Zmiany
Czasami narzekamy na życie jakby to co dzieje się u nas aktualnie nie było naszą winą. To w jakiej znajdujemy się sytuacji i to w jakim jesteśmy stanie w większości przypadkach zależy tylko od nas. Po niektórych przeżyciach jesteśmy bardzo załamani i nie możemy poradzić sobie z naszym stanem, ale kogo to jest wina? W większości przypadkach po prostu nasza. To my cały czas stoimy w miejscu i nic nie robimy by było lepiej. Jeśli ktoś nas skrzywdził powinniśmy komuś to powiedzieć, jeśli mamy depresję leczmy ją, jeśli coś nam się nie podoba to to zmieńmy. Jeśli nie mamy na coś wpływu to nie możemy zmienić naszej sytuacji, ale często właśnie mamy wpływ. Zrywajmy toksyczne relacje, odważmy się iść do psychologa, nie bójmy się dzwonić na policję, wyrażajmy nasze zdanie, nie udawajmy kogoś kim nie jesteśmy. Miejmy odwagę zrobić ten pierwszy krok, jeśli go zrobimy uwolnimy się od czegoś co nas dręczy. To my jesteśmy kowalami naszego losu. Tkwimy w koszmarnej monotonii która nam przeszkadza, więc dlaczego nic nie zrobimy? Chyba czas to zmienić. Nie bójmy się zmieniać nas i naszej przyszłości na lepsze. To co było w przeszłości, niech pozostanie tylko w niej. Coś złego się działo? Po co o tym rozmyślać całymi dniami, myślmy o tym co będzie! Nadszedł czas na zmiany i na te owe zmiany zdecydował się nasz Deidara. Robi to bardziej podświadomie, bo sam nie rozumie swojego zachowania, ale najważniejsze, że zaczął już coś robić w tym kierunku. Chociaż wydawało mu się, że nie chce zrobić żadnego kroku w kierunku Obito to finalnie go zrobił. Zagadał, co mu dało minimalną... ulgę? Życie jakie prowadził dotychczas go męczyło, więc zrobił ten pierwszy krok ku lepszej przyszłości. Zmiany są dobre, jeśli to, jak żyjemy nam nie pasuje. Śmieszne jest to, że ludzie oczekują zmian nic nie robiąc w tym kierunku. Nikt, nic dla nas nie zmieni, to my musimy się o to postarać. Manna nie spadnie od tak z nieba.
_______________
Student, wziąwszy swój telefon, dzwoni do Kurotsuchi. Ostatnim razem kiedy do niej dzwonił to było jeszcze przed tym jak zerwał z nią kontakt. Chyba sam nie wie co go naszło na rozmowę z nią. Nabrał ochotę na dowiedzenie się co tam u niej i ogólnie na pogadanie o wszystkim i o niczym.
- Deidara? Coś się stało? - zapytała zdziwiona.
- Nie. Dlaczego coś miało by się dziać?
- Dzwonisz do mnie, dawno tego nie robiłeś - twierdzi dziewczyna.
- Nie mogę zadzwonić do swojej przyjaciółki? Nie cieszysz się?
- Jasne, że się cieszę! Jeśli nie dzwonisz w żadnej konkretnej sprawie, to opowiadaj, co tam u ciebie?
- Nie ma czego w sumie. Maluję, chodzę do szkoły, spotkałem się z kimś i to tyle.
- Z kim się spotkałeś? To była randka?
- Nie, zdecydowanie nie, zwykłe spotkanie.
- Ktoś ze szkoły?
- Nie. Obito Uchiha, ten aktor.
- Żartujesz?! - powiedziała podekscytowana. - I ty mówisz, że nie ma o czym gadać?! Jakieś szczegóły?
- No bo nie ma. Normalna, zwykła rozmowa przy bubble tea.
- Kto kogo zaprosił?
- Emm trudno powiedzieć. Najpierw to on mnie, ale mu odmówiłem. Kilka dni później na siebie wpadliśmy i wspomniałem o jego zaproszeniu. Zapytałem czy nadal aktualne i tak właśnie to wyszło.
- Zazdroszczę ci. Spotkałeś taką gwiazdę! I jaki się wydaje?
- Miły, nie wciska nosa w nie swoje sprawy, wydaje się odpowiedzialny i poważny. Jednakże to wszystko może być mylne. Nie wiem jaki jest naprawdę, nie znam go jeszcze tak dobrze. Przez godzinę rozmowy nie można poznać człowieka, chociaż wyznał mi ciekawą, jedną rzecz ze swojej przeszłości, ale ci nie powiem haha - oznajmił siadając na kanapie, która znajdowała się w salonie.
- Jeszcze? Czyli macie zamiar się bardziej poznać? Ty będziesz się z kimś spotykać?! Nie wierzę. Mój Deidara wychodzi ze swojej małej strefy komfortu, ze swoich czterech ścian.
- Zagalopowałaś się. Nie wychodzę wcale ze swojej komfortowej strefy, nie mam problemu ze spotkaniami. Ja po prostu unikałem ich, bo tak było wygodniej. I tak, może poznamy się lepiej. Dzisiaj idziemy do kina.
- Ah zazdrosna się robię. Ze mną też mógłbyś się spotkać.
- Akurat to jest jedna z rzeczy które chciałem z tobą omówić.
- Nie poznaję cię, Dei. Zadajesz się ze sławami, dzwonisz miedzy innymi by ustalić ze mną dzień spotkania i zebrało ci się na pogaduszki. Kim ty jesteś?
- Tylko bez skrótu, jak już, to mów do mnie pełnym imieniem - przypomniał zirytowany. - Ile razy mam ci powtarzać byś nie zwracała się do mnie "Dei"? A co do twojego pytania, to sam siebie nie poznaje. Tylko nie jestem pewny czy te zmiany będą dobre. Znów się pakuję w jakąś relację ze starszym facetem, mam złe przeczucia co do moich ostatnich decyzji. Może było by lepiej gdybym nie zmieniał kompletnie nic, przecież teraz nie jest aż tak źle.
- Nie każdy jest taki jak Sasori, wiesz? Nie możesz ich do siebie porównywać. A twoje zmiany są zdecydowanie dobre. Gdyby nie ja to przez ostatnie kilka lat siedziałbyś cały czas w domu. W końcu zacząłeś żyć! Ruszyłeś do przodu, co mnie bardzo cieszy. A ty już po zajęciach?
- Tak, właśnie przed chwilą wróciłem do domu. Dobra, koniec gadania o mnie. Opowiedz co u ciebie i jak ci idzie w sprawach miłosnych, bo ostatnim razem sporo narzekałaś.
Znajomi rozmawiali przez naprawdę sporo czasu. Na początku omówili swoje sprawy, później gadali o jakiś głupotach, typu niedawno obejrzany film, zwierzęta, czy jakie w ostatnim czasie zjedli posiłki. Zwykle szybko zakańczali połączenie, dzisiaj jednak tematy same się nasuwały i wszystko przepływało bardzo swobodnie.
Blondyn przed wyjściem z domu spożył onigiri z tuńczykiem, które wcześniej przygotował. Ah, jak on tęsknił za zwykłym chlebem. W kraju z którego pochodził jest ich w cholerę z różnych rodzajów mąki. W Japonii najczęściej jada się ryż, a zwykły chleb jest ciężko dostępny. Jak już to jest to coś w stylu tostowego chleba lub takiego maślanego - słodkiego, nie nadającego się na kanapki. Z mieszkania wyszedł w pół do dziewiętnastej i udał się do parku. Stamtąd miał razem z Obito pójść do kina. Obydwoje byli punktualnie. Po drodze rozmawiali, a kiedy dotarli na miejsce mieli jeszcze kilka minut do seansu. Zakupili więc popcorn i napoje, po czym udali się na sale kinową. Dopóki nie zaczął się film mieli jeszcze chwile by podyskutować na ostatni temat rozmowy, który prowadzili po drodze. Film niebawem się zaczął, a oni czasami cicho komentowali, to, co działo się na ekranie. Dramat kostiumowy - gejsza spotyka na swej drodze ronina, który poszukuje zabójcy swojego dawnego pana. Okazuje się szybko, że dziewczyna może pomóc w odnalezieniu osoby, która dokonała mordu. W miedzy czasie zakochują się w sobie, ale obydwoje doskonale wiedzą, że mężczyzna umrze, a ona też nie może pozwolić sobie na jakąkolwiek intymność - jest gejszą, więc musi oddać swoje dziewictwo komuś, kto za nie sporo zapłaci. Pomagają sobie nawzajem dowiadując się o rzeczach o których nie mieli bladego pojęcia, rozwiązują zagadki i tajemnice, a pod koniec filmu ronin walczy z mordercą swojego dawnego pana pokonując go. Największa bliskość na jaką sobie pozwolili to pocałunek, który podarowuję jej jako pożegnanie, tuż przed wykonaniem seppuku.
Czas szybko zleciał przy oglądaniu. Wychodząc z kina omówili cały film - kostiumy, muzyka, co ich zaskoczyło, postacie które irytowały, zakończenie, charakter i zachowanie bohaterów. Jeden temat, a rozmawiali o nim około godziny. Żadnego z nich to nie nudziło, a można było poznać poglądy i spostrzeżenia tego drugiego. Byli w drodze do restauracji w której podawali okonomiyaki. Deidara nazywał tą potrawę po prostu japońską pizzą, bowiem to są pieczone placki z najróżniejszymi składnikami. Na zewnątrz widniał neonowy, kolorowy, szyld zachęcający do wejścia, a gdy tylko otworzyli drzwi frontowe, znajomi poczuli przyjemne aromaty. Ten znakomity zapach to była mieszkanka różnych przypraw, ziół i składników. Była wyczuwalna woń warzyw jak i ryb, owoców morza, czy mięsa. Od samego zapachu człowiek może zgłodnieć i odczuli to obydwaj mężczyźni. Nie mogli się już doczekać kiedy zamówią. W środku było naprawdę przytulnie, czuło się tutaj tak jak w domu. Było odczuwalne to ciepło, ognisko domowe. Może to jest spowodowane tym, że lokal prowadzi starsze małżeństwo, a ich dzieci często przychodzą im pomóc. Już na pierwszy rzut oka widać miłość w ich rodzinie. Patrzą na siebie ze szczęściem w oczach. Atmosfera tutaj jest naprawdę bardzo przyjemna przez co większość ludzi woli zjeść tu, niż brać jedzenie na wynos. Stoliki były drewniane w pięknym, jasnobrązowym kolorze. Cały lokal był w różnych odcieniach brązu. Z głośników była słyszalna lekka muzyka, która jest aktualnie popularna w radiach. Podchodząc do kasy każdy zapłacił za swoją porcję i udali się w stronę stolika przy dużym oknie. Na jedzenie nie musieli długo czekać, kelner szybko je przyniósł przy okazji dali im również oshibori (mokre ręczniczki, często podgrzewane) którymi wytarli swoje dłonie przed skonsumowaniem posiłku. Okonomiyaki Obito było z owocami morza. Placek miał na bulionie dashi, tak samo jak u blondyna, tyle że on miał nieco inne składniki, bo miał z wołowiną. Oczywiście nie obyło się od typowych składników tej potrawy, czyli japońskiego majonezu i katsuobushi - płatkami suszonego tuńczyka. Za jedzenie zabrali się dopiero wtedy, kiedy powiedzieli radośnie "itadakimasu", co znaczyło oczywiście smacznego, ale również wdzięczność za przygotowane i przyniesione dania. Na początku jedli w ciszy, było trochę niezręcznie. Czuli się tak jakby skończyły im się tematy do rozmów. Sytuacje uratował student wymyślając oryginalne pytanie.
- Nie będę pytać o ulubiony kolor, potrawę czy zwierzę, bo to nudne i raczej niczego ciekawego się o sobie nie dowiemy. Zapytam więc zatem o cechę charakteru, którą najbardziej w sobie lubisz i dlaczego akurat to? - powiedział napełniając wkrótce swoją buzię ogromnym kęsem. Wołowina była tak miękka, że aż rozpadała się w ustach. Przez ile trzeba gotować mięso by uzyskać taki efekt końcowy?! Do tego cała potrawa była świetnie przyprawiona. Deidara nie za bardzo znał się na ziołach, więc wyczuł jedynie te najpopularniejsze, ale serio, to jak jest przyprawione okinomiyaki to największy plus tego lokalu. Artysta szybko przeżuł i wziął następnego gryza. Dosłownie podziękował w myślach aktorowi za zaproponowanie tego miejsca, wcześniej nie miał o nim pojęcia.
- Ciekawe, nietypowe pytanie. Cóż, ciężko na to odpowiedzieć. Kiedyś byłem aroganckim człowiekiem, lekceważyłem wszystko i wszystkich. Nie doceniałem też innych, oceniałem ich tylko poprzez ich duże osiągniecia. Jeśli były one małe to osoba nic dla mnie nie znaczyła. Za dzieciaka byłem inny. Przyjacielowi raz powiedziałem "Ci, którzy łamią zasady są śmieciami, lecz ci, którzy porzucają swoich towarzyszy są gorsi niż śmieci! Jeśli mam być nazywany śmieciem tak czy inaczej, to wolę złamać zasady!". Nie mam pojęcia ile miałem wtedy lat, ale byłem gówniarzem, mądrym gówniarzem. Później tak wyszło, że życie mnie zmieniło na złego człowieka - wyznawał bez żadnych emocji. To były nieprzyjemne czasy, ale cała rodzina włącznie z Madarą to już przeszłość i miał to już za sobą. Nie rozmyślał o tym już od dawna, co mu dało zwyczajny spokój. - Kto by pomyślał, że odmieni mnie pewien dzieciak. No może ja też trochę mentalnie dorosłem, ale w większości to zasługa tego dzieciaka - kontynuował. - Ah, miałem powiedzieć o czymś co w sobie lubię, a nie jaki ja byłem koszmarny kiedyś. Hmm, myślę, że aktualnie to będzie mój spokój i cierpliwość. Przydatne cechy, dlatego właśnie je lubię. Od zawsze taki byłem, ale dopiero niedawno zacząłem to doceniać. No to odbijam, teraz twoja kolej. Co ty lubisz w sobie najbardziej?
- Zdecydowanie asertywność. Może trudno w to uwierzyć, ale nie byłem taki od zawsze. Dopiero od kilku lat jestem asertywny i wyszło mi to na dobre. Powiem krótko - nie zawsze umiałem wyrażać swoją opinie i mówić po prostu "nie". A cecha charakteru której w sobie nie lubię to brak cierpliwości, szybko się denerwuję, czyli całkiem przeciwnie niż u ciebie. Okej, następne pytanie, największe marzenie?
- Nie mam, już się spełniło. Chciałem zostać aktorem, pragnąłem tego całym sercem. Jeśli już to chce zostać w przyszłości dobrym tatą. A twoje?
- Również nie mam. Za dzieciaka marzyłem by malować i ogólnie by zajmować się sztuką, spełniło się, robię to zawodowo. "Czyli myśli o założeniu rodziny. Mi nawet przez myśl to nie przeszło, ale no cóż w końcu jest starszy, więc to normalne. Kiedyś chyba też chciałbym założyć tą rodzinkę, ale to na pewno nie w najbliższych latach." - dodał w myślach.
- Co robisz oprócz malowania obrazów? - zapytał maczając kawałek okonomiyaki w sosie by zaraz potem go skosztować również w tym wydaniu.
- Lepię z gliny. Również kocham to zajęcie.
- Ciekawe. Robisz jakieś naczynia, figurki? - odparł kiedy tylko skończył przeżuwać kawałek i go połknął.
- Figurki. Najczęściej są to po prostu zwierzęta. Pająki, ptaki, smoki, ale też wymyślam własne stworzenia, które nie istnieją. Oh, najbardziej jestem z siebie dumny za orła, którego wyrzeźbiłem - opowiadał podekscytowany na myśl o swoim pracach. - Pokazałbym ci, ale nie mam zdjęcia. Biały orzeł ze złotą koroną jest symbolem mojego kraju. Zrobiłem go, kiedy pewnego dnia zatęskniłem za moją ojczyzną. "Nie mam w sumie z tym dobrych wspomnień, kiedy moja mama umarła, ja wróciłem do domu i zapragnąłem wrócić do Polski. Ze łzami w oczach robiłem tą rzeźbę, ale efekt końcowy jest naprawdę dobry, więc jestem z siebie i tak dumny za tego orła." - zaczął wspominać.
- Jak już przy tym jesteśmy, z jakiego kraju pochodzisz?
- Jestem w stu procentach Polakiem. Urodziłem się w Polsce i wychowałem się tam do trzynastego roku życia. Od małego wychowywała mnie mama z moim ojczymem - Japończykiem. Później przeprowadziliśmy się do Japonii. Mojego biologicznego ojca nie znam, od zawsze był Takuya. Dlatego też jestem dwujęzyczny. Biegle mówię po japońsku, tak samo jak po polsku. Od zawsze z ojczymem, Takuyą, rozmawiałem w jego języku, a z mamą w ojczystym. Kiedy się tu przeprowadziliśmy, mama dodała taką zasadę, że w mieszkaniu rozmawiamy tylko i wyłącznie po polsku, bo niebawem jak tak dalej pójdzie to zapomnę swój język. Tak uważała, mówiła, że w szkole słucham wszystkiego po japońsku, ze znajomymi również w tym języku, więc chociaż w domu musi być polski. Co tydzień musiałem dzwonić do dziadków, kuzynów i ogólnie do mojej rodziny w Polsce haha. Byłeś kiedyś w Europie?
Brunet przytaknął głową. Skończyli jeść swoje dania, ale w między czasie kiedy rozmawiali zamówili jeszcze napoje by móc dłużej tu posiedzieć i ze sobą porozmawiać.
- Byłem w Hiszpanii i w Niemczech. Piękne państwa. Może Polskę też kiedyś zwiedzę - wypowiedział z przytulnym uśmiechem.
Deidara miał ochotę zaprzeczyć, powiedzieć, że Niemcy wcale ładne nie są. Chętnie zacząłby narzekać na ten kraj, ale zamiast tego prowadził rozmowę dalej, do przodu.
- Polska właśnie między innymi graniczy z Niemcami. Dobra, następne pytanie. Jaką masz pasję, hobby, czy zainteresowania?
- Jak już wiesz pisze scenariusze. Uwielbiam podróżować, czytać książki i lubię sztukę, lubię na nią patrzeć, niestety sam nie jestem uzdolniony w tym kierunku.
- Mnie podróże męczą. Owszem, fajnie czasami pozwiedzać, zobaczyć coś nowego, ale to trochę męczące.
- A ty jakie masz hobby?- zapytał z zainteresowaniem patrząc na niego.
- Fotografia. Uwielbiam robić zdjęcia, czy to aparatem, czy zwykłym telefonem. Może kiedyś otrzymasz ten zaszczyt i zobaczysz kilka fotek zrobionych przeze mnie - odparł biorąc łyka swojego gazowanego napoju.
- Oby tak było, Deidaro. Teraz moja kolej na wymyślenie pytania. Jaki jest twój ulubiony moment w ciągu twojego standardowego tygodnia?
- Kiedy ukończę obraz. Maluję około jeden na tydzień, czasami mi jakiś zajmuję dwa tygodnie, ale rzadko. Zależy jak się sprawy mają w szkole - odpowiedział szczerze. - Co znaczy według ciebie być szczęśliwym człowiekiem? - blondyn zadał pytanie, nie mogąc się doczekać jego odpowiedzi, więc popijając przez słomkę swoje picie patrzył na niego z ukradkiem.
- Myślę, że człowiek może być szczęśliwy nie będąc zamożnym lub być nawet niepełnosprawny fizycznie. To nie gra roli. Najważniejsze to chyba cieszyć się z tego co się ma, czerpać przyjemność z najmniejszych rzeczy, docenić to co mamy. Teraz moja kolej, opisz siebie w trzech słowach, pierwsze co przychodzi ci na myśl.
- To akurat łatwe. Jestem bardzo uparty, szybko się wszystkim denerwuję, jestem szczery - powiedział bez wahania. - Nienawidzę kłamców i ja kłamać też nie lubię, więc często nawet w krytycznych sytuacjach kiedy powinienem ukryć prawdę lub po prostu siedzieć cicho, mówię tak jak myślę, nie zwracając przy tym uwagi jak poczuje się druga osoba - oznajmił. - Wolisz wszystko planować czy działasz spontanicznie?
- Zdecydowanie planować.
- Ja zupełnie odwrotnie. Praktycznie wszystkie moje decyzję są spontaniczne.
- Rozumiem - przytaknął głową. - Czym jest dla ciebie sukces? - zapytał aktor po chwili namysłu.
- Spełnieniem. Jeśli czujesz się spełniony, jeśli czujesz, że dałeś z siebie wszystko i jesteś zadowolony z rezultatu końcowego to można to nazwać sukcesem. Jaki gatunek książek czytasz najchętniej?
- Nie mam ulubionego, czytam dosłownie wszystko. Jaki jest twój największy sukces, a jaka największa porażka? - zadał pytanie dopijając swój napój.
- Hmm, może to, że doszedłem tak daleko w dziedzinie sztuki albo to, że jestem w końcu asertywny. Kiedyś nie byłem i miałem przez to problemy. W przedszkolu i w pierwszych klasach szkoły podstawowej się ze mnie naśmiewali przez mój dziewczęcy wygląd, a ja nie zawsze umiałem powiedzieć "nie" przez co się mną wysługiwali. Koszmarny byłem, wiem. O mojej przegranej nie chce mówić, wybacz, zbyt osobiste.
- Widać, że sztuka to spora część ciebie.
- Tak - potwierdził z wymuszonym, delikatnym uśmiechem. "Porażka... uciekłem z domu do Sasori'ego. Od tamtej chwili wszystko się zjebało. To był początek mojej życiowej porażki. Agh jaki ja głupi byłem! Poszedłem do niego mieszkać, a nawet go nie znałem tak dobrze, przez co miałem te problemy. Nie umiałem wyrazić swojego zdania i opinii, nie umiałem powiedzieć mu zwykłego "nie". To prawda, że dzieciaki w podstawówce mi dokuczali, ale asertywność była mi potrzebna przy tym czerwonowłosym idiocie. W sumie to go trochę okłamałem, a raczej powiedziałem półprawdę, bo fakt faktem dokuczali mi, ale nigdy im nie służyłem. Zawsze kończyło się to kłótniami, a później bójką. Zawsze miałem trudny charakter, więc to nie możliwe żebym spadł aż tak nisko by słuchać jakiś debili z podstawówki. Tylko czemu uciekłem się do kłamstwa? Może po prostu nie chciałem by wiedział, że za tym stoi coś gorszego niż dziecięce nękanie." - do jego myśli powróciły niektóre chwilę spędzone z byłym partnerem, przez co zaczął się denerwować sam na siebie. Jest teraz w restauracji z Obito, a on zaczął właśnie myśleć o nic nie wartościowym śmieciu. Złe wspomnienia przy bardzo dobrej, przyjemnej rozmowie tylko pogorszyły jego humor. "Kurwa, użalam się nad sobą, ale to z niego jest taka świnia. Byłem słabym nastolatkiem, a on to wykorzystał. Jebany manipulator. Ja pierdolę co on miał w głowie robiąc i mówiąc takie rzeczy." - kontynuując swoją myśl, a negatywne emocje tylko napływały z kolejną, coraz mocniejszą falą. Doszło nawet do tego, że pięść artysty zacisnęła się mocno z chęcią walnięcia w coś. - Zaraz wrócę, skorzystam tylko z toalety - powiadomił wstając z miejsca i szybko ruszając w kierunku ubikacji. Na szczęście nie było zajęte. Zamknąwszy za sobą drzwi walnął mocno w ścianę po czym silnie złapał za białą umywalkę przechylając głowę w dół by nie patrzeć na swoje lustrzane odbicie. Chwyt miał mocny, a oddech nie równy, dlatego starał się robić głębokie wdechy i wydechy. Z każdą kolejną sekundą było łatwiej. Wyładował się już, więc negatywne emocję powoli opadały. Próbował zająć myśli o Obito i o dzisiejszym, spędzonym z nim dniem. Starał się zmieść pod dywan wspomnienia z Sasorim, odłożyć je gdzieś na tył swojego umysłu. Myśląc o brunecie, jego głowę ogarnęły retrospekcję z ich wspólnych spotkań, finalnie poskutkowało, zaczął się uspokajać. "Chyba pora już wracać" Przed wyjściem z łazienki obmył twarz zimną wodą po czym po odczekaniu paru sekund mocno przetarł ręcznikiem papierowym, będącym obok umywalki. Wyrzucił papier do kosza i niebawem wyszedł z łazienki. Podchodząc do stolika spojrzał na swojego towarzysza nie siadając z powrotem na krześle.
- Wychodzimy? Jesteśmy tu już sporo czasu, nawet zamówiliśmy dodatkowe napoje by wydłużyć nieco czas tutaj. "Przy okazji świeże powietrze dobrze mi zrobi"
- Tak, jasne, chodźmy.
Chłopak złapał swoją prawą ręką torbę powieszoną na krzesełku i zawiesił ją na ramię Jego kosteczki z zewnętrznej strony dłoni były zaczerwienione, co nie umknęło uwadze aktora. Jednakże nie zapytał co się stało, bo sam już się domyślał. Akurat po tym gdy wyznał, że jego porażka jest zbyt osobistym wydarzeniem udał się do toalety. Wiedział już, że przeżył coś trudnego i być może nadal nie umie poradzić sobie z tą trudnością.
Mężczyźni wychodząc z restauracji poczuli przyjemny powiew jesiennego wiatru. Mieli pożegnać się w parku - w miejscu, które jest ustalone jako miejsce spotkań i pożegnań, jednakże zagadali się i Deidara podświadomie zaczął kierować się w stronę swojego mieszkania. Rozmowa szła tak swobodnie i komfortowo, że blondyn całkowicie się jej pochłonął. Po drodze rozgadali się na jakiś temat filozoficzny, co ciekawe, mieli różne poglądy dotyczące tej kwestii, więc prowadzili ciekawą dyskusję. Żaden z nich nie zmienił swojego zdania, ale przyjemnie było posłuchać nieco innej opinii dotyczącej tej problematyki. Artysta lubił filozofie, sam nie jeden raz rozmyślał na różne tematy z nią związane, a co do Obito to on w ogóle interesował się psychologią, która w jakimś stopniu jest związana z filozofią, dlatego niektóre pytania i treści wydają mu się niezmiernie ciekawe.
Niebieskooki nagle zatrzymał się, mówiąc, że niedaleko jest już jego mieszkanie. Obydwoje mieli się zaraz pożegnać, powiedzieć zwykłe "do widzenia", ale ani jeden, ani drugi tego nie wypowiedział. Blondyn czekał aż Uchiha się w końcu odezwie i coś powie, a ten czekał na jakiekolwiek słowa studenta. Brunet nareszcie przerwał niezręczną ciszę. Podszedł o krok bliżej do chłopaka i wyciągnął w jego stronę rękę. Młodszy niepewnie uścisnął jego dłoń i powiedzieli sobie nawzajem "do zobaczenia". Chwyt starszego był pewny siebie, młodzieńca już niekoniecznie. Od kilku lat nie lubił dotyku fizycznego. Kiedyś nie miał z nim problemu, ale odkąd zerwał z Sasorim zaczął unikać wszelkiego dotyku, nawet jeśli to zwykłe pożegnanie.
- Dziękuje za dziś, było super i mam nadzieję, że uważasz chociaż podobnie. Dowiedziałem się ciekawych rzeczy o tobie i twoje poglądy są równie interesujące co ty. Mam nadzieje, że następnym razem spędzimy równie cudowny wieczór. Do zobaczenia, Dei - uśmiechnął się czarująco na pożegnanie.
- Uważam podobnie - jego kąciki ust ruszyły lekko ku górze, jego uśmiech był prawie nie widoczny, ale był! Jak się czuł? Odczuwał dziwne, przyjemne ciepło w sercu. Obito Uchiha właśnie powiedział, że jest interesujący! W dodatku użył zdrobnienia jego imienia, a mu wcale to nie przeszkadzało, nie irytowało go kiedy się tak do niego zwrócił. Gdyby ta historia była jakimś tandetnym romansem nastolatków, a Deidara byłby dziewczyną, na pewno pojawiły by się takie zdania jak "nogi z waty" lub "zmiękły mi kolana". Tak, to ten moment, ale to prawdziwe życie, dwóch mężczyzn. Nie ma tu żadnych przeruchanych tekstów i niczego podobnego nie czuje nasz student, jedynie tylko dziwne, nieznajome ciepło przez które jak najszybciej chce już następną środę by rozgryźć to, co czuje aktualnie, by dowiedzieć się kolejnych ciekawych rzeczy o nim i by zwyczajnie spędzić z nim chwile czasu, bo ich spotkania go w jakimś stopniu cieszą.
Zmiany. Kiedyś każdego spotkają, czy to zaplanowane, czy też nie. Najważniejsze to sobie z nimi poradzić i mieć je pod kontrolą. Każda sytuacja prowadzi nas dokądś, nawet mała i niewinna decyzja może mieć tragiczne skutki lub całkowicie odwrotnie, rezultat może być bardzo dobry. Musimy wiedzieć czego chcemy i dążyć do tego z całych sił, nie możemy się poddawać. Nie bójmy się zmieniać, bo to my zapisujemy co będzie w następnym rozdziale książki, zwanej naszym życiem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro