Rozdział 30
Kilka miesięcy później
Naruto
Tak oto wracamy do punktu wyjścia. Ukończyłem studia i zostałem lekarzem, a moje relacje z Sasuke znacznie się polepszyły i mam nadzieję, że już tak zostanie.
*
- Słucham? - odebrałem dzwoniący telefon.
- Ehm... Uzumaki Naruto? - usłyszałem przyjemny, damski głos pochodzący z drugiej strony słuchawki. Wydawało mi się, że gdzieś już go słyszałem.
Siedziałem w kuchni. Słysząc swoje imię i nazwisko z ust nieznajomej osoby, odruchowo zmieniłem pozycję, podpierając się łokciem o blat.
- Tak... Kto mówi?
- Och! - Dziewczyna wyraźnie się ucieszyła. - Sakura. Haruno. Chodziliśmy razem do gimnazjum. P-pamiętasz? - zapytała niepewnie, jakby w obawie, że mógłbym o niej zapomnieć.
- Sakura-chan! Jasne, że pamiętam! Kopę lat! Jak mógłbym o tobie zapomnieć?
W końcu byłaś moją pierwszą miłością - dodałem w myślach.
- Czego się tak drzesz? - usłyszałem poirytowanego Sasuke.
Najwyraźniej dostrzegł moje zadowolenie, bo zmarszczył delikatnie brwi.
- To Sakura-chan! - oznajmiłem.
Na twarzy Uchiha pojawiła się jeszcze większa dezorientacja. Chyba nie miał pojęcia, o kim mówiłem.
- No wiesz, Haruno Sakura. Cho-chodziliśmy razem do gimnazjum - zacząłem się mieszać, bo zobaczyłem, że Sasuke w ogóle jej nie pamięta. Dlaczego? - Miała krótkie, różowe włosy - dodałem, wykonując ruch ręką, aby zilustrować długość jej włosów.
- Aaa, ta... - rzucił, przewracając oczami.
Pokiwałem potakująco głową, czując, jak się szczerzę od ucha do ucha. W końcu miło jest znów usłyszeć głos dawnej koleżanki z klasy.
Sasuke podszedł do lodówki, po czym ją otworzył. Patrzył przez chwilę na jej zawartość, aż w końcu schylił się i wziął jakiś jogurt.
- Zapytaj się jej, czy dalej jest taka płaska - polecił mi.
Zasłoniłem słuchawkę w obawie, że mogła to usłyszeć. On jak zwykle tylko o jednym!
- Sasuke! To niegrzeczne! - poczułem, jak się czerwienię.
- Hmm? Czy coś się stało? - zapytała Sakura.
- Ach, nie, nie, nic takiego! - machnąłem ręką. - Przepraszam, już jestem.
Haruno zachichotała.
- A więc nadal... Chodzisz z Sasuke? - zapytała, najwyraźniej słysząc, jak wymawiam jego imię i domyślając się, że siedzę z nim w jednym pokoju.
Uchiha usiadł obok mnie i zabrał się za posiłek. Patrzył na mnie, odbierając mi komfort rozmowy, tym bardziej, że temat zszedł akurat na niego. Chyba bardzo chciał usłyszeć moją odpowiedź. Wpatrywał się we mnie swoimi czarnymi oczami, przyprawiając mnie o rumieńce. Dobrze wiedział, że onieśmiela mnie, gdy patrzy na mnie tym wzrokiem. Bałem się, że wyglądam głupio albo gorzej - po jego głowie chodzą teraz głupie myśli. Odwróciłem wzrok, poprawiając koszulkę, gdy dostrzegłem, że wystaje mi obojczyk i kawałek klaty. Nie dam ci się napatrzeć, Uchiha.
Jezu, poczułem szybsze bicie serca tylko od jego perfidnego gapienia się. Czemu muszę być tak żałośnie zakochany?
- Ehm, właściwie my... - zastanawiałem się, czy potwierdzenie będzie właściwym krokiem. Spojrzałem kątem oka na Sasuke, który posłał mi pytające spojrzenie. Odwróciłem się w jego stronę. - Tak - powiedziałem, patrząc mu prosto w oczy. Zrobił dość śmieszną minę, która miała chyba oznaczać zadowolenie i podziw.
- To dobrze. Ja też jestem z Kakashim.
- Tak? Cieszę się, że się wam udało.
Uchiha zaczął ponownie mnie rozpraszać. U tego niewyżytego zboczeńca nawet jedzenie jogurtu nie mogło normalnie wyglądać.
- Ogólnie to planuję wraz z Ino i Hinatą spotkanie klasowe.
Oblizywał łyżkę i wkładał ją do ust... W dwuznaczny sposób. Gdy tylko zobaczyłem jego próbę uwodzenia mnie, zaśmiałem się z zażenowania. "Idiota" powiedziałem bezgłośnie, aby Sakura tego nie usłyszała. Sasuke zrozumiał, co myślę o jego zboczonym zachowaniu, wyczytując z ruchu moich warg.
- Powiadomiliśmy już większość osób. Jednak jeśli znasz czyjś numer albo chociaż wiesz, gdzie mieszka, to daj znać.
Podszedł do mnie i nachylił się do ucha.
- Wiem, że to lubisz - wyszeptał, a po moim karku przeszedł dreszcz.
Odepchnąłem go ręką, po czym odwróciłem się i zdzieliłem po głowie. Zaśmiał się i poszedł usiąść na kanapie.
- Tak, jasne - potwierdziłem, ledwo skupiając się na tym, co Sakura do mnie mówi.
- Oczywiście ty też się zjawisz. Prawda, Naruto?
- Tak, postaram się - pokiwałem głową.
- Wspaniale. Dam ci jeszcze znać. To... Do usłyszenia.
- Do usłyszenia.
Nacisnąłem przycisk zakończenia rozmowy.
***
Czas na odrobinę "ukochanej" bohaterki. Prawdopodobnie w następnym albo późniejszym rozdziale pojawi się Kakasasku. Hejt za 3... 2... 1...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro