.

Następnie uczęszczałem do liceum ogólnokształcącego. Poddałem się w drugiej klasie. Miałem już serdecznie dosyć wszystkiego i byłem za stary. Czułem się, jakbym chodził do klasy z dziećmi. Byli to prawie dorośli ludzie, ale jednak patrzyli na mnie krzywo, pewnie wzięli mnie za jakiegoś kretyna, który będzie kiblował do końca życia.

Naruto rozwijał się dalej. Obecnie studiuje medycynę. Szkoły zaliczył z bardzo dobrymi wynikami, co nie było problemem do przyjęcia go. Myślę, że i po ukończeniu studiów nie będzie miał żadnych przeszkód.

Zawsze był taki dokładny, pracowity i miły dla wszystkich, a ja tylko patrzyłem z boku na jego sukcesy. Nie, to nie była zazdrość. Raczej... Pewien smutek. Obserwując go z góry (nadal jestem od niego wyższy) ze sztucznym uśmiechem dobijało mnie, jak bardzo marnowałem swoje życie.

Co takiego wówczas dwudziestojednoletni Uchiha Sasuke, który porzucił liceum mógł uczynić? Nie miał żadnego wykształcenia i pomysłu na życie, jedyne, co posiadał to słuchawki i paczka papierosów.

Kochałem Naruto i tyle mi wystarczyło. Kilka miesięcy temu zamieszkaliśmy razem. To była spontaniczna decyzja. Nie pamiętam nawet, jak do tego doszło, co było tego przyczyną. Wcześniej nawet o tym nie myślałem, po prostu palnąłem bezmyślnie "Naruto, zamieszkajmy razem". Nie pamiętam, czy byłem świadom swoich słów. Patrzyłem na moją miłość z wyczekiwaniem, a jemu odjęło mowę. Po jego policzkach spłynęły łzy - mimo, że był dorosły, nadal łatwo się wzruszał. Przytulił się do mnie i powiedział "Dobrze".

Na start dostaliśmy od Uzumaki Kushiny-san trochę pieniędzy, które zbierała od momentu narodzin Naruto. Oczekiwała tego momentu, kiedy jej syn opuści ich dom z jakąś piękną, ciężarną kobietą u boku. Życie potoczyło się trochę inaczej, ale za pewne nadal była szczęśliwa.

Chociaż kontakt z rodzicami wcale się nie poprawił, moi starsi też dali trochę od siebie. Naruto miał co jakiś czas płatne praktyki, ale to nie wystarczało. Po za tym był to jego już ostatni rok studiów, więc po tym na pewno znajdzie jakąś dobrze płatną pracę, a ja nie chciałem być darmozjadem.

Postanowiłem wziąć się za siebie i poszukać pracy, jak normalny człowiek, bo do tej pory nie robiłem nic. Matka Naruto i tutaj okazała swoje wielkie serce, ponieważ postarała się o zatrudnienie w sklepie, w którym pracowała. Zarobki nie były wielkie, ale cieszyłem się, że zrobiłem już jakiś krok, by naprawić błędy życiowe.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro