Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XXXII

- Mógłbyś się ruszyć? Próbuję to zapiąć.
- Jak wstanę, ta walizka wybuchnie! A ja nie mam zamiaru znowu tego pakować.
- Pokaż, co jest w środku.
Chłopak ostrożnie wstał cały czas przytrzymując zamknięte wieko walizki. Gdy odsunął ręce zamknięcie rzeczywiście rozsunęło się, a z torby wyleciało parę zmiętych koszulek i innych rzeczy.
- Mogę wiedzieć po co ci krem do opalania? Albo menaszka? Mam naczynia w domu.
- Wszystko może się przydać - stwierdził, zakładając ręce na piersi i teatralnie odwracając głowę.
- Kto cię pakuje w trasę?
- Sam sie pakuje. Uh, Liam - Harry poddał się pod krytycznym wzrokiem Cassie.
- Okej, to odłożymy, to trzeba złożyć, a tego... Tego musisz sie pozbyć - zarządziła trzymając między palcami okropną sraczkowatą koszulkę w czerwono-zieloną krate.
- Kupiłem ją w Amsterdamie! To pamiątka! - oburzył się brunet.
- Masz mnóstwo pamiątek z chyba każdego miejsca na ziemi. To - machnęła szkaradną koszulką - cię nie zbawi. Poza tym nigdy tego nie nosisz.
- Żartujesz? To jest okropne! Jak miałbym to na siebie włożyć?
Blondynka już chciała coś powiedzieć, ale widząc, że Harry nie żartuje po prostu wrzuciła ubranie do kosza stojącego przy biurku.
- To będzie ciężki wieczór - mruknęła.

- A co jak mnie nie polubią?
- Tata na pewno cię polubi, a mama... No cóż, ona nie lubi nawet mnie.
- Jak to?
- Ciężki przypadek. Za dużo by mówić.
- Oh, okey.

- Pośpiesz sie!
- Nie możesz na mnie krzyczeć, jestem gwiazdą. Moje fanki ci zjedzą- odgrażał się Harry.
- Nie krzyczałabym gdybyś umiał przygotować sie szybciej i wyruszylibyśmy o czasie!
- Perfekcja wymaga czasu - stwierdził chłopak poprawiając włosy.
- Zdecydowanie miałeś go za mało.
- Wiesz, ostatnio podszlifowałem swój podryw i mam coś na takie jak ty... - odezwał się Harry, gdy siedzieliśmy już w samochodzie.
- No, dawaj.
- Nie potrzebuję Aquamenti by sprawić, że będziesz mokra tej nocy - pruszał brwiami spoglądając na mnie.
- O nie! - wybuchłam śmiechem - Masz tego więcej prawda?
- Kochanie, jedna noc ze mną i będą cię nazywać Jęczącą Martą.
- Boże! - nie zdołałam wydusić więcej. Ogólnie trudno mówić, gdy dusi cie śmiech. Harry nie zrażony moją reakcją, kontynuował swój podryw.
- Mam nadzieję, że zgodzisz sie być moim horkruksem, bo zabiłbym, by mieć kawałek siebie w tobie.
- To nie było takie złe! Wszystkie Potterhead twoje!
- Chcę tylko jednej - mruknął cicho, a ja poczułam dziwny ucisk w klatce piersiowej.
- Zjedziesz na stacje? Jestem głodna.
- Okey, od razu zatankuje.
Poczekałam, aż brunet napełni zbiornik paliwa i razem udaliśmy się do sklepiku. Chłopak zapłacił, a ja wybrałam parę słodyczy, dwa hot-dogi i dwie kawy i również zapłaciłam. Tym razem ja stawiam.
Wróciłam do auta i podałam Harremu jego posiłek. Nie zjedliśmy śniadania przez to, że zaspaliśmy, więc przekąski szybko zniknęły. Wróciliśmy na drogę popijając kawę i rozmawiając o planowanej na Nowy Rok imprezie.

- Jesteśmy na miejscu - mruknęłam gdy po parunastu godzinach jazdy zauważyłam podjazd mojego rodzinnego domu - Wejdziemy, przywitamy sie i idziemy spać. Przedstawie was jutro. A i niestety musisz spać ze mną. W końcu 'jesteśmy razem' - zrobiłam w powietrzu zajączki. Było późno, a mi nie uśmiechała sie ta cała otoczka przedstawiania rodzinie partnera.
- Żaden problem. Ale mogłabyś się tak nie wiercić - zaśmiał się Harry.
- Daj spokój, mam ogromne łóżko. Nie musimy sie nawet stykać. Jeżeli nie chcesz, oczywiście.
- Jeszcze to przemyślę - stwierdził i ruszył do bagażnika, aby wziąć nasze bagaże.
Weszliśmy po trzech małych schodkach prowadzących na werandę i otworzyłam drzwi kluczem, który jak zawsze, leżał pod doniczką. Tata zawsze zapomina swoich, a mama na szczęście nie wie o tym zapasowym.
Zdjęliśmy po cichu buty, ponieważ domownicy spali, a im dłużej śpią, tym dłużej odwlekają się niezręczne komentarze mojej matki. Udaluśmy się na górę. Harry rozebrał się pozostając w samych bokserkach i rzucił się na łóżko mrucząc coś, że umyje sie jutro. A ja... A ja też byłam zmęczona, więc poszłam w jego ślady.

~°~
Kolejny!
Niedługo poznamy rodzinę Cassidy! No, Georga już znacie, czas na rodziców! Rozdział przejściowy, ale mam nadzieję, że sie podoba!
Bayo!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro