Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

一 days pass by and my eyes stay dry and I think that I'm okay 一

Lata mijały teraz zdecydowanie za szybko. Do pewnego wieku, mały Wei Wuxian chciał jak najprędzej dorosnąć, a kiedy już dopiął swego zapomniał, że kiedykolwiek miał takie marzenie. Nie uznał tego za coś godnego zapamiętania, ponieważ każdy, choć raz w życiu chciał stać się z dnia na dzień dorosłym, a nie być brany za aroganckiego dzieciaka. Wuxian żałował, że czas pędził w tak zatrważającym tempie z jeszcze jednego ważnego powodu.

Właśnie tego powodu miał pilnować, ale jak na złość niespełna szesnastoletnia już Wuji zniknęła mu z oczu.

Mężczyzna w czarnej szacie przybył na targowisko i będąc zdenerwowany przeklinał w myślach samego siebie, jak i dziecinę, którą urodził.

Gdzie ta mała smarkula? - pomyślał i trzymając za pasem swój miecz oraz flet przemykał między straganami ludzi, którzy teraz należeli do sekty LanWei.

Zbudowanie tak znaczącej sekty w świecie kultywacji było dla małżeństwa Lan prawdziwym sukcesem, choć początkowo tego nie planowali. Lud dał im tytuły, a także wyznaczyli ich liderami nie patrząc na to, że oboje byli mężczyznami. Nigdy bowiem nie zapomnieli Lanom jak uchronili ich życia, domy oraz doliny przed tajemniczą Ciemnością, której twórcą był szaleniec Zhu Moran. Małżeństwo Lan dało schronienie wielu mieszkańcom, zaczęli ich szkolić w walce na miecze, a uczniów z mniejszych klanów uświadamiali w naukach kultywacji. Wangji wybudował nawet Sale do nauk gry na cytrze, jak i również nauczał zasad panujących w sekcie LanWei.
Początkowo byli odosobnioną sektą, niewidoczną, lecz z czasem nadszedł przełom i zostali zaproszeni do Wieży Złotego Karpia przez lidera sekty Jin z Lanling - Jin Linga. W świecie kultywacji stali się jedną z najmniejszych prominentnych sekt, lecz na tyle dużych, aby byli brani pod uwagę przez całą resztę. Zdania na temat LanWei były podzielone, sekta posiadała więcej przeciwników niż sprzymierzeńców, co dało się odczuć podczas rozmów z liderami innych potęg.

Lan Zhan zaraz kończy wykłady... Co ja mu mam powiedzieć? Że znowu zgubiłem nasze jedyne dziecko?

Lan Ying odchodził powoli od zmysłów, a jego zdolności logicznej dedukcji gdzieś uleciały. Poszukiwanie Wuji było dla niego bardziej skomplikowane niż rozwiązywanie zagadek pełnych mrocznych tajemnic. Wuxian nigdy się nie bał Żółwia Zagłady czy żywych trupów. Zdecydowanie bardziej obawiał się psów, ale przede wszystkim zawiedzionego wyrazu twarzy Lan Zhana. Nie chciał go znów rozczarować. W końcu mu obiecał, że dzisiejszego dnia zajmie się niesforną Wuji, która często wymykała się z Doliny Płatków Wiśni na nocne łowy.

— Paniczu! — do uszu Wuxiana dotarł znajomy głos.

Kultywator, a także jeden z liderów sekty odwrócił się w kierunku Mrocznego Generała.

— Wen Ning.

— Paniczu — członek nieistniejącej już sekty Wen w podskokach przybiegł do Wuxiana zdać raport. — Paniczu Lan... Przepraszam, ale nigdzie nie mogę znaleźć panienki Lan — przyznał z lekkim wstydem, a Wuxian położył dłoń na jego barku, aby dodać mu otuchy.

— Wen Ning... Nie musisz mnie przepraszać — mężczyzna objął go ramieniem i przeszli parę kroków przed siebie, a Mroczny Generał z obawą patrzył na to jak panicz zacisnął palce w piąstkę i tłumił w sobie złość. — Przecież oboje wiemy, że moja córka to spryciula i odziedziczyła mnóstwo moich cech. Tylko przy Lan Zhanie udaje niewiniątko. Już ja ją nauczę.

— Paniczu.

— O co chodzi?

— Panienka Wuji to dobre dziecko — podkreślił Wen Ning, który spędzał z małą panienką Lan wiele czasu, gdy była jeszcze malutka.

— Wen Ning~~ — powiedział przeciągle Wuxian i westchnął głęboko. — Wiem, że jest dobra, jest najlepszą córką, ale czasami mam wrażenie, że odziedziczyła pewne cechy po Jiang Chengu. Tamten smarkacz też był taki uparty. Wuji robi też wszystko na opak! — uniósł swój ton, po czym szybko się uspokoił. — Nieważne, nieważne — machnął ręką, ponieważ zrozumiał, że sam nigdy nie był wzorem do naśladowania. — Powinniśmy już wracać do Pawilonu Kolorów.

— A co z Wuji? — zapytał zaskoczony, a jego usta wykrzywiły się w małą literę o.

— Skoro gdzieś poszła to przyjdzie też czas na jej powrót — stwierdził, a gdy przeszedł na kolejną alejkę wraz z Mrocznym Generałem zobaczyli jak pobliska karczma z winem została już otwarta. — Jesteśmy w sam raz — Lan Ying zaśmiał się delikatnie, wziął Wen Ninga za rękę i oboje pobiegli się napić.

***


Błękitna szata z białymi akcentami powiewała na wzgórzu, gdy szesnastoletnia Lan Wuji szła po schodach do Pawilonu Kolorów, który znajdował się nieopodal Sal Nauki. Córka Lan Zhana oraz Lan Yinga szła wyprostowana i zachowywała się dostojnie biorąc przykład ze swojego ojca, którego zawsze podziwiała. Wstążka z motywem chmur umieszczona była na jej czole, lecz na rozpuszczonych włosach, długich, na środku widniał warkocz, który przeplatały dwie odmienne wstążki. Czerwień i błękit ozdabiały jej nienaganną fryzurę i krocząc dalej przed siebie kątem oka ujrzała ojca, który gdy tylko ją zauważył postanowił zaczekać na nią na szczycie schodów. Hanguang-jun objął swym wzrokiem pozostałą część schodów poszukując swego męża, która akurat dziś miał bacznie przyglądać się Wuji i pilnować ją jak oka w głowie. Ich córka była coraz starsza, jej umiejętności w walce na miecze i gra na cytrze, jak i flecie prostym stała się o wiele bardziej rozwinięta oraz skuteczna w walce. Sumienność, poziom szanowania magicznych broni i duża wprawa sprawiły, że Lan Wuji była coraz bardziej pewna siebie i często wykradała się poza mury Doliny Płatków Wiśni, aby polować samotnie na żywiołaki i duchy.

— Ojcze — ukłoniła się przed Lan Zhanem, oddając mu należyty szacunek ze względu na to, że był głównym liderem sekty.

— Gdzie jest Lan Ying?

Wuji natychmiast uciekła wzrokiem od dostojnego mężczyzny.

— Zgubiłam go przy targu — przyznała nieśmiało, a jej czubki uszu zaczęły się czerwienić, ponieważ nie chciała, aby Lan Ying miał przez nią jakiekolwiek kłopoty. — To moja wina. Proszę, nie bądź zły na tatę — Wuji podeszła ze wpuszczona głową do Wangjiego, a ten chwycił ją delikatnie za podbródek i poniekąd zmusił ją do tego, aby popatrzyła mu w oczy.

Patrzył na nią przez dłuższą chwilę. Jej duże brązowe oczy błyszczały niczym promienie słońca odbijające się na tafli przejrzystej wody. Blada skóra i malinowe usta zdradzały to, że była dziewczyną, pomimo tego, że często chodziła w męskich szatach. Zawsze tłumaczyła się tym, że męskie ubrania były bardziej praktyczne na polu bitwy oraz łowach dlatego Lan Zhan nie zakazywał jej zmieniać szat chyba, że mieli wspólnie wyruszać na konferencje dyskusyjne. Wtedy Wuji nie miała wyboru i musiała wyglądać jak dama, lecz wtedy Wangji musiał na nią szczególnie uważać bojąc się tłumów młodych adoratorów, którzy mogliby przedwcześnie odebrać mu jedyne dziecko. Lan Zhan uważał, że Wuji była zbyt młoda, aby wyjść za mąż.

— Ojcze...

— Powinnaś bardziej szanować Lan Yinga — powiedział głębokim, choć niskim tonem, który wywoływał w Wuji refleksje.

— Ale ojcze... Czasem trudno mi uwierzyć, że tata naprawdę był Mistrzem Demonicznej Kultywacji, Patriarchą Yiling, człowiekiem posiadającym tak wielką moc... On nawet nie potrafi mnie przypilnować, a kiedy widzi małego szczeniaka ucieka szybciej niż ty latasz na mieczu. Ty ojcze jesteś osobą, którą wręcz trzeba szanować. Jesteś najprawdziwszym liderem, twoja walka na miecze jest idealna, a ataki strunowe cytry nie mają sobie równych! — Wuji na moment się zapomniała i zaczęła mówić bez końca. Młoda dziewczyna, gdy tylko się złapała na tym jak wiele słów opuściło jej usta, wtedy się zawstydziła i dłonią zaczęła delikatnie uderzać o swoje usta. — Za dużo mówię — dodała i zacisnęła swoje wargi, a wtedy Lan Zhan dotknął jej wstążki z motywem chmur. Był jej ojcem, członkiem rodziny, zatem nie potrzebował do tego czynu żadnej zgody.

Hanguang-jun jeszcze raz przyjrzał się swojej pięknej Wuji i odnosił wrażenie, że jego córka jest niezwykle podobna do Lan Yinga. Czuł się tak, jakby miał przy sobie dwóch Lan Wuxianów i przez samą taką myśl nie potrafił utrzymać swego uśmiechu w ryzach. Uniósł delikatnie kącik ust, po czym cofnął swą rękę i ułożył ją na plecach prostując postawę. Lan Zhan od najmłodszych lat Wuji widział w niej swojego małżonka. Najczęściej przypominał sobie o momencie, gdy Xichen podczas odwiedzin przywiózł wiele słoi Uśmiechu Cesarza. Lan Ying wieczorem otworzył jeden ze słoi i postawił go na stoliku. Wuji wtedy chciała dostać go w swoje ręce, ale Wangji w porę zareagował i zabrał białe naczynie. Nie spoczywało w jego rękach zbyt długo, ponieważ Wuxian szybko mu je odebrał, po czym kucnął przy córce i pogłaskał ją po głowie uważając na białą wstążkę.

— Nie możesz pić wina, Jijimężczyzna w czarnej szacie zerknął na stojącego obok Hanguang-juna i powstrzymał śmiech. — Nawet twój tata nie może pić.

Lan Zhan przypomniał sobie ten dzień i zaczął odchodzić w kierunku miasta, lecz nim postawił kolejny krok powstrzymał go głos jego córki:

— Ojcze, pozwól mi wychodzić na nocne łowy. Nie musisz się o mnie bać na zapas. Dam sobie radę, doskonale mnie wyszkoliłeś — wyznała z pełną nadzieją, że wreszcie uda jej się zyskać przychylność jednego z rodziców.

— Lan Ying także cię nauczał.

— Ale ojcze... Wiesz jaki jest tata on...

— Cangse — Hanguang-jun zwrócił się do niej jej kolejnym imieniem i ponownie zwrócił się w kierunku Wuji. — Jesteś moją córką, ale także Lan Yinga. Twoje imię Cangse oznacza ukryty kolor. Znasz doskonale historię początków sekty, znasz życie moje i Lan Yinga, zatem...

— Mam zawsze pamiętać o tym, że jestem połączeniem koloru czerwieni i błękitu, ale mam odnaleźć swój własny kolor.

— Mn — mruknął Lan Zhan, który po chwili zaczął iść w kierunku targu.






Wangji był znany każdemu mieszkańcowi nie tylko Doliny Płatków Wiśni, ale całej Dolinie Końca i Początku. Harmonia ludu, ich wdzięczność, wspólna praca nad budową tak wyjątkowego, a zarazem osobliwego miejsca. Wieśniacy, strażnicy, a także uczniowie sekty LanWei kłaniali się i witali mężnego, pięknego mężczyznę, który poszukiwał swego męża.

Dostrzegł go nieopodal karczmy. Z trzech drewnianych schodków pomógł mu zejść Mroczny Generał, który trzymał Lan Yinga pod swoim ramieniem. Mężczyzna w czarnej szacie śmiał się w głos i spacerował blisko Wen Ninga, co zdecydowanie nie spodobało się Hanguang-junowi. Lider sekty zaczął iść w ich kierunku, a Wuxian w tym czasie przestaną na środku drogi i spojrzał na grupę dzieci bawiących się z białymi królikami.

Mężczyzna z czerwoną wstążką we włosach od razu przypomniał sobie, gdy Wuji była maleńka, a Lan Zhan zaczął ją przykrywać gromadą królików. Raz nawet pozwolił im spać razem z nią w jednym łóżku, co było dla Patriarchy bardzo zabawne, a zarazem urocze.

Lan Ying dotknął swojego brzucha, a Wen Ning błyskawicznie zareagował.

— Paniczu? Czy wszystko w porządku? Dobrze się czujesz?

Wuxian uśmiechnął się delikatnie i pokiwał głową dając znać, że wszystko z nim było dobrze. Po prostu zaczął rozmyślać o bliznach, które Wangji w nim zaakceptował.

Zastanawiam się czy Lan Zhan widzi swoimi oczami inaczej? Fakt, jestem przystojny, ale żeby akceptować takie blizny?

— Paniczu Wei! Paniczu Wei! — do Wuxiana podbiegły trzy młode, urodne kobiety.

Lan Zhan stanął w miejscu i przyjrzał się jak jedna z wiankiem na głowie chwyciła go za rękę i pociągnęła go w stronę straganu z pestkami dyni i słonecznika.

Wielu mieszkańców wciąż nazywało Patriarchę Yiling jego dawnym nazwiskiem. Nie odnosiło się to do braku szacunku względem Lan Wangjiego, lecz nawet po tak wielu latach mnóstwo ludzi kojarzyło go bezustannie z nazwiskiem Wei. Tłumaczyli się zwykle tym, że Wei Ying swoją osobowością nie pasował do tak prominentnej sekty jak Lanowie. Zasady? Kary za najmniejsze przewinienie? Wuxian był całkowitym przeciwieństwem mieszkańców Zacisza Obłoków. Dodatkowo w nazwie ich sekty drugim członem było nazwisko Wei, więc postanowili nazywać Wuxiana właśnie tak.

— Proszę paniczu skosztować! Słoneczniki dojrzały, a pestki dyni zostały suszone i przetrzymywane w piwnicach! Są wyborne, paniczu!

Lan Ying poklepał się po klatce piersiowej i spostrzegł, że znów nie wziął ze sobą sakiewki z pieniędzmi. Postanowił jak najszybciej wybrnąć z tej sytuacji, choć żałował, że nie mógł pozostać w towarzystwie tak pięknych kobiet.

— Muszę podziękować, drogim paniom. Niestety nie widzę w pobliżu osoby, która by mi wydłubała nasiona z tych potwornych skorupek — odmachał im na pożegnanie, pociągnął Wen Ninga za koniuszek szaty i zaczął z nim iść dalej.

— Paniczu, przecież uwielbiasz słonecznik — zauważył Mroczny Generał.

— Lubię go tylko kiedy jest obrany — podniósł palec w górę i wyjaśnił tę znaczącą różnicę.

Wen pokiwał pośpiesznie głową i szedł dalej wraz ze swym paniczem.

— Paniczu, jutro wyruszasz wraz z liderem sekty do Lanling?

— Wen Ning... Czy musiałeś mi popsuć ten dzień? Nie chce nawet myśleć o spotkaniu z tymi pawiami.

— A co z panienką Wuji?

— Pójdzie z nami. Lan Zhan się uparł, że musi uczestniczyć w konferencjach dyskusyjnych.

— A sekta... Jiang? — dopytał, choć wiedział, że był to drażliwy temat dla Wuxiana. — Panienka Wuji nigdy nie poznała swojego wuja...

— Lider sekty Jiang od lat nie uczęszcza na konferencje — podkreślił Lan Ying i nie chciał już dłużej mówić o swoim młodszym bracie, który żywił do niego tak wielką urazę, że przestał pojawiać się w Wieży Złotego Karpia. Widywano go tam tylko, gdy sekta LanWei ogłaszała swoją nieobecność. — Nieważne, powinniśmy kupić coś na drogę. Masz ze sobą pieniądze?

Wen Ning miał jakieś dziwne przeczucie, że ktoś ich obserwował. Ning zerknął w prawo, jednak tak napotkał tylko spojrzenia ludu, którzy witali panicza Wei. Ludzie go kochali, ponieważ mimo swojej eksponowanej próżności on każdemu potrafił pomóc. Wszędzie było go pełno, często broił albo czegoś zapominał, lecz mieszkańcy widzieli w nim wybawcę i wspaniałego drugiego przywódcę. Wen Ning następnie odwrócił się w lewo i wtedy jak poparzona chciał odejść z daleka od Lan Wuxiana, lecz Ying wciąż trzymał go za szatę.

— Wen Ning? Co ty wyrabiasz? Jestem pijany, chcesz, żebym upadł na ziemię? — zapytał, marudząc pod nosem, a gdy uniósł swoją głowę wtedy poczuł jak szata Generała zaczęła parzyć go w dłoń i sam odskoczył na parę metrów w bok. — Aa... Han-Hanguang-jun? — zaczął się jąkać, a fala potu zalała jego ciało ze wstydu, ponieważ nie tylko złamał jedną z zasad panujących w Dolinie Końca i Początku, ale również był zbyt blisko drugiej osoby. Lan Zhan pozwalał mu jedynie na bliskość z nim i nikim innym. — Czy nie powinieneś być teraz na lekcjach z Wuji? Nasza córka musi ci dorównać umiejętnościami gry na cytrze — chciał wypaść jak najbardziej naturalnie, lecz nie miał w tej sytuacji żadnych szans.

Usłyszał tylko brzęk łańcuchów Wen Ninga, który uciekł w popłochu przed liderem LanWei. Hanguang-jun jednak wbił swoje spojrzenie w Lan Yinga, który znów działał na własną rękę zamiast zajmować się obowiązkami.

— Lan Zhan... Wiem, że powinienem zajmować się teraz Wuji, ale twoja idealna córeczka znowu mi gdzieś zwiała — powiedział. — Jest bardzo sprytna, pewnie zna jakieś niecne sztuczki — ściszył swój głos, po czym podbiegł do męża i wśliznął się pod jego ramię.

— W Dolinie Końca i Początku nie łamie się obietnic.

Zasada 43...

Lan Zhan uparł się na ustalenie zasad podobnie jak to było w jego poprzedniej sekcie. Kompromisy stanowiły podstawy udanego małżeństwa, a czasem wyglądało to tak, jakby Wuxian z wielkim kilofem oraz liczną hordą żywych trupów próbowali zniszczyć stały grunt zmieniający się w cienkie podłoże. Wangji jednak nie ustąpił, a za kompromis uznał skrócenie listy zakazów oraz nakazów z 3000 do 1500 zasad. Dla Lan Yinga taka liczba również przywoływała niemały zawrót głowy, lecz zgodził się na zasady, których i tak nie zamierzał tolerować powołując się na tytuł jednego z liderów sekty.

— Aj... Lan Zhan. Wypominasz mi to pewnie, bo Wuji z tobą rozmawiała i oczerniła mnie w twoich oczach. Za bardzo jej ulegasz, Lan Er Gege — Wuxian oparł głowę na ramieniu wyższego mężczyzny i patrzył na niego z uśmiechem na ustach, bo wiedział, że żadna kara go nie spotka.

Hanguang-jun jest naprawdę pięknym mężczyzną - powiedział w myślach dalej nie odrywając wzroku od człowieka, który był częścią jego szczęścia. Drugim zagubionym kawałkiem była ich córeczka.

— Wuji powiedziała, że to nie twoja wina— poinformował go Wangji, a wtedy Wuxianowi zrobiło się nad wyraz głupio, że posądził córkę o to, że mogłaby skarżyć, choć prawie nigdy tego nie robiła.

— Lan Zhan?

— Mn?

— Skoro Jiji z tobą rozmawiała to znaczy, że pytała cię o zgodę na samotne polowania — Wuxian był czujny w tej kwestii i chciał być pewny, że Lan Zhan nie zgodził się na jej całonocne opuszczanie swego pokoju. — Nie możemy jej na to pozwalać. W Dolinie Końca i Początku pojawia się coraz więcej żywiołaków i duchów, a ostatnim czasem mieliśmy przecież do czynienia z upiornym trupem. Musimy wreszcie przyjrzeć się tej sprawie — oznajmił.

— Mn — odparł Wangji. — Gdy wrócimy z konferencji — powiedział, a wtedy podszedł do straganu i kupił dwa wielkie woreczki wypełnione nasionami słonecznika i dyni.

— La-Lan Zhan?

Hanguang-jun na oczach kupców i mieszkańców wydłubał zawartość czarno-białego nasionka i dał je Wuxianowi. Lan Ying przyjął ten smakołyk, po czym spojrzał na mężczyznę, który dałby mu wszystko, o co tylko by poprosił.

— Wracajmy do domu — powiedział, a wtedy oboje zaczęli się kierować do swojej posiadłości - Pawilonu Kolorów.

Wieczór nastał bardzo szybko, a o świcie mieli wyruszyć w drogę do Lanling. Lan Ying wziął ze swojej skrytki pod podłogą jeden ze słoi Uśmiechu Cesarza i poszedł z nim od razu na dach przysłuchując się subtelnym dźwiękom cytry, jakie dobiegały z wspólnej sypialni i jego oraz Lan Zhana.

— Te konferencje mają swoje plusy. Spotkam tam Zewu-juna i poproszę o dostawę Uśmiechu Cesarza — Wuxian krótko się zaśmiał i spojrzał na przedostani słój, jaki mu pozostał. — Czemu to wino musi być aż tak dobre? — spytał sam siebie i już miał przechylić naczynie i wypić zawartość do samego końca, ale dostrzegł kątem oka swoją córkę, która znów chciała się wymknąć z pokoju. — Nie ma tak łatwo — szepnął, rozłożył ręce na boki i wylądował tuż przed twarzą niższej dziewczyny, która nie była zadowolona widząc Lan Yinga. — Gdzie się moja młoda panna wybiera?

— Tato...

— Mamo — podkreślał tę frazę bez końca. — Potrafiłaś się nauczyć śpiewająco 1500 zasad naszej sekty, a wciąż nie potrafi ci przez gardło przejść słowo mama?

— Jesteś mężczyzną. Ludzie dziwnie by się patrzyli, gdybym określała cię mianem matki — odparła sztywnym tonem, co budziło w Wuxianie ciarki na plecach.

Czemu musiała odziedziczyć akurat te cechy po Lan Zhanie? Jest do niego zbyt podobna.

— Kogo obchodzi zdanie innych? Najważniejsze, żebyśmy żyli tak jak chcemy. Bez żadnego żalu — powiedział z uśmiechem, a Wuji w jednej chwili posmutniała.

Dziewczynka ukrywała przed nim z pewności wiele rzeczy, miała swoje zmartwienia, lecz Lan Ying bał się ją o to wszystko zapytać. Nie był dobry w rozwiązywaniu życiowych rozterek, ale domyślał się, że jego córeczka mogła się w kimś zakochać. Wuxian nie chciał jednak na nią naciskać i potrafił zrobić coś, w czym był mistrzem. Uniósł w górę słoik z Uśmiechem Cesarza, a Wuji popatrzyła na alkohol.

— Jutro są twoje szesnaste urodziny, Jiji. Lan Zhan ma słabą głowę do picia, więc... Ty się ze mną napij — powiedział z radością, a wtedy kąciki ust dziewczyny się uniosły.

— Ale... Jak ojciec się dowie...

Lan Ying błyskawicznie podniósł trzy palce w górę i przyłożył je do czoła.

— Obiecuje, że się o niczym nie dowie.

Jiji skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i spojrzała perfidnie na tatę.

— Zasada 43 jest przez ciebie najczęściej łamana — wytknęła Wuji.

Lan Ying spapugował córkę i sam również skrzyżował swoje ręce uważając na to, aby ani jedna kropelka nie wyleciała z naczynia.

— Skoro nie chcesz po raz pierwszy skosztować tego cudu na Ziemi, jakim jest Uśmiech Cesarza to nie... Twoja strata.

— Chcę spróbować — powiedziała Wuji z pełnym przekonaniem.

— W takim razie chodźmy — Wuxian kiwnął ręką i oboje udali się do pokoju Wuji.











***

Zaczynamy III część ❤

Najtrudniejszym wyzwaniem nie było wymyślenie intrygi, dialogów, ale to postać Wuji stanowiła wyzwanie. Mam nadzieję, że jej nie popsuje, i że będziecie zdołali ją polubić^^

W oczekiwaniu na dalsze rozdziały zapraszam na Pandemonium 😎

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro