Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 40

Sasuke

Przyznaję bez bicia, jestem najgorszym chłopakiem na świecie. Zagadywałem mojego liska i dyskretnie odnawiałem mu już po kilku minutach pustą szklankę. Cóż, pijany był bardziej uległy i chętny do seksu. Sam czułem się już lekko wstawiony, więc on z pewnością już był.

- Sasu... - położył się na moim ramieniu, jakby miał zaraz zasnąć. - Jestem zmęczony - mruknął niewyraźnie.

O nie, nie, nie, nie, żadnego spania nie będzie przez najbliższe kilka godzin.

- To pewnie dlatego, że za dużo wypiłeś - odparłem spokojnie, po czym wyciągnąłem papierosa. - Chcesz?

- Nnnie w-wolno palić. To zabija.

Wnioskując po jego niewyraźnym bełkotaniu - tak, z pewnością był już pijany.

- E tam - przewróciłem oczami. - Może kiedyś byłeś świętoszkiem, ale ja cię zmieniłem.

- N-n-niepraaawda... - pokręcił przecząco głową.

- Mhm, ta - burknąłem sarkastycznie. - Pieprzyliśmy się jak miałeś trzynaście lat.

Okej, prawdopodobnie też nie pozostawałem do końca trzeźwy. Moja gęba stała się trochę bardziej rozmowna, trochę bardziej wulgarna i chyba właśnie nakłaniałem tego uke do palenia.

Uzumaki spojrzał na mnie z obrazą. Zrobił tak głupią i dziecinną minę, że momentalnie przypominał mi dziecko. Nie mogłem powstrzymać głośnego wybuchu śmiechu.

- Chodź - wstałem, złapałem go za rękę i pociągnąłem za sobą.

Podeszliśmy do największego okna w pokoju. Otworzyłem je i już po chwili uderzyło we mnie zimno z dworu. Wyciągnąłem zapalniczkę, włożyłem fajkę między zęby i ułożywszy dłoń w półkole, aby ochronić ogień przed wiatrem, zapaliłem ją. Po chwili wypuściłem dym z ust.

- Po prostu zaciągasz się, przytrzymujesz chwilę, a potem wypuszczasz. Z resztą popalałeś już kiedyś, prawda?

- T-to d-dlatego, że... - zawiesił się na chwilę - Chciałem s-sprawdzić, dlaczego ty to rrobiisz...

Podałem mu papierosa i znów zaśmiałem się, gdy spostrzegłem, jak ręce mu drżą. Po chwili jednak tego pożałowałem, bo błękitnooki nadepnął mi na stopę. Krzywiąc się pod wpływem bólu, wydałem z siebie nieme "co?". Cóż, przynajmniej jeszcze wycelować potrafi, więc nie napił się tak mocno. W każdym razie, bywało z nim gorzej.

- P-przestań się ze mnie śmiać.

Spróbował mojego papierosa i tak jak przypuszczałem, zakrztusił się nieprzyjemnym dymem. Przejąłem od niego fajkę.

- Tak jak myślałem, to jednak nie dla ciebie - oznajmiłem niewzruszony.

Zaciągnąłem się ostatni raz, poczym wyrzuciłem niedopałek przez okno. Podszedłem do mężczyzny i uprzednio odgarniając jego króciutkie włosy z czoła, pocałowałem go w to miejsce. Patrzyłem na niego z góry; mimo, że różnica między naszymi wzrostami była znacznie mniejsza niż kiedyś, wciąż przewyższałem go o te kilka centymetrów, przez co popadłem w pewien kompleks wyższości. Objąłem ramionami jego cudownie pachnące ciało. Zapach ten był połączeniem świeżo co użytych płynów w łaźni oraz aksamitnego, przyjemnego dla moich nozdrzy, słodkiego likieru. Zamknąłem go w uścisku, a brodę oparłem na lewym ramieniu.

- Ś-śmierdzisz... - ledwie wydukał, próbując mnie od siebie odsunąć.

No ładnie, ja tu myślę, jak przyjemny i uzależniający ma zapach, a on mi na to, że śmierdzę petami?

- Powiedział pijany mężczyzna.

- N-nie jessstem... - próbował zaprzeczyć, uparcie błądząc wzrokiem. Patrzył na każdą rzecz dookoła, tylko nie w moje oczy.

- Jasne. Posłuchaj, jak mówisz.

Oboje zamilkliśmy, jednak była to pożądana cisza. Naruto zapewne był świadom własnego stanu umysłu i zaprzeczaniem niczego by nie udowodnił. Dotknąłem jego jasnych włosów na chwilę zatapiając w nich swoje palce. Przeszedłem dotykiem w dół, docierając do jego twarzy i poświęcając uwagę gładkiej skórze na policzku. Delikatnie rozchylone wargi, z pomiędzy których wyczuwałem przyspieszony oddech, aż się prosiły, żeby je całować, a słodkie rumieńce nie widniały już wyłącznie pod wpływem alkoholu.

Cholera jasna, szalałem za tym, że on szalał za moim dotykiem.

Dotknąłem jego podbródka i go delikatnie uniosłem, w końcu zmuszając Uzumakiego do kontaktu wzrokowego. Przybliżyłem się do niego tak, że dotykaliśmy się czołami, a jego twarz ogarnąłem rozgrzanym oddechem.

Wciąż nie mówiliśmy nic, słowa były zbędne. Cieszyliśmy się wzajemnie własnymi istnieniem i oddawaliśmy się błogości tej chwili.

Pieściłem dłonią jego skórę za uchem. Po chwili otworzył szerzej usta, jakby chciał coś powiedzieć, poczym gwałtownie je zamknął, układając w wąską linię. Powtórzył tą czynność jeszcze dwa razy, zanim prawie szeptem powiedział to, co faktycznie chciał mi powiedzieć:

- K-kocham cię.

Pokazałem moje białe ząbki w szerokim, szczerym uśmiechu. Trwało to jednak tylko chwilę.

- Ja ciebie też - odpowiedziałem równie cicho co on, bojąc się, że słowa te mogą być odebrane przez kogoś innego, chociaż w pomieszczeniu znajdowaliśmy się tylko my.

Pożądanie wzięło nade mną górę. Kurwa mać, nawet nie zdawał sobie sprawy, jak erotycznie wyglądał, jakby tylko czekał, aż go mocno zerżnę.

- Chcę cię kochać, Naruto - wyszeptałem mu wprost do ucha.

Byłem tak blisko niego, że czułem, jak całe jego ciało drży. Tracił równowagę, więc objąłem go w pasie. Gorący, nierówny oddech przyjemnie muskał moją szyję.

- Mam ochotę na ostry seks - ponowiłem szept, pozwalając mu roztapiać się w moich słowach.

- J-ja... też - wyznał nieśmiało.

Nie ukrywam, że uwielbiam, kiedy Naruto mi się podporządkowuje. W końcu byłem facetem, uparcie goniłem za swoją ofiarą.

Zadowolony, uśmiechnąłem się lekko i polizałem go za uchem, na co momentalnie się wzdrygnął i wydał z siebie coś na kształt stłumionego pisku. Po dokonanym fakcie, całkiem zażenowany zasłonił usta ręką.

Zaśmiałem się krótko.

- Tyle lat razem i wciąż się mnie wstydzisz?

Odsunąłem się na niewielką odległość, aby móc zobaczyć jego twarz, która ku mojemu zaskoczeniu była jeszcze bardziej pożądliwa niż mi się zdawało. Nie tylko jego policzki, ale i cała twarz przybrała barwę delikatnego różu, a w kącikach oczu zebrały się urocze łezki, które miałem ochotę wytrzeć, jednakże po chwili pomyślałem, że wygląda z nimi całkiem ładnie. Cóż, byłem prawie pewny, że teraz to i ja się zarumieniłem, a kolega w spodniach dawał o sobie znać. Cholera, dlaczego ten nieporadny lisek musi tak na mnie działać?

Patrzyliśmy sobie bez słowa w oczy. Położył dłonie po obu stronach mojej twarzy, przybliżając ją do siebie. Wyraźnie czułem zapach alkoholu.

- T-t-to przez to, że w takich momentach... jesteś całkiem inną osobą - odpowiedział.

Zamknął oczy, po czym mnie pocałował. Jego usta były takie miękkie i ciepłe. Trwało to tylko przez moment, ale tyle wystarczyło, aby po moim ciele rozeszła się fala przyjemności. Definitywnie upicie go, to najlepsza rzecz jaką mogłem zrobić w ostatnim tygodniu. Oddałbym wszystko dla tej chwili. Ponownie spojrzał na mnie, jakby wyczekując reakcji. Nie wiem, co on sobie wyobrażał, ale dla mnie był to jednoznaczny, zachęcający do dalszych i niepowstrzymanych działań znak.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro